Witam serdecznie wszystkich Użytkowników.
Jest to mój pierwszy post na forum, więc z góry przepraszam za te nieudolne ''wypociny''.
Zacznę od tego, że mam 27 lat. Od 1,5 roku pracuję w biurze świadczącym usługi związane z zawodem zaufania publicznego.
Pracuję w administracji biura - do niedawna na głowie miałam dużo tematów terminowych, w rękach codziennie ważne pisma i duża odpowiedzialność.
Byłam bardzo dobrym pracownikiem - premie, pochwały, etc. Cieszyłam się, bo w poprzednich pracach nie było kolorowo, nie radziłam sobie zupełnie.
Niedawno awansowałam. Teraz pracę mam spokojniejszą, zajmuję się czymś innym, ale nadal niezwykle odpowiedzialnym.
Zawsze lubiłam swoją pracę, ale ostatnio to aż nie mogłam się jej doczekać.
Wszystko było super.
Aż do pewnego dnia...
Popełniłam wtedy bardzo poważny, wstydliwy błąd w stosunku do niesamowicie ważnego klienta naszej firmy i od tamtej pory załamało mnie to kompletnie. W biurze było zamieszanie, ja nie dopatrzyłam czegoś wyrwana z za spokojnego biurka do nagłego ''kociołka'' i zawaliłam kompletnie. Szef się wściekł, był bardzo niezadowolony.
Od tamtej pory przestałam sobie radzić w pracy. Codziennie robię błędy, denerwuje się na mnie kierownictwo i koleżanki.
Jestem zagubiona jak dziecko we mgle. Od tamtego fatalnego dnia, jak ogon ciągną się za mną niepowodzenia.
Nie jestem już niezawodna, szybka, dyskretna, ani rezolutna. W pracy stałam się opóźniona, apatyczna, kompletnie bezwartościowa.
Nigdy nie miałam wysokiej samooceny, wręcz tragicznie niską. Sprawdzanie się w pracy jest dla mnie rodzajem uzyskania potwierdzenia ''Nadajesz się do czegoś''. A od kilku tygodni jest masakra, jest tak źle, że zaczęłam mieć myśli samobójcze. Nie ma dnia, bym nie płakała. Codziennie słyszę, że zrobiłam coś źle, codziennie idę do pracy pełna lęku, że dziś otrzymam wypowiedzenie. Sytuacja zmieniła się o 180 stopni - ze świetnej w fatalną, to jest jak koszmar. Codziennie czuję na sobie wzrok szefa i koleżanek, którzy pewnie myślą ''niedawno była ekstra pracownikiem, ale teraz się skończyła..''
Powinnam udać się do psychiatry?
Bardzo się boję, co się ze mną dzieje. Do niedawna uwielbiałam pracować, uwielbiałam mieć dużo pracy i dawało mi to wielką radość i satysfakcję, a teraz na myśl o pracy i obowiązkach czuję jedynie ucisk w klatce piersiowej i poczucie beznadziei, bezradności..
Bardzo Was proszę o rady. Co powinnam zrobić? Udać się do specjalisty?
Czy ktoś z Was, Forumowicze, miał podobnie?
Z góry dziękuję za odpowiedzi i życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku i Samych Pomyślności