Dziewczyny,wiem że tego typu tematów jest dużo,ale jak każda w takiej sytuacji potrzebuje indywidualnego podejścia.
Mianowicie ,dwa tygodnie temu mój były już oświadczył ,że nie wie czy chce że mną być , nie wie co czuje,ze chce czasu. Mieliśmy już taka sytuację ,ale wrócił po tygodniu a teraz chcial przerwy na którą ..się nie zgodziłam. Kazałam mu się określić , on nic nie pisał,nie odzywał się więc podjęłam decyzję za niego , na co on że przeprasza, że on nie wie czego chce od życia nie chce mnie krzywdzic, na pytanie czy kocha powiedział ,że nie wie czy przestał , na pytanie od kiedy ...od pół roku nie wie!!! Nic nie wskazywało na to,mowil że kocha,byl czuły,spedzalismy że sobą dużo czasu,klocilismy się owszem, jak każdy. No i chyba pora parę słów o mnie , niestety byłam zawsze pod ręką,ja do niego dzwonilam ,proponowała spotkania , ja się nim interesowalamm, robiłam mu afery że się mną nie interesuje , nie pisze, a on chciał tylko spokoju że swoją kobieta...a ja niestety nie dawałam mu tego, ciągle na nim widziałam. Wiem,ze to może zabić uczucia zwłaszcza faceta.... Teraz pytanie ,czy pisać mu meila ,że nie będę zazdrosna,ze nie będę pisać do niego,ze będzie robił co będzie chciał. Oczywiście innymi słowami. Wiem,ze ja to zepsulam.....
Katastrofa1988 da spokój[j nic nie zepsułaś, to on zepsuł. Chcesz go błagać, żeby został ? możesz nikt Ci nie zabroni. A może zgodzisz się, żeby on miał inną ( może już ma) a Ty poczekasz. Możesz ? no nikt Ci nie zabroni. Możesz jeszcze usuwać pyłki spod jej stóp, możesz ? nikt Ci nie zabroni.
To , że nie akceptujesz jego decyzji to zrozumiałe, bo Ci na nim zależy, ale co to za uczucie, które tylko od jednej osoby wymaga pracy nad związkiem i poświęcenia ?
Wiesz,to ja powiedziałam,zeby to był koniec skoro on nie wie,wiec decyzja o rozstaniu wyszła ode mnie,ale czy niezbyt pochopnie ? Może mogliśmy dać sobie czas...nie byłam święta,ale zupełnie zamurowało mnie,ze on nie wie od pół roku,kiedy naprawdę nic na to nie wskazywało ....naprawdę.
Jak to nic na to nie wskazywało ?
Sama napisałaś, że:
Mieliśmy już taka sytuację ,ale wrócił po tygodniu a teraz chcial przerwy na którą ..się nie zgodziłam
Skoro mieliście już kiedyś taką sytuację, to moim zdaniem WIELE wskazywało na to, że brak jest Twojemu partnerowi równowagi emocjonalnej i można było się spodziewać powtórki z rozrywki.
Kurcze...ale wtedy on był w złym stanie psychicznym,sttacil kogoś Bliskiego i wtedy naprawdę się nam nie układało. Natomiast w ostatnim czasie ...rozmowy o przyszłości , nieco mgliste i niejasne ale jednak. Był czuły,troskliwy i kochany. Jedynie moje osaczenie go tak sprawiły,ze miał zwyczajnie dosc. Byłam za bardzo zaangażowana,chcialam go a on no cóż,skoro ja się tak angażuje to on wysiadł...
Co mnie osobiście zastanawia, to rzesze młodych, fajnych dziewczyn - które mimo odrzucenia - są w stanie przenieść góry, żeby zasłużyć na powrót swojego ukochanego, który je bądź co bądź w mniej lub bardziej elegancki sposób porzucił.
Ilość starań, zabiegów, usprawiedliwień jakie dla niego wynajdą, jest dla mnie wręcz szokująca.
No bo jak to ? Facet Ci mówi, że od pół roku Cie nie kocha (a brak uczucia jest przecież definitywnym argumentem na zakończenie związku) a Ty po tym szukasz winy w sobie i robisz sobie zarzuty z tego, że go kochałaś ? Że chciałaś być z nim blisko i spędzać z nim czas ?
No bez jajek.
Porządne powinszowanie mu się należy za to, że Cię przez pół roku oszukiwał, ot co.
O tyle dobrze, że w końcu zdobył się na szczerość i że nie trwało to o wiele dłużej.
odpuść. problem jest w nim, nie w tobie.
Chciałam Was zapytać ,ale właśnie ja czuję ,że nie miał jakiejś przestrzeni bo ciągle ja. No tak, chciałam się z nim widywać często,a on....chciał bezproblemowej dzieeczyng. Kurcze, nie jestem typową zolza za którą faceci lataja. Że ta książka potrafi uratować niejeden związek. Boję się,ze byłam zdesperowana i on przed tym uciekł. Nie jestem młodą az tak. Mam 30 lat. Wiem. Nic. Nie pisze do niego,odpuscilam ale myślałam,zeby do niego napisać ,że się zmieniłam że będzie mógł robić co chce. Oczywiście w normie...to dobry chłopak,naprawde
Chciałam Was zapytać ,ale właśnie ja czuję ,że nie miał jakiejś przestrzeni bo ciągle ja. No tak, chciałam się z nim widywać często,a on....chciał bezproblemowej dzieeczyng. Kurcze, nie jestem typową zolza za którą faceci lataja. Że ta książka potrafi uratować niejeden związek. Boję się,ze byłam zdesperowana i on przed tym uciekł. Nie jestem młodą az tak. Mam 30 lat. Wiem. Nic. Nie pisze do niego,odpuscilam ale myślałam,zeby do niego napisać ,że się zmieniłam że będzie mógł robić co chce. Oczywiście w normie...to dobry chłopak,naprawde
No dobra, ale co z tego?
