"No jak to, przecież to tylko jeden telefon, minutkę pani zajmie!"
"Cooo, 100 złotych? Przecież pani ma tylko przepisać tekst!"
"Chyba nie będzie pani z nas zdzierać, dla osoby znającej język takie tłumaczenie to nic takiego."
"Nie oferujemy żadnego wynagrodzenia, ale może sobie pani to dopisać do CV/załączyć do portfolio."
"Proszę potraktować to zlecenie jako próbkę, jeśli będę zadowolony, zlecę pani coś w przyszłości."
Znacie, słyszycie? Problem dotyczy zapewne w większości freelancerów, ale wyobrażam sobie, że i na etacie można się spotkać z żądaniem zrobienia czegoś dodatkowego, oczywiście bez dodatkowej zapłaty.
Co robicie? Przystajecie na takie propozycje, bo faktycznie, dodacie sobie do CV, szkoda Wam się wykłócać o zapłatę za minutową rozmowę telefoniczną, liczycie na więcej zleceń w przyszłości, w końcu zadowolony klient zawsze wraca, albo po prostu boicie się odmówić/wkurzyć szefa?
A jeśli uważacie, że na coś takiego godzić się nie należy - jak odmawiacie? Grzecznie, mniej grzecznie, a może przy okazji nie omieszkacie klienta trochę pouświadamiać?