Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 22 ]

1 Ostatnio edytowany przez netka00 (2016-10-15 04:41:00)

Temat: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Z góry przepraszam, historia będzie długa, a przypadek beznadziejny, ale nie radzę sobie. Mam nadzieje, że ktoś dotrze do końca. Szaleję z bólu, żalu i cierpienia i nie mam nawet komu się wyżalić.. Moje przyjaciółki nie chcą mnie już słuchać, nie potrafią mi pomóc. Jesteśmy dorosłymi ludźmi (ja 26 on 29 lat), choć historia może się wydawać jak rodem z podstawówki..

Zacznę od początku.. z G. poznaliśmy się rok temu przez wspólnych znajomych..5 miesięcy wcześniej zostawił mnie facet dla innej, po 4letnim poważnym związku.. przyznam, że byłam wtedy zraniona, niegotowa emocjonalnie na nowy związek i nadal tkwiłam myślami i sercem w przeszłości.. dlatego na początku broniłam się przez tą znajomością, ale G. nie odpuszczał,  bardzo się starał, pisał do mnie codziennie, nawet jak nie odpisywałam.. aż w końcu uległam, na początku nasza znajomość była tylko facebookowa, ale bardzo zbliżyliśmy się do siebie, potem zaczęliśmy się spotykać, aż w końcu zostaliśmy parą.. niestety rozstanie z poprzednim facetem sprawiło, że podświadomie nie chciałam się angażować w nowy związek, bałam się odrzucenia, kolejnego zranienia.. wiec podchodziłam do tej relacji z dystansem mimo, że G. bardzo się starał, był cudowny, czuły, opiekuńczy, kochany, robił dla mnie wszystko i widać było, że jest zaangażowany i  jestem dla niego najważniejsza.. tak się złożyło, że po jakiś 3 miesiącach bycia razem miałam w mieszkaniu remont łazienki i postanowiliśmy z G. że na czas remontu zamieszkam u niego.. po jakimś miesiącu wspólnego mieszkania ze sobą, kiedy wydawało mi się, że wszystko układa nam się bardzo dobrze, nagle G. zaczął mi sugerować, że jednak nie pasujemy do siebie.. zarzucił mi, że nie angażuję się w tą znajomość, tak jak on by chciał, że nie czuje się u niego jak u siebie, tylko jakbym była u niego gościem, że nie doceniam tego co dla mnie robi, że on dużo daje od siebie, ale też dużo oczekuje, itd... przyznam szczerze, że zaskoczyła mnie ta rozmowa, bo jego wcześniejsze zachowanie nie wskazywało na to, żeby między nami było coś nie tak a ja pokazywałam mu, że coraz bardziej angażuje się w nasz związek, choć faktycznie miał rację, nadal podchodziłam do tej relacji z lekkim dystansem i nie byłam zaangażowana tak na 100%, potrzebowałam po prostu więcej czasu, choć zapewniałam go że zależy mi na nim.. i co wtedy zrobił G.? zostawił mnie.. kompletnie wybiło mnie to z równowagi, nie spodziewałam się takiej decyzji..  zamiast walczyć, spróbować coś zmienić, zamknęłam się w skorupce, zraniona, z myślą, że jestem beznadziejna i kolejny facet mnie  nie chce .. przez następny miesiąc nie spotykaliśmy się, mimo, że pisaliśmy ze sobą codziennie.. po tym czasie zaproponował mi, żebyśmy spróbowali jeszcze raz.. powoli.. bez mieszkania ze sobą, żebyśmy wrócili do etapu spotykania się i zobaczyli co z tego wyjdzie.. zgodziłam się, bo mi na nim zależało.. w między czasie pojechaliśmy na weekend z jego znajomymi w góry.. i znowu sytuacja powtórzyła się.. w moim odczuciu było wszystko w porządku, było miło, nie kłóciliśmy się, super spędziłam czas, ale jak wróciliśmy powiedział, że musimy porozmawiać.. gadaliśmy przez telefon i powiedział, że ten wyjazd znowu pokazał mu, że jednak nie pasujemy do siebie, znów zarzucił mi brak zaangażowania w związek i w to co się działo na wyjeździe, powiedziałam mu, że staram się, , a on mi na to, że efektów nie widać, że na razie nie przejdziemy  na  „wyższy etap znajomości” i nie jest w stanie zagwarantować mi, że kiedykolwiek przejdziemy.. kolejny zimny prysznic.. wtedy nie wytrzymałam i poniosły mnie emocje.. powiedziałam mu w złości, że w takim razie to nie ma sensu i niech się zastanowi czy nie lepiej całkowicie zerwać tej znajomości.. i co wtedy zrobił? Popłakał się do słuchawki i zarzucił mi że wole przekreślić to wszystko co było między nami niż spróbować się zmienić.. następnego dnia G. przyjechał do mnie z kwiatami i z wielkimi przeprosinami.. przez pewien czas było między nami dobrze.. Potem tak się złożyło, że miał remont w swoim biurze i przez tydzień nie mogłam się doprosić, żeby umówił się ze mną na spotkanie.. gdy nadszedł piątek myślałam, że w końcu spędzimy go razem..ale okazało się, że idzie na urodziny znajomego, nawet nie zaproponował żebym poszła z nim, ale trudno, nic się nie odezwałam… Rozmawialiśmy tego wieczora przez facebooka i nagle dostałam od niego wiadomość „nie mam dziewczyny, będę wcześniej u mamy to tam się ogarniemy” okazało się, że znajomi zaprosili go w sobotę na grila i pytali się czy będzie z dziewczyną (bo słyszeli od kogoś, że ma nową dziewczynę) a on im rzucił takim tekstem.. poczułam się wtedy strasznie, jakbym nic dla niego nie znaczyła.. oczywiście bardzo  głupio mu się zrobiło i przepraszał mnie za to, próbował się tłumaczyć, ale w połączeniu z tym wszystkim co się ostatnio między nami działo strasznie mnie to wtedy zabolało.. chciał przyjechać i mnie przeprosić, ale powiedziałam, że na razie nie chce się z nim widzieć.. i doprowadziło to do kolejnej przerwy między nami.. doszłam wtedy do