Wątek dla osób ciekawych śląskich zwyczajów, gwary, potraw... I dla mieszkańców Górnego Śląska, którzy będą w stanie odpowiedzieć na przeróżne pytania i zaspokoić głód wiedzy Forumowiczek
Jestem mieszkanką Górnego Śląska, tu się urodziłam, tu chodziłam do szkoły i nadal tutaj mieszkam. Moi rodzice nie są jednak z pochodzenia Ślązakami, więc w domu rodzinnym nie kultywowano śląskich tradycji, co nie znaczy, że ich nie znam. Nie mówię też naszą gwarą, mało tego, jeszcze niedawno niesamowicie mnie raziła.
Pierwsze co przychodzi mi na myśl słysząc słowa ,,śląska tradycja", to właśnie wspomniana gwara, regionalna kuchnia, śląski strój ludowy, typowa śląska izba i... familoki .
Z takich ciekawostek dodam, że mój tata, kilku wujków, a dziś mąż i brat są pracownikami śląskich kopalń. Na kopalni bardzo charakterystyczne jest powitanie - tu nikt nie mówi ,,dzień dobry", ale zawsze ,,Szczęść Boże", nieważne czy spotyka się dwóch górników, górnik ze sztygarem czy nadsztygar z dyrektorem, nieważne czy widzą się twarzą w twarz, czy rozmawiają przez telefon, czy na powierzchni, czy też pod ziemią.
Kiedy chodziłam do szkoły podstawowej, to wydawało mi się, że każdy tata pracuje w kopalni , jakież było moje zdziwienie, gdy w czwartej klasie doszła do nas dziewczynka, której ojciec był... policjantem . Na 36 dzieci tylko jeden!
Jeśli macie pytania dotyczące tematu, to w miarę możliwości chętnie odpowiem .
A ja jako anegdote na temat gwary opowiem Wam krotka historyjke...
Poznalam mojego chlopaka (obecnego meza) przez neta, oczywiscie pierwsze pytania ...skad jestes...itd...
Po licznych rozmowach na gg wymienilismy sie numerami telefonow.
Dowiedzialam si jakis czas potem, ze maz mial spora zagwozdke...czy zadzwonic czy nie... Przyznal sie, ze najbardziej obawial sie..."czy sie ze mna dogada"
Nie wiedzial, ze ja jako mieszkanka woj. dolnoslaskiego nie znam zadnej gwary, a tym bardziej nie uzywam
Hehehe, nieźle .
Ja co prawda mieszkam na Śląsku już tyle lat, ale do dziś zdarza mi się nie zrozumieć jakichś pojedynczych słów. Nie jest ich dużo i zwykle wynikają podczas rozmowy z kimś starszym, ale jednak...
5 2013-01-26 18:47:37 Ostatnio edytowany przez Jaga Baba07 (2013-01-26 18:49:49)
Hmm. co prawda nie pochodzę z Górnego Śląska, ale za to z regionu, który jest jeszcze bardziej śląski, żeby nie napisać hmm...wręcz niemiecki.
Pochodzę z Opolszczyzny. Nie uważam się za Ślązaczkę. Gwarę znam i rozumiem, jednakże sama nie potrafię "gołdać".
Mieszkam w mieście pod Opolem. O ile Opole to miasto, gdzie nie słychać języka śląskiego, nawet nie można powiedzieć, że to śląskie miasto, to miejscowości i wsie opolskie to inna para kaloszy.
Mogę przytoczyć wiele anegdot związanych ze Ślązakami.
Może opiszę, jak to było w czasie Mistrzostw Europy w piłce nożnej w 2008 roku.
Moja koleżanka mieszka w richtig śląskiej wsi.
Gdy był mecz Niemcy- Polska, praktycznie wszyscy mieli niemieckie flagi na autach, wszyscy byli za Niemcami, bo czują się Niemcami. Koleżanka opowiadała, ze jak przyszedł do baru chłopak, który miał polską koszulkę, musiał wyjść, bo chłopcy gotowi byli go pobić- "Mieszkołsz w Kamieniu, to mołsz być za naszymi, hadziaju jeden."
Druga sytuacja w tej samej miejscowości. Rok później. Pojechałam do koleżanki na dyskotekę.
Podszedł do mnie chłopak i zaczął ze mną rozmawiać. Gadaliśmy o wszystkim i niczym, nagle zadał mi pytanie- "A Tyś je naszoł, czy hadziajka?" (;) ) odpowiedziałam zgodnie ze swoim przekonaniem i trochę z przekory, że hadziajka. Na co on stwierdził, że "nie baje zadołwoł się z hadziajkom" i odszedł . Pomyślałam sobie "I dobrze. I tak nie chcę chłopaka ze Śląska."
I mój chłopak pochodzi z zupełnie innej części kraju.
Jako dziecko mieszkałam na Śląsku, ale nigdy chyba nie pasowałam do owej mentalności. Sentyment jednak mam. Powiem jednak co dla mnie jest charakterystyczne. Żur. Kocham śląski żurek i zawsze gdy gotuję na obiad w domu, zjeść 4 talerze żurku to dla mnie standard Pamiętam gdy babcia posyłała mnie ze słoikiem po żurek do pani na parterze familoka, która żurek warzyła w dużym garze i sprzedawała przez okno.
