Dzisiejsza wierność zajętych kobiet - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 99 ]

Temat: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Ostatnio zacząłem sobie zwracać uwagę na zachowanie zajętych kobiet. Wiem, że zaraz ktoś zacznie pisać, że faceci są nie lepsi i też zdradzają, myślą tylko o jednym i tak dalej ale skupmy się tutaj na kobietach.

Otóż z własnych obserwacji oraz rozmów z innymi kolegami (głównie przystojnymi) zauważyłem że zajęte kobiety, szczególnie w pracy lub na innych zajęciach typu siłownia, kursy językowe gdy nie ma ich drugiej połówki, bardzo chętnie nawiązują  niewinny flirt, który z czasem staje się ostrzejszy i bardziej intensywny a z czasem prowadzi nawet do romansu. Nie będę się skupiał na singielkach bo to normalne skoro są wolne, ale kobiety w związkach, zaręczone i mężatki bardzo chętnie wchodzą w tę grę. Jeśli miałbym sprecyzować wiek to pewnie 25-40 lat czyli pewnie najlepszy czas smile

Zaczyna się jak zawsze, wiadomo uśmieszki, częstsze rozmowy sprośne i dwuznaczne żarty, potem pisanie na komunikatorze typu Facebook lub wymiana telefonów, potem spotkania po pracy i na końcu romans. Wiadomo, że nie wszystkie zajęte kobiety romansują, bo niektóre zatrzymają się na flircie ale nie jest to wcale rzadkim zjawiskiem.

Nie chodzi mi tutaj o chwalenie się ale z własnych doświadczeń sam miałem parę sytuacji (na powodzenie nie narzekam) gdzie byłem podrywany, potem kontakt stawał się coraz bardziej intensywny, flirt a nawet w niektórych sytuacjach sex. Niektóre wcale nie ukrywały, że są zajęte bo publicznie narzekały na faceta, w innej sytuacji o tym, że jest zajęta dowiedziałem się „po”. Jako, że aktualnie sam jestem wolny, a inicjatywa płynęła ze strony płci pięknej to nie miałem nic przeciwko, chociaż niektórzy pewnie potępią takie moje zachowanie. Podobne zjawiska zaobserwowali moi koledzy czy to z pracy czy innych środowisk, sam też nieraz byłem świadkiem widząc jak zajęta koleżanka nachalnie podrywała jakiegoś innego faceta.

Z paniami z którymi miałem przyjemność prowadzić taką relację lub moi koledzy, gdy panie zostały spytane o powody takiego zachowania to słyszało się odpowiedzi typu, że nawet kochają swojego faceta ale  brakuje im czegoś, że to wina ich faceta bo jest taki i taki, że  facet tylko pije piwo i gra na konsoli, że w związku nie jest jak kiedyś, że chciały spróbować z innym, zabawić się, że przecież nic takiego się nie stało, że to „normalne”, a nawet że dzięki temu ich związek jest mocniejszy. Przeróżne powody.

Wiec jak to jest drogie Panie i Panowie Waszym zdaniem? Wypowiedzcie się. Czy rzeczywiście wszystko to jest winą faceta, który po pewnym czasie w związku zapuszcza się, niczego nie trenuje, nie wnosi nowości, spontaniczności, nowych emocji? A gdzie własne zasady, sumienie czy nawet przysięga małżeńska? Czy starać się o to nie powinny dwie osoby, wzajemnie się rozwijać i wnosic nowości do związku?

Jeszcze raz podkreślę, że temat nie ma na celu obrażenia kobiet. Nie uważam, że wszystkie kobiety są takie same, bo jest wiele wspaniałych i uczciwych kobiet (ukłony w ich stronę) oraz sporo facetów którzy bawią się i sami są niewierni.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-09-21 02:35:42)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

hmm "skupmy się na kobietach"? ale nie sądzę żeby była tego typu przewaga którejś płci w tych zachowaniach. Uczciwość czy wierność w związku to względne pojęcie, niektórzy mogą świadomie przekraczać bariery własne, partnera, czy też ogólnie uznane w społeczeństwie. Moje rozwiązanie jest takie, że nie wchodzę pochopnie w związek, widzę jaki ktoś jest i nie chcę na siłę kogoś zmieniać, ale też nie zwiążę się z kimś dla kogo będę tylko jedną z opcji. Gdybym z kimś był to starałbym się od siebie żeby zapewnić to co piszesz i unikać niepożądanych rzeczy tzn. "zapuszcza się, niczego nie trenuje, nie wnosi nowości, spontaniczności, nowych emocji" ale własne możliwości też są ograniczone, i nie zawsze da się kogoś zatrzymać przy sobie nawet walcząc z całych sił.

3

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Raz mialam chec zdradzic partnera, na zlosc jemu i w sumie zaluje, ze tego nie zrobilam. Chcialabym zobaczyc jego mine i do konca zycia bym sie miala z czego smiac. Mile wspomnienie by bylo. Nie dlatego, ze byl zapuszczony, czy brzydki lub cos podobnego. Czy to bylaby jego 'wina' ? Nie, bo nie odpowiada za moje czyny. Jednak nie zrobilabym tego nikomu innemu wiec powiedzmy, ze byloby to zainspirowane jego zachowaniem.

4

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Pytasz o winę/powód? tyle jest powodów co ludzi. Zawsze gdy ktoś wdaje się w romans ma jakiś powód, oczywiście na początku gdy taką osobę złapie się za rękę może na pytanie "dlaczego" paść odpowiedź "nie wiem" ale potem jakoś sobie przypominają te "winy" partnera - brak czułości, adoracji itd. itp. 

Czy starać się o to nie powinny dwie osoby, wzajemnie się rozwijać i wnosic nowości do związku?

Oczywiście że tak , powinny ale często o tym zapominają o tych drobnych gestach z których składa się dzień codzienny i związek. Często uważają że ich związek jest i będzie że to taki pewnik, stała nie zmienna - i to się tyczy obu stron - i często jedna ze stron w tym jest i sądzi że tak ma myć i jest dobrze ale druga gdy zjawia się ktoś obcy ale wysyłający sygnały zainteresowania, nagle sobie uświadamiają że meczą się w związku, że on/ona przestała się starać,nuda, lata uciekają tid. itp. słowem wytłumaczenie sobie a właściwie przekonywanie siebie ze to co zrobili jest naturalne a winnym jest partner/partnerka.

A gdzie własne zasady, sumienie czy nawet przysięga małżeńska?

Zasady? no cóż często w czasie związku zasady ulegają zmianie, chociaż 99% partnerów o tym nie wie i co najmniej połowa nigdy się nie dowie że to miało miejsce.
Sumienie? a no właśnie temu służą tłumaczenia - mają zagłuszyć sumienie i wielu robi to skutecznie bo ilu bez wpadki przyznaje się do zdrady? A i też często w zagłuszaniu pomagają przyjaciółki/przyjaciele, często w dobrej wierze ale opierają się często na fałszywych informacjach przekazywanych przez zdradzacza.
Przysięga małżeńska? zobacz co się dzieje w nasze przestrzeni społecznej/medialnej przecież często tam następuje pochwalanie zdrady, oczekiwanie zdrady, oczekiwanie luźnych związków czy tez związków bez zobowiązań, otwartych na inne osoby. To tak zwana rewolucja kulturowa/społeczna ona nadal postępuje a jak powiesz nie to będziesz fobem( i tutaj dodaj sobie jakim) Czy to jet złe? dla innych bardzo dla innych nie , wręcz pożądane ale według mnie jest to jeden z powodów zdrad w związku.
Zobacz po sobie wiedziałeś że kobieta jest w związku i nie odmówiłeś - dlaczego?

5

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Może ja jestem staroświecka, ale z mojego punktu widzenia jak kogoś kocham - nie zdradzam. Ba, mi by nawet na myśl coś takiego nie przyszło, bo po prostu żaden mężczyzna, przy tym do którego pałam uczuciem, nie umywa się nawet do mojego partnera. Pewnie - są mężczyźni przystojniejsi, wyżsi, lepiej zbudowani i można się za takim oglądnąć, ale to nie jest facet, który mi poświęcił dużo uwagi, który o mnie dba, szanuje i kocha. Inna sprawa jest taka, że mój najdłuższy do tej pory związek trwał dwa lata, więc pewnie niewiele o relacjach jeszcze wiem, co nie zmienia faktu że raczej takiej zasady bym się trzymała. Miłość = oddanie partnerowi.
Czy faktycznie jest tak, że dużo kobiet flirtuje, podrywa i zdradza swoich facetów? Wśród moich znajomych (a ich przekrój jest między wiekiem 25-40) znam dosłownie jedną, która zdradziła, zdradza i pewnie zdradzać będzie. Dlaczego? Dlatego, że faktycznie czegoś jej brakuje przy partnerze - jakiejś ekscytacji, pomysłowości może? Wiem, że zdarzało jej się to dość często i o dziwo nie wstydzi się o tym mówić, więc może też taki mają układ? Nie wiem, ja bym tak nie potrafiła. Jak kocham to mam ochotę oddać całą siebie (fizycznie) tej osobie i tylko jej.

6 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2019-09-21 12:38:57)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Szczery Człowiek napisał/a:

Wiec jak to jest drogie Panie i Panowie Waszym zdaniem? Wypowiedzcie się. Czy rzeczywiście wszystko to jest winą faceta, który po pewnym czasie w związku zapuszcza się, niczego nie trenuje, nie wnosi nowości, spontaniczności, nowych emocji? A gdzie własne zasady, sumienie czy nawet przysięga małżeńska? Czy starać się o to nie powinny dwie osoby, wzajemnie się rozwijać i wnosic nowości do związku?

Pewnie, ze nie jest to wina faceta. Po pierwsze, nie każdy zdradzony facet się zapuscil i był za mało spontaniczny. Po drugie, nawet tacy, co się zapuscili i przestali dbać - nie wszyscy są zdradzani. Znajdziesz i takie związki, że mimo rutyny ludzie żyją razem i sa sobie wierni, a znajdziesz i takie, gdzie za emocjami będą latać 'na boki'.
Ja myślę, że mówisz o zbyt ogólnym zjawisku, żeby tu jakaś prawdę objawiona odkryć. Czemu kobiety zdradzają - co przypadek to inny powód. Myślę, że nie ma jednego uniwersalnego powodu, dlaczego ludzie zdradzają.
Notabene ciekawa sprawa, ze interesuje Cię to zjawisko tylko wśród kobiet. Mnóstwo mężczyzn przecież robi analogiczne rzeczy, które opisales w swoim poście.

7 Ostatnio edytowany przez balin (2019-09-21 12:49:03)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Takie mądre powiedzenie mi się przypomniało. A pewnie przydatne dla Autora. Ciekawe gdzie je wyczytałem? Może na tym forum? smile
Zajęta kobieta gdy spogląda na obcego faceta, w rzeczywistości odwraca uwagę od siebie i swoich problemów.
Warto o tym pamiętać.