Naprawdę uważasz, że honorowo jest dla Ciebie dopraszać się, żeby on Cię pokochał?
Nie pokocha Cię już i tyle w temacie. Rusz głową i zastanów się po co być z kimś, kto Cię nie chce. Po co się dopraszać o relację, w której druga osoba nie chce tkwić. Będziesz musiała dopraszać się o każde najmniejsze zainteresowanie, a on Ci będzie mówił, że za dużo wymagasz.
Daj sobie i jemu spokój. W związku nie robi się tego, co się chce olewając drugą stronę. To nie tak działa.
No jak dobry to możesz napisać, że nie musi Cię szanować, bo jak dobry to pewnie wie co i jak .
Masz prawo mieć swoje wymagania, to naprawdę nie twoja wina że on jest nieogsrniety.
30 lat to duzo/mało zależy.
A jakbyś miała 40 i by Cię rzucił to dużo? Czy mało? Jak związek się kończy tylko z jednej strony to zawsze jest poczucie że trwał za krotko
Traci mi tu ogromna desperacja i musisz ja za wszelka cene pohamować. On moze nie podjął decyzji wprost, ale tez nie zrobił nic, by wasz związek dalej trwał. Puść go. Teraz zrob wszystko, zeby sie z niego wyleczyć. Nie proś o miłość.
Nie,nie będę pisać przeszło mi to przez myśl,ale nieee. Myślałam,zs powiecie że skoro zawalilam to miał prawo się tak zachować i powinnam udowodnić ,że się ogarnelam. No ale ja pokazałam,ze nie będzie mnie tak traktował ,to będę to kontynuować choć z bólem, bólem serca i pełnym łez. Byliśmy razem 2,5 roku. Długo nie długo a myślałam ,że będziemy razem do końca życia. Serio. Mowil tak. Wspólne plany i obietnice. A w tym czasie kiedy mówił że kocha,dalek nie wiedział czy chce że mna być. Boli mnie to,ale prosić się nie będę . Czy czekanie aż on sie oytzasnie kiedyś minie ?
Ja byłam w małżeństwie 17 lat i też byłam przekonana że to do końca życia .
Kiedyś minie , ale to sprawa indywidualna ile czasu potrzeba
Okropne to uczucie,teraz i tak jest ciut lepiej. Po prostu czasem wpadam na takie cudowne pomysły,tlumacze go i chce pisać. Powiedział ,że nie wie. Nie wie to nie wie...choć długo mówił i pokazywał co innego. Nie wiem już jak przestać myśleć i mieć nadzieję. Jedno jest pewne , już nigdy nikomu nie zaufam,nikogo nie pokocham. Nie ma miłości, miłość nie istnieje .
Nie,nie będę pisać przeszło mi to przez myśl,ale nieee. Myślałam,zs powiecie że skoro zawalilam to miał prawo się tak zachować i powinnam udowodnić ,że się ogarnelam. No ale ja pokazałam,ze nie będzie mnie tak traktował ,to będę to kontynuować choć z bólem, bólem serca i pełnym łez. Byliśmy razem 2,5 roku. Długo nie długo a myślałam ,że będziemy razem do końca życia. Serio. Mowil tak. Wspólne plany i obietnice. A w tym czasie kiedy mówił że kocha,dalek nie wiedział czy chce że mna być. Boli mnie to,ale prosić się nie będę . Czy czekanie aż on sie oytzasnie kiedyś minie ?
Ależ niczego nie zawaliłaś !
Pragnienie bliskości z człowiekiem, którego pokochałaś, chęć spędzania wspólnie czasu, potrzeba jego obecności - to są naturalne uczucia.
To nie jest prześladowanie, to nie jest nękanie.
Zastanów się tak na spokojnie ... jak można nie wiedzieć, czy się chce z kimś być, czy nie ?
Jeśli tego chcesz - to wiesz.
Jeśli tego nie chcesz - też wiesz.
Jeśli chcesz zakończyć związek i wydaje Ci się, że dzięki temu nie sprawisz aż tak wielkiej przykrości drugiej osobie - mówisz, że nie wiesz.
Moim zdaniem nie wiem, oznacza zawoalowane nie. On liczy, że przestaniesz się do niego odzywać i że jakoś z czasem się z tym pogodzisz.
Ja byłam w małżeństwie 17 lat i też byłam przekonana że to do końca życia .
Kiedyś minie , ale to sprawa indywidualna ile czasu potrzeba
Przykro mi...czy rozstanie było z Twojej strony ?
Jest takie powiedzenie "Jeśli kogoś kochasz puść go wolno, jeśli wróci jest Twój , jeśli nie nigdy nie był.". Żeby nie było, mam swój wątek kilka poniżej Twojego. Od półtora miesiąca też nie jestem pewna przyszłości. Ale niektóre wspaniałe osoby z tego Forum uświadomiły mi , że czasem trzeba po prostu zacisnąć zęby, poprawić koronę i iść do przodu. I dbać przede wszystkim o siebie. Puściłam go wolno, ale nie poszedł... powiem brzydko że olałam część "obowiązków" domowych, zajęłam się bardziej sobą, wdrożyłam zasadę 34 kroków i ... wydaje mi się że jest ciut lepiej. Na razie czekam, nie stawiam ultimatum w jedną czy w drugą stronę, dałam mu nieoficjalnie wolność i wybór. Nie sprawdzam, nie szpieguję ( choć zamierzałam), nie wymuszam odpowiedzi tak/nie, nie przypieram do muru, będzie sam chciał to się ogarnie. Nie mam jednak zamiaru czekać w nieskończoność , ale tak mi się wydaje że na razie zmierzam w dobrym kierunku. Ty jesteś jeszcze młodą osobą, możesz wszystko zmienić . Pomyśl egoistycznie o sobie, wiem że to mega trudne ale możliwe Tylko trochę czasu potrzeba.
