Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 143 ]

66 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 12:06:36)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:

Moim zdaniem to koniec, jak nie chcesz odchodzić to nie strasz,że odejdziesz. A jakby jakimś cudem ona Cię przyjęła znowu,  to zrobisz jej za jakiś czas to samo, albo będą kwasy,  brak zaufania i doprowadzisz do tego, aby to ona zakończyła relacje. Masz doświadczenie na przyszłość.

Jak sumiennie podejdzie do tematu (nie jak 90% ludzi olewa temat rozwoju osobistego, własnych uczuć, mechanik) to nie zrobi.
Świadome życie, dojrzałość polega na stawianiu granic i trzymaniu się ich.

Problem w tym, że zdecydowana większość społeczeństwa olewa ten temat po kilku tygodniach i wraca do starych nawyków, bo tak jest prościej.
Po co naprawiać siebie, jak można zmienić partnera któremu takie zachowanie będzie pasować.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-07-28 12:06:38)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:

Niekoniecznie miała go dość. Może i go kochała, ale jak słyszysz, że to koniec i on odchodzi. To znaczy właśnie, że to koniec i on odchodzi. Rozumiem kłótnie  ale coś takiego mówi się, jak chce się zakończyć relacje.  Dla mnie to nie był straszak, potraktowałam to dosłownie, choć parę miesięcy czułam pod skóra, że coś się świeci. W związku autora też to mogło być, a jego słowa i zachowanie postawiły kropkę nad i.

Kłócić się w związku też trzeba umieć. Jaka może być intencja osoby, która blokuje tą którą podobno kocha i mówi, że to koniec bo co? Obraza? Chce tym coś ugrać, ukarać za coś? Ja serio już wolę ciche może nie dni ale jakiś czas na opadnięcie emocji, a nie takie akcje i strasznie rozstaniem. Chcesz odejść? To idź w ch.. rę wink Przynajmniej takie jest moje zdanie. No ludzie, bądźmy poważni!
Ja wiem, że są takie pary, które mają taki styl kłótni i ciągle ten argument rozstania czy rozwodu się pojawia ale to nie moja bajka, a już blokowanie osoby z którą się jest uważam za totalny brak taktu i szacunku.

68 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 12:08:23)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Roxann napisał/a:
rossanka napisał/a:

Niekoniecznie miała go dość. Może i go kochała, ale jak słyszysz, że to koniec i on odchodzi. To znaczy właśnie, że to koniec i on odchodzi. Rozumiem kłótnie  ale coś takiego mówi się, jak chce się zakończyć relacje.  Dla mnie to nie był straszak, potraktowałam to dosłownie, choć parę miesięcy czułam pod skóra, że coś się świeci. W związku autora też to mogło być, a jego słowa i zachowanie postawiły kropkę nad i.

Kłócić się w związku też trzeba umieć. Jaka może być intencja osoby, która blokuje tą którą podobno kocha i mówi, że to koniec bo co? Obraza? Chce tym coś ugrać, ukarać za coś? Ja serio już wolę ciche może nie dni ale jakiś czas na opadnięcie emocji, a nie takie akcje i strasznie rozstaniem. Chcesz odejść? To idź w ch.. rę wink Przynajmniej takie jest moje zdanie. No ludzie, bądźmy poważni!
Ja wiem, że są takie pary, które mają taki styl kłótni i ciągle ten argument rozstania czy rozwodu się pojawia ale to nie moja bajka, a już blokowanie osoby z którą się jest uważam za totalny brak taktu i szacunku.

Dla mnie jakiekolwiek blokady to objaw dziecinady, niedojrzałości.

69

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Roxann napisał/a:
rossanka napisał/a:

Niekoniecznie miała go dość. Może i go kochała, ale jak słyszysz, że to koniec i on odchodzi. To znaczy właśnie, że to koniec i on odchodzi. Rozumiem kłótnie  ale coś takiego mówi się, jak chce się zakończyć relacje.  Dla mnie to nie był straszak, potraktowałam to dosłownie, choć parę miesięcy czułam pod skóra, że coś się świeci. W związku autora też to mogło być, a jego słowa i zachowanie postawiły kropkę nad i.

Kłócić się w związku też trzeba umieć. Jaka może być intencja osoby, która blokuje tą którą podobno kocha i mówi, że to koniec bo co? Obraza? Chce tym coś ugrać, ukarać za coś? Ja serio już wolę ciche może nie dni ale jakiś czas na opadnięcie emocji, a nie takie akcje i strasznie rozstaniem. Chcesz odejść? To idź w ch.. rę wink Przynajmniej takie jest moje zdanie. No ludzie, bądźmy poważni!
Ja wiem, że są takie pary, które mają taki styl kłótni i ciągle ten argument rozstania czy rozwodu się pojawia ale to nie moja bajka, a już blokowanie osoby z którą się jest uważam za totalny brak taktu i szacunku.

Dla mnie jakiekolwiek blokady to objaw dziecinady, niedojrzałości.

No dokładnie. Jak kogoś blokuję to dlatego, że mnie nęka i/lub nie chcę mieć z daną osobą nic wspólnego. A nie podobno ukochaną osobę bo mnie wkurzyła i chcę ją przywrócić do pionu albo spowodować, że... się przestraszy? Serio nie rozumiem celu ani intencji takiego zachowania. Dramy dla samych dram to nie moja bajka.

70

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
madoja napisał/a:

Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale strzelam że są mniej więcej takie "dobrze zrobiła, w końcu chciałeś się rozstać". Ja się z nimi nie zgadzam.

Miałam bardzo, bardzo podobną historię. W pewnej spiętej sytuacji napisałam mojemu ex "No to powodzenia". Dla mnie to było złośliwe i myślałam że parę dni pomilczymy i się pogodzimy, ale on to "Powodzenia" odebrał jako rozstanie. Odezwałam się po 3 dniach i to był kompletnie inny człowiek. Wściekły, nienawistny, oschły. Kompletnie nie ten którego znałam - miły, oddany, cudowny. Powiedział że teraz to już koniec, że swoim "Powodzenia" zamknęłam nasz związek. Dałam mu kilka dni i znów napisałam. Znów uparty i zimny. "Męczyłam" go tak 2 tygodnie, płacząc, błagając, tłumacząc że dla mnie to była jedna z kłótni, a nie pożegnanie. Powiedział że on sobie tak już ułożył w głowie że to koniec i że tak będzie lepiej. Co więcej - odezwałam się do niego po roku i on dalej nie chciał.

Minęło wiele lat i ja nadal uważam że jego zachowanie było nieadekwatne do tego co zrobiłam. Właściwie nie znam dokładnie powodu rozstania. Teraz strzelam że chyba kogoś poznał. I uważam że to całkiem możliwe w przypadku Twojej ex.
Miałam w życiu kilka związków i umiem określić, kiedy to ja zawaliłam. Ale w tym przypadku to nie ja.

Jeśli ktoś zapewnia o wspólnym życiu, mówi "jesteś tą jedyną, nigdy tak nie kochałem", układa plany, a potem pod byle pretekstem (tak, bo to pretekst) kończy związek i jest nieczuły na błagania, płacze - to jest to człowiek nieodpowiedzialny, serio... Jak można kochać z całych sił, a po kilku dniach już być oschłym i zimnym? Jak potem można żyć ze świadomością że się tak skrzywdziło kogoś?

Ja pozbierałam się po ok. 2 latach. To mnie kompletnie złamało, prawie cały czas płakałam, nie umiałam zainteresować się żadnym facetem, nie umiałam odczuć szczęścia. To rozstanie było dla mnie jak śmierć kogoś bliskiego. Długo nie umiałam nikogo pokochać, zwyczajnie nie byłam do tego zdolna, on to zniszczył. Nigdy do siebie nie wróciliśmy i wątpię że Wy wrócicie. Nie ma nic pocieszającego w tym co napisałam, ale chcę żebys wiedział że nie tylko Ty to przeszedłeś.

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

71 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:12:25)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:
madoja napisał/a:

Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale strzelam że są mniej więcej takie "dobrze zrobiła, w końcu chciałeś się rozstać". Ja się z nimi nie zgadzam.

Miałam bardzo, bardzo podobną historię. W pewnej spiętej sytuacji napisałam mojemu ex "No to powodzenia". Dla mnie to było złośliwe i myślałam że parę dni pomilczymy i się pogodzimy, ale on to "Powodzenia" odebrał jako rozstanie. Odezwałam się po 3 dniach i to był kompletnie inny człowiek. Wściekły, nienawistny, oschły. Kompletnie nie ten którego znałam - miły, oddany, cudowny. Powiedział że teraz to już koniec, że swoim "Powodzenia" zamknęłam nasz związek. Dałam mu kilka dni i znów napisałam. Znów uparty i zimny. "Męczyłam" go tak 2 tygodnie, płacząc, błagając, tłumacząc że dla mnie to była jedna z kłótni, a nie pożegnanie. Powiedział że on sobie tak już ułożył w głowie że to koniec i że tak będzie lepiej. Co więcej - odezwałam się do niego po roku i on dalej nie chciał.

Minęło wiele lat i ja nadal uważam że jego zachowanie było nieadekwatne do tego co zrobiłam. Właściwie nie znam dokładnie powodu rozstania. Teraz strzelam że chyba kogoś poznał. I uważam że to całkiem możliwe w przypadku Twojej ex.
Miałam w życiu kilka związków i umiem określić, kiedy to ja zawaliłam. Ale w tym przypadku to nie ja.

Jeśli ktoś zapewnia o wspólnym życiu, mówi "jesteś tą jedyną, nigdy tak nie kochałem", układa plany, a potem pod byle pretekstem (tak, bo to pretekst) kończy związek i jest nieczuły na błagania, płacze - to jest to człowiek nieodpowiedzialny, serio... Jak można kochać z całych sił, a po kilku dniach już być oschłym i zimnym? Jak potem można żyć ze świadomością że się tak skrzywdziło kogoś?

Ja pozbierałam się po ok. 2 latach. To mnie kompletnie złamało, prawie cały czas płakałam, nie umiałam zainteresować się żadnym facetem, nie umiałam odczuć szczęścia. To rozstanie było dla mnie jak śmierć kogoś bliskiego. Długo nie umiałam nikogo pokochać, zwyczajnie nie byłam do tego zdolna, on to zniszczył. Nigdy do siebie nie wróciliśmy i wątpię że Wy wrócicie. Nie ma nic pocieszającego w tym co napisałam, ale chcę żebys wiedział że nie tylko Ty to przeszedłeś.

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

Kocha, ale odchodzi. Zrobiła to samo co Ty zrobiłeś.
Jak się kocha to się nie odchodzi. Ona też manipuluje.

Życie jest proste, ale sami sobie je komplikujemy.

A ja jestem zdania, że macie szanse na zejście. Dlaczego? Bo obaj jesteście niedojrzali. Robicie jakieś szopki, dramaty.
Tylko pytanie czy to ma sens? Bo jeśli jedno z was nie przepracuje problemów to będzie błędne koło.
Dosłownie sytuacja taka sama jak u mnie smile Tylko u mnie moja luba mówiła mi wprost, że bardzo ceni to, że się zmieniam, że to widzi i bardzo jej to imponuje. Ale ma dosyć bycia żywą tarczą.
I wcale się jej nie dziwię, bo ma sporo swoich problemów do przepracowania.

