Hej, zainspirował mnie tekst na stronie pewnej stronie internetowej na temat sztuki wychowania dziecka. Jest tam info o jakiejś kobiecie, co to nawet imprezowała z kumplami swojej córki!!! Tak się zastanawiam...moja mama zawsze była bardziej surowym tradycyjnym rodzicem i pamiętam, że mnie to denerwowało...
Jakaś recepta??
1 2010-11-23 11:51:23 Ostatnio edytowany przez Noelle (2010-11-24 22:59:44)
ela_1982, rodzic nie powinien być kumplem dziecka. Może być przyjazny, ale nie powinien być przyjacielem w znaczeniu kumplowania się.
Dlaczego? Ponieważ spełnia w jego życiu rolę wychowawczą. Nie da się mądrze wychowywać BEZ zasad. Bez konsekwencji i twardego "NIE", mimo całej miłości do dziecka. Bez podejmowania decyzji, które uznajemy za lepsze, a nie za lepiej przyjmowane przez syna/córkę.
Rodzic-kumpel takich zasad nie wyznacza lub nie przestrzega. Pozwala czternastoletniemu dziecku wyjść wieczorem i wrócić w środku nocy, chociaż nie jest to obiektywnie dobre dla dziecka - jest za to mile widziane i przyjęte z entuzjazmem. I taki nastolatek uczy się, że SAM decyduje, a z czasem coraz bardziej się buntuje, gdy rodzice próbują przełamać ten zwyczaj i zadecydować ZA DZIECKO. Dziecko z kolei nie ma wtedy wpojonego autorytetu i często ma problem z respektowaniem reguł, które do tej pory mogło samo dowolnie zmieniać i tworzyć.
Czy istnieje recepta? Jak najbardziej. Nie być przyjacielem. Być przyjaznym. A bycie przyjaznym wyklucza terror. Przyjazny rodzic okazuje szacunek dziecku i ciepłe uczucia nawet wtedy, kiedy zabrania. Nie mówi "Nie, bo nie", dzięki czemu dziecko zaczyna rozumieć, że motywem nie jest przestrzeganie zasad dla zasad, ale przestrzeganie tego, co bezpieczniejsze/lepsze dla niego.
Być przyjaznym to rzeczywiście dobry pomysł, nigdy o tym nie pomyślałam, niby inna forma gramatyczna, a ile zmienia ) tylko czy rzeczywiście jest tak łatwo być przyjaznym dla swoich dzieci jednocześnie nie będąc autorytarnym czy też zbyt surowym?
Ela, bez autorytetu nie wychowa się dziecka, więc w jakiś sposób rodzic musi niekiedy postąpić autorytarnie i powiedzieć twardo "To JA tu decyduję, nie Ty". Ale robisz tak, bo masz większe doświadczenie życiowe i chcesz chronić swoje dziecko, a jednocześnie chcesz, żeby mogło się "sparzyć", choćby widząc, że nie może mieć wszystkiego.
Jeżeli zazwyczaj rodzic jest racjonalny, a nie wybuchowy i okazuje dziecku wiele miłości, a przy tym jest człowiekiem zrównoważonym - to nawet, kiedy nakrzyczy nie zrobi krzywdy. Z kolei bycie racjonalnym wynika z tego, że obowiązują pewne zasady, dziecko dowiaduje się, jaka jest zasada i nie ma poczucia, że rodzic wybucha z byle powodu i w dodatku nie umie uzasadnić swojego wybuchu.
No i tak po ludzku, chwile złości nie mogą przeważać nad okazywaniem uczuć dziecku.
Mozna bym kumpela, ale nie w 100%, czyli tak naprawde kumpela w gre nie wchodzi. Mam 17 letnia corke no i nie da sie ukryc, ze jest w tzw. "trudnym wieku". Kumpela jestem w okreslonych sytuacjach, ale po pierwsze jestem matka. I moge sie z nia powyglupiac, ale przede wszystkim musze pilnowac sie, zeby ja dobrze wychowac.
Witam .
jestem mamą trojgu dzieci w wieku 19/14/6.
Mam z nimi świetny kontakt ale jako osoba dorosła zachowałam pewną autonomię.Super że kumple i koleżanki moich dzieci mnie lubią i akceptują ale są pewne granice zdrowego rozsądku które powinny być zachowane.Tym bardziej że dzieci są zmienne to że matka to kumpela za parę lat odbije się czkawką bo dojrzałe dziecko powie że kumpli miał w szkole a teraz w pracy a potrzebował matki -osoby emocjonalnie dojrzałej .Dlatego kocham moje dzieciaki ,możemy sobie pogadać,pośmiać się a nawet trochę po wydurniać ale są pewne sfery mojego życia gdzie dzieci nie mają wstępu ,mogą współdecydować ale to ja jestem przywódca stadka i ostateczne decyzje należą do mnie..
Najlepiej być rodzicem, nie idealnym. Po prostu być rodzicem.
Kumpelstwo? hmm... to zależy co przez to sie rozumie. Rodzic który umie słuchac swego dziecka, radzic mu, być przy nim, jest przyjacielem i dziecko to docenia i szanuje. Rodzic ma szanować, wymagać= kochać
A kumplem może być tylko kumpel.
Jestem mamą 17,13 i 2 latka stwerdzam ,ze być rodzicem mądrym jest bardzo trudno.
Kiedy jestem przyjaciólką i pobłażliwą mamą bardzo szybko okazuje się ,ze moje kochane dziewczynki zaczynają uprawiać samowolkę.
Kiedy jestem mamą z zasadami czyli wykonujesz obowiązki jest ok ,kiedy olewasz są konsekwencje-gożej czuję się w tej roli tresera ale okazuje się ,ze daje to lepsze efekty.
Zauważyłam ,ze z 17 letnią córką już mogę pozwolić sobie na bycie przyjaciółką w większym stopniu i tego nie wykorzystuje.
Zupełnie inna sytuacja jest z 13 latką -walczy,warczy,buntuje się i same słowa nie potwierdzone działaniem nie przynoszą efektów.
Malutkiego mogę narazie kochać ,rozpieszczać i czasem tylko zdecydowanie mówić nie.
W wychowaniu kieruję się oczywiscie nie dosłownie cygańskim powiedzeniem:
Do 7 lat traktuj dziecko jak króla ,od 7 do 14 jak niewolnika a od 14 jak przyjaciela.
Amis, świetna recepta w ostatnim zdaniu. Ja bym to pogrubiła i dała na wejście Netkobiet