Katastrofa1988 napisał/a:Nie,nie będę pisać przeszło mi to przez myśl,ale nieee. Myślałam,zs powiecie że skoro zawalilam to miał prawo się tak zachować i powinnam udowodnić ,że się ogarnelam. No ale ja pokazałam,ze nie będzie mnie tak traktował ,to będę to kontynuować choć z bólem, bólem serca i pełnym łez. Byliśmy razem 2,5 roku. Długo nie długo a myślałam ,że będziemy razem do końca życia. Serio. Mowil tak. Wspólne plany i obietnice. A w tym czasie kiedy mówił że kocha,dalek nie wiedział czy chce że mna być. Boli mnie to,ale prosić się nie będę . Czy czekanie aż on sie oytzasnie kiedyś minie ?
Ależ niczego nie zawaliłaś !
Pragnienie bliskości z człowiekiem, którego pokochałaś, chęć spędzania wspólnie czasu, potrzeba jego obecności - to są naturalne uczucia.
To nie jest prześladowanie, to nie jest nękanie.Zastanów się tak na spokojnie ... jak można nie wiedzieć, czy się chce z kimś być, czy nie ?
Jeśli tego chcesz - to wiesz.
Jeśli tego nie chcesz - też wiesz.
Jeśli chcesz zakończyć związek i wydaje Ci się, że dzięki temu nie sprawisz aż tak wielkiej przykrości drugiej osobie - mówisz, że nie wiesz.
Moim zdaniem nie wiem, oznacza zawoalowane nie. On liczy, że przestaniesz się do niego odzywać i że jakoś z czasem się z tym pogodzisz.
Czułam,ze go nagabuje za bardzo,ze faceci nie mogą wiedzieć że kobieta tak ich kocha. A ja pisałam,dzwonilam i wciąż płakałam,ze on tego nie robi ,że się mną nie interesuje przez to właśnie,ze ja interesowalam się nim za bardzo. Ja wiem,ze masz rację nie wiem znaczy nie . Ale czepiam się jak brzytwy tych słów nie wiem ,bo nie wiem nie znaczy przecież oficjalnie nie....powiedział że mnie kochał ale czy kocha to nie wie . Taka mam nienawiść do niego ,przecież obiecywał co innego. Przeciez jest takim cudnym facetem....a ja to zepsulam.
Jest takie powiedzenie "Jeśli kogoś kochasz puść go wolno, jeśli wróci jest Twój , jeśli nie nigdy nie był.". Żeby nie było, mam swój wątek kilka poniżej Twojego. Od półtora miesiąca też nie jestem pewna przyszłości. Ale niektóre wspaniałe osoby z tego Forum uświadomiły mi , że czasem trzeba po prostu zacisnąć zęby, poprawić koronę i iść do przodu. I dbać przede wszystkim o siebie. Puściłam go wolno, ale nie poszedł... powiem brzydko że olałam część "obowiązków" domowych, zajęłam się bardziej sobą, wdrożyłam zasadę 34 kroków i ... wydaje mi się że jest ciut lepiej. Na razie czekam, nie stawiam ultimatum w jedną czy w drugą stronę, dałam mu nieoficjalnie wolność i wybór. Nie sprawdzam, nie szpieguję ( choć zamierzałam), nie wymuszam odpowiedzi tak/nie, nie przypieram do muru, będzie sam chciał to się ogarnie. Nie mam jednak zamiaru czekać w nieskończoność , ale tak mi się wydaje że na razie zmierzam w dobrym kierunku. Ty jesteś jeszcze młodą osobą, możesz wszystko zmienić . Pomyśl egoistycznie o sobie, wiem że to mega trudne ale możliwe
Tylko trochę czasu potrzeba.
Ja niestety posyawilam ultimatum.....nie miałam dość siły,zeby on sobie radośnie fruwal po świecie a ja będę się ttzesc jaka będzie decyzja. Zadbalam o to,ze jak mam się czuć kiepsko to już a nie raz,ze przerwa dwa ,że byłoby rozstanie. Jeśli będzie chciał wrócić ma do mnie kontakt,wie że go kocham. Od ponad tygodnia nie mamy żadnego kontaktu od dwóch tygodni nie jesteśmy razem. Wiem,ze gdybym poszla na układ przerwy nie byłabym dość cierpliwa, nie dalaby mu tyle czasu co ma teraz. mam nadzieję....niestety . Słowo zadbać,slowo w stanie rozpadu związku,zycia wytrych ,ale wiem że muszę. Odrzucenie bardzo boli i poniża,wiec staram się jakoś być dobra dla siebie a zasady 34 kroków nie znam..zaraz się zapoznam.
