Jesteśmy małżeństwem 14 lat do zeszłego roku układało nam się naprawdę dobrze. Na początku nie mieliśmy nic bo oboje pochodzimy z biednych rodzin teraz mamy dom prowadzimy razem firmę do wszystkiego doszliśmy wspólną ciężką pracą. Jego rodzice są alkoholikami ojciec umarł w tamtym roku a z matką nie miał kontaktu od lat bo poszła chlać w świat z nowym chłopakiem ignorowała go całkowicie nawet gdy widzieliśmy się na ulicy to odwracała głowę w drugą stronę. Problem zaczął się jesienią tamtego roku gdy zjawiła się u nas właśnie jego matka z płaczem ze nie ma gdzie mieszkać i co jeść bo jej chłopak się zapił. Pozwoliliśmy jej mieszkać w domu po teściu wzięliśmy na swoje utrzymanie ja nalegałam aby oddał ją na leczenie ale ona płakała ze nie da rady i mój wziął jej stronę. Dawał jej codziennie pieniądze na niewielka ilość alkoholu żeby nie wypijała za dużo. Z czasem jednak jej potrzeby finansowe okazały się niemalże tak duże jak naszej 2 więc zaczęłam poruszać ten temat co kończyło się awanturą. Z czasem zaczęło się też ich wspólne spędzanie czasu także w czasie gdy powinniśmy pracować co tworzyło coraz większe awantury bo ona potrafiła odciągnąć go od pracy na pół dnia bo jej gierka w telefonie nie działa i tego typu pierdoły. W międzyczasie zauważyłam też że podpija po kryjomu czemu w żywe oczy zaprzeczył złapany na gorącym uczynku. Potem zdarzyła się awantura w której oczywiście chodziło o jego matkę wściekł się bo powiedziałam że stoi i gada a my mamy terminy do tyłu rzucił wtedy telefonem roztrzaskał go o beton obok mnie przestraszyłam się wtedy że mnie zaraz uderzy potem w domu wieczorem upił się było rzucanie kubkami o podłogę i to wszystko moja wina bo ja go prowokuję. 2 tygodnie temu przy kolejnej awanturze powiedział że jak mi nie pasuje to mogę wulgaryzm do mamusi cwany bo wszystko stoi na niego w papierach. Nie szanuje mnie już w ogóle rozmawiamy tylko o pracy wieczorem w domu nie rozmawiamy w ogóle od dłuższego czasu ogólnie nie rozmawialiśmy poważnie o uczuciach seks tylko zaspokojenie podstawowej potrzeby. Jestem już u kresu wytrzymałości chcę odejść ale brakuje mi odwagi i boję się że nie poradzę sobie z uczuciami po odejściu bo wiem że on będzie błagał żebym wróciła wzbudzi we mnie wyrzuty sumienia bo zawsze tak robi.boję się też że jeżeli powiem ze odchodzę to zrobi coś mi albo sobie. Może ktoś kto takie trudne rozstanie przetrwał mi coś doradzi bo ja czuję że się duszę pomiędzy nami nie ma już nic a mimo to kocham go bardzo ale jestem już bardziej niż pewna że chcę to zakonczyć
1 2021-05-30 20:02:29 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-05-30 21:44:28)
Poszedł priv w tej sprawie do Ciebie....
Nie znam się na rozwodach, ale pierwsze co przychodzi do głowy to prawnik oraz wsparcie tarapeuty.
Wszystko jest na niego? Ale jak to, czemu? :-(( Żebyś nie została z niczym skoro dorobiliście się razem
Przykra sprawa
Myślę, że większość psychologów powie Ci, że jego agresywne zachowania są wynikiem traum, które dostał po rodzicach. Jeśli dotrze do niego ta informacja, a Tobie na nim wciąż zależy, to jak najszybciej powinien przejść terapię z psychologiem i być może później drugą wspólną z Tobą. Innego wyjścia nie widzę. Najtrudniejszą przeszkodą jednak będzie odcięcie teściowej od Was. Każda sytuacja jest inna, ale ja bym na jego miejscu wynajął jej nawet jakąś kawalerkę, żeby tylko nie mieszkała z Wami.