72

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:

Przeczytałam początek, chcesz do niej wrócić, ale ona twardo nie chce znowu związku z Tobą i dlatego nie możesz sobie poradzić. Przestraszyles się sytuacji, a nie cierpisz dlatego, że straciłeś ukochaną bo jej chyba nie kochasz. Przeżyłam kiedyś cos takiego, z dnia na dzień zostałam rzucona, usłyszałam, ze to koniec on odchodzi itd. Zachowałam się jak dziewczyna o której piszesz, powiedziałam, że jeśli tak , to w porządku. Poszedł. Przez parę dni zero kontaktu, potem zaczęły się telefony z przeprosinami, smsy, kwiaty, bardzo piękne kwiaty, prośby o rozmowy.
Byłam sceptycznie nastawiona, bo jak ktoś raz odchodzi, to nie bez powodu. Spotkaliśmy się i zaczęli ponownie rozmawiac. Trwało to ilestam tygodni, w końcu wróciliśmy do siebie. Nie minął rok, a sytuacja się powtórzyła. Zrobił dokładnie to samo. Zbierałam się na dobre ze  2 lata po tamtej relacji, oparło się o psychiatrę i antydepresanty.
Moim zdaniem to koniec, jak nie chcesz odchodzić to nie strasz,że odejdziesz. A jakby jakimś cudem ona Cię przyjęła znowu,  to zrobisz jej za jakiś czas to samo, albo będą kwasy,  brak zaufania i doprowadzisz do tego, aby to ona zakończyła relacje. Masz doświadczenie na przyszłość.

Uwierz, że nie zrobiłbym tego ponownie. Dostałem nauczkę na całe życie. Kocham ją.
Ale niestety w tej sytuacji, nie mogę już nic więcej zrobić. Wystrzelałem się, przynajmniej mam świadomość, że próbowałem, że walczyłem jak lew i to bylo prawdziwe z mojej strony. Pokazałem to.

Rzuciłem ją dosłownie na pol dnia, potem przeprosiłem, intencją było abyśmy się ogarnęli, a nie kończyli definitywnie, pisałem jej to.

73 Ostatnio edytowany przez Roxann (2021-07-28 13:12:41)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

W takich przypadkach czas czy też staż związku nie zawsze działa na korzyść. Sam pisałeś wcześniej, że ona nie wierzy w Twoją zmianę, że miałeś na to kilka lat, a ocknąłeś dopiero kiedy ją straciłeś. Takich decyzji nie podejmuje się pochopnie. Może dla Ciebie jej zachowanie jest niezrozumiałe czy też uważasz, że powinieneś dostać szansę ale dla drugiej osoby może być zwyczajnie za późno, bo ta przysłowiowa czara goryczy u niej się przelała.

Sorry, ale to nie jest opis relacji, która nie wiadomo dlaczego się skończyła:

Winterland napisał/a:

Do zerwania doszło w maju zaraz po moich urodzinach, miałem bardzo stresujący/nerwowy okres w pracy oraz w życiu prywatnym, moja ex (w ogóle nadal do mnie nie dociera, że to moja ex.. nie potrafie jej tak nazwać) w tym okresie mnie irytowała (tego tygodnia zaczęliśmy się kłócić o byle pierdoły, że ona mi czegoś nie chce zawieźć, że ja ją gdzieś nie zawiozłem jak chciała itd). To była pierwsza poważna awantura, no i jak widać ostatnia, bo przegiąłem.

W czwartek po ostrej wymianie wiadomości na Facebooku, napisałem do niej, że mam tego wszystkiego dość, że wszystko mnie irytuje, że czas zakończyć ten cyrk i się rozstajemy, że oddam jej prezenty które dostałem na urodziny.. odpisała, że ona nie chce żadnych oddawanych prezentów, bo kupiła je dla mnie i że prezentów się nie oddaje.. działałem pod wpływem emocji. Nie rozmawialiśmy do niedzieli.

W niedzielę, zaczęliśmy pisać bardzo oschle, nie było żadnej poprawy.. jestem osobą nie pijąca alkoholu, ale coś we mnie pękło i się "nastukałem" na wieczór, w tych wszystkich emocjach i nerwach po kłótni w niedzielę, wieczorem napisałem jej wiadomość "ZEGNAJ" i ją zablokowalem. Nie miałem intencji z nią zrywać, to był swego rodzaju straszak, żebyśmy się ogarnęli, liczyłem, że rano jak wstanę zobaczę sms od niej "co Ty odwalasz" lub coś tego typu. Niestety, przeliczyłem się.

Zresztą, podejrzewam, że i tak przedstawiłeś to bardzo zachowawczo.

74

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
rossanka napisał/a:

Moim zdaniem to koniec, jak nie chcesz odchodzić to nie strasz,że odejdziesz. A jakby jakimś cudem ona Cię przyjęła znowu,  to zrobisz jej za jakiś czas to samo, albo będą kwasy,  brak zaufania i doprowadzisz do tego, aby to ona zakończyła relacje. Masz doświadczenie na przyszłość.

Jak sumiennie podejdzie do tematu (nie jak 90% ludzi olewa temat rozwoju osobistego, własnych uczuć, mechanik) to nie zrobi.
Świadome życie, dojrzałość polega na stawianiu granic i trzymaniu się ich.

Problem w tym, że zdecydowana większość społeczeństwa olewa ten temat po kilku tygodniach i wraca do starych nawyków, bo tak jest prościej.
Po co naprawiać siebie, jak można zmienić partnera któremu takie zachowanie będzie pasować.

To wszystko na prawdę otworzyło mi oczy, umiem wyciągać wnioski, dostałem takie trzęsienie ziemi, że nigdy nie zapomnę tej lekcji. Zmieniło całkowicie moje patrzenie na związki.

Gdybym miał to gdzieś, czy wymiotowalbym dzień w dzień cały miesiąc? Schudlbym tyle? Ktoś sugerował powyżej, że jej nie kochałem. Gdyby tak było, to by to po mnie spłynęło.

Uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę.(chyba, że chodzi o zdradę lub inne swinstwo).

75 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:21:24)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Roxann napisał/a:

W takich przypadkach czas czy też staż związku nie zawsze działa na korzyść. Sam pisałeś wcześniej, że ona nie wierzy w Twoją zmianę, że miałeś na to kilka lat, a ocknąłeś dopiero kiedy ją straciłeś. Takich decyzji nie podejmuje się pochopnie. Może dla Ciebie jej zachowanie jest niezrozumiałe czy też uważasz, że powinieneś dostać szansę ale dla drugiej osoby może być zwyczajnie za późno, bo ta przysłowiowa czara goryczy u niej się przelała.

Właśnie. Byliście razem 4 lata, a nie 4 miesiące. To kuupa czas na sprawdzenie partnera.
Tutaj czas działa zdecydowanie na Twoją niekorzyść.

Winterland napisał/a:

To wszystko na prawdę otworzyło mi oczy, umiem wyciągać wnioski, dostałem takie trzęsienie ziemi, że nigdy nie zapomnę tej lekcji. Zmieniło całkowicie moje patrzenie na związki.

Gdybym miał to gdzieś, czy wymiotowalbym dzień w dzień cały miesiąc? Schudlbym tyle? Ktoś sugerował powyżej, że jej nie kochałem. Gdyby tak było, to by to po mnie spłynęło.

Uważam, że każdy zasługuje na drugą szansę.(chyba, że chodzi o zdradę lub inne swinstwo).

Drugie zdanie tego nie potwierdza, że umiesz dobrze wyciągać wnioski smile Nie rób z siebie drama queen. W prawdziwej miłości nie ma zależności.
Wymiotowałeś, bo może masz nerwicę, problemy żołądkowe, zniszczone nerwy. Tutaj pomoże lekarz.
Moim zdaniem na szansę zasługują osoby które na nią zasłużą. Może i być 100 szansa, ale trzeba zasłużyć.

76

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:
madoja napisał/a:

Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale strzelam że są mniej więcej takie "dobrze zrobiła, w końcu chciałeś się rozstać". Ja się z nimi nie zgadzam.

Miałam bardzo, bardzo podobną historię. W pewnej spiętej sytuacji napisałam mojemu ex "No to powodzenia". Dla mnie to było złośliwe i myślałam że parę dni pomilczymy i się pogodzimy, ale on to "Powodzenia" odebrał jako rozstanie. Odezwałam się po 3 dniach i to był kompletnie inny człowiek. Wściekły, nienawistny, oschły. Kompletnie nie ten którego znałam - miły, oddany, cudowny. Powiedział że teraz to już koniec, że swoim "Powodzenia" zamknęłam nasz związek. Dałam mu kilka dni i znów napisałam. Znów uparty i zimny. "Męczyłam" go tak 2 tygodnie, płacząc, błagając, tłumacząc że dla mnie to była jedna z kłótni, a nie pożegnanie. Powiedział że on sobie tak już ułożył w głowie że to koniec i że tak będzie lepiej. Co więcej - odezwałam się do niego po roku i on dalej nie chciał.

Minęło wiele lat i ja nadal uważam że jego zachowanie było nieadekwatne do tego co zrobiłam. Właściwie nie znam dokładnie powodu rozstania. Teraz strzelam że chyba kogoś poznał. I uważam że to całkiem możliwe w przypadku Twojej ex.
Miałam w życiu kilka związków i umiem określić, kiedy to ja zawaliłam. Ale w tym przypadku to nie ja.

Jeśli ktoś zapewnia o wspólnym życiu, mówi "jesteś tą jedyną, nigdy tak nie kochałem", układa plany, a potem pod byle pretekstem (tak, bo to pretekst) kończy związek i jest nieczuły na błagania, płacze - to jest to człowiek nieodpowiedzialny, serio... Jak można kochać z całych sił, a po kilku dniach już być oschłym i zimnym? Jak potem można żyć ze świadomością że się tak skrzywdziło kogoś?

Ja pozbierałam się po ok. 2 latach. To mnie kompletnie złamało, prawie cały czas płakałam, nie umiałam zainteresować się żadnym facetem, nie umiałam odczuć szczęścia. To rozstanie było dla mnie jak śmierć kogoś bliskiego. Długo nie umiałam nikogo pokochać, zwyczajnie nie byłam do tego zdolna, on to zniszczył. Nigdy do siebie nie wróciliśmy i wątpię że Wy wrócicie. Nie ma nic pocieszającego w tym co napisałam, ale chcę żebys wiedział że nie tylko Ty to przeszedłeś.

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

Kocha, ale odchodzi. Zrobiła to samo co Ty zrobiłeś.
Jak się kocha to się nie odchodzi. Ona też manipuluje.

Życie jest proste, ale sami sobie je komplikujemy.

A ja jestem zdania, że macie szanse na zejście. Dlaczego? Bo obaj jesteście niedojrzali. Robicie jakieś szopki, dramaty.
Tylko pytanie czy to ma sens? Bo jeśli jedno z was nie przepracuje problemów to będzie błędne koło.
Dosłownie sytuacja taka sama jak u mnie smile Tylko u mnie moja luba mówiła mi wprost, że bardzo ceni to, że się zmieniam, że to widzi i bardzo jej to imponuje. Ale ma dosyć bycia żywą tarczą.
I wcale się jej nie dziwię, bo ma sporo swoich problemów do przepracowania.