20 2018-11-28 14:18:04 Ostatnio edytowany przez Trycja123 (2018-11-28 14:19:23)
Proszę, mi też na wątku Malineczka00 wstawiła :
starr napisał/a:
Metoda 34 kroków Ci pomoże zachować twarz, a może tez pokazać jej, że jeszcze Masz jaja.
oto one:
1. Nie śledź, nie przekonuj, nie proś i nie błagaj. niestety sprawdzam, tu pękam trochę
2. Nie dzwoń często zero telefonów
3. Nie podkreślaj pozytywnych elementów związku. udało mi się
4. Nie narzucaj się ze swoją obecnością w domu. bez problemu
5. Nie prowokuj rozmów o przyszłości. zero rozmów
6. Nie proś o pomoc członków rodziny. nie czuję takiej potrzeby
7. Nie proś o wsparcie duchowe - z tym bym trochę polemizował jeśli ktoś Nas faktycznie i szczerze wspiera. j.w.
8. Nie kupuj prezentów. kilka dni przed dostała perfumy, zabrałem i nie wiem czy to dobra decyzja
9. Nie planuj wspólnych spotkań. mamy zaplanowaną niestety
10. Nie szpieguj jej. To cię zniszczy. Jeżeli chcesz to zrobić dla spokoju umysłu, wynajmij profesjonalistę. jeśli będzie trzeba nie wiem jak sobie z tym poradzę
11. Nie mów ?Kocham Cię?. mówię tylko wtedy kiedy faktycznie tak myślę a ta sytuacja jednak nie uzasadnia takich wyznań mimo moich uczuć do niej
12. Zachowuj się tak, jakby w twoim życiu wszystko było w porządku. ciężko, nie wiem czy mi się udaje
13. Bądź wesoły, silny, otwarty i atrakcyjny. nie daję rady
14. Nie siedź i nie czekaj na żonę ? bądź aktywny, rób coś, idź do kina, wyjdź z przyjaciółmi, itp. zmuszam się ale idę
15. Będąc w kontakcie z nią (jeżeli to ty zazwyczaj rozpoczynasz rozmowę) postaraj się mówić jak najmniej. bardzo sie staram
16. Jeżeli zawsze pytasz, co robiła w ciągu dnia twoja żona, PRZESTAŃ PYTAĆ. zero pytań
17. Musisz sprawić, że twój partner zauważy w tobie zmianę i zda sobie sprawę, że jesteś gotowa żyć dalej, z nim lub bez niego. zauważyła i to jak
18. Nie bądź opryskliwy czy oziębły ? po prostu zachowuj dystans i obserwuj, czy twój partner zauważy i, co ważniejsze, zda sobie sprawę, co traci. właśnie chyba popełniłem taki błąd zdejmując obrączkę, strasznie była zdruzgotana a może raczej trochę nawet obrażona. Jestem daleki od takich zagrywek, zdjąłem jednak bo tak czuję i boli mnie to co naszej rodzinie bo nie tylko mi zgotowała i to kolejny raz
19. Bez względu na to jak się DZIŚ czujesz, pokazuj jej jedynie zadowolenie i szczęście. Niech widzi osobę, z którą chciałby być. bardzom trudne ale staram się
20. Unikaj wszelkich pytań dotyczących związku do chwili, gdy Ona zechce o tym rozmawiać (co może potrwać jakiś czas). unikam
21. Nigdy nie trać kontroli nad sobą. udaje się
22. Nie okazuj zbytniego entuzjazmu. to łatwe
23. Nie rozmawiaj o uczuciach (to tylko wzmacnia te uczucia) to najlepsza rada z 34 kroków
24. Bądź cierpliwy. b.trudne
25. Słuchaj tego, co naprawdę mówi do ciebie ona. obawia się chyba rozmawiać, wysyła esemesy podkopując sie jeszcze bardziej. Zwyczajnie nie zdaje sobie sprawy z tego co ja wiem
26. Naucz się wycofać w chwili, kiedy chcesz zacząć mówić. do perfekcji
27. Dbaj o siebie (ćwicz, śpij, śmiej się i skoncentruj się na pozostałych elementach swojego życia). Łatwe, w kilkanaście dni schudłem jakieś 5 kg. Ona zresztą też, jeszcze lepiej wygląda hmm
28. Bądź silny i pewny siebie; naucz się mówić cicho i spokojnie. zero rozmów
29. Pamiętaj, że jeżeli zdołasz się zmienić to twoje wszystkie KONSEKWENTNE działania będą mówiły więcej, niż jakiekolwiek słowa. pierwsze sygnały już są
30. Nie pokazuj rozpaczy i zagubienia nawet w sytuacji, gdy cierpisz najbardziej i jesteś zagubiony. trudne
31. Rozmawiając z nią, nie koncentruj się na sobie. raz mi sie nie udało
32. Nie wierz w nic, co słyszysz i w mniej niż 50% tego, co widzisz. Ona będzie wszystko negowała, ponieważ jest zraniona i przestraszona. w nic już nie wierzę, nawet jeśli jest najbardziej wiarygodne w moich oczach
33. Nie poddawaj się bez względu na to, jak jest ciężko i jak źle się czujesz. modlę się aby to był już koniec
34. Nie schodź z raz obranej drogi. j.w.
Wklejono z <http://www.netkobiety.pl/p2161371.html#p2161371>
Z komentarzami z tamtego wątku jest, ale wybierzesz co dla Ciebie ważne
Doskonale Cię rozumiem, czasem emocje nas ponoszą. Wiem jakie to trudne. Trzymam kciuki za Ciebie.
Dziękuję. :* Ale dla mnie to już za późno. Nie mieszkaliśmy razem, poza tym nie kontaktujemy się, nie pisze do niego,rzeczy odeslalam mu poczta. Trochę ostro no ale. Skoro on pół roku nie wie,a przez ten czas wyznania milosci ,przyszłości ,kochanie się no to cóż moglam zrobić .
QuQu napisał/a:Ja byłam w małżeństwie 17 lat i też byłam przekonana że to do końca życia .
Kiedyś minie , ale to sprawa indywidualna ile czasu potrzebaPrzykro mi...czy rozstanie było z Twojej strony ?