Kojarzą mi się kolczyk; złote, ciężkie z koralem w środku W pierwszej klasie takowe nosiłam, potem się zbuntowałam.
Gwara- to normalne. Wiele rzeczy do tej pory rozumiem, ale mówić to już średnio. Natomiast gdy zaczęłam się uczyć niemieckiego, nie mogłam wyjść ze zdumienia na każdym kroku...
Kobiety:) Prawdziwe, śląskie baby krzątające się cały dzień po domu by wszystko na czas było wyrychtowane gdy chop wróci z kopalni No i słusznej postury; wyhodowane na kluskach śląskich
FACECI. Inni niż tu, gdzie jestem (góry, 60 km dalej ) co było dla mnie ciekawym zjawiskiem. Różnica: Ślązacy jako niezmordowani w zabieganiu o kobietę amanci Odważni, lubiący wyzwania, nie nieśmiali, podejmujący ryzyko porażki
Jaga Baba, ale ta przytoczona przez Ciebie gwara jakaś jest inna od naszej .
Olinko, dlatego napisałam, że rozumiem gwarę, ale nie potrafię się nią posługiwać .
Ale gdy byłam na Górnym Śląsku, to faktycznie musiałam się wsłuchiwać, żeby zrozumieć gwarę.
Są istotne różnice w gwarze opolskiej i górnośląskiej.
Jago Babo, to w żadnym wypadku nie był przytyk, zwłaszcza, że ja sama kompletnie nie potrafię pisać gwarą. Kiedy jednak przeczytałam w Twoim poście te wszystkie ,mieszkołsz" czy ,,mołsz", to od razu pomyślałam, że u nas byłoby to ,,mieszkosz", ,,mosz", dlatego zastanawiałam się czy to przypadkiem nie wynika właśnie z różnic regionalnych, których ja po prostu nie znam.
Cat, no właśnie - stereotypowa Ślązaczka, to grube, silne, zahartowane babsko, bardzo pracowite (zero kobiecej delikatności czy kruchości), które w domu trzyma ster władzy, bo to nie ona chłopu, a chłop jej ma się podporządkować .
Typowy, niedzielny, śląski obiad, to kluski śląskie, rolada i modra kapusta. Niemniej do tego można jeszcze dodać słynne karbinadle, czyli kotlety mielone i żur - gęsty i pożywny.
Olinko, dojeżdżam do szkoły autobusem i sama się dziwię, że różnice nawet występują w miejscowościach oddalonych od siebie o ok.30 km. W miejscowościach okalających Opole mieszkają, tzw. sysy .
Ich śląski jest sepleniący ("Wcoraj zech mu pedziała, ze mieskom z ołmom." ). Gdy słyszę te autobusowe rozmowy, śmiać mi się chce.
A najlepsze jest to, że "sysy" śmieją się z "naszego" śląskiego, a "my" z ich sysącej gwary .
11 2013-01-27 01:04:05 Ostatnio edytowany przez TwilightSparkle (2013-01-27 01:05:30)
Urodziłam się na Śląsku ale gwary nie znam bo rodzice pochodzą z Krakowa. W przeciwieństwie do mojego męża nie jestem miłośniczką Śląska tylko dlatego, że jest Śląskiem co od czasu do czasu prowadzi do kłótni. Zresztą nie lubię rozmów o polityce czy religii bo to "gorące" tematy. Ostatnio odwiedziła nas moja koleżanka ze studiów, która wraz z mężem mieszka w Strzelcach Opolskich. No i w którymś momencie coś padło o Opolszczyźnie i mój mąż wyjaśnił wszystkim, że opolskie powinno zniknąć z mapy a Górny i Dolny Śląsk połączyć się w jedno kochające się województwo
12 2013-01-27 01:16:24 Ostatnio edytowany przez Jaga Baba07 (2013-01-27 01:17:10)
No i w którymś momencie coś padło o Opolszczyźnie i mój mąż wyjaśnił wszystkim, że opolskie powinno zniknąć z mapy a Górny i Dolny Śląsk połączyć się w jedno kochające się województwo
W tym momencie odezwał się mój regionalny patriotyzm .
No jak Twój mąż może mówić coś takiego?
My mamy zniknąć z mapy ? My nie wyskoczyliśmy sroce spod ogona . Oj nie...
A Powstanie Śląskie też było na Opolszczyźnie, ha !
"Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród" !
Olinko, dojeżdżam do szkoły autobusem i sama się dziwię, że różnice nawet występują w miejscowościach oddalonych od siebie o ok.30 km. W miejscowościach okalających Opole mieszkają, tzw. sysy .
Ich śląski jest sepleniący ("Wcoraj zech mu pedziała, ze mieskom z ołmom." ). Gdy słyszę te autobusowe rozmowy, śmiać mi się chce.A najlepsze jest to, że "sysy" śmieją się z "naszego" śląskiego, a "my" z ich sysącej gwary .
