Mój problem polega na braku ochoty na seks, a właściwie to problem ma mój mąż. Niestety od jakiegoś czasu seks może dla mnie nie istnieć. Było by wszystko ok gdyby nie pretensje męża. Dziś nawet zapytał mnie czy kogoś mam Zrobiło mi się bardzo przykro. Powiedziałam mu, że jeśli nie ma do mnie zaufania to nie ma przed nami przyszłości. Nie przyjmuje do świadomości tego, że mam problemy z hormonami. Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks. Już nie mam do tego siły. Bardzo go kocham, jesteśmy udanym i zgodnym małżeństwem, ale ta sprawa nas dzieli. Nie mam zamiaru robić coś na siłę, wbrew sobie, ale z drugiej strony nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. W ogóle nie chce mi się mu tego tłumaczyć...
Wiem, że pewnie nie pomożecie mi w tej sprawie, ale po prostu nie mam się komu wygadać, a bardzo chciałam to z siebie wyrzucić ;(
Idź do lekarza do seksuologa, albo zbadaj hormony i napraw to co się dzieje.
Nie dziwie się, że mąż podejrzewa , że go zdradzasz.
Czy Ciebie w ogóle interesuje co on czuje? W ogóle nie chce Ci się nic robić z tym, nawet nie chce Ci się jemu tłumaczyć.
Mieliście życie seksualne, a nagle sobie wyobrażasz, że oznajmisz mu 'sorry ale nie chce już seksu i nie będziemy go już uprawiać'. Zamierzasz decydować za niego w tak ważnej sprawie?
Masz postawe bardzo egoistyczna i chyba Tobie się wydaje, że wszystko byłoby super gdyby nie to, że mąż zawadza.
"Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks."
Bo powinna
A co o problemów z hormonami to robisz coś z tym ?
"Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks."
Bo powinna
Wcale nie powinna. Nie można powiedzieć, że ktoś coś "powinien", bo co, bo ktoś inny ustalił jakieś normy, że 30-letnia kobieta powinna ciągle mieć ochotę na seks? Jeśli nie ma ochoty i jej z tym dobrze to wszystko jest w porządku. Polecam któryś z rozdziałów z książki (jak i całą książkę) pt. Porozmawiajmy o seksie, gdzie Katarzyna Miller świetnie wyjaśnia tę kwestię. Jesteśmy przekonani, że wszyscy wokół mają super seks i my też POWINNIŚMY. A właśnie guzik prawda, nic nie powinniśmy.
A wlasnie ze powinnismy miec super sex tylko ze go nie wszyscy maja wiec nie mow lasouris ze czegos sie nie powinno miec. I faktem jest ze normalnei zdrowa kobieta w takim wieku powinna miec ochote na sex nie mowie sie codizeneni ale miec powinna bo czlowiek ma jakis pociag sexualny chyba ze ma problemy z organizmem wtetdy trzeba cos z tym robic , i nie ma si eco dziwic ze facet roznie mysli soebi zwlaszca jak nie dostaje wytlumaczenia.
Mój problem polega na braku ochoty na seks, a właściwie to problem ma mój mąż. Niestety od jakiegoś czasu seks może dla mnie nie istnieć. Było by wszystko ok gdyby nie pretensje męża. Dziś nawet zapytał mnie czy kogoś mam Zrobiło mi się bardzo przykro. Powiedziałam mu, że jeśli nie ma do mnie zaufania to nie ma przed nami przyszłości. Nie przyjmuje do świadomości tego, że mam problemy z hormonami. Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks. Już nie mam do tego siły. Bardzo go kocham, jesteśmy udanym i zgodnym małżeństwem, ale ta sprawa nas dzieli. Nie mam zamiaru robić coś na siłę, wbrew sobie, ale z drugiej strony nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. W ogóle nie chce mi się mu tego tłumaczyć...
Wiem, że pewnie nie pomożecie mi w tej sprawie, ale po prostu nie mam się komu wygadać, a bardzo chciałam to z siebie wyrzucić ;(
Z tego co opisujesz, to "jesteś sobą" w sytuacji gdy masz problem z hormonami? To nie jest normalny stan, i właśnie nie jesteś sobą!
Jesteś świadoma swojego stanu, wiesz jakie potrzeby ma Twój mąż. Czy nie byłoby lepiej gdybyś robiła coś celowo dla niego? Może ostry przykład, ale nie zawsze masz ochotę na sprzątanie mieszkania, ale to robisz bo kieruje Tobą jakiś cel. Wylecz się, rób celowo póki co i wszystko jakoś wróci do normy.
Ale Ty lasouris chcialas miec seks, musialas to pragnienie usunac ziółkami.
I mąż autorki miał seks i nadal go chce. Dlatego, że tego potrzebuje, a nie bo powinien.
Ja życia sobie bez seksu nie wyobrażam. Sorry. I mam prawo.
Popieram NinaLafairy każdy ma prawo do seksu.
Jeżeli mąż ma ochotę to sorry,ale autorko zachowujesz się strasznie egoistycznie bo Ty nie chcesz i już,tylko to się liczy.
W związku powinno się dbać o potrzeby drugiej osoby.
Nie dziwię się także że mąż podejrzewa Cię o zdradę,bo kto by tak nie myślał...
Zgadzam się, spróbuj wczuć się w sytuację męża. Teraz chce często seksu, a nagle przychodzi dzień, że seksu nie chce w ogóle, mówi, żebyś nie naciskała, bo taki po prostu jest. Nie wydawałaby Ci się podejrzana ta zmiana i nie myślałabyś, że może Cię zdradza, skoro nawet nie chce nic z tym zrobić? Nie wiem jak Twój mąż z Tobą o tym rozmawia, ale zrozum, że to dla niego trudna sytuacja. Nie chodzi o to, byś do czegokolwiek się zmuszała, ale żebyś zainteresowała się problemem, bo problemem jest, skoro tak nagle się to zmieniło.
Istotne są tu wszystkie czynniki: od jak dawna nie masz ochoty na seks, czy zmieniło się coś w Twoim życiu np ciąża, może urodzenie dziecka albo jakieś problemy w pracy albo inne osobiste, czy między Tobą a Twoim mężem ogólnie jest ok, jak się dogadujecie. Seksualność kobiety jest bardzo złożona. Myślę, że warto odpowiedzieć sobie dokładnie na te pytania plus odwiedzić na początek lekarza, porobić badania hormonalne, bo to też może mieć niemały wpływ.
