brak powodzenia, samotność- i co dalej? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 35 ]

1 Ostatnio edytowany przez Na tę okoliczność (2015-09-20 20:17:23)

Temat: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Szanowni Państwo,

Na okoliczność przeczytania kilka postów o samotności, postanowiłam założyć konto i dodać coś od siebie. Uprzedzam jednak, nie będzie to historia z szeroko pojętym happy endem.


Zacznę od tego że zawsze byłam sama. Nigdy wokół mnie nie kręcił się żaden Pan który chciał coś zemną stworzyć. Na wstępie problemu nie widziałam, a rady babć i mamy, że czas najwyższy się ustatkować- rozejrzeć za jakimś dobrym facetem- traktowałam jako coś na co mam jeszcze czas,  w końcu tyle rzeczy mam do zrobienia, a jak ma coś przyjść to przyjdzie samo. Gdy skończyłam studia, wyprowadziłam się z domu i dostałam kolejny awans, pomyślałam że może to już czas by rozejrzeć się za odpowiednim Panem. Dopiero wtedy dotarło do mnie to, że tak naprawdę nikt mnie nie chce. Nie mam w sobie czegoś co skłoniłoby drugą osobą by poznać mnie lepiej. Wychodziłam więc z inicjatywą,  zaczęłam bardziej dbać o swój wygląd, ciało. Powyższe działanie nie przyniosło żadnego rezultatu, więc zmieniłam taktykę- zapisałam się na kilka fajnych kursów,sądząc że połączę przyjemne z pożytecznym.

Tak jak w powyższym, nie zmieniło to mojej sytuacji uczuciowej, ale przynajmniej nauczyłam się ciekawych rzeczy.

W pewnej chwili zdecydowałam się zostawić to wszystko za sobą, zmieniłam miasto- pracę. Ot, zaczełam wszystko od nowa, w nowym mieście, nie paląc za sobą mostów. Czy coś się zmieniło? Absolutnie nie.  Panowie jakby mnie nie zauważali.

Po kolejnej klęsce, w której ktoś kim głębiej się zainteresowałam ( i nie obawiałam się tego okazać) opowiadał, jak bardzo jest zakochany w naszej wspólnej koleżance- stwierdziłam że mam dość. W tej sytuacji poczułam się jak w starym kawałku  Rammstein, gdzie wokalista śpiewa że "Miłość jest dla wszystkich tutaj - nie dla mnie." Uznałam że zrobiłam wszystko co mogłam by zmienić ten stan, a skoro nie wyszło- trudno nie jest mi to pisane.

Pogodziłam się z tym że nigdy nie założę rodziny,  nie będę mieć dzieci, skupiając się tym samym na pracy, zarabianiu pieniędzy.
Rano i wieczorem, powtarzałam sobie w myślach że nikogo nie potrzebuje, nikogo nie kocham i w pewnym sensie to wszystko jest mi obojętne. Gdy potrzebuje poczuć się komuś potrzebna angażuje się w akcje społeczne, przelewam pieniądze na domy dziecka. Nie mam odwagi pójść do hospicjum, czy też do domu dziecka by pomóc pracą, podejrzewam że to by mnie złamało.

Mimo wszystko cenie swoje życie, pomimo tego że wiem że będę sama. Ten stan rzeczy nauczył mnie samodzielności i sprawił że wiem że, zawsze sobie poradzę. Nieważne czy złapie mnie depresja, czy na drodze zespuje mi się samochód. Jakoś będzie.

Piszę to, ponieważ chce podkreślić iż, nie każdemu miłość jest pisana. Pogodzenie się z tym stanem rzeczy bardzo pomaga.

Pozdrawiam.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Hejka ;-)

a może spróbuj poznać kogoś przez internet? Ja tak poznałam mojego faceta i jesteśmy razem już dwa lata.

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Agalala,

dziękuje za radę, ale nie chodzi mi o poznanie kogoś. Ten temat mam już dawno za sobą.
Chciałam nakreślić tylko sytuację i wyjaśnić, że nie każdemu jest pisane posiadanie kogoś.  To tak jak z parami, które chcą mieć dziecko- a nie mogą. Mogę próbować, leczyć się hormonalnie, próbować zabiegów In Vitro- a i tak nie wychodzi.
Tak czasami w życiu jest.

Kto wie, może po przeczytaniu powyższego tekstu, ktoś się poczuje lepiej?