Nie , nie z mojej z tej trzeciej
Zgadzam się w 100% z IsaBellą. Jak ktoś mówi,że nie wie,czy nadal chce być w związku,tzn,że chce odejść,ale nie wie,jak to zrobić,więc tak kręci. Sama to przechodziłam. Mój były mi tak powiedział dwukrotnie,że nie wie, czy potrafi mnie pokochać,nie tylko mnie,ale tak w ogóle nikogo. Za pierwszym razem już następnego dnia się dogadaliśmy,ale temat wrócił po trzech miesiącach,facet chciał przerwy,na co ja poszłam. Przez te trzy tygodnie niby się kontaktowaliśmy,ale był mega olewający. Nawet się spotkaliśmy,ale spotkanie było okropne,miał minę męczennika,że musi ze mną siedzieć. W końcu się rozstaliśmy na dobre. I bardzo dobrze. Cieszę się,że nigdy nie błagałam go o powrót,o miłość. I Ty tego też nie rób. Jakby chciał z Tobą być,to po prostu by był. Nie doszukuj się winy w sobie. To nic złego, że chciałaś spędzać czas z kimś, kogo kochałaś. Przykre to jest,ale on nie chce już z Tobą być. A Tobie pozostaje godzenie się z tym.
Katastrofa1988 napisał/a:QuQu napisał/a:Ja byłam w małżeństwie 17 lat i też byłam przekonana że to do końca życia .
Kiedyś minie , ale to sprawa indywidualna ile czasu potrzebaPrzykro mi...czy rozstanie było z Twojej strony ?
Nie , nie z mojej z tej trzeciej
Aha...rozumiem..strach wchodzić wzwiazki,serio. Ja chcę jak moi rodzice 45 lat razem i wciąż się kochają,da się ? Da się.
Zgadzam się w 100% z IsaBellą. Jak ktoś mówi,że nie wie,czy nadal chce być w związku,tzn,że chce odejść,ale nie wie,jak to zrobić,więc tak kręci. Sama to przechodziłam. Mój były mi tak powiedział dwukrotnie,że nie wie, czy potrafi mnie pokochać,nie tylko mnie,ale tak w ogóle nikogo. Za pierwszym razem już następnego dnia się dogadaliśmy,ale temat wrócił po trzech miesiącach,facet chciał przerwy,na co ja poszłam. Przez te trzy tygodnie niby się kontaktowaliśmy,ale był mega olewający. Nawet się spotkaliśmy,ale spotkanie było okropne,miał minę męczennika,że musi ze mną siedzieć. W końcu się rozstaliśmy na dobre. I bardzo dobrze. Cieszę się,że nigdy nie błagałam go o powrót,o miłość. I Ty tego też nie rób. Jakby chciał z Tobą być,to po prostu by był. Nie doszukuj się winy w sobie. To nic złego, że chciałaś spędzać czas z kimś, kogo kochałaś. Przykre to jest,ale on nie chce już z Tobą być. A Tobie pozostaje godzenie się z tym.
No Boli okropnie,wiem,wiem co to znaczy ale...nadzieja umiera ostatnia. Faceci to tchórze. Najgorzej,ze w moim wieku znaleźć normalnego,woernego i uczciwego partnera to przecież NIEREALNE....
QuQu napisał/a:Katastrofa1988 napisał/a:Przykro mi...czy rozstanie było z Twojej strony ?
Nie , nie z mojej z tej trzeciej
Aha...rozumiem..strach wchodzić wzwiazki,serio. Ja chcę jak moi rodzice 45 lat razem i wciąż się kochają,da się ? Da się.
Twoi rodzice są z tego zahartowanego pokolenia około wojennego
No dobrze. On mnie nie chce ,nie kocha...a co z tym co mówił,ze było między nami dobrze,partnersko?
Kurcze. Nie jest łatwo się pogodzić choć po dwóch tygodniach ....i wyrzuty mam ją,ze ja to skonczylam. Nie on ,więc może boi się wrócić ,że go odrzuce? Czy już mnie poniosło ?
No dobrze. On mnie nie chce ,nie kocha...a co z tym co mówił,ze było między nami dobrze,partnersko?
Kurcze. Nie jest łatwo się pogodzić choć po dwóch tygodniach ....i wyrzuty mam ją,ze ja to skonczylam. Nie on ,więc może boi się wrócić ,że go odrzuce? Czy już mnie poniosło ?
Ponosi CIe , jemu jest na rękę, że to Ty skończyłaś, przerzucił odpowiedzialność na Ciebie i pewnie ma nadzieję, że będziesz "obrażona" i długo się do niego nie odezwiesz. Łatwo , miło i przyjemnie przebiegła jego wizja "pozbycia" się Ciebie , prawda ?
ps. dodam , że nic nie zrobisz jak Cię nie kocha, cokolwiek zrobisz będzie źle
Ja sobie wmawiałam,że pewnie naprawdę miał te problemy,o których wspominał przy rozstaniu i nie chciał, żebym się tym przejmowała,nie chciał mi o wszystkim mówić itd,itp. Potem ja raz do niego napisałam,tak po koleżeńsku, ale głównie dlatego,że umierałam z tęsknoty(w smsie mu wtedy nie dałam tak tego odczuć,bo nie pisałam o uczuciach), na jedno pytanie coś odpisał,drugie już olał. Potem dostałam od niego życzenia urodzinowe,takie zimne wszystkiego najlepszego. To wszystko miało miejsce ponad rok temu,nie było już żadnej próby kontaktu. A też już gadaliśmu o dziecku. I co z tego? No mówił mi to. A też mnie nie kochał. Twój były też tak sobie mówił. Chciałby,to by się odezwał. Tak,nadzieja umiera ostatnia. Ale prawda jest taka,że ten związek się skończył. Boli. Wiem,pamiętam,jak się wtedy czułam. Ale uwierz,świat się nie kończy,mimo,że tak Ci się teraz wydaje.
