Co prawda nie jestem kobietą, ale poczytałem forum i są tutaj naprawdę fajne osoby, które chętnie doradzają innym. Mam problem, bardzo mnie już to męczy.
Mam 26 lat, mieszkam w niedużym mieście, niespełna 40-tysięcznym. Nigdy, ale to naprawdę nigdy, nie miałem dziewczyny. Nigdy się nie całowałem, nigdy nie uprawiałem seksu. Oczywiście w międzyczasie wychodziłem z kobietami, nie mam problemów żeby z nimi rozmawiać. Część z tych dziewczyn, które zapraszałem na kawę, ciasto, obiad w restauracji, spacer, mimo że na spotkaniu się ze mną dogadywały, później stwierdzały, że nie chcą już ze mną kontynuować znajomości. Inna część jasno stwierdziła, że przyszła tylko, bo... darmowe jedzenie (naprawdę tak było!). Miałem też okres w życiu, że odpuszczałem kompletnie, skupiałem się na swoich pasjach i zainteresowaniach, a trochę ich mam (to też nic nie dało, nawet jeszcze mniej dziewczyn poznawałem).
Pracuję w mediach, kocham fotografię, montowanie i nagrywanie wideo, gotowanie, od niedawna też piszę wiersze i przygotowuję swój pierwszy tomik poezji, lubię też tworzyć grafiki komputerowe, bloguję i bawię się kanałami social media. Mimo tego, nie zainteresowałem nigdy swoją osobą żadnej dziewczyny. I nie chodzi mi o seks, bo nie to jest najważniejsze, a o tą bliskość. Brakuje mi osoby, którą bym kochał i która kochałaby mnie.
Wielu ludzi w moim wieku nie ma takiego problemu. Wszystko to, co związane z relacjami damsko-męskimi, przychodzi im tak... naturalnie. Dodam, że próbowałem też na Tinderze, Fotkach czy Badoo, ale odzew był raczej nijaki. Ot, po prostu jestem dobrym ziomkiem dla dziewczyn, wesprze, pogada, pośmieję się, wyjdzie na piwo itp.
Nie jestem obiektem zainteresowań dla pań. Słyszę tylko to "Wszystko samo przyjdzie, nic nie rób i zobaczysz".
Jakieś rady byście mi poradziły? Nie będę ukrywał, że coraz ciężej jest w takiej, a nie innej, sytuacji. Pozdrawiam. A jak trzeba będzie to i swoje zdjęcie opublikuję.