4

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Na tę okolicznosc

Podziwiam Cie, dzialasz w swoim zyciu, jak nie tu to gdzie indziej, chcial bym tak, sprobowac od nowa w innym miescie, poznac ludzi itp, jakos nie mam odwagi ( jest mi tu wygodnie mam prace, rodzine ). Zaakceptowalas w pewnym sensie samotnosc. Ja nie potrafie zaakceptowac samotnosci, chociaz nie jestem brzydalem smile Wkoncu kogos musisz poznac, kazda dziewczyna ma to cos w sobie smile Wazne zebys czula sie atrakcyjna kobieta wtedy zaczniesz przyciagac nas wink

5

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Wydaje mi się, że owszem można mówić: tak, pogodziłam się z samotnością, jest OK, ale ten potworny ból samotności będzie siedział i gryzł od środka. Z drugiej strony, nadzieja na to, że jednak COŚ się zmieni...

6

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Czytajcie ze zrozumieniem - Autorka nie prosiła o żadne rady jak poznać tego jedynego smile

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Dokładnie tak, Szanowni Państwo. Nie chce nikogo poznać, przedstawiłam wyłącznie swój pogląd i podejście jakim ukształtowałam swoje życie.

8

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Ja też tak chcę!

9

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Aga30 napisał/a:

Ja też tak chcę!

no to się pogódź, trochę się pocierpi ale w końcu przyjdzie ulga, wiem bo sam tak miałem

10

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Dobrze napisane, to prawda, niektórymi osobami nikt sie nie zainteresuje nigdy, jak dziewczyna do 25 roku nikogo nie miała (czyli w jej prime time) to kiedy ma kogos zauroczyć? Po 40? Nie dało sie mając 20 lat to tym bardziej nie da mając 40. Sam mam kilka koleżanek co nigdy nikogo nie miały i mieć raczej juz nie bedą, ale sobie żyją, zarabiają kasę, jeżdżą na wycieczki i jest ok.

11

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Historia smutna ale ma bogate przesłanie.
Przede wszystkim osoby które są w takiej sytuacji że nikt się nimi nie interesuje powinny same siebie się spytać czy warto, czy warto się męczyć psychicznie, dawać sobie fałszywe nadzieje na lepsze jutro?
Czasami przychodzi taki moment że po prostu wiemy że miłość nie jest dla nas choćbyśmy nie wiem jak się starali, wiem to z autopsji.

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.
Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

12

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Tom94 napisał/a:

Historia smutna ale ma bogate przesłanie.
Przede wszystkim osoby które są w takiej sytuacji że nikt się nimi nie interesuje powinny same siebie się spytać czy warto, czy warto się męczyć psychicznie, dawać sobie fałszywe nadzieje na lepsze jutro?
Czasami przychodzi taki moment że po prostu wiemy że miłość nie jest dla nas choćbyśmy nie wiem jak się starali, wiem to z autopsji.

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.
Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

Czary-mary, bzdury z "Nie do wiary"
Wierzysz w św. Mikołaja? Zgodnie z Twoją logiką ktoś kto za młodu wierzył w Mikołaja musi dzisiaj wierzyć jako osoba dorosła. Człowiek cały czas się zmienia. Serio, takie 'pocieszenia' zachowaj dla siebie...

13

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Trutru napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Historia smutna ale ma bogate przesłanie.
Przede wszystkim osoby które są w takiej sytuacji że nikt się nimi nie interesuje powinny same siebie się spytać czy warto, czy warto się męczyć psychicznie, dawać sobie fałszywe nadzieje na lepsze jutro?
Czasami przychodzi taki moment że po prostu wiemy że miłość nie jest dla nas choćbyśmy nie wiem jak się starali, wiem to z autopsji.

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.
Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

Czary-mary, bzdury z "Nie do wiary"
Wierzysz w św. Mikołaja? Zgodnie z Twoją logiką ktoś kto za młodu wierzył w Mikołaja musi dzisiaj wierzyć jako osoba dorosła. Człowiek cały czas się zmienia. Serio, takie 'pocieszenia' zachowaj dla siebie...