wniosku, że jak mu na mnie zależy to powinien się teraz postarać i mi to pokazać , a jak nie to czas w końcu  skończyć tę znajomość.. bo ileż można żyć w takiej niepewności.. potem nasza relacja wyglądała tak, że przez najbliższe dwa miesiące znów pisaliśmy do siebie codziennie, od rana do wieczora, zachowywaliśmy się właściwie jak para, dzieliliśmy się wszystkim co się dzieje w naszym życiu, wspieraliśmy się, wysyłaliśmy zdjęcia, pisaliśmy sobie miłe rzeczy, buziaki, komplementy itd., myślałam, że wszystko jest na dobrej drodze, mimo, że się nie widywaliśmy jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy, tak przynajmniej myślałam.. nie kłóciliśmy się, świetnie się dogadywaliśmy, ale byłam zbyt uparta, żeby sama wyjść z inicjatywą spotkania, on też nie proponował mimo, że sugerował mi że tęskni za mną i widać było w tych rozmowach, że bardzo mu na mnie zależy.. doszłam do wniosku, że skoro przez cały związek to on miał wątpliwości, to ponowna próba bycia ze sobą powinna wyjść od niego, stwierdziłam, że dam mu tyle czasu ile będzie potrzebował na podjęcie tej decyzji ale nie będę mu tego narzucała.. aż nagle pewnego dnia ni z gruszki ni z pietruszki powiedział mi, że chciałby przejść na relację czysto koleżeńską… i znów kompletnie wybiło mnie to z równowagi.. po tym jak się zachowywał raczej spodziewałam się słów kocham cię ucieknijmy, a nie takiego czegoś.. znowu zimny prysznic.. spytałam się czemu nagle podjął taką decyzję, przecież wszystko było między nami ok., powiedział, że zaczęło go już męczyć to co jest między nami i sam przyznał, że tak naprawdę zachowujemy się jak para, ale do niczego to nie zmierza, bo wie jaką mieliśmy historię i znów będzie to samo.. że długo się nad tym zastanawiał, żebym nie utrudniała i uszanowała jego decyzję..  na początku starałam się z tym pogodzić.. ale jak przestał do mnie pisać to poczułam ogromną pustkę, uświadomiłam sobie jak bardzo mi na nim zależy, jak dużo wnosił do mojego życia.. obudziłam się nagle i zaczęłam mieć do siebie ogromne pretensje, że przez ten czas zamiast wziąć sprawę w swoje ręce, spotkać się, pogadać, czekałam biernie na jego inicjatywę.. stwierdziłam, że muszę o niego zawalczyć.. zaproponowałam spotkanie, zgodził się.. Pojechałam do niego, powiedziałam mu, że nie chce go tracić, że bardzo mi na nim zależy.. spytał się czego tak naprawdę od niego oczekuje.. gdy powiedziałam mu, że chciałabym z nim być zarzucił mi, że pisał mi że tęskni za mną, a ja nie reagowałam i  że tak naprawdę on myślał, że to ja go nie chce.. podziękował mi, że przyjechałam, przytulił mnie i powiedział, że też mu na mnie zależy, ale nie potrafimy tworzyć związku, że tworzymy związek dysfunkcyjny i minęło pół rok a my znów jesteśmy w tym samym miejscu  i żebym o nim zapomniała, bo tak będzie dla nas lepiej. Znów nie dałam za wygraną. Myślałam, że może zrobił to wszystko po to, żebym o niego zawalczyła, że może tego właśnie potrzebował, w końcu przecież zarzucał mi brak zaangażowania... po krótkim czasie zaproponowałam mu kolejne, niezobowiązujące spotkanie.. na co on mi powiedział, że to nie jest dobry pomysł, bo chce od niego czegoś czego on nie może mi dać, że tyle razy już próbowaliśmy i jest pewny, że nie możemy być już razem.. powiedział, że jak pisaliśmy ze sobą to nie dlatego, że chciał coś naprawić tylko pisał bo było miło, ale zobaczył, że za bardzo zaczynam się angażować, wiec stwierdził, że musi to przerwać dla mojego dobra. Zabolało mnie to i nie odzywałam się do niego przez jakiś czas.. Potem znów do niego napisałam.. Napisałam mu, że zrozumiałam, że jak jeszcze byliśmy parą to nie dawałam od siebie tyle ile powinnam, przeprosiłam go za to i powiedziałam, że  faktycznie za mało pokazywałam mu jak bardzo mi na nim zależy, że powinnam bardziej się starać i walczyć o ten związek. Powiedział mi, że docenia to co napisałam, że cieszy się, że w końcu zrozumiałam o co mu chodziło, ale czasu nie da się cofnąć, jego decyzja się w najbliższym czasie się nie zmieni, że szkoda, że obudziłam się dopiero po trzech miesiącach od rozstania, kiedy on wszystko co było między nami zostawił już dawno za sobą. Powiedział żebyśmy odpoczęli od siebie na jakiś czas, że on potrzebuje chwili oddechu. Spytałam się czy w takim razie mam już do niego nie pisać, powiedział, że nie zabrania mi, ale tak będzie dla mnie lepiej, żebym sobie to wszystko poukładała. Po tygodniu sam napisał, spytał czy wszystko w porządku, rozmawialiśmy normalnie. Nie poruszam już tematu „nas”, po kilku desperackich próbach, stwierdziłam, że nie będę się już narzucała, bo może go to jeszcze bardziej zniechęcić do mnie, widać, że teraz jest konsekwentny w swojej decyzji, a próby przekonania go do siebie, przynoszą odwrotny skutek. Od sierpnia nasza relacja wygląda tak, że raz, dwa razy w tygodniu pisze i pyta czy wszystko u mnie ok, ale jest oschły. Jak ja do niego napisze to odpisuje mi dwa zdania, a potem mówi, że musi już iść.  Czasem kończy rozmowę bez pożegnania. Aktualnie od dwóch tygodni nie odzywamy się do siebie… Wiem, że jest mu źle, bo ciągle na facebooka wstawia jakieś depresyjne piosenki. Nie ma nikogo, ale dla mnie jest oschły, nie daje mi żadnej nadziei, a teraz całkowicie przestał się odzywać…!