9 2013-11-23 08:39:22 Ostatnio edytowany przez lasouris (2013-11-23 08:39:39)
Czyli rozumiem, że wszystkie tutaj uważacie, że macie większą wiedzę psychologiczną, niż p. Katarzyna Miller, którą bardzo sobie cenię... :P Właśnie po przeczytaniu wyżej wspomnianej książki parę miesięcy temu inaczej spojrzałam na seks w naszym małżeństwie i od tej pory kłócę się z mężem najwyżej raz-dwa razy na miesiąc, i to o rzeczy typu telewizor albo budżet domowy :P
Cytat: <<Każdemu wolno się kochać lub nie. Nie mamy prawa nikomu powiedzieć: ?jak ty się z tym seksem nie wyrabiasz, to powinnaś iść na terapię? >>
Tak więc autorko biegnij do księgarni albo biblioteki, kup tę książkę lub wypożycz, i nie daj sobie wmówić, że cokolwiek MUSISZ albo chociażby POWINNAŚ.
Tak więc autorko biegnij do księgarni albo biblioteki, kup tę książkę lub wypożycz, i nie daj sobie wmówić, że cokolwiek MUSISZ albo chociażby POWINNAŚ.
To wszystko jest bardzo dobre pod jednym warunkiem - że mąż zaakceptuje brak seksu w małżeństwie. Istnieje jednak ryzyko, że mąż w końcu zrozumie, że w takim "małżeństwie" to on niczego nie MUSI ani chociażby nie POWINIEN. I odejdzie do innej.
Mąż też niech przeczyta ;) Wszystko jest do przepracowania, ale do tego trzeba obydwu stron, a nie, że teraz autorka wpędzi się w poczucie winy, że coś z nią jest nie tak. A jeśli jej bez tego seksu jest dobrze i jest zadowolona (no fakt, nie do końca, bo mąż marudzi nad uchem - ale to rzecz do obgadania :P), to wszystko jest ok.
Mąż też niech przeczyta Wszystko jest do przepracowania, ale do tego trzeba obydwu stron, a nie, że teraz autorka wpędzi się w poczucie winy, że coś z nią jest nie tak. A jeśli jej bez tego seksu jest dobrze i jest zadowolona (no fakt, nie do końca, bo mąż marudzi nad uchem - ale to rzecz do obgadania ), to wszystko jest ok.
lasouris, ale z Autorką coś jest nie tak - ma problem z hormonami.
Wyreguluje to i prawdopodobnie wszystko wróci do normy.
Tylko, że czytanie książki nie zastąpi wizyty u specjalisty.
Toteż jak napisałam - jeżeli jej z tym dobrze, to ok. Jeżeli to kwestia zaburzeń hormonalnych i nie jest jej z tym dobrze, to inna sprawa.
Toteż jak napisałam - jeżeli jej z tym dobrze, to ok. Jeżeli to kwestia zaburzeń hormonalnych i nie jest jej z tym dobrze, to inna sprawa.
Ale to może być kwestia zaburzeń hormonalnych, z którą, pod wpływem tych zaburzeń, jest jej dobrze. Jak się przebada i doprowadzi hormony do normy, to też będzie jej dobrze. Ale, przy okazji, dobrze będzie także jej mężowi.
Mąż też niech przeczyta Wszystko jest do przepracowania, ale do tego trzeba obydwu stron, a nie, że teraz autorka wpędzi się w poczucie winy, że coś z nią jest nie tak. A jeśli jej bez tego seksu jest dobrze i jest zadowolona (no fakt, nie do końca, bo mąż marudzi nad uchem - ale to rzecz do obgadania ), to wszystko jest ok.
Mąż to niech się wyprowadzi na jakiś czas z domu i zajmie swoim życiem, jeśli autorka odmawia nawet przebadania hormonów. Duża szansa, że chęć do uprawiania seksu nagle, jakimś cudem, wróci. Albo przynajmniej elementarna chęć do naprawienia związku (przebadania się), jeśli na związku naprawdę jej zależy.
Póki co, ja tu widzę jedynie, że ten mąż wpędza ją w poczucie winy. Więc faktycznie niech się wyprowadzi, bo tak najprościej przecież i szuka zadowolenia poza związkiem.... Żeby tylko nie wpadł z deszczu pod rynnę, zawsze może być gorzej.
Żeby tylko nie wpadł z deszczu pod rynnę, zawsze może być gorzej.
No, gorzej chyba to już nie może być. Chyba, że liczbę zbliżeń w miesiącu można liczyć w wartościach ujemnych. Ale jak się wtedy żalić kolegom przy piwie?
- Wiesz stary, jest naprawdę źle. Ja, z moją Krychą, to kochaliśmy się w tym miesiącu minus dwa razy...
- Eeetam, to i tak masz raj. Ja z moją Zochą kochałem się minus pięć razy!
18 2013-11-23 10:23:22 Ostatnio edytowany przez lasouris (2013-11-23 10:25:53)
Zapewniam cię, że może. Tak sobie czasem czytam o tych różnych "problemach" na forum, śmiać mi się chce i myślę: "No jak to są problemy, to chyba naprawdę nie macie poważniejszych zmartwień"...
I jeszcze cytat z K. Miller:
"Można być szczęśliwym, nie kochając się, zwłaszcza jeśli nie odczuwa się pożądania, podniecenia i nie ma się ochoty, żeby odczuwać. Bo czemu mam cierpieć z powodu braku czegoś, o czym w ogóle nie pamiętam? O wiele więcej ludzi, niż nam się wydaje, żyje bez seksu. Tyle że się z tym nie obnoszą. Są też w życiu różne okresy. Z jednym mężem mamy seksu więcej, a z drugim tyle, co kot napłakał. Dlatego że pierwszego wybrałyśmy, bo podniecał, a drugiego przeciwnie, żeby było przy nim bezpiecznie. Przy takim mężu można również poczuć się w pełni akceptowaną, nie starając się być seksualnie atrakcyjną. Kobieta wtedy nie wyrzeka: ?on myśli w kółko o jednym, widzi we mnie tylko ciało!?. Ale mało kto się do tego przyzna, że bez seksu jest mu dobrze albo że wręcz seksu nie lubi, bo nasza kultura faworyzuje osoby seksualne. Kiedyś wstyd było być puszczalską, a teraz wstyd nią nie być."
