Witam. Dzisiaj, po rozmowie z moja dziewczyną, postanowiliśmy, że założę tutaj temat i zapytam o opinie forumowiczki. Na początku podam wg mnie ważną informację: obydwoje mamy po 22 lata.
Moja luba ma problem z przesadnymi reakcjami na wszelkie niepowodzenia... I to nie takie w stylu "nie mogę znaleźć pracy", "nie zdałam egzaminu na prawko", ale chodzi np. o to, że nie może przejść jakiegoś etapu w grze (a bardzo jej na tym zależy ze względu na fabułę). Po kilku nieudanych próbach tak to w nią trafia, że zaczyna uważać życie za niesprawiedliwe, bo inni mogą to przejść (zamieszczają z tym filmy na YouTube, piszą na forach, że dla nich to nie było trudne), a ona nie. Twierdzi, że jest do niczego i, że na nic nie zasługuje, zaczyna płakać... Na początku w takich sytuacjach próbowałem ją pocieszać, że wcale nie jest beznadziejna, że widocznie ta gra nie jest "targetowana" w takich graczy, jak ona i, że to PO PROSTU GRA, to nie jest najważniejsza rzecz w życiu, jej życie i zdrowie nie zależy od ukończenia gry i nie jest ona do życia niezbędna, a fabułę może przecież poznać oglądając filmy innych. Kompletnie nie rozumiem jej reakcji... Moje słowa do niej nie docierają (głównie to, że gra nie jest do życia niezbędna), a ona reaguje nadal tak samo. Próbuje przejść ten głupi etap w grze i wciąż się frustruje. Drugim przykładem takich reakcji w grach są tak zwane areny, gdzie gracze walczą miedzy sobą w drużynach. Kiedy zaczyna często przegrywać - płacze. W końcu zacząłem jej mówić, że to, jak się zachowuje, jest strasznie dziecinne i nie pasuje do 22-letniej kobiety, (chociaż nie wiem, czy można ją przez to kobiętą nazwać), żeby się w końcu ogarnęła i wzięła się w garść... Dzisiaj odpowiedziała mi, że każy może reagować na stres, jak mu się podoba, czyli w jej wypadku płacząc. Problem w tym, że ona płacze z takich powodów, jak wyżej wspomniany, przez to, że nie może znaleźć podobającego się jej ubrania w szafie, spóźnienie się na autobus (chociaż to ewidentnie jej wina, bo zamiast się ubierać, "musi" doczytać coś na komputerze), zgubienie jakiegoś przedmiotu (niekoniecznie cennego) lub, kiedy coś jej spadnie na ziemię i się zepsuje.
I tutaj pytanie do was: czy takie reakcje to coś normalnego, czy moja dziewczyna ma jakiś problem i musimy z nim w jakiś sposób "walczyć"?
Jej płaczliwość bardzo źle działa na mój stan psychiczny, łapię po tym doła i przestaję mieć ochotę na cokolwiek, bo w żaden sposób nie potrafię pomóc mojej dziewczynie. Kiedy ją pocieszam, ona cały czas płacze i mówi, że jest do niczego, jest beznadziejna, a mnie bardzo boli, kiedy to słyszę i muszę czekać, aż samo jej przejdzie;/