Witam Wszystkich gorąco !
Od jakiegoś czasu "świruję" barrrdzo chcę wyjśc za mąż mam stałego partnera, jesteśmy ze soba 4 lata, pracujemy razem, widujemy sie co dzień i wieczorkami również spotykamy się, iiii zaczęło mnie to w końcu męczyć , męczyć te jazdy wieczorami do siebie, fakt faktem mieszkamy niedaleko siebie, ale zaczęlo mnie to nudzic, chciałabym coś zmienic i wpadłam na pomysł wyjść za mąz, nie wiem jak to zaproponować mojemu M, w koncu to faceci stawiają pierwsze kroki w tym kierunku i świruje myślę sobie jakby to było fajnie po pracy razem obiadek, wspólnie całymi dniami, a tak to po pracy ja do domu od do siebie wieczorkiem spotkanie u mnie przed tv lub u niego, jak on usypia u mnie to Go budzę żeby już jechał, nie zostajemy u siebie na noc ze względu na szacunek do moich i Jego rodziców którzy są za scianą czy to jesteśmy u mnie czy u Niego, więc chciałabym być Jego żoną wspolnie spedzać czas zaraz po pracy , zasypiać i budzić sie razem do pracy.... NIe wiem czy dobrze to wszystko pojmuje ;/
jakby to było fajnie po pracy razem obiadek, wspólnie całymi dniami, a tak to po pracy ja do domu od do siebie wieczorkiem spotkanie u mnie przed tv lub u niego
avanti, małżeństwo to nie tylko przyjemne chwile, beztroska, zabawa i radość.
Małżeństwo to również obowiązki, poświęcenie, bo tak naprawdę gdy 'przychodzi' szara codzienność,
trudności, kłopoty czy to finansowe czy inne - nie zawsze jest kolorowo.
Porozmawiaj ze swoim partnerem, zapytaj jak on 'widzi' dalej Wasz związek, jakie ma plany
na przyszłość.
Nie chcę absolutnie zniechęcać Cię do małżeństwa ( bo to piękna rzecz ) tylko uważam, że
są takie sprawy z którymi nie należy się spieszyć, bo może to zadziałać tylko na naszą niekorzyść - do tych zaliczam ślub.
Skoro chcesz spędzać z nim jak najwięcej czasu, budzić się obok niego, jeść posiłki etc,
to może wyprowadźcie się oboje z domu, wynajmijcie coś i wtedy zobaczysz jak to wszystko wygląda.
Zastanów się i nie podejmuj decyzji pochopnie, pod wpływem chwili.
Zgadzam sie z moja poprzedniczka. Poza tym wydaje mi sie ze masz mylne pojecie na temat malzenstwa. Malzenstwo to nie tylko obiadki i wspolne chodzenie spac-do tego wystarczy wspolne mieszkanie. Malzenstwo to deklaracja, to wspolna przyszlosc, to planowanie dzieci, wspolne oszczedzanie, spedzanie swiat. nowe problemy i wyzwania!!! slub to wiecej niz to o czym napisalas. jesli Twoj partner nie wykazuje checi wspolnego mieszkania to gdzie tu mowa o slubie..
najlepiej porozmawiaj z nim. i dowiedz sie jakie ma wobec Was plany:)
Ja sobie BARDZO DOBRZE zdaję z tego sprawę, nie jestem dzieckiem inaczej nie zawracałabym sobie głowy tym skoro nie czułabym takiej potrzeby i chęci i nie miała świadomośći na czym to polega, prawda ? Mieszkam z rodzicami, pietro wyzej moja siostra z mężem i jakby na to nie patrzeć to widzę jak wygląda małżeństwo i jakie są jego warunki
5 2010-08-30 13:04:45 Ostatnio edytowany przez a_normalna (2010-08-30 13:05:00)
Avanti, trochę dziecinnie do tego podchodzisz, a przynajmniej takie sprawiasz wrażenie.
"Nudzi mi się, to weźmy ślub!" To nawet za poważnie nie brzmi.
Może najpierw sobie z nim zamieszkaj i dopiero zastanówcie się nad ślubem. To nie jest zabawa i nie dwołasz sobie tego na pstryknięcie palcami.
