Znaliśmy się 3 lata a bylismy ze soba półtorej roku. To był związek na odległość. Na początku nie traktowałam tego poważnie jednak rozmawialiśmy ze sobą w dzień w dzień o pożniej się spotkaliśmy i zaczeło się. Widywaliśmy się raz z miesiacy co najmniej plus rozmowy . Był inny niż wszyscy, nie zależało mu na seksie traktował mnie jak kobite ,wspierał, był częścia mojego życia. On był typem samotnika miał 22 lata byłam jego pierwsza na poważnie dziewczyna a on moim pierwszym na powaznie chłopakiem.Jednak zaczeło się coś psuć. Wiem że to odległość ale planowałam się dostać do jego miasta na studia , zamieszkać z nim albo przynamniej tam gdzie on i widywac sie czesciej. Jednak przez ostatnie 2 stało sie coś strasznego. Obraziłam sie na niego e nie chce sie ze mna spotkac i wtedy jakby niby co zerwalismy. Myślałam że to przejdzie jak napisze dostane sie do krakowa to sie do zmnieni... jednak on w tym czasie zaczął rozmawiac z inna. Zapewnił mnie że to tylko koleżanka a tymczasem dziś się dowiedziałam że są razem ..i to przypadkiem ponieważ on mi o tym nie chciał powiedzieć bo niec chciał mnie zranić i nie chciał żebym sobie coś zrobiła. Jeszcze rano zapewniałam go że będę o niego walczyć bo go kocham i bez niego moje zycie straci sens. On jednak powiedział mi że i tak to wszystko i tak nie miało powaznego sensu i ze kocha mnie bo jestem jego pierwsza znaczy byłam ale chce byc z tą inną. dowiedziałam się ze jakby był nadal ze mna to by sie męczył ...a jak se ostatnio widzieliśmy to było wspaniale , jak zawsze a tymczasem ...dlaniego to nic nie znaczyło ...nie umiem sobie poradzic z tym że teraz jest z inna ..sama mysl o tym ze z nia jest mnie zabija od srodka... ja go tak kochałam ..a tymczasem okazało sie to wielka porazka ...mam ochote do niego napisac ale nie moge bo nie chce mu przeszkadzać ..nie wiem jak to wszystko teraz bedzie ..tyle rozmow , tyle pragnien ,tyle marzen przepadło..
on jeszcze po mimo ze jest z ta nowa chce ze mna nadal rozmawiac lecz ja nie moge ..bo to mnie tak rani ,,z drugiej strony chce ale to by mnie wyniszczyło ..i tak juz jestem na skraju wytrzymałosci, nie jem , nie spie ciagle płacze i wracam do chwil spędzonych razem,,,
wiem ze nei byłam bez winy bo sie na niego darłam jak cos mi sie nie pasowało a on to znosił ..raniłam go wiem o tym ale jak sie widywaliśmy wszystko było wspaniale idealnie...
nie wiem co dalej ze swoim zyciem mam zrobic nie wiem ....czuje sie jak idiotka , juz nie mam dla kogo istniec bo nikt juz nie pokocha takiej isttoty jak ja ...brzydze sie siebei i swojego ciała a on je akceptował i sprawial ze czułam sie wyjatkowa ...mam ochote cos ze soba zrobic ale nie wiem co ...to mnei zabija...