trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 16 ]

1 Ostatnio edytowany przez alabasterkid (2015-06-22 23:43:42)

Temat: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Witam
Długo nad tym myślałam...ale stwierdziłam że muszę się gdzieś wygadac, bo zwarjuję.

Dzieciństwo. Mojego za dobrze nie pamiętam, mam tylko przebłyski. Pierwsze już w przedszkolu.
Bardziej od rodziców pamiętam że wychowywali mnie dziadkowie. To oni robili mi śniadania, odprowadzali do przedszkola, zajmowali się, wychodzili na spacery. Rodziców nie pamiętam w tych wczesnych latach, aż tak dobrze, ale pamiętam że ich nie było... Byłam wpadką. Nadal czuję że nią jestem, w sumie całe życie. Nie jest to łatwe. Ale wszystko w moim życiu zaczęło się walić na łeb już w przedszkolu. W sumie nikomu o tym nie mówiłam, jako dziecko i jako już dorosła osoba. Ale przedszkola za dobrze nie wspominam. Byłam dzieckiem cichym, mało asertywnym i od zawsze towarzyszyło mi uczucie zagubienia i lęku. W przedszkolu bywało różnie, ale jeden "chłopiec" szczególnie zapadł mi w pamięć... Przez to że nagminnie mnie obmacywał, mimo że nie raz mówiłam, krzyczałam by tego nie robił. Nawet przedszkolanka potrafiła ten fakt olać i jeszcze mnie ośmieszyć przy reszcie grupy, pozwalała na to by mi to robił na oczach innych. To sekret najskrzętniej trzymany przeze mnie, od wielu lat, zresztą jakbym komuś z rodziny o tym powiedziała, nikt by zapewnie nie uwierzył.
W sumie od tego czasu pamiętam mało, ale powoli zaczęłam zamykać się w sobie na dobre. Nikt tak na prawdę nie interesował się tym co się że mną dzieje. Niktt nie pytał i nie drążył tematu, czemu z dnia na dzień, wesoła dziewczynka nagle zmarkotniała i zamknęła się w sobie. Później było tylko gorzej.
Rozwód rodziców.
Pamiętam to jakby stało się wczoraj. W nocy. Rodzice się o coś pokłócili. Zrobiła się niezła afera. Pamiętam że omało nie doszło do rękoczynów i że matka wyszła z siatką foliowa o trzeciej w nocy z mieszkania teściów, a ojciec nawet nie próbował jej zatrzymać. Ja płakałam całą noc, bo to wszystko widziałam.
Później pamiętam tą wstrętną podstawówkę, tych gównianych nauczycieli i wredne dzieciaki z mojej klasy. Dręczyli mnie codzienne. Uważali za niedorozwiniętą. Bo byłam cicha. Nauczyciele wcale nie lepsi, każdy robił sobie że mnie jaja. Jak tylko mógł bo wiedzieli że się nie sprzeciwie.
To było straszne, katorga. Nienawidzę do dziś tych ludzi. A szczególnie takie dwie bliźniaczki. Jak patrzę na ich mo.... Khmhmm, twarze, chcę mi się rzygac. Nie wiem skąd w dzieciach tyle zawiści.
Gimnazjum, mimo że w domu nie było najlepiej, wspominam chyba najmilej. Do podstawówki mieszkalam z tata i dziadkami, a po z matka i jej facetem, w Poznaniu. Ucieklam. Chciałam mieszkać z matką.