Mam wrażenie jakbym rozmawiała ze starymi pannami, przepraszam dziewczyny ale zadna z Was nie jest mężatką ??NIe rozumie dlaczego się mnie tak czepiacie ze cos CHCE i czegos PRAGNĘ i zdaje sobię sprawę ze wszystkiego i wiem że to nie jest moja zachcianka tylko na chwilę,mam juz swój wiek, stałą pracę, skończone studia wyższe,to chyba i moge mysleć tez już o jakimś ustatkowaniu się w życiu prawda ?? Mogę czy to zabronione jest w Polsce ??? Bo po Waszych odpoiwedziach wnioskuję że albo jest zabronione albo same nie wiecie jak to jest czuć coś takiego, przepraszam nie chce nikogo urażać ale bardzo dziwne wrażenie odnoszę co do odpowiedzi Waszych
Avanti, problem nie leży w tym, ze chcesz wyjść z maż, tylko w POBUDKACH jakimi się kierujesz.
zaczęlo mnie to nudzic, chciałabym coś zmienic i wpadłam na pomysł wyjść za mąz
jakby to było fajnie po pracy razem obiadek, wspólnie całymi dniami, a tak to po pracy ja do domu od do siebie wieczorkiem spotkanie u mnie przed tv lub u niego, jak on usypia u mnie to Go budzę żeby już jechał
Jeżeli chcesz wziąć ślub tylko po to, żeby widzieć się na co dzień, to wynajmijcie razem mieszkanie i dopiero po kilku miesiącach znów wróć do tematu ślubu.
Zgadzam się z dziewczynami powyżej. Nie możesz postrzegać małźeństwa jako ,,wpadłam na pomysł żeby wyjść za mąż". Teoretycznie jest to decyzja na całe życie (a już na pewno jej skutki są trwałe) więc powinnaś wszystko dokładnie przemyśleć. Agrumentem nie powinna być tu tęsknota za wspólnymi posiłkami i wspólnym zasypianiem. Jeść można razem na mieście albo po prostu raz u Ciebie, raz u niego a co do wspólnego spania to jakiś wyjazd weekendowy i już.
Oboje jesteście dorośli, pracujecie. Dlaczego nie wynająć czegoś i zamieszkać razem? Zobaczylibyście jak radzicie sobie we dwójkę, jak wygląda bycie razem wśród szarej codzienności.
No i przede wszystkim porozmawiaj z partnerem na temat przyszłości waszego związku. W końcu to wasza wspólna decyzja
Może faktycznie żle to ujełam pisząc "wpadłam na pomysł", i nie chodzi mi tez tylko o to żeby budzić się rano i zasypiać ale iść razem przez życie WSPÓLNIE, ustatkować się a nie jeżdzić na "randki" co wieczór owszem uwielbiam to bo zawsze miło spędzamy czas ale ja chciałabym czegos więcej tej stabilności ustatkowania się.
avanti może i faktycznie niefortunnie napisała , ze wpadła na pomysł wyjść za mąż, ale chyba każda z nas zrozumiała o co jej chodzi. o stabilizację, poczucie bezpieczeństwa. większość z nas marzy o kochającym mężu, wspólnej kolacji, kąpieli, dzieleniu trosk i radości codzienności. avanti ma stałego partnera, skończone studia, pracę więc to naturalne, że chce zrobić krok dalej.
myślę, że powinnaś tak po prostu porozmawiać z partnerem o przyszłości. jak on sobie wyobraża wasz związek za 10, 20 lat. powiedz, że marzysz o tym, aby zasypiać i budzić się przy nim, zjeść wspólnie śniadanie, pójść do pracy i wrócić do domu wiedząc, że On tam jest. czasami mężczyźnie trzeba delikatnie coś zasugerować, podpowiedzieć, naprowadzić na właściwy tor. on być może nie zdaje sobie sprawy, że chcesz się już ustatkować.Ty znasz go najlepiej i czujesz, czy jest już gotowy, czy dojrzał do tej decyzji. rozmowa na pewno nie zaszkodzi.
trzymam kciuki
A ja Cie bardzo dobrze rozumiem. Miałam identyczna sytuacje jak Ty. Praktycznie to samiutko Nawet tyle samo byłam z moim obecnym mężem w narzeczeństwie.
