Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 59 ]

Temat: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Witam wszystkich,

Mam na karku 30, od kilku lat jestem w relacji z kimś dla mnie bardzo ważnym. To mężczyzna sporo straszy, z którym mam mnóstwo wspólnych tematów i zainteresowań. Natomiast problem w tym że ciągle sabotuję tę relację. Przez chwilę go kocham, a za kilka godzin nienawidzę. W ciągu jednego dnia kilkukrotnie zmieniają mi się uczucia do niego. W lepszych okresach takie zmiany następują dopiero po kilku dniach. Czuję wtedy taki spokój, jednak zawsze później pojawia się jakaś natrętna myśl która wszystko zmienia o 180 stopni. Nie będę opisywać całej naszej historii związku, jednak w skrócie mówiąc to ja "wybrałam" jego na swojego partnera. On był mną zachwycony i na początku nasz związek był cudowny. Ale ja nauczona wydarzeniami z domu wiedziałam że zbyt długo nie może być miło dlatego zaczęłam stawać się coraz bardziej nieznośna bo chyba podświadomie chciałam go do siebie zrazić. Gdy przeginałam i on nie odzywał się do mnie to wtedy "stawałam na rzęsach" żeby go udobruchać. A gdy on wybaczał moje przewinienia i zaczynało być spokojnie to znowu zaczynałam go dręczyć kłótniami, niezadowoleniem. On odsuwał się a ja znowu o niego zabiegałam. Wyznawałam miłość, gotowałam, byłam czuła, komplementowałam go. Z czasem zaczęłam robić coraz gorsze rzeczy i coraz bardziej przepraszać i starać się o jego wybaczenie. I tak było już wiele razy. Zrobiłam już tak wiele złych rzeczy, sprawiłam mu tyle przykrości że dziwię się że on jeszcze chce mnie znać.

Po tym co nawyrabiałam myślałam że między nami będzie już koniec. On nie chciał ze mną rozmawiać. Płakałam, cierpiałam, bałam się że go stracę. Napisałam do niego długi list w którym znowu przepraszałam za swoje nienormalne zachowania. Ten list naprawdę pomógł, po kilku dniach odezwał się do mnie, spotkaliśmy się i rozmawialiśmy szczerze i długo. Powiedział że postara się mi wybaczyć bo darzy mnie uczuciem i jestem dla niego ważna. Postanowiliśmy przez jakiś czas nie rozmawiać, aby dać czas emocjom, aby to przebaczenie mogło przyjść. Przed świętami odnowił kontakt, jest między nami bardzo spokojnie, wiem że przebaczenie to proces i wiem że on jest na dobrej drodze. Nie chcę tego zepsuć, bo to wspaniały, wyjątkowy człowiek i chciałbym spędzić z nim resztę życia. Ale boję się że gdy między nami się ułoży to znowu zacznę to sabotować. Cały czas jest tak że gdy dostrzegam jego zainteresowanie mną to mam myśli że nie zależy mi na nim i lepiej żebyśmy się rozstali, natomiast gdy on przez chwilę się nie odzywa to ja zaczynam panikować i włącza mi się "tryb łowcy" i znów chcę się mocno starać. Czy bez terapii będę w stanie sama sobie pomóc? Jak to zrobić?

Wychowałam się w domu w którym od dzieciństwa przechodziłam "emocjonalny rollercoaster". W domu nigdy nie było problemów z alkoholem ani żadnej patologii. Z zewnątrz normalna, skromna rodzina w modelu 2+1. Ale jednak nie do końca taka normalna. Jako mała dziewczynka byłam bita przez matkę. Ciągle bolała ją głowa i wybuchała z byle powodu. Potrafiła szarpać mnie za włosy, bić po głowie bo w "zerówce" Pani nie dała mi za zadanie naklejki z uśmiechniętą buźką tylko smutną. Mama ubzdurała sobie że to zamiennik oceny (natomiast nauczycielka dawała wszystkim dzieciom naklejki jak leciało po kolei). Doszło do tego że na przerwach "podkradałam" odpowiednie naklejki i gdy dostałam taką jakiej mama nie tolerowała naklejałam na nią tę która mamę zadowalała. Po kilku latach okazało się że zachowanie mojej mamy spowodowane było przewlekłymi, nieleczonymi chorobami. Mama zaczęła leczyć się na tarczycę, ciśnienie itp. i od tego czasu skończyły się jej bóle głowy i ataki agresji. Wybaczyłam jej to co mi zrobiła w dzieciństwie, ona bardzo starała się przez ostatnie kilkanaście lat abyśmy miały dobre relacje, pomogła mi ze startem w dorosłość. Dziś jest moją najlepszą przyjaciółką.

Drugim problemem był mój ojciec. Nigdy nie podniósł na mnie ręki ale psychicznie wykończył mnie tak iż mimo iż nie mieszkam z nim od blisko 10 lat to do dziś ponoszę tego skutki. Ojca wychowali dziadkowie ponieważ jego matka go porzuciła gdy miał kilka lat a jego ojciec zmarł. Podobno był dziwakiem już jako nastolatek. Ciągle milczał, nikogo nie lubił, nie odzywał się do ludzi. Tak jest do tej pory, nikogo nie toleruje, ma skrajne i szkodliwe poglądy. Jeśli miałabym go do kogoś porównać to powiedziałbym że głosi przekonania pokroju J. Korwin M. Jako nastolatka nie miałam prawa wychodzić ani zapraszać koleżanek do domu. Dom był zamknięty dla obcych ludzi. Po szkole miałam wracać punktualnie do domu, żadnych spotkań z koleżankami, nie daj boże jakieś wieczorne wyjście. Będąc w liceum zaczęłam zapraszać do siebie koleżankę (sąsiadkę) do wspólnej nauki. Ja przygotowywałam ją do matury z matematyki a ona pomagała mi opanować materiał na sprawdziany z chemii. Pewnego dnia gdy koleżanka poszła do domu ojciec zabłysnął jak zwykle intelektem i oznajmił "a ona to co, domu nie ma, może zaproś ją jeszcze na wigilię". Ojciec mega zaborczy, traktował mnie nie jak swoje dziecko ale jak swoją własność. Chciał decydować o wszystkim co robię, kiedy, z kim. Gdy coś mu nie odpowiadało to ciągle wszczynał kłótnie, starał się emocjonalne dopiec albo karał ciszą. Jego życzeniem było abym mieszkała z nim do końca życia bo przecież po to ma się dziecko żeby było jak rzecz o której się decyduje.

Zdałam maturę ze świetnym wynikiem i postanowiłam uciec z tego piekła i wyjechać na studia. Mama pomogła mi z mieszkaniem abym miała dobry start w dorosłość. Ojciec nie mógł przeboleć mojej wyprowadzki ale z czasem jakoś przyzwyczaił się do tej sytuacji. Mieszkamy od siebie tylko 2 godziny samochodem ale widujemy się tylko raz w miesiącu. Gdy nie mam z nim osobistego kontaktu to jest normalnie, gdy rozmawiamy przez telefon jest nawet miły, natomiast gdy przyjadę do rodziców na jakiś urlop czy święta to przez pierwszy dzień czy dwa jest super. A później ojciec znowu zaczyna swoje zachowania dlatego zawsze po kilku dnach muszę wyjeżdżać bo nie jestem już w stanie z nim wytrzymać. Ojciec do psychologa nigdy nie poszedł i nie pójdzie bo ma na to swój pogląd.

Dziękuję za przeczytanie i proszę o rady jak mam sama sobie pomóc.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Jesteś poważnie zaburzona emocjonalnie, nie będę Cię tu diagnozować ale na pewno wielkim krokiem w kierunku poprawy życia będzie dla Ciebie terapia. Być może wcześniej psychiatra. Z tego da się wyjść, trzeba jednak wiele pracy, ale warto.
Temu facetowi daj spokój, rozstańcie się raz na zawsze. Nie nadajesz się w takim stanie do żadnej relacji romantycznej. Może po kilku latach pracy nad sobą na terapii i nie tylko będziesz w stanie poznać kogoś i młodszego, i lepiej dopasowanego.

3 Ostatnio edytowany przez sabotazystka (2023-04-20 23:10:13)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
szeptem napisał/a:

Jesteś poważnie zaburzona emocjonalnie, nie będę Cię tu diagnozować ale na pewno wielkim krokiem w kierunku poprawy życia będzie dla Ciebie terapia. Być może wcześniej psychiatra. Z tego da się wyjść, trzeba jednak wiele pracy, ale warto.
Temu facetowi daj spokój, rozstańcie się raz na zawsze. Nie nadajesz się w takim stanie do żadnej relacji romantycznej. Może po kilku latach pracy nad sobą na terapii i nie tylko będziesz w stanie poznać kogoś i młodszego, i lepiej dopasowanego.