Niestety Tom94 ma racje,atrakcyjność seksualna,to cecha genetyczna,można coś tam wypracować,ale szału nie będzie big_smile

14

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
theonlyone napisał/a:
Trutru napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Historia smutna ale ma bogate przesłanie.
Przede wszystkim osoby które są w takiej sytuacji że nikt się nimi nie interesuje powinny same siebie się spytać czy warto, czy warto się męczyć psychicznie, dawać sobie fałszywe nadzieje na lepsze jutro?
Czasami przychodzi taki moment że po prostu wiemy że miłość nie jest dla nas choćbyśmy nie wiem jak się starali, wiem to z autopsji.

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.
Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

Czary-mary, bzdury z "Nie do wiary"
Wierzysz w św. Mikołaja? Zgodnie z Twoją logiką ktoś kto za młodu wierzył w Mikołaja musi dzisiaj wierzyć jako osoba dorosła. Człowiek cały czas się zmienia. Serio, takie 'pocieszenia' zachowaj dla siebie...

Niestety Tom94 ma racje,atrakcyjność seksualna,to cecha genetyczna,można coś tam wypracować,ale szału nie będzie big_smile

No to nie pozostaje nic tylko winić rodziców za słaby zestaw genów :-(
Albo nie... lepiej całe drzewo genealogiczne winić za brak powodzenia ;-)

15

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Witaj. Przeczytałam uważnie to co napisałaś. Naprawdę zrobiłaś już wiele, zmieniłaś praktycznie swoje życie - nowe miasto i miejsce pracy, zadbałaś o wygląd. Bardzo starasz się o to, by ktoś Cię zauważył, docenił. Jestem pewna, że ktoś zainteresuje się Tobą, bo przecież jesteś bardzo wartościową, dobrą osobą! Ktoś wcześniej wspominał o poznaniu kogoś przez internet. Nie chodzi o to, że od razu musisz się z kimś umówić. Możecie prowadzić nieco dłuższą konwersację i wcale nie musisz robić rewolucji w swoim życiu. Tak naprawdę jest mnóstwo miejsc, w których można kogoś poznać - siłownia, basen, pub, dyskoteka, internet, zwykły spacer po parku bądź mieście. Możesz połączyć przyjemne z pożytecznym a mianowicie chodzi mi o to że idąc na basen nie dość, że zadbasz o swoje samopoczucie, kondycję fizyczną to możesz całkiem przypadkiem kogoś poznać. Więcej wiary w siebie i pomyśl o tym, że to facet będzie miał wielkie szczęście mając przy sobie tak zaradną, z dobrym sercem kobietę jak Ty. Pozdrawiam.

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Odnoszę wrażenie że, się nie zrozumieliśmy.

Napisałam powyższy post, nie po to by prosić o rade/wyżalić się, ale by pokazać iż, nie każdemu pisane jest życie we dwoje. Nie szukam przyczyn aktualnego stanu rzeczy, nie umartwiam się tym. Swojej wartości nie determinuje przez posiadania faceta.
Nie uznaje tego za koniec świata, twierdząc iż, skoro jestem sama to nigdy szczęśliwa nie będę.
Wszystko, wbrew pozorom jest kwestią podejścią. Jeśli sami się dołujemy, wyliczając swoje braki- nigdy nie będziemy szczęśliwi, zawsze będzie coś- co nie pozwoli czuć się dobrze.


Pogodziłam się z tym, co zmieniło mój sposób postrzegania świata. To najistotniejsze.

17

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Na tę okolicznosc, musisz byc ciekawa osoba smile Wiele osob by chcialo to wszystko zrozumiec tak jak ty smile A jak sobie radzisz z popędem seksualnym?

18

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Na tę okoliczność napisał/a:

Odnoszę wrażenie że, się nie zrozumieliśmy.

Napisałam powyższy post, nie po to by prosić o rade/wyżalić się, ale by pokazać iż, nie każdemu pisane jest życie we dwoje. Nie szukam przyczyn aktualnego stanu rzeczy, nie umartwiam się tym. Swojej wartości nie determinuje przez posiadania faceta.
Nie uznaje tego za koniec świata, twierdząc iż, skoro jestem sama to nigdy szczęśliwa nie będę.
Wszystko, wbrew pozorom jest kwestią podejścią. Jeśli sami się dołujemy, wyliczając swoje braki- nigdy nie będziemy szczęśliwi, zawsze będzie coś- co nie pozwoli czuć się dobrze.


Pogodziłam się z tym, co zmieniło mój sposób postrzegania świata. To najistotniejsze.