Nadszedł czas, gdzie po prostu poczułaś, zapragnęłaś KOLEJNEGO KROKU NAPRZÓD w swoim związku Ja też tak miałam:) Te same rzeczy zaczęły mnie drażnić, mojego chłopaka też i zaczęliśmy poprostu myśleć o małżeństwie:)
On starszy, pracujący, ja po studiach, pracująca, oboje jak i wy szanowaliśmy rodziców i zawsze każde spało w "swoim łóżku" Nie było mowy o wcześniejszym wspólnym mieszkaniu razem, nigdy bysmy sie na to nie zdecydowali, dla mnie to bez sensu, dlatego nie słuchaj rad, że może "najpierw zamieszkajcie razem, sprawdzcie sie, zobaczysz ze to nie tylko wspolne spanie itd" TRETETETE
MAłżeństwo to coś pięknego, wiele sie zmienia, to nowe doświadczenia ( piekne a czasem i gorzkie) :)Małżeństwa nie da sie podrobić!!
12 2010-08-30 22:38:31 Ostatnio edytowany przez november (2010-08-30 22:40:10)
Nie było mowy o wcześniejszym wspólnym mieszkaniu razem, nigdy bysmy sie na to nie zdecydowali, dla mnie to bez sensu, dlatego nie słuchaj rad, że może "najpierw zamieszkajcie razem, sprawdzcie sie, zobaczysz ze to nie tylko wspolne spanie itd" TRETETETE
MAłżeństwo to coś pięknego, wiele sie zmienia, to nowe doświadczenia ( piekne a czasem i gorzkie) :)Małżeństwa nie da sie podrobić!!
To, że Tobie się to tak udało, nie znaczy, że każdy związek przejdzie to w taki sam sposób. Nie rozumiem, co tu podrabiać? To jest jakiś rodzaj sprawdzenia, czy faktycznie podobnie myśli się o życiu. Niestety nie wystarczy rozmawiać, bo w praktyce okazuje się, że facet po sobie jednak nie zbiera skarpetek i nie kwapi się by pozmywać po obiedzie.
Faktycznie jak dla mnie to niefortunnie wyrażone pragnienia autorki wątku... I dziewczyno - chcesz poznać czyjeś zdanie a potem mówisz o staropanieństwie? To chyba jakaś przesada, ale zważywszy na to, że 24 lata to już dla Ciebie słuszny wiek, to się nie dziwię... To, że Ty dojrzałaś - lub czujesz, że masz ochotę "zjeść wspólny obiadek" to chyba nie znaczy, że każdy myśli podobnie.
Przede wszystkim to chyba trzeba pogadać z facetem, czy aby on tez ma podobne podejście. Sądzę, że na takie pomysły przede wszystkim "wpada się" podczas wspólnej rozmowy o przyszłości.
I dziewczyno - chcesz poznać czyjeś zdanie a potem mówisz o staropanieństwie? To chyba jakaś przesada
Jeśli ja nie doświadczyłam czegoś w życiu nie miałam z tym styczności to sie POPROSTU nie wypowiadam na forum i tego samego oczekiwałam od formuowiczek droga november Cieszą mnie wypowiedzi tych Kobietek które to przeżyły na własnej skórze cheć bycia żoną i które są żonami, a nie tych które maja tylko zdanie na ten temat albo przykre doświadczenia ze swojego małżeństwam lub są poprosstu starymi pannami - ale oczywiście im również dziekuje za rady i słowa, w końcu to forum społecznościowe i każdy ma prawo wyrazić swoją opinię i zdanie Dziękuje
To, że Tobie się to tak udało, nie znaczy, że każdy związek przejdzie to w taki sam sposób.
Widać November że Tobie się nie udało, jak i również widać nutkę zazdrości ? to moje zdanie i odczucie
Avanti - dlaczego oczekujesz wypowiedzi tylko od tych, które są żonami? To tak, jakbyś poinformowała nas o zamiarze zostania kochanką żonatego faceta i oczekiwała wyłącznie aprobaty i zachęty ze strony innych kochanek... Każda kobieta ma prawo wypowiedzieć się w tym temacie - w naturze kobiecej leży wicie gniazdka i dobre jest to, że możesz zebrać tu opinie zarówno tych, które instynkt dopada wcześniej, jak też tych, które potrzebę zakładania rodziny odczuwają później.
