Czesc!
Za miesiac mam wesele siostry ciotecznej, ale zupelnie nie mamy z chlopakiem ochoty isc. Po pierwsze widujemy sie srednio 2 razy do roku, po drugie nie lubie tego zgielku weselnego... Zmuszam sie idac na wesela. A tu naprawde nie mam ochoty isc. Jakie dac wytlumaczenie, zeby nie urazic ? Dzięki za radyy
Na dwa dni przed weselem poinformuj, że się rozchorowałaś.
Na dwa dni przed weselem poinformuj, że się rozchorowałaś.
Hahaha...nieeee!:P To najgorsze co może być. Powiedz może, że macie zaplanowany wyjazd do rodziny chłopaka mieszkającej za granicą. Albo powiedz prawdę. Nie lubisz tego, źle się czujesz na weselach. Lepiej to załatwić przed tym nim wpłacą pieniądze za salę, bo tak jeszcze stracą pieniądze przez Twoje niezdecydowanie.
Ja też nie lubię wesel. Sama zastanawiam się jak obejść swoje - mieć ślub Kościelny, a nie mieć wesela:P Ciężka sprawa.
Zdecydowanie najlepiej powiedzieć prawdę. Oczywiście - w odpowiedni, dyplomatyczny sposób.
Ale, mimo, że jestem wielką przeciwniczką "wypada/nie wypada" - tutaj uważam, że wypadałoby iść. Nie z powodu "co ludzie powiedzą", ale dlatego, żeby zrobić przyjemność ciotecznej siostrze. Mimo, że niewielki, ale jednak kontakt macie regularny.
5 2013-08-13 11:08:12 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2013-08-13 11:10:22)
ja tak robiłam że nie poszłam i straciłam ze 3 dobre przyjaciółki.
ale nie miałam chłopaka, nie mialam pracy(brak kasy na prezenty, pociąg i powrót) i nie miałam ochoty.
kontakty sie urwały. dzisiaj żałuję, ale nie miałam pieniążków a oba wesela były daleko.
"mam czas dla każdego absurdu"
Zastanawiam się jak w dyplomatyczny sposób powiedzieć, że się nie chce iść do kogoś na wesele.
7 2013-08-13 11:32:16 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2013-08-13 11:35:42)
panny mlode zwykle się obrażają, przerabiałam to, foch na całej linii.
ja długoletnia singielka(do30lat) gdy koleżanka singielka, w dodatku bezrobotna zakręciła nosem to tylko sie roześmialam. nie obrazilam sie za to ze ktos nie byl na chrzcinach, nie mowie o weselu ktorego nie robilam...
jak polska lokalna sielska i rolnicza, tak jest tak wszędzie. kasa, prezent, kwiatki na mszę, dojazd i partner(za którego nieraz trzeba też zapłacic). pomijam sukienkę, buty, torebkę- których ja np nie mialam gdy zostalam zaproszona na wesele rocznik 2005. kolejne 400zł najmniej. trzeba chciec, jak ktoś mądry to zrozumie. nie mam pretensji że ktoś nei ma ochoty iść. brak partnera to docinki ciotek, brak kasy to upokorzenie dla bezrobotnego.
Podlasie, Kurpie, Mazury(moje rejony).
"mam czas dla każdego absurdu"
Zastanawiam się jak w dyplomatyczny sposób powiedzieć, że się nie chce iść do kogoś na wesele.
Wszystko zależy od osoby, której się odmawia. Jeśli jest sztywna i drętwa to nie da się dyplomatycznie. Gdybym np. miała odmówić mojej przyjaciółce to bym powiedziała coś w rodzaju "jest mi bardzo miło, że mnie zaprosiłaś, ale wiesz, że ja dzikus jestem i spędów nie lubię. Mam nadzieję, że zrozumiesz jak się nie pojawię. Ale możemy sobie zrobić później jakąś wspólną noc poślubną we dwie?"
Inną sprawą jest to, że jeśli powodem jest faktycznie wyłącznie wielka niechęć do takich imprez to można pojawić się na ślubie...
