Nie wiem jak sobie ze soba poradzic. Opisze Wam to w skrocie, bo smutno mi bardzo i ciezko na sercu
Przeprowadzilam sie tydzien temu do Warszawy z chlopakiem. On pracuje w swojej branzy, w super salonie a ja na poczatek, zeby sie gdzies zalapac zatrudnili mnie do pracy na lotnisku do Aelii, sklepy wolnoclowe. Myslalam, ze sprobuje..moze okaze sie ok ale dzis 3 dzien pracy a ja juz tam nie chce chodzic:(
To ogromna firma, zatrudniajaca mase osob, wiekszosc sie juz zna..a mi jakos tak dziwnie:(
Moj problem polega chyba na tym, ze odezwaly sie we mnie dawne kompleksy:( Kiedys bylam bardzo niesmiala, z czasem przeszlo mi to...ale do dzis pozostalo mi, ze nie potrafie sie odnalezc w duzej grupie:( Po prostu gine:( nie wiem jak zagadac, co sie odezwac, czasem cos tam powiem a tak t czuje sie obco tam:(
Przez 2 dni bylam jeszcze z kumplem takim, ktory tez zaczynal ale on jakos do wszystkich zaczal zagadywac, a ja nie:( z paroma osobami tylko. Ogolnie wiekszosc tych dziewczyn tam to wrednych i niemilych i patrzacych na ciebie krzywym okiem:(
Czasem jak siedze i mysle o tym to mi sie chce plakac. We wczesniejszej pracy, gdzie bylo nas 5 bylo super. Bo potrafie byc kontaktowa ale w mniejszej grupie. Mam przyjaciol i znajomych ale nie jestem osoba, ktora swieci jak gwiazda w towarzystwie.
Poza tym jak to na lotnisku, pelno tam ludzi, na dodatek obcokrajowcow, a z moim angielksim ostatnio licho bylo, bo nie mialam stycznosci i czuje sie zle:( czuje ze nie nadaje sie do niczego w zyciu, boje sie, ze nie dam rady, zle mi jak patrze jak inni sobie idealnie radza a ja musze przezywac takie cos:(
A najgorsze jest to ze nie wie jak sobie z tym poradzic, chodze smutna, ciagle sie denerwuje, ciezko mi i nie wiem jak sobie dac z tym rade, dlatego chociaz tu sie wygadam:(
Poradzcie cos:(