Czy ktoras z was miala ciaze urojona?
Jakies rady, w jaki sposob sie z niej wyleczyc?
Z gory dziekuje za pomoc !
Myślę, ze najlepsza będzie wizyta u psychologa, bo gdybyś sama była w stanie sobie poradzić, to już dawno by nie było problemu.
No wlasnie nie do konca, bez efektow..
Najgorsze jest to, ze nie potrafie normalnie funkcjonowac, nie przemawiaja do mnie zadne argumenty, ze tej ciazy nie ma..
Bo przeciez ja wiem lepiej.
Wedlug mnie nawet brzuch mi rosnie, niewspominajac o innych objawach..
No wlasnie nie do konca, bez efektow..
Najgorsze jest to, ze nie potrafie normalnie funkcjonowac, nie przemawiaja do mnie zadne argumenty, ze tej ciazy nie ma..
Bo przeciez ja wiem lepiej.
Wedlug mnie nawet brzuch mi rosnie, niewspominajac o innych objawach..
Wizyty u specjalisty nie od razu dają pożądane efekty. Potrzeba konsekwencji, cierpliwości.
I przede wszystkim, trzeba chcieć się wyleczyć.
Rozważałaś wizytę u psychiatry?
Mam znajoma, tez sobie wmówiła, ze jest w ciąży, tak bardzo chciała dziecka, ze miała wszelkie objawy. Nie chciała się leczyć, przeszła coś w rodzaju załamania nerwowego, któregoś dnia zaczęła krzyczeć, ze nikt jej nie wierzy i już nie mogla przestać. No i spędziła 2 tygodnie w pewnej klinice, gdzie ja jakoś doprowadzili do ładu. Teraz regularnie uczęszcza na jakąś terapie, podobno jest lepiej.
Teraz mnie troche przestraszylas ! U mnie jest w odwrotna strone- ja nie chce byc w ciazy.
Tylko ciezko mi pojac, ze psychika ma taki ogromny wplyw na czlowieka.
Fakt, ze mam okres, mase testow negatywnych, wykluczenie ciazy przez 2 ginekologow jakos nie specjalnie mnie przekonuje..
I czuje, ze juz psychicznie sobie nie radze, sama nie wiem czego oczekuje od was, chyba zwyczajnego wsparcia.. Moze znajdzie sie ktos, kogo argumenty do mnie trafia..
Teraz mnie troche przestraszylas ! U mnie jest w odwrotna strone- ja nie chce byc w ciazy.
Tylko ciezko mi pojac, ze psychika ma taki ogromny wplyw na czlowieka.
Fakt, ze mam okres, mase testow negatywnych, wykluczenie ciazy przez 2 ginekologow jakos nie specjalnie mnie przekonuje..
I czuje, ze juz psychicznie sobie nie radze, sama nie wiem czego oczekuje od was, chyba zwyczajnego wsparcia.. Moze znajdzie sie ktos, kogo argumenty do mnie trafia..
Wiesz, tu nie chodzi o to, zebys sie przekonala, ze w ciazy nie jestes - musisz sie dowiedziec, dlaczego tak bardzo sie boisz w tej ciazy byc, tak bardzo, ze az masz urojenia.
Naprawde przemysl to, co napisalam.
Mysle o tym caly czas.
Tylko ja nie musze sie dowiadywac, bo doskonale wiem dlaczego nie chce byc w ciazy.
Poprostu nigdy nie wierzylam, jak czlowiek moze wmowic sobie ciaze, skoro wszystkie dowody swiadcza, ze jej nie ma, a teraz sama jestem w takiej sytuacji..
Cześć dziewczyny ... proszę o dobre słowo z waszej strony ..ja też mam urojoną ciążę zrobiłam 3 badania krwi beta hcg i każde jest mniej niż 1 i wiadomo że ciąży nie ma, zrobiłam 6 testów ciążowych i też są negatywne ..a ja doświadczam wszystkich objawów ciąży.. błagam poradźcie mi co mam zrobić
Jestem już tak bardzo załamana stosunek był 13.02.2013 a test beta hcg ostatni robiłam 29 dni po czyli 14.03.2013 a później jeszcze tydzień po 2 testy ciążowe..:( wyniki były wszystkie negatywne.. wynik bety "znak mniejszości" 0.100 a tak na prawdę to nawet nie uprawiałam seksu tylko ocieraliśmy się o swoje narządy płciowe, ale boje się że jakoś mogło dojść do zapłodnienia (
OO nie jestem sama, gdybys chciala o tym pogadac to zostawiam swoje gg 13694323
Bardzo proszę Was o pomoc. Mam dopiero 19 lat i za bardzo wiem o ciąży urojonej.