To, że niektóre dziewczyny nie zachęcają (a nawet odwodzą) Cię od małżeństwa nie znaczy wcale, że są starymi pannami. "Stara panna" współcześnie występuje głównie jako określenie obraźliwe - wszak trudno jednoznacznie określić, kiedy się na takie miano zasługuje, a kiedy nie.
Odnoszę wrażenie, że zakładając wątek oczekiwałaś wyłącznie przyklaśnięcia Twojemu "pomysłowi". Dlaczego odbierasz prawo wypowiedzi dziewczynom, które też "wpadły na pomysł" a potem go żałowały?
Dopiero w 9 poście tego wątku napisałaś o sensownych pobudkach zawarcia związku małżeńskiego. Na podstawie Twoich wcześniejszych postów faktycznie trudno wywnioskować dojrzałą gotowość do tego kroku.
Nawet, jeśli november się nie udało (chociaż chyba nadinterpretowałaś sobie jej słowa) to wcale nie musi być zazdrosna o Twoje szczęście (???). Mam wrażenie, że każdy głos krytyczny odbierasz jako zazdrość. Błąd. Ja mam sobą etap wspólnego życia, obiadków, wieczorów i poranków. Nie wyszło. I cieszę się z tego. Cieszę się, że nie mieliśmy ślubu i że dzięki temu ominął mnie stres rozwodu. Nie zazdroszczę tym, które są szczęśliwymi mężatkami. Nie czuję się zgorzkniałą, porzuconą kobietą. Nie uważam, żeby sensem mojego życia było sformalizowane małżeństwo.
Obecnie po raz drugi wkraczam w świat wspólnego życia. W pełni świadomie i z własnego wyboru. Nie zależy mi na papierku - czy to znaczy, że jestem nieszczęśliwą starą panną? Mimo to rozumiem Twoja potrzebę. Tylko nie bardzo wiem, czego od nas oczekujesz. Przecież nie powiemy Ci - kup sobie pierścionek zaręczynowy, podaruj mu i się oświadcz. Jedynym wyjściem jest rozmowa i wybadanie jego planów odnośnie Waszej przyszłości. Wspólne mieszkanie też jest jakimś wyjściem, chociaż na podstawie własnych doświadczeń i bliskich znajomych mogę stwierdzić, że ma tyle samo plusów co minusów.
16 2010-08-31 10:11:51 Ostatnio edytowany przez arbuzekona (2010-08-31 10:14:43)
Zgadzam się z każdą z dziewczyn po troszku
Małżeństwo to nie tylko sielanka ale i problemy czasami duze...
Akurat jestem za tym aby ze soba pomieszkać przed slubem i tak to powiedzieć sprawdzić się. Ja juz tego doświadczyłam bylam z facetem 4 lata z czego ostatnie pol mieszkaliśmy razem i katastrofa on nic nie zrobil ja wszystko sama musialam robic i do tego jeszcze pracować wiec ten zwiazek sie skonczyć i dziekowałam że nie wzieliśmy slubu
Jestem Twoja rowieśniczką i to samo sie ze mna wkoncu stalo ja CHCĘ,chce zrobic krok do przodu mam dość jezdzenia do siebie,umawiania sie myślę że każda kobieta wkońcu ma taki okres że by chciała...
Także porozmawiaj z partnerem mi się udało zaręczylismy sie i planujemy ślub narazie o mieszkaniu nie myslimy bo poprostu nie stać nas żeby mieszkać razem i zbierać na ślub wiec pewnie zamieszkamy jakies pol roku szybciej ze soba...
A pomysł z wynajęciem tez jest bardzo dobry to jest juz peawie jak małżeństwo
Trzeba myśleć dojrzale i rozsądnie Ja też bym CHCIAŁA juz teraz wszystko ale do wszystkiego trzeba czasu... Także POWOLI do przodu ale najpier rozmowa z partnerem
hehe ja nie wiem normalnie czemu sie dziewczyny czepiacie! Autorka posta podzieliła sie z wami, swoimi marzeniami, nowym celem w życiu i poprosiła o rade, jak w delikatny sposób sprowadzić rozmowe o małżeństwie ze swoim narzyczonym. A wy od razu ją umoralniacie, że nie zdaje sobie sprawy co znaczy małżeństwo. Śmieszne.