I teraz moje pytanie do was co robić, jak z nim rozmawiać? Czy są jeszcze jakieś chociaż minimalne szanse, że się zejdziemy? Nie mogę się powstrzymać, żeby nie napisać mu jak bardzo tęsknie i jak bardzo mi go brakuje. ale nie wiem czy powinnam.. Może dać mu teraz spokój na jakiś czas? Nie pisać do niego wcale, utrzymywać z nim relacje koleżeńskie, licząc że kiedyś zmieni zdanie czy podjąć kolejną desperacką próbę odzyskania go?

Wiem, że jestem głupia, bo ta znajomość była krótka, burzliwa i od początku się nam nie układało, ale jestem w stanie zrobić teraz wszystko, żeby dał mi jeszcze jedną, ostatnią szanse, a ja postaram się ją wykorzystać najlepiej.. dużo przemyślałam, dużo zrozumiałam i dużo rzeczy zrobiłabym teraz inaczej..  myślę, że  dopiero teraz jestem tak naprawdę gotowa na ten związek..  Nie wiem dlaczego, ale jeszcze nigdy tak nie przeżywałam zawodu miłosnego, jeszcze nigdy mi na nikim tak nie zależało jak na nim… mam poczucie, że nigdy sobie nie wybaczę, że go straciłam i nigdy o nim nie zapomnę.. To cudowny, dobry, pomocny, uczuciowy, zabawny, ambitny, zaradny, inteligentny facet..  Naprawdę uważam, że świetnie się dogadujemy.. ale zepsułam wszystko powinnam od początku więcej włożyć w ten związek i nie poddawać się tak łatwo..   Minęły już 3 miesiące od momenty kiedy powiedział mi, żebyśmy przeszli na relację koleżeńską, a ja płacze codziennie po kilka godzin,  męczą mnie obsesyjne myśli o nim.. nie opuszczają mnie nawet na chwilę.. tak bardzo za nim tęsknie, tak bardzo mi go brakuje.. sprawdzam co chwile jego facebooka, jak jakaś wariatka, przeglądam cały dzień jego zdjęcia i się zadręczam.. schudłam już 5 kilo i przy mojej aktualnej wadze (43kilo) wyglądam teraz jak anorektyczka, aż nieznajomi ludzie w pracy mnie zaczepiają i komentują to jaka jestem chuda.. myślałam, że czas uleczy rany, ale z czasem jest coraz gorzej i nie przechodzi nawet na chwilę. Po prostu oszalałam na jego punkcie.. tak jak wspominałam na początku, wcześniej zostawił mnie facet, po 4 latach związku, 3,5 roku wspólnego mieszkania ze sobą, gdzie planowaliśmy ślub, wspólne dzieci, zakup mieszkania itd. i choć bolało, byłam zraniona, ciężko było mi się z tym pogodzić, to dawałam sobie radę, żyłam normalnie, a przepłakane noce w tym czasie mogę policzyć na palcach jednej ręki, tak teraz nie wiem czemu straciłam całkowicie rozum, cierpię niesamowicie i nie mogę się pogodzić z jego strata..

Zobacz podobne tematy :
Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Mądry chłopak. Wie czego chce. Chce być dla drugiej osoby najważniejszy, kochany, doceniany. I o tym Ci mówi, tego oczekuje. I o to chodzi w byciu razem. A Ty starasz się tylko jak on kończy znajomość. Wtedy czujesz, że Ci zależy, wtedy rozpaczasz. Jak miałaś szansę to zmienić, to przespalas ją. Szczerze- uważam że on ma rację. Nawet jak coś zaczniecie na nowo, to to szybko zgaśnie. Skończ te bezsensowne gadki, przestań wchodzić na jego profil. Daj mu szansę bycia szczęśliwym.