Myślę, że jej to sprawiło satysfakcję, że mimo iż kocha to zrobiła mi to samo, wiedziala że cierpię, tylko jej cierpienie trwało 1 dzień, bo od razu przepraszałem. A ona zaczęła milczeć.
Myślę, że mógł pojawić się ktoś inny po prostu i to byl pretekst, który sam jej dałem.

77 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:23:13)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Myślę, że mógł pojawić się ktoś inny po prostu i to byl pretekst, który sam jej dałem.

Też mam takie zdanie.
Dlatego Twoje szanse widzę tylko wtedy kiedy jej z nim nie wyjdzie, a Ty będziesz na prawdę odmieniony.

Dobrze Ci zrobią jakieś randki. Po prostu wyjść do kobiet. Nie musisz się zakochiwać, a po prostu spędzić miło czas.

78

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:
madoja napisał/a:

Nie czytałam wszystkich odpowiedzi, ale strzelam że są mniej więcej takie "dobrze zrobiła, w końcu chciałeś się rozstać". Ja się z nimi nie zgadzam.

Miałam bardzo, bardzo podobną historię. W pewnej spiętej sytuacji napisałam mojemu ex "No to powodzenia". Dla mnie to było złośliwe i myślałam że parę dni pomilczymy i się pogodzimy, ale on to "Powodzenia" odebrał jako rozstanie. Odezwałam się po 3 dniach i to był kompletnie inny człowiek. Wściekły, nienawistny, oschły. Kompletnie nie ten którego znałam - miły, oddany, cudowny. Powiedział że teraz to już koniec, że swoim "Powodzenia" zamknęłam nasz związek. Dałam mu kilka dni i znów napisałam. Znów uparty i zimny. "Męczyłam" go tak 2 tygodnie, płacząc, błagając, tłumacząc że dla mnie to była jedna z kłótni, a nie pożegnanie. Powiedział że on sobie tak już ułożył w głowie że to koniec i że tak będzie lepiej. Co więcej - odezwałam się do niego po roku i on dalej nie chciał.

Minęło wiele lat i ja nadal uważam że jego zachowanie było nieadekwatne do tego co zrobiłam. Właściwie nie znam dokładnie powodu rozstania. Teraz strzelam że chyba kogoś poznał. I uważam że to całkiem możliwe w przypadku Twojej ex.
Miałam w życiu kilka związków i umiem określić, kiedy to ja zawaliłam. Ale w tym przypadku to nie ja.

Jeśli ktoś zapewnia o wspólnym życiu, mówi "jesteś tą jedyną, nigdy tak nie kochałem", układa plany, a potem pod byle pretekstem (tak, bo to pretekst) kończy związek i jest nieczuły na błagania, płacze - to jest to człowiek nieodpowiedzialny, serio... Jak można kochać z całych sił, a po kilku dniach już być oschłym i zimnym? Jak potem można żyć ze świadomością że się tak skrzywdziło kogoś?

Ja pozbierałam się po ok. 2 latach. To mnie kompletnie złamało, prawie cały czas płakałam, nie umiałam zainteresować się żadnym facetem, nie umiałam odczuć szczęścia. To rozstanie było dla mnie jak śmierć kogoś bliskiego. Długo nie umiałam nikogo pokochać, zwyczajnie nie byłam do tego zdolna, on to zniszczył. Nigdy do siebie nie wróciliśmy i wątpię że Wy wrócicie. Nie ma nic pocieszającego w tym co napisałam, ale chcę żebys wiedział że nie tylko Ty to przeszedłeś.

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

Kocha, ale odchodzi. Zrobiła to samo co Ty zrobiłeś.
Jak się kocha to się nie odchodzi. Ona też manipuluje.

Życie jest proste, ale sami sobie je komplikujemy.

A ja jestem zdania, że macie szanse na zejście. Dlaczego? Bo obaj jesteście niedojrzali. Robicie jakieś szopki, dramaty.
Tylko pytanie czy to ma sens? Bo jeśli jedno z was nie przepracuje problemów to będzie błędne koło.
Dosłownie sytuacja taka sama jak u mnie smile Tylko u mnie moja luba mówiła mi wprost, że bardzo ceni to, że się zmieniam, że to widzi i bardzo jej to imponuje. Ale ma dosyć bycia żywą tarczą.
I wcale się jej nie dziwię, bo ma sporo swoich problemów do przepracowania.


Niestety, ale ja już nadziei nie mam. Ona wyjechała, nie rozmawiamy ze sobą, nie chciała nawet dać szansy na zmianę, na spróbowanie odbudowy, a ja wciąż jestem zablokowany na fb - tak jak ją prosiłem.Nie wierzę w to, że to się zmieni. Natomiast wierzę w siebie, że muszę się zmienić, czasami spotyka nas coś, co nas zmienia na zawsze, co wywołuje impuls do zmian, do przemyślenia tego wszystkiego.

79

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Roxann napisał/a:
Winterland napisał/a:

Również jestem takiego zdania. Dlatego nic zupełnie z tego nie rozumiem, ponieważ sam zaproponowałem, iż zmienię w sobie rzeczy które uważa za nieodpowiednie. Że każdy zasługuje na drugą szansę, szczególnie że byliśmy bardzo długo razem i że nie uważam, że zasłużyłem sobie na to wszystko. Ona do samego końca twierdziła, że nadal mnie kocha. Nie miałem nawet szansy pokazać zmiany, nie miałem szansy porozmawiać jak ludzie na żywo. Wyjechała nie oglądając się za siebie.

W takich przypadkach czas czy też staż związku nie zawsze działa na korzyść. Sam pisałeś wcześniej, że ona nie wierzy w Twoją zmianę, że miałeś na to kilka lat, a ocknąłeś dopiero kiedy ją straciłeś. Takich decyzji nie podejmuje się pochopnie. Może dla Ciebie jej zachowanie jest niezrozumiałe czy też uważasz, że powinieneś dostać szansę ale dla drugiej osoby może być zwyczajnie za późno, bo ta przysłowiowa czara goryczy u niej się przelała.

Sorry, ale to nie jest opis relacji, która nie wiadomo dlaczego się skończyła:

Winterland napisał/a:

Do zerwania doszło w maju zaraz po moich urodzinach, miałem bardzo stresujący/nerwowy okres w pracy oraz w życiu prywatnym, moja ex (w ogóle nadal do mnie nie dociera, że to moja ex.. nie potrafie jej tak nazwać) w tym okresie mnie irytowała (tego tygodnia zaczęliśmy się kłócić o byle pierdoły, że ona mi czegoś nie chce zawieźć, że ja ją gdzieś nie zawiozłem jak chciała itd). To była pierwsza poważna awantura, no i jak widać ostatnia, bo przegiąłem.

W czwartek po ostrej wymianie wiadomości na Facebooku, napisałem do niej, że mam tego wszystkiego dość, że wszystko mnie irytuje, że czas zakończyć ten cyrk i się rozstajemy, że oddam jej prezenty które dostałem na urodziny.. odpisała, że ona nie chce żadnych oddawanych prezentów, bo kupiła je dla mnie i że prezentów się nie oddaje.. działałem pod wpływem emocji. Nie rozmawialiśmy do niedzieli.

W niedzielę, zaczęliśmy pisać bardzo oschle, nie było żadnej poprawy.. jestem osobą nie pijąca alkoholu, ale coś we mnie pękło i się "nastukałem" na wieczór, w tych wszystkich emocjach i nerwach po kłótni w niedzielę, wieczorem napisałem jej wiadomość "ZEGNAJ" i ją zablokowalem. Nie miałem intencji z nią zrywać, to był swego rodzaju straszak, żebyśmy się ogarnęli, liczyłem, że rano jak wstanę zobaczę sms od niej "co Ty odwalasz" lub coś tego typu. Niestety, przeliczyłem się.

Zresztą, podejrzewam, że i tak przedstawiłeś to bardzo zachowawczo.

Nie przedstawiał bym czegoś zachowawczo i prosił o porady. Jeśli coś nawaliłem i proszę o opinię ludzi z zewnątrz to na jaką mogę liczyć pomóc, gdy nie przedstawię tego szczerze?

Mogę jedynie dodać, że prosiła abym rzucił palenie, a tego nie zrobiłem podczas związku i to, że chciała zamieszkać razem, a ja nie chciałem wynajmować mieszkania, tylko poczekać (rodzice się wyprowadzają i miałbym mieszkanie, nie musiałbym nikomu płacić za wynajem).

80

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

A może to było tak, że ona zbierała w sobie urazy i czekała, aż coś zmienisz. Raz, drugi, dziesiąty, milionowy. Zaciskała zęby i stwierdzała, że to przeczeka, przemilczy. Da radę.
No i ten jeden raz zrobiłeś tak, że już nie dała dłużej rady.
Załamała się misterna konstrukcja jej kochania i koniec.
Już nie ma.
Zawiodłeś ją o jeden raz za dużo.

Więc w tym momencie, o jakiej szansie mówisz? Tam tylko gruzy.

81

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Myślę, że mógł pojawić się ktoś inny po prostu i to byl pretekst, który sam jej dałem.

Też mam takie zdanie.
Dlatego Twoje szanse widzę tylko wtedy kiedy jej z nim nie wyjdzie, a Ty będziesz na prawdę odmieniony.

Dobrze Ci zrobią jakieś randki. Po prostu wyjść do kobiet. Nie musisz się zakochiwać, a po prostu spędzić miło czas.

Tak, pisałam wyżej że prawdopodobnie chodzi o innego. Do tego jej nagła wyprowadzka - podejrzane. Pewnie do innego kolesia.

A randki na tym etapie nie będą dobre, bo będzie porównywał kobiety do ex i krzywdził tym samego siebie i je. Na Twoim miejscu autorze teraz czytałabym rózne książki i oglądała poradniki w stylu "Jak uleczyć złamane serce / jak sobie radzić po rozstaniu". To na serio pomaga. A potem faktycznie randki, bo dopóki nie będzie się nic działo w Twoim życiu, to nie zapomnisz o niej.

82

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Myślę, że mógł pojawić się ktoś inny po prostu i to byl pretekst, który sam jej dałem.

Też mam takie zdanie.
Dlatego Twoje szanse widzę tylko wtedy kiedy jej z nim nie wyjdzie, a Ty będziesz na prawdę odmieniony.

Dobrze Ci zrobią jakieś randki. Po prostu wyjść do kobiet. Nie musisz się zakochiwać, a po prostu spędzić miło czas.

Będę odmieniony, ale nie wrócę do kogoś kto będzie chciał powrotu, bo z kimś innym mu nie wyszło. Brzydzę się czymś takim.

83

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Mogę jedynie dodać, że prosiła abym rzucił palenie, a tego nie zrobiłem podczas związku i to, że chciała zamieszkać razem, a ja nie chciałem wynajmować mieszkania, tylko poczekać (rodzice się wyprowadzają i miałbym mieszkanie, nie musiałbym nikomu płacić za wynajem).

Myślisz, że to niewiele? Moim zdaniem to decydujące sprawy.

84 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:37:35)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Będę odmieniony, ale nie wrócę do kogoś kto będzie chciał powrotu, bo z kimś innym mu nie wyszło. Brzydzę się czymś takim.