Może masz racje ale tego nie wiesz
To się dopiero okaże na łożu śmierci
Wiem o co Ci chodzi tylko czy jest Ci pisana samotność stwierdzisz dopiero  na sam koniez życia.
Ale fajnie jest tak już się nie spisać prawda? ŻYje się łatwiej i przyjemniej
smile

19 Ostatnio edytowany przez Aga30 (2015-09-25 21:41:11)

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Ja się dopiero przestałam spinac kiedy urodziłam dziecko. Nie wyszło mi z jego ojcem, ale po raz pierwszy w życiu nie szukam faceta i nie jest mi źle, że go nie mam.

20

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Aga30 napisał/a:

Ja się dopiero przestałam spinac kiedy urodziłam dziecko. Nie wyszło mi z jego ojcem, ale po raz pierwszy w życiu nie szukam faceta i nie jest mi źle, że go nie mam.

w twoim wieku tez tak mialam...;)

21

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Trutru napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Historia smutna ale ma bogate przesłanie.
Przede wszystkim osoby które są w takiej sytuacji że nikt się nimi nie interesuje powinny same siebie się spytać czy warto, czy warto się męczyć psychicznie, dawać sobie fałszywe nadzieje na lepsze jutro?
Czasami przychodzi taki moment że po prostu wiemy że miłość nie jest dla nas choćbyśmy nie wiem jak się starali, wiem to z autopsji.

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.
Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

Czary-mary, bzdury z "Nie do wiary"
Wierzysz w św. Mikołaja? Zgodnie z Twoją logiką ktoś kto za młodu wierzył w Mikołaja musi dzisiaj wierzyć jako osoba dorosła. Człowiek cały czas się zmienia. Serio, takie 'pocieszenia' zachowaj dla siebie...

Ale co ma piernik do wiatraka?
Dla mnie to możesz sobie wierzyć i w czerwonego kapturka, lata mi to.
Przekonania, światopogląd, opinie to są rzeczy zmienne bo nawet przysłowie głosi że tylko krowa nie zmienia swoich poglądów wink
Z kolei atrakcyjność seksualna to jest właśnie tak zwane "to coś" a to albo mamy albo nie i nie jest od nas zależne, jedynie możemy trochę sobie dopomóc ciężką pracą i chęciami ale nawet to nie gwarantuje że spodobamy się komukolwiek jak nie mamy "tego czegoś"

22

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Tom94 napisał/a:

Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.

Nie zgadzam się z tym, bo u mnie właśnie tak było. Jako nastolatka nie miałam powodzenia, ale to była moja wina. Byłam cicha, skryta, zamknięta, unikałam ludzi. Powodzenie zaczęłam mieć tak po 22. roku życia, gdy zrobiłam się bardziej towarzyska i gdy zmienił się mój charakter (wyglądałam tak samo). Znam też dużo osób, które nie bawiły się w związki przed skończeniem studiów, bo były tak bardzo skupione na nauce. Poznały kogoś dopiero w okolicach 30-stki. Nie twierdzę, że zawsze się da, bo są tacy ludzie, których trudno kochać. To jednak wypływa z naszego wnętrza, a nie z zestawu genów, przykro mi. Łatwiej zwalać na geny.

Tom94 napisał/a:

Warto samemu się zastanowić czy to ma sens a gdy się pogodzi taka osoba ze swoim stanem to jest lepiej, może człowiek nie jest szczęśliwy ale jest lepiej, przychodzi ulga i ta świadomość że samemu też można żyć szczęśliwie.
Cóż to tyle ode mnie na ten temat, głowa do góry autorko wątku smile

U Autorki widzę zrezygnowanie, a nie zaakceptowanie tego stanu rzeczy. A zrezygnowanie gryzie mi się z poczuciem szczęścia.

23

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Ja dzięki temu wpisowi poczułam się lepiej. Mam tak samo. To znaczy zaczynam mieć, te pierwsze objawy pogodzenia się z tym stanem rzeczy.
Zaradność itp.
Dobrze jest wiedzieć że jest ktoś kto ma podobnie.

24

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
Tom94 napisał/a:

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.