3

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Może powiedz Mu to co napisałaś tutaj na koniec. O tym jak tamten związek wpłynął na Twoją psychikę, a jednocześnie jak ważne jest to co było między Wami i że już dawno czegoś takiego nie czułaś. Powiedz, że dopiero po tej stracie zrozumiałaś jak bardzo Ci na Nim zależy i poproś o ostatnią szansę. Jeżeli Ci ją da to wykorzystaj na maksa, a jeżeli nie to trudno. Musisz się z tym niestety pogodzić. Daj znać co tam z Wami. Życzę powodzenia, bo wiem co to znaczy płakać z miłości.

4

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!
MrówkaBigbitówka napisał/a:

Mądry chłopak. Wie czego chce. Chce być dla drugiej osoby najważniejszy, kochany, doceniany. I o tym Ci mówi, tego oczekuje. I o to chodzi w byciu razem. A Ty starasz się tylko jak on kończy znajomość. Wtedy czujesz, że Ci zależy, wtedy rozpaczasz. Jak miałaś szansę to zmienić, to przespalas ją. Szczerze- uważam że on ma rację. Nawet jak coś zaczniecie na nowo, to to szybko zgaśnie. Skończ te bezsensowne gadki, przestań wchodzić na jego profil. Daj mu szansę bycia szczęśliwym.

Naprawdę jakby dał mi jeszcze jedną ostatnią szansę, to sprawiłabym, żeby już zawsze czuł się najważniejszy, kochany i doceniany.. wiem, że jestem w stanie mu to dać, bo zawsze dużo dawałam od siebie w związkach... po prostu trawił na zły okres w moim życiu..  odbierałam te jego rozmowy jako atak na mnie i chęć dania mi do zrozumienia "sory ale nic z tego nie będzie", a nie próbę ratowania naszej relacji.. to wspaniały facet, a ja przez  przez swoją głupotę straciłam go i nie potrafię sobie z tym poradzić.. bardzo bym chciała, żeby dało się to jeszcze jakoś naprawić.. tylko nie mam pojęcia jak..

5

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!
netka00 napisał/a:
MrówkaBigbitówka napisał/a:

Mądry chłopak. Wie czego chce. Chce być dla drugiej osoby najważniejszy, kochany, doceniany. I o tym Ci mówi, tego oczekuje. I o to chodzi w byciu razem. A Ty starasz się tylko jak on kończy znajomość. Wtedy czujesz, że Ci zależy, wtedy rozpaczasz. Jak miałaś szansę to zmienić, to przespalas ją. Szczerze- uważam że on ma rację. Nawet jak coś zaczniecie na nowo, to to szybko zgaśnie. Skończ te bezsensowne gadki, przestań wchodzić na jego profil. Daj mu szansę bycia szczęśliwym.

Naprawdę jakby dał mi jeszcze jedną ostatnią szansę, to sprawiłabym, żeby już zawsze czuł się najważniejszy, kochany i doceniany.. wiem, że jestem w stanie mu to dać, bo zawsze dużo dawałam od siebie w związkach... po prostu trawił na zły okres w moim życiu..  odbierałam te jego rozmowy jako atak na mnie i chęć dania mi do zrozumienia "sory ale nic z tego nie będzie", a nie próbę ratowania naszej relacji.. to wspaniały facet, a ja przez  przez swoją głupotę straciłam go i nie potrafię sobie z tym poradzić.. bardzo bym chciała, żeby dało się to jeszcze jakoś naprawić.. tylko nie mam pojęcia jak..

Zgadzam sie z przedmowczynia. Ty nic nie zrozumialas Autorko Ty poprostu sie wystraszylas grubo ze wymknela Ci sie z rak Twoja poniekad zabaweczka. Bylo mi lo gdy on sie tak staral, nadskakiwal byl na kazde zawolanie. Wiedzialas ze masz go w garsci i nie musisz sie starac ...a on cierpial. Zaloze sie ze na tych wspolnych wyjazdach moze i bylas usmiechnieta i dobrze sie bawilas jak sama napisalas ale nie okazywalas mu czulosci, troski, zachowywalas sie raczej jak dobra kumpela a nie dziewczyna. Facet wkoncu zrozumial ze nic z tego nie bedzie chociazby sobie flaki wyprul wiec odpuscil, zreszta ile mozna skamlec o czyjes uczucie.A Ty.... A Ty uznalas ze skoro on ma problem i watpliwosci to on ma sobie sam poradzic i jeszcze Tobie cos udowadniac. Czysty egoizm. Ja tu nie widze zadnego uczucia z Twej strony. Dopiero teraz kiedy on naprawde sie oddalil, nie widujecie sie, nie piszecie wogole ze soba to wpadlas w panike i chcesz go rozpaczliwie odzyskac. Dla mnie nie chcesz odzyskac jego jako jego tylko to co Ci oferowala znajomosc z nim czyli ponownie troske, opiekunczosc i inne pozytywy bycia z nim. Jest jak praca ktorej sie nie lubie i srednio szanuje ale gdy sie nawet i ja traci to nagle pada strach z czego bedzie sie zyc.
Daj mu spokoj, nie probuj odzyskac tylko po to by sobie zrobic dobrze. On tez zasluzyl prawdziwe szczescie.