Nie mówię o tym. Jej może nie wyjść, będzie wolna. Wtedy sam byś do niej napisał.
Jak ona napisze to faktycznie słabo.

Tylko jak Marata napisała zostały gruzy. Musielibyście zbudować fundament kompletnie od nowa.
To 4 lata, a nie kilka miesięcy. Takich mini urazów nazbierały się pewnie setki.

85

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Marata napisał/a:

A może to było tak, że ona zbierała w sobie urazy i czekała, aż coś zmienisz. Raz, drugi, dziesiąty, milionowy. Zaciskała zęby i stwierdzała, że to przeczeka, przemilczy. Da radę.
No i ten jeden raz zrobiłeś tak, że już nie dała dłużej rady.
Załamała się misterna konstrukcja jej kochania i koniec.
Już nie ma.
Zawiodłeś ją o jeden raz za dużo.

Więc w tym momencie, o jakiej szansie mówisz? Tam tylko gruzy.

To radziłbym, aby nie zbierać w sobie urazy i czekać na nie wiadomo co, a wziąć to w swoje ręce i rozmawiać o tym, próbować naprawiać. A nie być biernym. Tak robią osoby, którym zależy.

86 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:41:33)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:
Marata napisał/a:

A może to było tak, że ona zbierała w sobie urazy i czekała, aż coś zmienisz. Raz, drugi, dziesiąty, milionowy. Zaciskała zęby i stwierdzała, że to przeczeka, przemilczy. Da radę.
No i ten jeden raz zrobiłeś tak, że już nie dała dłużej rady.
Załamała się misterna konstrukcja jej kochania i koniec.
Już nie ma.
Zawiodłeś ją o jeden raz za dużo.

Więc w tym momencie, o jakiej szansie mówisz? Tam tylko gruzy.

To radziłbym, aby nie zbierać w sobie urazy i czekać na nie wiadomo co, a wziąć to w swoje ręce i rozmawiać o tym, próbować naprawiać. A nie być biernym. Tak robią osoby, którym zależy.

Sztuka dobrej komunikacji jest ciężka. Mi się wydaje, że byłeś ślepy na jej problemy, prośby, pragnienia, potrzeby. Jechałeś na autopilocie.

87

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

To radziłbym, aby nie zbierać w sobie urazy i czekać na nie wiadomo co, a wziąć to w swoje ręce i rozmawiać o tym, próbować naprawiać. A nie być biernym. Tak robią osoby, którym zależy.

Jak widać, zastosowałeś się do swej rady. hmm

Czytając to, co i w jaki sposób o niej i o waszym związku napisałeś, jej reakcja mnie nie dziwi. Można kochać i nie zdecydować się na reaktywację związku.

88

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Będę odmieniony, ale nie wrócę do kogoś kto będzie chciał powrotu, bo z kimś innym mu nie wyszło. Brzydzę się czymś takim.

Nie mówię o tym. Jej może nie wyjść, będzie wolna. Wtedy sam byś do niej napisał.
Jak ona napisze to faktycznie słabo.

Tylko jak Marata napisała zostały gruzy. Musielibyście zbudować fundament kompletnie od nowa.
To 4 lata, a nie kilka miesięcy. Takich mini urazów nazbierały się pewnie setki.


Ja już nie napisze, nie będę więcej robić z siebie pajaca, kolejny raz wyciągając rękę.

89 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 13:53:49)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Ja już nie napisze, nie będę więcej robić z siebie pajaca, kolejny raz wyciągając rękę.

To podjąłeś decyzję i się jej trzymaj. Powodzenia w budowaniu siebie smile

Tylko nie rób tak jak z banowaniem. Coś postanowiłeś i sie tego trzymaj. Słowa mają wartość, nawet te na piśmie.

Ja w swoim przypadku tak nie potrafię. Jestem zdania, że nigdy nie mów nigdy. Nie palę mostów. Chyba, że ktoś jest patologiczny (narcyzi, psychopaci, świadome osoby stosujące przemoc fizyczną czy psychiczną, alkoholizm, narkotyki itp), od takich osób chce sie trzymać z daleka.

Jeszcze kilka miesięcy temu byłem taki jak Ty. Głowa do góry.
Oczywiście, żeby to była trwała zmiana potrzeba dużo więcej czasu, ale myślę, że zdrowe fundamenty już mam.

90

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Ja już nie napisze, nie będę więcej robić z siebie pajaca, kolejny raz wyciągając rękę.

To podjąłeś decyzję i się jej trzymaj. Powodzenia w budowaniu siebie smile

Tylko nie rób tak jak z banowaniem. Coś postanowiłeś i sie tego trzymaj. Słowa mają wartość, nawet te na piśmie.

Ja w swoim przypadku tak nie potrafię. Jestem zdania, że nigdy nie mów nigdy. Nie palę mostów. Chyba, że ktoś jest patologiczny (narcyzi, psychopaci, świadome osoby stosujące przemoc fizyczną czy psychiczną, alkoholizm, narkotyki itp), od takich osób chce sie trzymać z daleka.

Jeszcze kilka miesięcy temu byłem taki jak Ty. Głowa do góry.
Oczywiście, żeby to była trwała zmiana potrzeba dużo więcej czasu, ale myślę, że zdrowe fundamenty już mam.

Trzymam za Ciebie kciuki, u mnie nic się nie zmieni, dopóki ona nie wykona jakiegokolwiek ruchu - a na 99.9% nie wykona. Byłem narwany,  wykonywałem ruchy, a dopiero potem myślałem. To już się nie powtórzy. Jestem zdania, że jeśli komuś zależy to też powinien próbować naprawić, związek tworzą dwie osoby, nie jedna. Nie będę biegać za nikim, mam nauczkę do końca życia. Jesli by szczerze kochała to by nie widziała świata poza mną, robiłaby wszystko aby to wyprostować. Wybrała drogę ucieczki - jej sprawa.

91

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

To już się nie powtórzy. Jestem zdania, że jeśli komuś zależy to też powinien próbować naprawić, związek tworzą dwie osoby, nie jedna. Nie będę biegać za nikim, mam nauczkę do końca życia. Jesli by szczerze kochała to by nie widziała świata poza mną, robiłaby wszystko aby to wyprostować. Wybrała drogę ucieczki - jej sprawa.

To co robisz, to jest racjonalizowanie i manipulacja.
Powodem rozstania było Twoje zachowanie - a nie to, że Twojej dziewczynie nie zależało, że Ciebie nie kochała i że nie robiła wszystkiego, żeby wyprostować Twoją niestabilność emocjonalną.

92

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
IsaBella77 napisał/a:
Winterland napisał/a:

To już się nie powtórzy. Jestem zdania, że jeśli komuś zależy to też powinien próbować naprawić, związek tworzą dwie osoby, nie jedna. Nie będę biegać za nikim, mam nauczkę do końca życia. Jesli by szczerze kochała to by nie widziała świata poza mną, robiłaby wszystko aby to wyprostować. Wybrała drogę ucieczki - jej sprawa.

To co robisz, to jest racjonalizowanie i manipulacja.
Powodem rozstania było Twoje zachowanie - a nie to, że Twojej dziewczynie nie zależało, że Ciebie nie kochała i że nie robiła wszystkiego, żeby wyprostować Twoją niestabilność emocjonalną.

O... to właśnie. Oraz niedojrzalość... Facet czeka 4 lata z zamieszkaniem z dziewczyną, bo czeka na cud? No to się doczekał.

93

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

(...) Jestem zdania, że jeśli komuś zależy to też powinien próbować naprawić, związek tworzą dwie osoby, nie jedna. Nie będę biegać za nikim, mam nauczkę do końca życia. Jesli by szczerze kochała to by nie widziała świata poza mną, robiłaby wszystko aby to wyprostować. Wybrała drogę ucieczki - jej sprawa.

Nieśmiało przypominam, że to Ty zerwałeś, że to Ty nie dałeś szansy. Reszta to dorabianie ideologii, by móc przeglądać się w lustrze.

Owocnej pracy nad sobą życzę.

94 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-28 14:24:23)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Uwierz, że nie zrobiłbym tego ponownie. Dostałem nauczkę na całe życie. Kocham ją.
Ale niestety w tej sytuacji, nie mogę już nic więcej zrobić. Wystrzelałem się, przynajmniej mam świadomość, że próbowałem, że walczyłem jak lew i to bylo prawdziwe z mojej strony. Pokazałem to.
Rzuciłem ją dosłownie na pol dnia, potem przeprosiłem, intencją było abyśmy się ogarnęli, a nie kończyli definitywnie, pisałem jej to.

Za jakiś czas zrobiłbyś to samo, poprawiłoby się tylko na początku. Może jesteście stworzeni ale dla innych partnerów. Rozumiem nerwy, można trzepnąć drzwiami, podnieść głos, kłócić się, ale powiedzieć komuś, że to koniec I zablokowac-to już jest właśnie koniec. A na drugi dzień mówisz, że zmienisz zdanie. A za tydzień może jednak zmienisz zdanie, że jednak odchodzisz itd.

Jeślibyś ją szczerze kochał, to nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś, bo niby dlaczego miałbyś nagle odejść? Dziwnie wyrażasz miłość.
Teraz jeszcze rozstanie spadnie na dziewczynę, bo nie walczyła, skoro Ty wyciągnąłeś rękę na zgodę ( to znaczy po powiedzenia jej, że to koniec, za 12 godzin stwierdziłeś, że to jednak nie koniec I zmieniłeś zdanie).
Zakończyłeś sam związek, a teraz pretensja, że ona nie walczy. Zadziwiające.

95

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Trzymam za Ciebie kciuki, u mnie nic się nie zmieni, dopóki ona nie wykona jakiegokolwiek ruchu - a na 99.9% nie wykona. Byłem narwany,  wykonywałem ruchy, a dopiero potem myślałem. To już się nie powtórzy. Jestem zdania, że jeśli komuś zależy to też powinien próbować naprawić, związek tworzą dwie osoby, nie jedna. Nie będę biegać za nikim, mam nauczkę do końca życia. Jesli by szczerze kochała to by nie widziała świata poza mną, robiłaby wszystko aby to wyprostować. Wybrała drogę ucieczki - jej sprawa.

Ty zdaje się w ogóle nie rozumiesz jej decyzji i nie widzisz swoich "win" w tym. Według Ciebie ona zła bo nie dała Ci szansy na poprawę mimo, że kocha bo gdyby kochała to nie ważne co byś zrobił, ona by nie odeszła. Nie, nie na tym polega miłość i nie na takich fundamentach opierają związki.
Zgadzam się z Salomonką:

Salomonka napisał/a:
Winterland napisał/a:

Mogę jedynie dodać, że prosiła abym rzucił palenie, a tego nie zrobiłem podczas związku i to, że chciała zamieszkać razem, a ja nie chciałem wynajmować mieszkania, tylko poczekać (rodzice się wyprowadzają i miałbym mieszkanie, nie musiałbym nikomu płacić za wynajem).

Myślisz, że to niewiele? Moim zdaniem to decydujące sprawy.

To tylko pokazuje, że byłeś ślepy na jej potrzeby i nie brałeś jej próśb na poważnie. Dla Ciebie to były pewnie błahostki, dla niej nie. Podejrzewam, że takich drobnych spraw przez te 4 lata nagromadziło znacznie więcej, a ta blokada czymś co zadecydowało, że ona postawiła na Tobie/na Was krzyżyk bez możliwości odwrotu.