W moim przypadku jest jednak inaczej, w latach szkolnych byłam patologicznie niesmiała, i uważana za dziwaczkę, nikt mnie właściwie nie lubił (ani dziewczyny, ani chłopacy). Koleżanek nie mialam, co tam dopiero jakis chłopak, myslałam wtedy że to jest nierealne, ale nie rozumiałam dlaczego (urodę akurat zawsze miałam dobrą, nalezalam do ladniejszej polowki klasy, inna sprawa - w średniej chodzilam do źeńskiej klasy).
Jak tylko skończyłam szkołę, zmieniłam miejsce zamieszkania - zaczeli się znajdywać (w sensie mężczyźni), jeden za drugim. Nie mogłam się nadziwic jakie to łatwe, gdy tylko wejdzie sie w odpowiednie towarzystwo. Do 21 roku życia nie miałam nikogo, teraz mając 26 lat mam już prawie sześciu na koncie (licząc z jednorazowymi, bo chłopaków w sensie jakiejś powazniejszej relacji to 3) więc to naprawdę duży wynik. Nie liczę zaczepiaczy oczywiście. Często jestem komplementowana itd.

25

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Tutaj nie chodzi wcale o genetycznie zapewniona atrakcyjność seksualna, bo taka która rokuje na seks akurat np ja mam, ale to niejak sie nie przekłada na stały dobry zwiazek który owocuje założeniem rodziny.

CO do postu autorki, to mi bardzo pomogło to, że w sieci dużo osób Warto o tym mówić, bo zawsze trafi sie jakis kretyn, który będzie p* o egoizmie, o robieniu kariery kosztem rodziny, bykowym i reklamach "nie zdążyłam zostać mamą". Mnie się serce kraje jak patrzę na te reklamę, bo nie z mojej winy nie zdążę więc po co dobijać ludzi? Może myślałabym że jetem jakimś dziwadłem, bo w pracy większość koleżanek w moim wieku to mężatki ale na szczęście w sieci dużo osób  z mojego pokolenia i młodszych pisze o tym, że nie wyszło. Wtedy widzę, jak bardzo nie jestem sama w tej samotności.

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
De Kold napisał/a:

Tutaj nie chodzi wcale o genetycznie zapewniona atrakcyjność seksualna, bo taka która rokuje na seks akurat np ja mam, ale to niejak sie nie przekłada na stały dobry zwiazek który owocuje założeniem rodziny.

CO do postu autorki, to mi bardzo pomogło to, że w sieci dużo osób Warto o tym mówić, bo zawsze trafi sie jakis kretyn, który będzie p* o egoizmie, o robieniu kariery kosztem rodziny, bykowym i reklamach "nie zdążyłam zostać mamą". Mnie się serce kraje jak patrzę na te reklamę, bo nie z mojej winy nie zdążę więc po co dobijać ludzi? Może myślałabym że jetem jakimś dziwadłem, bo w pracy większość koleżanek w moim wieku to mężatki ale na szczęście w sieci dużo osób  z mojego pokolenia i młodszych pisze o tym, że nie wyszło. Wtedy widzę, jak bardzo nie jestem sama w tej samotności.


Właśnie to było moim celem. Ciesze się że dzięki tym kilku zdaniom, w które ubrałam najważniejsze swoje przemyślenia i urywki z życia- ktoś poczuł się
lepiej wiedząc że nie tylko ww. osoba ma taki problem.  Jak już wspominałam zmiana podejścia, i pogodzenie się z pewnymi sprawami ułatwia życie.
Samotność dopadnie mnie czasem, nie jest zemną cały czas, "nie siedzi mi na plecach", nie ogranicza mego życia.

Samotność , tak jak depresja staje się chorobą cywilizacyjną naszych czasów.

Pozdrawiam wink

27 Ostatnio edytowany przez green35 (2015-09-26 23:39:41)

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Agalala,
dziękuje za radę, ale nie chodzi mi o poznanie kogoś. Ten temat mam już dawno za sobą.
Chciałam nakreślić tylko sytuację i wyjaśnić, że nie każdemu jest pisane posiadanie kogoś.  To tak jak z parami, które chcą mieć dziecko- a nie mogą. Mogę próbować, leczyć się hormonalnie, próbować zabiegów In Vitro- a i tak nie wychodzi.
Tak czasami w życiu jest.
Kto wie, może po przeczytaniu powyższego tekstu, ktoś się poczuje lepiej?