8

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Takie gadanie jest idiotyczne. Kobiety nie są dziwnym podgatunkiem ludzi, które mają zupełnie inne zachowania.

9

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Szczery Człowiek napisał/a:

Ostatnio zacząłem sobie zwracać uwagę na zachowanie zajętych kobiet. Wiem, że zaraz ktoś zacznie pisać, że faceci są nie lepsi i też zdradzają, myślą tylko o jednym i tak dalej ale skupmy się tutaj na kobietach.

Otóż z własnych obserwacji oraz rozmów z innymi kolegami (głównie przystojnymi) zauważyłem że zajęte kobiety, szczególnie w pracy lub na innych zajęciach typu siłownia, kursy językowe gdy nie ma ich drugiej połówki, bardzo chętnie nawiązują  niewinny flirt, który z czasem staje się ostrzejszy i bardziej intensywny a z czasem prowadzi nawet do romansu. Nie będę się skupiał na singielkach bo to normalne skoro są wolne, ale kobiety w związkach, zaręczone i mężatki bardzo chętnie wchodzą w tę grę. Jeśli miałbym sprecyzować wiek to pewnie 25-40 lat czyli pewnie najlepszy czas smile

Zaczyna się jak zawsze, wiadomo uśmieszki, częstsze rozmowy sprośne i dwuznaczne żarty, potem pisanie na komunikatorze typu Facebook lub wymiana telefonów, potem spotkania po pracy i na końcu romans. Wiadomo, że nie wszystkie zajęte kobiety romansują, bo niektóre zatrzymają się na flircie ale nie jest to wcale rzadkim zjawiskiem.

Nie chodzi mi tutaj o chwalenie się ale z własnych doświadczeń sam miałem parę sytuacji (na powodzenie nie narzekam) gdzie byłem podrywany, potem kontakt stawał się coraz bardziej intensywny, flirt a nawet w niektórych sytuacjach sex. Niektóre wcale nie ukrywały, że są zajęte bo publicznie narzekały na faceta, w innej sytuacji o tym, że jest zajęta dowiedziałem się „po”. Jako, że aktualnie sam jestem wolny, a inicjatywa płynęła ze strony płci pięknej to nie miałem nic przeciwko, chociaż niektórzy pewnie potępią takie moje zachowanie. Podobne zjawiska zaobserwowali moi koledzy czy to z pracy czy innych środowisk, sam też nieraz byłem świadkiem widząc jak zajęta koleżanka nachalnie podrywała jakiegoś innego faceta.

Z paniami z którymi miałem przyjemność prowadzić taką relację lub moi koledzy, gdy panie zostały spytane o powody takiego zachowania to słyszało się odpowiedzi typu, że nawet kochają swojego faceta ale  brakuje im czegoś, że to wina ich faceta bo jest taki i taki, że  facet tylko pije piwo i gra na konsoli, że w związku nie jest jak kiedyś, że chciały spróbować z innym, zabawić się, że przecież nic takiego się nie stało, że to „normalne”, a nawet że dzięki temu ich związek jest mocniejszy. Przeróżne powody.

Wiec jak to jest drogie Panie i Panowie Waszym zdaniem? Wypowiedzcie się. Czy rzeczywiście wszystko to jest winą faceta, który po pewnym czasie w związku zapuszcza się, niczego nie trenuje, nie wnosi nowości, spontaniczności, nowych emocji? A gdzie własne zasady, sumienie czy nawet przysięga małżeńska? Czy starać się o to nie powinny dwie osoby, wzajemnie się rozwijać i wnosic nowości do związku?

Jeszcze raz podkreślę, że temat nie ma na celu obrażenia kobiet. Nie uważam, że wszystkie kobiety są takie same, bo jest wiele wspaniałych i uczciwych kobiet (ukłony w ich stronę) oraz sporo facetów którzy bawią się i sami są niewierni.

Indywidualne historie, a wór, to różne sprawy.
Z kobietami, jak i mężczyznami.
W czym rzecz więc? Konkretnie?

10 Ostatnio edytowany przez Bonzo (2019-09-21 14:42:28)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Sprawa prosta jak budowa cepa....mężatki są najłatwiejsze.....po pierwsze wiekszość meżów to typowe faggoty....po ślubie sie roztyli, piwko i tv to codzienność, nigdzie nie pójdą nic im sie nie chce.....poźniej sie dziwą, że żonke boli głowa......
Po drugiej stronie pokazuje sie nagle ktoś kto okazuje zainteresowanie i sie zaczyna.....Był taki męski, doceniał mnie, te jego ciało, nie wiem czemu to zrobiłam z nim, ale nie żałuję.

Z mężatką nie trzeba konkurować z tabunem facetów tylko z jej mężem....co jest śmiesznie łatwe....znudzona kobieta szuka wrażeń....a najbardziej znudzone są mężatki.

11 Ostatnio edytowany przez zwyczajny gość (2019-09-21 19:08:04)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Z góry przepraszam wszystkie panie, bo przypomniał mi się dowcip pewnego bacy.....
- Bo widzisz, psiak to do swojego się łasi a na obcego szczeka.....a baba to na odwtót....

12 Ostatnio edytowany przez Szczery Człowiek (2019-09-21 19:54:05)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Oczywiście, że mężczyźni zachowują się często w podobny sposób.

Teraz powiem nieco o samych związkach i relacjach.

Jest coś na rzeczy, skoro dzisiejsze związki wyglądają całkowicie inaczej niż te 20-30 lat temu.
Kiedyś może ludzie zaciskali zęby nawet jak było źle, bardziej przejmowali się zdaniem innych i zawzięcie trwali w związkach dalej co też nie było do końca dobre. Dzisiaj to już zupełnie inaczej wygląda. Patrząc na znajomych, czy nawet ich rodziców romans czy rozwód dzisiaj nie jest niczym nadzwyczajnym. Rozwód bierze już prawie co drugie małżeństwo.

Wiadomo trochę się też zmieniły czasy, podejście ludzi. Jest więcej możliwości do powstania potencjalnych zdrad czy romansów - internet, służbowe delegacje, kluby, imprezy i wiele innych okazji.
Same myślenie ludzi też się zmieniło - większość coraz częściej wymaga od płci przeciwnej nie patrząc na siebie.
Znam sporo ładnych, urodziwych kobiet, które stale zmieniają facetów szukając swojego księcia, który będzie przystojny,  musi mieć dobrą pracę, dom (mieszkanie to za mało), dobry i nowy samochód i inne ich wymyślone atuty.  Niby nie ma nic w tym złego że mają swoje "wymagania" ale często same nie są ambitne, często nie pracują, ich hobby jest robienie sobie nowych zdjęć i wrzucanie na Instagrama czy też malowanie paznokci a wymagają stałej adoracji i traktowania jej jak księżniczkę. Nie interesuje ich normalny facet, mający swoje pasje, który jest biedniejszy lub mniej przystojny niż ich "ideał", dlatego często trafiają właśnie na takich facetów "ideałów", którzy spełniają ich wymagania, ale sami faceci potrzebują ich najczęściej tylko do sexu i nie są zainteresowani relacją na dłuższy czas. I tak koło się zapętla. 

Nie jest dzisiaj łatwo o normalny i zdrowy związek, ponieważ internet, głupie seriale, i inne social media nauczyły ludzi, że zasługują tylko na najlepsze nie dając nic w zamian. Stąd też wiele ludzi w związkach czuje się usprawiedliwionych jeśli popełnią zdradę - bo przecież zasługują na lepszego/lepszą.

13

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Też napiszę bardziej ogólnie nie z podziałem na płeć.
Ludzie zdradzają przede wszystkim dlatego, że monogamia, to narzucony przez normy społeczne, sprzeczny z naszą naturą sposób życia.
Osoby w długotrwałym związku częściej zdradzają, bo tęsknią za najlepszym okresem swojego bycia razem czyli początkiem. Nowa relacja z boczniakiem daje podobne impulsy. Do tego efekt zakazanego owocu wzmacnia siłę motyli w brzuchu.

14 Ostatnio edytowany przez authority (2019-09-22 00:37:05)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Szczery Człowiek napisał/a:

Oczywiście, że mężczyźni zachowują się często w podobny sposób.

Teraz powiem nieco o samych związkach i relacjach.

Jest coś na rzeczy, skoro dzisiejsze związki wyglądają całkowicie inaczej niż te 20-30 lat temu.
Kiedyś może ludzie zaciskali zęby nawet jak było źle, bardziej przejmowali się zdaniem innych i zawzięcie trwali w związkach dalej co też nie było do końca dobre. Dzisiaj to już zupełnie inaczej wygląda. Patrząc na znajomych, czy nawet ich rodziców romans czy rozwód dzisiaj nie jest niczym nadzwyczajnym. Rozwód bierze już prawie co drugie małżeństwo.

Wiadomo trochę się też zmieniły czasy, podejście ludzi. Jest więcej możliwości do powstania potencjalnych zdrad czy romansów - internet, służbowe delegacje, kluby, imprezy i wiele innych okazji.
Same myślenie ludzi też się zmieniło - większość coraz częściej wymaga od płci przeciwnej nie patrząc na siebie.
Znam sporo ładnych, urodziwych kobiet, które stale zmieniają facetów szukając swojego księcia, który będzie przystojny,  musi mieć dobrą pracę, dom (mieszkanie to za mało), dobry i nowy samochód i inne ich wymyślone atuty.  Niby nie ma nic w tym złego że mają swoje "wymagania" ale często same nie są ambitne, często nie pracują, ich hobby jest robienie sobie nowych zdjęć i wrzucanie na Instagrama czy też malowanie paznokci a wymagają stałej adoracji i traktowania jej jak księżniczkę. Nie interesuje ich normalny facet, mający swoje pasje, który jest biedniejszy lub mniej przystojny niż ich "ideał", dlatego często trafiają właśnie na takich facetów "ideałów", którzy spełniają ich wymagania, ale sami faceci potrzebują ich najczęściej tylko do sexu i nie są zainteresowani relacją na dłuższy czas. I tak koło się zapętla. 

Nie jest dzisiaj łatwo o normalny i zdrowy związek, ponieważ internet, głupie seriale, i inne social media nauczyły ludzi, że zasługują tylko na najlepsze nie dając nic w zamian. Stąd też wiele ludzi w związkach czuje się usprawiedliwionych jeśli popełnią zdradę - bo przecież zasługują na lepszego/lepszą.

Tu się mylisz wszystko było lepiej ukrywane udawano iż zdrady nie ma. A związki często były trzymane na siłę co na mnie źle wpłynęło musiałem sam z tego wyjść. Z początku byłem prawie aseksualny. Ponieważ miałem wzorzec matki ojca którzy nigdy nie pokazywali jakiejkolwiek czułości wobec siebie. Ojciec mówił do mojej matki koleżanko.