96 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 14:21:55)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Niestety, ale zgadzam się z dziewczynami. Nie widzisz winy w sobie, a w niej.
Długa droga przed Tobą.

rossanka napisał/a:
Winterland napisał/a:
rossanka napisał/a:

Przeczytałam początek, chcesz do niej wrócić, ale ona twardo nie chce znowu związku z Tobą i dlatego nie możesz sobie poradzić. Przestraszyles się sytuacji, a nie cierpisz dlatego, że straciłeś ukochaną bo jej chyba nie kochasz. Przeżyłam kiedyś cos takiego, z dnia na dzień zostałam rzucona, usłyszałam, ze to koniec on odchodzi itd. Zachowałam się jak dziewczyna o której piszesz, powiedziałam, że jeśli tak , to w porządku. Poszedł. Przez parę dni zero kontaktu, potem zaczęły się telefony z przeprosinami, smsy, kwiaty, bardzo piękne kwiaty, prośby o rozmowy.
Byłam sceptycznie nastawiona, bo jak ktoś raz odchodzi, to nie bez powodu. Spotkaliśmy się i zaczęli ponownie rozmawiac. Trwało to ilestam tygodni, w końcu wróciliśmy do siebie. Nie minął rok, a sytuacja się powtórzyła. Zrobił dokładnie to samo. Zbierałam się na dobre ze  2 lata po tamtej relacji, oparło się o psychiatrę i antydepresanty.
Moim zdaniem to koniec, jak nie chcesz odchodzić to nie strasz,że odejdziesz. A jakby jakimś cudem ona Cię przyjęła znowu,  to zrobisz jej za jakiś czas to samo, albo będą kwasy,  brak zaufania i doprowadzisz do tego, aby to ona zakończyła relacje. Masz doświadczenie na przyszłość.

Uwierz, że nie zrobiłbym tego ponownie. Dostałem nauczkę na całe życie. Kocham ją.
Ale niestety w tej sytuacji, nie mogę już nic więcej zrobić. Wystrzelałem się, przynajmniej mam świadomość, że próbowałem, że walczyłem jak lew i to bylo prawdziwe z mojej strony. Pokazałem to.

Rzuciłem ją dosłownie na pol dnia, potem przeprosiłem, intencją było abyśmy się ogarnęli, a nie kończyli definitywnie, pisałem jej to.

Za jakiś czas zrobiłbyś to samo, poprawiłoby się tylko na początku. Może jesteście stworzeni ale dla innych partnerów. Rozumiem nerwy, można trzepnąć drzwiami, podnieść głos, kłócić się, ale powiedzieć komuś, że to koniec I zablokowac-to już jest właśnie koniec. A na drugi dzień mówisz, że zmienisz zdanie. A za tydzień może jednak zmienisz zdanie, że jednak odchodzisz itd.

Ta jasne. To samo byłoby lub będzie z innym partnerem jeśli nie zrozumie gdzie popełniał błędy smile Po prostu autor ma do przepracowania trochę.
Nie wierzę w coś takiego jak niedopasowanie partnerów, że z innym to tak nie będzie. Będzie. To takie trochę tłumaczenie, uciekanie od problemów w relacje zamiast skupić się na ich rozwiązywaniu.

97

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Dosadnie -
Tym zachowaniem po rozstaniu pokazałeś, że jesteś miękka faja. Sam chciałeś zerwać, używałeś jakiś straszaków (po co?),  grałeś macho, do czasu, aż to kobieta nie pokazała, że ma silniejszy charakter od Ciebie.

Nachodzenie w domu, kupowanie na siłę kwiatów, czajenie się o 6:00 żeby z nią pogadać, chłopie, masakra. Takim zachowaniem bankowo nie jesteś już atrakcyjny w jej oczach jako facet. To zachowanie nastolatka nie dorosłego faceta z którym można planować wspólne życie.

Odpuść sobie tą dziewuchę. Daj jej żyć. Uświadom sobie, że Was już nie ma i nigdy nie będzie, to koniec.

98 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-28 15:02:34)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:

Za jakiś czas zrobiłbyś to samo, poprawiłoby się tylko na początku. Może jesteście stworzeni ale dla innych partnerów. Rozumiem nerwy, można trzepnąć drzwiami, podnieść głos, kłócić się, ale powiedzieć komuś, że to koniec I zablokowac-to już jest właśnie koniec. A na drugi dzień mówisz, że zmienisz zdanie. A za tydzień może jednak zmienisz zdanie, że jednak odchodzisz itd.

Jeślibyś ją szczerze kochał, to nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś, bo niby dlaczego miałbyś nagle odejść? Dziwnie wyrażasz miłość.
Teraz jeszcze rozstanie spadnie na dziewczynę, bo nie walczyła, skoro Ty wyciągnąłeś rękę na zgodę ( to znaczy po powiedzenia jej, że to koniec, za 12 godzin stwierdziłeś, że to jednak nie koniec I zmieniłeś zdanie).
Zakończyłeś sam związek, a teraz pretensja, że ona nie walczy. Zadziwiające.

Nerwy, nerwy.. miałem ciężki tydzień, emocje wzięły górę. Czasu nie cofnę, żałuję. Nie powinienem tak postąpić i z pewnością nie zrobiłbym tego ponownie, tak jak twierdzisz. Umiem wyciągać wnioski, a szczególnie po takim trzęsieniu.

Zgadzam się, przekozaczyłem bo byłem zbyt pewny siebie. Zrozumiałem już swoje błędy. Ale Ona też nie jest święta, a wszyscy się uczepiliście mnie.

Nie chciała nawet wyjść porozmawiać, więc wpadłem na taki pomysł.. wiadomo, inaczej się gada na żywo, a inaczej przez komunikator.. działałem w emocjach, teraz wiem, że źle zrobiłem. Cenna lekcja na przyszłość. Ale nadal uważam, że powinniśmy pogadać na żywo, a cała lawina która poszła dalej była wynikiem jej ignorowania mnie, puściły mi nerwy i o..

99

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

To Ty założyłeś wątek, nie ona. smile I nikt na jej głowę nie włożył aureoli.

Ponosisz konsekwencje swej decyzji. Tylko tyle i aż tyle.

100

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Ale nadal uważam, że powinniśmy pogadać na żywo, a cała lawina która poszła dalej była wynikiem jej ignorowania mnie, puściły mi nerwy i o..

Wszyscy wiedzą, jak działa takie 'ale' smile
Jesteś piękna ... ALE
Kocham cię ... ALE
Bardzo dobra robota ... ALE
To co piszesz brzmi tak, jakby zupa była za słona.
Lawina która poszła dalej, była wynikiem Twojego braku opanowania, a nie jej ignorowania Ciebie.

101

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:
rossanka napisał/a:

Za jakiś czas zrobiłbyś to samo, poprawiłoby się tylko na początku. Może jesteście stworzeni ale dla innych partnerów. Rozumiem nerwy, można trzepnąć drzwiami, podnieść głos, kłócić się, ale powiedzieć komuś, że to koniec I zablokowac-to już jest właśnie koniec. A na drugi dzień mówisz, że zmienisz zdanie. A za tydzień może jednak zmienisz zdanie, że jednak odchodzisz itd.

Jeślibyś ją szczerze kochał, to nie zrobiłbyś tego co zrobiłeś, bo niby dlaczego miałbyś nagle odejść? Dziwnie wyrażasz miłość.
Teraz jeszcze rozstanie spadnie na dziewczynę, bo nie walczyła, skoro Ty wyciągnąłeś rękę na zgodę ( to znaczy po powiedzenia jej, że to koniec, za 12 godzin stwierdziłeś, że to jednak nie koniec I zmieniłeś zdanie).
Zakończyłeś sam związek, a teraz pretensja, że ona nie walczy. Zadziwiające.

Nerwy, nerwy.. miałem ciężki tydzień, emocje wzięły górę. Czasu nie cofnę, żałuję. Nie powinienem tak postąpić i z pewnością nie zrobiłbym tego ponownie, tak jak twierdzisz. Umiem wyciągać wnioski, a szczególnie po takim trzęsieniu.

Zgadzam się, przekozaczyłem bo byłem zbyt pewny siebie. Zrozumiałem już swoje błędy. Ale Ona też nie jest święta, a wszyscy się uczepiliście mnie.

Nie chciała nawet wyjść porozmawiać, więc wpadłem na taki pomysł.. wiadomo, inaczej się gada na żywo, a inaczej przez komunikator.. działałem w emocjach, teraz wiem, że źle zrobiłem. Cenna lekcja na przyszłość. Ale nadal uważam, że powinniśmy pogadać na żywo, a cała lawina która poszła dalej była wynikiem jej ignorowania mnie, puściły mi nerwy i o..

A oczym miała rozmawiać jak usłyszała, że to koniec zwiazku I poblokowales ją jeszcze w telefonie ( czy gdzie tam)?

102 Ostatnio edytowany przez Winterland (2021-07-28 15:26:38)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
IsaBella77 napisał/a:
Winterland napisał/a:

Ale nadal uważam, że powinniśmy pogadać na żywo, a cała lawina która poszła dalej była wynikiem jej ignorowania mnie, puściły mi nerwy i o..

Wszyscy wiedzą, jak działa takie 'ale' smile
Jesteś piękna ... ALE
Kocham cię ... ALE
Bardzo dobra robota ... ALE
To co piszesz brzmi tak, jakby zupa była za słona.
Lawina która poszła dalej, była wynikiem Twojego braku opanowania, a nie jej ignorowania Ciebie.


Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim, że gdy komuś zależy to o to walczy, a nie ucieka. Nie róbcie ze mnie potwora, niektórzy faceci są nieogarnieci, zdradzają, wyzywaja, a kobiety za nimi biegają.. ja przyznałem się do błędu, przeprosiłem i robicie ze mnie najgorszego.

103 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 15:29:48)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Wracają. Ale czy to są dobre powroty? W zdecydowanej większości przypadków nie, bo ludzie nie wyciągają wniosków, nie przepracowują problemów. Tylko wracają jak zombie do siebie, bo są zależni, boją się samotności.

Winterland napisał/a:

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim,

Ale Ty tej szansy nie chcesz smile

104

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Proszę, napisz wyraźnie, kto robi z Ciebie najgorszego. smile


To, że ktoś przyznał się do błędu, że przeprosił nie jest równoznaczne z odebraniem drugiej osobie prawa do własnego zdania. Można przyjąć przeprosiny, można wybaczyć i nie zdecydować się na reaktywację związku. To Ty uciekłeś, nie ona. To Ty zakończyłeś związek, nie ona. I przyjmij do wiadomości fakt, że nie wszystkie kobiety ganiają za nieogarniętymi i zdradzającymi, że nie wszystkie kobiety pozostają w związku z alkoholikiem, że są kobiety, które nie chcą być z kimś, kto zamiast "wyłożyć kawę na ławę", manipuluje.


Długa droga przed Tobą.
Przytomności życzę.

105

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Powiedziałeś jej ,że Ty juz zrobiłeś krok do zgody, teraz kolej na nią?

106

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Wracają. Ale czy to są dobre powroty? W zdecydowanej większości przypadków nie, bo ludzie nie wyciągają wniosków, nie przepracowują problemów. Tylko wracają jak zombie do siebie, bo są zależni, boją się samotności.