Dla mnie ta kobieta jest świetna i trafia w samo sedno.
lasouris owszem nikt nic nie musi ,ale jak się jest w związku to chyba trzeba się liczyć z drugą stroną.Gdyby mąż mi nagle powiedział że seks go przestał interesować i po prostu nie będzie , a nie musi się tłumaczyć to bym się wkurzyła. A poza tym jakie proponujesz rozwiązania oprócz tego żeby mąż się wyprowadził, może doradzisz .Może oglądanie pornosów i sam się zaspokoi.Autorka jest zwykłą egoistką .Liczy się dla niej tylko to co ona chce albo nie chce. Eh co w tym dziwnego że jest tyle rozwodów skoro każdy myśli tylko o sobie nie licząc się z partnerem.
lasouris owszem nikt nic nie musi ,ale jak się jest w związku to chyba trzeba się liczyć z drugą stroną.Gdyby mąż mi nagle powiedział że seks go przestał interesować i po prostu nie będzie , a nie musi się tłumaczyć to bym się wkurzyła. A poza tym jakie proponujesz rozwiązania oprócz tego żeby mąż się wyprowadził, może doradzisz .Może oglądanie pornosów i sam się zaspokoi.Autorka jest zwykłą egoistką .Liczy się dla niej tylko to co ona chce albo nie chce. Eh co w tym dziwnego że jest tyle rozwodów skoro każdy myśli tylko o sobie nie licząc się z partnerem.
Z wyprowadzką akurat ironizuję, ale być może nie wszyscy dostrzegają, że to ironia :P
Ciekawe, że ja widzę to inaczej: mąż autorki jest zwykłym egoistą. Liczy się dla niego tylko to co on chce albo nie chce. Eh co w tym dziwnego że jest tyle rozwodów skoro każdy myśli tylko o sobie nie licząc się z partnerem. Więc:
- niech się zaspokaja sam i zaakceptuje tę sytuację, przestanie na nią naciskać i robić jej wyrzuty, a wtedy ona prawdopodobnie w końcu odetchnie i przestanie czuć się osaczana i zaszczuta i powoli, powoli sytuacja dojdzie do normy, nikt nie mówi, że nastąpi to szybko;
albo:
- niech się wyprowadzi i poszuka sobie wulkanu seksu, tylko żeby potem nie wrócił z płaczem, jak się okaże, że z kolejną panią ma znacznie gorzej...
Zapewniam cię, że może. Tak sobie czasem czytam o tych różnych "problemach" na forum, śmiać mi się chce i myślę: "No jak to są problemy, to chyba naprawdę nie macie poważniejszych zmartwień"...
I jeszcze cytat z K. Miller:
"Można być szczęśliwym, nie kochając się, zwłaszcza jeśli nie odczuwa się pożądania, podniecenia i nie ma się ochoty, żeby odczuwać. Bo czemu mam cierpieć z powodu braku czegoś, o czym w ogóle nie pamiętam? O wiele więcej ludzi, niż nam się wydaje, żyje bez seksu. Tyle że się z tym nie obnoszą. Są też w życiu różne okresy. Z jednym mężem mamy seksu więcej, a z drugim tyle, co kot napłakał. Dlatego że pierwszego wybrałyśmy, bo podniecał, a drugiego przeciwnie, żeby było przy nim bezpiecznie. Przy takim mężu można również poczuć się w pełni akceptowaną, nie starając się być seksualnie atrakcyjną. Kobieta wtedy nie wyrzeka: ?on myśli w kółko o jednym, widzi we mnie tylko ciało!?. Ale mało kto się do tego przyzna, że bez seksu jest mu dobrze albo że wręcz seksu nie lubi, bo nasza kultura faworyzuje osoby seksualne. Kiedyś wstyd było być puszczalską, a teraz wstyd nią nie być."
Dla mnie ta kobieta jest świetna i trafia w samo sedno.
Możesz podać namiar na biografię K. Miller?
To nie jest biografia, pisałam wyżej. Książka ma tytuł Porozmawiajmy o seksie i ukazała się nakładem wydawnictwa Zwierciadło. Zawiera rozmowy z psycholożkami ? Katarzyną Miller i Olgą Haller o seksualnej sferze życia człowieka.
To nie jest biografia, pisałam wyżej. Książka ma tytuł Porozmawiajmy o seksie i ukazała się nakładem wydawnictwa Zwierciadło. Zawiera rozmowy z psycholożkami ? Katarzyną Miller i Olgą Haller o seksualnej sferze życia człowieka.
Wiem, ale o chodzi mi o jej biografię
Wiem, ale o chodzi mi o jej biografię :)
Z tym niestety Ci nie pomogę, bo nic mi nie wiadomo, czy takowa istnieje ;)
takijedenfacet820 napisał/a:Wiem, ale o chodzi mi o jej biografię
Z tym niestety Ci nie pomogę, bo nic mi nie wiadomo, czy takowa istnieje
Wybacz podstęp, chciałem ustalić ile razy K. Miller brała rozwód lub w ilu związkach była.
Czy postawa jaką przedstawia/promuje cytowany fragment nie jest na wskroś samolubna?
26 2013-11-23 17:53:24 Ostatnio edytowany przez lasouris (2013-11-23 17:54:46)
Nie uważam tak, dla mnie ta kobieta jest fenomenalna właśnie przez to, że nie powtarza bezmyślnie tego, co wszyscy, ale odważnie wygłasza swoje zdanie - i jest to nierzadko zdanie większości, tylko nikt nie chce się głośno przyznać - że seks może być dla kogoś nudny/męczący/czy co tam jeszcze, i ta osoba MA PRAWO tak to odczuwać - bo to takie niepopularne przecież i zostanie się uznanym za kosmitę.... Bo przecież każdy MUSI to lubić, bo jak nie lubi, to coś z nim nie tak i MUSI iść się leczyć...
"Można być szczęśliwym, nie kochając się, zwłaszcza jeśli nie odczuwa się pożądania, podniecenia i nie ma się ochoty, żeby odczuwać. Bo czemu mam cierpieć z powodu braku czegoś, o czym w ogóle nie pamiętam? O wiele więcej ludzi, niż nam się wydaje, żyje bez seksu. Tyle że się z tym nie obnoszą. Są też w życiu różne okresy. Z jednym mężem mamy seksu więcej, a z drugim tyle, co kot napłakał. Dlatego że pierwszego wybrałyśmy, bo podniecał, a drugiego przeciwnie, żeby było przy nim bezpiecznie. Przy takim mężu można również poczuć się w pełni akceptowaną, nie starając się być seksualnie atrakcyjną. Kobieta wtedy nie wyrzeka: ?on myśli w kółko o jednym, widzi we mnie tylko ciało!?. Ale mało kto się do tego przyzna, że bez seksu jest mu dobrze albo że wręcz seksu nie lubi, bo nasza kultura faworyzuje osoby seksualne. Kiedyś wstyd było być puszczalską, a teraz wstyd nią nie być."
