Cześć wszystkim!
Kilka miesięcy temu zaczęłam pracę w kolejnym biurze. Jestem osobą z doświadczeniem, zaangażowaną i pracowitą, nie mam problemu z terminami, trudnymi klientami i tak dalej- mogę być z siebie zadowolona. I inni też są i to doceniają- szkoda tylko, że nie finansowo.
Ostatnio odeszły od nas z pracy dwie dziewczyny i zostałyśmy same- dopiero zaczynamy szkolić osoby do pomocy, no ale wiadomo że chwilkę im ta nauka zajmie.
Koleżanka dostała 1000 zł podwyżki, gdzie ja z niższą pensją mam 2 razy więcej klientów, to głównie ja szkolę nowe pracownice i jeszcze szef dorzuca mi swoje firmy, bo mu się nie chce robić.
Do tego koleżanka jest dość złośliwa i twierdzi, że "jesteśmy zespołem" i mam jej pomagać, jak skończę swoją działkę. Mówi to przy szefowej, która ewidentnie ją faworyzuje i nie ma zmiłuj. Szkoda tylko, że "nie jesteśmy zespołem", gdy to ja mam kasę roboty! Muszę jej też tłumaczyć najprostsze pojęcia branżowe, bo inaczej leci się skarżyć, że jestem niekoleżeńska. Odkąd zmieniono ją pensję, poleciała nawet do szefowej z propozycją, że skoro ją to tyle kosztowało, to my będziemy za to... Sprzątać jej w biurze, i ona wprowadzi nam dyżury. Nie mam nic do sprzątania, ale serio, człowiek taki zawalony robotą i ma robić porządki w pokoju szefostwa, bo żałują grosza na osobę do sprzątania?
Oczywiście koleżanka nie liczy się z niczyim zdaniem. Wydaje mi się też, że próbuje mi dopiec. Podobno jest tak zajeta, a usilnie szuka u mnie błędów (których nie znajduje), mówi, że robię szybciej bo mam więcej czasu (obie pracujemy tyle samo godzin, a ja mam więcej firm) i że mam większą wiedzę branżową "z czystego przypadku" (no tak, godziny nauki to z pewnością dar od losu).
Denerwuje mnie potwornie i to, że mnie ominęła podwyżka, jak i zachowanie tej koleżanki. Czuję się bezsilna, bo jest ewidentnie faworyzowana i wszystko jej uchodzi na sucho. Rozumiem, że pracuję (w tej konkretnej firmie) krócej, ale taka różnica w płacy?! Przecież to straszne.
Proszę o poradę, jak uporządkować relacje w pracy i jak porozmawiać z szefostwem- planuję powiedzieć, że chcę podwyżkę, ale szczerze wątpię, że dostanę tyle samo. Wybaczcie te moje emocje, ale strasznie się zirytowałam.
Pozdrawiam! 
1 2022-08-22 17:34:56 Ostatnio edytowany przez Kira21 (2022-08-22 17:36:18)
2 2022-08-22 22:06:39 Ostatnio edytowany przez Szeptuch (2022-08-22 22:11:22)
Idz do szefowej i to jej powiedz, to co tu napisałaś.
Musisz być asertywna, nie rozumiem dlaczego sobie pozwalasz na takie traktowanie przez ta swoja koleżankę?
co ci zrobi jak każesz jej się do siebie nie odzywać i zając swoja robotą?
Poleci na skargę? Niech leci.
Wraz z wnioskiem o podwyżkę, większą niz ona dostała, wyżmij ze sobą również wypowiedzenie.
Skoro faktycznie tyle ogarniasz to albo szefowa to zrozumie, gdy Cie nie będzie i sama zadzwoni z propozycja powrotu albo nie doceni, w tedy żadna strata pracować w takiej firmie.
Już nie wspomnę tego lizusostwa z propozycja sprzątania..bożę jak trzeba sie nie szanować.
I pamiętaj, tak na przyszłość.
W Polsce pracodawcy doceniający pracowitość i zaangażowanie pracownika to mniejszość, reszta za wykazanie się w obowiązkach i robienie więcej niż reszta, nie da ci podwyżki, tak jak w cywilizowanych krajach, tylko jeszcze więcej roboty.
W myśl zasady skoro sie wyrabiasz to masz tu jeszcze więcej obowiązków.
- assassin
- Net-facet
- Nieaktywny
To NIE JEST Twoja koleżanka Autorko, jedynie razem pracujecie.
Ja bym wystapiła o podwyzkę, i porozmawiala o zakresie obowiązkow i sprawiedliwym podziale z pracodawcą, jesli zrobisz to w normalnym tonie, to niczym nie ryzykujesz.
Ale istnieje jeszcze opcja (gorszy wariant), ze tamta dziewczyna jest jakąs znajomą czy protegowaną, wtedy twoje dzialania raczej skutku nie odniosą..
Kochani, dziękuję za Wasze wypowiedzi. Poszłam porozmawiać.
Zaczęłam od kwestii krzywdzącego podziału, szefostwo przyznało rację bez gadania (no cóż, tak jest) i powiedzieli, że część firm przejmie nowa dziewczyna, pod warunkiem że będę ją wdrażać (co już robię i powiedziałam o tym- zaznaczyłam też, że w naszej branży szkolenie trwa dość długo, mimo że ona ewidentnie ma potencjał).
Musiałam mocno wprost powiedzieć, że chodzi mi raczej o finanse, bo unikali tematu, ale stanęło na tym, że dostanę taką samą kwotę jak irytująca współpracownica. Wyżej nie wytargowałam niestety. No bo potem ktoś pomoże i takie tam gadanie-zobaczymy. Jak tak nie będzie, na pewno będę rozmawiać dalej.
Jedyne co mnie martwi, to właśnie kwestia relacji z tą dziewczyną, na którą narzekałam wcześniej, bo nie podobało mi się dorzucanie pracy w tym miesiącu - nie zamierzam już nic od niej brać, chyba że po prostu ewentualnie wymienimy się firmami dla urozmaicenia, ale nic więcej.
