Hej, zacznę od tego że zazwyczaj dobrze radzilam sobie w życiu, jednak nie byłam odporna na stres. Pierwsza pracę znalazłam na studiach i byłam przeszczesliwa. Spokojna praca w sklepie, radzilam sobie świetnie jako sprzedawca, lubiłam swoją pracę i kontskt z ludźmi.
Na studia poszłam z rachunkowości. Po licencjacie uznałam że to już najwyższa pora ruszyć do przodu i znaleźć coś w zawodzie. Tak oto wyladowalam w wielkiej korporacji, pracując w języku którego jednak tak dobrze nie znałam. Stres, mierniki efektywności, praca której nie rozumiałam i która nie rozwijała, wieczne nadgodziny... podupadłam na zdrowiu. Zaczęłam wpadać w depresję, nic mnie nie cieszylo, nie chciało mi się żyć. Odeszlam po kilku miesiącach.
Zrobiłam sobie małe wakacje,chciałam dojść do siebie. Wmawialam sobie,że to najgorsze co mnie spotkało i gorzej być już przecież nie może. Że nie trafię znowu W takie samo miejsce. Że tym razem będę szczęśliwa.
Poszłam do biura rachunkowego jako asystent. Okazało się, że tu wcale dużo lepiej nie jest. Nikt mnie nie chce szkolić, nikt mi nic nie pokazuje. Po prostu daje prace do zrobienia i mam to wykonać. Dostaje teczki z miliardem faktur wymieszanych i baw się. Podczas gdy nawet nikt mi programu dokładnie nie wyjaśnił. Gdy pytam jak coś zrobić często rozkładają ręce. Albo tłumaczą od niechęci, niewyraźnie, niedokładnie, ewentualnie mówią że potem. Gdy o coś proszę to również wzdychaja zanim do mnie podejda. Ciągle dziwnie uśmiechają się między sobą.
W takich chwilach jedyne o czym pragnę to wyjść to toalety i poplakac się. Nie sądziłam że jestem aż tak słaba. Jedyna osoba, która życzliwie do mnie podchodzi jest w innym pokoju i nie mam możliwości chodzić do niej z pytaniami co chwilę.
Staram się być asertywna ale w tej pracy czuje się jak debil. Jakby oni chcieli,żebym już wszystko umiała. Na początku "losowali" na kogo przypadnie to nieszczęście żeby pierwsze zadanie mi wyjaśnić. Nie żartuję.
Nie wiem co mam o tym myśleć, nie wiem co robić. Nie mogę odejść znowu,nie tak szyvko. Pracuje dopiero miesiąc. Mam wrażenie, że już wszędzie i zawsze będzie tak samo. Że nigdzie nie trafię na dobrych ludzi, że może to ja jestem aż taka idiotka że nic nie potrafię pojąć. Kiedyś myślałam że dam sobie radę wszędzie. Dobrze się uczyłam, jestem towarzyska, uśmiechnięta, łatwo wchodzę w interakcję z ludźmi. Teraz czuje że znowu dopada mnie to samo co kiedyś i że nigdzie nie znajdę sobie już miejsca.
Dziękuję za odpowiedź. Tak, dopiero w trakcie pracy uświadomiłam sobie że w biurze rachunkowym jest dużo ciężej. Mamy pełno spółek i ciężko mi jest nadążyć za czymkolwiek tak naprawdę. Żałuję wyboru, faktycznie lepiej bym się czuła na wyspecjalizowanym stanowisku ale wówczas myślałam, że w biurze nauczę się więcej. Że zobaczę czy mnie to w ogóle interesuje, czy to jest w ogóle dla mnie. Że znajdę swoją działkę. Nie mogę odejść z tej pracy znowu tak szybko,bo więcej w lustro nie spojrze. Poza tym zniszczy mi to kompletnie cv...
Teraz częsta zmiana pracy nie dyskwalifikuje, niestety od zawsze trzeba sobie samemu radzić, szukać rozwiązań, ale jak zjada Cię stres poszukaj pracy w mniejszej firmie lub nawet w sklepie i kontynuuj 2 stopień studiów, może w innym kierunku.
Wybrałaś sobie chyba jedną z najgorszych branży w Polsce.
Nie znam księgowej, która nie robiłaby nadgodzin, do tego każda z nich przynosi co drugi dzień pracę do domu.
Dodaj sobie do tego jeszcze ciągle zmieniające się przepisy.
Trzeba mieć naprawdę silną psychikę żeby wykonywać ten zawód.
Aczkolwiek ta praca ma jeden plus, da się ją zrobić.
Wyobraź sobie, że o 06:00 na magazyn przychodzi 20 pracowników i się okazuje, że dostawa z towarem jednak nie przyjedzie.
Ludzie przyszli do pracy, trzeba im zapłacić, maszyny stoją bez ruchu, brak nowych komponentów, więc przychód wynosi 0 PLN a koszty np kilka tysięcy.
I cyk, opierdol od managera
To jest dopiero stresująca praca a nie, że masz papiery pomieszane w teczce.
Co do częstego zmieniania pracy - nie przejmuj się tym.
Obecnie mamy najniższe bezrobocie w historii. Ja szukałem pracownika do biura przez... Pół roku
Nie musisz mieć w CV wpisanej każdej pracy.
Znałem kiedyś gościa, który zmieniał robotę średnio co pół roku
Powód?
Za każdym razem proponowano mu większe pieniądze.
Jakby się bał, że sobie popsuje CV częstą zmianą pracy to do tej pory siedziałby w pierwszej firmie za jakieś śmieszne 5000 na rękę.
Poszerz horyzonty.
Zdecydowanie szukaj innej pracy.
Za dużo czasu spędzamy pracując i jeżeli to nas przygniata, to sami niszczymy sobie życie, bo to wpływa na cały nasz dzień, tydzień, miesiąc, rok...
Ja nigdy nie miał "ambicji" zawodowych, nie uważałem, że znalezienie tak zwanego "prestiżowego" zawodu sprawi, że będę lepszym lub wartościowszym człowiekiem.
Lubię pracę w małych zespołach i najważniejsza jest dla mnie atmosfera - jak to się zgadza + oczywiście w jakimś stopniu kasa, to nie czuję potrzeby "awansu" wna drabinie zawodowej
Także poszukaj czegoś w czym znowu będziesz czuła się dobrze (być może chodzi o ludzi a nie o to co dokładnie robisz w pracy).
Zmień pracę. Trafisz po prostu w takie miejsca, gdzie już jest wymagana duża wiedza i doświadczenie, a ciebie nawet dobrze nie przeszkolili.
Poszukaj czegoś małego, gdzie będziesz maiła czas się nauczyć w spokoju.