Ten mężczyzna jest moim ideałem. Pasujemy do siebie pod względem poglądów, stylu życia, zainteresowań. Nie zrezygnuję z niego, tym bardziej że on mnie kocha i wybaczył mi wszystkie przykrości które mu sprawiłam. Też bardzo go kocham, pomimo że często mam skrajne uczucia. Zrozumiałam swoje błędy i tym razem postanowiłam realnie zmienić swoje zachowanie. Ustaliliśmy że nadal będziemy razem a ja zacznę pracować nad sobą i już nie sprawię mu przykrości swoim zachowaniem. On nie chce rozstania. Ja też nie chcę rozstania. Więc sprawa jest prosta. Rozstania nie będzie. Jeśli sama nie będę sobie dawać rady to pójdę na terapię. Wiem że on będzie mnie wspierał. Proszę tylko o podpowiedź czy jestem w stanie sama sobie pomóc. Na razie jakoś sobie radzę. Ostatnie tygodnie są bardzo spokojne, nie podniosłam głosu ani na niego ani na inne osoby z mojego otoczenia więc jest jakiś progres. Zapomniałam też wspomnieć że zmagam się z zaburzeniami hormonalnymi które przyczyniają się do nerwowości ale endokrynolog nie jest w stanie dobrać odpowiednich leków.

4

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Sama będziesz widziała czy dajesz sobie radę z emocjami, ale jeśli będziesz czuła, że jednak nie, to bez terapii się nie obędzie.
Ten facet też ma granice i kiedyś powie dość.

5 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-04-21 02:08:47)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

ale dlaczego wybuchalas? byly jakies powody, czy tylko od tak, bo za milo bylo? tego nie zrozumialam. narazie odsun na bok wspomnienia z domu, a skupsie na przyczynach i mechanizmac swojego zachowania. to, ze kobiety potrafia miec wiele emocji na minute i one sie zmieniaja-jest normalne. dla kobiet uleganie hormonom, emocjom jest typowe, fochy itd.  pytanie, czy masz jakies powody czy robisz to SPECJALNIE, zeby wam wlasnie za milo nie bylo?

przeanalizuj swoje mechanizmy zachowan i to je probuj zmienic.  ianczej on z toba za dlugo nie wytrzyma. rownie dobrze moze juz teraz nie wracac.
zdaj sobie z tego sprawe.


poza tym podiagnozuj sie. moze tez masz problemy z tarczyca albo jeszcze czyms innym

6

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

sabotazystko,
kilka mądrych książek (kolejność przypadkowa):
- Janet G. Woititz, Lęk przed bliskością
- Anna Dodziuk, Pokochać siebie
- Susan Forward, Toksyczni rodzice.

7

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Rozstania nie będzie.

Głośno się roześmiałem.

Jesteś chodzącym problemem nie dostrzegającym nawet z jakim bagażem wchodzisz w związek.
Jak facet mądry, to się szybko wymiksuje.

Zbieraj kasę na psychologa i terapeutę.
Dużo kasy wydasz zanim będziesz nadawać się do związku.

8 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2023-04-21 09:36:36)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

To tak trochę wygląda jakbyś swoim zachowaniem podświadomie testowała jego granice. Dziecko ma takie zachowania. Patrzy na ile rodzic mu pozwoli. Próbuje przekroczyć granicę, płaczem, wymuszaniem, krzykiem. Te granice w wychowaniu dziecka są ważne, bo dają dziecku poczucie bezpieczeństwa i stabilności.  Jeśli dziecko nie miało poczucia bezpieczeństwa, nie było przez rodziców wspierane, chronione, (oczywiście w poprawny sposób, nie chodzi tu o trzymanie pod kloszem), to w dorosłym życiu, dochodzi do takich zachowań jak opisałaś.

Testujesz granice swojego partnera. Przesuwasz tę granicę coraz dalej. To, że on nie odchodzi, ale wraca, jest dla Ciebie "dowodem miłości" coś w stylu - nawet jak jestem taka niedobra dla niego to on nadal mnie kocha - w ten sposób budujesz w sobie poczucie wartości i czujesz się przez niego kochana. To jest oczywiście niedobre zachowanie. On pewnego dnia może powiedzieć dość i odejść na zawsze. On w pewnym momencie może stwierdzić, że nie na tym polega miłość, aby akceptować złe zachowania drugiej połówki. Ty też musisz nauczyć się "czuć kochana" w normalnym codziennym życiu, a nie tylko wtedy kiedy jest na prawdę źle, a on dalej chce z Tobą być.

Podsumowując - Ta jego chęć bycia z Tobą wtedy gdy jest na prawdę źle daje ci poczucie, że on Cię kocha. Dlatego powtarzasz te złe zachowania i jak sama dobrze to określiłaś sabotujesz związek. To jest dość skomplikowane. Bez terapii sobie z tym sama nie poradzisz.

9

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Rozstania nie będzie.

Jeśli nie pójdziesz na terapię, to oczywiście, że rozstanie będzie. To kwestia czasu, a nie prawdopodobieństwa.

10

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Farmer napisał/a:
sabotazystka napisał/a:

Rozstania nie będzie.

Głośno się roześmiałem.

Jesteś chodzącym problemem nie dostrzegającym nawet z jakim bagażem wchodzisz w związek.
Jak facet mądry, to się szybko wymiksuje.

Zbieraj kasę na psychologa i terapeutę.
Dużo kasy wydasz zanim będziesz nadawać się do związku.


To nie jest dla niego żadna nowość. On jest ze mną już od kilku lat. Jest w wieku mojego ojca i jak sam powiedział mimo wszystko chce być ze mną (mam tylko zmienić zachowanie). Nie po to rozwiódł się po ponad 20 latach małżeństwa (bezdzietny żeby nie było) żeby teraz tak łatwo zrezygnować z miłości do mnie. Za kilka miesięcy bierzemy ślub więc takie opinie o rozstaniu to sobie zachowaj dla siebie. Jak już napisałam żadne z nas nie zamierza się rozstać. Pojawiłam się tu wyłącznie z pytaniem w jaki sposób mogę sama sobie pomóc. Jeśli mi się nie uda to oczywiście pójdę na terapię a mój przyszły mąż będzie mnie w tym wspierał.

11

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:
szeptem napisał/a:

Jesteś poważnie zaburzona emocjonalnie, nie będę Cię tu diagnozować ale na pewno wielkim krokiem w kierunku poprawy życia będzie dla Ciebie terapia. Być może wcześniej psychiatra. Z tego da się wyjść, trzeba jednak wiele pracy, ale warto.
Temu facetowi daj spokój, rozstańcie się raz na zawsze. Nie nadajesz się w takim stanie do żadnej relacji romantycznej. Może po kilku latach pracy nad sobą na terapii i nie tylko będziesz w stanie poznać kogoś i młodszego, i lepiej dopasowanego.

Ten mężczyzna jest moim ideałem. Pasujemy do siebie pod względem poglądów, stylu życia, zainteresowań. Nie zrezygnuję z niego, tym bardziej że on mnie kocha i wybaczył mi wszystkie przykrości które mu sprawiłam. Też bardzo go kocham, pomimo że często mam skrajne uczucia. Zrozumiałam swoje błędy i tym razem postanowiłam realnie zmienić swoje zachowanie. Ustaliliśmy że nadal będziemy razem a ja zacznę pracować nad sobą i już nie sprawię mu przykrości swoim zachowaniem. On nie chce rozstania. Ja też nie chcę rozstania. Więc sprawa jest prosta. Rozstania nie będzie. Jeśli sama nie będę sobie dawać rady to pójdę na terapię. Wiem że on będzie mnie wspierał. Proszę tylko o podpowiedź czy jestem w stanie sama sobie pomóc. Na razie jakoś sobie radzę. Ostatnie tygodnie są bardzo spokojne, nie podniosłam głosu ani na niego ani na inne osoby z mojego otoczenia więc jest jakiś progres. Zapomniałam też wspomnieć że zmagam się z zaburzeniami hormonalnymi które przyczyniają się do nerwowości ale endokrynolog nie jest w stanie dobrać odpowiednich leków.