dzięki mi twój tekst pomógł smile znam wiele osób w podobnej do Ciebie sytuacji i to nie tylko kobiet... czasem jest bardzo trudno spotkać kogoś, z kim można stworzyć związek, kogoś, kto potraktuje nas serio, poważnie, a my tak potraktujemy jego, bo o to właśnie chodzi: o taką wzajemną odpowiedzialność za siebie, to jest podstawa dobrego związku a nie krótkotrwała chemia. Nie mam pozytywnych doświadczeń i jestem sama. Ludzie mówią, że wybrzydzałam itp. co jest bzdurą, ale zazwyczaj bywa tak, że inni uważają, iż więcej wiedzą o nas, niż my sami o sobie wink więc po co się tłumaczyć? mnie zawsze zadziwia tekst  o tych, co nie chcą być w parze, bo wolą beztroski żywot singla... w rzeczywistości prawie każdy chce być w parze, tak zostaliśmy stworzeni, ale nie każdemu jest to dane i tyle.

28

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Na tę okoliczność- to bardzo odważne co napisałaś. Zazdroszczę Tobie pogodzenia się z sytuacją. Daje to ogromny komfort psychiczny, choć pewnie nie zrozumiany przez wszystkich.
Czasami też mam dość moich prób,  starań i też,  czasami,  ich braku. Momentami czuję się jak ryba wyrzucona na brzeg,  skacząca, łapiąca powietrze,   ale pełna wiary, że sytuacja się zmieni. Bo jeszcze walczę o swoje marzenia i pragnienia. I gdzieś, też  jeszcze,  mam nadzieję,  że uda się mi się spotkać fajnego, normalnego faceta.
Jeszcze. Bo czuję się cholernie spragniona bliskości, a z różnych względów nie mogę znaleźć Pana Ważnego.

Z Twojego postu wyczytałam ważną rzecz- akceptację danej sytuacji. Dało mi to do myślenia,  co nie jest jednoznaczne że się z tym identyfikuję.
Widzę również, że się poddałaś.
Pytanie czy jedno musi oznaczać drugie.
Rozumiem,  że nie potrzebujesz żadnych porad i wcale nie chcę Cię przekonywać do niczego- każdy z nas jest inny i mnie też drażnią porady typu "otwórz się na ludzi" "walcz o swoje marzenia" albo "nie walcz, bo jak coś się chce to nie przyjdzie"...

Chciałam żebyś wiedziała,  że Cię rozumiem. I nie wykluczone że dołączę kiedyś do Twojego grona.
Trzymaj się.

29

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
lilly25 napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Generalnie już w szkołach możemy zauważyć jak dana osoba rokuje na przyszłość, to trochę jak z nauką i przyswajaniem wiedzy.
Jeśli ktoś od najmłodszych lat jest mało mądry a wręcz jest głąbem to trudno oczekiwać że nagle po 20stym roku życia skończy medycynę z wyróżnieniem.
Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.

W moim przypadku jest jednak inaczej, w latach szkolnych byłam patologicznie niesmiała, i uważana za dziwaczkę, nikt mnie właściwie nie lubił (ani dziewczyny, ani chłopacy). Koleżanek nie mialam, co tam dopiero jakis chłopak, myslałam wtedy że to jest nierealne, ale nie rozumiałam dlaczego (urodę akurat zawsze miałam dobrą, nalezalam do ladniejszej polowki klasy, inna sprawa - w średniej chodzilam do źeńskiej klasy).
Jak tylko skończyłam szkołę, zmieniłam miejsce zamieszkania - zaczeli się znajdywać (w sensie mężczyźni), jeden za drugim. Nie mogłam się nadziwic jakie to łatwe, gdy tylko wejdzie sie w odpowiednie towarzystwo. Do 21 roku życia nie miałam nikogo, teraz mając 26 lat mam już prawie sześciu na koncie (licząc z jednorazowymi, bo chłopaków w sensie jakiejś powazniejszej relacji to 3) więc to naprawdę duży wynik. Nie liczę zaczepiaczy oczywiście. Często jestem komplementowana itd.

Ale on pisał z pozycji mężczyzny, który na szacunek musi sobie zasłużyć, a nie dostaje go za darmo, lub za wygląd. Z resztą wyglądu nie ma, bo żeby mężczyzna był komplementowany do tak musi bardzo sie wyróżniać. Kobieta może być przeciętna, a jej charakter nie ma żadnego znaczenia. Komplementy mogą być fałszywe, a że zagadują? Chcą seksu, chcą miłości, chcą zdobyć. Mężczyźni tego nie dostają, a wręcz przeciwnie. Wciąż trzeba walczyć o status męskiego w grupie, a do kobiet o zainteresowanie (co jest wg mnie głupie, bo kobiety bardziej potrzebują mężczyzn i mają mniej do zaoferowania patrząc obiektywnie, patrząc na wymagania obu płci), więc analogia niesłuszna.