Czyli nie mozna wybrac meza podniecajacego i zapewniejacego bezpieczenstwo? Przeciez to jest smieszne, sugeruje ze to libido by bylo przy innym facecie
Moim zdaniem poped seksualny jest normalna i wazna sprawa w zwiazku, jak ktos ma z tym problem to niech wie, ze to nie bedzie przyjete z aprobata przez partnera, zna konsekwencje. Trzeba o tym rozmawiac w zwiazku i podjac decyzje o przyszlosci w zaleznosci od wiezi dwojga ludzi, przy calkowitej szczerosci
Nie uważam tak, dla mnie ta kobieta jest fenomenalna właśnie przez to, że nie powtarza bezmyślnie tego, co wszyscy, ale odważnie wygłasza swoje zdanie - i jest to nierzadko zdanie większości, tylko nikt nie chce się głośno przyznać - że seks może być dla kogoś nudny/męczący/czy co tam jeszcze, i ta osoba MA PRAWO tak to odczuwać - bo to takie niepopularne przecież i zostanie się uznanym za kosmitę.... Bo przecież każdy MUSI to lubić, bo jak nie lubi, to coś z nim nie tak i MUSI iść się leczyć...
Zgadzam się, że nie każdy musi to lubić. W takiej sytuacji nie powinien być w związku z kimś kto ma inne zdanie. Niech będzie sama. To się tyczy tak kobiet jak i mężczyzn.
Moim zdaniem poped seksualny jest normalna i wazna sprawa w zwiazku
I to jest właśnie to typowe nasze myślenie: TO jest normalne, ale już TAMTO nie. MUSISZ lubić się bzykać, a jak nie chcesz i nie lubisz, to NIE JESTEŚ normalny - bo przecież WSZYSCY to lubią.
W takiej sytuacji nie powinien być w związku z kimś kto ma inne zdanie. Niech będzie sama. To się tyczy tak kobiet jak i mężczyzn.
A jeśli libido zmieni się w trakcie trwania związku, to co wtedy - należy takiego "wybrakowanego" partnera zostawić? Ja na przykład zawsze miałam libido +10, obecnie mam -10 i jest mi z tym ok, spokojniej, o wiele lepiej, niż kiedy było na plusie. Na całe szczęście mój mąż ma podobne, bo gdyby miał +10, to prawdopodobnie porzuciłby mnie dla innej :P
jak nie lubisz to licz sie z konskewencjami, bo poped seksualny jest naturalny. Zdecydowana wiekszosc ludzi go posiada, wiec nie mozna skazywac partnera na bialy zwiazek i nie widziec problemu
Zapewniam cię, że może. Tak sobie czasem czytam o tych różnych "problemach" na forum, śmiać mi się chce i myślę: "No jak to są problemy, to chyba naprawdę nie macie poważniejszych zmartwień"...
I jeszcze cytat z K. Miller:
"Można być szczęśliwym, nie kochając się, zwłaszcza jeśli nie odczuwa się pożądania, podniecenia i nie ma się ochoty, żeby odczuwać. Bo czemu mam cierpieć z powodu braku czegoś, o czym w ogóle nie pamiętam? O wiele więcej ludzi, niż nam się wydaje, żyje bez seksu. Tyle że się z tym nie obnoszą. Są też w życiu różne okresy. Z jednym mężem mamy seksu więcej, a z drugim tyle, co kot napłakał. Dlatego że pierwszego wybrałyśmy, bo podniecał, a drugiego przeciwnie, żeby było przy nim bezpiecznie. Przy takim mężu można również poczuć się w pełni akceptowaną, nie starając się być seksualnie atrakcyjną. Kobieta wtedy nie wyrzeka: ?on myśli w kółko o jednym, widzi we mnie tylko ciało!?. Ale mało kto się do tego przyzna, że bez seksu jest mu dobrze albo że wręcz seksu nie lubi, bo nasza kultura faworyzuje osoby seksualne. Kiedyś wstyd było być puszczalską, a teraz wstyd nią nie być."
Dla mnie ta kobieta jest świetna i trafia w samo sedno.
No tak, ale autorka jak wynika z postu kochała się wcześniej z mężem normalnie, odczuwała pożądanie, więc to, że teraz go nie czuje, to jednak wskazuje, że jest coś nie tak, że raczej coś tam się dzieje.
No tak, ale autorka jak wynika z postu kochała się wcześniej z mężem normalnie, odczuwała pożądanie, więc to, że teraz go nie czuje, to jednak wskazuje, że jest coś nie tak, że raczej coś tam się dzieje.
Ja kiedyś też lubiłam seks, z partnerem i solo, a obecnie nie odczuwam takiej potrzeby i jest mi z tym dobrze - co w takiej sytuacji? Bo ja nie widzę, żeby coś "było nie tak" czy żeby coś "się działo" :P
lasouris Ty bys chciala dziewczyno seksu, chciala bys byc pożądana, chciałabyś często się kochać i namiętnie. Ale Twój mąż nie. Więc naczytałaś się mądrej książki i napiłaś herbaty z ziół obniżającej libido i wszędzie głosisz, że to bzdura , że seks jest ważny. Siebie chcesz przekonać do tego chyba najbardziej.
To tak jak się głosi, że pieniądze nie mają znaczenia, że uroda nie ma znaczenia.
Gdybym nagle została weganką i wyrzuciła wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego z lodówki i zakazała mężowi jeść tych rzeczy, to czy to byłoby ok?
Bo ja przeszłam nagłą przemianę serca do której mam prawo. Czy daje mi to prawo rządzić tym co ktoś inny ma zrobić.
Autorka jest w związku i nie musi niczego chcieć, ale nie oszukujmy się, że związek to nie powinności. Mi się też nie podoba, że muszę się liczyć z mężem, ale do cholery przecież mogłam żyć sama w takim razie.
Autorka niech weźmie rozwód jeśli stwierdza, że nie musi liczyć się z nim i jego uczuciami.
A wypowiadająca sie koleżanka nie rozumie pewnej rzeczy. Nie chcenie seksu nie stoi nad chceniem seksu.
W Twoim związku być może zdecydowałaś, że potrzeba Twojego męża jest ważniejsza od Twojej. Ale tak naprawdę są one równie wiele warte. Autorka ma problem z hormonami, a to jest coś co się leczy.
hehehe, bardzo Ci dziękuję lasouris za tę porcję śmiechu
Podejmę się nawet próby wytłumaczenia Ci dlaczego nie masz racji i jak bardzo myli się w tym wypadku autorka tej Twojej książki-cudu ;]
Związek to dwie osoby, dobierają się na wielu różnych zasadach, ale zawsze w grę wchodzi spełnianie wzajemnych oczekiwań względem partnera - co jest chyba oczywiste. Seks jest bardzo często jedną z kwestii których te oczekiwania dotyczą.