Gdyby to tylko tak działało, że powiesz sobie, że już nie będziesz go ranić i z dnia na dzień przestaniesz to robić big_smile
Nie, zachowania nie zmienia się z dnia na dzień. To praca z wieloma potknięciami po drodze. Jeszcze wiele razy go zranisz i skrzywdzisz i wiele awantur przed Wami.
Szkoda, że nie chcesz terapii od razu.

12 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-04-21 09:51:14)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Nie znam osoby która miała super dzieciństwo z mądrymi jak książkowi rodzicami.
Każdy ma jakieś przeżycia. Rodzice albo nieobecni, albo nadopiekuńczy, albo agresywni, albo pijący. Ja to częściowo rozumiem, bo to byli młodzi ludzie i nie mieli wiedzy jak wychowywać dzieci. Zresztą nawet my tu obecni, pewnie w przyszłości będziemy wspominani przez nasze dzieci jako rodzice nieidealni.

To nie tak, że bronię zachowania Twoich rodziców, ale chcę zauważyć, że mnóstwo osób ma takie przeżycia, a jednak radzą sobie w dorosłym życiu.
To nie jest tak że bezwolnie jesteś teraz sterowana przez dzieciństwo. Sama kreujesz swoją osobowość i swoje zachowania.

Przykład z bliskiej mi rodziny: ojciec alkoholik, tłukący dwójkę swoich dzieci. Syn wyrósł na identycznego alkoholika który tłucze swoje dzieci, ale córka świetnie ułożyła swoje życie, nie pije i jest dobrą matką.

13 Ostatnio edytowany przez madoja (2023-04-21 09:55:48)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Ja po prostu trochę negatywnie reaguję gdy ktoś mówi "jestem popierdolony, bo rodzice kochali mnie niewystarczająco /lub  za bardzo". Naprawdę wiele, wiele osób się tym zasłania. Usprawiedliwia tym swoje zachowania i twierdzi "no taki już jestem, dzieciństwo mnie ukształtowało, sorry".

Żal mi Twojego faceta. Gdyby on założył tu temat, wszyscy kazaliby mu zostawić tę kobietę i nikt by nie pisał że trzeba ją zrozumieć, bo tata powiedział jej milion lat temu ironicznie "może koleżankę na wigilię zaproś".

Kurde, to nie tak że chcę trywializować Twoje wspomnienia i doświadczenia.
Ja tylko mówię, że masz swój rozum i możesz panować nad sobą.
A jeśli nie umiesz, to zostaw w spokoju tego biednego faceta, bo zmieniasz jego życie w piekło.

14

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Nie po to rozwiódł się po ponad 20 latach małżeństwa (bezdzietny żeby nie było) żeby teraz tak łatwo zrezygnować z miłości do mnie. Za kilka miesięcy bierzemy ślub więc takie opinie o rozstaniu to sobie zachowaj dla siebie. Jak już napisałam żadne z nas nie zamierza się rozstać. Pojawiłam się tu wyłącznie z pytaniem w jaki sposób mogę sama sobie pomóc. Jeśli mi się nie uda to oczywiście pójdę na terapię a mój przyszły mąż będzie mnie w tym wspierał.

To, że on zostawił żonę dla Ciebie nic nie znaczy. I to, że on planuje z Tobą ślub, nie znaczy, że się z Tobą nigdy nie rozwiedzie. Z żoną się rozwiódł, a zapewne żona nie fundowała mu takich jazd jak Ty. Już raz przysięgał, miłość i wierność i przysięgi nie dotrzymał, więc jak sama widzisz, ślub nie daje gwarancji, że mąż z Tobą będzie do końca życia.

15

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
123qwerty123 napisał/a:

To tak trochę wygląda jakbyś swoim zachowaniem podświadomie testowała jego granice. Dziecko ma takie zachowania. Patrzy na ile rodzic mu pozwoli. Próbuje przekroczyć granicę, płaczem, wymuszaniem, krzykiem. Te granice w wychowaniu dziecka są ważne, bo dają dziecku poczucie bezpieczeństwa i stabilności.  Jeśli dziecko nie miało poczucia bezpieczeństwa, nie było przez rodziców wspierane, chronione, (oczywiście w poprawny sposób, nie chodzi tu o trzymanie pod kloszem), to w dorosłym życiu, dochodzi do takich zachowań jak opisałaś.

Testujesz granice swojego partnera. Przesuwasz tę granicę coraz dalej. To, że on nie odchodzi, ale wraca, jest dla Ciebie "dowodem miłości" coś w stylu - nawet jak jestem taka niedobra dla niego to on nadal mnie kocha - w ten sposób budujesz w sobie poczucie wartości i czujesz się przez niego kochana. To jest oczywiście niedobre zachowanie. On pewnego dnia może powiedzieć dość i odejść na zawsze. On w pewnym momencie może stwierdzić, że nie na tym polega miłość, aby akceptować złe zachowania drugiej połówki. Ty też musisz nauczyć się "czuć kochana" w normalnym codziennym życiu, a nie tylko wtedy kiedy jest na prawdę źle, a on dalej chce z Tobą być.

Podsumowując - Ta jego chęć bycia z Tobą wtedy gdy jest na prawdę źle daje ci poczucie, że on Cię kocha. Dlatego powtarzasz te złe zachowania i jak sama dobrze to określiłaś sabotujesz związek. To jest dość skomplikowane. Bez terapii sobie z tym sama nie poradzisz.

Dziękuję za wyczerpującą radę. Przez ostatnie kilka tygodni jest całkiem spokojnie ale tak naprawdę to zdaję sobie sprawę że chociaż zachowanie kontroluję to emocji już nie i tak naprawdę odreagowuję je w samotności, np. wsiadam w samochód, jadę na szybką przejażdżkę i słucham głośno muzyki, klnę i wrzeszczę na tych co się wleką. Nie wiem czy na dłuższą metę będzie to skuteczne, pewnie terapia będzie nieunikniona. Myślę że może przydałaby się również terapia par bo narzeczony jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem (obecnie niepijącym) i też przejawia (choć coraz rzadziej) pewne zachowania które są niezdrowe (np. hot & cold).

16

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Wybrałaś sobie bardzo zły sposób na odreagowanie. Niebezpieczny. Redukowanie stresu, czy złych emocji przez szybką jazdę autem i krzyczenie na innych kierowców, którzy jadą bezpiecznie na drodze. Sama pomyśl jak to brzmi. Jeszcze spowodujesz wypadek ;/ Idź na gokarty, lub znajdź sobie jakiś sport na redukcje emocji.

17

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:
123qwerty123 napisał/a:

To tak trochę wygląda jakbyś swoim zachowaniem podświadomie testowała jego granice. Dziecko ma takie zachowania. Patrzy na ile rodzic mu pozwoli. Próbuje przekroczyć granicę, płaczem, wymuszaniem, krzykiem. Te granice w wychowaniu dziecka są ważne, bo dają dziecku poczucie bezpieczeństwa i stabilności.  Jeśli dziecko nie miało poczucia bezpieczeństwa, nie było przez rodziców wspierane, chronione, (oczywiście w poprawny sposób, nie chodzi tu o trzymanie pod kloszem), to w dorosłym życiu, dochodzi do takich zachowań jak opisałaś.

Testujesz granice swojego partnera. Przesuwasz tę granicę coraz dalej. To, że on nie odchodzi, ale wraca, jest dla Ciebie "dowodem miłości" coś w stylu - nawet jak jestem taka niedobra dla niego to on nadal mnie kocha - w ten sposób budujesz w sobie poczucie wartości i czujesz się przez niego kochana. To jest oczywiście niedobre zachowanie. On pewnego dnia może powiedzieć dość i odejść na zawsze. On w pewnym momencie może stwierdzić, że nie na tym polega miłość, aby akceptować złe zachowania drugiej połówki. Ty też musisz nauczyć się "czuć kochana" w normalnym codziennym życiu, a nie tylko wtedy kiedy jest na prawdę źle, a on dalej chce z Tobą być.

Podsumowując - Ta jego chęć bycia z Tobą wtedy gdy jest na prawdę źle daje ci poczucie, że on Cię kocha. Dlatego powtarzasz te złe zachowania i jak sama dobrze to określiłaś sabotujesz związek. To jest dość skomplikowane. Bez terapii sobie z tym sama nie poradzisz.

Dziękuję za wyczerpującą radę. Przez ostatnie kilka tygodni jest całkiem spokojnie ale tak naprawdę to zdaję sobie sprawę że chociaż zachowanie kontroluję to emocji już nie i tak naprawdę odreagowuję je w samotności, np. wsiadam w samochód, jadę na szybką przejażdżkę i słucham głośno muzyki, klnę i wrzeszczę na tych co się wleką. Nie wiem czy na dłuższą metę będzie to skuteczne, pewnie terapia będzie nieunikniona. Myślę że może przydałaby się również terapia par bo narzeczony jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem (obecnie niepijącym) i też przejawia (choć coraz rzadziej) pewne zachowania które są niezdrowe (np. hot & cold).