30

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Do Autorki- teraz zauważyłam, że w temacie zawarłaś pytanie, więc może stąd te dobre rady smile

31 Ostatnio edytowany przez Tom94 (2015-09-27 11:16:43)

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
cslady napisał/a:
Tom94 napisał/a:

Tak samo jak ktoś nigdy nie miał powodzenia w okresie gdzie dzieciaki są najbardziej kochliwie i flirtują z kim popadnie to trudno oczekiwać że w późniejszych latach to się zmieni, a warto dodać że poprzeczka jest jeszcze wyższa, jest jeszcze trudniej bo dorośli ludzie mają już większe wymagania niż nastolatkowie.

Nie zgadzam się z tym, bo u mnie właśnie tak było. Jako nastolatka nie miałam powodzenia, ale to była moja wina. Byłam cicha, skryta, zamknięta, unikałam ludzi. Powodzenie zaczęłam mieć tak po 22. roku życia, gdy zrobiłam się bardziej towarzyska i gdy zmienił się mój charakter (wyglądałam tak samo). Znam też dużo osób, które nie bawiły się w związki przed skończeniem studiów, bo były tak bardzo skupione na nauce. Poznały kogoś dopiero w okolicach 30-stki. Nie twierdzę, że zawsze się da, bo są tacy ludzie, których trudno kochać. To jednak wypływa z naszego wnętrza, a nie z zestawu genów, przykro mi. Łatwiej zwalać na geny.


Twój post nic nie zmienia i nie zaprzecza temu co ja napisałem wcześniej.
Jako nastolatka miałaś psychiczne blokady i sama siebie pozbawiłaś szansy na lepsze wspomnienia z chłopakami w okresie życia nastoletniego.
Zapewne i wtedy podobałaś się płci przeciwnej ale sama to bagatelizowałaś, jak widzisz myślenie się zmieniło i od razu widać tego efekty tak więc nie udało ci się obalić mojego postu.
I też powiem ci coś ciekawego, ja w zasadzie tak jak i ty miałem psychiczne blokady za małolata, oczywiście nie dziwię się że powodzenia nie miałem i tak jak ty zmieniłem swoje myślenie tyle że to było już ponad dwa lata temu odkąd przełamałem nieśmiałość i otwieram się na ludzi lecz mojej sytuacji to nie zmieniło.
Więc tak czy siak jak sama widzisz, można być otwartym i ciepło nastawionym na świat a i tak może taką osobę czekać wieczna samotność.

cslady napisał/a:

U Autorki widzę zrezygnowanie, a nie zaakceptowanie tego stanu rzeczy. A zrezygnowanie gryzie mi się z poczuciem szczęścia.

Sęk w tym że osoba która pogodziła się z tym stanem rzeczy już raczej tego szczęścia nie zazna.

lilly25 napisał/a:

W moim przypadku jest jednak inaczej, w latach szkolnych byłam patologicznie niesmiała, i uważana za dziwaczkę, nikt mnie właściwie nie lubił (ani dziewczyny, ani chłopacy). Koleżanek nie mialam, co tam dopiero jakis chłopak, myslałam wtedy że to jest nierealne, ale nie rozumiałam dlaczego (urodę akurat zawsze miałam dobrą, nalezalam do ladniejszej polowki klasy, inna sprawa - w średniej chodzilam do źeńskiej klasy).
Jak tylko skończyłam szkołę, zmieniłam miejsce zamieszkania - zaczeli się znajdywać (w sensie mężczyźni), jeden za drugim. Nie mogłam się nadziwic jakie to łatwe, gdy tylko wejdzie sie w odpowiednie towarzystwo. Do 21 roku życia nie miałam nikogo, teraz mając 26 lat mam już prawie sześciu na koncie (licząc z jednorazowymi, bo chłopaków w sensie jakiejś powazniejszej relacji to 3) więc to naprawdę duży wynik. Nie liczę zaczepiaczy oczywiście. Często jestem komplementowana itd..

