Witajcie. Zastanawiam się czy każdy bez wyjątku człowiek ma w sobie pragnienie bycia kimś wyjątkowym, wybitnym w pewnym sensie, cenionym czy może są ludzie, którym wystarcza bycie zwykłym "przeciętniakiem" niewyróżniającym się z tłumu i wcale nie czują się z tym źle, że nie są przez innych postrzegani jako szczególne jednostki.
Żeby zobrazować to co mam na myśli wyobraźmy sobie rodzinę, w której urodziło się jakieś wybitne dziecko, podziwiane przez otoczenie. Pisząc wybitne mam tutaj na myśli, że osoba ta jest szczególnie uzdolniona, bądź utalentowana w jakiejś dziedzinie. Jak nie trudno sobie wyobrazić cała uwaga rodziny i znajomych skoncentruje się na tym dziecku. Rodzeństwo będzie stało w cieniu tej wybitnej osoby. Rodzice oczywiście będą szczególnie dumni z tego właśnie dziecka, może nawet będą je bardziej kochać, na pewno będą je faworyzować.
I tu pojawia się pytanie czy zawsze regułą będzie to, że rodzeństwo tego wybitnego, faworyzowanego dziecka będą czuli się z tym źle? Czy zawsze to będzie regułą, że tacy ludzie będą czuli się pokrzywdzeni, będą mieli kompleksy względem swojej siostry lub brata? Czy zawsze będą czuli się gorsi i nieszczęśliwi? Czy zawsze to będzie regułą, że takie coś negatywnie odbije się na ich życiu?
Czy może są tacy ludzie, którzy mają takie cechy charakteru, osobowości, że wcale nie aspirują do tego by być w centrum uwagi rodziny czy innych osób i wcale nie będą się czuli pokrzywdzeni tym, że stali w cieniu swojej siostry czy brata? I wcale nie czują się z tym, że są przeciętnymi jednostkami? I tego, że brat czy siostry byli faworyzowani wcale nie zaważy negatywnie na ich życiu?