6 Ostatnio edytowany przez Summertime (2016-10-15 08:57:30)

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Witaj:) z zainteresowaniem.przyczytałam WSZYSTKO (podkreślam to ponieważ bywa, że czytam zaledwie początek)Autorko powiem Ci jedno taka jest natura człowieka jak czegoś nie ma to chce się to mieć...Tu nic już nie pomoże....To co możesz jedynie zrobić to ABSOLUTNIE całkowicie zakończyć tą znajomość.W ogóle się do Niego nie odzywając nie pisząc, nie dzwoniąc poprostu zerwij z Nim kontakt .Oczywiście najpierw poinformuj go o decyzji.Jest maleńka szansa,że być może zreflektuje się On i może jego myśli pokierują się w Twoją stronę bardziej przychylnie.Musisz zniknąć z Jego pola widzenia teraz niech On odczuje brak Ciebie.A Ty w tym czasie wyjdź do ludzi baw się!!Nie rozpaczaj teraz, ...bo w obecnym działanie nic nie osiągniesz.Jedynie deprechy załapiesz

7

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Jego winy też można się dopatrzeć sporo - po pierwsze starał się o autorkę zaraz po tym, jak porzucił ją facet, ona nie miała czasu, by przepracować jeden związek, a już była w następnym. Po drugie widać u niego naprzemienne przyciąganie i odpychanie: zaprasza ją do mieszkania razem, potem coś zarzuca, że nie pasują do siebie, potem przeprasza, potem razem wyjeżdżają i znów coś mu nie pasuje, znów przeprosiny kwiaty i tak w koło Macieju. A na autorkę jego oskarżenia o brak zaangażowania zawsze spadają nagle i są sporym zaskoczeniem - i to jest dla mnie szczególnie dziwne. Tak jakby on starał się dopatrzyć jakiejś jej winy na siłę. A może to on nie wie, czego chce, a nie ona? Może to on jest manipulantem?

Jak czytałam jej post to przypomniała mi się stara piosenka: pojawiasz się i znikasz, i znikasz, i znikasz; mam na twym punkcie bzika. Dokładnie taki jest związek autorki: on jest cudowny, potem się obraża, coś tam jej zarzuca, zrywa, potem wraca, a ona wariuje, bo nie wie, co się dzieje, ani na czym stoi.

Szczerze mówiąc, to ja bym zakończyła taki związek. Być może jest to zwykła różnica temperamentów, coś, co dla niej jest normalnym zachowaniem, dla niego oznacza chłód, bo nie ma demonstracyjnych całusów i przytulasków. Ja sama nie jestem zbyt temperamentna i nie lubię takich demonstracji - ale komuś może to nie odpowiadać, trzeba znaleźć kogoś o podobnym usposobieniu. Być może jest to manipulacja jej partnera. Metoda kija i marchewki, push - pull, a ona chodzi jak na skorupkach jajek, jak na szpilkach, bo nie wie, czym znowu mu podpadnie. Jakby nie było - sensu tu nie widzę.

8 Ostatnio edytowany przez netka00 (2016-10-17 23:50:40)

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

dziękuję za wszystkie wypowiedzi i cieszę się, że ktoś dotrwał do końca historii, bo chyba trochę przesadziłam z ilością tekstu.. ale mam nadzieje, że ktoś się jeszcze wypowie.. naprawdę  go kocham i to właśnie z nim chce być.. boję się, że jak całkowicie urwę z nim kontakt, to pomyśli, że mi na nim nie zależy skoro tak łatwo odpuściłam..

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Netka, tak na moje oko:
Byłaś z facetem 4 lata, zostawił Cię dla innej. To jest bardzo ciężkie dla psychiki, tym bardziej, że był to dla Ciebie poważny związek, z wielkimi planami. Wchodząc w nową relację nie byłaś z tego wyleczona, co za tym idzie po miesiącach katuszy świadomie czy nieświadomie potrzebowałaś (i nadal potrzebujesz) spokoju oraz mężczyzny, który mógłby się Tobą zaopiekować. Stąd nie okazywałaś może wielkich emocji, nie latałaś wokół faceta jak zakochany elektron, a widocznie on tak wyobrażał sobie przynajmniej pierwszą fazę związku - mdlących motylków w brzuchu z obu stron. Ty nie mogłaś mu tego dać z uwagi na niedawną przeszłość, on nie mógł Ci dać bezpieczeństwa - nie na tych warunkach. Nie każdy potrafi zająć się osobą skrzywdzoną. Teraz Ty traktujesz Wasze rozstanie na zasadzie osobistej porażki (popraw mnie, jeśli się mylę) zamiast uświadomić sobie, że w tym konkretnym - a może ogólnym - momencie oczekujecie czego innego od związku i do siebie nie pasujecie. Obwiniasz siebie, że TY znowu zawiodłaś, z TOBĄ ten ktoś nie chce być przez CIEBIE.

CatLady również napisała bardzo prawdopodobną opcję. Psycholi nie brakuje. Mógł wyczuć, że jesteś osobą delikatną i może chciał (chce?) uzależnić Ciebie od siebie.

W obu przypadkach radziłabym Ci uspokojenie się, przełknięcie końca, pracę nad sobą. Dopiero, gdy będziesz się czuła dobrze sama ze sobą, będziesz mogła zbudować stabilny związek, bez wątpliwości, czy "ten to ten".

