Czy zauwazyliscie takie zjawisko, ze kobiety staja sie coraz bardziej męskie, a mężczyźni zniewiesciali w tradycyjnym znaczeniu tych słów? Czy waszym zdaniem to dobrze, czy źle? Czy na własnym podworku tez zauważyliscie takie zmiany? Jakie chcielibyscie widziec kobiety, a jakich mężczyzn?
Nie wiem czy bardziej zniewieściali tu się chyba nie zgodzę są po prostu leniwi i po przez to wydają się tacy a kobiety zrobiły się bardziej samodzielne, radzą sobie bez ich pomocy. W lenistwie tkwi problem.
kobiety tak bardziej męskie... takie niestety mamy czasy kobiety stawiają na pierwszym miejscu karierę często pieniądze i do tego dąża więc zapomnają o byciu kobieta o tym co nas odróżnia duchowo właśnie od mężczyzn. Owszem jesteśmy coraz bardziej samodzielne czego nie uważam za coś złego jednak czasem fajnie jest jak facet pomoże przynajmniej wg mnie. Taka kobieta-facet to troszkę wyrobiona maszyna, bez wrażliwości, często bez potrzeby zbudowania trwałej rodziny itp. A to wcale nie jest dobre.
Facet zniewieściały(prawdę mówiąc nie bardzo wiem jak to słowo rozszyfrować) no ale sądzę że chodzi o to że często faceci przejmuj właśnie rolę kobiet w domu i są pantoflarzami. Owszem nie jest to do końca takie dobra jeśli facet robi się jak baba. Każda z nas lubi jak facet pomaga ale i przeważnie każda lubi jak facet jest męski, silny, nadaje sie do tego czego my właśnie nie potrafimy zrobić.
Wg mnie powinna istnieć równowaga między kobieta a mężczyzna czyli kobieta to "westalka domowego ogniska"(nie mylić z kura domowa!!!!!!) oczywiście dobrze jest jeśli doda sobie do tego samorealizacje, swoją karierę itp. a facet to prawdziwy facet "silny, podpora kobiety" i oczywiście powinien do tego dodać nutkę pantoflarza czyli jak kobieta prosi to powinien pomóc nawet gary umyć:)
Ot takie uzupełnianie się.
Natomiast jestem stanowczo przeciwna zamianie ról. To troszkę nie po mojemu bo co to za kobieta która jest "babo-chłopem" i co to za mężczyzna który jest "chłopem w spódnicy". Po co nam w takim razie płeć przeciwna?
Kasiulka bardzo dobrze to ujęła.
I masz rację. Takie uzupełnianie, które opisałaś byłoby najlepsze. Tylko, że łatwo to napisać, tródniej niestety znaleźć coś takiego.
Delicjus hahahaha no święta prawda
jednak czasami cuda się zdarzaja sama znam takie małżeństwa:)
No oczywiście, że tak
Ale tak zastanawiając się nad tym... To chyba jednak można sobie faceta pod to trochę wychować. W sensie nauczyć go tego, żeby właśnie nam pomagał. I wiem tyle, że do takiego czegoś w związku będę dążyć. Wzajemne pomaganie sobie i wsparcie, ale zarazem samorealizacja i dbanie o wspólne dobro jak i o swoje osobiste Bo jak sobie pomyślę o facecie, który wraca z pracy, woła o obiad, bierze piwo, zakłada nogi na ławę i gapi się do wieczora w TV to mną wstrząsa
heheheh każdą laską by taki widok wstrząsnoł... heheheh jakoś tak samoczynnie
W tym po czesci jest tez wina kobiet.dzwonie do kolezanki ostatnio,a ona co robi?przybija suszarke nad zlewem bo maz od 2 tyg.tego nie moze zrobic..bo jak przyjdzie z pracy to jest zmeczony.i lapie za pilota.wedlug mnie to on jej sie rozleniwil
to jest prawda.
kiedyś kobietyu były delikatniejsze, a teraz często się zdarza, że np. kobieta oświadcza się mężczyźnie
Ooooo, tego bym nie zrobiła nigdy w życiu.
Dla mnie są rzeczy należące do faceta i są rzeczy należące do kobiety. O.