9 2013-08-13 11:46:58 Ostatnio edytowany przez nokiaaa (2013-08-13 11:47:23)
vinga powiedz jeżeli ktoś kasy nie ma to co ma powiedziec? bo minelo 8 lat od wesela przyjaciolki i kontakt zerowy:(
w tym czasie w ktorym miala ona wesele sprzedalam telefon w komisie, zeby wykupic egzamin warunkowy na studiach, taka bylam spłukana!!!
"mam czas dla każdego absurdu"
ja mam wesele w czwartek i tez tak strasznie nie chce mi sie isc... troche beznadzieja bo mam 18 lat i dostałam zaproszenie normalnie z rodzicami, bez osoby towarzyszącej... podobnie mój brat który ma lat 19. a i ja i on mamy swoje drugie połówki.. i tak teraz kombinujemy, co zrobić zeby nie isc. ^^
vinga powiedz jeżeli ktoś kasy nie ma to co ma powiedziec? bo minelo 8 lat od wesela przyjaciolki i kontakt zerowy:(
w tym czasie w ktorym miala ona wesele sprzedalam telefon w komisie, zeby wykupic egzamin warunkowy na studiach, taka bylam spłukana!!!
No to właśnie prawdę powiedzieć...
na slub w kosciele idz,zloz zyczenia ale wczesniej uprzedz,ze nie mozesz na wesele bo np masz juz dawno zaplanowany jakis wyjazd na ktorym bardzo ci zalezy.
Ja mam taka sama sytuacje u kolezanki z ktora prawie wogole nie mam kontaktu..na szczescie czesto musze pracowac w soboty , wiec mam wymowke
Za miesiac mam wesele siostry ciotecznej, ale zupelnie nie mamy z chlopakiem ochoty isc. Po pierwsze widujemy sie srednio 2 razy do roku, po drugie nie lubie tego zgielku weselnego... Zmuszam sie idac na wesela. A tu naprawde nie mam ochoty isc. Jakie dac wytlumaczenie, zeby nie urazic ? Dzięki za radyy
Tylko łgać .
Żadne prawdziwe i sensowne wytłumaczenie nie dotrze do osób organizujących tą imprezę (oprócz siostry ciotecznej przygadywać będą jeszcze rodzice i pełno innych zaangażowanych pociotków).
Niestety są sytuacje, gdy powiedzeniem prawdy możemy tylko urazić kogoś, a na pewno zrobić sobie z niego wroga na całe życie .
ja mam za niecaly miesiac wesele i wolalabym zeby ktos kto nie chce przyjsc powiedzial mi to wprost ale nie ukrywam ze taka osoba juz poniekad bedzie u mnie na straconej pozycji, mam obecnie taka sytuacje z chrzestnym
16 2013-08-13 15:18:31 Ostatnio edytowany przez YOGI bear (2013-08-13 15:19:07)
ja mam za niecaly miesiac wesele i wolalabym zeby ktos kto nie chce przyjsc powiedzial mi to wprost ale nie ukrywam ze taka osoba juz poniekad bedzie u mnie na straconej pozycji, mam obecnie taka sytuacje z chrzestnym
Właśnie o tym piszę. Nie każdy ma ochotę tłumaczyć się Tobie, że nie ma pieniędzy na prezent, podróż i kreację, albo, że woli te pieniądze wydać na kilkudniowe wakacje.
Tegan napisał/a:ja mam za niecaly miesiac wesele i wolalabym zeby ktos kto nie chce przyjsc powiedzial mi to wprost ale nie ukrywam ze taka osoba juz poniekad bedzie u mnie na straconej pozycji, mam obecnie taka sytuacje z chrzestnym
Właśnie o tym piszę. Nie każdy ma ochotę tłumaczyć się Tobie, że nie ma pieniędzy na prezent, podróż i kreację, albo, że woli te pieniądze wydać na kilkudniowe wakacje.
święta prawda
"mam czas dla każdego absurdu"
na slub w kosciele idz,zloz zyczenia ale wczesniej uprzedz,ze nie mozesz na wesele bo np masz juz dawno zaplanowany jakis wyjazd na ktorym bardzo ci zalezy.
