Remi, tak tylko się gada, ze na wszystko są paragrafy. Rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Sprawa przemocy jest ciężkim orzechem do zgryzienia, tyle kobiet niby przerywa milczenie.. ja też przerwałam, ale nic nie wskórałam. Obdukcje miałam, doniesienia na policji składałam... a nie byłam wtedy pełnoletnia, więc kogoś to powinno było zainteresować..i co.. mój ojczym dalej jest dyrektorem w dobrej firmie i dalej stosuje przemoc, już nie fizyczną, ale psychiczną. A tą znacznie trudniej udowodnić. Nawet składane maile, smsy, nagrywane wyzwiska, świadkowie, opinie psychologa i psychiatry wiesz co dały? W prokuraturze sprawa została umorzona ze względu na niewystarczający poziom szkodliwości. Najwyraźniej muszą mnie zamknąć w domu dla psychicznie chorych, albo odratować z próby samobójczej, żeby szkodliwość stała się wysoka. O tym, jak to wpływa na moje życie i zdrowie, nie tylko psychiczne, ale i fizyczne pewnie wg nich nie warto wspominać.
To straszne, bo kiedy w końcu zbierasz się na odwagę, jesteś wykończonym fizycznie i psychicznie strzepkiem człowieka z lękami, fobiami i wrzodami na żołądku, liczysz, że coś się zmieni...a okazuje się, ze Państwo Cię nie chroni. Bo sprawiasz dobre wrażenie. To nic, że sztukę kamuflażu masz opanowaną do perfekcji. Liczy się to, że po tobie NIE WIDAĆ przemocy. Żadnej patologi, pijaństwa, niedożywienia.
Teraz, dziś, mogę powiedzieć, że wyszłam na prostą, odzyskałam radość życia, mimo, ze dalej mam wiele lęków, które mnie nawiedzają w najmniej odpowiednim momencie.
Ale w momentach krytycznych zauważam u siebie nieprzepartą chęć machnięcia ręką. Panuję nad tym, bo nie chcę pozwolić, żeby ON miał taki wpływ na moje życie, ale często staczam ze sobą wewnętrzną walkę.
Dlatego sama nie wiem, czy akceptuję przemoc. Ostatnio odwiedził nas znajomy z mojej szkoły. Pierwsze, co zrobił, zaczął dręczyć mojego kota. Uwagi słowne na niego w ogóle nie działały, mój nakaz, ze ma zostawić go w spokoju też nie. Nie wytrzymałam, kiedy mój kot się wkurzył i ugryzł i podrapał "gościa" a ten w odwecie go kopnął. Wstałam i takiego liścia strzeliłam, że aż mnie ręka piekła,a on na twarzy miał rażąco czerwony ślad.
Wcale nie poczułam się po tym lepiej. Pamiętając razy od ojczyma, wstyd mi było przed samą sobą, że zachowałam się tak samo jak on.
Moje dzieci nigdy nie dostały, aczkolwiek nie wychowuję ich bezstresowo. Chcę unikać klapsów, dlatego staram się wychować ich tak, by nie były one potrzebne. Jestem lekko despotyczną matką muszę przyznać. Poza tym cenimy sobie w domu cisze i spokój, a to też sprzyja rozmowom, a jest ich wiele, nauce, rodzinnym grom, wej nie daję żadnego pozwolenia. wypoczynkowi i "byciu razem".
Boli mnie, gdy ktoś krzywdzi maleństwa, czy zwierzęta. Nie akceptuje agresji, a już publicznie szczególnie . Mogę reagować dzwoniąc po odpwiednie służby, ale sama prędzej bym nasłała kogoś większego, niż rzucila się w wir walki.
Nie wiem w takim razie co sądzę na ten temat.