Hej. Jeszcze pare lat temy bylam pewna ze co to palenie marihuany co to takiego nic mi sie nie dzieje baaa a nawet tak jak wyzej napisano mam olsnienia pod wplywem, wiem co kto mysli i takie tam...palilam dzien w dzien przez 7 lat.. najdluzsza przerwa to byla moze dwa dni no i raz zdarzylo mi sie nie palic 2 miesiace ale czemu nie chce o tym pisac. 8 miesiecy temu poznalam kogos kto stal sie moim prywatnym narkotykiem i przestalam palic..i wyedt zaczely sie problemy, znaczy sie problemy btyly juz dawno ale powoli..
dwa lata temu od pewnej znajomosci wydawalo mi sie ze jestem przesladowana, ze kazdy zyczy mi zle, ze ktos monitoruje moj komputer i telefon..kiedy urwalam kontakt z osoba przy ktorej to wszystko sie zaczelo myslalam ze problem sie skonczyl, nic sie nie skonczylo..
wydawaloby sie ze jestem w super zwiazku, ale dla mnie to koszmar z tej storny ze obwiniam partnera o to ze spiskuje za moimi plecami, wydaje mi sie ze kazde wypowiedzienia slowo od inncyh ludzi jest po to by mnie obrazic dac do zrozumienia ze nie mam czego szukac wsord otoczenia znajomych, kazda mina nie pasujaca mi u partnera swiadczy o tym ze jest ze mna dla zabawy, ze mu na mnie nie zalezy ze on tez spiskuje za moimi plecami, oskarzam szefa w parcy i ludzi z firmy ze sa tez przeciwko mnie i razem z moim partnerem knuja za moimi plecami, odusnelam sie od ludzi, nie wiem kim jestem, na pewne zdarzenia przykre reaguje obojetnoscia albo za bardzo emocjonalnie wtedy mi sie wydaje ze ja zwyczajnie gram, chce byc normalna prawdziwa a chyba nie moge, rok temu i dzis nawet potrafie myslez ze rodzice tez mnie nie kochajaz i siostra ze jestem jednym wielkim pwoodem do zartow, wstydze sie wszystkiego i obwiniam o wszystko chociaz wiem ze za pewne rzeczy nie powinnam.. moj partner to wszystko znosi ale ja nie potrafie odgonic mysli od siebie ze on sie mna bawi, ze jego przyjaciel wkrada mi sie na komputer ze cale moje miasto jest przeciwko mnie, to jest tak realne tak rzecziwste ze nie odcieraja do mnie zadne argumenty ze strony partenra ze cos sobie wkrecam im on bardziej sie broni tym bardziej ja go oskarzam.. nawet teraz siedze i sobie mysle moze on mi wkreca ze ja cos sobie wkrecam ze zakryc prawde ze jestem jego zabawka..to trudne, nie potrafie czesto rozmawiac z ludzmi ale to zalezy..wydaje mi sie ze na pewnym forum sa opisywane moje zyciowe zystuacje i robi to przyjaciel partnera.. ze ejstem slabym nieudacznikiem..ze jestem pusta, glupia i zal patrzec ze sama z siebie robie chora.. telewizja tez mi sie wkreca ze informacje o moim zyciu przechodza gdzies dalej i imitowane sa na tej podstawie filmy, programy telewizyjne... momenatmi placze nad soba i mam wrazenie ze ja nie zasluguje juz na nic dobrego... ze jestem slabeuszem zalosnym czlowieczkiem ktory nie powinien zyc wsrod ludzi... czasem mam takie mysli ze gdyby nie moj pies zwyczajnie wyskocylabym z okna z 3 pietra bo nie mam na to wszystko sily.. ci ktorzy maja wrazliwa dusze nie bierzcie tego gowna (marihuany) do buzi nie warto...
czy ktos z was miał podobnie?
- Nosytka
- Niewinne początki
- Nieaktywny
2 2014-12-28 14:43:35 Ostatnio edytowany przez Iceni (2014-12-28 14:45:01)
Tylko dlaczego obwiniasz o to marihuanę? Może własnie teraz jesteś normalna, a marihuana tylko w tobie tłumiła te nieciekawe cechy?
Zastanawiałaś się nad wizytą u psychiatry?
Znam co najmniej kilka osób, które palą znacznie dłużej niż 8 lat, chociaż nie dzień w dzień i są całkiem normalnymi ludźmi.
- Nosytka
- Niewinne początki
- Nieaktywny
tak zastanawilam sie nad wizyta u psychiatry i jestem coraz blizej by w koncu moze sie wybrac...
dlaczego uwazasz ze teraz jestem normalna?
nie wydaje mi sie ze normalnym jest obwinianie calego otoczenia swojego o spiskowanie przeciwko mnie..o mysleniu ze telewizja "gada" do ciebie i o tobie...
- Nosytka
- Niewinne początki
- Nieaktywny
obwiniam o to marihuane bo wydaje mi sie ze 7 lat temu bylam normalna, zaczelam palic wycofałam sie od ludzi a gdy chce wrocic do kontaktow z ludzmi zwyczajnie nie moge..nie umiem..
Nie chodziło mi, że jesteś normalna w sensie, że nic ci nie dolega, tylko normalna w sense, że teraz jesteś sobą.
Ta sprawa może mieć dwa rozwiązania - albo faktycznie to palenie wpłynęło na twoją psychikę i psychika zaczyna ci siadać
Albo może być też tak, że masz jakieś problemy psychiczne wynikające ze zdrowia a marihuana przez wiele lat tłumiła objawy. A teraz po odstawieniu twoje problemy psychiczne znów się uaktywniły.
Sama nie dojdziesz do tego jaka jest prawda, więc potrzebny ci psychiatra.
- Nosytka
- Niewinne początki
- Nieaktywny
dziekuje Ci ze mi odpisała tak w ogóle..własciwie to masz racje, albo to przez palenie albo dopiero teraz wychodzi ze mnie jakies choróbsko... wiem ze cos jest nie tak to to na pewno widze porównuje sie do innych ludzi i widze ze odstaje .. moj partner to znosi ale chyba do konca nie zdaje sobie sprawy z tego ze ja robie wszystko by myslec normalnie a nie moge.. mam wrazenie ze on albo jak wyzej spiskuje przeciwko mnie, albo mysli ze ja sobie na sile chce wkrecic jakas chorobe a to nie prawda..byl okres czasu ze wstawalam rano i mowilam sobie dzis bede normalna, dzis bedzie dobrze i wszystko du...a zbita... psychiatra coraz blizej mi by sie zapisac wiem nawet gdzie tyle ze..to u mnie w miescie a to wiąze sie z tym ze mu nie zaufam bo włoże go do worka z "wszystkimi spiskujacymi przeciwko mnie"...
jakby sie znalazł ktos tutaj kto miał podobnie miło by bylo przeczytac jego historie...
- sluuu
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Inceni ma rację. Substancje psychoaktywne powodują sztuczne rozluźnienie. Teraz przywala Cię ogrom rzeczy przed, którymi być może 7 lat uciekałaś w marysię. Ja np. odkąd się leczę, widzę że piłam zdecydowanie za dużo alkoholu. Wtedy oczywiście nie widziałam problemu. To miało na celu przełamnie fobii, tylko wybrałam kiepską drogę.
Jak nie masz lęków i depresji, idź do psychologa. Może nie będziesz potrzebowała farmakologii. :-)
Walczę z boreliozą i bartonella https://boreliozalyme.blogspot.com/