Ona całkiem z nami nie mieszka ale to dom zaraz obok naszego o wynajęciu jej czegoś nie ma mowy bo tu przecież i tak puste stoi. Do psychologa w życiu nie pójdzie a wszystko stoi na niego bo naiwnie mu ufałam całe życie
6 2021-05-30 21:27:29 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-30 21:34:48)
Wiele bardzo wiele z Twojego opisu Czarna wskazuje na to że mąż odziedziczył predyspozycję do alkoholizmu po rodzicach w linii prostej.
Pomaga w chorowaniu matce i ciebie w to wciągnął, a Ty dałaś się w to uwikłać,teraz jego uzależnienie najprawdopodobniej nabiera większej dynamiki i na to nie masz już absolutnie ale to absolutnie żadnego wpływu stało się i koniec ,ma skłonność do przemocy i szantażowania to jego wybór wobec Ciebie.
Nie poradzisz na to nic ,jeżeli wszelkie próby namawiania go na leczenie nie odniosą skutku .
Idź do prawnika i do psychologa po wsparcie dla siebie ,ponieważ podejmując walkę już z jedną osobą uzależnioną nie masz szans a masz do czynienia z dwoma osobami w chorej toksycznej niebezpiecznej relacji.
Jedyne co możesz zrobić coś dobrego skutecznego związanego z poprawą Twojego stanu psychicznego i tak też pokazuje praktyka to zabezpieczyć swoje finanse i zadbać o siebie zaopiekować się sobą ,a ich zostaw tak jak są ponieważ pociągną Ciebie za sobą ,Twoje lęki niestety im w tym pomogą a te lęki obawy przed odejściem są objawem tak zwanego fenomenu współuzależnienia do tego dochodzą ludzkie skrupuły przyzwoitość wstyd zagubienie rozproszenie chore emocje przywiązanie.Uzależnienie Twojego męża rozwijało się prawdopodobnie trochę nietypowo choć nie specjalnie niezwykle, bardzo zakryte innym syndromem DDA ,nie wszyscy DDA są automatycznie alkoholikami ale zdarza się że też na różne sposoby chorują - nie ma jednego wzorca na to.
Zwiewaj stamtąd bo się wykończysz i nie pomożesz zostając tam nikomu wręcz przeciwnie.
Mama Twojego faceta nie może z Wami mieszkać. Sorry, Ty jesteś Jego kobietą, a nie jego mama to Ciebie ma wspierać i chronić Twoje interesy na pierwszym miejscu.
Ja proponuję wspólną decyzję o wyprowadzce jego mamy od Was, ona powinna być na terapii uzależnień alkoholowych. Widzisz, moja mama też była uzależniona od wódy i wiem jak to jest gdy pijaka ma się w domu. Znam sprawę. Dltego w moim przypadku wielorakie rozmowy, codzienne rozmowy o odwyku skończyły się sukcesem, bo mama poszła na odwyk. To samo zalecam Wam. Ale niech się ona wyprowadzi od Was po terapii. Nie przed. Bo jak przed, to znając alkoholików, nie uda się jej wysłać na terapię. I z doświadczenia, nie zalecam państwowych placówek odwyków, zdecydowanie polecam prywatne miejsca, np. Tratwa w Wiśle, znam i polecam ten ośrodek.
A co do męża? Może i on też winien do takiej TRATWY trafić?
Pozdrawiam.
Jeśli nic z powyższych - zalecam rozwód. Inaczej męczarnia i piekło.
Chcę odejść bo czuję że tonę ale też jestem tchórzem boję się w ogóle zacząć tę rozmowę nie umiem z nim już rozmawiać i nie chcę tego robić najchętniej spakowałabym się po cichu w nocy i uciekła ale wiem że tak nie można i tak siedzę i się męczę dziś znalazłam to forum wcześniej nie rozmawiałam o tym z nikim bo nie mam żadnej tak bliskiej osoby. Jak zebrać się na odwagę powiedzcie?
9 2021-05-30 21:53:06 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-30 21:58:13)
Nie zajmuj się już namawianiem kogokolwiek na leczenie ,planowaniem tego, bo jak do tej pory nic to nie dało to wpływ na decyzje męża o własnej terapii i na leczenie jego matki są realnie poza Twoim zasięgiem.