Ale moja matka nie należała do łatwych osób. Nie raz mi się dostawało w twarz. Kłóciła się cały czas z ojczymem. Nie raz poszło coś w ruch. Nawet talerze pełne jedzenia. Ale jednej sceny nie zapomnę już chyba nigdy. Któregoś wieczoru tak się pożarli, matką była podpita(w tym okresie dość często) i zaczęła się ciąć zbita butelka po nadgarstkach.... W kuchni, siedząc na podłodze. Ja rzadko kiedy spalam całą noc w tym domu, a spokojny sen w ogóle nie istniał. Często przeciagałam bycie w szkole by jak najpóźniej wracać do domu, bałam się. Cały czas. Awantura poganiała awanturę, plus alkohol - dramat murowany. Matką urodziła siostrę. Oczywiście często się ja zajmowałam. W sumie non stop. Ale nigdy nie zostało to docenione. Alkohol nadal był, kłótnie też.
Później zachciało się Norwegii. Ostatnia klasa gimnazjum, musiałam się przenieść do rodzinnego miasta, oni natomiast z moja siostrą wyjechali do Norwegii na rok.
Było spoko. Ale jednak Kalisza nadal nienawidziłam. Nie mówiąc znów o zmianie otoczenia, nowych nauczycielach i kolegach z klasy. Brakowało mi mojej klasy z Poznania, strasznie. To prawie jak rodzina była. Ale kto liczył się z moimi uczuciami. Po roku im się nie udało, wrócili do Polski. Do Poznania, znów zmiana. Znów kłótnie, nabawiłam się przez to nerwicy żołądka. Ojczym wyjechał do Danii i tam szukał szczęścia, za to ja sama z matka, psem i siostrą zostaliśmy w Poznaniu. Później okazało się że matką jest w drugiej ciąży. Więc nie miałam za bardzo życia, bo 3/4 czasu pomagalam mamie przy siostrach i psie. Tylko od tego bylam.
Gdy już ojczym na tyle się ustatkował w Danii, ściągnął tam mamę i moje dwie siostry, ja zostałam by dokończyć technikum, sama, w wielkim mieście, na wynajmie.
Często po opłaceniu pokoju nie miałam na jedzenie, to było życie z dnia na dzień. Zaczęłam częściej pić, balować, jednym słowem anna mi odbiła, ale też że strachu przed samotnością. Technikum nie skończyłam, bo się zakochałam. Czułam się jak bezpański pies który chciałby do kogoś należeć, za wszelką cenę.
W efekcie bylam sama, rodzice nie traktowali mnie na tyle poważnie by poświęcić mi trochę więcej czasu niż mogli. Ojciec założył nowa rodzinę, córkę mojej macochy z poprzedniego związku traktował jak swoją, mnie spychając na boczny tor, ja dostawałam tylko namiastkę tego, co ona miała codzienne. Matka w innym kraju też już że swoją rodziną. A ja sama pomiędzy nimi. Na tyle niedobra by mieć gdzieś swój kąt, dom, do którego można wrócić. To tylko moja historia w skrócie... Tak moznaby napisać niezłą książkę.
Najlepsze że żaden z rodziców nie twierdzi że to jego wina, że nie przylozyli się do mojego losu. A ja czuję się dziś jak kupa g*wna.
Bo jakoś to wszystko we mnie tkwi. I niedawno się obudziło. Wychodzi na wierzch. Teraz gdy sama jestem mamą, widzę jak bardzo brakuje mi niektórych rzeczy. Patrząc na mojego syna, widzę siebie i zaczynam płakać. To małe dziecko we mnie cały czas oczekuje, akceptacji i miłości oraz poczucia bezpieczeństwa. A go nie dostaje. Sama daje mu go tyle ile mogę. Kocham go ponad życie. Nie wyobrażam sobie zgotowac mu takiego losu jaki mnie spotkał. Zbyt bardzo go kocham, mimo że jestem młoda, w wieku mojej mamy, gdy ona miała mnie. Nie wiem czy kochała mnie choć wtedy w 1/4 tak jak ja kocham mojego syna.
To cały czas kłuje. I boli.
Ja mogę głodować, płakać, bo jestem dzieckiem niczyjim. Wychowali mnie wszyscy, a jest ze mną nikt. 
I tak już chyba zostanie.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

