minnie.89 napisał/a:Cześć,
O dłuższego czasu mam bardzo trudne relacje z mamą, może ja gdzieś popełniam błąd może ona trudno to określić.
Po pierwsze moja mama ma do mnie żal za wczesna ciąże, bo zawyżam w ciąże jeszcze na studiach.
Po drugie ma żal, że to było dziecko poza małżeńskie mimo, że minęło od tego czasu wiele laty ona nadal ma żal.
Po trzecie ma żal, że nie zrobiłam super kariery zawodowej, jak było to założone, żal ogromny. Bo nie ma się czym chwalić.
Po czwarte ma żal, że nie zemściłam się na moim byłym za rozstanie a powinnam, bo zemsta jest ważna.
Przy każdej rozmowie mi o tym przypomina, że jestem wstydem dla rodziny i dobrze że mieszkam daleko bo tego wstydu nie widać.
Jasne, nie jestem w sytuacji takiej jak moje kuzynki z których należy być dumnym bo są nauczycielkami
Nie chce się odcinać, ale zwyczajnie jest mi przykro kiedy słyszę od niej miałaś już swój czas, trzeba było nie marnować szansy skup się na pracy bo co Ty możesz robić innego.
Twoja mama bardziej ma chyba do ciebie pretensje niż stricte żal i co gorsza ma paskudny zwyczaj te pretensje wyrażać z bezsensowną częstotliwością i uporem zaiste godnym lepszej sprawy. Jak mawiają rodziców się nie wybiera, trzeba się zgodzić na przydzielonych, no tobie przydzielono mamę co najmniej trudną w obsłudze. I ewidentnie, co ci zresztą kiedyś pisałam, moim zdaniem zauważalnie żyjącą w nieco innym świecie, miejscami to jakby sprzed stu lat. Taka jest, taka najprawdopodobniej pozostanie, są ludzie, którym zwyczajnie pewnych rzeczy nie da się wytłumaczyć, zdają się być impregnowani, odporni na argumentacje racjonalną i nie do ruszenia.
Jak się chce psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie i to mi się nasunęło, jak tą litanie żalów swojej mamy wypisałaś. Czepia się bo potrzebuje się czepiać, jest niezadowolona bo chce taka być i na dodatek koniecznie potrzebuje ci tym swoim niezadowoleniem dowalać. A że jej niezadowolenie dotyczy głównie tego, co się już zdarzyło tym gorzej, bo jest jak jest, czasu jak wiadomo cofnąć się nie da, jest jednokierunkowy. Okropnie trudny charakter ma ta twoja mama.
Najlepiej by było, gdyby mama te swoje żale mieć przestała, prawda? Żeby tak dało się jej wytłumaczyć, żeby wreszcie to i owo zrozumiała, żeby zwyczajnie cię zaakceptowała zamiast nieustannie oceniać i krytykować.
No ale na to nie ma co liczyć, ona tak ma, potrzebuje być niezadowolona. Gdybyś odkładała macierzyństwo stawiając na karierę też by zapewne była, tylko wtedy byś słyszała, że zegar biologiczny tyka a ona sobie życzy mieć wnuczęta.
Wstyd dla rodziny to koszmar jest, mnie się nóż w kieszeni otwiera jak to hasło słyszę. Wstyd byłby zrozumiały, gdybyś powiedzmy podjęła śmiałą decyzję o zrobieniu kariery w strukturach przestępczości zorganizowanej, gdybyś z uporem i zapałem czyny karalne popełniała, gdybyś się solidnie zdemoralizowała, gdybyś w tą ciążę zaszła nie wiedząc nawet, kto jest tatusiem, bo "tylu ich było"... ok, tu słowo wstyd jest na miejscu. Ale ty nic takiego nie zrobiłaś przecież.
Nie jesteś od uszczęśliwiania swojej mamy - jasne. Ale jak w każdej rozmowie się słyszy, wprost albo nie wprost, że "przez ciebie jestem nieszczęśliwa" to oszaleć można, przykre to, niepotrzebne, męczące i w sumie z pewnego punktu widzenia zwyczajnie idiotyczne, bo niczego nie zmienia na lepsze, za to na gorsze i owszem, każde spotkanie denerwuje i dołuje.
Trafiłaś w punkt, Minnie - boli, bo jest to mama.
Jest kilka pomysłów, jak sobie poradzić w relacjach z tym modelem rodzica. Czas mnie goni, może wieczorem napiszę cd.