Skojarzyło mi się:
Co myślicie o otrzymaniu zaproszenia na ślub kościelny, przy równoczesnym braku zaproszenia na wesele?
Czy takie coś nie wygląda nieco jak propozycja: daj prezent i spadaj?
Tak prawdę mówiąc, jest mi zupełnie obojętne: czy osoba, z którą nie utrzymuję bieżącego, dobrego kontaktu bierze ślub, czy nie, a wyprawa na tą uroczystość jest dla mnie zwykłą stratą czasu.
Odmówiłam przyjścia na wesele do trzech kuzynek - za każdym razem miałam pilny wyjazd z klasą Jakoś nie miałam oporu żeby odmówić. A powód był jeden - nie chciało mi się iść samej, nie miałam wtedy kogo zaprosić
"Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd choćby o te dziesięć godzin stąd"
Nie kaze nikt nikomu kupowac kreacji za 1000zl, ja sama mam sukienke uzywana na slub i wydalam na na malo co, nie przesadzajmy ze wyjscie na slub to taki wydatek, poza tym od osoby w wieku 19 lat jak autorka to tez prezentu nikt nie wymaga, bez przesady. Dziwne dla mnie ze mloda osoba nie chce isc sie pobawic, spotkac z rodzina, ale kazdy ma prawo do swoich decyzji. Moj chrzestny nie przyjdzie bo go obraza brak slubu koscielnego, szanuje jego decyzje, ale nasze kontakty juz zawsze beda oslabione, nie mozna komus dla swoich wlasnych racji-nieracji, chcenia-niechcenia psuc jednego z najpiekniejszych dni w zyciu. jednak wolalabym uslyszec prawde, wiec autorko nie klam tylko postaw sprawe jasno
Nie kaze nikt nikomu kupowac kreacji za 1000zl, ja sama mam sukienke uzywana na slub i wydalam na na malo co, nie przesadzajmy ze wyjscie na slub to taki wydatek
Dla mnie ostatnie śluby oznaczały nabycie nowego garnituru, koszuli itd. Ledwie udało mi się wybronić przed nowymi, niewygodnymi butami (przecież miałem w nich spędzić cały dzień).
poza tym od osoby w wieku 19 lat jak autorka to tez prezentu nikt nie wymaga, bez przesady
To Twoje zdanie, niekoniecznie dzielone przez inne osoby. Poczytaj watek: Koszty wesela - ile się zwraca ??. Cztery stówy od osoby, to dla niektórych minimum (autorka wątku oczekiwała chyba po tysiaku).
Dziwne dla mnie ze mloda osoba nie chce isc sie pobawic
Ja zawsze wolałem inne rozrywki .
spotkac z rodzina
Piszesz o przyjemnościach, czy uciążliwościach wesela ?
Moj chrzestny nie przyjdzie bo go obraza brak slubu koscielnego, szanuje jego decyzje, ale nasze kontakty juz zawsze beda oslabione, nie mozna komus dla swoich wlasnych racji-nieracji, chcenia-niechcenia psuc jednego z najpiekniejszych dni w zyciu.
Masz rację. Twój chrzestny nie zachował się dobrze .
jednak wolalabym uslyszec prawde, wiec autorko nie klam tylko postaw sprawe jasno
A ja nadal myślę swoje .
Nie kaze nikt nikomu kupowac kreacji za 1000zl, ja sama mam sukienke uzywana na slub i wydalam na na malo co, nie przesadzajmy ze wyjscie na slub to taki wydatek, poza tym od osoby w wieku 19 lat jak autorka to tez prezentu nikt nie wymaga, bez przesady. Dziwne dla mnie ze mloda osoba nie chce isc sie pobawic, spotkac z rodzina, ale kazdy ma prawo do swoich decyzji. Moj chrzestny nie przyjdzie bo go obraza brak slubu koscielnego, szanuje jego decyzje, ale nasze kontakty juz zawsze beda oslabione, nie mozna komus dla swoich wlasnych racji-nieracji, chcenia-niechcenia psuc jednego z najpiekniejszych dni w zyciu. jednak wolalabym uslyszec prawde, wiec autorko nie klam tylko postaw sprawe jasno
Oj zdziwiłabyś się bardzo. Mam kuzynkę, która po swoim weselu zdała mi relację ile to goście wkładają w kopretę, nie obyło się bez komentarzy typu, tych przyszło troje i dali ileś tam, a tamtych dwoje i tyle abo tyle - żenada.