15

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Nie ma żadnego "dzisiaj" i "wczoraj", zdrady zawsze były. Dziś tylko ludzie mniej się z tym kryją.

16

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niepodobna napisał/a:

Nie ma żadnego "dzisiaj" i "wczoraj", zdrady zawsze były. Dziś tylko ludzie mniej się z tym kryją.

I wszystko w tym temacie.

17 Ostatnio edytowany przez assassin (2019-09-22 10:37:54)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Prosiaczkowo napisał/a:

Takie gadanie jest idiotyczne. Kobiety nie są dziwnym podgatunkiem ludzi, które mają zupełnie inne zachowania.

Doprawdy...?!?! wink


A co do tematu, gdyby przy rozwodzie i udowodnionej zdradzie tatuowanie ludziom piętno zdrajcy, to może byłoby inaczej, a tak... chrzanić związki.

18 Ostatnio edytowany przez Smazona Patelnia (2019-09-22 12:21:24)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Prosiaczkowo napisał/a:

Takie gadanie jest idiotyczne. Kobiety nie są dziwnym podgatunkiem ludzi, które mają zupełnie inne zachowania.

Oczywiście że są i mają zupełnie inne instynktownie zachowanie. 2019 dobiega końca, a ludzie dalej maja wiedzę jakby wyszli z chaty szamana. Wielokrotnie na tym forum nawet te bardziej rozganriete użytkowniczki pisaly, że poflirtowac sobie przecież nie zaszkodzi. A potem pach, ona została uwięziona. Szczerze to wątpię czy istnieje taka, która się oprze pokusie. Jak zdradzi to i tak tego tak nie nazwie. Problem taki, że faceci stali się zbyt grzeczni i uczciwi, co kobiety wykorzystują.

niepodobna Oczywiście, ze nie. Rozumiem, że Ty i Marata nie tworzycie monogamicznych związków i macie typowo luźne kobiece podejście, ale doprawdy nie trzeba nawet po literaturę sięgać, żeby wiedzieć że ograniczona komunikacja i przepływ informacji przed laty BAAARDZO ograniczył zdrady. Także ciężej było przeżyć samemu, ludzie byli sobie potrzebni i okazywali miłość. A teraz? Czytasz to forum i widzisz, że 25 latka miała 8 facetów, 40 latka 20... Tamta ma otwarty związek bo zmanipulowala faceta, tamta zmienia non stop. Bo nikogo nie potrzebuje do niczego innego jak seksu lub chwilowego dofinansowania. Stąd zdrad jest o wiele więcej. I co, wszystkie moje znajome maja numery za sobą, ale każda poznając kogoś nowego mówi "No nie wyszło nam po prostu". Nie powie "zdradziłam", bo nowy ucieknie.

19 Ostatnio edytowany przez CatLady (2019-09-22 12:48:26)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Szczery Człowiek napisał/a:

Ostatnio zacząłem sobie zwracać uwagę na zachowanie zajętych kobiet. Wiem, że zaraz ktoś zacznie pisać, że faceci są nie lepsi i też zdradzają, myślą tylko o jednym i tak dalej ale skupmy się tutaj na kobietach..

Ale dlaczego mamy skupiać się tylko na kobietach?

Wśród kobiet i wśród mężczyzn znajdzie się grupa, która lubi zdradzać partnera. Wśród tej grupy będą różne ku temu powody: albo facet jest nudny, gra tylko na konsoli i nie zmienia skarpetek, albo żona się spasła, albo za dużo pracuje i nie ma jej w domu, albo "ten typ tak już ma".

Nie ma w zasadzie nad czym debatować.

Znam sporo ładnych, urodziwych kobiet, które stale zmieniają facetów szukając swojego księcia, który będzie przystojny,  musi mieć dobrą pracę, dom (mieszkanie to za mało), dobry i nowy samochód i inne ich wymyślone atuty.  Niby nie ma nic w tym złego że mają swoje "wymagania" ale często same nie są ambitne, często nie pracują, ich hobby jest robienie sobie nowych zdjęć i wrzucanie na Instagrama czy też malowanie paznokci a wymagają stałej adoracji i traktowania jej jak księżniczkę. Nie interesuje ich normalny facet, mający swoje pasje, który jest biedniejszy lub mniej przystojny niż ich "ideał", dlatego często trafiają właśnie na takich facetów "ideałów", którzy spełniają ich wymagania, ale sami faceci potrzebują ich najczęściej tylko do sexu i nie są zainteresowani relacją na dłuższy czas.

W dziwnym środowisku się obracasz, bo ja takich ludzi prawie wcale nie znam.

Więcej o tym zjawisku czytam w internecie, niż faktycznie znam z obserwacji - a jeśli już, to wśród bardzo młodych ludzi, tak poniźej 25 rż.

20

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Smazona Patelnia, mocno zalatujesz Burzowym.
Ale porównanie podejścia do związków mojego i Maraty to bardzo kiepska prowokacja.
I doprawdy nie wiem, jak ze stwierdzenia o tym, że zawsze istniały zdrady (bo tyle napisałam) wyprowadzasz wniosek, że zdradza osoba, która to pisze. Logika alternatywna. Do reszty nie chce mi się odnosić, szkoda czasu.

21 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-22 13:37:28)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Czasami warto precyzować swoje odpowiedzi i słowa których się używa. Myślę, że określenie "nudny" ma bardzo wiele twarzy. Jeśli cokolwiek co się kryje pod tym terminem, można w racjonalny sposób obgadać, co potencjalnie może problem rozwiązać, to czemu nie spróbować? Nic to jednak nie zmieni. Prawda jest oczywista: w wypadku obu płci pociągające jest to co jest nowe, nieosiągalne, trudne do zdobycia, niecodzienne smile Ot, wszystko!

22

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
bagienni_k napisał/a:

Czasami warto precyzować swoje odpowiedzi i słowa których się używa. Myślę, że określenie "nudny" ma bardzo wiele twarzy. Jeśli cokolwiek co się kryje pod tym terminem, można w racjonalny sposób ogadać, co potencjalnie może problem rozwiązać, to czemu nie spróbować? Nic to jednak nie zmieni. Prawda jest oczywista: w wypadku obu płci pociągające jest to co jest nowe, nieogiągalne, trudne do zdobycia, niecodzienne smile Ot, wszystko!

No nie wiem, mi się nowość nie kojarzy z czymś z założenia atrakcyjnym. Podobnie zdobywanie, patrzyłabym na to raczej tak, że jeśli muszę kogoś "zdobywać", to wymuszam zainteresowanie, którego nie ma, a jeśli ono nie pojawiło się samo z siebie, wobec mojej naturalnej wersji, to pewnie znaczy, że nie jesteśmy dla siebie odpowiedni.
Normalne jest poznawanie się i stopniowa weryfikacja, a nie cuda na kiju i nienaturalne zachowania, by ściągnąć na siebie uwagę.
Ale część ludzi pewnie ma tak, jak piszesz.

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niepodobna napisał/a:

Smazona Patelnia, mocno zalatujesz Burzowym.
Ale porównanie podejścia do związków mojego i Maraty to bardzo kiepska prowokacja.
I doprawdy nie wiem, jak ze stwierdzenia o tym, że zawsze istniały zdrady (bo tyle napisałam) wyprowadzasz wniosek, że zdradza osoba, która to pisze. Logika alternatywna. Do reszty nie chce mi się odnosić, szkoda czasu.

Bo jeżeli ilość zdrad była kilkukrotnie mniejsza niż teraz - a siła rzeczy musi być - to nie można po prostu napisać "zdrady były i są". No faktycznie bez różnicy, że keidys związki na całe życie to była norma, a dziś nie istnieją prawie. Widać po prsotu, że tobie jest dobrze jak jest więc zwyczajnie przyczyniasz się do tego.

24 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-09-22 14:51:35)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

A skąd dane ze ilość zdrad była kilkukrotnie mniejsza?jak to wgl wyliczyć?
A nawet jeśli założyć że liczba się faktycznie zwiększyła to skąd wniosek że to akurat kobiety ta liczbę zawyzaja?

25 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 16:43:27)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Smazona Patelnia napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Smazona Patelnia, mocno zalatujesz Burzowym.
Ale porównanie podejścia do związków mojego i Maraty to bardzo kiepska prowokacja.
I doprawdy nie wiem, jak ze stwierdzenia o tym, że zawsze istniały zdrady (bo tyle napisałam) wyprowadzasz wniosek, że zdradza osoba, która to pisze. Logika alternatywna. Do reszty nie chce mi się odnosić, szkoda czasu.

Bo jeżeli ilość zdrad była kilkukrotnie mniejsza niż teraz - a siła rzeczy musi być - to nie można po prostu napisać "zdrady były i są". No faktycznie bez różnicy, że keidys związki na całe życie to była norma, a dziś nie istnieją prawie. Widać po prsotu, że tobie jest dobrze jak jest więc zwyczajnie przyczyniasz się do tego.

Nie odpowiadam za czyjeś zdrady, zauważam fakt i o nim piszę. Teorie o tym, z czym "mi jest dobrze", a z czym nie, to wytwory twojej głowy. Nie da się nijak wyciągnąć  ze stwierdzenia "zdrady zawsze były" , wniosku, że uważam, że to dobrze. Chyba, że w alternatywnej logice.
Ludzie zawsze kradli. Wiesz to i wypowiadasz, zatem jest Ci z tym dobrze, więc zwyczajnie przyczyniasz się do tego.
A teraz odczep się i to przepracuj.

26

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Akurat wątek jest bardzo często poruszany na tym forum.
Proponuję wpisać w wyszukiwarkę "dla czego kobiety zdradzają" i znajdzie się mnóstwo odpowiedzi. Z "Brawo girl" także smile
Więc nie rozumiem, po co kolejna osoba próbuje zrobić burzę w szklance wody.

A i proszę nie urażać niepodobnej w porównywaniu jej związku do mojego małżeństwa.

Proponuję wątek "dlaczego współcześni mężczyźni nie potrafią korzystać z wyszukiwarki".

