Czy tak piekna pora roku i wiosenna pogoda jaka jest właśnie za oknem i unoszące sie w powietrzu zapachy sprawiaja, że samotne kobiety maja wiekszą ochote na seks i chetniej szukaja partnera? Czy tez nie ma to zadnego znaczenia ?
Nie wiem, jak u innych dziewczyn, ale... mnie się ciągle chce. Bez względu na porę roku.
Z pewnością aura sprzyja miłosnym wypadom, las itd
Większa chęć do wychodzenia z domu, spotykania się itd., ale czy większa jak już kogoś mam? Nie zauważyłam u siebie mówiąc szczerze.
u mnie to była raczej chęc do poznania kogoś,pospacerowania,niekocznie do seksu:-)
Cóż ja mam depresję i nic mi się nie chce:( Zmiany pory roku to dla mnie koszmar.
szczerze? u koleżanek zauważyłam że tak jest iż na wiosnę mają większą ochotę ja osobiście non stop mam tzw chcicę (może prócz jednego tygodnia w ciągu miesiąca)
szkoda tylko że nie mam jej z kim zwalczać
szczerze? u koleżanek zauważyłam że tak jest iż na wiosnę mają większą ochotę
ja osobiście non stop mam tzw chcicę (może prócz jednego tygodnia w ciągu miesiąca)
szkoda tylko że nie mam jej z kim zwalczać
Gdzie i kiedy można spotkać Twoje koleżanki zanim wiosna się skończy ?
Facet, a to Ty tylko na wiosnę możesz się seksić?
Facet, a to Ty tylko na wiosnę możesz się seksić?
Trzeba łapać moment gdy kobiety mają (byc może) ochote. Jedyna chyba okazja w roku.
Nie wiem, w jakim środowisku się obracasz i nie wiem, skąd wziąłeś teorię, że kobiety rzadko mają ochotę na seks, ale to dla mnie dziwy wielkie... Ja tam mam ochotę cały rok i mam odwrotne odczucia - trudno jest znaleźć faceta, który też ma tak duży temperament, a jednocześnie nie jest zwichrowany psychicznie albo zwyczajnie durny
Nie wiem, w jakim środowisku się obracasz i nie wiem, skąd wziąłeś teorię, że kobiety rzadko mają ochotę na seks, ale to dla mnie dziwy wielkie...
Obracałem się w srodowisku wylacznie inteligentnych kobiet które miały zawsze milion wymówek i dlatego teraz, za późno, zmieniam środowisko na "głupie", ale przynajmniej lepiej rokujące co do ochoty na seks.
Ja tam mam ochotę cały rok i mam odwrotne odczucia - trudno jest znaleźć faceta, który też ma tak duży temperament, a jednocześnie nie jest zwichrowany psychicznie albo zwyczajnie durny
Chyba żartujesz. Dla kobiety, jesli juz tego chce, znalezienie kogos normalnego na seks to żaden problem moim zdaniem. Wystarczy skok do klubu i już jest stado chetnych facetów z których można wybrać kogo zabrac do domu. Zwlaszcza, ze to faceci podchodza, kobiety tylko czekaja i wybierają. Nie znam kobiety ktora jesli juz miala ochote na seks to szukala kogos dluzej niz jeden wieczór.
Chyba żartujesz. Dla kobiety, jesli juz tego chce, znalezienie kogos normalnego na seks to żaden problem moim zdaniem. Wystarczy skok do klubu i już jest stado chetnych facetów z których można wybrać kogo zabrac do domu.
No i właśnie tutaj nie rozumiesz, co znaczy "kogoś normalnego" Po pierwsze, nie chadzam do klubów, bo jak byłam ze dwa razy w życiu to byłam autentycznie przerażona poziomem przychodzących tam ludzi. Po drugie, nie będę mieć ochoty na seks z kimś, z kim chociaż nie porozmawiam (dłużej niż pół godziny i w lepszych warunkach, niż hałaśliwy klub) i nie nawiążę nici porozumienia - choćby wyglądał jak bóstwo. Nie chodzi właśnie o faceta chętnego, bo takiego to wiem że nie problem znaleźć. Chodzi o chętnego i spełniającego moje kryteria atrakcyjności, że tak to ujmę, ogólnej.
