Witajcie !
Przejdę od razu do rzeczy : Sytuacja wyglada tak : w moim zyciu bylo paru mezczyzn ktorzy sie we mnie angazowali natomiast potem przestawali, i wygladalo to tak ze ja dawalam w rozmowach itd wiecej niz oni. Mineło troche czasu i postanowiłam ze nie bede kontynuowac takich znajomosci z facetami ktorzy nie interesuja sie moja osoba tak prawdziwie.
Poznalam w miedzy czasie paru innych mezczyzn i poczulam dopiero jak to jest kiedy mezczyzna naprawde sie mna interesuje , moja osoba - pyta sie o wiele rzeczy , jest ciekawy mnie itd. Teraz jakos ucichly te dobre znajomosci i odezwal sie moj byly z ktorym bylam i ktory sie mna nie interesowal tak prawdziwie .
Wczesniej obwinialam za to siebie , mozliwe ze po czesci bylo troche prawdy w tym ze nie dokonca bylam przy nim soba itd wiec zaczelam nad soba pracowac i otworzylam sie bardziej na ludzi , zaczelam slyszec ze jestem interesujaca osoba itd . w kazdym badz razie odezwal sie do mnie a ja postanowilam ze bede otwarta i pokaze mu siebie itd , rozmawialismy 3 godz chyba i juz w trakcie zauwazylam ze nie interesuje sie rozmowa ze mna tylko odpowiada po prostu na pytania ale nie jest zaciekawiony ani zaangazowany mimo ze ja czulam ze zmienilam sposob rozmowy z nim. I ja zamiast to zakonczyc robilam chyba wszystko by wzbudzic wnim zainteresowanie , opowiadalam rozne rzeczy czym sie zajmuje itd i tak to nic nie dalo. po rozmowie czulam sie wyczerpana .. i rzecz w tym ze juz sama nie wiem czy ja powoduje ze kogos zanudzam i tak zaczyna sie dziac . wlasnie nie wiem czy to jest problem we mnie , bo podoba sytuacja zdarzyla sie z 3 innymi chlopakami , wiec jak kiedys przeczytalam :moge powtarzac jakis schemat swojego dzialania.
Kolejna rzecz do zastanowienia sie jest taka , dlaczego ja to tak biore do siebie ? i dlaczego nie odpuszczam sobie tych chlopakow ktorzy sie mna prawdziwie nie interesuja tylko jeszcze dodatkowo walcze o ich uwage. Moze to jakis schemat , ze w dziecinstwie moj ojciec sie mna nie interesowal i tez wlazilam mu w dupe by zwrocil na mnie uwage a tez to nic nie dawalo...sama nie wiem . to tylko moje wnioski.
Dlatego moze ktos kto mial z takim czyms stycznosc powie mi co ja powinnam zrobic z tym fantem.
Bo z jednej strony kiedy olewam tych chlopakow czuje sie wolna i pelna wiary w siebie , ale kiedy pojawiaja sie na horyzoncie znow czuje sie jakby cos mi brakowalo i jakas gorsza ze nie zrwacaja na mnie uwagi- wjezdza mi to bardzo na banie...
Dodam jeszcze ze troche zaczynam miec leki juz przy wszystkich znajomosciach gdy tylko ktos jakos nie odzywa sie do mnie jakis czas mam wrazenie ze mnie nie lubi czy cos. Pewnie to trauma po zwiazku w ktorym nie jestem juz 2 miesiace. ALe strasznie mi to przeszkadza.
Dlatego prosze Was jesli znacie ten problem badz podobny co sadzicie ze powinnam zrobic. Jak sobie pomoc ?
Aha i jeszcze jedno , przeprszam ze pisze w takim chaosie ale nie mam za duzo czasu w tym momencie:
Dokucza mi jeszcze jedna rzecz odkad zakonczylam zwiazek : mam wrazenie ze mam jakis brak w sobie , ze nie podobam sie facetom w sposob taki by spojrzeli na mnie jako na kobiete z ktora chcieliby byc , lub po prostu jak na kobiete , a nie na kumpelke przy ktorej nawet nie trzeba sie dobrze zachowywac. Wczesniej czulam sie atrakcyjna , ale po tym zwiazku nie czuje sie taka w ogole i wlasnie nie czuje ze nawet moglabym komus sie spodobac w ten inny sposob. Czy to normalne po toksycznym zwiazku , ze taka reakcja ? i jak to zalatwic? dodam ze nawet jesli ubiore sie w ladne ciuchy , zrobie makijaz i widze ze wygladam dobrze, to kompletnie nie czuje tego i mam wrazenie ze mi czegos brakuje...
Prosze o jakies opinie.