27

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

"zdrady były i są".
...........................................................................................................................................................................
   przepraszam że się wtrącę i wyrażę swoją opinię ale jeśli mówimy o jakimś problemie i pada takie zdanie w typie jak powyżej to zawsze albo prawie zawsze jest to odbierane jako bagatelizowanie problemu, bo też i czasem tym właśnie jest ,
zdrada to stary, bardzo stary temat,nikt nie myśli chyba  że dziś to coś nowego ale  dziś niewątpliwie jest większe przyzwolenie na takie zachowania, jakiś rodzaj "mody" gdzie często myli się  wolność  ze swawolą, uważa że zachowanie podstawowych wartości jest ograniczaniem, są ludzie, którzy swoje zachowania kierowane impulsem , zachcianką uważają za jedynie możliwe a przecież człowiek jest tak skonstruowany że może mieć wpływ na swoje czyny,

28 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-22 23:44:35)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Ranna_Panna napisał/a:

"zdrady były i są".
...........................................................................................................................................................................
   przepraszam że się wtrącę i wyrażę swoją opinię ale jeśli mówimy o jakimś problemie i pada takie zdanie w typie jak powyżej to zawsze albo prawie zawsze jest to odbierane jako bagatelizowanie problemu, bo też i czasem tym właśnie jest ,
zdrada to stary, bardzo stary temat,nikt nie myśli chyba  że dziś to coś nowego ale  dziś niewątpliwie jest większe przyzwolenie na takie zachowania, jakiś rodzaj "mody" gdzie często myli się  wolność  ze swawolą, uważa że zachowanie podstawowych wartości jest ograniczaniem, są ludzie, którzy swoje zachowania kierowane impulsem , zachcianką uważają za jedynie możliwe a przecież człowiek jest tak skonstruowany że może mieć wpływ na swoje czyny,

Zauważ, że temat wątku brzmi "Dzisiejsza wierność zajętych kobiet."

A moje sformułowanie: "zdrady zawsze były".

To co piszesz o kontrolowaniu swoich impulsów to truizmy.

Nie zgadzam się z myśleniem, że kiedyś, to było idealnie! Nie było.

29

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Duże uogólnienie jak na moje. Kto zdradza ten pała i nieważne czy to kobieta czy mężczyzna.

30 Ostatnio edytowany przez tajemnicza75 (2019-09-23 10:56:26)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Nie wiem w jakich kręgach się obracacie, wyjątkowo narażonych na zdrady chyba tongue . Np. Częste imprezy integracyjne, bankiety firmowe, alkohol.
Ja pracowałam z kilkunastoma kobietami przez około 10 lat, w różnym wieku, mężatkami i nigdy nie zauważyłam, aby któraś flirtowała z klientem. Moze to Wasza męska wybujała wyobraźnia, ze jak kobieta powie "ooo jak pan dziś ładnie wygląda" to już od razu, że flirtuje i chce zaciągnąć do łóżka.
Komplement prawi się z różnych powodów, choćby po to by być miłym, by przyciągnąć kontrahenta, aby załagodzić jakiś zgrzyt w pracy itp.  Mężczyznom wszystko kojarzy się z seksem, a kobieta często kokietuje ot tak, bez podtekstów seksualnych wink .


Szczery Człowiek napisał/a:

Wiec jak to jest drogie Panie i Panowie Waszym zdaniem? Wypowiedzcie się. Czy rzeczywiście wszystko to jest winą faceta, który po pewnym czasie w związku zapuszcza się, niczego nie trenuje, nie wnosi nowości, spontaniczności, nowych emocji? A gdzie własne zasady, sumienie czy nawet przysięga małżeńska? Czy starać się o to nie powinny dwie osoby, wzajemnie się rozwijać i wnosic nowości do związku?

To dotyczy zarówno mężczyzn jak i kobiet. Wina jest w ich wspólnych relacjach, bo nigdy nie jest tak, ze winę ma tylko jedna strona! Choć ja bym nie zdradziła nawet gdyby mi czegoś brakowało, bo mam zasady, sumienie by mi na to nie pozwoliło, bo kocham małżonka. To zależy od cechy charakteru człowieka, a nie od płci.

31

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niepodobna napisał/a:

Nie zgadzam się z myśleniem, że kiedyś, to było idealnie! Nie było.

Mityczne KIEDYŚ konsekwencje zdrady były znacznie bardziej dokuczliwe niż są obecnie, tak dla zdradzacza jak i dla zdradzanego,
więc wydaje się oczywistym, że znacznie lepiej dbano o to, aby nic się nigdy nie wydało, a jak już się wydało, było nietykalnym tematem tabu.

Takie były czasy, których nijak nie da się porównać do czasów współczesnych.

32

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
anderstud napisał/a:
niepodobna napisał/a:

Nie zgadzam się z myśleniem, że kiedyś, to było idealnie! Nie było.

Mityczne KIEDYŚ konsekwencje zdrady były znacznie bardziej dokuczliwe niż są obecnie, tak dla zdradzacza jak i dla zdradzanego,
więc wydaje się oczywistym, że znacznie lepiej dbano o to, aby nic się nigdy nie wydało, a jak już się wydało, było nietykalnym tematem tabu.

Takie były czasy, których nijak nie da się porównać do czasów współczesnych.

Ale nie chodzi o to, ile dawało się ukryć, tylko co rzeczywiście było...

33 Ostatnio edytowany przez anderstud (2019-09-23 11:44:32)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Było to samo co i dziś. Natura człowieka się nie zmienia. Zmieniają się tylko ramy i tak zwane normy społeczne w jakich przychodzi nam żyć.

Dzisiaj często można usłyszeć, że obecna klasa polityczna, to banda złodziei, oszustów, dziwkarzy, prymitywów i wszystko co najgorsze,
a każdy poseł czy senator poszedł tam tylko po to, żeby napchać własne kieszenie... no może i w większości przypadków tak jest, nie wnikam.
Ale czy KIEDYŚ było inaczej? Oczywiście, że nie było. Po prostu KIEDYŚ za głośne mówienie o tym ścinano głowy albo zamykano w lochu.
I to cała różnica pomiędzy tym co jest dzisiaj, a tym co było KIEDYŚ

34

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Od zawsze miałam wrażenie ,że w pracy jestem chyba totalnie aseksualna ponieważ mimo wielu kontaktów z mężczyznami - nigdy nikt ze mna nie flirtował (być moze nie zauważyłam).
Chyba Chockolada napisała ,ze jeśli kogoś kocha to nie myśli o innych mężczyznach - ja mam dokładnie to samo.

35 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-23 11:52:49)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

O wielu rzeczach, które WTEDY miały miejsce się nie dowiemy. Obieg informacji i kontakty międzyludzkie, były ograniczone, zatem nie rozsiewało się to tak mocno siłą rzeczy.

Co do odbioru pewnych sygnałów, które można lub nie uznawać za flirt, czy tez wstęp do romansu, to najlepiej sobie poczytać ten wątek: https://www.netkobiety.pl/t119455.html
Choć to przypadek skrajny, jak dla mnie smile Człowiek by zwariował, gdyby każdy sygnał i przejaw zwykłej grzeczności odczytywał za flirt  czy zainteresowanie...

36 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-23 22:40:13)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

"Najważniejsze jest w życiu nasze własne szczęście i nie powinniśmy sobie go odmawiać...tylko musimy robić wszystko z rozsądkiem..." oczywiście ze "wspaniałomyślnym" nie krzywdzeniem,ranieniem nikogo i  nie rozwalaniem status quo chaosem.
To cytat od  jednej zdradzającej,niewiernej osoby,która jakiś czas ma romans będąc w związku.
Filozofia "szczęścia" "atawizmu" ego i strachu obawy przed tym co się stanie jak się wyda i zaczną się wielkie zmiany nie zawsze korzystne.Bicie piany racjonalizacjami oraz feedback projekcji i wyobrażeń o innej osobie z marzeń.
Oczywiście zaczyna się niewinnie,ciekawość potem zachwyt nad zachwytem,atencją,adoracją coraz większe zainteresowanie,ekscytacja,intryga,fascynacja,zamroczenie .Żadne tam gromy strzały Amora wszystko idzie jak po sznurku przewidywalnie .Los tak chciał  ,przeznaczenie, "na uczucia nie ma się wpływu" bajanie siebie, czarowanie ,uzasadnianie kłamstw i przyzwolenia.
Okazuje się że wszystko co się ma i w czym się jest nie jest tym czym miało być i być powinno.
Codzienność,nuda ,powszedniość,zaniedbania w relacji ,jawić się zaczynają o wiele bardziej dotkliwie na zasadzie kontrastu wzmacnianie negatywów i wyolbrzymiania na rożnych poziomach bardzo częsty myk.
Jeszcze nic się nie stało a flircik początek początku romansu już powoduje znakomite samopoczucie, odlot ,nawet czasem stary mąż, żona wydaje się nie mieć wad, choć za chwile ma same wady.To też ucieczka i sprzeczności.
Wyrzuty zepchnięte w głąb urazy do partnera/ki wydobyte z głębi odświeżone, jak nowe i nieużywane .
Konspiracja,"prywatna intymność", sekrety i tajemnice w romansach moim zdaniem są "niedocenione" mam wrażenie, że niezbyt zrozumiane, a to potężny impuls ważna część zdradzania i romansu poczucie "wyzwolenia" i "bycie ponad" tworzenia" czegoś niezwykłego, niespotykanego .
Wszystko wydaje się dobre ,wspaniałe nie ma opcji że to coś złego co się dzieje i robi bo romans zdradzanie do mnóstwo emocji radocha, frajda niesamowita,reszta to przyjemności ze spotkań seks (zawsze niesamowity i cudowny),dotyk,zapach,gesty, słowa obietnice ,deklaracje marzenie i wspólni "wrogowie" przeszkody do pokonania, spojrzenia wszystko ma ogromne znaczenie - złudzenie drugiego życia .
To się szybko zapamiętuje, wspomina często ,czeka i oczekuje powtórki i czegoś nowego ,jednocześnie, fantazje i wyobraźnia ostro pracują .
Różnie to życiu się rozstrzyga i idzie rożnymi torami całe spektrum stosunku do starego partnera od karmienia romansu nienawiścią ,odwetem za "zmarnowane "życie poprzez ,kocham męża/żonę, ale zdradzam ,właściwie jak kocham to nie zdradzam ,kocham obydwu to nie zdradzam,seks bez miłości to nie zdrada i ,różniaste mutacje tych przekonań w zależności od tego co wygodne w danej chwili - bardzo duża elastyczność.
Zaniedbane rozwydrzenie ego i zaniechanie własnego rozwoju dojrzewania mimo wieku ,nierealne oczekiwania od partnera,obawy i lęki,lekkomyślność,zaprzestanie akceptacji  i jak napisała Roxann gdzieś indziej brak wyobraźni to są przyczyny reszta to usprawiedliwienia uzasadnianie marna obrona przed skrupułami opiniami otoczenia nic więcej ,niestety skutecznie wystarcza do ciągnięcia romansu..
Złudzenie poczucia braku i pustki ,a nie lubimy pustki, lubimy ją wypełnić nawet byle czym by migać się od tego że nie potrafimy być szczęśliwi ze sobą i nic nie zrobiliśmy w tym kierunku wymagając tylko od innych zaspokojenia wielu rzeczy ,które wcale nie są ani naturalne, ani potrzebne do szczęścia.
Już się "spowiadałem" na forum i do tej mojej dziewczyny/narzeczonej tej pierwszej ważnej nie miałem o co się przyczepić zdradziłem tylko dlatego że mogłem chciałem i miałem okazje znalazłem oddźwięk to był początek końca związku mimo że nigdy zdrada się nie wydała ,podobnie jak byłem sam singlem i nawiązałem romans z zamężną dziewczyną mogłem obserwować co się dzieje.Mężatka(żonaty facet tak samo ) jest chętna zaciekawiona i gotowa wykazuje mnóstwo energii,aktywności,inwencji w kłamaniu i planowaniu i trudno w pewnej chwili rozróżnić kto jest "ofiarą"- "padliną" smile w tym układzie uwodzenia.Zdradzony też zostałem widziałem co jest i ile iluzji w tym udawania, pozorów, zwodzenia..
Powiem tylko że nie zupełnie warto poznać szczegóły(większość i tak jest tajemnicą niedostępną) od żony,męża po romansie lepiej darować sobie detale i wiedzę o tym co myśli czuje zdradzająca strona.Żal,skrucha podczas romansu,czy po nim jak wyszedł na jaw to bardzo rzadkie zjawisko u zdradzających,łatwiej stłumić wyrzuty emocje i "filozofia"  romansu są doskonałe w tym wszystko prawie pasuje oczywiście do czasu.
Podczas małżeństwa zdarzyły nam się z żoną odloty mnie dwa takie flirciki żonie jeden ,ale z nas są doświadczone zakapiory i jakoś ucięliśmy to w zarodku bo to możliwe do pewnego momentu ,który łatwo pominąć- dokonać wyboru, a potem bardzo trudno zatrzymać fizjologię /psychikę - organizm, prawie niemożliwe to tak jakby wytrzeźwieć samą  siłą woli będąc mocno naćpanym - musi się "wybrzmieć"  romans i uczucia z nim związane.