To tym bardziej odpuść, póki co, ten ślub, bo on tylko pogorszy waszą relację, a priorytetem niech będzie terapia, bo widać sama sobie nie poradzisz z emocjami.

18

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Dziękuję jeszcze raz za Wasze rady i opinie. Chyba faktycznie sama sobie nie poradzę i rozpocznę terapię, może wspólnie z nim. Staram się i zrobię wszystko żeby zmienić swoje zachowanie i żebyśmy mogli żyć spokojnie jak normalni ludzie. Postaram się wynagrodzić mu wszystkie przykrości i dać ciepło na jakie zasługuje bo to wyjątkowy człowiek. Naprawdę widok mężczyzny który płacze i tuli się do Ciebie pomimo że fundujesz mu takie jazdy i mówi że tak bardzo mu zależy pomimo wszystkich krzywd i ze choć trudno jest wybaczyć on ma siłę na to wybaczanie, ten widok wszystko zmienia i sprawia że zaczyna się dostrzegać że problem naprawdę jest. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

19

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Przez ostatnie kilka tygodni jest całkiem spokojnie ale tak naprawdę to zdaję sobie sprawę że chociaż zachowanie kontroluję to emocji już nie i tak naprawdę odreagowuję je w samotności, np. wsiadam w samochód, jadę na szybką przejażdżkę i słucham głośno muzyki, klnę i wrzeszczę na tych co się wleką. Nie wiem czy na dłuższą metę będzie to skuteczne, pewnie terapia będzie nieunikniona. Myślę że może przydałaby się również terapia par bo narzeczony jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem (obecnie niepijącym) i też przejawia (choć coraz rzadziej) pewne zachowania które są niezdrowe (np. hot & cold).

Partner w wieku tatusia i z problemami, który pozwala byś mu na głowę wchodziła.
Wymuszanie, huśtawki nastroju, częste zmiany uczuć. Uczucie pustki i niepokoju. Chęć bliskości, a zarazem obawa przed odrzuceniem.
Problemy w dzieciństwie. Trudności w rozumieniu drugiej osoby.

Czyżby border?

20

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Dobrze zrozumialam? Rozwiodl sie, bo poznal 20lat mlodsza emocjonalnie niestabilna laske, ktora mu wskoczyla do lozka?


Ja ciebie nawet nie krytykuje tylko zastanawiam sie co te CHLOPY maja w glowach. Nie sa warci nawet najmni3jszego poswiecenia, bo i tak nie docenia.

21

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Naprawdę widok mężczyzny który płacze i tuli się do Ciebie pomimo że fundujesz mu takie jazdy i mówi że tak bardzo mu zależy pomimo wszystkich krzywd i ze choć trudno jest wybaczyć on ma siłę na to wybaczanie

to żałosny okaz mężczyzny

Pewny siebie mężczyzna nigdy by sobie na coś takiego nie pozwolił

22

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
blueangel napisał/a:

Ja ciebie nawet nie krytykuje tylko zastanawiam sie co te CHLOPY maja w glowach.

Usprawiedliwię go smile

Młodsza o 20 lat.
Wskoczyła do łóżka.
Złapała go w momencie słabości.

blueangel napisał/a:

Nie sa warci nawet najmni3jszego poswiecenia, bo i tak nie docenia.

Docenią, ale nie z taką partnerką.

23

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Dziękuję jeszcze raz za Wasze rady i opinie. Chyba faktycznie sama sobie nie poradzę i rozpocznę terapię, może wspólnie z nim. Staram się i zrobię wszystko żeby zmienić swoje zachowanie i żebyśmy mogli żyć spokojnie jak normalni ludzie. Postaram się wynagrodzić mu wszystkie przykrości i dać ciepło na jakie zasługuje bo to wyjątkowy człowiek. Naprawdę widok mężczyzny który płacze i tuli się do Ciebie pomimo że fundujesz mu takie jazdy i mówi że tak bardzo mu zależy pomimo wszystkich krzywd i ze choć trudno jest wybaczyć on ma siłę na to wybaczanie, ten widok wszystko zmienia i sprawia że zaczyna się dostrzegać że problem naprawdę jest. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.

a dlaczego wspólnie z nim, pijawko?
mało mu krwi napsułaś.?
sama kiciusiu, podobno kochający, sama idż sprzatać swój śmietnik, a nie znowu na nim się wieszaj

24

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Ela210 napisał/a:

a dlaczego wspólnie z nim, pijawko?

bo jest dodatkowo wampirem energetycznym

Z daleka mi to bardzo śmierdzi BPD F60.31

25

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Uczucia jego i byłej żony wypaliły się już wiele wiele lat temu. Nie mieli dzieci, wspólnych zobowiązań. Tkwili tylko formalnie w małżeństwie ponieważ tak było im wygodnie. O rozwodzie myśleli ale nie śpieszyło im się z tą decyzją ponieważ nie było im to tak naprawdę do niczego potrzebne. Gdy mnie poznał to miał już powód aby ten rozwód przeprowadzić, rozstali się w zgodzie, bez orzekania o winie. Jego była żona też układa sobie życie z kimś innym i z tego co wiem to teraz jest bardzo szczęśliwa. Z przekazu narzeczonego wiem że te 20 lat temu jego była żona też była rozchwiana emocjonalnie, robiła jeszcze inne rzeczy których ja nie robię np. przeszukiwała mu telefon bo go ciągle o coś podejrzewała. Po kilku latach jej przeszło i z wiekem zrobiła się spokojna i normalna, mimo wszystko uczucie się wypaliło więc się rozstali.

Dlaczego rozważam terapię wspólnie z nim? Ano dla tego że jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem a ja prawdopodobnie osobą współuzależnioną, również dlatego że on też czasem zachowuje się podobnie jak ja (choć jego zachowania nie są aż tak emocjonalnie), co już wspomniałam wcześniej.

26

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Większość objawów borderline się u mnie NIE pojawia dlatego raczej mogę wykluczyć to zaburzenie (kilka lat temu rozmawiałam z psychologiem i też zasugerowałam to zaburzenie, natomiast on stwierdził że nie przejawiam takich zachowań jakie są charakterystyczne dla border).

27

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Cechy osobowości borderline:
częsta zmiana nastroju – chwiejność emocjonalna, labilność emocjonalna; TAK
„wybuchy” emocjonalne; TAK
poczucie niespełnienia; NIE
zaniżone poczucie własnej wartości; NIE
emocjonalna pustka; NIE
zaburzenie tożsamości; NIE
obniżony nastrój; NIE
brak umiejętności budowania stabilnych relacji z innymi; NIE
nieumiejętność tworzenia stałych związków emocjonalnych (partnerskich); NIE (to mój pierwszy związek trwający już kilka lat)
odczuwanie silnego lęku przed odrzuceniem, obawa przed opuszczeniem i samotnością; TAK
odczuwanie rozczarowania swoją osobą; NIE
negatywny obraz otoczenia; NIE
nieufność, podejrzliwość; NIE
impulsywność i nieumiejętność jej kontrolowania; TAK
brak samokontroli; TAK
brak przewidywalności zachowań i nastrojów; TAK
nieumiejętność przewidywania konsekwencji swoich zachowań; NIE
silnie wyrażane i akcentowane negatywne uczucia tj.: frustracja, gniew, wrogość, złość, wstyd, smutek; TROCHĘ TAK TROCHĘ NIE
odczuwanie trudności w funkcjonowaniu społecznym; NIE
poczucie skrzywdzenia; NIE
tendencja do zachowań zaczepnych i konfliktów z innymi; TAK
objawy psychotyczne: epizody urojeniowe; omamy; NIE
trudność w pohamowaniu silnych emocji; TAK
burzliwe relacje międzyludzkie; NIE (pierwszy partner)
trudność pohamowania impulsów behawioralnych; RÓŻNIE
kryzys tożsamości; NIE
ryzykowne zachowania; WYŁĄCZNIE NA DRODZE BO LUBIE SZYBKĄ JAZDĘ I ADRENALINĘ, INNE NIE
próby samobójcze. NIE