Na początek zadbaj o swój stan psychiczny i pójdź dla siebie samej do psychologa ,być może na psychoterapię ,są też grupy wsparcia Al anon dla takich osób jak Ty są za darmo ,ale nie poprzestawaj na wyżalaniu się tylko bo to bywa takim spuszczaniem ciśnienia po to żeby trwać w chorym związku dalej a znieczulanie się w ten sposób nie jest na dłuższą metę Tobie potrzebne daj sobie czas ale nie sam od gapienia się na zegarek i odkładania na jutro spraw nic się nie zmieni ..
Nie czekaj nie siedź tylko od jutra zacznij działać i trzymaj się wielu bardzo wielu kobietom udało się wyjść na prostą po takich przeżyciach więc dlaczego Tobie ma się nie udać .
Powiem tak nie uda się jej wywalić jego mamy (przynajmniej nie teraz) - skoro razem poszli w alkohol, teraz będą się nawzajem kryć i usprawiedliwiać. A Autorka będzie słyszała obietnice nie z tej ziemi !!! Po drugie on nie pozwoli aby mamę w potrzebie oddelegować do innego mieszkania - współczucie to największa nasza zguba przy alkoholiźmie!!!
Można jego mamę wysłać na przymusowe leczenie ale to doprowadzi do jeszcze większej eskalacji konfliktu Autorki z mężem, a mam rozumieć, że ona chce ratować ten związek...
Podstawa to przede wszystkim dotrzeć do jej męża on jest tutaj drogą do sukcesu - w dużych miastach są bezpłatne ośrodki od uzależnienień, prowadzę je głównie osoby po przejściach. Autorka musi poznać mechanizm uzależnienia - jak działa ta choroba, jak grają alkoholicy itd. Chcąc mu pomóc musisz być silniejsza od niego!!!
Dopiero jak on zrozumie, że źle robi i będzie chciał pomocy dopiero wtedy terapia ma sens!!! A potem czas przyjdzie na jego mamę, bez skrupułów wtedy zgłośić ją do MOPS,u lub GOPS,u na leczenie w trybie zamkniętym - jej syn będzie w trakcie leczenia także nie będzie to dla niego takim szokiem jak na początku!!!
Polecam znaleść taki ośrodek i pogadać z jego pracownikiem - on już Cię poprowadzi krok po kroku jak rozwiązać ten problem...
Pamiętaj nie ma drogi bez wyjścia - to tylko od Ciebie zależy co chcesz zrobić z tą sytuacją...
Powodzenia - jak byś potrzebowała więcej informacji, na privie masz kontakt do mnie.
Pozdrawiam
Ona całkiem z nami nie mieszka ale to dom zaraz obok naszego o wynajęciu jej czegoś nie ma mowy bo tu przecież i tak puste stoi. Do psychologa w życiu nie pójdzie a wszystko stoi na niego bo naiwnie mu ufałam całe życie
Jeżeli macie ślub cywilny to ten majątek nabyty po ślubie w większości przypadków w połowie należy do ciebie.
Są od tego wyjątki wprawdzie lecz niekoniecznie to wasz przypadek.
Np. mój mąż w trakcie naszego małżeństwa nabył kilka działek tylko na siebie bo ja nie chciałam iść do notariusza z powodu choroby.
Ale w akcie notarialnym jest wzmianka o tym, ze według Kodeksu Rodzinnego mi się też należy w razie podziału majątku.
Z jednym wyjatkiem gdy otrzymał darowiznę od ojca i za te pieniądze nabył nieruchomość, To ta działka w razie rozwodu do podziału nie idzie.
12 2021-05-30 22:31:12 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-30 22:32:35)
Pytałaś Czarna czy ktoś miał takie doświadczenia to masz trochę do poczytania takich wątków podobnych do Twojej historii jest oczywiście znacznie więcej to tylko niektóre z nich,poczekaj też na odpowiedzi dziewczyn które od lat są na forum,może się zjawią .
https://www.netkobiety.pl/t121970.html
https://www.netkobiety.pl/t112733.html
https://www.netkobiety.pl/t104375.html
https://www.netkobiety.pl/t117164.html
https://www.netkobiety.pl/t120620.html
https://www.netkobiety.pl/t118250.html
https://www.netkobiety.pl/t119984.html
Dziękuję za te linki.