37

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

pasławku, świetny post!
Chociaż nie piszesz prosto, to widać jak przelewają się Twoje myśli i refleksje :-)

Póżniej sobie go bardziej porozkminiam, bo warto.

Jak byś mi jeszcze tylko jedno bardziej wyjaśnił, rozwinął, to będę wdzięczna. Powiadasz złudzenie braku i pustki. Nie wiem, czy to dotyczy braku bogactwa wewnętrznego, czy braku emocji w związku między dwojgiem?

38 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-24 17:33:27)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Najbardziej dramatyczne dla mnie samego w pewnym momencie życia było i jedno i drugie poczucie
i poczucie braku bogactwa wewnętrznego oraz braku emocji w związku czyli tzw szczęścia czy bezpieczeństwa,stabilizacji.
Z jednej strony zdawałem sobie sprawę, że wszystko co potrzebne do życia i szczęścia mam w sobie i jest wystarczające,pełne doświadczyłem tego to się zadziało ,ale w większości przypadków spontanicznie ,ja chciałem na stałe to mieć lub na żądanie pod kontrolą.
Z drugiej strony zaczynałem coraz bardziej akceptować godzić odpuszczać własną niedoskonałość swoje ,wady ,cechy,przeszłość, deficyty.Nastawienie do tego jest istotne mój nieżyjący już niestety przyjaciel dał mi kiedyś radę wypływająca z jego doświadczeń krótko w jednym zdaniu "Odpier..l się od siebie"
Złudzenie bardzo dotkliwe i dręczące to wynik takiego konfliktu sprzeczność dla mnie etap ,zacząłem zmieniać nastawienie do dojrzewania i rozwoju .
Nie da się zatrzymać tego procesu i zadekretować że to wszystko i fajrant.
To dotyczy też związku z drugą osobą zmiany są nieuniknione jakiekolwiek i te z życia dające w kość i zmiany w nas..
Unikanie ich i przeświadczenie że zmiany są złe prowadziło zawsze u mnie do okopania się w ciepłym grajdołku i obrona następne złudzenie bezpieczeństwa. Samozadowolenie i samozachwyt z którejś tam kolejnej satysfakcji to znowu za mało to nie równowaga to cięgle góra i dól .
zawsze wtedy pojawia się u mnie ssanie "duchowy głód"(właściwie odczuwany bardzo fizycznie) złudzenie pustki i poczucie braku oraz odruch wypełniania tego emocjami,ale oczywiście selektywnymi typu różne błogostany i skierowanie oczekiwań w stronę np mojej żony.
Naturalne swobodnie przepływające potrzeby np czułości,rozmowy,dotyku zaczynają się przeradzać w wykoślawione roszczenia i żądania niemożliwe do spełnienia przez drugą osobę również czasami nieuważną, niedomyślną ,omylną jak ja .
Oczywiście tu konkrety są najistotniejsze te najbardziej życiowe i przyziemne,ale nie tylko.
Tutaj dochodzimy do tego co w związku można zrobić dla siebie,dla kogoś i czego potrzebujemy od kogoś i czego potrzebuje związek.Co naprawdę jest konieczne do życia a czego się chce we własnym i nie tylko własnym  mniemaniu.Do pewnego stopnia to nawet konieczne,wyjście poza te falowanie,ale to też nie jest równowaga .Równowaga pojawiła się u mnie wraz ze spokojem pomimo falowania - to falowanie to życie jego część nie dało się tego obejść .

MagdaLena1111 napisał/a:

Chociaż nie piszesz prosto

Pracuje nad tym. smile

39 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-24 15:02:16)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Pani Furieux napisał/a:

Zastanawiam się jak to jest, że niektórzy jednak tak zupełnie nie mają. Są z kimś i nie czują potrzeby flirtu, nie tracą w żaden sposób kontroli. Jest lepiej, to jest lepiej, jest gorzej to jest gorzej. Ale naprawiać to za pomocą kogoś innego wydaje się nieco absurdalne. I naprawdę nie trzeba zdradzać ani zostać zdradzonym, by wiedzieć jak to działa i z czym to się je. Może osoby takie jak ty jednak wszystko odczuwają o wiele mocniej niż np ja, dlatego ty w tej materii nie masz kontroli i zdradzałeś, a teraz chyba trzyma cię głównie fakt, że nie warto burzyć tego co jest. Tylko to jest trochę słabe dalej... bo to jakby ze strachu, nie z miłości do żony. Dziwię się, że spotyka się to z aprobatą. Bycia z kimś, kogo się nie kocha i nie myśli o nim w kontekście "na całe życie" nigdy nie zrozumiem, bo mam to jakoś zakodowane od dziecka. Nawet gdy partner uderzy się w głowę i stanie się kimś zupełnie innym niż był, jakimś potworem to w jaki sposób zdrada ma temu pomóc? Przecież krzywdzimy wtedy także siebie, rozdzieramy siebie wewnętrznie. Zbaczamy z obranej ścieżki, wpadamy w chaos, wypadamy z ładu. To ma naprawdę konsekwencje, które nie są moim wymysłem i to wszystko ma potem wpływ na całe życie. No i koniec końców jak się ktoś nowy pojawi, to kto z Was ma na tyle ikry by potem powiedzieć na wstępie, że zdarza mi się krzywdzić innych? Chyba mało kto... Ludzie, kobiety i mężczyźni szanujcie siebie i bliskich.

Mnie to już w ogóle nie dziwi że ludzie są różni.Zastanawiać się masz przyrodzone prawo.
Jedni mają tak a inni inaczej - oczywiste z miliardów powodów i przyczyn.Jednym się zdaje że są lepsi innym się nie zdaje. Można się też obrażać  na to jacy ludzie są lub nie są Nie jestem jak Ty ,Ty nie jesteś jak ja proste.
Na pewno jesteś wyjątkową osobą.Złudzenie posiadania nad sobą kontroli bywa bardzo silne,ale dość  łatwe do zweryfikowania jak się żyje i nie unika doświadczeń ,ze strachu i poczucia krzywdy na przykład, urazy są straszne.Ma się wybory do dokonania całe życie - niektóre decyzje są błędne to tez chyba oczywiste..

Pewnie nie znasz dokładnie po prostu mojej historii bo i skąd ,z resztą po co.Ciekawski bywałem często i sprawdzałem na sobie wiele rzeczy wiele razy nieświadomie i świadomie,lubiłem się przekonać,doświadczać na własnej skórze czy to dobrze czy to źle ,ten typ tak miał było minęło, nie przepraszam już za to odpuściłem ,odpokutowałem, odchorowałem, oprzytomniałem i nie żałuje ..Zgadzam się że największą krzywdę robi się sobie. to też oczywistość.Natomiast bycie skrzywdzonym przez inną osobę nie koniecznie czyni nas lepszymi,silniejszymi od razu , tego też doświadczyłem na sobie . 
Narzeczoną to zdradziłem jakiś 30 lat temu (być może nie było Ciebie na świecie wtedy smile bez znaczenia ) ,nawet jeszcze wtedy nie wiedziałem o istnieniu miejscowości gdzie urodziła się moja przyszła żona ,a flirty to nam z żoną się zdarzyły jakieś 12- 13 lat temu to tak dla rozjaśnienia.Nic się nie zawaliło wtedy ,bo tak naprawdę nic się nie zaczęło psuć co wymagało by naprawiania czymkolwiek .Nie jestem z żonę ze strachu i niepewności a w i z miłości tego jestem pewny i wiem dużo lepiej co czuje ,myślę i jaką mam teraz postawę- insynuujesz coś nie wiem po co, zakładam że z nieznajomości mojej osoby i mojej żony,naszego małżeństwa ,co na pewno konieczne do życia Tobie nie jest przecież wcale a wcale, podobnie jak zrozumienie mojej osoby bez urazy. smile
To forum publiczne osądzać  możesz jak sobie tam chcesz tylko do czego potrzebujesz tych ocen?

Przepraszam Autora za mały off top tym bardziej ,że Pani Furieux  zniknął/zniknęła znowu, aż do następnego wcielenia.
Można "wychlastać" to wszystko w sumie.

40

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Hmm...
Myślę, że u obu płci to zależy od partnera.
Mojego męża nie zdradziłabym nie dlatego, że jest moim mężem, ale dlatego, że żaden inny facet mnie nie pociąga tak jak on. Może leżeć na kanapie, z piwem (jedno, raz w tygodniu, w piątek, głównie latem, nie potrzebuje więcej), oglądając np. mecz. Przysiądę się. Pogadamy, pośmiejemy się, opowiemy sobie jak nam minął dzień, skomentujemy mecz, weźmiemy razem prysznic...
A wcześniej bywałam w związkach, w których pod koniec namiętnie myślałam o tym "innym". To był dla mnie sygnał, że coś jest nie tak i lepiej zakończyć obecną relację, bo ewidentnie coś mi podświadomie przeszkadza.
Czy sama kogoś w życiu zdradziłam? Poprzez pocałunki, bez seksu - raz (ale w daaawnym związku).
Czy ze mną ktoś kogoś zdradził? Tak, ale szybko to przerwałam.