,,Mieskom" czy ,,wcoraj" od razu kojarzy mi się z gwarą podkrakowską, skąd pochodził mój tata. Swoją drogą wyraźnie widać jak bardzo mieszają się tutaj różnego rodzaju naleciałości.
To też z życia wzięte, w każdym razie ze śmiechu prawie się popłakałam - dyskoteka, bardzo atrakcyjna dziewczyna na pytanie przypadkowego chłopaka czy z nim zatańczy odpowiada: ,,tańczyć nie byda, bo mie szłapy bolą, ale kola to bych se bachła" No i całą atrakcyjność diabli wzięli .
--------------
Na Śląsku dosyć prężnie działa Ruch Autonomii Śląska, który nie tylko zaciekle walczy o połączenie się obu jego części, ale wręcz o zupełne odłączenie Śląska od Polski i utworzenie autonomicznego państwa . I z jednej strony pomysł mnie przeraża, ale z drugiej - już chłodno kalkulując - prawdopodobnie wcale nie wyszłoby nam to na złe, przynajmniej gospodarczo.
To też z życia wzięte, w każdym razie ze śmiechu prawie się popłakałam - dyskoteka, bardzo atrakcyjna dziewczyna na pytanie przypadkowego chłopaka czy z nim zatańczy odpowiada: ,,tańczyć nie byda, bo mie szłapy bolą, ale kola to bych se bachła" No i całą atrakcyjność diabli wzięli .
Oplułyśmy z moją muti monitor .
Co prawda szłapy mie nie bolom, ale ida na dół po kola .
Może niech ten wątek będzie na wesoło, niech polityka go nie pochłonie.
Witam
Ja również od urodzenia mieszkam na Śląsku, mieszkała tu moja Mama, Babcia, itd.
Jednak gwary nie znam, ponieważ mieszkam w miejscu gdzie prawdziwych Ślązaków pozostało tyle co na jednej uliczce domków jednorodzinnych. W większości mieszkają tu ludzie, którzy poprzyjeżdżali tu w latach 80 czy 90 za pracą na kopalni.
Bardzo lubię Śląsk i jego tradycje Pewnie nie wszystkie znam, ale już wiem gdzie mogę swą wiedzę nadrobić
Najbardziej w miejscu gdzie mieszkam denerwuje mnie mentalność przyjezdnych - o ile większość z nich są ludźmi przyjaznymi, o tyle jak zwykle musi być druga część medalu - ludzie przyjechali często gęsto z jedną walizką dorabiając się na kopalni samochodów, wykupując mieszkania na własność za grosze... Dziś są "Panami" a na rodowitych Ślązaków patrzą z góry często gęsto utrudniając im życie w różnoraki sposób.
Taaa, uśmiałam się z tej "koli" i całej reszty, której przytaczać nie będę Niestety; cała atrakcyjność idzie się paść, gdy osobnik czy osobniczka otworzy usta
Lubię moje dojazdy do szkoły, bo właśnie podsłuchuję sobie rozmowy atrakcyjnych fizycznie osobników- płci żeńskiej i męskiej.
Na pierwszy rzut oka wydawałoby się, że piękni ludzie, to i ładnie się wysławiają, a tu czar pryska, gdy otworzą buzię - "Joł zech myślała, ze dzisiej nie wstana.", itd.
Potem słucham różnych rozmów na różne tematy- najczęściej są to tematy dyskoteka, złe wyniki w nauce, ale to wszystko przez nauczycieli i problemy z chłopakami.
Okraszone to wszystko piękną gwarą .
Tzn. ja nie mam nic do kultywowania tradycji, ale te dzieciaki ze wsi, jak je obserwuję, to mają ograniczone horyzonty- chłopcy uczą się zawodu mechanika, dziewczyny wybierają zawodówki, żeby zostać fryzjerkami. Często mają wyobrażenie o tym, że i tak wyjadą "do Rajchu", bo onkel lub tanta tam mieszkają. A jedyną rozrywką jest dyskoteka.
18 2013-01-27 12:18:05 Ostatnio edytowany przez Catwoman (2013-01-27 12:22:11)
Napiszę coś i mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę, ale chciałabym się czymś podzielić. Mam wrażenie, że ci ludzie posługujący się tak chętnie gwarą na co dzień mają ubogie życie wewnętrzne; nie udało mi się z żadnym Ślązakiem z krwi i kości porozmawiać na jakieś wyższe tematy. Mam wrażenie, że nie mają żadnych przemyśleń odnośnie życia i całej jego psychologii, fenomenu.
I jeszcze jedno: ludzie ze Sląska, ci rodowici, od gwary i żurku, uwielbiają zwracać na siebie uwagę
Napiszę coś i mam nadzieję, że nikogo tym nie urażę, ale chciałabym się czymś podzielić. Mam wrażenie, że ci ludzie posługujący się tak chętnie gwarą na co dzień mają ubogie życie wewnętrzne; nie udało mi się z żadnym Ślązakiem z krwi i kości porozmawiać na jakieś wyższe tematy. Mam wrażenie, że nie mają żadnych przemyśleń odnośnie życia i całej jego psychologii, fenomenu.