To co Cie spotkało jest bardzo przykre. Żadne dziecko nie zasługuje na taki los, ale to nie Twoja wina, że tak się stało. Niestety rodziców sobie nie wybieramy.

Teraz jesteś dorosła i masz już własne dziecko. To jest Twoja rodzina. Rodzicom możesz wygarnąć co czujesz i myślisz,  możesz zerwać kontakt, możesz też szukać pojednania. Nie wiem co Ci w duszy gra.

Do tego jesteś sama (tak zrozumiałam ). Czujesz się samotna i to wszystko do Ciebie wraca, ale pamiętaj, że związek nie rozwiąże problemów.

Niemniej dużo pracy przed Tobą nad samą sobą, bo to dziecko w Tobie cały czas siedzi i może Cię popychac w złym kierunku. Myslałaś o psychologu?

3

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Myślałam o psychologu... Ale w małym mieście kiepsko z dobrym.

Najgorsze że rodzice cały czas wzbudzają we mnie poczucie winy, że to ja popełniam błędy, nie oni. Coś tam pomagają, ale ma to taki wydźwięg, że pomagają bo tak wypada i tyle. Ale jeśli piszę o swoich problemach, to już olewka. Ja sama zgotowałam sobie taki los.

Czuję że cały czas szukam miejsca w którym czułabym się bezpiecznie, co możliwe że pcha mnie w nie dobre strony bo szukam tego miejsca za wszelką cenę.

4 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-06-23 14:57:06)

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

gdzie masz partnera?
ile ma twój synek?
czy nie dasz rady uzupelnic szkoly w trybie zaocznym?moze masz jakies kolezanki ktore ci pomoga.
jest wiesz w tobie nadzieja, pragnienie milosci. nie przekułaś zla ktore cie spotkalo na nienawiśc, a na pragnienie milości.
kobiety takie jak ty powinny uzupełnić szkolę i po odchowaniu dziecka iśc do pracy. nie wiem czy polecić ci związek, bo mozesz powielac zly stereotyp i trafic na drugiego gagatka. zaslepiona milością wziąc sie za byle kogo. tak jest z tymi dziewczynami, ktore czują sie nie chciane i szybko oddają serce i cialo.
zainwestowalabym na twoim miejscu w serdeczne przyjaźnie, kobiety ktore ci pomoga. wierze ze takie są, ze wypelnią te lukę.
no i synek.
wez go na rece i sie usmiechnij. powiedz ze go kochasz.
masz kolejną czystą kartkę, napisz tu piękną historie...

5

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach
nokiaaa napisał/a:

gdzie masz partnera?
ile ma twój synek?
czy nie dasz rady uzupelnic szkoly w trybie zaocznym?moze masz jakies kolezanki ktore ci pomoga.
jest wiesz w tobie nadzieja, pragnienie milosci. nie przekułaś zla ktore cie spotkalo na nienawiśc, a na pragnienie milości.
kobiety takie jak ty powinny uzupełnić szkolę i po odchowaniu dziecka iśc do pracy. nie wiem czy polecić ci związek, bo mozesz powielac zly stereotyp i trafic na drugiego gagatka. zaslepiona milością wziąc sie za byle kogo. tak jest z tymi dziewczynami, ktore czują sier nie chciane i szybko oddają serce i cialo.
zainwestowalabym na twoim miejscu w serdeczne przyjaźnie, kobiety ktore ci pomoga. wierze ze takie są, ze wypelnią te lukę.
no i synek.
wez go na rece i sie usmiechnij. powiedz ze go kochasz.
masz kolejną czystą kartkę, napisz tu piękną historie...

Właśnie w nowym mieście, do którego niedawno się przerowadziłam nie mam żadnych znajomości.
W dodatku już wpakowałam się w związek który nie wniósł nic dobrego do mojego życia.
Jestem w drugiej ciąży co dodatkowo komplikuje sytuację na tyle że narazie nie jestem w stanie nadrobić szkoły albo chociaż zdobyć jakiś zawód. Partner jest że mną, ale nie za bardzo mi pomaga, nawet finasowo. Mam gdzie mieszkać, ale nie za bardzo za co żyć.
Chciałabym mieć więcej opcji i więcej możliwości, dopiero teraz zdalam sobie sprawę jak bardzo przeszłość wpłynęła na moja przyszłość. W tym wszystkim zagubiłam się przede wszystkim ja.
Chciałabym być niezależna, ale nie mam jak. Miało być lepiej, jest coraz gorzej. A ja czuję że niedługo nie wyplątam się z tych sideł i jak niezaczne czegoś robić,

będzie starsznie.

Synek w lipcu kończy rok.

6

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Trudna sytuacja. A kochacie sie czy ciaza nie byla planowana?