10

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Netka, to może być prawda, CatLady. Po co być z kimś, jeśli musisz się dla niego zmieniać. To nie jest zdrowy układ, jeśli przed każdym swoim zachowaniem będziesz myślała, czy on będzie zadowolony. Jak postąpić, żeby on czuł tak i tak. Powinnaś być sobą i taka właśnie powinnaś mu odpowiadać. Prawdą też jest, że Ty sama wiesz najlepiej, czy weszłaś w ten związek za wcześnie, czy byłaś na niego gotowa i co kierowało Twoimi zachowaniami. Co mogę Ci doradzić? Jedna prostą rzecz, ale to powinna być ostatnia rzecz jaką zrobisz i to powinno zakończyć definitywnie ten rozdział w Twoim życiu. Napisz do niego list lub mail (jeśli masz możliwość). Napisz mu wszystko, od początku Waszej znajomości. Napisz mu szczerze co czułaś i dlaczego zachowywałaś się tak, a nie inaczej. Że bałaś się zaangażowania i odtrącenia. Napisz to wszystko, co napisałaś nam. Potem dodaj jak się czułaś przy nim, że dla Ciebie to było właściwe tempo rozwoju znajomości i nie potrafiłaś inaczej na tamten czas. Napisz co czułaś, gdy oddalał się od Ciebie i proponował zmianę relacji, że myślałaś że on teraz musi sam podjąć decyzję, dałaś mu czas i nie naciskałaś na niego. Napisz mu to wszystko i to co czujesz teraz. Przeproś go za swoje zachowanie i napisz, że zrozumiałaś swój błąd i żałujesz, że dopiero teraz. Napisz wszystko, co masz mu do powiedzenia, bo to może być ostatnia Wasza "rozmowa". Na koniec dodaj, że wiesz że on oczekiwał czegoś innego i że teraz to rozumiesz itp. I co najważniejsze: nie pisz, że chcesz do niego wrócić, że chcesz ostatniej szansy. To ma być list na pożegnanie i oczyszczenie, na wyjaśnienie wszystkiego i pogodzenie się z tym. Napisz, że wiesz że zasługuje na porządną dziewczynę i żałujesz, że straciłaś ten czas, kiedy byliście razem, bo teraz zachowałabyś się inaczej. Życz mu wiele szczęścia i zaznacz, że zawsze będzie dla Ciebie kimś ważnym itp. Po prostu napisz od serca to wszystko, co tutaj nam. Napisz, że za poprzednim facetem nie czułaś tego żalu i pustki, który jest teraz.  Przeczytaj 1000 razy, zmieniaj i dopisuj tak, żeby to zawierało wszystkie informacje, które chcesz mu przekazać. A potem to wyślij i nie licz na odpowiedź, to było tylko po to, żeby on wiedział. Jeśli znaczysz dla niego coś więcej i nadal o Tobie myśli i żałuje, że to się tak potoczyło, to jest szansa, że się odezwie i ... może dostaniecie kolejną szansę. Tylko tym razem bądź prawdziwa i nie bój się bliskości. Jeśli natomiast miałabyś się przy nim zmieniać i zachowywać inaczej (dla niego), nie myśl o powrocie. Zawsze będzie tak samo. Ty jesteś szczęśliwa i nie widzisz problemu, a on nie czuje zainteresowania. Jesteście różni i zawsze będziecie mieli problem z porozumieniem. Daj znać co zrobiłaś i jak potoczyły się sprawy. Trzymam kciuki smile

11

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Koni z jednej strony piszesz, że powinien ją wziąć taką jaką jest, a z drugiej radzisz, by się płaszczyła przed nim w liście ("Napisz, że wiesz że zasługuje na porządną dziewczynę i żałujesz, że straciłaś ten czas, kiedy byliście razem, bo teraz zachowałabyś się inaczej").

12

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Nie chodzi o płaszczenie, tylko o to, jaka ona jest naprawdę. Jeśli rzeczywiście zachowywała się inaczej, niż chciała to dlaczego nie ma się do tego przyznać. Popełniła błąd izolując się i dystansując. Jeśli jednak była sobą i wie, że takie zachowanie jest dla niej normalne, to tak jak pisałam, nic z tego nie będzie, bo za każdym razem pojawi się ten sam problem. Nie ma się zmieniać dla niego teraz. Netka pisała, że wtedy była inna, nie była otwarta na tę znajomość. Tyko w takim przypadku to wszystko ma sens. I tylko w takim przypadku warto coś jeszcze wyjaśniać. Ale to już ona musi przytomnie ocenić całą sytuację. Może nie do końca jasno się wyraziłam. smile

13

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Koni no właśnie, chodzi o to, że ona BYŁA SOBĄ w tamtym momencie smile Po czasie każdy może gadać "gdybym wiedział(-a)...". Więc moim zdaniem nie ma co pisać, że "gdybym mogła cofnąć czas..." tylko wyjaśnić, dlaczego tak się działo, a nie inaczej. Ale czy naprawdę jest sens?

14

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

No jeśli wtedy była sobą, to nie ma co w to wchodzić ponownie. Nie pasują do siebie i trzeba to zrozumieć. Czy jest sens wyjaśniac to nie wiem. Może to nic nie zmieni, a może uspokoi autorke, że wytłumaczyła swoje wcześniejsze zachowanie i pozwoli na zamkniecie tego rozdziału w jej życiu. Jeśli to ma jej pomóc, to niech napisze i wyjaśni. Jednak bez nastawiania się na odnowienie związku. Udawanie na pewno nie jest dobre. Tak jak ktoś pisał, to już manipulacja i życie pod dyktando, co też przez chwile przerabiałam. smile

15

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Ja też smile
Ale pomysł z listem jest dobry w terapii. Pewnie też o tym słyszałaś, skoro poleciłaś, tylko cały bajer polega na tym, by go NIE wysyłać, jedynie zachować i przeczytać, gdy emocje zejdą smile Potem człowiek się może dowiedzieć o sobie wielu ciekawych rzeczy.