Katastrofa1988 napisał/a:No dobrze. On mnie nie chce ,nie kocha...a co z tym co mówił,ze było między nami dobrze,partnersko?
Kurcze. Nie jest łatwo się pogodzić choć po dwóch tygodniach ....i wyrzuty mam ją,ze ja to skonczylam. Nie on ,więc może boi się wrócić ,że go odrzuce? Czy już mnie poniosło ?Ponosi CIe , jemu jest na rękę, że to Ty skończyłaś, przerzucił odpowiedzialność na Ciebie i pewnie ma nadzieję, że będziesz "obrażona" i długo się do niego nie odezwiesz. Łatwo , miło i przyjemnie przebiegła jego wizja "pozbycia" się Ciebie , prawda ?
ps. dodam , że nic nie zrobisz jak Cię nie kocha, cokolwiek zrobisz będzie źle
Chciałabym żeby zalowal tej decyzji,ale pewnie nie ja jedną mam takie życzenia. Coś czuję że niebawem znajdzie,mloda, miła dziewuszke i będzie ślub. Przecież wszystkie historie się gdzieś koło tego kończą. Nie sądzę bym napisała do niego ,za bardzo moja duma jest urażona o te pół roku,ale niestety dopadają mnie wyrzuty sumienia ,ze byłam zbyt marudna i meczybula o ten czas z nim
Ja sobie wmawiałam,że pewnie naprawdę miał te problemy,o których wspominał przy rozstaniu i nie chciał, żebym się tym przejmowała,nie chciał mi o wszystkim mówić itd,itp. Potem ja raz do niego napisałam,tak po koleżeńsku, ale głównie dlatego,że umierałam z tęsknoty(w smsie mu wtedy nie dałam tak tego odczuć,bo nie pisałam o uczuciach), na jedno pytanie coś odpisał,drugie już olał. Potem dostałam od niego życzenia urodzinowe,takie zimne wszystkiego najlepszego. To wszystko miało miejsce ponad rok temu,nie było już żadnej próby kontaktu. A też już gadaliśmu o dziecku. I co z tego? No mówił mi to. A też mnie nie kochał. Twój były też tak sobie mówił. Chciałby,to by się odezwał. Tak,nadzieja umiera ostatnia. Ale prawda jest taka,że ten związek się skończył. Boli. Wiem,pamiętam,jak się wtedy czułam. Ale uwierz,świat się nie kończy,mimo,że tak Ci się teraz wydaje.
A znalazlas kogoś ? Jesteś z kimś?
Od trzech miesięcy się z kimś spotykam. Związkiem to jeszcze nie jest,bo i ja dostałam po tyłku,i on. Ale powoli,w swoim tempie idziemy do przodu i jest dobrze.
Ciężko to wszystko widzę...czy .można jeszcze ufać komuś po tym,kiedy było dobrze, wspólne wyjazdy , plany i nagle takie coś...chyba niezbyt
Lekko nie jest. Najgorzej pozbyć się złych skojarzeń,tzn,że ten nowy facet odwoła spotkanie,bo np się z czymś nie wyrobił,to wiadomo,rozumiem to,ale gdzieś tam z tyłu głowy jest głos,że pewnie i jemu się już znudziłam. Ale jeszcze kilka miesięcy temu nie było mowy o innym facecie. Daj sobie czas,poukładaj sobie wszystko w główce. Przyjdzie czas,a zmienisz nastawienie. Najważniejsze to przepracowanie emocji. Nie patrz na to,że masz 30 lat,więc nie ma czasu na poznanie kogoś nowego. Ja niedawno skończyłam 32 . Jest ciężko,zwłaszcza teraz, gdy jesteś w zaprzeczeniu i nie do końca dociera do Ciebie to,co się stało. Ale naprawdę,da się z tego wyjść,jestem tego przykładem.
Dziękuję dziewczyny...będę pewnie wracać,bo to idzie falami. Teraz jestem silna a za godzinę znów tesknie. Nikt,nigdy wcześniej mnie tak nie skrzywdził i nie sądziłam,ze człowiek który palal miłością do mnie wiele lat,bylam jego spełnieniem marzeń i ucieleśnieniem wszelkich cnót,nagle i bez żadnych wcześniej objawów nie kocha .....
Zmanipulował Cię i zrobił tak żebyś to Ty zerwała, a nie on i żebyś to Ty miała wyrzuty sumienia. I jak widać zadziałało doskonale. Nie proś o szansę, bo będziesz żałować. Jeśli on się zorientuje, że jednak Cię kocha to ma Twój numer i Twój adres i na pewno znajdzie sposobność żeby Ci to powiedzieć i naprawić ten związek.
Jeśli żałujesz jakichś swoich zachowań to warto nad nimi popracować, ale w następnym związku. Następny facet będzie zadowolony, bo będziesz mądrzejsza o te doświadczenia i bardziej świadoma.
A, i jak ktoś mówi, że nie wie czy kocha to nie kocha.
Po rozstaniu zawsze jest szok i zastanawianie się, czy to była właściwa decyzja. Ale spokojnie, to przejdzie. Będziesz miała szansę być z kimś, kto nie ma wątpliwości.
Moja rada? Wypisz sobie na kartkę wszystkie wady tego związku i codziennie czytaj.
Dziewczyny...napisał po tygodniach dwóch,ze tęskni i że może spróbujemy,kiedy napisałam że chce on się wycofał. Życzył mi szczęścia i pa....nie rozumiem. Po co pisal. Po co to wszystko. Napisałam ,ze chce a on później to olal.....