Ja wiążąc się z kobietą mam pewne oczekiwania względem związku, wiesz tak jak każdy, i u mnie to są na przykład takie proste rzeczy jak: będziemy potrafili znajdować kompromisy, wspierać się i takie tam różne banały...no i że będziemy mieć udane życie erotyczne (co jak podkreśla moja dziewczyna zawsze jest do zrobienia jak chęci są z obu stron).
I moja partnerka wie o takowych oczekiwaniach, rozmawiamy o tym (ja wiem o jej) i oczywiście w pełni się z nimi zgadzamy. To że nasze oczekiwania się pokrywają i zgadzamy się z ich zasadnością sprawia że oboje inwestujemy w ten związek energie bo wiemy że to jest coś co może być na całe życie (celowo oddzielam wątek miłości, uczuć - i opis może przypominać transakcje, ale chyba nikt nie chce być w związku w którym partner nie spełnia oczekiwań...)
A to pozwala mi tez wyrażać niezadowolenie, informować kiedy coś się zmieni - to nie egoizm. Mam tez oczywiście prawo oczekiwać że moja partnerka wspólnie ze mną będzie chciała przywrócić ten stan rzeczy do jakiego oboje dążyliśmy wcześniej.
Albo oznajmić jasno że się jej coś zmieniło, nie chce nic z tym robić i że ten związek już nie będzie spełniał moich oczekiwań względem seksu. to było by uczciwe - z jasną sytuacją można próbować podjąć decyzję czy chce się trwać w takim związku czy go zakończyć. Tym bardziej że brak chęci zmiany - pomimo świadomości że partnerowi na tym zależy, że został zapewniony że to będzie - chyba jasno świadczy o kwestii uczuć do tego partnera i o wadze jego potrzeb.
Czemu umiecie patrzeć tylko z jednej perspektywy? Czemu jak jedna ze stron nie chce seksu, i odmawia go drugiej nazywacie jego/ją egoistą/stką, a jak jedna domaga się seksu od drugiej strony która nie chce to już jest wg was w porządku?
37 2013-12-03 15:38:05 Ostatnio edytowany przez emi1182 (2013-12-03 15:38:43)
Uważam, że w związku gdzie nie ma namiętności, nie ma miłości ... jak można mówić o uczuciach gdy nie spełniamy się w sypialni, miłości to nie tylko pojęcie metaforyczne to także miłość fizyczna. Między partnerami musi być pociąg fizycznym musi inaczej stajemy się przyjaciółmi, znajomymi którzy razem mieszkają .... Związek w którym nie ma seksu nie jest prawdziwy to chyba udawanie przed dziećmi, rodziną znajomymi, że jest się szczęśliwym na siłę. W związku musi grać we wszystkich sferach, skoro nie gra w sypali to trzeba szukać pomocy, można sobie mydlić oczy książkami, opiniami psychologów, terapeutów itp. zdrowy człowiek potrzebuje miłości fizycznej i nie ma co się oszukiwać taka jest nasza natura, ze chcemy się kochać i być kochanymi.
Rozumiem, że gdy przychodzi choroba to jest to usprawiedliwienie całej sytuacji, ale zdrowy 30-sto letni człowiek ma ochotę na seks może nie codziennie ale ma
Kiedyś też myślałam że bez seksu można żyć, to złudzenie, nie prawda, na szczęście opamiętałam się w porę i zaczęłam robić wszystko żeby w moim małżeństwie znowu zagościła namiętność .... dziś mam bardzo udane życie seksualne, kocham swojego męża i nigdy nie sadziłam, że będzie mam tak dobrze w łóżku jak dziś
możesz przez złą dietę masz niskie libido?
czy jesz jakieś fast foody czy słodkości w nadmiarze? to właśnie one mogą powodować brak chęci na cokolwiek i strasznie rozleniwić.
Czemu umiecie patrzeć tylko z jednej perspektywy? Czemu jak jedna ze stron nie chce seksu, i odmawia go drugiej nazywacie jego/ją egoistą/stką, a jak jedna domaga się seksu od drugiej strony która nie chce to już jest wg was w porządku?
Tak, domaganie się seksu jest w porządku. Nie widzę w tym nic złego.
Czy jak Twój partner powie Ci kiedyś że nie ma ochoty Cię przytulić, przestanie Cię obejmować, trzymać za rękę to po prostu się z tym pogodzisz? Zaakceptujesz bez walki związek w którym on nie będzie chciał Ci okazywać czułości?
Kiedys z powodu stresu nie mialem ochoty na seks... To bylo najgorszych 5 minut mojego zycia.
Wcale nie dziwie sie stronie ,ktora na seks nalega. Bo seks ,jak glod, czy pragnienie ,to ludzka potrzeba ,ktora niezaspakajana narasta. I co ma zrobic partnerka/partner osoby ktora seksu nie chce? Zdrada? Porzucenie? Ludzie ,a wszystko to dlatego ze komus nie chce sie uprawiac seksu? To jest rownie egostyczne podejscie, co wymaganie seksu 2x dziennie ,codziennie. Ani to nie jest dobre ani to drugie.
Tak, domaganie się seksu jest w porządku. Nie widzę w tym nic złego.
Czy jak Twój partner powie Ci kiedyś że nie ma ochoty Cię przytulić, przestanie Cię obejmować, trzymać za rękę to po prostu się z tym pogodzisz? Zaakceptujesz bez walki związek w którym on nie będzie chciał Ci okazywać czułości?
Mój partner nie jest moją własnością, więc gdyby nie chciał a ja bym chciała to poszukałabym tego gdzie indziej, ale w żadnym wypadku nie zmuszałabym go do seksu ze mną gdyż nie jest on moją zabawką, tylko żywą istotą.
Wcale nie dziwie sie stronie ,ktora na seks nalega. Bo seks ,jak glod, czy pragnienie ,to ludzka potrzeba ,ktora niezaspakajana narasta. I co ma zrobic partnerka/partner osoby ktora seksu nie chce? Zdrada? Porzucenie? Ludzie ,a wszystko to dlatego ze komus nie chce sie uprawiac seksu? To jest rownie egostyczne podejscie, co wymaganie seksu 2x dziennie ,codziennie. Ani to nie jest dobre ani to drugie.