Jak więc widać większość jest u mnie na nie

28

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Cechy osobowości borderline:
częsta zmiana nastroju – chwiejność emocjonalna, labilność emocjonalna; TAK
„wybuchy” emocjonalne; TAK
poczucie niespełnienia; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
zaniżone poczucie własnej wartości; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
emocjonalna pustka; NIE -------------------- tego nie wiem
zaburzenie tożsamości; NIE-------------------- tego nie wiem
obniżony nastrój; NIE TAK
emocjonalna pustka; NIE
brak umiejętności budowania stabilnych relacji z innymi; NIE TAK - pierwszy partner, którego się uczepiłaś
nieumiejętność tworzenia stałych związków emocjonalnych (partnerskich); NIE (to mój pierwszy związek trwający już kilka lat)TAK - pierwszy partner, którego się uczepiłaś
odczuwanie silnego lęku przed odrzuceniem, obawa przed opuszczeniem i samotnością; TAK
odczuwanie rozczarowania swoją osobą; NIE TAK - dobór nicku już to pokazuje
negatywny obraz otoczenia; NIE
nieufność, podejrzliwość; NIE
impulsywność i nieumiejętność jej kontrolowania; TAK
brak samokontroli; TAK
brak przewidywalności zachowań i nastrojów; TAK
nieumiejętność przewidywania konsekwencji swoich zachowań; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
silnie wyrażane i akcentowane negatywne uczucia tj.: frustracja, gniew, wrogość, złość, wstyd, smutek; TROCHĘ TAK TROCHĘ NIE TAK
odczuwanie trudności w funkcjonowaniu społecznym; NIE TAK, inaczej wzięłabyś sobie rówieśnika bez bagażu
poczucie skrzywdzenia; NIE TAK - dom rodzinny
tendencja do zachowań zaczepnych i konfliktów z innymi; TAK
objawy psychotyczne: epizody urojeniowe; omamy; NIE
trudność w pohamowaniu silnych emocji; TAK
burzliwe relacje międzyludzkie; NIE (pierwszy partner) TAK - dom rodzinny, kłótnie z partnerem
trudność pohamowania impulsów behawioralnych; RÓŻNIE  TAK
kryzys tożsamości; NIE
ryzykowne zachowania; WYŁĄCZNIE NA DRODZE BO LUBIE SZYBKĄ JAZDĘ I ADRENALINĘ, INNE NIE palisz, pijesz?
próby samobójcze. NIE

Jak więc widać większość jest u mnie na nie

Jak widać większość jest jednak na tak.

Jesteś chodzącą bombą zegarową.

29

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Farmer napisał/a:
sabotazystka napisał/a:

Cechy osobowości borderline:
częsta zmiana nastroju – chwiejność emocjonalna, labilność emocjonalna; TAK
„wybuchy” emocjonalne; TAK
poczucie niespełnienia; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
zaniżone poczucie własnej wartości; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
emocjonalna pustka; NIE -------------------- tego nie wiem
zaburzenie tożsamości; NIE-------------------- tego nie wiem
obniżony nastrój; NIE TAK
emocjonalna pustka; NIE
brak umiejętności budowania stabilnych relacji z innymi; NIE TAK - pierwszy partner, którego się uczepiłaś
nieumiejętność tworzenia stałych związków emocjonalnych (partnerskich); NIE (to mój pierwszy związek trwający już kilka lat)TAK - pierwszy partner, którego się uczepiłaś
odczuwanie silnego lęku przed odrzuceniem, obawa przed opuszczeniem i samotnością; TAK
odczuwanie rozczarowania swoją osobą; NIE TAK - dobór nicku już to pokazuje
negatywny obraz otoczenia; NIE
nieufność, podejrzliwość; NIE
impulsywność i nieumiejętność jej kontrolowania; TAK
brak samokontroli; TAK
brak przewidywalności zachowań i nastrojów; TAK
nieumiejętność przewidywania konsekwencji swoich zachowań; NIE TAK - ustawiasz sobie życie z byłym alkoholikiem i to dwa razy starszym
silnie wyrażane i akcentowane negatywne uczucia tj.: frustracja, gniew, wrogość, złość, wstyd, smutek; TROCHĘ TAK TROCHĘ NIE TAK
odczuwanie trudności w funkcjonowaniu społecznym; NIE TAK, inaczej wzięłabyś sobie rówieśnika bez bagażu
poczucie skrzywdzenia; NIE TAK - dom rodzinny
tendencja do zachowań zaczepnych i konfliktów z innymi; TAK
objawy psychotyczne: epizody urojeniowe; omamy; NIE
trudność w pohamowaniu silnych emocji; TAK
burzliwe relacje międzyludzkie; NIE (pierwszy partner) TAK - dom rodzinny, kłótnie z partnerem
trudność pohamowania impulsów behawioralnych; RÓŻNIE  TAK
kryzys tożsamości; NIE
ryzykowne zachowania; WYŁĄCZNIE NA DRODZE BO LUBIE SZYBKĄ JAZDĘ I ADRENALINĘ, INNE NIE palisz, pijesz?
próby samobójcze. NIE

Jak więc widać większość jest u mnie na nie

Jak widać większość jest jednak na tak.

Jesteś chodzącą bombą zegarową.

Nie, ani nie palę, ani nie piję, nie zażywam żadnych substancji, nigdy nie miałam żadnych "przelotnych" znajomości. Mój narzeczony jest moim pierwszym partnerem seksualnym. Nigdy nie imprezowałam. Skończyłam dwa kierunki studiów oraz później kolejne dwie podyplomówki. Zawodowo również świetnie sobie radzę. Ale TY oczywiście wiesz lepiej gdzie zaznaczyć tak bo siedzisz mi w głowie.

30

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Ja tylko zapytam - nie przeszkadza Ci, że Twój przyszły mąż jest chory i że nic z tym nie robi? Biorąc z nim ślub utwierdzisz go w przekonaniu, że nic się nie dzieje.
Planujecie mieć dzieci? Jeśli tak - wyobrażasz sobie na jakie życie je skazujesz?

31

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Zacznij od psychiatry, bo tylko taki specjalista postawi diagnozę i skieruje na terapię w odpowiednim nurcie.

32

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
AnnieF napisał/a:

Ja tylko zapytam - nie przeszkadza Ci, że Twój przyszły mąż jest chory i że nic z tym nie robi? Biorąc z nim ślub utwierdzisz go w przekonaniu, że nic się nie dzieje.
Planujecie mieć dzieci? Jeśli tak - wyobrażasz sobie na jakie życie je skazujesz?

Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie i on jest świadomy problemu, natomiast nie chciał zdecydować się na leczenie odwykowe tylko postanowił sam sobie poradzić. Staram się go wspierać i wierzę że ma na tyle silną wolę że wytrwa w swoim postanowieniu. Natomiast jeśli tak się nie stanie to będę przekonywać go do leczenia, mam już kontakt do dobrego ośrodka leczenia uzależnień i jeśli on uzna że chce tam pojechać to powiedziałam mu że załatwię za niego wszystkie formalności i nawet go spakuję i zawiozę. Od kilku miesięcy jest trzeźwy więc mam nadzieję że ten problem nie powróci.

Odnośnie dzieci to jest to raczej niemożliwe. Od - można powiedzieć - dzieciństwa zmagam się z problemami endokrynologicznymi i ginekologicznymi. Nigdy się z parterem nie zabezpieczaliśmy przed ciążą a jednak do tej pory nigdy w tę ciążę nie zaszłam. Bóg pewnie zdecydował że nie nadajemy się na rodziców.