Winterland napisał/a:

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim,

Ale Ty tej szansy nie chcesz smile


Co masz na myśli poprzez "Ty tej szansy nie chcesz?". Ja już pokazałem, że żałuje i że się zmienie, a Ona? Odpisała wtedy, że ona nie potrzebuje zmian, jej jest dobrze tak jak jest, ona się nie będzie zmieniać, nie chce nic naprawiać,  no kur#!, to tylko pokazuje jak jej "zależało" - więc pewnie wjechał inny fagas. Do odbudowy związku chyba są potrzebne dwie osoby. Nie będę się więcej przed kimś płaszczyć, po prostu pokaze swoją wartość, poprzeczka jest i tak bardzo wysoko zawieszona. A będzie już tylko wyżej. Kobiety nie myślą racjonalnie w takich przypadkach, tylko kierują się emocjami.

107

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Wielokropek napisał/a:

Proszę, napisz wyraźnie, kto robi z Ciebie najgorszego. smile


To, że ktoś przyznał się do błędu, że przeprosił nie jest równoznaczne z odebraniem drugiej osobie prawa do własnego zdania. Można przyjąć przeprosiny, można wybaczyć i nie zdecydować się na reaktywację związku. To Ty uciekłeś, nie ona. To Ty zakończyłeś związek, nie ona. I przyjmij do wiadomości fakt, że nie wszystkie kobiety ganiają za nieogarniętymi i zdradzającymi, że nie wszystkie kobiety pozostają w związku z alkoholikiem, że są kobiety, które nie chcą być z kimś, kto zamiast "wyłożyć kawę na ławę", manipuluje.


Długa droga przed Tobą.
Przytomności życzę.

Wyłożyłem kawę na ławę, efekt - *wyswietlono*. smile

108

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:
Britan napisał/a:
Winterland napisał/a:

Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Wracają. Ale czy to są dobre powroty? W zdecydowanej większości przypadków nie, bo ludzie nie wyciągają wniosków, nie przepracowują problemów. Tylko wracają jak zombie do siebie, bo są zależni, boją się samotności.

Winterland napisał/a:

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim,

Ale Ty tej szansy nie chcesz smile


Co masz na myśli poprzez "Ty tej szansy nie chcesz?". Ja już pokazałem, że żałuje i że się zmienie, a Ona? Odpisała wtedy, że ona nie potrzebuje zmian, jej jest dobrze tak jak jest, ona się nie będzie zmieniać, nie chce nic naprawiać,  no kur#!, to tylko pokazuje jak jej "zależało" - więc pewnie wjechał inny fagas. Do odbudowy związku chyba są potrzebne dwie osoby. Nie będę się więcej przed kimś płaszczyć, po prostu pokaze swoją wartość, poprzeczka jest i tak bardzo wysoko zawieszona. A będzie już tylko wyżej. Kobiety nie myślą racjonalnie w takich przypadkach, tylko kierują się emocjami.

Napisałeś, że Cię poniosło dlatego zerwałeś, więc sam kierujesz się emocjami.

109

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Nieśmiało informuję, iż w miarę rozwoju wątku, zmianie ulega motyw i przebieg wydarzeń.


Przestaję karmić.
Dobrej zabawy wszystkim życzę. smile

110

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:

Powiedziałeś jej ,że Ty juz zrobiłeś krok do zgody, teraz kolej na nią?

Ja zrobiłem milion kroków do pogodzenia, ona żadnego. Ma totalnie wszystko w dupie, nawet nie odpisywała potem. Gdy się wyprowadziła, napisalem wieczorem smsa prawie 2 miesiące temu - wszystko u Ciebie okej? Martwię się o Ciebie. Ignorowała mnie, robiła na złość, nie spałem całą noc, martwiłem sie, po prawie całym dniu napisała, że ja już się nie muszę o nią martwić i że wszystko u niej ok.

111 Ostatnio edytowany przez Marata (2021-07-28 16:00:43)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim, że gdy komuś zależy to o to walczy, a nie ucieka. Nie róbcie ze mnie potwora, niektórzy faceci są nieogarnieci, zdradzają, wyzywaja, a kobiety za nimi biegają.. ja przyznałem się do błędu, przeprosiłem i robicie ze mnie najgorszego.

O jakiej szansie Ty w ogóle mówisz?
Ona chciała z Tobą zamieszkać - powiedziałeś "Nie" i nie zamieszkaliście razem.
Ty powiedziałeś, że chcesz z nią zerwać i zakończył się Wasz związek.
Podjąłeś poważną decyzję pod wpływem chwili i ponosisz tego konsekwencje.

Mówisz zły okres w pracy. Ja mam dwójkę dzieci, psa, męża (taki lvl wyżej i wyżej niż Ty osiągnęłam, na razie możesz pomarzyć). I gdy wracam po trudnym dniu do domu to mam się zacząć wydzierać na dzieciaki, zbić męża i kopnąć psa, bo było mi ciężko? Mam się na nich wyżywać, bo internet temu nie działa, obiad nie ugotowany, a tamto porzygało się na moje nowe buty, a mi było ciężko w pracy?
No Ty właśnie tak zrobiłeś na własnej kobiecie i masz Ci los. No przejęła się tym, co kochany przez nią mężczyzna jej powiedział. No jak mogła?

Wiesz co ja robię? Wycieram rzygi, tulę internetowego niedoroba (kiedyś się nauczy) i idę z psem na spacer, żeby nie wyżywać się na moich bliskich. Oni są najważniejsi.
A Ty masz problem z panowaniem nad emocjami i teraz też rzucasz się jak wesz na powrózku.
To Ty zawaliłeś.
Ty wyżyłeś się na swojej dziewczynie.

Teraz zbieraj się do kupy, bo masz co robić. Zacznij od przestania oszukiwania siebie. Bo na razie idzie Ci to świetnie.
Gdyby i gdyby.
Nie ma gdyby, zrobiłeś, powiedziałeś i jest teraz jak jest.

Patrz do przodu, co masz, co straciłeś i co trzeba zrobić.

Edit:
Co trzeba zrobić:
- przestać oszukiwać siebie - bierzemy rzeczywistość na klatę taką, jaka jest
- gdy jesteś głodny - jesz - nie ma co wmawiać sobie, że nie jesteś
- gdy chcesz siku idziesz siku - nie ma co mówić, że nie chcesz bo efekt może być opłakany
- gdy mięśnie flaczeją idziesz na siłkę - sflaczałe to sflaczałe
- gdy zawaliłeś po całej linii to zawaliłeś. Nie zawsze da się naprawić.

112

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
rossanka napisał/a:
Winterland napisał/a:
Britan napisał/a:

Wracają. Ale czy to są dobre powroty? W zdecydowanej większości przypadków nie, bo ludzie nie wyciągają wniosków, nie przepracowują problemów. Tylko wracają jak zombie do siebie, bo są zależni, boją się samotności.


Ale Ty tej szansy nie chcesz smile


Co masz na myśli poprzez "Ty tej szansy nie chcesz?". Ja już pokazałem, że żałuje i że się zmienie, a Ona? Odpisała wtedy, że ona nie potrzebuje zmian, jej jest dobrze tak jak jest, ona się nie będzie zmieniać, nie chce nic naprawiać,  no kur#!, to tylko pokazuje jak jej "zależało" - więc pewnie wjechał inny fagas. Do odbudowy związku chyba są potrzebne dwie osoby. Nie będę się więcej przed kimś płaszczyć, po prostu pokaze swoją wartość, poprzeczka jest i tak bardzo wysoko zawieszona. A będzie już tylko wyżej. Kobiety nie myślą racjonalnie w takich przypadkach, tylko kierują się emocjami.

Napisałeś, że Cię poniosło dlatego zerwałeś, więc sam kierujesz się emocjami.


Tak zgadza się i to już się więcej nie powtórzy. Emocje są złym doradcą.

113 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-28 15:54:09)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Nie można oczekiwać od drugiej osoby, że ma obowiązek wybaczać, wracać i cokolwiek odbudowywać, bo JA TEGO CHCĘ. Dziewczyna stwierdziła, że ma dość zwiazku z tobą, twoich nieprzewidywalnych "wystąpień", niedojrzałości w sprawach życiowych i twoje zablokowanie jej i okrzyk że to koniec między wami był kroplą która przelala czarę. Teraz też wykazujesz się takimi cechami, że uchowaj Boże żebym spotkała takiego faceta na swojej drodze. Szukasz na siłę powodów, aby ją obciązyć winą za wszystko i zrobić z niej niewierną i diabli jeszcze wiedzą co, tylko nie bardzo możesz bo nie znajdujesz tu dostatecznego poklasku. Ludzie na tym forum jednak nieco w życiu widzieli i przeżyli i nie są budyniem karmieni, wiedzą co i jak wygląda. Zamiast przyjąć do wiadomości że wasze drogi się rozeszły, pamiętać to co dobre, bo przecież były też dobre chwile między wami, próbujesz się wybielić jak tylko możesz. Twoje puste slogany że przecież przeprosiłeś i chcesz się poprawić możesz między bajki wlożyć. Popraw się, dorośnij, dojrzej a może spotkasz w końcu kogoś, z kim stworzysz udany związek na mocnych fundamentach.

114

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Marata napisał/a:
Winterland napisał/a:

Gdyby nie ignorowała to bym się nie odpalił. Ludzie wracaja do siebie po zdradach, rozwodach. Jak mąż jest alkoholikiem, to żona bierze go za łapy i na odwyk, a nie ucieka do innego.

Nie uważam, że zrobiłem dobrze, jestem tylko człowiekiem a ludzie popełniają błędy. Jestem zdania, że każdy zasługuje na drugą szansę. Nie jestem jakimś patusem, mam wyższe wykształcenie i jestem w porządku facetem, po prostu poniosły mnie nerwy i to zaszło za daleko. Nadal stoję przy swoim, że gdy komuś zależy to o to walczy, a nie ucieka. Nie róbcie ze mnie potwora, niektórzy faceci są nieogarnieci, zdradzają, wyzywaja, a kobiety za nimi biegają.. ja przyznałem się do błędu, przeprosiłem i robicie ze mnie najgorszego.

O jakiej szansie Ty w ogóle mówisz?
Ona chciała z Tobą zamieszkać - powiedziałeś "Nie" i nie zamieszkaliście razem.
Ty powiedziałeś, że chcesz z nią zerwać i zakończył się Wasz związek.
Podjąłeś poważną decyzję pod wpływem chwili i ponosisz tego konsekwencje.

Mówisz zły okres w pracy. Ja mam dwójkę dzieci, psa, męża (taki lvl wyżej i wyżej niż Ty osiągnęłam, na razie możesz pomarzyć). I gdy wracam po trudnym dniu do domu to mam się zacząć wydzierać na dzieciaki, zbić męża i kopnąć psa, bo było mi ciężko? Mam się na nich wyżywać, bo internet temu nie działa, obiad nie ugotowany, a tamto porzygało się na moje nowe buty, a mi było ciężko w pracy?
No Ty właśnie tak zrobiłeś na własnej kobiecie i masz Ci los. No przejęła się tym, co kochany przez nią mężczyzna jej powiedział. No jak mogła?