I jeszcze jedno: ludzie ze Sląska, ci rodowici, od gwary i żurku, uwielbiają zwracać na siebie uwagę
Ślązacy są po prostu dosyć hałaśliwi, ale jakby tego było mało, są też hermetyczni.
Urodziłam się w mieście bardzo młodym, które powstało wokół kopalń, więc za pracą i mieszkaniami zjechali tam ludzie z niemal całej Polski, w tym moi rodzice (był to rok 1970). Tam gdzie chodziłam do szkoły nikt nie mówił gwarą, ba, nawet wokół mnie nikt gwary nie używał, co świadczy między innymi o tym, że nie było tam rdzennych Ślązaków, a ci którzy byli gdzieś się w tym tłumie zgubili. Ludzie otwarci, szczerzy, pomocni.
Kiedy jednak wyszłam za mąż i wyprowadziłam się zaledwie 25 km dalej, do miasta gdzie było (i nadal jest) kilka typowo śląskich dzielnic, a wokół mnóstwo śląskich wsi, to uderzyła mnie mentalność tych ludzi i wspomniana hermetyczność. W tamtym czasie co prawda ani mnie to ziębiło, ani grzało, co nie zmienia faktu, że szybko poczułam pewnego rodzaju izolację, zwłaszcza, że większość z tych osób pracowała lub przynajmniej często bywała w centrum. I nie jest to tylko moja subiektywna opinia, bo w miarę poznawania innych osób ,,z zewnątrz" okazywało się, że ich odczucia były podobne. Ślązacy z dziada pradziada czuli się tutaj lepsi i tak, jakby - nie wiedzieć zresztą dlaczego - mieli większe prawa.
Mieszkam tu ponad 17 lat i ,,wsiąkłam", zamieszkałam zresztą w ścisłym centrum, gdzie jednak coraz więcej jest ludzi przyjezdnych, młodych, niemniej do dziś tę ludzką mentalność zauważam. Nawet starsi sąsiedzi zachowują się tak, jakby to oni tu ustalali prawa, a inni mieli się po prostu podporządkować. Tylko, biedulkom, niewiele z tego wychodzi .
Cat, z tym posługiwaniem się gwarą i ubogim życiem wewnętrznym, to coś w tym jest, taka jest zdecydowana większość, ale znam też ludzi, którzy są inteligentni, mądrzy, wykształceni, a gwarą posługują się wyłącznie dlatego, że mają szacunek do swojego pochodzenia, z którego są po prostu dumni.
A ja jako anegdote na temat gwary opowiem Wam krotka historyjke...
Poznalam mojego chlopaka (obecnego meza) przez neta, oczywiscie pierwsze pytania ...skad jestes...itd...
Po licznych rozmowach na gg wymienilismy sie numerami telefonow.
Dowiedzialam si jakis czas potem, ze maz mial spora zagwozdke...czy zadzwonic czy nie... Przyznal sie, ze najbardziej obawial sie..."czy sie ze mna dogada"
Nie wiedzial, ze ja jako mieszkanka woj. dolnoslaskiego nie znam zadnej gwary, a tym bardziej nie uzywam
Z moją koleżanką jest podobnie. Ona z Wrocławia, on z Górnego Śląska. Nie raz, nie dwa on miał problem z tym czy się dogadają. ;-) Bardzo często też Dawid musi zadzwonić do swojej siostry, żeby się zapytać jak coś powiedzieć "po polsku".
Mimo wszystko jednak da się z nim dogadać, nie mówi za często gwarą, ale zabójczo zaciąga.
21 2013-01-27 15:17:43 Ostatnio edytowany przez Jaga Baba07 (2013-01-27 15:23:48)
Chciałabym też, aby nasze wypowiedzi nie rzucały na Ślązaków cień.
To znaczy oczywiście zgodzę się z powyższymi wypowiedziami, po części jest to prawda.
Moja babcia przybyła na Opolszczyznę w latach '50. Pochodzi z Podlasia, ja po części czuję się bardziej związana właśnie z Podlasiem, mimo że od urodzenia mieszkam na Śląsku. Czuję się Polką, lecz nie do tego zmierzam.
Kiedyś właśnie zaczęłam wyśmiewać Ślązaków, ich hermetyczność, a babcia ofuknęła mnie i powiedziała, że widzi, że uważam się za lepszą, bo nie jestem "hadziajką".
Opowiedziała, że kiedy przybyła tutaj młodziutka, nikogo nie znała, nie miała też w okolicy żadnej bliskiej osoby, bo rodzina została na Podlasiu. I mówi, że jest wdzięczna Ślązakom za okazaną gościnę, że to właśnie rodowici Ślązacy z dziada pradziada pomogli jej. Ludzie napływowi "pomagali" jej rzucając jedynie kłody pod nogi. Myślała, że się z nimi zjednoczy, bo przecież łączyło ich to, że opuścili rodzinne strony. Jednak to właśnie tutejsi ją zrozumieli i wsparli. Nigdy od Ślązaka nie doznała krzywdy, a tylko dobroć.
