KAP, ja mam ciążę skomplikowaną. A właściwie ciążę nieskomplikowaną, ale jestem poważnie chora i generalnie ciąża mogła spowodować u mnie jeszcze większy problem. Dodam też, że to moja jedyna ciąża i raczej nie dostanę zgody od lekarzy na kolejną - tyle żeby dobrze zarysować moją sytuację. I mimo to nigdy się nad sobą nie użalałam, nie panikowałam, nie schizowałam itd. Pewnie dlatego, że miałam takie problemy zdrowotne w życiu, że rozumiem, że kwestie związane z ciążą nie są ważniejsze niż przysłowiowe dostawanie ostatniego namaszczenia. Nie zależy mi w związku z tym na tym, by co tydzień oglądać zawartość brzucha na usg, etc. W każdym razie moja opieka zdrowotna w ciąży jest mieszana. I chodzę do lekarza państwowego przy klinice, która się mną opiekuje ze względu na moje zdrowie, ale także do lekarza prywatnego i to on w zasadzie prowadzi moją ciążę, choć część badań robię na skierowanie od państwowego.
I powiem Ci, że rozsądny lekarz prywatnie nie różni się niczym od państwowego. Mój prywaciarz - z dobrego prywatnego szpitala - nie naciągał mnie na żadne ekstra badania czy wizyty. Odwiedzałam go raz w miesiącu, co drugą wizytę robiłam morfologię i badanie moczu, poza tym oczywiście standardowe badania, czyli tokso, hiv i to wszystko, co się na poczatku ciąży robi. USG miałam w 12 tygodniu (wtedy razem z pappa), potem połówkowe i w 32 tyg. Na pozostałych wizytach przykładał sondę, żeby sprawdzić czy serce dziecka bije. Zero panikowania. Zero oglądania dziecka co tydzień, dwa ani trzy. Opieka państwowa nie różni się od tego niczym. Różni się tylko jeśli Twój prywatny lekarz jest nadgorliwy, zleca milion nieporzebnych badań, straszy, robi usg co wizytę itd. Przyznam, że ja nie rozumiem po co to wszystko. To jest moim zdaniem tylko zbędny stres dla kobiety, a ci lekarze robią to po to, żeby wykorzystać to, że mają do czynienia z osobami, które wydadzą ostatnią złotówkę na kolejne badania, żeby mieć pewność czy z dzieckiem wszystko ok (sama wiesz ile stresu mniej ma się, gdy idzie się na usg pierwszy raz gdy już zarodek ma serce niż wtedy, gdy jeszcze nic nie wiadomo - można się zadręczać i zastanawiać czy wszystko będzie ok czy nie). A na to czy wszystko ok mamy tak naprawdę mały wpływ.
Jeśli masz okazję chodzić do lekarza na nfz, to oszczędź te pieniądze i wydaj raczej na ostatnią podróż bez dziecka. Taki lekarz w ciąży kosztuje tyle co wycieczka zagraniczna, więc lepiej poleć na jakąś fajną plażę za to. Myślę, że taki odpoczynek każdej przyszłej matce przyda się bardziej niż drogi ginekolog 