7

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Jestem córką alkoholika , myślę że mogę spróbować Cię zrozumieć . Jestem w końcu na prostej , równej drodze ale to była ciężka praca . Jednak przytrafia się dzień , że dopada mnie przekonanie i znów nad tym płaczę, że całe życie będę dzieckiem alkoholika .... i wtedy "zbiera " mnie mój mąż . Sama nie dałabym rady . Życzę Ci żebyś spotkała mądrego, dobrego partnera albo poszła na terapię do psychologa . Z życia wiem , że można stracić  dużo czasu na dochodzenie do bardzo prostych wniosków o tym co w życiu ważne , na kim można polegać , jak sobie samej radzić ze smutkiem i traumą . Lepiej pójść po pomoc póki jest co ratować . Powodzenia

8

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach
nokiaaa napisał/a:

Trudna sytuacja. A kochacie sie czy ciaza nie byla planowana?

dobre pytanie. Ostatnio zaczal schizowac, opisalam nawet ten problem na forum, stwierdzil ze pragnie wolnosci, czuje sie stalmszony, w skrocie, zwiazalam sie z egocentrykiem, ktory patrzy tylko na siebie. Wiem ze sila go nie zatrzymam, jak bedzie chcial odjesc to i tak to zrobi. Ale niech nie mysli o nieplaceniu na dzieci. Ciaza nie byla planowana, w ogole ostatnio mi powiedzial ze juz od poltora roku nic do mnie nie czuje, fajnie nie? Ale dziecko zdarzyc zrobic. Mam dosc facetow na dzien dzisiejszy.

9

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Często tak jest, że te wszystkie te rzeczy zaczynają dochodzić do naszej świadomości w pewnym okresie życia, szczególnie kiedy sami zakładamy rodzinę, albo kiedy rodzic umiera.
Czy myślałaś o terapii DDA/DDD? Moje całkowicie amatorskie oko widzi w Tobie wściekłość "niewidzialnego dziecka".

Rodzina to system, którego podstawowym celem jest rozwój wszystkich jego członków. Gdy prawidłowo funkcjonuje, poszczególni członkowie w sposób elastyczny wypełniają określone role służące zaspokojeniu jej potrzeb. Ale ten sprawny mechanizm przestaje takim być, jeśli ktoś z dorosłych nadużywa alkoholu. Wraz z nasileniem kryzysu rodzinnego staje się on coraz bardziej chaotyczny i niestabilny, między innymi dlatego, że jedno lub oboje rodzice przestają wypełniać swoje role. Aby rodzina przetrwała, konieczne jest znalezienie takiej struktury, której jednym z elementów są sztywno określone role. Wtedy zachowania członków rodziny stają się przewidywalne i bezpieczne. Im bardziej system rodzinny zdominowany jest przez nadmierne picie jednego z dorosłych, tym jego reguły są sztywniejsze i bardziej rygorystyczne.
Wymienianie jedynie kilku ról to nadmierne uproszczenie. Opiszę je jednak, gdyż pozwalają zrozumieć, na czym polega istota oraz konsekwencje funkcjonowania w roli służącej systemowi rodzinnemu, a nie jednostce.

\'Bohater rodzinny\' to dziecko, które dostarcza rodzinie poczucia wartości, dumy i sukcesu. Zwykle bierze na siebie różne obowiązki i świetnie sobie z nimi radzi. Ponieważ znaczna ich część to sprawy dorosłych (np. gotowanie, sprzątanie, wychowywanie młodszego rodzeństwa), bohater staje się małym dorosłym: dzielny, opanowany, pełen poświęcenia i gotowości do rezygnacji z siebie dla innych. Dalsza rodzina, znajomi i sąsiedzi często z zazdrością patrzą na takie dziecko, chwalą je i podziwiają. Dzięki bohaterowi rodzina może poczuć się dobrze, bo przecież wychowała tak odpowiedzialnego i odnoszącego sukcesy młodego człowieka.
Tylko czasem ktoś zauważy, że bohater to bardzo skryte dziecko, wiecznie niezadowolone z siebie i z tego, co osiągnęło. \'Bohater rodzinny\' wciąż bywa napięty, ponieważ obawia się, że ktoś wreszcie odkryje, iż wcale nie jest takim, jak widać na zewnątrz. Towarzyszy mu przy tym poczucie bezwartościowości. Czuje się nieszczęśliwy, zaniedbany i osamotniony. Jego rola w rodzinie to być odpowiedzialnym dorosłym. Ale dziecko, które nie przeszło pełnego cyklu dorastania i dojrzewania, nie jest w stanie sprostać takiemu wyzwaniu. Dzieci jednak bardzo szybko uczą się poprzez modelowanie i naśladownictwo, co pozwala im przekonująco odgrywać daną rolę, choć wewnętrznie nie są do niej przygotowane.