16 Ostatnio edytowany przez netka00 (2016-10-18 02:44:28)

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

dziewczyny, naprawdę bardzo wam dziękuję za wypowiedzi, każda z was ma dużo racji.. oczywiście była w naszym związku, czułość, fascynacja, dawałam mu do zrozumienia, że mi na nim zależy ale było dokładnie tak jak pisze Była narzeczona, nie potrafiłam się do końca otworzyć na nowy związek, nie było wielkich deklaracji z mojej strony, nie okazywałam mu wielkich emocji, mdlących motylków w brzuchu a on właśnie tak wyobrażał sobie tą pierwszą fazę związku.. wtedy nie potrafiłam mu tego dać, ale teraz naprawdę czuje, że jestem gotowa na nowy związek, na związek z nim... i właśnie dlatego chcę wszystko naprawić, dostać ostatnią szansę, bo tak jak Koni napisała - nie byłam do końca sobą i wiem, że takie zachowanie nie jest dla mnie normalne.. myślę, że tak naprawdę oczekujemy tego samego od bycia z kimś, od związku.. tylko ja potrzebowałam więcej czasu na to, żeby się odtworzyć a on chciał  wszystko od razu.. stąd te nieporozumienia.. miałam wtedy zaniżoną samoocenę i jego rozmowy traktowałam trochę jak taki atak na mnie i zamiast spróbować szczerze i otwarcie porozmawiać, wyjaśnić, wolałam się wycofać i poddać, teraz żałuję.. być może jest tak jak piszecie.. że jest zwykłym manipulantem, sam nie wiedział czy mnie chce lub po prostu zbyt wiele nas dzieli i nawet jakbym się nie wiem jak starała i tak nic by z tego nie wyszło.. ale chciałabym dostać jeszcze jedną szansę, żeby się o tym przekonać teraz kiedy przeszłość zostawiłam za sobą, czuję się gotowa na nowy, poważny związek, zrozumiałam jak dużo dla mnie znaczy i jestem w stanie dać mu o wiele więcej niż wtedy..
Zastanawiałam się już nad napisaniem takiego listu, ale prawda jest taka, że właściwie te wszystkie rzeczy, o których pisze Koni już mu powiedziałam po rozstaniu, ale jak widać to nie pomogło… ciągle biję się z myślami czy zdecydować się na taki list.. moim priorytetem teraz jest ponownie przekonać go do siebie.. nie chciałabym już popełnić żadnego błędu..

17

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

dziewczyny, czytam wasze odpowiedzi i jestem przerażona..

ten czlowiek wykazuje zachowania psychopatyczne i ewidentnie uzaleznil dziewczynę od siebie.


autorko, skoro napisalas na tym forum, to i ja sie wypowiem.

wejdź na stronę internetową "moje dwie głowy" i poczytaj o czerwonych lampkach.

jesli nic z tego nie będzie pasowało do Twojego związku i Twojego chłopaka, to odszczekam to, co napisałam.

18

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Wiem, ze latwo sie mowi, ale radzilabym Ci sie uspokoic przede wszystkim i dac sobie czas. Wiem, ze w natloku tych wszystkich emocji jest to bardzo trudne, bo na gwalt chcesz wszystko naprawic i nie marnowac czasu, ale prawie na pewno popelnisz w ten sposob blad. Wyjdziesz z nierownej pozycji, tej w ktorej Ty bedziesz udowadniac, starac sie i wypruwac z siebie flaki, a moze okazac sie, ze to tez nie poskutkuje. Mam wrazenie, ze jestes teraz bardzo niestabilna emocjonalnie, nie mialas czasu poukladac sobie w glowie po jeszcze poprzednim zwiazku a teraz doszly kolejne zawirowania.
Poza tym, _v_ moze miec racje. Tez mam wrazenie ze on przeciagal strune, sprawdzal na ile jeszcze moze.
Jesli naprawde nie chcesz popelnic zadnego bledu, to daj sobie chwile, daj mu do zrozumienia, czy powiedz, napisz, nie ma co sie czaic, ze jestes gotowa na cos wielkiego z nim, ze darzysz go uczuciem ( ale bez obwiniania sie ), nastepny krok powinien nalezec do niego.

19

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Przebrnęłam przez cała historię,dla mnie jest tak jak mowi Vałka koleś ewidentnie Cie uzależnił (codzienne rozmowy ) tu pitu pitu niby wszystko Cacy a za chwile jeb tylko koledzy,sorry normalni ludzie nie robia takich rzeczy. Teraz utrzymuje Cię w niepewności odzywając się sporadycznie jednak nie dając o sobie zapomnieć i poznać kogos nowego. Zablokuj kontskt i odetnij się całkowicie. Nic nie bedzie z tego dobrego jedyne co moze byc to ból i cierpienie.