Wiesz co ja robię? Wycieram rzygi, tulę internetowego niedoroba (kiedyś się nauczy) i idę z psem na spacer, żeby nie wyżywać się na moich bliskich. Oni są najważniejsi.
A Ty masz problem z panowaniem nad emocjami i teraz też rzucasz się jak wesz na powrózku.
To Ty zawaliłeś.
Ty wyżyłeś się na swojej dziewczynie.

Teraz zbieraj się do kupy, bo masz co robić. Zacznij od przestania oszukiwania siebie. Bo na razie idzie Ci to świetnie.
Gdyby i gdyby.
Nie ma gdyby, zrobiłeś, powiedziałeś i jest teraz jak jest.

Patrz do przodu, co masz, co straciłeś i co trzeba zrobić.


Czy ja Ci uprzykrzam w jakikolwiek sposób? Internetowy niedorozwoj jak to ujęłaś, zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

115 Ostatnio edytowany przez Marata (2021-07-28 16:04:26)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:
Marata napisał/a:

Mówisz zły okres w pracy. Ja mam dwójkę dzieci, psa, męża (taki lvl wyżej i wyżej niż Ty osiągnęłam, na razie możesz pomarzyć). I gdy wracam po trudnym dniu do domu to mam się zacząć wydzierać na dzieciaki, zbić męża i kopnąć psa, bo było mi ciężko? Mam się na nich wyżywać, bo internet temu nie działa, obiad nie ugotowany, a tamto porzygało się na moje nowe buty, a mi było ciężko w pracy?
No Ty właśnie tak zrobiłeś na własnej kobiecie i masz Ci los. No przejęła się tym, co kochany przez nią mężczyzna jej powiedział. No jak mogła?

Mówiłam o moim synu. Czytaj ze zrozumieniem.
Wiesz co ja robię? Wycieram rzygi, tulę internetowego niedoroba (kiedyś się nauczy) i idę z psem na spacer, żeby nie wyżywać się na moich bliskich. Oni są najważniejsi.
A Ty masz problem z panowaniem nad emocjami i teraz też rzucasz się jak wesz na powrózku.
To Ty zawaliłeś.
Ty wyżyłeś się na swojej dziewczynie.

Teraz zbieraj się do kupy, bo masz co robić. Zacznij od przestania oszukiwania siebie. Bo na razie idzie Ci to świetnie.
Gdyby i gdyby.
Nie ma gdyby, zrobiłeś, powiedziałeś i jest teraz jak jest.

Patrz do przodu, co masz, co straciłeś i co trzeba zrobić.


Czy ja Ci uprzykrzam w jakikolwiek sposób? Internetowy niedorozwoj jak to ujęłaś, zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

Mówiłam o moim synu.

Edit: dostajesz ode mnie kpa w 4 litery, bo płakanie i gdybanie nie buduje.
Zbieraj się do kupy i do przodu.

116

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Salomonka napisał/a:

Nie można oczekiwać od drugiej osoby, że ma obowiązek wybaczać, wracać i cokolwiek odbudowywać, bo JA TEGO CHCĘ. Dziewczyna stwierdziła, że ma dość zwiazku z tobą, twoich nieprzewidywalnych "wystąpień", niedojrzałości w sprawach życiowych i twoje zablokowanie jej i okrzyk że to koniec między wami był kroplą która przelala czarę. Teraz też wykazujesz się takimi cechami, że uchowaj Boże żebym spotkała takiego faceta na swojej drodze. Szukasz na siłę powodów, aby ją obciązyć winą za wszystko i zrobić z niej niewierną i diabli jeszcze wiedzą co, tylko nie bardzo możesz bo nie znajdujesz tu dostatecznego poklasku. Ludzie na tym forum jednak nieco w życiu widzieli i przeżyli i nie są budyniem karmieni, wiedzą co i jak wygląda. Zamiast przyjąć do wiadomości że wasze drogi się rozeszły, pamiętać to co dobre, bo przecież były też dobre chwile między wami, próbujesz się wybielić jak tylko możesz. Twoje puste slogany że przecież przeprosiłeś i chcesz się poprawić możesz między bajki wlożyć. Popraw się, dorośnij, dojrzej a może spotkasz w końcu kogoś, z kim stworzysz udany związek na mocnych fundamentach.


Ale ona też nie jest święta i wina zawsze leży po środku. Nie będę tutaj przedstawiać jej zachowan, bo to nie ma sensu. Chciałem przedstawić moją perspektywę na to wszystko wszystko i poznać wasza opinie.

117 Ostatnio edytowany przez Britan (2021-07-28 16:05:17)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

Czy ja Ci uprzykrzam w jakikolwiek sposób? Internetowy niedorozwoj jak to ujęłaś, zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

Przecież Marata nie napisała tego o Tobie. Musisz nauczyć sie kontrolować emocje.

118

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Marata napisał/a:
Winterland napisał/a:
Marata napisał/a:

Mówisz zły okres w pracy. Ja mam dwójkę dzieci, psa, męża (taki lvl wyżej i wyżej niż Ty osiągnęłam, na razie możesz pomarzyć). I gdy wracam po trudnym dniu do domu to mam się zacząć wydzierać na dzieciaki, zbić męża i kopnąć psa, bo było mi ciężko? Mam się na nich wyżywać, bo internet temu nie działa, obiad nie ugotowany, a tamto porzygało się na moje nowe buty, a mi było ciężko w pracy?
No Ty właśnie tak zrobiłeś na własnej kobiecie i masz Ci los. No przejęła się tym, co kochany przez nią mężczyzna jej powiedział. No jak mogła?

Mówiłam o moim synu. Czytaj ze zrozumieniem.
Wiesz co ja robię? Wycieram rzygi, tulę internetowego niedoroba (kiedyś się nauczy) i idę z psem na spacer, żeby nie wyżywać się na moich bliskich. Oni są najważniejsi.
A Ty masz problem z panowaniem nad emocjami i teraz też rzucasz się jak wesz na powrózku.
To Ty zawaliłeś.
Ty wyżyłeś się na swojej dziewczynie.

Teraz zbieraj się do kupy, bo masz co robić. Zacznij od przestania oszukiwania siebie. Bo na razie idzie Ci to świetnie.
Gdyby i gdyby.
Nie ma gdyby, zrobiłeś, powiedziałeś i jest teraz jak jest.

Patrz do przodu, co masz, co straciłeś i co trzeba zrobić.


Czy ja Ci uprzykrzam w jakikolwiek sposób? Internetowy niedorozwoj jak to ujęłaś, zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

Mówiłam o moim synu.

W takim razie źle zinterpretowałem.

119

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Wielokropek napisał/a:

Proszę, napisz wyraźnie, kto robi z Ciebie najgorszego. smile


To, że ktoś przyznał się do błędu, że przeprosił nie jest równoznaczne z odebraniem drugiej osobie prawa do własnego zdania. Można przyjąć przeprosiny, można wybaczyć i nie zdecydować się na reaktywację związku. To Ty uciekłeś, nie ona. To Ty zakończyłeś związek, nie ona. I przyjmij do wiadomości fakt, że nie wszystkie kobiety ganiają za nieogarniętymi i zdradzającymi, że nie wszystkie kobiety pozostają w związku z alkoholikiem, że są kobiety, które nie chcą być z kimś, kto zamiast "wyłożyć kawę na ławę", manipuluje.

Otóż to.
Popatrz, byliście razem 4 lata, sam przyznałeś, że mimo jej próśb nie rzuciłeś palenia, nie chciałeś razem zamieszkać, w dodatku przelewałeś swoje frustracje związane z pracą na związek myśląc, że jak kocha to wszystko zniesie. Nie panowałeś nad emocjami, stosowałeś jakieś dziecinne straszaki.
Serio myślisz, że słowo "przepraszam" zawsze załatwi sprawę? Można przyjąć przeprosiny ale zdania nie zmienić i wciąż uważać, że rozstanie to lepsze rozwiązanie. Czasem po prostu się wie, że nie warto.
Piszesz, że każdy zasługuje na drugą szansę, że ludzie nie takie rzeczy wybaczają ale z drugiej strony po ch...rę tkwić w relacji, która nam nie odpowiada? Wy zdążyliście się bardzo dobrze poznać, podejrzewam, że to nie była pierwsza Twoja akcja skoro uznałeś, że ona na pewno zareaguje inaczej (jak wcześniej?), ale się przeliczyłeś.
Jak chcesz się zmienić, to zrób to dla siebie, a nie by komuś coś udowodnić. Może ona poznała kogoś ale wcale nie jest powiedziane, że na pewno. Ty przecież i tak nie chciałeś razem zamieszkać, więc zrywając z Tobą sama już bez oglądania na Ciebie, dość szybko zorganizowała przeprowadzkę. Czasem naprawdę nie warto dawać szansy, kiedy się widzi, że to nie ma sensu, że związek nas nie satysfakcjonuje, a nawet blokuje i jest źródłem negatywnych emocji. Podejrzewam, że dziewczyna po tym wszystkim poczuła w końcu ulgę, że się od Ciebie uwolniła. Dlatego uważam, że ona nie będzie chciała wrócić, nawet jak z innym nie wyjdzie czy szybko kogoś nie pozna. Może byłaby szansa, gdybyś potrafił potrafił utrzymać nerwy i emocje na wodzy. Pokazałeś jednak, że kompletnie nad tym nie panujesz, a Twoje przeprosiny są nic nie warte.
Ja wychodzę z założenia, że jest się z kimś by było razem lepiej, a nie gorzej.

120

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Wiesz co? Zostaw tego kompa. Idź sobie gdzieś, przewietrz głowę.
Pomedytuj czy coś, co przynosi Ci spokój. Wróć, gdy ochłoniesz.
Przeczytaj jeszcze raz swój watek i nie broń się przed tym, co tu jest napisane.
Ja wiem, że to trudne, wywołuje bunt i odruch obronny, ale mi wiele razy pomogło się pozbierać i ruszyć do przodu.

121

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Winterland napisał/a:

zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

O, rany! Facet na wysokim stanowisku o pensji, której inni mogą pozazdrościć.. a wciąż mieszka z rodzicami, swoje frustracje przelewa(ł) na kobietę z którą był, miał w nosie jej potrzeby itd. No serio jest czego pozazdrościć.
Jak widać rozwój emocjonalny nie idzie w parze z zawodowym.
Twoja ex na szczęście (dla niej) pokazała, że ma większe jaja i potrafi postawić granice i zadbać o własny komfort, również psychiczny.

122

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Roxann napisał/a:
Winterland napisał/a:

zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

O, rany! Facet na wysokim stanowisku o pensji, której inni mogą pozazdrościć.. a wciąż mieszka z rodzicami, swoje frustracje przelewa(ł) na kobietę z którą był, miał w nosie jej potrzeby itd. No serio jest czego pozazdrościć.
Jak widać rozwój emocjonalny nie idzie w parze z zawodowym.
Twoja ex na szczęście (dla niej) pokazała, że ma większe jaja i potrafi postawić granice i zadbać o własny komfort, również psychiczny.

Właśnie.
Jak się wczytać dokładnie we wszystkie wpisy autora, to dopiero spada kurtyna i można się dopatrzeć prawdziwycch powodów odejścia tej dziewczyny. Facet ma naprawdę wiele do przepracowania, tylko on ani myśli czegoś z tym zrobić i to jest naprawdę smutne w tej całej historii.