Ona całkiem z nami nie mieszka ale to dom zaraz obok naszego o wynajęciu jej czegoś nie ma mowy bo tu przecież i tak puste stoi. Do psychologa w życiu nie pójdzie a wszystko stoi na niego bo naiwnie mu ufałam całe życie
Jeśli tak się sprawy mają to zostaje Ci chyba tylko terapia szokowa, gdy powiesz mu, że odchodzisz. Nie rób tylko tego w emocjach z wyrzutami, po prostu w spokojny sposób przedstaw argumenty jeden po drugim i nie daj się sprowokować jego agresji. Możesz też wyczekać na odpowiedni moment, gdy on na tą agresję nie będzie miał po prostu siły. Nie znam człowieka, ale pomyśl na przykład czy np. poczekać na taki moment, gdy on za dużo wypije i na drugi dzień będzie go męczył kac moralny. Wtedy człowiek jest dosyć podatny na to co usłyszy i nie będzie miał siły na bezsensowną walkę. To może go dobrze trafić i sprowadzić na ziemię.
15 2021-05-30 23:32:06 Ostatnio edytowany przez aniuu1 (2021-05-30 23:36:18)
Też mi się wydaje, że nie zostaniesz tak bez niczego mimo, że wszystko jest na niego, trzeba pogadać z prawnikiem. Nawet jeśli jedno z małżonków zajmuje się domem, a drugie pracą zarobkową, to przy rozwodzie jest przecież jakiś wspólny wypracowany majątek do podziału.
Rób to co uważasz, że jest konieczne dla Ciebie, wedle swojego rozeznania. Jeśli potrzebujesz się wyprowadzić, to się wyprowadź. Wiem o co chodzi z tym budzeniem wyrzutów sumienia, ale uważam, że musisz stanowczo postawić sprawę. Nie możesz być tam zakładniczką. Jesteś żoną, odrębną osobą, którą należy szanować i która może decydować o sobie. A mąż powinien się leczyć a jeśli nie chce to jego wybór. Wiem, że takie osoby budzą współczucie, ale czasem trzeba dać głos rozsądkowi.
Nie jestem pewna czy bym tłumaczyła mu powody decyzji przed czy po wyprowadzce jeśli się obawiasz agresywnej reakcji. Jeśli bym się bała to możliwe, że po prostu bym uciekła, zaczęła pracę gdzie indziej a resztę załatwiała później. Lub zapewniła sobie asystę jakiegoś faceta.
Wyżalenie się tutaj i wasz odzew naprawdę mi pomógł zbieram siły na ostateczną rozmowę. Dziękuję wam za to bo nie spodziewalam się absolutnie takiego wsparcia. Trzymajcie za mnie kciuki dam znać
17 2021-05-30 23:40:32 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-30 23:51:28)
Czarna105 napisał/a:Ona całkiem z nami nie mieszka ale to dom zaraz obok naszego o wynajęciu jej czegoś nie ma mowy bo tu przecież i tak puste stoi. Do psychologa w życiu nie pójdzie a wszystko stoi na niego bo naiwnie mu ufałam całe życie
Jeśli tak się sprawy mają to zostaje Ci chyba tylko terapia szokowa, gdy powiesz mu, że odchodzisz. Nie rób tylko tego w emocjach z wyrzutami, po prostu w spokojny sposób przedstaw argumenty jeden po drugim i nie daj się sprowokować jego agresji. Możesz też wyczekać na odpowiedni moment, gdy on na tą agresję nie będzie miał po prostu siły. Nie znam człowieka, ale pomyśl na przykład czy np. poczekać na taki moment, gdy on za dużo wypije i na drugi dzień będzie go męczył kac moralny. Wtedy człowiek jest dosyć podatny na to co usłyszy i nie będzie miał siły na bezsensowną walkę. To może go dobrze trafić i sprowadzić na ziemię.