33

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

[Nigdy się z parterem nie zabezpieczaliśmy przed ciążą a jednak do tej pory nigdy w tę ciążę nie zaszłam.

ryzykowne zachowania; TAK

34

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Farmer napisał/a:
sabotazystka napisał/a:

[Nigdy się z parterem nie zabezpieczaliśmy przed ciążą a jednak do tej pory nigdy w tę ciążę nie zaszłam.

ryzykowne zachowania; TAK

Nie jest to ryzykowne zachowanie. Lekarze od dawna mówią że nie mogę mieć dzieci. Nawet gdyby się udało to zarówno ja i jak i narzeczony bardzo byśmy się ucieszyli z dziecka, on ze swoją byłą żoną też dzieci nie miał więc podejrzewamy że on też może mieć problem z płodnością. Więc niby jakie to ryzyko? To błogosławieństwo gdyby się nam udało mieć dziecko, ale od lat się nie udaje. Nie chce mi się już w Tobą polemizować nawet bo jak zawsze wiesz lepiej smile

35

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

nieumiejętność tworzenia stałych związków emocjonalnych (partnerskich); NIE (to mój pierwszy związek trwający już kilka lat)

oczywiście, że tak, to co nazywasz związkiem jest szkodliwą, wyniszczającą i patologiczną szarpaniną, która ciągnie się już przez lata. To nawet nie stało koło związku, nie mówiąc już o stałości  i stabilizacji.

sabotazystka napisał/a:

nieumiejętność przewidywania konsekwencji swoich zachowań; NIE

nie żartuj. Czyli potrafisz przewidzieć konsekwencje np. swojej agresywnej, ryzykownej jazdy? Potrafisz sobie uświadomić, że konsekwencją tego może być wykoszenie z życia dla przykładu 5 osobowej rodziny? Albo kogokolwiek, kto znajdzie się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie? A mimo tego nadal to robisz?
Absolutnie nie potrafisz przewidzieć konsekwencji własnego postępowania i uważam, że nawet nie masz świadomości na tej płaszczyźnie.

sabotazystka napisał/a:

silnie wyrażane i akcentowane negatywne uczucia tj.: frustracja, gniew, wrogość, złość, wstyd, smutek; TROCHĘ TAK TROCHĘ NIE

bardzo TAK.

sabotazystka napisał/a:

burzliwe relacje międzyludzkie; NIE (pierwszy partner)

Fakt, że ten zaburzony alkoholik daje się traktować jak emocjonalny worek treningowy, nie świadczy o tym, że potrafisz tworzyć i utrzymywać normalne relacje.

sabotazystka napisał/a:

trudność pohamowania impulsów behawioralnych; RÓŻNIE

zdecydowanie TAK

sabotazystka napisał/a:

ryzykowne zachowania; WYŁĄCZNIE NA DRODZE BO LUBIE SZYBKĄ JAZDĘ I ADRENALINĘ, INNE NIE

"Wyłącznie na drodze" jest katastrofalnym zjawiskiem, którego cenę poniosą prawdopodobnie inni uczestnicy ruchu drogowego, a ceną tą będzie ich zdrowie, a nawet życie.
Szybka i bezpieczna jazda, to zapraszamy na tor wyścigowy, albo na boks.

sabotazystka napisał/a:

Jak więc widać większość jest u mnie na nie

weź pod uwagę, że ten samozwańczy wynik, który sama sobie zaordynowałaś, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

36

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Nie jest to ryzykowne zachowanie. Lekarze od dawna mówią że nie mogę mieć dzieci. Nawet gdyby się udało to zarówno ja i jak i narzeczony bardzo byśmy się ucieszyli z dziecka, on ze swoją byłą żoną też dzieci nie miał więc podejrzewamy że on też może mieć problem z płodnością. Więc niby jakie to ryzyko? To błogosławieństwo gdyby się nam udało mieć dziecko, ale od lat się nie udaje. Nie chce mi się już w Tobą polemizować nawet bo jak zawsze wiesz lepiej smile

Chyba na głowę upadłaś. Dziecko alkoholika i furiatki i Ty pytasz jakie ryzyko? Każde, jakie przychodzi na myśl. Absolutnie każde.

37

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Dracarys napisał/a:

weź pod uwagę, że ten samozwańczy wynik, który sama sobie zaordynowałaś, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.

zacytuję odpowiedź autorki smile

sabotazystka napisał/a:

Nie chce mi się już w Tobą polemizować nawet bo jak zawsze wiesz lepiej smile

smile smile smile

38 Ostatnio edytowany przez blueangel (2023-04-21 13:08:59)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Farmer to zadne usprawiedliwienie dla porzucenia malzenstwa.

Rozumiem, ze w druga strone to tez usprawiedliwiasz, gdy znudzona mezatka trafia na chetnego, mlodszego chada, ktory zrobi jej z tylka jesien sredniowiecza. Ktora by Nie skorzystala zapominajac o mezu i dzieciach.

No sorry moze nie na zwiazek ale przyjaznie+ moglaby takich setki znalezc. Faceci sami zabiegaja.

Ta Ironia zakanczam offtop.

39

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Uczucia jego i byłej żony wypaliły się już wiele wiele lat temu.


No jasne, samo się wypaliło. Alkoholizm męża nie miał tu żadnego wpływu na nic.

40

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
blueangel napisał/a:

Farmer to zadne usprawiedliwienie dla porzucenia malzenstwa.

Oczywiście.

"Porzucenie" małżeństwa z alkoholikiem, to nie nastąpiło przecież z jego strony.


blueangel napisał/a:

Rozumiem, ze w druga strone to tez usprawiedliwiasz, gdy znudzona mezatka trafia na chetnego, mlodszego chada, ktory zrobi jej z tylka jesien sredniowiecza. Ktora by Nie skorzystala zapominajac o mezu i dzieciach.

Znam takie przypadki i nawet usprawiedliwiałem.

41

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Naprawdę widok mężczyzny który płacze i tuli się do Ciebie pomimo że fundujesz mu takie jazdy i mówi że tak bardzo mu zależy pomimo wszystkich krzywd i ze choć trudno jest wybaczyć on ma siłę na to wybaczanie, ten widok wszystko zmienia i sprawia że zaczyna się dostrzegać że problem naprawdę jest. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.


Tym tekstem potwierdziłaś to co opisałam powyżej. Ty tak na prawdę lubisz ten stan. Lubisz kiedy mimo tych jazd on się do ciebie klei i chce nadal z Tobą być. To ci daje poczucie, że on Cię kocha. Nie zrezygnujesz z tego tak łatwo. Nie przestaniesz robić jazd z dnia na dzień. No i co z tego, że dostrzegasz problem skoro się nie zmieniasz.

42

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
123qwerty123 napisał/a:
sabotazystka napisał/a:

Naprawdę widok mężczyzny który płacze i tuli się do Ciebie pomimo że fundujesz mu takie jazdy i mówi że tak bardzo mu zależy pomimo wszystkich krzywd i ze choć trudno jest wybaczyć on ma siłę na to wybaczanie, ten widok wszystko zmienia i sprawia że zaczyna się dostrzegać że problem naprawdę jest. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.


Tym tekstem potwierdziłaś to co opisałam powyżej. Ty tak na prawdę lubisz ten stan. Lubisz kiedy mimo tych jazd on się do ciebie klei i chce nadal z Tobą być. To ci daje poczucie, że on Cię kocha. Nie zrezygnujesz z tego tak łatwo. Nie przestaniesz robić jazd z dnia na dzień. No i co z tego, że dostrzegasz problem skoro się nie zmieniasz.

Od kilku tygodni jest bardzo bardzo spokojnie. Ostatnie moje złe zachowanie miało miejsce jakieś prawie 4 miesiące temu. Od tamtego czasu panuję nad sobą, a przez ostatnie kilka tygodni jest naprawdę między nami dobrze. Nie chcę po prostu tego zepsuć stąd moje pytania w tym momencie. On też jest szczęśliwy że się uspokoiłam, robię wszystko żeby go nie zranić i mam nadzieję że wytrwam w swoim postanowieniu poprawy.

43 Ostatnio edytowany przez 123qwerty123 (2023-04-21 13:39:47)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

a nie oszukujesz przypadkiem samej siebie? Od 4 miesięcy jest wszystko cacy i właśnie po 4 miesiącach gdy jest między wami dobrze postanowiłaś napisać wątek o tym jak sabotujesz związek i pytasz o rady?

44

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
123qwerty123 napisał/a:

a nie oszukujesz przypadkiem samej siebie? Od 4 miesięcy jest wszystko cacy i właśnie po 4 miesiącach gdy jest między wami dobrze postanowiłaś napisać wątek o tym jak sabotujesz związek i pytasz o rady?

Moje zachowania są w porządku od tych prawie 4 miesięcy ale moje emocje i myśli to inna sprawa, nie jest tak jak kiedyś gdy miałam te zmiany nastrojów kilka razy dziennie, teraz zmieniają się one rzadziej, jednak pomimo że jest między nami dobrze to wiem jakie myśli pojawiają mi się w głowie, myśli których tam nie powinno być. Dlatego zależy mi żeby je wyeliminować aby nie doprowadzić ponownie do sytuacji które już miały miejsce. Jak już wspominałam odreagowuję na inne sposoby ale chciałabym sytuacji w której nie będę musiała w ogóle odreagowywać i będę spokojna bez ryzyka że za chwilę zrobię coś nie tak bo nerwy mi puszczą.

45

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

W pierwszej kolejności zmień sposób odreagowywania, bo szybka jazda samochodem i krzyczenie na kierowców, że jadą za wolno, może się źle skończyć - kalectwem, śmiercią Twoją lub innych uczestników ruchu, bądź zakładem karnym.