Jago Babo, tylko, widzisz, ja czuję się lokalną patriotką, Ślązaczką, bo tu się urodziłam, kształciłam i tutaj mieszkam, jestem z tego dumna, tak samo jak z tych kilku pokoleń tradycji górniczych w rodzinie, co nie zmienia faktu, że mam dokładnie takie, a nie inne, doświadczenia. Ludzie są różni, bez względu na region i pochodzenie, a moje miasto jest naprawdę specyficzne. Na własnej skórze odczułam, że moje urodzenie i wychowywanie się na Śląsku, to za mało, abym mogła czuć się prawdziwą Ślązaczką - taka jest rzeczywistość. Oczywiście, że to były tylko jednostki, na szczęście, ale też ja mam swoje zasady, siłę przebicia, potrafię pokazać, że to kim jestem i jaka jestem czyni mnie osobą wartościową i żadne pochodzenie (lub jego brak) tego nie zmienia. Niestety kilka razy musiałam to udowadniać, bo napotkałam na pewnego rodzaju opór, nie mówię też gwarą, co zdarzało się, że nie było mile widziane.
Z kolei moja szwagierka, psycholog i nauczyciel, pracuje dziś w szkole na peryferiach miasta, z którego pochodzę i na każdym kroku napotyka na niechęć ze strony dyrekcji i koleżanek nauczycielek, bo... nie mówi gwarą, wymaga od uczniów, aby w szkole mówili czystą polszczyzną, nie pochodzi ze Śląska. Takie są fakty.
że to właśnie rodowici Ślązacy z dziada pradziada pomogli jej. Ludzie napływowi "pomagali" jej rzucając jedynie kłody pod nogi.
Jago Babo dokładnie to samo dostrzegam u siebie w rodzinnym mieście ! Z rodowitym Ślązakiem pogadasz, zawsze są mili i chętnie pomogą, a z przyjezdnym to ciężki orzech do zgryzienia - choć są wyjątki od tej reguły.
Dlatego ja się nie przejmuję takimi rzeczami, jak to, czy ktoś uważa mnie za tutejszą, czy za napływową.
Mam znajomych Ślązaków, którzy uważają mnie wręcz "za swoją", mam też "polskich" przyjaciół, którzy nawet nie zastanawiają się nad takimi sprawami. A znam też ludzi, którzy uważają mnie za "intruza", ale wtedy im odpowiadam, że tak- jestem "hadziajem". I też się tego nie wstydzę.
Ale to fakt, przecież żyjemy w specyficznym regionie.
nie mówię też gwarą, co zdarzało się, że nie było mile widziane.
Ha, mi to nawet z tego powodu dokuczano w gimnazjum. Dlatego też miałam złe zdanie o Ślązakach. Oni z kolei nie potrafili poprawnie posługiwać się językiem polskim.
A propos lokalnego patriotyzmu. W zeszłym roku był ten spis ludności, o ile mnie pamięć nie myli. Kaczyński wtedy opowiadał farmazony o Śląsku i Ślązakach i kwestii narodowości.
Przyszła do nas pani spisać rodzinę i padło pytanie o narodowość, zadeklarowałyśmy narodowość śląską, zrobiłyśmy "na złość" PiS-owi i liderowi, który tolerancji nie ma za grosz. Nie będzie jakiś zaściankowo myślący człowiek obrażał Ślązaków.
To chyba nazywa się lokalny patriotyzm ??
Jago Babo, ja absolutnie nie mam z tym problemu, a już na pewno nie mogę powiedzieć, że się tym przejmuję, zwłaszcza, że nigdy mnie to specjalnie nie dotknęło, zasygnalizowałam tylko, że takie rzeczy się zdarzają . Mieszkam na Śląsku, jest mi tu dobrze i naprawdę nigdzie się stąd nie wybieram .
Prawdę mówiąc wraz z upływem czasu darzę Ślązaków coraz większym szacunkiem - za to przywiązanie do tradycji, za pracowitość, za zasady, nawet za ten patriotyzm, z którego są zwyczajnie dumni. A że Śląsk dzieli naród na Hanysów i Goroli , to tym bardziej widać, że jesteśmy silni.
Nie dalej jak kilka dni temu mój syn wrócił ze szkoły i ku mojemu ogromnemu zdumieniu stwierdził, że zamiast niemieckiego on chciałby uczyć się gwary śląskiej. Powiedział to śmiertelnie poważnie. I rzeczywiście w niektórych szkołach gwara jest już wprowadzana, mało tego, na specjalny wniosek można podobno nawet napisać gwarą maturę.
Na pewno na maturze można zdawać język kaszubski- widziałam taką maturę.
Ha....a mam pytanie do Ślązaków; czy chcielibyście autonomii? To dość ciekawa sprawa. teraz województwo śląskie rozciąga się na miejscowości, które śląskie absolutnie nie są.
Ślązacy swego czasu promowali dość ostro Śląsk pragnąc autonomii.