\'Kozłem ofiarnym\' też zazwyczaj jest dziecko. Dzięki niemu rodzina może odwrócić uwagę od swoich rzeczywistych problemów. Traktuje bowiem dziecko jako swoisty obiekt zastępczy, na którym można się skoncentrować i wyładować negatywne uczucia. \'Kozioł ofiarny\' jest z pozoru przeciwieństwem \'bohatera rodzinnego\'. Dorośli postrzegają takie dziecko jako nieodpowiedzialne i trudne, przynoszące swoim zachowaniem kłopoty i problemy. Często kiepsko się uczy, wcześnie sięga po używki, wpada w tzw. złe towarzystwo. Wobec rodziców jest zwykle bezczelne i aroganckie. W ten sposób wyraża bowiem negatywne emocje, jakie członkowie rodziny odreagowują na nim.
\'Kozioł ofiarny\' może być jednak zadziwiająco podobny do \'bohatera rodzinnego\': tak jak on potrafi wziąć odpowiedzialność za to, co dzieje się w rodzinie. Ale bohater bierze na siebie odpowiedzialność za pozytywny wizerunek rodziny, zaś \'kozioł\' za negatywny. Dzieci w obu rolach przeżywają lęk, poczucie odrzucenia, osamotnienia i skrzywdzenia. U \'kozła ofiarnego\' czasem pojawia się również uczucie nienawiści do świata i ludzi, którzy nie dają mu żadnej szansy na bycie dobrym, a także uczucie zazdrości i niedoceniania.
\'Kozioł ofiarny\' ma zapewnić dobre samopoczucie rodzinie, która może zrzucić na niego odpowiedzialność za wszystko: to nie my jesteśmy źli, to on jest trudnym dzieckiem, łobuzem, wpadł w złe towarzystwo itd. Za każdym razem, gdy trafiają do mnie pacjenci funkcjonujący kiedyś w tej roli w swoich rodzinach, zadziwia mnie, jak niewielki wpływ na takie zachowanie miał ich temperament czy osobowość. Co prawda zdarza się, że kozłami zostają dzieci, które temperamentalnie mają większą łatwość wyrażania złości bądź buntu, ale nie jest to wcale regułą.

Za poprawianie nastroju i humoru rodziny odpowiada \'dziecko-maskotka\'. Na jego widok pojawiają się uśmiechy na twarzach, domownicy rozluźniają się i uspokajają. Często staje się ono domowym antidotum na kryzysowe chwile: \'Uspokój ojca, ciebie posłucha\'. Rodzice lubią popisywać się maskotką przed innymi. Jednocześnie bez względu na wiek traktują ją jak osobę niedojrzałą, niewiele rozumiejącą z tego, co się wokół niej dzieje.
Kiedy maskotka musi poradzić sobie z czyjąś złością czy wściekłością, wobec których bezsilni są dorośli domownicy tak naprawdę jest przestraszona i napięta. Ma poczucie, że jeśli nie może poprawić komuś nastroju, staje się niepotrzebna jak porzucona przytulanka.