46

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Być może jesteś osobą współuzależnioną, ale budowy domu nie zaczyna się od dachu. Zacznij od "zrobienia porządku" ze swą przeszłością, później - jeśli będzie trzeba - zajmiesz się współuzależnieniem.
Uzależnienie i współuzależnienie, mimo że i jedno, i drugie dotyczy alkoholu, to dwie różne sprawy i każde z was ma inną drogę do zdrowienia, drogę, którą przechodzi się w towarzystwie psychoterapeuty, nie zaś psychoterapeuty i partnera.

47

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Jeżeli tak bardzo nie chcesz iść na terapię w ramach spotkań z innymi ludźmi (to daje najlepsze efekty, jeśli chodzi o wgląd w swoje emocje i trening ich kontroli) to zawsze są książki.

Polecam na przykład terapię ACT, albo podręczniki z Wydawnictwa Uniwersytetu Jagielońskiego. Na przykład „Terapia dialektyczno-Behawioralna” - musisz rozeznać się w nurtach i zobaczyć, które podejście najbardziej Ci pasuje. Wszystko rozchodzi się o to, żeby wypracować w sobie uważność, zdobyć narzędzia do tego, żeby niezależnie od emocji mieć kontrolę nad swoim zachowaniem. Oczywiście wymaga to sięgnięcia do przeszłości i uświadomienia sobie swoich własnych potrzeb, które leżą u podstawy dysfunkcji. Są do tego metody i ćwiczenia - jeżeli poświęcisz na to odpowiednio dużo czasu, to jest szansa, że uda Ci się zmienić wewnętrzne nastawienie.

Nie mniej, w ramach zorganizowanej terapii szansa na sukces znacząco by się zwiększyła. Samodzielna praca nad sobą wymaga dużej dyscypliny, a osoby impulsywne i o cechach BPD mają z tym problem.

Niestety wiem z czym się mierzysz, bo miałam w przeszłości podobne stany. Mi terapie bardzo pomogły, ale też wspierałam się indywidualną pracą i dokształcaniem w ramach wielu różnych nurtów, zajęło mi to dooobrych parę lat i masę pracy, żeby to przerobić.

Obecnie huśtawki emocjonalne są mi zupełnie obce, w ostatnim 3 letnim związku nie miałam ani jednej kłótni, moi przyjaciele lubią o mnie mówić, że jestem wzorowym przykładem emocjonalnego uzdrowienia, tak więc ku pokrzepieniu - da się wink

Nie wiem czy coś Ci moja historia pomoże, ale opiszę:) u mnie był głęboko zakorzeniony lęk, że jak będę się zachowywać „normalnie” to właśnie druga osoba się mną znudzi i już nie będę atrakcyjna (oczywiście wynikało to z tak zaszczepionego mi systemu przez ojca).Taki lęk, że druga osoba może być tego nieświadoma, ale to właśnie ta moja „chora część” ją do mnie przyciągnęła i bez emocjonalnych jazd nie otrzymam miłości.
I niestety w wielu przeszłych relacjach było to prawdą. Na dodatek oczywiście nie miało to nic wspólnego z miłością, ale tworzyło taką iluzję.
Być może Twój obecny partner alkoholik też podświadomie potrzebuje tej huśtawki, której mu dostarczasz - to się nazywa koluzja. Stan spokoju to dla was odpoczynek, ale też w pewnym momencie zaczyna się wyczekiwanie - wyczekiwanie takich chorych uniesień, gdzie on będzie płakać, a Ty go będziesz przepraszać i oboje będziecie odgrywać swoje dziecięce dramaty.

U mnie dopiero głęboka (i dłuuuga) praca nad zrozumieniem, że mogę być przez kogoś kochana bez całego tego cyrku, dała mi spokój i wartościowe relacje. Relacje z osobami zupełnie odmiennymi od tych, które przyciągałam wcześniej.
Nie wiem jaki powód jest u Ciebie, ale może moja droga jakoś Cię zainspiruje.

Ps. Na temat bezsensowności ślubu, nie zabezpieczania się i innych strasznych wątków nawet nie będę się wypowiadać, bo inni forumowicze już to pięknie podsumowali.

48

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Husky napisał/a:

Jeżeli tak bardzo nie chcesz iść na terapię w ramach spotkań z innymi ludźmi (to daje najlepsze efekty, jeśli chodzi o wgląd w swoje emocje i trening ich kontroli) to zawsze są książki.

Polecam na przykład terapię ACT, albo podręczniki z Wydawnictwa Uniwersytetu Jagielońskiego. Na przykład „Terapia dialektyczno-Behawioralna” - musisz rozeznać się w nurtach i zobaczyć, które podejście najbardziej Ci pasuje. Wszystko rozchodzi się o to, żeby wypracować w sobie uważność, zdobyć narzędzia do tego, żeby niezależnie od emocji mieć kontrolę nad swoim zachowaniem. Oczywiście wymaga to sięgnięcia do przeszłości i uświadomienia sobie swoich własnych potrzeb, które leżą u podstawy dysfunkcji. Są do tego metody i ćwiczenia - jeżeli poświęcisz na to odpowiednio dużo czasu, to jest szansa, że uda Ci się zmienić wewnętrzne nastawienie.

Nie mniej, w ramach zorganizowanej terapii szansa na sukces znacząco by się zwiększyła. Samodzielna praca nad sobą wymaga dużej dyscypliny, a osoby impulsywne i o cechach BPD mają z tym problem.

Niestety wiem z czym się mierzysz, bo miałam w przeszłości podobne stany. Mi terapie bardzo pomogły, ale też wspierałam się indywidualną pracą i dokształcaniem w ramach wielu różnych nurtów, zajęło mi to dooobrych parę lat i masę pracy, żeby to przerobić.

Obecnie huśtawki emocjonalne są mi zupełnie obce, w ostatnim 3 letnim związku nie miałam ani jednej kłótni, moi przyjaciele lubią o mnie mówić, że jestem wzorowym przykładem emocjonalnego uzdrowienia, tak więc ku pokrzepieniu - da się wink

Nie wiem czy coś Ci moja historia pomoże, ale opiszę:) u mnie był głęboko zakorzeniony lęk, że jak będę się zachowywać „normalnie” to właśnie druga osoba się mną znudzi i już nie będę atrakcyjna (oczywiście wynikało to z tak zaszczepionego mi systemu przez ojca).Taki lęk, że druga osoba może być tego nieświadoma, ale to właśnie ta moja „chora część” ją do mnie przyciągnęła i bez emocjonalnych jazd nie otrzymam miłości.
I niestety w wielu przeszłych relacjach było to prawdą. Na dodatek oczywiście nie miało to nic wspólnego z miłością, ale tworzyło taką iluzję.
Być może Twój obecny partner alkoholik też podświadomie potrzebuje tej huśtawki, której mu dostarczasz - to się nazywa koluzja. Stan spokoju to dla was odpoczynek, ale też w pewnym momencie zaczyna się wyczekiwanie - wyczekiwanie takich chorych uniesień, gdzie on będzie płakać, a Ty go będziesz przepraszać i oboje będziecie odgrywać swoje dziecięce dramaty.

U mnie dopiero głęboka (i dłuuuga) praca nad zrozumieniem, że mogę być przez kogoś kochana bez całego tego cyrku, dała mi spokój i wartościowe relacje. Relacje z osobami zupełnie odmiennymi od tych, które przyciągałam wcześniej.
Nie wiem jaki powód jest u Ciebie, ale może moja droga jakoś Cię zainspiruje.

Ps. Na temat bezsensowności ślubu, nie zabezpieczania się i innych strasznych wątków nawet nie będę się wypowiadać, bo inni forumowicze już to pięknie podsumowali.

Moje zaburzenia hormonalne są skuteczniejsze niż nie jedne pigułki jak widać wink Dziękuję za polecenie książek i swoją historię. Temat można uznać za zamknięty.

49

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Pewności nie masz żadnej co do ciąży, nawet zdarza się niby bezpłodnym po 20-30 latach małżeństwa.

50

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Hmm hmm hmm
Ciekawe dlaczego facet w wieku ojca autorki toleruje jej jazdy...
hmm hm hmm
No ciekawe dlaczego?
I te stwierdzenie, że o rozstaniu nie ma mowy.
Ehh jak zalicza wpadkę, to facet dopiero się przekona, co do znaczy mieć przerąbane.
Choć nie ma mu co współczuć, sam sobie zgotował ten los.