Mógł tak napisać z kilku powodow. Wymienię ci je, jeśli chcesz.
-miał chwilę słabości, bo na przykład wypił sobie,
-może rozmawiał z kumplem i opowiadał mu, jak to na niego leciałas, kumpel nie wierzył, więc w jego obecności napisał do ciebie wiedząc doskonale, że od razu fruniesz do nieba,
-zrobił to dla jaj, ale za chwilę się zreflektowal, bo wyobrazil sobie jak już lecisz do niego i na samą myśl aż go odrzuciło,
-chciał przekonać się czy ciągle siedzisz na ławce rezerwowych, tak na wypadek gdyby coś,
-może po prostu nudził się w danym momencie.
-coś tam może i poczuł przez chwilę, coś na kształt tęsknoty, ale jak ty od razu byłaś na happy, to odrzuciło go, bo przypomniał sobie jak latalas na jego gwizdniecie, a faceci nie lubią takich desperatek.
Daj sobie spokój z tym facetem. Za bardzo się przed nim odkryłas, za bardzo latalas i nauczyłas go, że jesteś łatwa zdobycza, a co łatwo przyszło, to i łatwo poszło.
Gdy teraz do ciebie napisał należało poczekać przynajmniej z tydzień z odpowiedzią i nie klapac od razu, że ty jesteś zwarta i gotowa. Nie odzywaj się do niego pod żadnym pozorem, niczego nie próbuj wyjaśniac, nie zachowuj się jak tonacy, który brzytwy się chwyta. Puść wolno tego faceta.
Nie podpisałam od razu. Najpierw napisał ,ja nie odp wiec on zaczął dopytywać czemu, odezwała m sie no i on co i jak i ze tęskni i że może nie powinniśmy się rozstawać,naposalam może . Na drugi dzień napisał że popełnił błąd,no to ja że teraz nie mam czasu potem pogadamy i wieczorem ,pytał co teraz ja napisałam że nie wiem co on myśli,on że nie wie i co ja chcę ją że nie wiem więc zapytał czy chce spróbować ją ,że tak, ale ostatni raz. No i on że w sumie też chce bo tęskni itp a potem cisza. Więc napisałam ,że jak nie wie to nara bo mam dość takiej huśtawki i czrkania. A on że w sumie racja i papa. No i kiepsko. Bo wymusił na mnie zebym powiedziała ,że chce a potem wyjazd. Dramat. Ale opcja pierwsza z chwilą słabości i poczucia tęsknoty najbardziej prawdopodobna. Kurcze, tylko umowilam się już z kims na kawę...a jeśli się dowie ,że jednego dnia chce z nim a kolejnego już Lecę z kimś na kawę....to już w ogóle nigdy się nie odezwie.
Przepraszam za literówki... pisze z telefonu. Boli mnie jego podejście i brak empatii tak naprawdę,jakies zagrywki. Czuję,ze może już kogoś mieć i faktycznie sprawdzał czy wiernie waruje na jego znak. Okropne poniżenie.....
Dlatego jeszcze mam nadzieję ,bo napisał ale potraktował mnie fatalnie. Oczywiście myślałam żeby mu napisać ,że będzie jak ma być byle by być razem,als w jakiej pozycji mnie to stawia....
Dziewczyny...napisał po tygodniach dwóch,ze tęskni i że może spróbujemy,kiedy napisałam że chce on się wycofał. Życzył mi szczęścia i pa....nie rozumiem. Po co pisal. Po co to wszystko. Napisałam ,ze chce a on później to olal.....
Jesteś łatwa, cokolwiek on zrobi czy powie - biegniesz do niego.
Dlatego on cię nie szanuje i w jakiś emocjach napisał, a jak byłaś łatwa i dostępna jak zawsze, i bez honoru, odrzuciło go od ciebie.
To okropne co piszesz. I masz rację. Czy z tego może coś być czy już wszystko skazane jest na porażkę ? Łatwa. Nigdy nie byłam ,latami się starał. Jak już się wystaral no to. Ale fakt faktem. Byłam nachalna w ostatnich tygodniach . A nawet miesiącach ....
Teraz proszę o radę czy iść na kawę z takim pewnym znajomym to duże słowo,bo go znam z widzenia tylko. Ale zna się z moim byłym. Nie są przyjaciółmi ,ale to jednak mala społeczność.czy wówczas też będę łatwa kiedy dzień po lzawym rozstaniu ja już się pocieszam kimś innym ?
A może po prostu znalazł sobie inną potrzebuje przerwy żeby zobaczyć czy coś z tego wyjdzie.
Nie powiedział ci prawdy bo chcę mieć możliwość zwrócenia do ciebie w razie gdyby tamta relacja mu się nie udała.
Jak ci powie prawdę to koniec już nie będzie mógł do ciebie wrócić.
Katastrofa1988 - trafny nick, biorąc pod uwagę Twoje dylematy. Zostałaś porzucona i czas pogodzić się z tym faktem, a nie czepiać się każdej nadziei niczym tonący brzytwy.
Sposób w jaki zostałaś potraktowana po ostatnim kontakcie z nim, powinien rozwiać wszystkie Twoje wątpliwości. ulle pokusiła się o zdiagnozowanie przyczyn dla których on skontaktował się z Tobą. Ja stawiałabym na pkt 1, tzn miał chwilę słabości, wypił sobie, ewentualnie nudził się i zabawił Twoim kosztem.
Nie sądzę, że chciał wybadać na ile jesteś chętna i zrezygnował z powodu Twojej dostępności. Nie zależy mu na Tobie, lekceważy Cię i nie szanuje i przyjmij to do wiadomości, a nie kombinuj przypadkiem, jak stać sie teraz niedostępna, byleby tylko go odzyskać.