Oj naiwny naiwny wiem że Deszczu masz dobre intencje ,ale takie myki to są wybitnie mało skuteczne ,na alkoholika.Z dużym prawdopodobieństwem tylko czeka na taką pogadankę ,przeczeka zgodzi się obieca pokaja odczeka swoje aż sprawa ucichnie i dalej to samo,albo zbluzga Czarną od razu
Do obrony przed wzbudzaniem w nim poczucia winy na kacu to on jest świetnie przygotowany,już ma w głowie zaplanowane odpowiedzi.
Takie rzeczy rzadko kiedy przynoszą trwały skutek w postaci pójścia na terapię dla siebie ,raczej sięgnięcie dna na własny rachunek,poniesienia konsekwencji picia w połączeniu z profesjonalnie przygotowaną interwencją bywają o wiele bardziejskuteczne,ale do tego Autorka potrzebuje pracy nad sobą i siły .
Mąż to nie małe dziecko jest .
Paslawek: Ale ja tam nie widzę w słowach autorki, że mąż jest alkoholikiem. To że nie radzi sobie z ta cała sytuacją i po kryjomu podpija nie czyni go jeszcze nalogowcem.
19 2021-05-31 01:31:27 Ostatnio edytowany przez paslawek (2021-05-31 12:07:58)
Zdaje sobie sprawę że stawianie diagnoz przez internet to z jednej strony "niepoprawne" i takie nieładne jest ,bardzo trudne,a z drugiej ryzykowne opatrzone błędem i subiektywnym oglądem.Wcale nie zbyt chętnie wyrywam się do diagnoz wbrew pozorom.
pewne rzeczy są jednak oczywiste i owijanie ich w bawełnę jest bez sensu takie moje zdanie.
Na ogól jest też jakieś "jeżeli'' i "być może" i ten pierwszy raz kiedy traci się panowanie nad sobą, a potem wiele wariantów na przyszłość co będzie dalej i co się stanie .
To że mąż Autorki ewidentnie ucieka w alkohol nie radząc sobie z własnymi emocjami i sytuacją ,reaguje agresją, stosuje przemoc wobec żony, według mnie wskazuje na to że ma problem i zmierza szybko coraz szybciej w stronę uzależnienia .Czarna jest na miejscu widzi to co widzi lub chciałaby widzieć wie też jak się z tym czuje, słowo alkoholik bywa słowem kluczem, stygmatyzuje,jednocześnie alkoholika i osobę z nim związaną ,najczęstszym lub nawet jednym ze stałych elementów związanych z taką relacją w problemie alkoholowym, jest wypieranie, minimalizowanie, objawów oraz zaprzeczanie że jakiś problem istnieje,lekceważenie magicznym myśleniem, sygnałów ostrzegawczych, "wszyscy" przecież popijają, kto nie lubi ,w pewnych początkowych fazach ulegają tej iluzji osoby potencjalnie współuzależnione do czasu oczywiście. Wstyd i izolacja od innych bliskich osób ,leki,urazy,złość, obawy ,przygnębienie ,bezsilność ,objawy somatyczne ,sraczka ,bóle głowy,brzucha,napięcie,bezsenność ,a od czasu do czasu chwile ulgi jak na pozór alkoholik sprawia wrażenie że się kontroluje i coś niby zmienia, to życie nie swoim życiem tylko od picia do picia jak alkomat
Uzależnienie nastrojów od ulgi,przyjemności,obsesja picia i zmienianie samopoczucia,świadomości oraz regulowanie alkoholem nałogowo emocji, uczuć zwie się alkoholizmem inaczej zespołem uzależnienia od alkoholu.