Moja najmłodsza siostra Magda, która ma 14 lat ostatnio coś takiego przeżywa. Wiem o tym tylko ja, bo do mnie ma największe zaufanie i zawsze sobie o wszystkim mówimy. Od jakiegoś czasu zaczęła myśleć, że jest w ciąży (a nie uprawiała przecież stosunku!!). Co rusz sprawdzała w internecie coś o objawach ciąży. I np. jak jej coś ''biło'' w brzuchu, to np. myślała, że to serce dziecka. Tłumaczyłam jej, no ale lęk jej pozostawał. No i jak przeczytała o ciąży urojonej to już wiedziała, że to to.
No ale nadal jej brzuch rośnie i wgl. Normalnie miała wokół pępka 65 cm (wiem że mało, ale ona chuda jest z natury) a teraz ma 76 cm. Boi się, że zacznie być widoczny. Codziennie o tym myśli. Ale zauważyłam, że jak zaczęłam ją cały weekend zajmować innymi rzeczami to nawet jak jadła sporo to brzuch miała mniejszy.
Teraz popada w jakąś... no depresje. Mówiłam, żebyśmy to powiedziały mamie ale mówi stanowczo NIE, a co mówiąc o wizycie u specjalisty. Co mam robić aby jej to przeszło??
Myślę, że każda kobieta w swoim życiu takie urojenia w mniejszym lub większym stopniu przeżywa, jednak jesli zaczynają one zakłócać nasz dzień, najlepiej udać się z tym do psychologa.
Znam problem. Jako małolata 18+ wolałam w ogóle odmawiać sobie seksu i stronić od facetów, raz że nie czułam potrzeby, a dwa, że perspektywa wpadki była dla mnie tak straszna, tak nie do przyjęcia, zawsze sobie myślałam, że nieplanowana ciąża to jak kulka w łeb, zwiastuje nasz prywatny koniec świata. Sama myśl o wpadce skutecznie zniechęcała mnie do seksu. Jako mężatka, ufff na szczęście na początku mój mąż bywał gościem w domu, i seks był tylko od święta dla mnie to na początku był tylko obowiązek, i sama panika, mimo, ze się zabezpieczaliśmy, w dniach płodnych w ogóle nie było mowy o jakiejkolwiek bliskości. Naprawdę wtedy seks nie dawał mi żadnej przyjemności tylko strach, ból na samą myśl o ciąży. Doszłam do takiej schizy, ze widząc wózek z dzieckiem, miałam ciążowe objawy. Mdlałam, wymiotowałam, bolał mnie brzuch. Mimo, że ja się zawsze pilnowałam, ryzyko jakiejkolwiek wpadki minimalizowałam jak mogłam, to i tak wydawało mi się że w ciąży jestem. Bo ja jako panna seks omijam szerokim łukiem jako młoda mężatka jeszcze bardziej bałam się wpadki. Dopiero po 5 latach małżeństwa urodziłam dzieci, były dokładnie zaplanowane. Nawet dzień w którym jej poczęliśmy był zaplanowany, wyliczony. Miałam wielkiego farta, że udało się za pierwszym razem. Bo dla mnie taka huśtawka wyniki testu, byłaby zabójcza. A tka byłam przygotowana od miesięcy, na to co ma być, wynik testu mnie nie zaskoczył. Ale nawet w palowanej ciąży miałam różne perypetie, depresje itp. To co mówić o nieplanowanej. Potem jak dokładnie zaplanowałam, tylko dwoje i ani pół więcej!!! I znów zaczęły się schizy. Ogólnie to ja to leczyłam, na psychoterapii. Pomogło. Bo to już było nie do zniesienia w pewnym momencie, byłam fizycznie wycieńczona, cały czas wymioty, mdłości, omdlenia, ból brzucha. Leki mi pomogły. Mi się kiedyś przyśniło, że wychodzę od lekarza i okazuje się ze jest w nieplanowane ciąży, nie wiem skąd wyciągam, rewolwer i strzelam sobie w łeb. Sen kilak razy się powtórzył. Ale mój lekarz jak mnie zna, i wie że ja z seksem jak snajper z bombą nie popełniam błędów które kosztują życie. Zresztą może to o mnie źle świadczy ale mnie uspokaja jeden argument, że ciąże zawsze można usunąć. Ja od tej port już nie tak częste ale miewam takie obawy przed ciążą zresztą w moim wątku opisałam to dokładniej, jak to rzutuje na życie w małżeństwie, chociaż dzieci mamy już dorosłe, a ja mam 40+. Temat jest dla mnie aktualny.
Ok. No ale co zrobić, żeby zapomniała?? Bo ja już nie mogę patrzyć jak się denerwuje.