U ciebie podobna sytuacja co u cslady, nie miałaś powodzenia bo miałaś psychiczne blokady, sama sobie strzelałaś w stopę wtedy.
Ja już poznałem wiele środowisk i mogę z całą pewnością powiedzieć że to nie ma znaczenia.
Jak się nie ma powodzenia to po prostu się go nie ma.

32 Ostatnio edytowany przez cslady (2015-09-27 11:57:27)

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Skoro się otworzyłeś, a nadal nie wzbudzasz zainteresowania, to musisz mieć jakieś inny problem, którego nie widzisz.

Jeśli ktoś zaakceptował swoją obecną sytuację życiową, to może być szczęśliwy. Jeśli nie zaakceptował - to nigdy nie będzie. Przez zaakceptowanie nie rozumiem powiedzenia sobie, że "już nigdy nikogo nie poznam, widocznie tak miało być". Chodzi mi o akceptację, że no trudno, do tej pory się nie udało, ale życie toczy się dalej. Że być może kogoś spotkam, ale może i nie, nie ma ciśnienia. Że mogę być szczęśliwa żyjąc samotnie, bo mogę robić różne fajne rzeczy, mogę poznawać fajnych ludzi. Może będzie mi brakowało rodziny, skoro jest ona dla mnie ważna, ale to nie oznacza, że moje życie jest słabej jakości i nie ma sensu.

Autorka napisała: "Pogodziłam się z tym że nigdy nie założę rodziny,  nie będę mieć dzieci, skupiając się tym samym na pracy, zarabianiu pieniędzy.
Rano i wieczorem, powtarzałam sobie w myślach że nikogo nie potrzebuje, nikogo nie kocham i w pewnym sensie to wszystko jest mi obojętne. "

To ostatnie zdanie nie sugeruje akceptacji, tylko zgorzknienie i rezygnację. Bo to, że nie ma drugiej połówki nie oznacza, że nikogo nie można kochać, nikogo się nie potrzebuje i wszystko jest obojętne. To unieszczęśliwianie się na własne życzenie, ale jak kto lubi. Dalej Autorka niby pisze, że ceni własne życie, ale cały wydźwięk posta świadczy jak dla mnie o czymś innym. Pisze też, że nie chce nikogo poznawać. A dlaczego nie? Nie mówię o celowym szukaniu partnera i poznawaniu na siłę, ale dlaczego nie być zwyczajnie otwartym na to, co może kiedyś się stać przypadkiem? Taka zamknięta postawa w żadnym razie nie świadczy o akceptacji. No ale to tylko moje wrażenia, ja za nikogo życia nie przeżyję. Sami jesteśmy odpowiedzialni za własne szczęście.

33

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?
cslady napisał/a:

Skoro się otworzyłeś, a nadal nie wzbudzasz zainteresowania, to musisz mieć jakieś inny problem, którego nie widzisz..

Już jakiś czas temu mocno o tym myślałem i doszedłem do właśnie takiego wniosku że moją największą wadą jest "tzw coś" a właściwie jego brak, bo ilekroć próbowałem kogoś poznać to i tak chemii nie było ale mniejsza o to, nie o tym jest wątek.

Co do reszty to tak jak piszesz, to mogą być tylko twoje wrażenia.
Nie wiemy co czuje w środku autorka ale jeśli pisze że się z tym pogodziła to cóż, to jej decyzja i widocznie zdaje sobie sprawę ze swojej sytuacji.

34

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

To samo napisałam. Jej sprawa, co robi z własnym życiem.

35

Odp: brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Co za okropnie pesymistyczny post! Aż się musiałam zalogować i odpisać. Droga Autorko, piszesz, że jednym jest pisana miłość, innym nie - otóż takie coś jak przeznaczenie nie istnieje. Człowiek ma duży wpływ na swój los i na to, czy będzie sam, czy nie. Prawdą jest, że niektórym przychodzi to znacznie łatwiej niż innym, ale nie można zakładać, że istnieją jacykolwiek ludzie, którym miłość nie jest pisana.
I jeszcze jedno - Twój post wcale nie sprawia wrażenia, jakoby jego autorką miała być szczęśliwa osoba. Nie wiem, ile masz lat, skąd jesteś, czym się zajmujesz, ale na pewno na nic jeszcze nie jest za późno - więcej uśmiechu i zadowolenia z siebie, a na pewno będzie dobrze:) Pozdrawiam gorąco!

Posty [ 35 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SAMOTNOŚĆ » brak powodzenia, samotność- i co dalej?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024