51 Ostatnio edytowany przez szeptem (2023-04-21 18:36:19)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
sabotazystka napisał/a:

Dlaczego rozważam terapię wspólnie z nim? Ano dla tego że jest wysokofunkcjonującym alkoholikiem a ja prawdopodobnie osobą współuzależnioną, również dlatego że on też czasem zachowuje się podobnie jak ja (choć jego zachowania nie są aż tak emocjonalnie), co już wspomniałam wcześniej.

Po przeczytaniu powyższego fragmentu Twojej wypowiedzi już wiem, że masz poważny problem - dużo poważniejszy niż zakładałam wstępnie. Kto normalny wiąże się z alkoholikiem? A z drugiej strony - dlaczego alkoholik wiąże się z zaburzoną, dużo młodszą kobietą?
Dobraliście się jak w korcu maku. Tyle że to, w czym tkwicie to nie jest związek, to nawet koło dobrego związku nie stało - jak już zauważono wyżej. Maskara.
Nie mam więcej pytań. big_smile

52 Ostatnio edytowany przez Farmer (2023-04-21 19:26:42)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
szeptem napisał/a:

dlaczego alkoholik wiąże się z zaburzoną, dużo młodszą kobietą?

miłość smile

i niech nikt tego nie kwestionuje smile smile smile

53

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Szeptuch napisał/a:

Ehh jak zalicza wpadkę, to facet dopiero się przekona, co do znaczy mieć przerąbane.

nawet święty nie wytrzyma i ucieknie

54

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Minęło pół roku od kiedy pojawił się tutaj mój post więc postanowiłam podzielić się z wami moimi dalszymi losami.

Byłam na konsultacji u psychologa jak i u psychiatry. Kolejni specjaliści wykluczyli borderline, więc moi drodzy, tak jak uważałam – nie mieliście racji.

Od lat zmagam się z zaburzeniami hormonalnymi, między innymi zespołem policystycznych jajników i hiperprolaktynemią. No właśnie, hiperprolaktynemią której przyczynę udało się odnaleźć – kolejne badania wykazały niegroźny guz przysadki, który nie dość że produkował prolaktynę jak szalony i sprawiał że przez ponad połowę miesiąca miałam obolałe, wielkie i nabrzmiałe piersi, to wpływał znacząco na moje zachowanie. Dzięki świetnym specjalistom w prywatnej klinice endykronologiczno-ginekologicznej udało mi się w końcu podjąć odpowiednie leczenie dzięki któremu nie dość że stałam się oazą spokoju to w końcu pojawiła się szansa że uda mi się zajść w upragnioną ciążę.

Tak moi drodzy. To co wy nazywacie „ryzykiem” dla nas jest prawdziwą miłością i staraniem o dziecko. To co dla was jest „wpadką” dla nas byłoby owocem tej wielkiej miłości i Bożym Błogosławieństwem. Tak jak pisałam nigdy się nie zabezpieczaliśmy i nigdy tego nie będziemy robić. Gdyby Bóg obdarzył nas nawet 10 dzieci bylibyśmy bardzo szczęśliwi a ja bez wahania zrezygnowałabym z dobrze płatnego, kierowniczego stanowiska na rzecz poświęcenia się rodzinie. Jak na razie jednak po kilku latach razem nie doczekaliśmy się jeszcze żadnego dziecka – ale teraz jest nadzieja że może się to w końcu zmienić.

A gdy już mowa o tych kilku latach, to muszę Wam jeszcze powiedzieć że jesteśmy już po ślubie. Tak bardzo doradzaliście nam rozstanie, bo według was byłam wariatką a on ponad dwadzieścia lat starszym alkoholikiem. Ale jak widać po raz kolejny nie mieliście racji. Przyczyna moich zachowań została odnaleziona i nie jestem już tym samym człowiekiem co kiedyś. Jestem bardzo wdzięczna mojemu mężowi za to że wytrzymał wszystkie kłótnie, nie mam żadnych wątpliwości co do tego jak bardzo mnie kocha. Każdego dnia dziękuję mu za to że bez względu na wszystko okazywał mi swoją miłość i nie zostawił pomimo trudnych momentów. Wspólnie pracujemy teraz nad jego problemem, przez kilka tygodni brał udział w terapii uzależnień, a ja wspieram go w abstynencji i wszystkich problemach. Jestem wdzięczna Bogu że postawił takiego dobrego człowieka na mojej drodze, cieszę się że to jego wybrałam na swojego pierwszego partnera – a teraz już męża.

To tyle z mojej strony, nie zamierzam się tutaj więcej udzielać. Piszę to bo chciałabym żebyście się nauczyli w końcu że nie warto oceniać pochopnie ludzi, szczególnie tych których w ogóle nie znacie. Bo tam gdzie wy widzicie wariatkę i alkoholika którzy powinni się jak najprędzej rozstać, tak naprawdę jest dwoje wykształconych ludzi z pewną różnicą wieku i chorobami o których nie macie pojęcia a które udaje się uleczyć. Tam jest miłość która okazuje się silniejsza niż można sobie wyobrazić, tam jest ciepło, troska i wspólna walka z problemami. Walka którą obojgu udało się wygrać. Tam jest naprawdę szczera, wielka miłość, wierność i oddanie które zostały w końcu sformalizowane. Tam są ludzie – małżeństwo – którzy zrobią dla siebie wszystko i wszystko wspólnie przezwyciężą. Prawda jest taka że wielu z was może tylko pomarzyć o takim uczuciu, dlatego jest w was tyle jadu. Jesteście nieszczęśliwi, jedyną waszą rozrywką jest spędzanie całego dnia na forum i odpowiadanie na setki kolejnych postów. Jesteście naprawdę nieszczęśliwi więc życzycie tego również innym. Ale w naszym przypadku się wam nie udało. Jestem szczęśliwa i tego również życzę wam. Każdy zasługuje na szczęście.

55

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Z Twojego pierwszego postu wynika, że byłaś toksyczna w tym związku, teraz dopiero okazało się jaka była przyczyna, a szklanej kuli nikt tu nie ma. Partner miał problem z alkoholem, więc oceny były na tamten czas trafne.
Forum ma dawać tylko  do myślenia, więc nie "przeceniaj" ocen.

A dzieci za wiele nie planuj, bo jak Ci się uda urodzić jedno czy dwoje, to tej 10-tki Ci się odechce big_smile

56

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Bardzo pozytywny wpis.

Ciekawe jak szybko się wszystko zawali.

57

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Farmer napisał/a:

Bardzo pozytywny wpis.

Ciekawe jak szybko się wszystko zawali.

Daje 2 lata.

Robimy jakieś zakłady?

58

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Okropnie jadowity, zjadliwy, złośliwy i wredny post smile mamy uwierzyć, że napisała go osoba na wskroś szczęśliwa, u której wszystko układa się wspaniale i która pławi się w oceanie szczerej miłości? Dobre sobie big_smile

59 Ostatnio edytowany przez Apogeum (2023-10-23 17:14:46)

Odp: Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo
Dracarys napisał/a:

Okropnie jadowity, zjadliwy, złośliwy i wredny post smile mamy uwierzyć, że napisała go osoba na wskroś szczęśliwa, u której wszystko układa się wspaniale i która pławi się w oceanie szczerej miłości? Dobre sobie big_smile

Prawda? To samo napisałam w zdublowanym wątku:

Apogeum napisał/a:

Spełniona, szczęśliwa osoba nie obrażałaby. Tym bardziej tych, którzy próbowali pomóc. Pomóc, a nie głaskać po głowie.

Jest takie bardzo mądre powiedzenie: „Gdy jesteśmy szczęśliwi, zawsze jesteśmy dobrzy…”. A autorka pokazała tym postem nienajlepszą twarz.

Jak przeczytałam o tych wycieczkach w stronę użytkowników forum, przypomniało mi się inne powiedzenie: „Powodzenie głaszcze samo siebie, niepowodzenie rzuca błotem w innych”. Widać nie jest tak różowo, jak autorka to przedstawia. Poza tym pół roku temu, jak się bardziej żaliła zamiast chwalić, nie była aż tak butna.

Niejedna znana mi osoba miała trudny dom i problemy hormonalne (w tym guz przysadki i problemy z tarczyca), a takich jazd nie było. Poza tym rozregulowana gospodarka hormonalna może powodować zmiany zachowania typu nerwowość, niepanowanie nad emocjami, ale toksycznych zachowań i cytuje: „złych, nienormalnych” już nie.

Posty [ 59 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » TRUDNA MIŁOŚĆ, ZAZDROŚĆ, NAŁOGI » Dlaczego sabotuję swój związek? Trudne dzieciństwo

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024