20 Ostatnio edytowany przez netka00 (2016-10-18 23:02:01)

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

_v_ przeczytałam tekst o czerwonych lampkach…. widzę, że scenariusz taki jak w moim związku, choć przyznaje, że dużo punktów z tej drugiej części się nie zgadza..  na początku bardzo się starał o mnie, stworzył wizję wspaniałej wspólnej przyszłości i wizję wspaniałego siebie, z czasem faktycznie pojawiła się u niego nadmiernna potrzeba adorowania go, zaczął „stroił bardziej lub mniej zawoalowane fochy”, gdy nie dostawał tego, co chciał, zdarzało mu się twierdzić, że to co robie jest niewystarczająco zadowalające a wręcz kiepskie (choć do tej pory twierdził coś odwrotnego).. i zgadza się „Coraz częściej musisz przy nim chodzić na paluszkach albo traktować jak zgniłe jajo, bo on coraz częściej wykazuje niezadowolenie, poirytowanie, czepia się i podnosi poprzeczkę wszelakich wymagań a Ty czujesz się coraz bardziej nieadekwatna, niewystarczająca, niedoskonała”  „rusza wyczerpujący taniec odejść, powrotów, miodowych miesięcy, skrajnych uniesień i równie skrajnych upokorzeń, jego obietnic i jawnego ich niedotrzymywania” :I

tak czy siak jego plan uzależnienia mnie od siebie wyszedł mu doskonale...

21

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!
netka00 napisał/a:

_v_ przeczytałam tekst o czerwonych lampkach…. widzę, że scenariusz taki jak w moim związku, choć przyznaje, że dużo punktów z tej drugiej części się nie zgadza..  na początku bardzo się starał o mnie, stworzył wizję wspaniałej wspólnej przyszłości i wizję wspaniałego siebie, z czasem faktycznie pojawiła się u niego nadmiernna potrzeba adorowania go, zaczął „stroił bardziej lub mniej zawoalowane fochy”, gdy nie dostawał tego, co chciał, zdarzało mu się twierdzić, że to co robie jest niewystarczająco zadowalające a wręcz kiepskie (choć do tej pory twierdził coś odwrotnego).. i zgadza się „Coraz częściej musisz przy nim chodzić na paluszkach albo traktować jak zgniłe jajo, bo on coraz częściej wykazuje niezadowolenie, poirytowanie, czepia się i podnosi poprzeczkę wszelakich wymagań a Ty czujesz się coraz bardziej nieadekwatna, niewystarczająca, niedoskonała”  „rusza wyczerpujący taniec odejść, powrotów, miodowych miesięcy, skrajnych uniesień i równie skrajnych upokorzeń, jego obietnic i jawnego ich niedotrzymywania” :I

tak czy siak jego plan uzależnienia mnie od siebie wyszedł mu doskonale...

Jeśli tak się sprawy mają, to rozstanie jest najlepszym, co mogło Cię spotkać. Odwołuję propozycję pisania listu, a już na pewno nie wysyłaj go ( dokładnie tak, jak pisała Była_Narzeczona smile ) . Co innego jeśli rzeczywiście wina leży po naszej stronie i czujemy to, a co innego jak ktoś nam to wmawia i jeszcze oczekuje przeprosin za nasze zachowanie. Dodatkowo, pisałaś że już mu to wszystko powiedziałaś, a on i tak nie zareagował na to. Ciężki przypadek i raczej stale miałabyś problem z takim związkiem. Przypomina mi się, jak kiedyś dostałam ochrzan, że nie pomyślę żeby pranie zrobić. Na następny dzień zrobiłam to pranie, ale i tak było źle, bo wyprałam białe, a on chciał kolorowe.. I znów było źle.. smile Jeśli dostrzegłaś to, że Tobą manipulował i uzależnił od siebie, to teraz chyba krótsza droga do wyleczenia się z niego... Mam taką nadzieję. Trzymam kciuki smile

22

Odp: Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!
koni napisał/a:

Jeśli tak się sprawy mają, to rozstanie jest najlepszym, co mogło Cię spotkać. Odwołuję propozycję pisania listu, a już na pewno nie wysyłaj go ( dokładnie tak, jak pisała Była_Narzeczona smile ) . Co innego jeśli rzeczywiście wina leży po naszej stronie i czujemy to, a co innego jak ktoś nam to wmawia i jeszcze oczekuje przeprosin za nasze zachowanie. Dodatkowo, pisałaś że już mu to wszystko powiedziałaś, a on i tak nie zareagował na to. Ciężki przypadek i raczej stale miałabyś problem z takim związkiem. Przypomina mi się, jak kiedyś dostałam ochrzan, że nie pomyślę żeby pranie zrobić. Na następny dzień zrobiłam to pranie, ale i tak było źle, bo wyprałam białe, a on chciał kolorowe.. I znów było źle.. smile Jeśli dostrzegłaś to, że Tobą manipulował i uzależnił od siebie, to teraz chyba krótsza droga do wyleczenia się z niego... Mam taką nadzieję. Trzymam kciuki smile

droga do wyleczenia i tak będzie długa i żmudna, bo serce nie zawsze chce słuchać rozumu.. już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć.. bo wydawało mi się, że to dobry człowiek.. i wiem, że nie dawałam od siebie tyle ile powinnam i tyle, ile chciałabym dać.. ale faktycznie mój przypadek jest trochę podobny to tego opisanego w „czerwonych lampkach” i te jego skrajne zachowania mogą świadczyć o tym, że nie wszystko jest z nim okej.. tak jak pisałam.. potrafił w jednej rozmowie powiedzieć, że nie zagwarantuje mi, że przejdziemy na wyższy etap, po czym popłakać się i zarzucić mi, że nie chcę nic naprawiać.. powiedzieć spróbujmy, a po minucie, że nic z tego nie będzie.. był czuły miły i kochany, a na drugi dzień powiedział mi żebyśmy przeszli na relacje koleżeńską..

Posty [ 22 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy są jeszcze jakieś szanse na powrót? Błagam, pomóżcie!

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024