November co tu ma sie udawać? Jesli w głębi duszy dwoje ludzi sie kocha i mysli o sobie nawzajem, ma sie możliwość postawienia kroku na przod- małżeństwo, to nie wiedze w tym nic złego. Ja też jako pierwsza zaczełam podpytywać mojego narzeczonego o wspolne "formalne" życie, okazało sie ze w głebi duszy on juz od dawna myslał o małżeństwie.
A jakieś porozrzucane skarpetki czy nie sprzatanie po obiedzie to juz sprawa indywidualna. Moj kochany czasem popełnia różne gafy, tak jak ja, ale umiemy ze sobą rozmawiać, we wszystkim sobie pomagamy, wspolnie wyreczamy sie, i nam jakoś nie rujnują życia takie niedociągnięcia Jeśli oboje ludzi sie stara, rozumie osobę drugą i szanuje ja i jej prace to nawet skarpetki na środku pokoju mojego męża mi nie obrzydzają małżeństwa. Małżeństwo to nie więzienie, muzeum czy nie wiem co jeszcze, to normalne, zwykłe WSPOLNE życie ze skarpetkami na podłodze, talerzu zostawionym przy kompie, jednym klapku męża w przedpokoju a drugim w pokoju, pianka do golenia nie odłożona spowrotem na półke itd...
18 2010-08-31 10:42:07 Ostatnio edytowany przez avanti (2010-08-31 10:43:29)
Dokładnie, zgadzam się z moimi przedmówczyniami, nie tylko dlatego że mają podobne zdanie do mojego ale dlatego że doświadczyły w życiu własnie małżeństwa i wiedzą co to znaczy ja bardzo dziękuje za wszystkie wypowiedzi w moim poście i nie chce nikomu ubliżać i każdy ma zupełne prawo do wypowiedzi w tym temacie czy to jest mężatka czy rozwódka czy kochanka czy zakonnica - wszytsko czytam ale i tak mam własne zdanie na ten temat i wezmę bardziej pod uwagę wypowiedzi mężatek chodzi mi tu o DOŚWIADCZENIE a nue wyrażenie zdania na ten temat.
Dalej uważam, że chcę wyjść za mąż, jeszcze tylko rozmowa z moim M. ) wiadomo, że nawet jeśli się zdecydujemy to nie będzie to już jutro. tylko wiadomo czasu też trzeba i napewno ok rok zejdzie z przygotowaniem tego wszystkiego itp, itd
19 2010-08-31 11:04:15 Ostatnio edytowany przez november (2010-08-31 11:55:27)
november napisał/a:To, że Tobie się to tak udało, nie znaczy, że każdy związek przejdzie to w taki sam sposób.
Widać November że Tobie się nie udało, jak i również widać nutkę zazdrości ? to moje zdanie i odczucie
Bardzo dziwne - nie znasz mnie a wyciągasz wnioski. Nie próbowałam, z resztą jedyny związek, w którym do tej pory były faktyczne "plany" rozpadł się ze względu na to, iż nie chciałam od razu po studiach wychodzić za mąż. Nutkę zazdrości? Dokonuję w życiu świadomych wyborów. A i o światopoglądzie, według którego 26latka jest starą panną też mam swoje zdanie. Atakujesz mnie, choć nie masz jakiegokolwiek powodu, co mnie dziwi.
To jest forum na którym osoby postronne wyrażają swoje zdanie i doradzają. Nie tylko tak, jak sama byś tego chciała. Masz jak widać mgliste pojęcie.
iziaak - to, że uważam, że wyjście za mąż to poważna sprawa, nie znaczy, że kogokolwiek nakłaniam do niechajtania się. Każdy jest inny, i każdy związek jest inny. Doskonale wiem, że przysłowiowe skarpetki mogą być wpisane w związek. Mogą, ale nie muszą i to zależy od podejścia przyszłych małżonków do podziału ról itp itd. Poza tym skarpetki były przenośnią.