\'Dziecko niewidzialne\' (zwane także dzieckiem we mgle lub dzieckiem zagubionym) zachowuje się tak, jakby go nie było. Godzinami potrafi zajmować się sobą. Nie sprawia kłopotów wychowawczych, zwykle niczego nie chce. W kontaktach społecznych jest wycofane, czasem uznawane za nieśmiałe. Robi wszystko, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Czasem udaje mu się to na tyle dobrze, że wychowuje się w swoistej izolacji społecznej, pomimo ludzi wokół. Takiemu dziecku brakuje podstawowych umiejętności interpersonalnych: nawiązywania kontaktu, wyrażania swoich potrzeb czy współpracy z innymi. W szkole wyraźnie odbiega od swoich rówieśników poziomem umiejętności społecznych.
\'Niewidzialne\' dziecko czuje się bezwartościowe, niegodne uwagi innych i osamotnione. Ale równocześnie jest zagniewane, iż nikt nie zwraca na nie uwagi. Jego zachowaniem kieruje poczucie, że najlepiej by się stało, gdyby go nie było.
Kiedy w trakcie terapii pacjenci pracują nad identyfikacją własnych ról w ich rodzinach, często pytają, czy możliwe jest połączenie kilku ról. Odpowiedź brzmi: tak. John Bradshaw pisze, że jeśli jeden z rodziców nie wypełnia swojej roli z jakiegokolwiek powodu (jest pijany, nieobecny, chory itd.), zwykle któreś z dzieci wchodzi w jego rolę. Gdy rodzina potrzebuje sukcesu, dziecko będzie bohaterem. Jeżeli potrzeba kogoś, kto weźmie na siebie odpowiedzialność za dziejące się w niej zło stanie się kozłem. W rodzinie wielodzietnej każde z dzieci może wypełniać inną rolę. Ale kiedy na przykład najstarsze odchodzi z domu, zwykle kolejne przejmuje jego rolę, porzucając dotychczasową. To pokazuje, jak ważną potrzebę rodziny zaspokaja dana rola i jak silnie związana jest ona z systemem rodzinnym, a nie z cechami dziecka.
Przyjmując określoną rolę, młody człowiek uczy się, jakie uczucia ma wyrażać, a jakich nie. \'Bohater rodzinny\' ma prezentować swoją kompetencję i odpowiedzialność, \'kozioł ofiarny\' złość, \'dziecko-maskotka\' powinno mieć zawsze dobry nastrój, a \'niewidzialne\' musi być samowystarczalne. Oznacza to, że dzieci muszą rozwijać cechy w jakiś sposób potrzebne rodzinie, zaś ukryć te, które są w niej niepożądane. I tak bohater może skrywać wewnątrz strach i osamotnienie, kozioł swoje mocne strony, maskotka smutek, a niewidzialne wściekłość. W ten sposób przyjęta przez dziecko rola staje się jego zewnętrznym \'ja\', pod którym skrywa, jakie jest naprawdę. Zewnętrzne \'ja\' to forma obrony, sposób na przetrwanie w dysfunkcyjnym systemie rodzinnym, sposób na bycie kochanym, na przyciągnięcie uwagi, nadzieja na zaspokojenie podstawowych dziecięcych potrzeb.
Inną konsekwencją poświęcenia własnego \'ja\' na rzecz stabilności rodziny bywa częste u DDA przeświadczenie: \'Nie ja jestem ważny ważniejsza jest grupa (rodzina, klasa, zespół w pracy itp.)\'. Towarzyszy temu nawyk dbania o potrzeby innych, o grupę, z którą taki człowiek się identyfikuje.
Kim naprawdę jestem? Jakie są moje mocne strony, a jakie słabe? To najczęstsze pytania, z jakimi DDA przychodzą na terapię. Zadają je z dużym niepokojem. Obawiają się, że może prawdą jest to, co słyszeli od bliskich w chwilach złości: że są bezwartościowi, niegodni zainteresowania i pokochania. W mojej praktyce klinicznej nie zdarzyło się, by prawda o osobie była tak okrutna, jak jej lęki i wewnętrzne przekonania. Aby jednak znaleźć odpowiedzi na powyższe pytania, trzeba uświadomić sobie, w jakiej roli byłem lub nadal jestem i przestać w niej funkcjonować.


Autor:Marzenna Kucińska

10

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Z tego co Czarna Kotka przedstawila, niewidocznym dzieckiem bylam do podstawowki, w gimnazjum to juz koziol ofiarny, co zle - to ja. Czesto tez przejmowalam role matki.

11

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Musisz pamiętać,  że z każdej sytuacji jest wyjście.  Z każdej! Jesteś mloda i całe życie masz przed sobą.

Po pierwsze zgłoś się do lekarza rodzinnego i poproś o skierowanie do psychologa, bo musisz zacząć pracować nad sobą dla siebie ale przede wszystkim dla swoich dzieci. Bo mimo, że chce dla nich jak najlepiej to możesz je skrzywdzić brakiem stabilności.

Po drugie nie działaj pochopnie i emocjonalnie. Nie dopuszczaj do siebie myśli,  że czegoś nie potrafisz lub nie dasz sobie rady. Myśl nad swoim życiem,  nad tym co chcesz osiągnąć i układaj plan do realizacji tego założenia.  Wyznaczaj sobie małe kroczki,które będziesz realizować jeden po drugim.

Po trzecie złóż wniosek o mieszkanie komunalne (no chyba, że masz mieszkanie). Wiadomo, że  z miescja nie dostaniesz, ale za kilka lat jest to bardzo możliwe. 

Czy Twój partner nie jest odpowiednim człowiekiem do życia?  Zastanów się tak obiektywnie. Czy chcesz z nim być? Czy jeszcze da się poskładać to co jest? Jeśli on nie chce być z Tobą to również go do tego nie zmusisz. Poproś go tylko aby zachował się jak odpowiedzialny człowiek i był przy Tobie (jeśli tego chcesz i jeśli faktycznie może ci w jakikolwiek sposób pomóc) do póki nie urodzisz i nie ogarniesz się po porodzie.