Zgodzę się z tym, że świat płci, kiedyś wyraźnie męski i kobiecy stanął na głowie
Dzisiaj nie ma już tak sztywnego podziału na zachowania męskie i kobiece. Miały, co chciały te nasze sufrażystki I współczuję w tym niekiedy mężczyznom, którzy nie potrafią się połapać, co im wolno, a czym urażą niezależną, samodzielną kobietę
Mimo to myślę, że nawet w takim damsko-męskim świecie można się odnaleźć. Wszystko jest kwestią zasad, a te już każdy człowiek ustala w swoim życiu sam. Jestem szczęśliwa, że żyję w czasach, w których mogę iść do wojska, jeśli tego właśnie zapragnę, mogę się kształcić na dowolnej uczelni na równi z mężczyznami i mogę zainicjować seks, kiedy będę miała na to ochotę Byłam wychowywana przez samotną mamę i to ona nauczyła mnie niezależności.
Moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że kobieta zmieni koło w aucie czy naprawi cieknący kran, może czasami będzie zupełnie sama, kiedy właśnie taki wypadek jej się przydarzy. Problemy zaczynają się, gdy takie nadniezależne kobiety nie będą pozwalały zająć się sobą i z obawy przed zranieniem będą broniły tego swojego suwerennego świata tak bardzo, że nie znajdzie się w nim miejsce dla drugiej osoby.
Lubię, kiedy mój mężczyzna pomaga mi w codziennych sprawach, doceniam otwieranie drzwi przed kobietą i płacenie rachunku na pierwszych randkach. Ale jednocześnie wiem, że mam swoje pieniądze i dwie ręce, żeby w razie potrzeby odsunąć sobie krzesło Tyle, że nie przeszkadza mi to w podziękowaniu mężczyźnie za to, co ja wciąż nazywam "dobrym wychowaniem"
We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek
yvette właśnie o to chodzi zeby nie zrobiły się z nas babo-chłopy(i odwrotnie) tylko żebysmy umiały odnaleźć się w tym siecie będąc jednocześnie kobietami pod opieka mężczyzn i umiejąc sobie radzić kiedy ich nie ma. Nie chodzi o to zeby być kurą domową i wykonywac tylko i wyłacznie roboty które przystoi kobietą. Codzi o to żeby kobieta umiała robić wszytko albo prawie wszystko ale dawała sobie pomóc mężczyźnie kiedy to tylko możliwe. I o to samo chodzi w druga stronę:)
Jestem zdania, że każdy dorosły człowiek, niezależnie od płci, powinien umieć sobie poradzić w codziennych sytuacjach, tzn. ugotować coś jadalnego, wyprać ubrania, zmienić żarówkę, zarobić na swoje utrzymanie.
Ale jednocześnie przyznam, że nie czułabym się komfortowo w sytuacjach:
-gdyby mój mąż gotował częściej/chętniej/lepiej ode mnie
-gdybym to ja musiała zmieniać koło w samochodzie/remontować dom
-gdybym zaraz po porodzie musiała wrócić do pracy.
Wpływ stereotypów, wychowanie, biologia...?
Ja nie wiem, czy mężczyźni kobiecieją a kobiety mężczyźnieją
Może inaczej: ludzie coraz mniej robią się ...przystosowani do życia i zmagania się z problemami, wyzwaniami. Dotyczy to obojga płci i ma wydźwięk ponad płciowy.
Dawno, dawno temu, mężczyzna polował i był strażnikiem ogniska domowego. Obecnie bywa zabawnie, bo siedzą sobie panowie w ogródku piwnym, a kobieta strażnik miejski pilnuje coby to piwko w spokoju obalili.
Osobiście wolę coś naprawiac, remontowac niźli gotowac. Gdybym miała do wyboru jazdę na myjnię, a pieczenie ciasta, wybieram pucowanie samochodu. Oczywiście drobne naprawy robi mąż, ale ja lubię wsadzac nos i podglądac. Hydraulik nie jest mi potrzebny. Z elektryką mam problemy, tutaj czuję respekt, było jakieś przebicie i mnie trzepło. To chyba genetyczne, bo rodzicielka od kuchni zawsze trzymała dystans, za to drobny sprzęt AGD sąsiadom z radością naprawiała.
Wszystkie na głowę bije moja koleżanka: mechanik samochodowy. Nie jest tak dobra jak jej mąż, ale potrafi zaskoczyc swoją wiedzą. Czasami sobie żartujemy, że zabranie jej oraz pewnej pielęgniarki na wspólny wypad, to najlepsze zabezpieczenie.