41 Ostatnio edytowany przez karn (2019-09-24 21:37:32)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Sam się zbierałem, żeby podobny wątek założyć. Też mam doświadczenia z zajętymi kobietami z czasów, kiedy jeszcze byłem sam. I te dziewczyny nie mówiły, że mają partnerów, a całowały się ze mną, czasem był seks. I tak naprawdę to więcej poznawałem dziewczyn zajętych niż wolnych i jakoś łatwiej "podryw" wychodził z zajętą. Sam też zostałem zdradzony po latach związku.

Moim zdaniem po latach jak nie ma namiętności i związek się "wypala" to często kobiety mają ogromne rozterki związane z konfliktem "kocham, ale mnie już nie kręci", że przeważnie nie są w stanie skończyć jednego związku, pobyć same parę miesięcy i szukać następnego. Potrzebują impulsu, który pozwoli im ze związku wyjść. Tylko często ten impuls, czyli inny facet nie jest zainteresowany na stałe, a tylko na flirt/seks i kobieta pozostaje w ciężkim wewnętrznym konflikcie i skomplikowanych uczuciach. Często kobiety zaczynają nowe związki "na zakładkę". Poznają innego, sprawdzają grunt i przeskakują. Nie w wyrafinowany sposób, bardziej na zasadzie konfliktu wewnętrznego i emocji z nim związanych. Są zerwania, powroty, po drodze jakiś inny poznany mężczyzna. Jestem pewien, że wielu facetów jakby pogadało z ex swojej partnerki i wzięli kalendarz i ustalili chronologię wydarzeń, co się działo pod koniec poprzedniego i na początku następnego związku, to by się nieźle zdziwili wink

Kobiety tłumaczą zdradę przeważnie tak samo: facet przestał się starać, zniknęła "chemia", był za mało romantyczny, zapuścił się, za dużo pracuje, nie uwodzi itp. A ten gość, z którym zdradziła dostarczył emocji, adorował, była ta chemia, której w związku brakowało. Gdyby partner odpowiednio dbał o kobietę to zdrady by nie było.

Kiedyś sądziłem, że nie zdradza się i już. Koniec kropka. Zasady. Niezależnie od tego czy w związku jest kolorowo czy nie w danym momencie. Ale teraz widzę, że wiele osób podchodzi do tego inaczej. Nie mówię, że kobiety są gorsze od mężczyzn. Mężczyźni też zdradzają i bywają dupkami, ale te mechanizmy działają inaczej. Wiele kobiet niestety postrzega wierność jako "Nie zdradzam. *No chyba, że partner nie będzie o mnie dbał i będzie mi brakowało w związku tego, co potrzebuję.".

Obecna kultura, filmy, seriale na których się wychowaliśmy stworzyła w głowach ludzi wyobrażenie nierealnego związku idealnego i poszukiwania "drugiej połówki" poprzez częste zmiany partnerów. Wiele osób liczy na to, że motyle w brzuchu będą trwały nie pierwsze parę lat, ale całe życie. I jak tak nie jest to zaczyna się robić cyrk w głowach i poszukiwania szczęścia poza związkiem. Ta kultura też uczy nas, że szczęście człowieka to "szczęście w związku" i ludzie liczą na to, że ktoś ich uszczęśliwi. Miłość i wierność do grobowej deski są 'passe'. Dla mnie jest to smutne, może trochę zgorzkniały jestem po tym jak zostałem zdradzony. Bo naprawdę nie mam pojęcia jak zbudować związek, w którym przez kilkadziesiąt lat wspólnego życia kobieta będzie miała namiętność i tą tzw. "chemię". Codzienność, obowiązki, praca, rutyna, to wszystko zabija namiętność. Szczególnie rutyna. Ale co bym nie wymyślił, żeby rutynie zapobiegać to po jakimś czasie i tak to się nudziło. Więc ogólnie to się zgadzam z autorem posta, zdrada stała się powszechna.

42 Ostatnio edytowany przez cześka8 (2019-09-25 11:13:06)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

fakt - czasy się zmieniły, duzo rzeczy jest prostsze (i znalezienie kogos przez neta i.. udowodnienie zdrady?) ale natura ludzka się nie zmieniła i to oczywiscie nie zalezy od płci..
wiekszosc ma chyba jakies epizody z zajętymi?? dawno temu jak byłam stanu wolnego i pracowałam w firmie gdzie mężczyzn i kobiet bylo mniej wiecej tyle samo, ale nie bylo wyjazdów integracyjnych a ja..no wolna i.. swawolna (lubiłam i pożartować i fajnie się ubrać) zarywało do mnie 3 zajętych mężczyzn, dla mnie byli spaleni bo zajęci ale jednego chciałam przetestować jak daleko zabrnie i.. to ja musiałam się wycofać, naprawdę liczył na cos więcej... sad
teraz juz jako wiele lat zamężna, 2 dorastających dzieci, z mocno nadszarpniętą relacją z mężem (po dziecku mocno wyszło nasze.. niedopasowanie charakterami), mój mąż nadal mnie pociąga, ale nie ma zdrowej komunikacji między nami, mijamy się. Od jakiegos czasu mam przyjaciela (żonatego), z którym nie sypiam po prostu dosc sporo rozmawiamy (ma fajne męskie spojrzenie, z przyjaciólka nie pogadam np. o budowie, a..  nie pozwalam na osobiste wycieczki po małżenstwie) i on chyba liczy na cos więcej choc jasno postawiłam granice... poki co paradoksalnie jakos mniej kłótni między mną a mężem, on zaczyna rozmawiać, trochę sie poprawiło.
Tez wierzę w miłość do grobowej deski i nie uznaję rozwodu, wiem że rutyna itp itd, ze kazdy związek po kilku latach zapewne wpada w taki stan? a moze tylko my się tak srednio dobraliśmy? Aha - o małżenstwo winny obie strony dbać smile
Czytam to forum juz jakis czas i nie zamierzam isc z tamtym do łóżka, nie tędy droga, choć zdaję sobie sprawę że zaliczam zdradę emocjonalną... sad

43 Ostatnio edytowany przez MagdaLena1111 (2019-09-25 13:15:45)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Dzięki pasławku :-)
W sumie, to zauważam, że ludziom wystarcza, żeby działo się dookoła nich niż wewnątrz nich samych i dlatego oczekują bodźców z zewnątrz. Ratunku z zewnątrz. Bardzo widoczne jest to w kontekście tematu wątku, ale też w „Twojej ulubionej działce” ;-)


PS. Jeszcze mi jedno przyszło do głowy. Napisałam o braku emocji w związku między dwojgiem. Ale przecież emocje i uczucia są też wewnątrz nas, a nie gdzieś pomiędzy czy jakby poza osobą, więc to też bierną postawą jest oczekiwać, że ktoś w je dla nas wzbudzi.

44 Ostatnio edytowany przez karn (2019-09-25 13:47:31)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Jeszcze mi do głowy przyszło a propos tego, co napisał paslawek , z którym się zgadzam.

W życiu trzeba mieć pasje. Warto dbać o swoje bogactwo wewnętrzne i po prostu mieć fajne życie. Związek to powinna być wisienka na torcie, ale o tort trzeba dbać samemu.

Każdy człowiek potrzebuje ekscytacji i emocji. Moja partnerka po zdradzie tłumaczyła mi, że tych emocji zabrakło jej w związku i zaczęła szukać poza nim i że jestem współodpowiedzialny za jej zdradę, bo nic nie robiłem, żeby między nami była "chemia". Zadawałem sobie wiele razy pytanie, czemu ja, mimo okazji, mimo atrakcyjnych kobiet w pracy i nawet jednej sporo młodszej i bardzo ładnej, która mi okazywała zainteresowanie, potrafiłem się powstrzymać, a ona i wiele osób nie potrafi. Właśnie dzięki pasjom i zasadom. Uprawiam regularnie sport, taki z rywalizacją z innymi mężczyznami. To mnie kręci. To mi daje ekscytację i na takie wydarzenia czekam. Do tego mam sporo innych zainteresowań. Nie nudzi mi się w życiu i nawet jak pojawi się jakaś kobieta, do której zabije szybciej serce to nie mam w sobie tej wynudzonej luki pragnącej wrażeń i łatwiej mi się opanować.

Druga sprawa to zasady. Przysięgłem w swojej głowie wierność partnerce od momentu kiedy z nią jestem do końca życia lub zakończenia związku. Rozumiem dobrze, że człowiek nie jest monogamistą z natury i że jeśli będę przekraczał granice flirtu to w pewnym momencie mogę mieć problemy z powstrzymaniem się. Dlatego potrafię odpowiednio wcześnie blokować w sobie powstające uczucia do innych kobiet. W pracy miałem w zespole koleżankę, która okazywała mi mocno zainteresowanie. Naprawdę fajna. I proponowała wspólne lunche i kawę po pracy. Mimo, że miałem myśli, że "przecież tylko koleżanka i co w tym złego, że będziemy chodzić czasem we dwoje na lunch do restauracji i co na kawę z koleżanką miałbym nie iść" to miałem zasadę, że to już jest za dużo, bo wiedziałem, że dziewczyna mi się podobała i ja jej też. Po pewnym czasie nasza relacja w pracy się ochłodziła naturalnie, bo ją 'zlewałem' i do niczego nie doszło. Żeby pielęgnować miłość w związku to trzeba pracować nie tylko nad relacją, ale przede wszystkim nad sobą. No, ale po ostatnich wydarzeniach i przemyśleniu, ile zajętych zdradzających kobiet poznałem dawniej, poczytaniu o zdradach tutaj na forum i jakie myślą mają ludzie, zaczęły otwierać mi się oczy i widzę, że jestem po prostu frajerem z archaicznym podejściem.

Np. SanTi ? Napisałaś, że nie zdradziłabyś męża nie dlatego, że jest Twoim mężem tylko dlatego, że Cię cały czas pociąga nawet jak leży z piwem na kanapie. Czy to znaczy, że jak przyjdzie czas, że przestanie Cię kręcić, to już wierność nie obowiązuje ? Nie oceniam, naprawdę chcę zrozumieć sposób myślenia kobiet.

45 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-25 15:09:27)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

karn W samo sedno!

Słysząc taki tekst o współodpowiedzialności za zdradę, będący często wierutną bzdurą, człowiek ma się ochotę zastanowić, czy w tym świecie jeszcze da się funcjonować normalnie. Ta ciagłą potrzebę ekscytacji, emocji trzeba umieć zaspokajać na inne sposoby. Trzeba mieć w ogóle, w sumie przede wszystkim swoje życie, a nie podporzadkowywać swoje pod druga osobę. Bo gdy jedna strona się zacznie staracć za bardzo to druga często odpuszcza. A o problemach, brakach czy wszelkich niedociągnięciach warto rozmawać. Zbyt często ludzie zapominają, że nasz cudowny gatunek ma dar mowy i za rzadko z niego korzystają.
Trzymanie się własnych zasad czy postanowień zawsze uważałem za objaw mocnej kondycji psychicznej oraz siły.
Bo jeśli będziemy tłumaczyć wszystkie nasze wyskoki siłą instynktu czy zaspokajaniem popędu, to zostaniemy obdarci z tego pierwiastka racjonalności.