Może Ty nie wymagasz prezentu od swoich 19-letnich gości, niektórzy są nastawieni na to by wesele im się zwróciło. Dla mnie trochę chore takie podejście.
Niedawno miałam 25-lecie małżeństwa. Mnie żenowały pytania typu - co wam kupić? co chcielibyście dostać? Odpowiadałam po prostu przyjdzcie, to będzie najlepszy prezent.
Przecież jak 19 - letnia dziewczyna dostaje zaproszenie z osobą towarzyszącą to musi (wypada) dać te 400 zł za 2 osoby. Wiek nie gra tu roli przecież. Wesele kuzynki - jeśli nie mają super kontaktów, to przecież nie popsuje wesela kuzynce nie zjawiając się. Mi tam by latało, czy kuzynostwo się zjawi, bardziej "zależałoby" mi na znajomych
"Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd choćby o te dziesięć godzin stąd"
Co myślicie o otrzymaniu zaproszenia na ślub kościelny, przy równoczesnym braku zaproszenia na wesele?
Czy takie coś nie wygląda nieco jak propozycja: daj prezent i spadaj?
W takiej sytuacji daję tylko kwiaty i symboliczny prezent. Przy czym prezent nie zawsze, zależy to okoliczności i relacji jaka nas łączy.
ja mam za niecaly miesiac wesele i wolalabym zeby ktos kto nie chce przyjsc powiedzial mi to wprost ale nie ukrywam ze taka osoba juz poniekad bedzie u mnie na straconej pozycji, mam obecnie taka sytuacje z chrzestnym
Dlaczego na straconej pozycji? Naprawdę wolałabyś, aby ktoś się zmuszał do czegoś, na co - z oficjalnego lub sobie tylko wiadomego powodu - kompletnie nie ma ochoty? Nie lepiej mieć obok siebie wyłącznie osoby, które chcą podzielać Twoją radość, a przy tym są szczere? Osobiście nigdy nie robiłam z takich rzeczy problemu. Sytuacje i poglądy bywają różne, moim zdaniem warto postarać się je zrozumieć i uszanować. Tak jest zwyczajnie łatwiej. Wszystkim.
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu

25 2013-08-14 01:57:48 Ostatnio edytowany przez YOGI bear (2013-08-14 02:09:50)
YOGI bear napisał/a:Co myślicie o otrzymaniu zaproszenia na ślub kościelny, przy równoczesnym braku zaproszenia na wesele?
Czy takie coś nie wygląda nieco jak propozycja: daj prezent i spadaj?W takiej sytuacji daję tylko kwiaty i symboliczny prezent. Przy czym prezent nie zawsze, zależy to okoliczności i relacji jaka nas łączy.
Ale zawsze idziesz?
Bo prawdę powiedziawszy do osób na których mi nie zależy, mi by się nie chciało .
Na ślub - jeśli tylko mogę, to zawsze.
Takie sytuacje mają jednak miejsce, gdy dana osoba po ślubie organizuje skromne przyjęcie lub niewielkie wesele dla najbliższych (do których ja się nie zaliczam), nie żadne huczne weselisko, a jednak zależy jej, aby podczas składania przysięgi towarzyszyły jej także inne, w taki czy inny sposób ważne dla niej, osoby. Niemniej tak jak napisałam - kosztownego prezentu wówczas nie daję.
Bo prawdę powiedziawszy do osób na których mi nie zależy, mi by się nie chciało
Prawdę mówiąc chyba nie zdarzyło mi się, abym otrzymała zaproszenie od osoby, której na mnie w jakiś sposób nie zależy i wzajemnie.