12

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Ja nie rozumiem jak nie mając pracy,mieszkania i pieniędzy można mieć dziecko? Jedno, teraz drugie. Sama masz pretensje do rodziców,że byłaś wpadką a teraz dzieciom fundujesz to samo? No ale stało się. Teraz to się ogarnij dziewczyno, odkreśl grubą kreską przeszłość, przestań myśleć czy cię rodzice kochali czy nie! Nie możesz wszystkiego zwalać na trudne dzieciństwo (znam wielu, którzy mieli jeszcze trudniejsze).Rozstań się z partnerem,weź od niego alimenty i zacznij organizować sobie życie na nowo. Nie będzie łatwo,oj nie będzie. A nie możesz wrócić do dziadków i ojca? A temu macającemu przedszkolakowi trzeba było przyłożyć;)

13 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-06-25 12:15:00)

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

megi każdy mądry gdy ma do kogo wrócic i ma wsparcie chocby w siostrze czy babci.ma poczucie wlasnej wartosci, dumy i chocby zawód!
gdyby nei wpakowala sie w druga ciaze to by nie pisala tutaj. nie każdy umie liczyć kalendarzyk, są ludzie z róznym wyksztalceniem i dostępem do internetu, dostepem do lekarza, a moze nie miala kasy na tabletki diana za 5 zl chocby. zaufala kolejny raz, ze skutkiem jak widac.
a moze ma nieregularny cykl?
a moze gumka pekla?

nie wiem co ci doradzic autorko tematu. no kiepsko jest. ale masz dzieci. drugie dziecko ci sie rodzi.wychowaj je w spokojnym domu, idz do mopsu.co dostaniesz, to nie przepal.

jedna z moich rówieśnic urodzila 5 dziecko. niebieska karta w domu, mąz bijak i pijak. ale pracuje.
wpadla 3 ostatnie razy. jest po liceum i po szkole policealnej.wiem nierealne. ale tak tez mozna. nie wiem czy nie umiala liczyc, czy ją zaszczul, a moze przymusil. tam gdzie jest przemoc tam się dzieci więcej rodzi.

14

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Z tym drugim dzieckiem bylo tak, ze bylam pol roku, dopiero, po porodzie. Mialam nieregularny okres, wszystko jeszcze do siebie dochodzilo. I stalo sie. Moje niedopilnowanie, ale tez zbyt wielka ufnosc. Teraz postaram sie od razu po porodzie o tabletki, bez odwlekania, musze wykombinowac na nie kase i koniec. Rodzic juz wiecej zamiaru nie mam.

I nie zwalam 'calej winy' na trudne dziecinstwo - ale widze jakie ono ma skutki i jak bardzo wplywa na moje zycie.

Gdybym miala gdzie wrocic, wrocilabym, ale nie mam.

Wiadomo ze latwiej jest dowalic lezacemu.

Odejsc nie mam gdzie. Narazie i tak jest dobrze ze mam gdzie mieszkac. Matka mojego faceta, jest za mna i powiedziala ze predzej go wyrzuci z chaty. Ja moge tu mieszkac bo mam dzieci i tego potrzebuje.

A co do przedszkolaka... Moglam, oczywiscie ze moglam, walnac, rozbic talerz na glowie, kopnac w jaja. Ale to nic by nie dalo, bo on robil co mu sie zywnie podoba i nikt mu niczego nie zabranial.

15 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2015-06-26 12:37:05)

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

czyli drugie dziecko ma innego ojca?
ladnie piszesz, tak skladnie. wydajesz sie tez nieglupią dziewczyną.
dziwi mnie ta twoja naiwność-tzn ze zaufalas.

16

Odp: trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Dzieci z rodzin dysfunkcyjnych mają problem w układaniu związków. Wzorzec mają zapożyczony z domu i nie dlatego, że chcą a dlatego że tylko to widziały :c Więc ma się też wyższy próg tolerancji bo jeśli rodzice cie wyzywali codziennie to co oznacza jedno wyzwisko raz w miesiącu? Taki mały przykładzik.

Posty [ 16 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » trudne dzieciństwo - wychodzące skutki po latach

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024