20 2010-08-31 11:16:19 Ostatnio edytowany przez avanti (2010-08-31 11:18:19)
ja bardzo dziękuje za wszystkie wypowiedzi w moim poście i nie chce nikomu ubliżać i każdy ma zupełne prawo do wypowiedzi w tym temacie czy to jest mężatka czy rozwódka czy kochanka czy zakonnica - wszytsko czytam ale i tak mam własne zdanie na ten temat i wezmę bardziej pod uwagę wypowiedzi mężatek chodzi mi tu o DOŚWIADCZENIE a nue wyrażenie zdania na ten temat.
Proszę o czytanie November ze zrozumieniem dotyczy "To jest forum na którym osoby postronne wyrażają swoje zdanie i doradzają. Nie tylko tak, jak sama byś tego chciała. Masz jak widać mgliste pojęcie".
21 2010-08-31 11:26:41 Ostatnio edytowany przez november (2010-08-31 11:31:01)
Dalej uważam, że chcę wyjść za mąż, jeszcze tylko rozmowa z moim M. )
Ot co, taki mało istotny szczególik.
Mi tylko o to chodziło, że to tak wygląda jakbyś niestety nie podchodziła do tego dojrzale. To tyle. Wydaje mi się, że lepiej ze sobą trochę pomieszkać, niż przeć na formalizowanie związku i rozwodzić się po roku. Znam ludzi, którym udało się po miesiącu, ale znam takich, którym się nie udało. Po prostu takie sprawy wymagają dla mnie dłuższych planów.
Jak by nie było, życzę Ci owocnej rozmowy.
22 2010-08-31 11:30:05 Ostatnio edytowany przez avanti (2010-08-31 11:44:45)
Ok rozumię Cię teraz, pragnę jeszcze dodać , że to chyba jak najbardziej normalne wyrażenie że "chcę wyjść za mąż" powiedz mi jeśli TY byś chciała to jak byś to ujęla,żeby było dojrzale ??
23 2010-08-31 11:48:14 Ostatnio edytowany przez november (2010-08-31 11:50:16)
Nie no ok, jasne, że tak wyrażasz swoje uczucia i w tym nie widzę nic dziwnego. Po prostu sama najpierw bym rozmawiała, potem myślała o reszcie. Przecież ostrożność to nic złego. Czytałam Twoje wcześniejsze posty i - nie odbierz tego jak atak - bardzo różnie u Was bywa. Każdy związek jest złożony w inny sposób, ale prawie wszystkie związki mają wiele cech wspólnych, i podobnie przechodzi różne etapy. Wynika to w końcu ze skomplikowanej ludzkiej psychologii, do której dochodzą problemy dnia codziennego i wkrada się rutyna. Na pewno wiesz, że trzeba tego unikać, ale po prostu dobrze wcześniej jest wiedzieć, czego się spodziewać. Nigdzie nie odradzałam Ci zamążpójścia, tylko sugerowałam brak pośpiechu.
November nie odbieram tego jako atak, absolutnie, również czytałam Twoje posty, zacznę od tego że posty były pisane przezemnie ok 1,5 roku temu i jak to w życiu jest bywało u nas różnie - zgadza się, lecz wszystko kiedy mija człowiek dorasta, nabiera dystansu i tak tez jest z Nami dziś mogę tylko smiać się z moich wczesniejszych postów które dziś nie mają w zupełniości znaczenia do tego co jest i jak jest teraz między nami
Jeśli chodzi o Twoje posty natomiast, również nie odbierz tego jako atak, ale w zupełnosći rozumię Twoje podejście do mojej sprawy wyjścia za mąż, masz nie najlepsze wspomnienia co chodzi o rozwód rodziców ( bardzo mi przykro, mogę tylko sie domyślać co czujesz i współczuje) oraz o Twoje nieudane związki to rozumię czemu masz taki stosunek do małżeństwa. Mimo to dziękuje za Twoje wypowiedzi i życzę wszystkiego dobrego.
Avanti, tu chyba nawet nie chodzi o to, że dziewczyny Ci odradzają (??? w którym miejscu???) ślub, tylko o to, w jaki sposób się o tym planie wypowiadasz.