[olinkowy status to już historia, z niezależnych ode mnie przyczyn technicznych właściwy zobaczysz dopiero w moim profilu

Na ślub - jeśli tylko mogę, to zawsze.
Takie sytuacje mają jednak miejsce, gdy dana osoba po ślubie organizuje skromne przyjęcie lub niewielkie wesele dla najbliższych (do których ja się nie zaliczam), nie żadne huczne weselisko, a jednak zależy jej, aby podczas składania przysięgi towarzyszyły jej także inne, w taki czy inny sposób ważne dla niej, osoby. Niemniej tak jak napisałam - kosztownego prezentu wówczas nie daję.
Miałem przypadek, gdy otrzymałem takie zaproszenie od osoby, z którą od kilku lat nie miałem kontaktu i prawdę mówiąc nie byliśmy w zbyt bliskich stosunkach. Nie bardzo rozumiałem więc, jaki cel miało to zaproszenie. Po ślubie osoba ta miała huczne weselisko.
Otrzymywałem też takie zaproszenia od swoich byłych pracownic, ale uważałem, że jest to tylko zachowanie kulturalne na zasadzie: szanuję pana i dlatego dzielę się informacją o moim szczęściu. Starałem się więc odpowiedzieć równie kulturalnie, nie narzucając obecności swojej osoby.
Do dziewczyn, które w trakcie zatrudnienia u mnie wchodziły w związek małżeński jechałem zazwyczaj podrzucić prezent i również starałem się nie narzucać .
Ja tam takich imprez jakoś nie lubię .
Oj zdziwiłabyś się bardzo. Mam kuzynkę, która po swoim weselu zdała mi relację ile to goście wkładają w kopretę, nie obyło się bez komentarzy typu, tych przyszło troje i dali ileś tam, a tamtych dwoje i tyle abo tyle - żenada.
.
Nie piszemy tutaj o jakis patologicznych i nienormalnych zachowaniach:P Tak jak to okreslilas jest to zenada.
Przecież jak 19 - letnia dziewczyna dostaje zaproszenie z osobą towarzyszącą to musi (wypada) dać te 400 zł za 2 osoby. Wiek nie gra tu roli przecież. Wesele kuzynki - jeśli nie mają super kontaktów, to przecież nie popsuje wesela kuzynce nie zjawiając się. Mi tam by latało, czy kuzynostwo się zjawi, bardziej "zależałoby" mi na znajomych
Ja akurat wychowywalam sie z kuzynostwem jak z rodzenstwem wiec dla mnie jest wazniejsze niz znajomi, ale kazdy ma inaczej i musialabym chyba mocno dostac w leb czyms ciezkim zeby od kuzynki maturzystki bez pracy i jej chlopaka w tym samym wieku wymagac 400zl
Jeśli nie masz z nią jakoś szczególnie zażyłych stosunków, to kuzynka raczej nie obrazi się za Waszą nieobecność, po prostu wymyśl jakieś nagłe choróbsko na kilka dni przed faktem, lub możesz też powiedzieć prawdę - że nie czujesz się dobrze na weselach. Powinna to uszanować, jeżeli jest tolerancyjna i dobrze wychowana. Jeżeli to nie jest daleko, możesz przyjechać/przyjść tylko na sam ślub
Marilyn Monroe
Mam podobny problem. Za miesiąc jest wesele mojego kuzyna, którego widziałam może trzy razy w życiu, a zaproszenie z jakiegoś powodu dostałam. Nie chcę iść, bo po pierwsze nie mam z kim, po drugie nie będę tam nikogo znać, po trzecie nie mam kasy. Wszyscy nalegają, żebym szła mimo moich twardych argumentów. Co mam zrobić, żeby nie iść i żeby nikt się nie obraził?
w takiej sytuacji w ogole nie miej wyrzutów sumienia...
wszyscy czyli kto? jak tacy mądrzy to niech kupią prezent(rodzice, rodzeństwo) a ty się dorzuć w 1/3 czyli np studencka stówę i miej z głowy.
co do partnera...
w ten sposób 3malzenstwa u mnie w rodzinie się poznały. szli sami(3rózne historie) a tam sie poznali...
