Zacznę od tego,że jestem w formalnym związku.
Małżeństwo z długoletnim stażem.... Po przejściach...
Z perspektywy czasu wydaje mi sie,ze mój mąż to typ faceta,który chyba nie powinien zakładac rodziny. Taki wieczny kawaler.
Gra w zespole,to jego hobby. Regularnie ma próby,jakieś tam granie. Wiem,ze są i kobiety. Nie wiem,czy teraz aktualnie też,ale jeszcze niedawno tak.
Muszę jeszcze powiedziec,ze dochodzi do tego również wieczna niemożnośc utrzymania stałej pracy,wiecznie mu coś nie pasuje.
Nieraz sama sobie sie dziwie,ze wciąż z nim jestem.
Mamy dwoje dzieci 13-latkę i 21-latka,który już z nami nie mieszka.
Pod względem seksualnym też u nas kuleje.... Ja juz nie mam figury sprzed lat,on lubi szczupłe kobiety. Wstydzę sie inicjowac seks mimo,że mam swoje pragnienia...
Dlatego zamieściłam w necie ogłoszenie towarzyskie. Odzew był spory...M.in. odpisał mi On...
Dosc szybko dałam mu swój numer telefonu i zaczęła się era smsów nie tylko na temat seksu,a nawet można powiedziec,że ten temat był jakoś tak na końcu....
Wie,że jestem mężatką,jaka jest sytuacja.On jest kawalerem,kilka lat młodszym ode mnie.
Po około 2 miesiącach spotkaliśmy się na kawie.
Tydzień później był nasz pierwszy raz....
Gdy po tym pisaliśmy ze sobą na gg,napisał mi,że "chyba się zakochał". Trochę mnie to hmmm ... przestraszyło. Ale spotkaliśmy się po raz kolejny i znów było cudnie.
Są komplementy,są jakieś drobne prezenciki (naprawdę drobniutkie,nie chodzi o pieniądze).
A parę dni temu,gdy ja napisałam,że "szkoda'że tak rzadko się widujemy", zadał mi pytanie,czy chcę zmiany.
Spytałam,czy chodzi o częstsze spotkania. On na to,że nie tylko,że chciałby byśmy byli razem "na dobre i na złe".
No i zaczynają sie schody.... Nie wiem,co mam zrobic. Wiele razy myślałam,żeby zakończyc moje małżeństwo jednak teraz,gdy tak moze byc,jestem pełna obaw...
Z Przemkiem znamy sie krótko. Mieszkamy około 100 km od siebie. Ja mam tu pracę,on tam... Zresztą,mieszka z rodzicami...
Wiem...trzeba czasu,ale jakoś boję się kolejnego zranienia...boję sie,ze on może nie poczekac.... boję się reakcji bliskich....
Ale może w końcu warto pomyślec o sobie?....