Oczywiście że lepiej iść wtedy uprawiać seks z kimś innym, niż szantażować emocjonalnie partnera/partnerkę, i wymuszać seks groźbami, wywoływaniem litości, czy powoływaniem się na różne instytucje.
Sami tworzycie takie problemy. Zamiast słuchać tego co mówią różne podejrzane indywidua w czarnych sukienkach, i w koloratkach, sąsiedzi, koledzy, i głupie gazety/czasopisma posłuchajcie swojej natury ( nie ogólnie bo mogłoby się to źle skończyć np. zabijaniem każdego kogo się nie lubi , tylko w tej kwestii), i żyjcie zgodnie z nią. A czy człowiek jest naturalnie monogamiczny? NIE
Monogamia to chory, i szkodliwy wymysł.
Ten typ tak ma! Mój mąż też jak mu odmawiam, to zaraz snuje domysły, że jest ktoś inny, albo, że z nim coś nie tak. Też miałam z tym problem. Ale byłam u ginekologa. I on doradził mi że jeśli są takie problemy, że facet nie rozumie, to najlepiej mu to lekarz wytłumaczy. I byliśmy razem na wizycie, chociaż on nie chciał iść, ale udało mi się go przekonać. I jak mu lekarka to wytłumaczyła fachowo i bezstronnie to bardziej zrozumiał.
Musisz mieć wzgląd na to, że faceci potrzebują seksu nawet bardziej niż kobiety.
Ale jak się nie ma ochoty, albo nie domaga wtedy, żeby faceta nie urazić i żeby nie poczuł się odrzucany. Można go czule całować przytulać, spać w objęciach. Mówić, że się go kocha. Wtedy będzie spokojniejszy i nie czując się urażony nie będzie snuł głupich domysłów.
Witam mam 25lat. Jestem w zwiazku od 9lat. Moj partner jest pierwszym moim chtopakiem. Mamy syna 5letniego. Od jakiegos czasu nie mam wcale ochoty na sex. Mogl by dla mnie wcale ie istniec. Kiedys gdy wracal na weekend nie moglam sie doczekac kiedy bedziemy sie kochac a teraz wcale mi sie nie chce. Od czterech lat jestem na tabletkach antykoncepcyjnych nie wiem czy to przez nie nie mam ochoty na te sprawy. Moglby mi ktos pomoc?
Nie wiem czy tabletki są mi heczcze do czegoś potrzebne, skoro i tak sie nie kochamy.Moze czas je odstawic. Ja mam 25kat a nie mam ochoty na czule pieszczoty i nawet na pocaunki. Ktos by powiedzial to chore ale taka jest prawda :-(
45 2014-05-15 21:50:04 Ostatnio edytowany przez AllThatWeHave (2014-05-15 21:52:14)
Wg innej książki, której treść oparta jest na wynikach badań naukowych, zanik libido może być wynikiem braku seksu. Jeśli z mężem robiliście to rzadziej i rzadziej - dziś może Ci się nie chcieć wcale. Wg badań (i teraz nie pamiętam czy podczas seksu w ogóle czy dopiero podczas orgazmu) u kobiet produkuje się testosteron, który wpływa na libido. Jeśli seksu nie uprawiasz, to Ci ochota zanika na zasadzie nieużywanego mięśnia (takie obrazowe porównanie było w książce).
Jeśli nie masz ochoty na męża, to może porób coś sama ze sobą (o zdradzie nie mówiąc, bo pewnie to jest wykluczone)? Może się rozkręcisz i nakręcisz
Mnie też się z byłym odechciało seksu, w ostatnich tygodniach nie uprawialiśmhy go już wcale, a ja nie czułam w ogóle takiej potrzeby. Rozstaliśmy się, a ja odbudowałam libido z innymi - tyle, że ja uważałam ten brak za ogromną stratę w moim życiu.
Aha - mi też całkowicie zanika po tabletkach antykoncepcyjnych.
Mój problem polega na braku ochoty na seks, a właściwie to problem ma mój mąż. Niestety od jakiegoś czasu seks może dla mnie nie istnieć. Było by wszystko ok gdyby nie pretensje męża. Dziś nawet zapytał mnie czy kogoś mam Zrobiło mi się bardzo przykro. Powiedziałam mu, że jeśli nie ma do mnie zaufania to nie ma przed nami przyszłości. Nie przyjmuje do świadomości tego, że mam problemy z hormonami. Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks. Już nie mam do tego siły. Bardzo go kocham, jesteśmy udanym i zgodnym małżeństwem, ale ta sprawa nas dzieli. Nie mam zamiaru robić coś na siłę, wbrew sobie, ale z drugiej strony nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. W ogóle nie chce mi się mu tego tłumaczyć...
Wiem, że pewnie nie pomożecie mi w tej sprawie, ale po prostu nie mam się komu wygadać, a bardzo chciałam to z siebie wyrzucić ;(
Dorzucę swoje trzy grosze... Napisałaś, że nie masz zamiaru nic robić na siłę, wbrew sobie.. Ok rozumiem, ale zauważ, że Twój mąż (mając swoje potrzeby, cały czas niezmienne - jak idzie wywnioskować) musi na siłę, wbrew sobie rezygnować. I czy to jest w porządku? Patrzysz tylko ze swojej perspektywy, mąż podejmuje temat, próbuje wyjść z tej frustrującej sytuacji, ty go zbywasz bo on naciska.. ty robisz dokładnie to samo... naciskasz na niego ale w drugą stronę, żeby on nagle swoje potrzeby zbił do zera. Czy to na prawdę jest w porządku według ciebie? Czy na prawdę nie widzisz w związku z tym potrzeby chociażby wyjaśnienia mu tego? Zrozumienia, że to ty na nim wymuszasz by coś robił wbrew sobie? Na siłę się powstrzymywał bo nie i już a Ty nawet nie chcesz tego mu wytłumaczyć.. więc dezorientacja twojego męża jest jak dla mnie w pełni zrozumiała... Tym bardziej, że piszę to z własnego doświadczenia (tylko role odwrotne...) Jak dla mnie takie podejście jest czysto egoistyczne...
Kobiety mam ptoblem wczoraj zapomnialam wziąć tabletki antykoncepcyjnej przypomnialo mi sie dopiero teraz a rano kochalam sie z mezem cxy mam sie bać? Tabletki biore juz ponad 4 lata.
Kobiety mam ptoblem wczoraj zapomnialam wziąć tabletki antykoncepcyjnej przypomnialo mi sie dopiero teraz a rano kochalam sie z mezem cxy mam sie bać? Tabletki biore juz ponad 4 lata.
Zobacz co napisali w ulotce albo sprawdź u wujka Google.
