Kasiulka, nie sposób nie przyznać Ci racji w paru kwestiach.
Nigdy nie będzie miało pozytywnych konsekwencji przeistoczenie się matki w rówieśniczkę-przyjaciółkę. Dziecko potrzebuje zasad, jasnych i czytelnych. Bezstresowe wychowanie = żadne wychowanie, przy czym zaznaczam, że wciąż pozostaję przeciwniczką bicia. Jest wiele innych metod, wiem po sobie, nie byłam bita w przeciwieństwie do mojej mamy i też nie sprawiałam większych problemów. W domu po prostu miałam jasno wytyczone granice i znałam pojęcie kary.
Mamy dzisiaj zupełnie inną kulturę niż kiedyś. Wszyscy zachowują się inaczej i obyczajowość ludzi dorosłych także się zmieniła, więc nie oczekiwałabym, że nie pozostanie to bez wpływu na młodzież.
Zasady bardzo często ustalają dorośli. Współpracuję z gimnazjami z racji wykształcenia (jestem psychologiem dziecięcym) i wiele placówek zabrania farbowania włosów, malowania paznokci czy pacykowania się. Jeśli ten zakaz jest konsekwentnie przestrzegany, uczennice wyglądają tak, jak powinny i uczą się, że w pewnych miejscach obowiązują specjalne zasady odnoszące się do wyglądu.
Mimo to wiem, że jest wielu mądrych rodziców i w nich pokładam swoje nadzieje. Dzisiejsze dzieci się gubią, tak jak dorośli i dlatego tak ważne jest, żeby dbać o profilaktykę. Rozmawiać o seksie, o narkotykach zamiast powtarzać "zabierz się lepiej za naukę", "jeszcze gnojek z Ciebie". Takim podejściem niczego się nie osiągnie. Lepiej wprowadzić rzetelną edukację seksualną w szkołach i pozwolić byłym narkomanom na przeprowadzanie wykładów w gimnazjach - im o wiele łatwiej jest dotrzeć do młodzieży niż policjantom, co do których gimnazjaliści nie mają ogromnego zaufania. Poza tym policja jedynie straszy konsekwencjami prawnymi, które jak młodzież wie nie dosięgną 75% ćpających. Byli narkomani po odpowiednim przygotowaniu "pedagogicznym" nie będą mówili "Tego się nie robi w Polsce, mamy wysoką skuteczność w wykrywaniu tego". Oni powiedzą "To się robi, ale po tym jest tak i tak, nie polecam, moje dziecko urodziło się bez prawej ręki". Jest różnica? Ogromna!
Dlatego zamiast utyskiwać na młodzież, lepiej popierać zmiany i wprowadzać je tam, gdzie się da - reagować, kiedy małolat kupuje alkohol czy papierosy, nie dawać społecznego przyzwolenia. Nie burzyć się, gdy seksuolodzy chcą rozmawiać z dziećmi o seksie zamiast oddawać tą sprawę w ręce katechetów. I przede wszystkim nie oceniać wszystkich dzieci jedną miarą, tego nie lubi nikt. I młodzież, taka jak ViolQ słysząc takie podejście pozbawione szacunku (jeśli do dorosłej osoby ktoś powie "Gówniaro", też nie będzie to służyło dialogowi) po prostu się irytuje. A wtedy o rozmowie nie ma mowy.