W Twoich postach jest bardzo dużo "ja" - "postanowiłam", "chcę", "pragnę", z uwieńczeniem - "dalej uważam, że chcę wyjść za mąż, jeszcze tylko rozmowa z moim M."
Avanti, małżeństwo to decyzja dwóch osób - mężczyzny i kobiety. To jest coś wspólnego, a w Twoich wypowiedziach przedstawiasz tylko swój punkt widzenia. Być może jest tak, że Twój ukochany podziela Twoje poglądy, ale tego nie możemy odczytać z Twoich wypowiedzi. Jedyne przesłanie, jakie z nich płynie to coś w klimacie "pomyślałam że fajnie byłoby być żoną (kupić sobie psa, pojechać na Mazury, zmienić fryzurę etc.) no to weźmy ślub (kupmy, pojedźmy, zmieńmy)". Trochę egoistyczne i mało dojrzałe słowa, nie sądzisz?
Uwierz mi, gdybyś ujęła to w inny sposób ("zdecydowaliśmy się pobrać", "chcemy ślubu") to wszyscy by Ci pięknie przyklasnęli i życzyli szczęścia.
PS. mała uwaga: "rozumiem", nie "rozumię"
Ja też bardzo chciałam wyjść za mąż, z decyzją czekaliśmy -starliśmy się o dziecko , może dziwna kolejność ale tak postanowiliśmy:)
Wiecie, mimo że nie miałam męża, doskonale rozumiem autorkę tego tematu na forum. Każdy ma prawo w tak obrazowy sposób pokazać swoje emocje.
Wy natomiast nie powinnyście jej pisać o niedojrzałości dlatego że coś chce szybko zmienić w swoim życiu. Że pragnie Sformalizować związek i żeby już dalej żyli długo i szczęśliwie a przede wszystkim RAZEM.
Przecież po to chodziła ze swoim chłopakiem (nie wiem czy już narzeczonym)!
Zamiast tych wszystkich wypowiedzi, ja doradzałabym żeby na przykład zaproponowała swojemu wybrankowi nauki przedślubne, które są organizowane przy parafiach. Każdy ma prawo z nich korzystać. I to nie koniecznie tuż przed samym ślubem. Jest to czas specjalny dla DWOJGA, w którym lepiej siebie poznają i weryfikują większość zagadnień związanych z wstępowaniem w nowy związek małżeński.
Życzę autorce by jej związek nie był kłębkiem niespełnionych marzeń!!! Wszystko zależy głównie od dobrej woli dwojga żeby wspólnie żyć razem! I powinni dążyć do tego z całych sił cały czas, a nie sprawdzać się, żeby można się było wycofać. Tak to nie można mieć do drugiej strony 100% zaufania, tylko poświęcenie i akceptowanie drugiej osoby oraz wzajemna pomoc budują trwałe związki.
Po jednym rozbitym związku próbowanym, konsumowanym nie ma się pełnego zaufania, nawet wiek nie jest odpowiedni. Już nie ma takiego entuzjazmu i ciepła w relacji.
Szczęście zawsze musi być troche szalone, żeby można było te chwile wspominać przez wszystkie kolejne lata!!! A ze ślubem nie warto zwlekać!!! Najpiękniejsza miłość jest w młodości. Bo nawet ciałka są atrakcyjniejsze, i dzieci zdrowsze, i sami małżonkowie nie chorują na reumatyzmy i inne nerwobóle!!!
Pozdrawiam
Gdy miałam 20 lat też chciałam mieć męża,dzieci ale niestety źle trafiałam.Zostałam starą panną(35l.)W tym wieku to tylko sami pijacy bezrobotni bądź rozwodnicy.A to wszystko przez ojca.Każdego potencjalnego partnera porównywałam do niego i zawsze coś znalazłam wspólnego.
Gdy miałam 20 lat też chciałam mieć męża,dzieci ale niestety źle trafiałam.Zostałam starą panną(35l.)W tym wieku to tylko sami pijacy bezrobotni bądź rozwodnicy.A to wszystko przez ojca.Każdego potencjalnego partnera porównywałam do niego i zawsze coś znalazłam wspólnego.
Nie myślałaś nigdy o tym, by pójść na terapię? Myślę, że to mogłoby Ci pomóc rozwiązać problemy z przeszłości.