123

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Salomonka napisał/a:
Roxann napisał/a:
Winterland napisał/a:

zajmuje bardzo wysokie stanowisko w jednej z największych firm w Polsce (o mojej pensji możesz sobie pomarzyć - idąc Twoim tokiem rozumowania, idiotyczne), musisz się dowartościować? Serio?. Jesteśmy tylko ludźmi i popełniamy błędy, przyszedłem tutaj po pomoc, a nie po lincz. Też mam psa i dbam o niego, jesli będę miał dzieci w przyszłości, też będę o nie dbać. Powtarzam jesteśmy TYLKO LUDZMI I POPEŁNIAMY BŁĘDY.

O, rany! Facet na wysokim stanowisku o pensji, której inni mogą pozazdrościć.. a wciąż mieszka z rodzicami, swoje frustracje przelewa(ł) na kobietę z którą był, miał w nosie jej potrzeby itd. No serio jest czego pozazdrościć.
Jak widać rozwój emocjonalny nie idzie w parze z zawodowym.
Twoja ex na szczęście (dla niej) pokazała, że ma większe jaja i potrafi postawić granice i zadbać o własny komfort, również psychiczny.

Właśnie.
Jak się wczytać dokładnie we wszystkie wpisy autora, to dopiero spada kurtyna i można się dopatrzeć prawdziwycch powodów odejścia tej dziewczyny. Facet ma naprawdę wiele do przepracowania, tylko on ani myśli czegoś z tym zrobić i to jest naprawdę smutne w tej całej historii.

Dlatego mówiłem, że jest szansa powrotu tylko jeżeli autor zda sobie na prawdę sprawę ze swoich błędów, przeanalizuje je, przepracuje i się zmieni.
Niestety mało kto tak robi.

124 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2021-07-28 16:48:22)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:
Salomonka napisał/a:
Roxann napisał/a:

O, rany! Facet na wysokim stanowisku o pensji, której inni mogą pozazdrościć.. a wciąż mieszka z rodzicami, swoje frustracje przelewa(ł) na kobietę z którą był, miał w nosie jej potrzeby itd. No serio jest czego pozazdrościć.
Jak widać rozwój emocjonalny nie idzie w parze z zawodowym.
Twoja ex na szczęście (dla niej) pokazała, że ma większe jaja i potrafi postawić granice i zadbać o własny komfort, również psychiczny.

Właśnie.
Jak się wczytać dokładnie we wszystkie wpisy autora, to dopiero spada kurtyna i można się dopatrzeć prawdziwycch powodów odejścia tej dziewczyny. Facet ma naprawdę wiele do przepracowania, tylko on ani myśli czegoś z tym zrobić i to jest prawdziwie  smutne w tej całej historii.

Dlatego mówiłem, że jest szansa powrotu tylko jeżeli autor zda sobie na prawdę sprawę ze swoich błędów, przeanalizuje je, przepracuje i się zmieni.
Niestety mało kto tak robi.

Tak, pisałeś już o tym Britan i to jest racja. Tylko my tu gadamy,  gadamy, a to wszystko jak grochem o ścianę.

125

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:

Dlatego mówiłem, że jest szansa powrotu tylko jeżeli autor zda sobie na prawdę sprawę ze swoich błędów, przeanalizuje je, przepracuje i się zmieni.
Niestety mało kto tak robi.

Ale po co ona ma do niego wracać? Panowanie nad emocjami to nie jest coś co można zmienić z dnia na dzień. Ok, teraz się trochę uspokoił bo nie ma pożywki, dziewczyna wyjechała, wszędzie zablokowała. Jaką by miała gwarancję, że się to nie powtórzy? On cały czas powtarza, że gdyby kochała, to by wybaczyła i dała szansę. Nie, nie zawsze tak jest.
Ja sama kilka lat temu zerwałam z chyba obiektywnie dość fajnym facetem po tym jak przyszedł do domu wypity i mu się agresja włączyła (nie chciałam go przytulić). Dla mnie to wystarczyło. Też błagał, przepraszał, kwiatki słał... no ale co ja miałabym wybaczyć "w imię miłości" a potem jak na szpilkach siedzieć i czekać w jakim stanie wróci ze spotkania z kumplami i czy znowu odwali taką akcję? Podobnie by było gdyby facet się na mnie wyżywał bo np. ktoś w pracy go wkurzył. No sorry. Kobieta to nie worek treningowy i nie terapeutka czy samarytanka.
Jak poznałam obecnego partnera, też palił. Nie zignorował jednak moich próśb, by rzucił (raz, że mi to przeszkadzało, a dwa zależy mi na jego zdrowiu). Najpierw przerzucił na iqosy, teraz właściwie już nie pali.
Nie widzę racjonalnego wytłumaczenia, po ch..rę miałabym się z tamtym użerać i żyć w napięciu, tym samym blokując sobie szansę na poznanie kogoś, kto bardziej mi pasuje? A oni choć relatywnie młodzi, są już w takim wieku, gdzie charakter jest raczej ukształtowany i wiedzą co chcą od życia. Ona chciała się usamodzielnić i bardzo szybko to zrobiła, jak tylko z nim zerwała. Po co być w zwiazku, który nas ogranicza i nie satysfakcjonuje? Szczególnie, jak nie są/byli małżeństwem, nie mają dzieci itd.

126

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Roxann napisał/a:
Britan napisał/a:

Dlatego mówiłem, że jest szansa powrotu tylko jeżeli autor zda sobie na prawdę sprawę ze swoich błędów, przeanalizuje je, przepracuje i się zmieni.
Niestety mało kto tak robi.

Ale po co ona ma do niego wracać? Panowanie nad emocjami to nie jest coś co można zmienić z dnia na dzień. Ok, teraz się trochę uspokoił bo nie ma pożywki, dziewczyna wyjechała, wszędzie zablokowała. Jaką by miała gwarancję, że się to nie powtórzy? On cały czas powtarza, że gdyby kochała, to by wybaczyła i dała szansę. Nie, nie zawsze tak jest.
Ja sama kilka lat temu zerwałam z chyba obiektywnie dość fajnym facetem po tym jak przyszedł do domu wypity i mu się agresja włączyła (nie chciałam go przytulić). Dla mnie to wystarczyło. Też błagał, przepraszał, kwiatki słał... no ale co ja miałabym wybaczyć "w imię miłości" a potem jak na szpilkach siedzieć i czekać w jakim stanie wróci ze spotkania z kumplami i czy znowu odwali taką akcję? Podobnie by było gdyby facet się na mnie wyżywał bo np. ktoś w pracy go wkurzył. No sorry. Kobieta to nie worek treningowy i nie terapeutka czy samarytanka.
Jak poznałam obecnego partnera, też palił. Nie zignorował jednak moich próśb, by rzucił (raz, że mi to przeszkadzało, a dwa zależy mi na jego zdrowiu). Najpierw przerzucił na iqosy, teraz właściwie już nie pali.
Nie widzę racjonalnego wytłumaczenia, po ch..rę miałabym się z tamtym użerać i żyć w napięciu, tym samym blokując sobie szansę na poznanie kogoś, kto bardziej mi pasuje? A oni choć relatywnie młodzi, są już w takim wieku, gdzie charakter jest raczej ukształtowany i wiedzą co chcą od życia. Ona chciała się usamodzielnić i bardzo szybko to zrobiła, jak tylko z nim zerwała. Po co być w zwiazku, który nas ogranicza i nie satysfakcjonuje? Szczególnie, jak nie są/byli małżeństwem, nie mają dzieci itd.

Teraz? Po nic. Kiedyś jeśli się zmieni to może. Nie wiadomo jak życie się ułoży.
Mimo wszystko ona sama potrzebuje naprawy, bo tolerowała takie zachowanie 4 lata, a to o 4 lata za długo.

127 Ostatnio edytowany przez Candy2 (2021-07-28 17:03:53)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

A mnie też zastanawia kwestia dlaczego aż 4 lata byliście razem i nie zamieszkaliscie razem? "Bo nie chciałeś płacić za wynajem" a przecież podobno masz stanowisko godne pozazdroszczenia? To jak to w końcu to jest ? Myślę, że twoja dziewczynę związek zmęczył, facet 28 lat już mógłby myśleć poważniej, rozchwianie emocjonalne plus niedojrzałość, która pokazujesz w każdej swojej wypowiedzi udowadnia ,że dziewczyna dobrze zrobiła nie zgadzając się na powrót. Z twojej każdej wypowiedzi brzmi takie rozhisteryzowanie.

128

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Britan napisał/a:

Teraz? Po nic. Kiedyś jeśli się zmieni to może. Nie wiadomo jak życie się ułoży.
Mimo wszystko ona sama potrzebuje naprawy, bo tolerowała takie zachowanie 4 lata, a to o 4 lata za długo.

Ale w końcu poszła po rozum do głowy i powiedziała pass.

129 Ostatnio edytowany przez IsaBella77 (2021-07-29 12:49:31)

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?
Salomonka napisał/a:

Właśnie.
Jak się wczytać dokładnie we wszystkie wpisy autora, to dopiero spada kurtyna i można się dopatrzeć prawdziwycch powodów odejścia tej dziewczyny. Facet ma naprawdę wiele do przepracowania, tylko on ani myśli czegoś z tym zrobić i to jest naprawdę smutne w tej całej historii.

Skąd wniosek o tym, że nie zamierzam nic z tym zrobić? Pisałem wcześniej, że zamierzam. Pisałem także, że niektóre zdarzenia otwierają oczy - tak jest tym razem.

Zamierzam wyciągnąć wnioski, przepracować to wszystko i stać się lepszym człowiekiem.

Nie zamieszkaliśmy, ponieważ zamiast na wynajem wolałbym przeznaczyć pieniądze na remont generalny całego mieszkania. Tu nie chodzi o stanowisko i zarobki.

rossanka napisał/a:

Powiedziałeś jej ,że Ty juz zrobiłeś krok do zgody, teraz kolej na nią?

Nie, ale jest świadoma i widziała ile razy próbowałem to naprawić i jak bardzo żałuje.

130

Odp: Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Historia dobiega końca. Moja ex ma innego faceta, od tygodnia spamuje zdjeciaciami na instagramie, żeby mi jeszcze bardziej dowalić, robi wszystko, aby zrobić na złość, aby jak najbardziej zranić. Po 4.5 rocznym związku, związała się z facetem po 3 miesiącach czym pokazała ile to dla niej wszystko znaczyło smile. Zaznacze, iż pisała, że będzie dlugo sama, że mnie kocha ale nie jest w stanie tego przeskoczyć, że bardzo ją zraniłem. Śmiechu warte. Wziąłem sie za siebie, codziennie trenuje, udoskonalam siebie, pracuje nad swoim charakterem, tak jak obiecałem. To było nic nie warte, w moment wykreśliła mnie z swojego życiorysu. Nie zaufam już żadnej kobiecie. Tak jak obiecałem, będę walczył o siebie, będę najlepsza wersją własnego ja, nie będę wchodzić w żadne związki bo to nie ma sensu aktualnie. Wyszło kto jest dojrzały, a kto jest gówniarzem. Życie bywa nieprzewidywalne.

Posty [ 66 do 130 z 143 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Rozstanie - czy są jakiekolwiek szanse na powrót?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024