46 Ostatnio edytowany przez niepodobna (2019-09-25 15:28:23)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
bagienni_k napisał/a:

karn W samo sedno!

Słysząc taki tekst o współodpowiedzialności za zdradę, będący często wierutną bzdurą, człowiek ma się ochotę zastanowić, czy w tym świecie jeszcze da się funcjonować normalnie. Ta ciagłą potrzebę ekscytacji, emocji trzeba umieć zaspokajać na inne sposoby. Trzeba mieć w ogóle, w sumie przede wszystkim swoje życie, a nie podporzadkowywać swoje pod druga osobę. Bo gdy jedna strona się zacznie staracć za bardzo to druga często odpuszcza. A o problemach, brakach czy wszelkich niedociągnięciach warto rozmawać. Zbyt często ludzie zapominają, że nasz cudowny gatunek ma dar mowy i za rzadko z niego korzystają.
Trzymanie się własnych zasad czy postanowień zawsze uważałem za objaw mocnej kondycji psychicznej oraz siły.
Bo jeśli będziemy tłumaczyć wszystkie nasze wyskoki siłą instynktu czy zaspokajaniem popędu, to zostaniemy obdarci z tego pierwiastka racjonalności.

Nie ma współodpowiedzialności za zdradę, bo gdy się nie widzi szans dla swojego związku, to się najpierw powinno skończyć jedno, a potem zdopiero zaczynać następne.

Zauważ, że swoje wyskoki siłą instynktu, z którym "nie da się wygrać" tłumaczą często ci sami ludzie, którzy w innych okolicznościach powołują się na rozum i swą rzekomą intelektualną i moralną wyższość. Te wyskoki to nie tylko zdrady, ale też pusty rozrywkowy seks i tłumaczenie tego, że "muszą", na pokrętne sposoby, wykorzystywanie innych itp.

47

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

karn podziękowałeś partnerce czy nadal razem?

48 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-25 16:17:19)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
karn napisał/a:

Każdy człowiek potrzebuje ekscytacji i emocji. Moja partnerka po zdradzie tłumaczyła mi, że tych emocji zabrakło jej w związku i zaczęła szukać poza nim i że jestem współodpowiedzialny za jej zdradę, bo nic nie robiłem, żeby między nami była "chemia .

Emocje,bodźce są dobre mogą inspirować ,ważne żeby się dzielić przestrzeniami w związku,ale nawet dziecko,wspólna pasja, praca zwierzak, nie zastąpi całkiem własnego rozwoju każdej osoby .

To oczywiście standardowe wciąganie w współodpowiedzialność i przerzucanie winy nic niezwykłego.
Pytanie zawsze czy informowała o braku tej "chemii" czy znalazła inne uczciwe rozwiązanie problemu i co robiła dla siebie w związku z Tobą żeby nie zdradzić,nie odpłynąć.
Pewnikiem nic lub czekała aż się samo zrobi albo Ty się domyślisz.


karn napisał/a:

zaczęły otwierać mi się oczy i widzę, że jestem po prostu frajerem z archaicznym podejściem. .

Taki żal po zdradzie i chyba rozstaniu to normalka, ale nie powtarzaj sobie tego o frajerze zbyt często i za długo, powtarzaj że jesteś w porządku i potrafisz kochać naprawdę.
Zawsze możesz zdradzić kogoś kiedyś tam ,ale powiem Ci że to niszczy trudno się podnieść po tym i wrócić
bo nie ma z czym wracać.
W czasie romansu jest wiele emocji różnych,których nie żal,ale po romansie, nawet jak się nie wyda i sam się jakby wypali dół straszliwy i nie chodzi mi tylko o poczucie winy, wyrzuty sumienia .To też takie poczucie klęski nad sobą  i zniewolenia, świat się kurczy i jak się sobie nie wybaczy,nie odpuści, to znowu to poczucie braku się pojawia.
Chyba bardzo bardzo rzadko  ktoś tak naprawdę wychodzi, bez wewnętrznych konsekwencji, bez szwanku. Pytanie na  ile potrafi się autentycznie przed sobą przyznać do wszystkiego co się czuje i myśli , a nie tylko udaje że nic się nie stało , to z resztą jak zwykle kwestia wyboru - można przespać całe życie.
Wszystkiego nie doświadczyłem w życiu,ale wiem różne rzeczy od takich ludzi co potrafią się przyznać naprawdę bardzo szczerze odważnie.
Z resztą  wypowiedzi osób na forum które zdradziły,romansowały coś tam przemyślały po latach potwierdza te obserwacje, a niektórzy nie potwierdzają takie życie.



karn napisał/a:

Np. SanTi ? Napisałaś, że nie zdradziłabyś męża nie dlatego, że jest Twoim mężem tylko dlatego, że Cię cały czas pociąga nawet jak leży z piwem na kanapie. Czy to znaczy, że jak przyjdzie czas, że przestanie Cię kręcić, to już wierność nie obowiązuje ? Nie oceniam, naprawdę chcę zrozumieć sposób myślenia kobiet.

SanTi napisał/a:

Hmm...Myślę, że u obu płci to zależy od partnera.
.

No właśnie SanTi to tak zabrzmiało że Twoja wierność zależy tylko od partnera ,a co z Tobą czy Ty odpowiadasz za siebie, co zależy od Ciebie w takim razie ,tylko obserwacja ,ocenianie czy warto?, zbieranie punktów ,sumowanie,pożądanie partnera się zmienia raz maleje raz wzrasta to nic niezwykłego. 
Czy byle rozczarowanie,spadek Twojego samopoczucia , formy to koniec związku,punkt zaczepienia do.. odwrotu , chyba nie to miałaś na myśli.

49

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Czytam uważnie co piszecie, ale w pewnym miejscu pojawiło się w Twojej, Paslawku, wypowiedzi stwierdzenie o poczuciu bezpieczeństwa, a potem o jego złudzeniu:

paslawek napisał/a:

Najbardziej dramatyczne dla mnie samego w pewnym momencie życia było i jedno i drugie poczucie
i poczucie braku bogactwa wewnętrznego oraz braku emocji w związku czyli tzw szczęścia czy bezpieczeństwa,stabilizacji. (...)

Złudzenie bardzo dotkliwe i dręczące to wynik takiego konfliktu sprzeczność dla mnie etap ,zacząłem zmieniać nastawienie do dojrzewania i rozwoju .
Nie da się zatrzymać tego procesu i zadekretować że to wszystko i fajrant.
To dotyczy też związku z drugą osobą zmiany są nieuniknione jakiekolwiek i te z życia dające w kość i zmiany w nas..
Unikanie ich i przeświadczenie że zmiany są złe prowadziło zawsze u mnie do okopania się w ciepłym grajdołku i obrona następne złudzenie bezpieczeństwa. Samozadowolenie i samozachwyt z którejś tam kolejnej satysfakcji to znowu za mało to nie równowaga to cięgle góra i dól .

Czy możesz rozszerzyć co dokładnie rozumiesz pod tym pojęciem, oczywiście w tym konkretnym ujęciu? Nie jestem pewna czy odczytuję to tak samo, a naprawdę interesuje mnie jak widzi to zagadnienie mężczyzna.

50 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-09-25 17:57:23)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Chodziło mi pewnie o to że poczucie braku ,stabilizacji,szczęścia i bezpieczeństwa jeżeli wiąże się z poczuciem  pustki ,braku emocji , bogactwa wewnętrznego jest też złudne jakby towarzyszy tamtym złudzeniom dotkliwym bo je się czuje istnieją w odczuwaniu,
natomiast są złudzeniem bo nie pokrywają się z tym co jest są albo fałszywą interpretacją,projekcją,są często pod własną presją jakimś przymusem np ukrytą desperacją.Niska samoocena ,poczucie braku i niskiej wartości nie akceptacja to też różne lęki często gęsto urojone .
Są też jednocześnie te złudzenia nazbyt idealistycznym wyobrażeniem jaki drugi człowiek, związek,ja ma powinien być w sensie niezbyt realistycznego oczekiwania,żądania od kogoś lub siebie doskonałości.
Dla mnie nie do przejścia było wydobycie z siebie czegoś czego tam w sobie nie widziałem - widziałem pustkę i wiele braków nie wszystkie okazało się to były "zwykłe" cechy wady .
Rozwiązaniem dla mnie było zaakceptowanie że,to są złudzenia że  mam te złudzenia i że to też taka wada .
Akceptowanie siebie usuwa jeżeli robię to stale te różne złudne poczucia.Inna osoba nie wypełni tego choćby stawała na rzęsach ,może wesprzeć,inspirować,słuchać,ale nie zaakceptuje mnie za mnie samego, choć może mnie akceptować to na pewno pomocne ale nie decydujące.Akceptowanie uważam za proces nieodłączny w dojrzewaniu a ja dojrzewał pewnie będę do końca życia, u mnie dojrzewanie to to też część  zdrowienia.Dla mnie akceptowanie zaczyna się od momentu kiedy widzę poznaję siebie z całym moim porąbaniem i dobrymi stronami  akceptacja to dla mnie nie jest nagroda za to że pozbyłem się wad jest czymś bez warunków.Ogromna ulga i energia powstaje z kochania siebie pierwszym takim ' stopniem egzaminem" jest wybaczenie sobie i odpuszczenie a następnym odpuszczenie innym i zadośćuczynienie ,ale to moje osobiste podejście chociaż nie tylko moje na szczęście.Na tym jednak nie koniec,nie da się poprzestać tylko na miłości do siebie bo to niezdrowe jest bardzo i poprzestanie na tym powoduje problemy innej natury i właściwie świadczy o nieakceptowaniu siebie zaczyna się cały chaos od nowa .
Jeżeli gdzieś występują takie złudne braki niebezpiecznie jest nadawać władze innej osobie w wypełnianiu tego braku emocjami ,które i tak ja wytwarzam wywołuje w sobie pod wpływem drugiego człowieka to potencjalnie toksyczne działanie jak miedzy innymi ucieczkowe traktowanie romansu .Konflikt i sprzeczność to to że czuje brak czegoś co tak naprawdę jest, czyli np. miłość - miłość jest zawsze nie zawsze ja ją widzę kiedy nie jestem świadomy,przytomny,trzeźwy,uważny czasem nie jestem bo jestem tylko człowiekiem .