Ta choroba ma różne fazy i etapy na początku powstaje zależność psychiczna nie tylko menele to nałogowi alkoholicy
to zjawisko ma początek jak wszystko i wiele różnych typów ,odmian,mnóstwo różnych objawów, ma związek z upośledzeniem i stopniową na bardzo różnorodne sposoby utratą kontroli nad ilością pitego alkoholu czasem i sytuacjami w których spożywa się alkohol.nie dzieje się to jednak po jednym i pierwszym piwie fakt i nie od razu.Okresy czasu gdzie przekracza się granicę od "normalnego " picia do utraty panowania nad piciem też są różne, u jednych trwa to latami u innych nie. Mąż Autorki jednak jest w grupie podwyższonego ryzyka dziedziczenia predyspozycji, żył i wychowywał się w dysfunkcyjnej rodzinie - to wiadomo od Autorki.Według mnie to nie jest największy problemem ,jak pozbyć się teściowej ,to tylko na chwilę poprawi sytuację ale widoków na to że matka zniknie na razie nie ma ,jest tak jak napisał Artiii zgadzam się z tym relacja między matką i synem jest chora,takie współczucie z litości ,komitywa przeciwko żonie, jakieś manipulacje wpływające na małżeństwo to patologia - również moim zdaniem z który nie musisz się zgadzać..
Jeżeli mąż autorki tylko tak sobie tylko niewinnie popija, to nie ma żadnego problemu i po spokojnej rzeczowej rozmowie ze zrozumieniem ,bez nerwów,małżonek przestanie ukrywać się ze swoim niegroźnym, przecież nie szkodzącym nikomu popijaniem, ukłoni się nisko żonie i wszystko będzie dobrze,a wątpliwości Czarnej były na wyrost w tym jak się czuje pewnie też się myli.Ja niepotrzebnie na zimne dmucham i panikuje,może faktycznie lepiej uspokoić Autorkę,że nic złego się nie dzieje, bo tylko żule spod sklepu monopolowego to prawdziwi najprawdziwsi alkoholicy, a on mąż przecież ma dwa domy firmę, pracuje, poi matkę wódą daje jej kasę z dobrego serca, ,matka "się nawróciła" i teraz się wpieprza z matczynej troski w ich relację, finanse synowej i syna żeby starczyło dla niej i miała komfort picia a syna przecież stać,bogatemu kto zabroni,synowa przeszkadza tylko i się czepia wtrąca zamiast dziękować.Wszystko się samo uspokoi byle Autorka nie robiła afery za bardzo bo mąż się znowu zdenerwuje,Czarna może co najwyżej pogadać mężowi od czasu do czasu że to nie ładnie tak samemu pić po kątach.Matka męża może sama zniknie o tak pstryk, albo po tysięcznej rozmowie z nią łaskawie pójdzie się leczyć za dziesięć lat jak dożyje - łatwizna .
Zrobiłam to dziś rano powiedziałam mu co czuję i że potrzebuję przerwy był w szoku twierdził ze myślał że wszystko jest ok między nami. Spakowałam się i pojechałam do mamy teraz czuję się strasznie, mam nadzieję że wytrwam i nie wrócę już do niego
Nie masz wyboru - jak powiedziałaś A to musisz teraz powiedzieć B !!!!! Jak się poddasz i on to wyczuje to będziesz na pozycji przegranej...
Gość ewidentnie ma problem z alkoholem i na chwilę obecną nic a nic do niego nie dociera!!!! Uciekł do mamusi czyli swojej oazy spokoju, gdzie będzie mógł ładować bez ograniczeń!!!
Zabezpiecz się dziewczyno - żadnego poniewierania Tobą, agresji werbalnej itd. Jak zacznie skakać nie wahaj się tylko wzywaj policję...
Bądz stanowcza i konsekwenta lecz bez pastwienia się nad nim!!!!
Rozmowa z nim tylko jak jest trzeźwy, wyczujesz woń alkoholu odrazu mu dziękujesz...
Naprawdę polecam kontakt ze specjalisą w tej sprawie - w większości miast są ośrodki od uzależnień gdzie głównie pracownikami są osoby, które dużo przeszły. Oni znają temat od podszewki, udzielą wskazówek jak rozmawiać, działać i na co być wyczulonym!!!!
A jak będzie skakał dalej i cwaniakował to powiedz, że go zgłosisz do leczenia odwykowego!!!
Polecam również poinformować o sprawie dzielnicowego, że masz problem w razie "W" i mieć z nim kontakt bo nic nie wiadomo...
Pamiętaj on tak łatwo się nie podda !!!!
I nie wierz w jego przemianę po tygodniu, miesiącu lub dłuższym czasie - bo to bardzo częsty błąd!!!!
Powodzenia