BTW, temat sprzed roku a wy odpowiadacie mhhhrmhhhrrr
Jestem w związku 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny partner. Kocham go, jednak czasem jest mi ciężko, gdyż nigdy nie miałam orgazmu podczas stosunku i on o tym nie wie. Nie chce mu o tym mówić, bo uważam że nie wiele to zmieni. Mamy już za sobą różne pozycje, różne stosunki, różne gry wstępne i nic... czuje się jak bezuczuciowy manekin. Tak na prawdę żaden dotyk i żaden stosunek nie sprawia mi jakiejś wielkiej przyjemności- albo nie czuje nic, albo jest ok, np. masuje wcześniej całe moje ciało-nie czuje żeby to było super przyjemne-jest ok, seks oralny-ok, ale nie podnieca mnie za szczególnie, analny-nie czuje nic, seks waginalny- nie czuje nic. Kochamy się często ale nie odczuwam praktycznie żadnego podniecenia. Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje. Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było i raz sie zdarzyło że prawie mialam pochwowy ale zmienił pozycje i sie urwało i już wiecej to sie nie powtórzyło.
Czy mój problem może być spowodowany jakimiś problemami organizmem- hormonami itp.?
Jestem w związku 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny partner. Kocham go, jednak czasem jest mi ciężko, gdyż nigdy nie miałam orgazmu podczas stosunku i on o tym nie wie. Nie chce mu o tym mówić, bo uważam że nie wiele to zmieni. Mamy już za sobą różne pozycje, różne stosunki, różne gry wstępne i nic... czuje się jak bezuczuciowy manekin. Tak na prawdę żaden dotyk i żaden stosunek nie sprawia mi jakiejś wielkiej przyjemności- albo nie czuje nic, albo jest ok, np. masuje wcześniej całe moje ciało-nie czuje żeby to było super przyjemne-jest ok, seks oralny-ok, ale nie podnieca mnie za szczególnie, analny-nie czuje nic, seks waginalny- nie czuje nic. Kochamy się często ale nie odczuwam praktycznie żadnego podniecenia. Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje. Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było i raz sie zdarzyło że prawie mialam pochwowy ale zmienił pozycje i sie urwało i już wiecej to sie nie powtórzyło.
Czy mój problem może być spowodowany jakimiś problemami organizmem- hormonami itp.?
Twój problem jest spowodowany tym, że on o niczym nie wie.
Nie wszystkie kobiety podczas zbliżenia, mają orgazm łechtaczkowy, a już pochwowy, jeszcze mniej.
Ale są kobiety, które jeszcze nic, a mają orgazm.
Czytaj na ten temat i porozmawiaj z seksuologiem.
Nie każdy facet, szczególnie jak sam ma problemy z orgazmem, myśli o orgazmie partnerki, tylko o swoim
...Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje.
....Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było
Czyli wszystko okej z Tobą. Masz orgazmy.
Reszta to chyba w głowie jest -- co Ty myślisz, co on myśli, jak razem się bawicie.
Autorko, po pierwsze szczera rozmowa z partnerem, pewnie jest przekonany, ze jest super, a tu zonk.
Po drugie jak wiesz jak sobie sprawić przyjemność to kieruj jego ręką podczas gry wstępnej tak, byś doszła, a potem możecie się kochać już bez presji możecie tak robić przynajmniej co któryś raz
Podczas seksu partner tez może Cię stymulować dłonią, mnie np. tylko taka podwójna stymulacja pozwala osiągać orgazm (co jakiś czas ).
Ja też jestem trudna w obsłudze i naprawdę zajęło nam 6 lat, by wypracować poziom, który mnie zadowala ... to czasem jest długotrwały proces, by poznać siebie, by nauczyć się partnera, jego reakcji, itd itd.
Możesz ćwiczyć mięśnie Kegla, może jakieś korzyści przyniesie:) na pewno nie pogorszy mój Mąż np. ćwiczy brzuszki, bo twierdzi, że to Mu pomaga w sprawności, a niech ćwiczy, skoro działa ale myśle, że należy zacząć od szczerości wobec siebie.
Wiekowy temat, ale dodam, że tabletki anty mają taki efekt uboczny, że mogą nawet zlikwidować libido do zera. Nie u wszystkich i nie wiem jaki procent statystyczny dotyczy ten problem. Ja byłam w tej grupie. Po odstawieniu tabletek libido powoli się normowało, ale żeby wróciło do stanu wyjściowego zajęło to prawie rok. Także można się przyjrzeć takiej kwestii. Oczywiście, stan organizmu jest ważny ale również stan związku. Co jeszcze? Stan ducha. Ciężko wskazać palcem jedną przyczynę.
danielasawka napisał/a:Jestem w związku 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny partner. Kocham go, jednak czasem jest mi ciężko, gdyż nigdy nie miałam orgazmu podczas stosunku i on o tym nie wie. Nie chce mu o tym mówić, bo uważam że nie wiele to zmieni. Mamy już za sobą różne pozycje, różne stosunki, różne gry wstępne i nic... czuje się jak bezuczuciowy manekin. Tak na prawdę żaden dotyk i żaden stosunek nie sprawia mi jakiejś wielkiej przyjemności- albo nie czuje nic, albo jest ok, np. masuje wcześniej całe moje ciało-nie czuje żeby to było super przyjemne-jest ok, seks oralny-ok, ale nie podnieca mnie za szczególnie, analny-nie czuje nic, seks waginalny- nie czuje nic. Kochamy się często ale nie odczuwam praktycznie żadnego podniecenia. Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje. Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było i raz sie zdarzyło że prawie mialam pochwowy ale zmienił pozycje i sie urwało i już wiecej to sie nie powtórzyło.
Czy mój problem może być spowodowany jakimiś problemami organizmem- hormonami itp.?Twój problem jest spowodowany tym, że on o niczym nie wie.
Brednie, jesli chcesz kogos zdolowac to znajdz inne miejsce.
Jestem w związku 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny partner. Kocham go, jednak czasem jest mi ciężko, gdyż nigdy nie miałam orgazmu podczas stosunku i on o tym nie wie. Nie chce mu o tym mówić, bo uważam że nie wiele to zmieni. Mamy już za sobą różne pozycje, różne stosunki, różne gry wstępne i nic... czuje się jak bezuczuciowy manekin. Tak na prawdę żaden dotyk i żaden stosunek nie sprawia mi jakiejś wielkiej przyjemności- albo nie czuje nic, albo jest ok, np. masuje wcześniej całe moje ciało-nie czuje żeby to było super przyjemne-jest ok, seks oralny-ok, ale nie podnieca mnie za szczególnie, analny-nie czuje nic, seks waginalny- nie czuje nic. Kochamy się często ale nie odczuwam praktycznie żadnego podniecenia. Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje. Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było i raz sie zdarzyło że prawie mialam pochwowy ale zmienił pozycje i sie urwało i już wiecej to sie nie powtórzyło.