Ekhm, Catwoman, chciałabym zaznaczyć, że Śląsk to nie tylko województwo śląskie.
Opolskie też jest strasznie śląskie. Praktycznie całe oprócz Opola jest kwintesencją "śląskości".
O ile za całkowitą autonomią nie jestem, to jednak uważam, że Ślązacy zostali pokrzywdzeni przez nasze władze- nie zostali uznani za mniejszość etniczną. Dlaczego?
Przecież mają odrębny język i kulturę.
U nas sporo osób uważa się za Niemców.
Zresztą wjeżdżasz do województwa opolskiego i masz wrażenie, że jesteś u naszych zachodnich sąsiadów. Wsie są tak "ułożone", czyste, jakby to Deutschland był.
Z drugiej strony, tak jak Olinka wspomniała pewnie nie wyszlibyśmy źle na częściowym oddzieleniu się.
Cat, nie, nie chciałabym autonomii Śląska, choć - jak już wcześniej wspomniałam - sądzę, że wcale nie wyszlibyśmy na tym źle, a już na pewno gospodarczo. Na Śląsku skumulowany jest różnorodny przemysł, do tego mamy węgiel i sporo inwestycji zagranicznych, powstały strefy ekonomiczne, różnego rodzaju nowatorskie w skali Polski przedsięwzięcia, ludzie zarabiają tutaj więcej niż w wielu innych regionach (dla przykładu: Jastrzębie Zdrój ma najwyższy średni zarobek w całym (!) kraju), bezrobocie jest stosunkowo niewielkie. To my (patrząc całościowo) płacimy jedne z największych podatków, pompując je w uboższe regiony. Gdyby te podatki zostały przeznaczone wyłącznie na rozwój Śląska, to nietrudno się domyślać, że pozwoliłoby to na szybszy postęp, na polepszenie warunków życia, łatwiej byłoby też rządzić, a tym samym dokonywać pewnych istotnych zmian. Teraz centrum nas blokuje, decyzje zapadają tam, gdzie sporo osób nie ma bladego pojęcia o naszych problemach, coś im tam dzwoni, ale nie bardzo wiedzą gdzie. W każdym razie na pewno tak jest w sprawach związanych z górnictwem, o którym siłą rzeczy sporo wiem.
Otóż to, Olinka! Nikt się na autonomię nie zgodzi, bo to na Śląsku jest kopalnia złota- w przenośni ZŁOTA bo kopalnia jest. No i cały kraj zyskuje na tym.
Jedną rzecz zaobserwowałam kiedy mówi się o Śląsku - mianowicie większość mówiąc Śląsk myśli Katowice, Gliwice, Mysłowice, Zabrze, Ruda Śląska, Bytom, Tychy, Rybnik czy Wodzisław Śląski a przecież Śląsk to tereny "wiejskie" jeśli można użyć takiego sformułowania.
Ja mieszkam na śląsku od 6 lat. Przyjechałam do ówczesnego chłopaka, teraz męża.
Pochodzę z mazowsza, gdzie pełno lasów, pól itd. Pierwsze co mnie uderzyło, to te niekończące się zabudowania. Miasto czy wieś - jedno przechodziło w drugie nim dostrzegłam tabliczki.
Mój mąż nie jest typowym ślązakiem, choć tu się urodził i stąd pochodzi jego rodzina. Nie pracował i nie pracuje na kopalni (jego ojciec również). Stara się mówić po polsku, ale ma takie niektóre słówka których ni huhu wytepić się nie da np. kitko (udko), szłapy, albo jak mówi zdrobniale do naszego psa "Ja, tyś je tako słaba, puć spać, tata cię przykryje"
Nie lubię gwary śląskiej wśród młodych ludzi, ale mam na myśli gwarę taką typową śląską. A mojego męża strasznie drażni to jak ludzie piszą po śląsku. to jest dopiero zagwostka żeby rozszyfrować.
Ja po śląsku nie godom wcale, czasem coś powiem, to mąż ma ubaw.
Wśród ślązaków przeszkadza mi najbardziej niechęć do reszty Polski a zwłaszcza Warszawy. Dla mnie autonomia śląska to bzdura. Wszyscy jesteśmy polakami nie widzę powodu, aby ze śląska robić autonomię.
To że ślązakom bliżej do Niemców to prawda. Tu panuje przekonanie, że największym błędem było oddanie śląska po wojnie Polsce.
Bardzo mi się podoba natomiast
-jak słyszę Panią, która obsługuje i do mnie mówi, a np. za chwilkę do starszego człowieka przechodzi na gwarę. Widać taką życzliwość.
- że Śląsk rozwija się prężnie, mamy bardzo dobre drogi, centra handlowe, blisko góry, więc na narty można sobie śmigać po pracy,
- to, że śląską kobietę traktuje się z szacunkiem i autorytetem większym niż gdzie indziej (mam tu na myśli zarówno męża jak i inne osoby)
Co mi się jeszcze rzuciło w oczy? Nie wiem jak to jest w innych rejonach Polski, ale tu jest walka na firany w oknach (ile moja teściowa pieniędzy wydała.....) a potem wiesza ozdobami oczywiście na zewnątrz. Dom może być obdrapany, podwórko zaniedbane, ale super firany w oknach muszą wisieć i przynajmniej raz w miesiącu muszą być zmienione na inne.