"mam czas dla każdego absurdu"
Najważniejsze to pamiętać o tym, żeby potwierdzać lub odmawiać udział z odpowiednim wyprzedzeniem czasowym.
Nie wypada robić tego dzień przed ślubem. Chyba, że faktycznie ma się nagłą awarię.
Dzięki temu Państwo Młodzi unikną problemu, że będą płacić za jedzenie tych, którzy się nie stawili.
musialabym chyba mocno dostac w leb czyms ciezkim zeby od kuzynki maturzystki bez pracy i jej chlopaka w tym samym wieku wymagac 400zl
Ty od niej nie wymagasz - ale ona sama z siebie da te 400 zł, bo jej będzie głupio.
"Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd choćby o te dziesięć godzin stąd"
w mojej rodzinie wujek ruszył na drugi dzień na rower pytać, kto ile dał w kopertę na ślubie jego córki, bo kilka kopert było pustych-kartka była kto ile dał zrobiona:
ela-300
zosia-200
witek-niewiadomo
"mam czas dla każdego absurdu"
Każdy liczy na to, że koszty wesela się zwrócą i nikt z pustej koperty się nie cieszy, ale bez przesady
"Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd choćby o te dziesięć godzin stąd"
37 2013-08-17 13:24:46 Ostatnio edytowany przez aksolotl (2013-08-17 13:26:12)
Byłam kiedyś zaproszona na ślub koleżanki w Polsce, na stałe mieszkam za granicą. Miałam zamiar iść i potwierdziłam, że będę, specjalnie po to pojechałam do Polski, zatrzymując się jakieś 300 km od miejsca gdzie ślub miał się odbyć. A potem w dniu ślubu, kiedy miałam te ostatnie 300 km dojechać nie najlepiej się czułam, okazało się też, że nie mam dostępu do samochodu...
Koniec końców nie pojechałam. Już wtedy było mi strasznie głupio, bo rozumiem, że koszty i w ogóle, ale tak wypadło, raz w życiu, nieplanowane, i nic zrobić nie mogłam. Dziewczyna nie odzywa się ode mnie od tamtego momentu.
No tak najgorsze to zrezygnowac na dzien przed to jest najgorsze co mozna w takiej sytuacji zrobic
to po prostu nie idz
Ja bym poinformowała, że nie idę, podziękowała za zaproszenie i tyle. Dlaczego mam się tłumaczyc? Tego to już nie rozumiem.
Ktoś, kto organizuje wesele musi odpowiednio wcześniej wiedziec ile osób będzie, bo to wiąże się z kosztami i tyle. Nie rozumiem skąd się wziął ten zwyczaj wypytywania dlaczego nie przyjdziesz, dlaczego coś tam. Taki gosc ma kaprys i już, no chyba, że ktoś lubi wysłuchiwac klamstw i cieszy go widok wijącego się jak piskorz gościa.
Nie lubimy z mężem wesel, wręcz alergicznie nie znosimy. Wszyscy w rodzinie o tym wiedzą, bo bywamy tylko na tych odbywających się w najbliższej rodzinie. Wiecie co jest najgorsze? Zero zrozumienia, że ktoś może nie lubic tego typu imprez i zawsze, ale to zawsze foch. A te durne pogadanki, jak to na ślub naszych dzieci nikt nie przyjdzie, przyprawia nas o mdłości. Może będziemy z tego zadowoleni? Może nasze dzieci mają podobne poglądy?
Mało tego, kilka osób wspomniało, że nawet na nasz pogrzeb nie przyjdzie. Już wiedzą, że nas przeżyją.
Albo wywoływanie poczucia winy, bo młodym będzie przykro. Naprawdę? Jeśliby otrzymali odpowiednia gratyfikację w gotówce to przykrosc by przeszła jak ręką odjął.
Proponuję jedno - wesele tak, ale bez prezentów i kasy w kopercie. Ludzie waliliby drzwiami i oknami (poza nami). Tylko czy ktoś organizowałby te wesela?