14 2014-04-30 01:16:17 Ostatnio edytowany przez Facet79 (2014-04-30 01:16:40)
No i właśnie tutaj nie rozumiesz, co znaczy "kogoś normalnego"
Po pierwsze, nie chadzam do klubów, bo jak byłam ze dwa razy w życiu to byłam autentycznie przerażona poziomem przychodzących tam ludzi.
Dobra okazja by wyrazić niezrozumienie a wrecz oburzenie do etykietowania ludzi chodzących do klubów. Znam chodzących tam ludzi z doktoratami, którzy po prostu lubią tanczyc i przy okazji kogos moze poznac. Moim zdaniem sa tam ludzie jak wszedzie np. na ulicy itd.
Po drugie, nie będę mieć ochoty na seks z kimś, z kim chociaż nie porozmawiam (dłużej niż pół godziny i w lepszych warunkach, niż hałaśliwy klub) i nie nawiążę nici porozumienia - choćby wyglądał jak bóstwo. Nie chodzi właśnie o faceta chętnego, bo takiego to wiem że nie problem znaleźć. Chodzi o chętnego i spełniającego moje kryteria atrakcyjności, że tak to ujmę, ogólnej.
Pisałaś, że wystarczy, by nie był zwichrowany psychicznie... czyli jednak musi byc cały komplet cech, rozumiem, że ktoś na stałe, byś miała ochote na seks? To jesli tak to wracamy do poczatku i tematu watku... czyli nie tyle stale masz ochote na seks, co stale szukasz swojego ideału a ochota pojawi sie jak spotkasz kogos na stałe, kogos odpowiedniego jak rozumiem, ale do zwiazku. Czyli piszemy o dwoch roznych rzeczach, ja watek adresowalem do singielek ktore czasem moze po prostu maja wieksza ochote na seks.
Nie, nie. Nie potrzebuję związku, by mieć na kogoś ochotę i by tę ochotę zrealizować. Po prostu potrzebuję do tej ochoty ciuteńkę więcej niż tylko ładne ciało To nie jest cały komplet cech, wbrew pozorom - tak jak napisałam, musi to być przynajmniej inteligencja, tzw. "nadawanie na tych samych falach". To chyba nieduże wymagania?
Przepraszam za "etykietowanie" - być może byłam w kiepskich klubach. Oczywiście wiem, że chodzą do nich bardzo różni ludzie, moi przyjaciele również (a oczywiste jest, że na przyjaciół wybieramy ludzi podobnych sobie ). Po prostu w powodzi "karczków" z twarzami nieskażonymi myślą trudno było mi wyłowić tych bardziej "normalnych", co nie oznacza, że ich tam wcale nie było.
16 2014-04-30 08:25:36 Ostatnio edytowany przez kathon (2014-04-30 08:28:11)
Po prostu w powodzi "karczków" z twarzami nieskażonymi myślą trudno było mi wyłowić tych bardziej "normalnych", co nie oznacza, że ich tam wcale nie było.
Co ciekawe, ekhm, karczki owe, śmieją się z nas, z grzecznych "doktorantów", bo panien mają bez liku - chłopcy mają branie w każdym środowisku, od remizowych, fosforyzujących piękności w kozaczkach, po prawdziwe doktorantki w hipsterskich okularkach.
Ach ta natura! Dzikość, tylko dzikość ma prawdziwe branie!
Facet79, widać to jak na dłoni, że masz problem z kobietami - przyjmij na wiarę to, że po prostu jesteś z tych, co nie stukają - jak mawiali starożytni rzymianie, sorry, taki klimat.
Choćbyś próbował to pół życia rozkminiać i tak nie pojmiesz, czemu tak. A tak bo tak i już.