Co mi się jeszcze rzuciło w oczy? Nie wiem jak to jest w innych rejonach Polski, ale tu jest walka na firany w oknach (ile moja teściowa pieniędzy wydała.....) a potem wiesza ozdobami oczywiście na zewnątrz. Dom może być obdrapany, podwórko zaniedbane, ale super firany w oknach muszą wisieć i przynajmniej raz w miesiącu muszą być zmienione na inne.
Ja tego co prawda nie doświadczyłam, bo tam gdzie mieszkałam wcześniej i gdzie teraz mieszkam, nie było takiej nagonki, ale faktycznie zwróciłam uwagę, że są domy, które wyglądają na bardzo zaniedbane, a jednak wystrój okien wydaje się zupełnie temu przeczyć.
Natomiast moją uwagę również przyciąga elastyczność z jaką niektórzy przechodzą z języka polskiego na gwarę . Na przykład moja była szefowa zawsze mówiła czystą polszczyzną, ale kiedy odbierała telefon od męża, to automatycznie zaczynała ,,godać".
Jo godom i byda godać bo przeca jezdech ze śląska od zawdy.Wiela momy takich co to godo-mówi.Trocha łotych gardinach i gardinkach,to richtich było łoczko w gowie gospodyni.Jak sie miało tako gardinka cheklowano szydełkym to było cosik.Awiela było z tym roboty,cza było wyszkrubić potym naciongać na specjalno romka tako drewniano z gwoździami.Wilgło sie naciongło i tak se schła,takie cudo do łokna sie wjyszało coby gańby nie było.Ino sie nie chichrejcie z moi pisowni;-)
Jo godom i byda godać bo przeca jezdech ze śląska od zawdy.Wiela momy takich co to godo-mówi.Trocha łotych gardinach i gardinkach,to richtich było łoczko w gowie gospodyni.Jak sie miało tako gardinka cheklowano szydełkym to było cosik.Awiela było z tym roboty,cza było wyszkrubić potym naciongać na specjalno romka tako drewniano z gwoździami.Wilgło sie naciongło i tak se schła,takie cudo do łokna sie wjyszało coby gańby niebyło.Ino sie nie chichrejcie z moi pisowni;-)
:D Umarłam Ale tako gardnika to i moja babcia mioła
Jo bych mogła klachać a klachać,ale kery by chcioł tego beblanio suchać :-)
Jo godom i byda godać bo przeca jezdech ze śląska od zawdy.Wiela momy takich co to godo-mówi.Trocha łotych gardinach i gardinkach,to richtich było łoczko w gowie gospodyni.Jak sie miało tako gardinka cheklowano szydełkym to było cosik.Awiela było z tym roboty,cza było wyszkrubić potym naciongać na specjalno romka tako drewniano z gwoździami.Wilgło sie naciongło i tak se schła,takie cudo do łokna sie wjyszało coby gańby nie było.
Fajno )))
Ale fajnie. Ja nigdy nie znalam osobiscie kogos, kto potrafil mowic taka gwara. Czyta sie to nieziemsko...chyba nawet rozumiem mniej wiecej o co chodzi
Ciesza sie że sie wom spodobało ;-) ;-) ;-)
Sofi jak dlo mnie możesz godać a pisać tak cały czas.
Właściwie bardzo chciałabym się nauczyć gwary śląskiej; moja rodzina pochodziła ze Śląska, moja mama dalej potrafi mówić po śląsku i robi to ilekroć odwiedza śląskie koleżanki, ale nie z takim natężeniem jak Sofi
Ucząc się gwary śląskiej, na pewno z nauką czeskiego i niemieckiego nie będzie problemu
Ja jo lubia spotkania z koleżankami,poklachać a do tego jakiś maszket.Kołocz z posypkom.słodko bzyja a do pomuldania bzyja.Downi to baby spotykały sie na placu przy familoku,brały ryczki,flacha zeltru jak kero co napjykła to przytargała co by sie pochwolić.A wiela to godki miały,łod kery najduch przeskroboł,afto umar a kerymu sie co urodziło i kere to zkolei.A co by mjały co z łapami zrobić to sztrykowały abo heklowały.Kero mni zdolno brała klapacka co by je muchy nie żarły.Łobgadywały ile wlazło,co kero miała łobleczone jako taśka,jako wela miała ciepniento.Jedyn ło drugim wiedzioł tyla że hej.O chopach to połosprawiom kedy indzi,ida warzyć bo sie mój ślubny ze złości że ino mo żymła z leberkom.Chłop jak głodny to pieronym zmierzły:-P
41 2013-02-11 17:19:04 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-02-11 17:26:10)
Sofi, przetłumacz to dla mnie pliissss
Ciekawi mnie ta "flacha zeltru"
Bzyjom to sie dziób kleji,a do muldania mioł być kopalniok taki bombon :-P
Zelter to woda sodowa,czyli mineralna gazowana po jedny i po drugi chepie się tak samo ;-)
44 2013-02-11 17:30:47 Ostatnio edytowany przez Margolinka (2013-02-11 17:44:35)
że ino mo żymła z leberkom.