Czy mój problem może być spowodowany jakimiś problemami organizmem- hormonami itp.?
Czesc, mam bardzo podobny problem. Moj partner jest bardzo otwarty na rozne zabawy w lozku i kupil mi wibrator, to naprawde pomaga. Mamy lepszy sex ja mam swoje orgazmy. Nie jest idealnie, ale pracuje nad soba. Moze sprobuj rowniez jakis zabawek? Czasem pomagaja bo stymuluja inne miejsca w ciele kobiety:)
Lady Loka napisał/a:danielasawka napisał/a:Jestem w związku 3 lata. Jest to mój pierwszy i jedyny partner. Kocham go, jednak czasem jest mi ciężko, gdyż nigdy nie miałam orgazmu podczas stosunku i on o tym nie wie. Nie chce mu o tym mówić, bo uważam że nie wiele to zmieni. Mamy już za sobą różne pozycje, różne stosunki, różne gry wstępne i nic... czuje się jak bezuczuciowy manekin. Tak na prawdę żaden dotyk i żaden stosunek nie sprawia mi jakiejś wielkiej przyjemności- albo nie czuje nic, albo jest ok, np. masuje wcześniej całe moje ciało-nie czuje żeby to było super przyjemne-jest ok, seks oralny-ok, ale nie podnieca mnie za szczególnie, analny-nie czuje nic, seks waginalny- nie czuje nic. Kochamy się często ale nie odczuwam praktycznie żadnego podniecenia. Jedyne kiedy dochodze to gdy się sama masturbuje. Może z 2-3 razy mialam orgazm z nim łechtaczkowy-ale tak słaby jakby go nie było i raz sie zdarzyło że prawie mialam pochwowy ale zmienił pozycje i sie urwało i już wiecej to sie nie powtórzyło.
Czy mój problem może być spowodowany jakimiś problemami organizmem- hormonami itp.?Twój problem jest spowodowany tym, że on o niczym nie wie.
Brednie, jesli chcesz kogos zdolowac to znajdz inne miejsce.
Oczywiście bo brak rozmowy z partnerem na tematy dotyczące seksu to idealna recepta na udane pożycie. Jak się okazuje wyżej, wcale nie.
Jakby Daniela pogadała z facetem od początku to mogliby już dawno wprowadzić więcej urozmaiceń tak, żeby jej było dobrze, ale lepiej nie rozmawiać, on w niewiedzy, ona się zmusza, no idealnie
Mój problem polega na braku ochoty na seks, a właściwie to problem ma mój mąż. Niestety od jakiegoś czasu seks może dla mnie nie istnieć. Było by wszystko ok gdyby nie pretensje męża. Dziś nawet zapytał mnie czy kogoś mam Zrobiło mi się bardzo przykro. Powiedziałam mu, że jeśli nie ma do mnie zaufania to nie ma przed nami przyszłości. Nie przyjmuje do świadomości tego, że mam problemy z hormonami. Wg. niego kobieta 30 letnia powinna ciągle mieć ochotę na seks. Już nie mam do tego siły. Bardzo go kocham, jesteśmy udanym i zgodnym małżeństwem, ale ta sprawa nas dzieli. Nie mam zamiaru robić coś na siłę, wbrew sobie, ale z drugiej strony nie wiem już jak mam z nim rozmawiać. W ogóle nie chce mi się mu tego tłumaczyć...
Wiem, że pewnie nie pomożecie mi w tej sprawie, ale po prostu nie mam się komu wygadać, a bardzo chciałam to z siebie wyrzucić ;(
Uwolnij go od siebie. Robisz facetowi w siłę wieku krzywdę. Nie kochasz go, to go zostaw a nie pierdol moralniaki.
Powodów może byc wiele:
rutyna
stres
depresja
przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych
Proponuję wybrac się do seksuologa. Czy probowaliście możę gadżetów erotycznych? Chodzi mi tutaj o te intensyfikujące doznania: sex elixir, ewentualnie żel libi gel.
Powodów może byc wiele:
rutyna
stres
depresja
przyjmowanie tabletek antykoncepcyjnych
Proponuję wybrac się do seksuologa. Czy probowaliście możę gadżetów erotycznych? Chodzi mi tutaj o te intensyfikujące doznania: sex elixir, ewentualnie żel libi gel.
Dodaj kolegę z pracy który co jakiś czas zabiega o wyjście na kawe. Tu seksuolog nie pomaga.
Może po prostu on Ci sie nie podoba? Czy do innych mężczyzn rówineż nie odczuwasz pożądania? Czy ogólnie nie masz ochoty na seks? Wypróbuj sobie tę hiszpańską muchę (konkretnie sex elixir o którym tutaj koleżanka na górze wspomina). Naprawdę fajny srodek, na pewno podziała na Ciebie pozytywnie. Sama mialam taki okres, że mi sie nie chciało i ten środek zadziałał na mnie bardzo pozytywnie. moze Ci równiez pomoże ( aczkolwiek przyznam, że u mnie bylo to chwilowe).
62 2022-02-07 22:31:27 Ostatnio edytowany przez apropo_defacto (2022-02-07 22:35:22)
Powiedziałam mu, że jeśli nie ma do mnie zaufania to nie ma przed nami przyszłości. ;(
Tak czytam jeszcze raz ten post i myślę...
Po takim tekście odemnie usłyszałabys soczyste "wypierdalaj z domu".
Dawno nie widzialem tak egoistycznego posta.
Czy ty w ogole ogarniasz co to jest małżeństwo?
Każdy związek to kontrakt
Czy ty sobie zdajesz sprawę ze sex to jest usługa? Tak samo jak pranie czy sprzątanie lub gotowanie? Jak przynoszenie pieniędzy do domu?
Nawalasz i masz to gdzieś. Jak nie macie dzieci to go zostaw.
Btw, nie spotkałem kobiety w okolicach 30 która miałaby problemy z sexem.
Jak mąż sie znudził, albo jest brzydki albo gruby to mu powiedz.chyba ze sie boisz usłyszeć tego co usłyszała byś odemnie, a wygodnie ci siw żyje.
patrząc na datę pierwszego postu to koleżanka aktualnie bardziej pod 40 jest
Podoba mi się ale po prostu.... nie mam ochoty i tyle Gdzie to moge kupić?