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Nie rozumiem jednego. "Byłem podrywany przez kobiety". Ja 26 lat zyje i jedyna kobieta która sama pisała pierwsza na komunikatorze to była moja kuzynka big_smile Ja sie pytam jak wybitnie przystojnym trzeba być żeby to kobieta podrywała big_smile Albo kłamiesz albo coś mnie omineło big_smile

52

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niedojrzalychlopczyk napisał/a:

Nie rozumiem jednego. "Byłem podrywany przez kobiety". Ja 26 lat zyje i jedyna kobieta która sama pisała pierwsza na komunikatorze to była moja kuzynka big_smile Ja sie pytam jak wybitnie przystojnym trzeba być żeby to kobieta podrywała big_smile Albo kłamiesz albo coś mnie omineło big_smile

Nie wiem czy to się będzie liczyć - byłem "zaczepiany" ale w realu.

53

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Byłem podrywany znalazł się bond..  Mogło się raz zdarzyć ale nie więcej zalatuje fikcją.

54

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niedojrzalychlopczyk napisał/a:

Nie rozumiem jednego. "Byłem podrywany przez kobiety". Ja 26 lat zyje i jedyna kobieta która sama pisała pierwsza na komunikatorze to była moja kuzynka big_smile Ja sie pytam jak wybitnie przystojnym trzeba być żeby to kobieta podrywała big_smile Albo kłamiesz albo coś mnie omineło big_smile

Zależy co rozumiesz przez podrywanie. Jeśli gwizdanie na ulicy, macanie w autobusie i temu podobne, to kobiety zawsze były obiektem, a nie autorem. Ale już delikatne gęsty sugerujące zainteresowanie moja osobą zdarzały mi się często. I od zawsze była grupa kobiet które były śmielsze od mężczyzn i to one inicjowały znajomości. Tyle że nie każdy mężczyzna to zauważa, bo kobiety na ogół robią to subtelnie.

55

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

A no właśnie, mój partner do dzisiaj jest przekonany, że to on mnie zdobył i dumny jest mocno, bo mu się udało z taką, co to obracała się w męskim towarzystwie, a osobistego mężczyzny nigdy nie chciała, do tego złośliwa i w ogóle najgorszy obiekt do podrywania, wszak wszyscy starający się kończyli pożarci przez smoka (albo przez samą księżniczkę). xD I jakoś nie mam sumienia powiedzieć mu, że w tym momencie, w którym "pierwszy raz pomyślał, że mogłoby coś z tego być, więc zaczął działać w bardziej związkowym kierunku", już od tygodnia z hakiem brał udział w moich intensywnych prozwiązkowych działaniach.

A o samej wierności... Ja wyjątkowo nie mam predyspozycji do zdrad. I to nie chodzi nawet o samo bycie w związku, uczciwość itd., ale po prostu nigdy nikt nie pociągał mnie ot tak, to musi być osoba, z którą w relację jestem zaangażowana uczuciowo. Wygląd też nigdy nie robił na mnie wrażenia, więc właściwie nie wiem, jak by to się miało odbyć - po prostu nie ma możliwości, żeby nagle ktoś obcy czymś mnie do siebie przyciągnął. Nie ma szans przecież, żebym spojrzała na jakiegoś faceta, uznała nagle, że to nowa miłość mojego życia i wskoczyła mu do łóżka.
Inna sprawa to to o flirtach. Ja się obracam głównie w męskim towarzystwie, rzeczywiście często żartuję z kolegami, ale tam nigdy nie ma dwuznaczności. Trudno mi powiedzieć natomiast, jak to wygląda z boku, ale w sumie to przecież nieistotne. Skoro ja nie flirtuję, tylko żartuję z kumplami, to tak jest, niezależnie od tego, czego ktoś by się tam doszukał - bo w tej kwestii chyba liczą się intencje. Tak samo, jak piwo z kolegą może być piwem z kolegą, a może być randką - i technicznie nie różnić się niczym. Tak sobie myślę... Może jakiś rodzaj myślenia życzeniowego, te wszystkie kobiety flirtujące na potęgę? Może one nawet o tym nie wiedzą? wink

56

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
SaraS napisał/a:

Skoro ja nie flirtuję, tylko żartuję z kumplami, to tak jest, niezależnie od tego, czego ktoś by się tam doszukał - bo w tej kwestii chyba liczą się intencje. Tak samo, jak piwo z kolegą może być piwem z kolegą, a może być randką - i technicznie nie różnić się niczym. Tak sobie myślę... Może jakiś rodzaj myślenia życzeniowego, te wszystkie kobiety flirtujące na potęgę? Może one nawet o tym nie wiedzą? wink

True. Widzą to, co chcą widzieć. Dla mężczyzn nie istnieje zazwyczaj neutralny kontakt z kobietą.

57

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Sara w 1 poście zaprzeczylas sama sobie. Mówisz ze mężczyźni widzą flirt tam gdzie go nie ma a wcześniej ze maz nie dostrzegł flirtu tam gdzie był big_smile
A Niepodobna  to podchwycila ')))
Gdzie tu logika???

58

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

A ja to widze tak
niektórzy mezczyzni widza flirt tam gdzie go nie ma (projekcje, myslenie zyczeniowe), a inni nie zauważają flirtu (tzw wieczni koledzy).

Co do kobiet; jest grupa kobiet, które w bardziej lub mniej subtelny sposób chcą zwrocic na siebie uwagę mężczyzn (zwłaszcza zonatych). Niektóre sa w tym niestrudzone czasem. Sa tez takie, które wogole nie flirtują, nawet z własnym partnerem.

59

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
niepodobna napisał/a:
SaraS napisał/a:

Skoro ja nie flirtuję, tylko żartuję z kumplami, to tak jest, niezależnie od tego, czego ktoś by się tam doszukał - bo w tej kwestii chyba liczą się intencje. Tak samo, jak piwo z kolegą może być piwem z kolegą, a może być randką - i technicznie nie różnić się niczym. Tak sobie myślę... Może jakiś rodzaj myślenia życzeniowego, te wszystkie kobiety flirtujące na potęgę? Może one nawet o tym nie wiedzą? wink

True. Widzą to, co chcą widzieć. Dla mężczyzn nie istnieje zazwyczaj neutralny kontakt z kobietą.

To samo można powiedzieć o kobietach.

60 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-09-26 12:46:59)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Tutaj nie ma co patrzeć na płeć.
Niezależnie od niej sa ludzie, którzy wymagają ciąglej atencji, nadmiaru bodźców i bezustannych emocji, dla których spędzenie kilku godzin bez dodatkowych wrażeń jest stracone. Póki nei krzywdzi się drugiej osoby, wszystko można zaakceptować. W krytycznych momentach warto stawiać granice i sobie i innym. Przynazję, że widząc kogoś, kogo dobrze znam, usilnie i za każdym razem próbującego każdą rozmowę z płcią przeciwną sprowadzić do flirtu, czuję lekkie zażenowanie. Co do dawania czy odbierania sygnałów, to mam wrażęnie że zbyt często ludzie nie potrafią ich właściwie odczytywać i stąd się biorą problemy. Sam staram się takich sygnałów nie wysyłać a odbierać, to odbieram rzadko, bo zwyczajnie tak dobrze nikogo nie obserwuję, zeby się wszędzie doszukiwać tego typu oznak...

61

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Ela210 napisał/a:

Sara w 1 poście zaprzeczylas sama sobie. Mówisz ze mężczyźni widzą flirt tam gdzie go nie ma a wcześniej ze maz nie dostrzegł flirtu tam gdzie był big_smile
A Niepodobna  to podchwycila ')))
Gdzie tu logika???

A co tu nielogicznego czy wykluczającego się wzajemnie? Mowa o zupełnie różnych moich zachowaniach. Przecież inaczej traktowałam obiekt westchnień niż kolegów. Tyle że obiekt westchnień miał mnie za wredne, niezależne babsko, co faceta nie potrzebuje, więc pewnie choćbym i mu się oświadczyła, jakoś by sobie przetłumaczył, że nie jestem nim zainteresowana. Z kolei nie wykluczam, że ktoś - jak być może autor - moje wygłupy czy żarty z kolegami (zupełnie niewinne i bez podtekstów, żeby nie było wątpliwości) uznałby za flirt, którego w rzeczywistości nie było. Po prostu moim zdaniem w takich przypadkach więcej zależy od oceny oceniającego niż od stanu faktycznego. Jak X z góry uzna jakieś wygłupy za flirt, to flirt będzie widział i między kolegą i koleżanką, z kolei jak ktoś założy, że np. Y nie jest nim zainteresowana, to z propozycji wyjścia do kina/na kolację wyciągnie tyle, że Y nie widziała filmu/jest głodna. wink

62

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Tak to niestety jest, niektórzy wszędzie widza flirt, podteksty i zainteresowanie, zapominająć o tym, że istnieje coś takiego jak zwykła grzeczność czy uprzejmość smile

63

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Jak słusznie zauwazylas ocena zależy od odbiorcy bardziej i chyba bez względu na płeć. A mamy jeszcze prostą konkretną mowę szkoda że tak rzadko w kontaktach mesko damskich używaną..

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet
Lagrange napisał/a:
niedojrzalychlopczyk napisał/a:

Nie rozumiem jednego. "Byłem podrywany przez kobiety". Ja 26 lat zyje i jedyna kobieta która sama pisała pierwsza na komunikatorze to była moja kuzynka big_smile Ja sie pytam jak wybitnie przystojnym trzeba być żeby to kobieta podrywała big_smile Albo kłamiesz albo coś mnie omineło big_smile

Zależy co rozumiesz przez podrywanie. Jeśli gwizdanie na ulicy, macanie w autobusie i temu podobne, to kobiety zawsze były obiektem, a nie autorem. Ale już delikatne gęsty sugerujące zainteresowanie moja osobą zdarzały mi się często. I od zawsze była grupa kobiet które były śmielsze od mężczyzn i to one inicjowały znajomości. Tyle że nie każdy mężczyzna to zauważa, bo kobiety na ogół robią to subtelnie.


Dobra inaczej bo jestem typem faceta ktory całował sie raz jak mama dała mu buzi na dobranoc dawno temu. Nie rozumiem kiedy mężczyzna mówi że kobieta robi pierwszy krok, albo ze sugeruje zainteresowanie, nie chodzi mi o to ze mam wpojona role meską jako ze to mezczyzna ma zrobic pierwszy krok tylko szczerze mowiac nigdy nie widziałem sytuacji gdzie to kobieta daje znak jako pierwsza big_smile Obstawiam że masz 20 cm wzrostu i przystojniak jestes z niezła gadką albo ... to było w jakimś  klubie big_smile

65 Ostatnio edytowany przez jjbp (2019-09-26 17:43:19)

Odp: Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Niedojrzalychlopczyk a co dokładnie uważasz za znak? Przecież pisały wcześniej dziewczyny ze to to one pierwsze 'namierzyly' faceta i zaczęły wysyłać sygnały. Niemało kobiet to robi. Pytanie czy to dla Ciebie się liczy jako robienie pierwszego kroku czy nie.
PS 20 cm wzrostu? big_smile

Posty [ 1 do 65 z 99 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dzisiejsza wierność zajętych kobiet

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024