? Resztę jako tako sobie przetłumaczyłam
Olinko, nie chce zaśmiecać więcej wątku, więc napisze tutaj...
"bułka z pasztetową"... tego w życiu bym nie zgadła
żymła z leberkom, to bułka z pasztetową
46 2013-02-11 18:05:08 Ostatnio edytowany przez Catwoman (2013-02-11 18:10:04)
Sofi, coś cudnego ps. Gdzie dokładnie mieszkasz?
Mamy nawet specjalny sklep (gyszeft) internetowy, w którym wszystko pisane jest gwarą. Można w nim kupić koszulkę ,,jezderkusie", ,,chachor", ,,larmo" czy ,,moty i kopruchy" , kubek z napisem ,,fajrant" i wiele innych śląskich akcentów. Sklep dzieli się na działy: wszyjstko, dlo babów, dlo chopów, inksze , a wybrane produkty lądują w zakładce ,,mom wybrane".
Niestety nie mogę wkleić do niego linku.
Pytanie za 100 punktów - co to są abcybildry?
Podpowiedź wprost ze sklepu (opis produktu):
Abcybildry ?Cisnymy!?5 zł
3 abcybildry na auto, moplik abo tyż inkszo maszina.
Dlo tych, kierzy cisnom kaś cołki czas. Cisnymy to je po polsku ?poruszamy się gdzieś? abo tyż ?pchamy coś?.
Abcybilder na przeźroczystyj folii. Nadowo sie tyż na klejyni rzeczy, kiere som na polu.
Mo 15 cm długości i 5 cm szyrokości.
Pytanie za 100 punktów - co to są abcybildry?
Naklejki
100 punktów dla Ciebie .
Ja tego nie wiedziałam, przeczytałam niedawno we wspomnianym sklepie.
Sofi, coś cudnego ps. Gdzie dokładnie mieszkasz?
KATOWICE-tu urodzono;-)
Olinko, a ja też nie wiedziałam, ale znalazłam "śląski słownik"
A Powstanie Śląskie też było na Opolszczyźnie, ha !
A jakże ,,,,a Góra św Anny mówi Ci to coś ? to opolskie ,,,,
Jestem ślązakiem gwary używam , na kopalni robiłem i coś nie coś wiem jeśli jakieś pytania są w miare możliwości odpowiem
Bzyjom to sie dziób kleji,a do muldania mioł być kopalniok taki bombon :-P
Godosz o szkloku? pierona toż to szmakowało ,,:) dycki nima czegoś takigo ....
Sofi5833 napisał/a:Bzyjom to sie dziób kleji,a do muldania mioł być kopalniok taki bombon :-P
Godosz o szkloku? pierona toż to szmakowało ,,:) dycki nima czegoś takigo ....
Teros to kopalniok bo corny pieron.Jak dobrze poszukosz to kupisz a jak ni to sie ino smakym oblizesz:-P
Moja babcia kopalnioki kupowała
A można wiedzieć cóż to takiego, te kopalnioki?
Cukierki takie Tfu tfu: Bombony
Idę sobie wziąć bombona Tylko takiego na bolące gardło, bo czarnego kopalnioka nie mam
Sofi, a co jecie na nidzielny łobiod?;)
Sofi, a co jecie na nidzielny łobiod?;)
No kluski ślonskie abo tarte takie z tartym kartoflym godali na nie ćymne.Rolada tako z mjynsa wołowego dobrze sklupanego.kapucha modro,kompot.Tradycyjnie to mo być na pjyrsze rosół ze swojskim makaronym,ale to se już odpuszczom.Ale kołocz abo zista musi być ;-)
Pamientom, pamientom te łobiody..... aż ślina mi z pyska leci
Idę sobie wziąć bombona Tylko takiego na bolące gardło, bo czarnego kopalnikoa nie mam
Weś se mentola takiego z eukaliptusym tyż dobry ;-)
Czyli amoloka
A można wiedzieć cóż to takiego, te kopalnioki?
Downi to grubiorze dostowali co by dobrze im pył z wongla z puc wyłaził zawsze je po kapsach nosili. Jeszcze niuchali tabaka co by tyn całe fafroły wykichać
Jaga Baba07 napisał/a:A Powstanie Śląskie też było na Opolszczyźnie, ha !
A jakże ,,,,a Góra św Anny mówi Ci to coś ? to opolskie ,,,,
Jestem ślązakiem gwary używam , na kopalni robiłem i coś nie coś wiem jeśli jakieś pytania są w miare możliwości odpowiem
A jako, gardina odsłonia i sam je Anaberg na widoku .
Tzn. na Górę św. Anny mam 10 km . Mój dziadek chce, żebym tam wesele miała ...
Moja gwara pozostawia wiele do życzenia, ale czytam Was i rozumiem .