Zamknij ten rozdzial ostatecznie, nie planuj swojego życia pod kątem "co on sobie o mnie pomyśli".
Twoje posty brzmią rozpczliwie - przestań, pogódź się z rozstaniem i dla własnego dobra zablokuj tego pana i przestań czekać.
Na kawę ze znajomym umów się jak najbardziej, tylko bądź pogodna i wyluzowana i absolutnie nie poruszaj tematu exa.
Pogodziłam się,napisalam mu wiadomość ,w której również zawarlam informacje jakim jest tchórzem ,że sciemnial ,kłamał i cóż, wiem że to nie było potrzebne ale musialam sobie ulzyc.
Ulżyło mi, popłakałam. Wyjście na kawę bardzo udane i tego mi było trzeba. Wiem,ze mnie nie szanuje ale to jak on traktował poprzednie lartnerki pokazuje,ze nie szanuje nikogo. Najwyższy czas zamknąć ten etap i rozdział. Dziękuję. Obym wróciła tylko z dobrymi wiadomosciami
Znów się pojawił. I mąci. Najpierw odpisal na moją wiadomość że przeprasza,ze lubi i w ogóle przeprasza - ,gdzie postawiłam sprawę jasno,ze nie chce już kontaktu. Nie zareagowałam. A teraz napisał wiadomosc że złością ,że usunelam go ze znajomych... Nie wiem po co te ceregiele. Przecież on nie chce że mną być. Ma już kogoś najprawdopodobniej. Pies ogrodnika.
Katastrofa. Jest taka stara ludowa mądrość..,,nie chodzi o by złowić króliczka ale by gonić go"...
Wiem co przeżywasz, bo od paru dni cierpię podobnie. Ja wręcz zalałam ukochanego wiadrami miłości bo myślałam, że to jest normalne. Niestety po czytaniu wielu postów i porad uświadomiłam sobie, że jednak nie. Niestety zbyt późno. Zdałam sobie sprawę, że nic nie mogę zrobić, mogę tylko czekać. A czas zadziała na moją korzyść. Bo albo on zechce znowu pogonić króliczka (ale wtedy nie dam się złapać). Albo króliczek już nie będzie chciał, żeby go gonić.
Kolejna sprawa..wiek. Mam 40+ A boli jakbym miała 16.
Kurcze,ale przecież po co te cyrki w związku. Dramat jakiś. Całe życie trzeba się gonić ?ja też dalam mu miłość ,wszystko miał. Akcpetacje, zrozumienie ,full ciepła, głaskania i kochania. A on sie czuł tym przytłoczony. Ale chyba bez względu na wiek. Boli ...
Też nie rozumiem po co te cyrki w związku, tym bardziej, że cenię sobie szczerość. Ale tak jest. Pooglągałam sobie filmiki typu: co zrobić aby ex chciał wrócić i w każdym mówią, 1. przeczekać, 2. ochłonąć. 3. Nie obnażać się ze swoimi uczuciami. Dotyczy to wszystkich bez względu na wiek i płeć. Mi się też wydaje że co w środku to i na zewnątrz ale wychodzi na to, żeby utrzymać związek nie należy się odkrywać do końca. Nadal tego nie rozumiem i jest to wbrew mojej naturze ale wierzę w to i zamierzam się do tego stosować w przyszłości. Zwróć też uwagę na przykłady z życia ..im bardziej nasza znajoma czy znajomy wydaje się sukowaty tym jego partner jest bardziej zaangażowany.
Masakra. U mnie też za późno. A to miał być idealny związek. Porażka.
Powiedz czy masz męża?
Nigdy nie miałam.
Kurcze. sama nie wiem jak działać w związkach. Do tej pory byłam w dwóch poważnych , ostatni no cóż były plany że będziemy na zawsze. Wiem,ze ja zniszczyłam duża właśnie swoją zaborczoscia, beznadzieja. A ile ty bykas z ostatnim partnerem ?
Katastrofa a może zbyt wiele uzależniasz od partnera ? Może warto zadbać o własną autonomie w związku ?
Twój były cały czas prawdopodobnie żeruję na Twojej zależności
Nie rozumiem. Jak na mojej ,,zależności ,, możesz rozwinąć myśl ?
Dużo faktycznie dalam dla tego związku,wiec niż dla jakiegokolwiek człowieka kiedykolwiek ...
a czy nie jest tak że przy tym wszystkim zapominałaś o sobie ?
Twój partner jak pasożyt mógł się tym karmić i teraz mu tego brakuje - bezgranicznego oddania. Które z jednej strony męczy i nie da się na tym budować związku , ale z drugiej podnosi ego .
Dwa długie związki po 10 lat. Teraz z perspektywy czasu widzę, że pierwszy był z rozsądku i potrzeby stabilizacji, drugi.. połączyła nas namiętność. Trzecia i ostania jak do tej pory znajomość trwała 9 miesięcy i dlatego boli tak bardzo bo skończyła się w momencie, kiedy ja przeżywałam najwięcej uniesień. Teraz cały czas analizuję co poszło nie tak. I teraz słyszę jak mówił to wprost: za szybko, za mocno, nie pędź, daj czas, powoli....Ale ja tego nie chciałam słuchać bo wydawało mi się, że skoro uzupełniamy się w każdej prawie kwestii, a nasze mózgi się pokochały to mogę i mam prawo zalewać go czułościami. Ja byłam szczęśliwa oddając mu się CAŁKOWICIE, on niekoniecznie. Nie znaczy to że mnie nie chciał. Wiem , że chciał jednak to on zdecydował aby z tym przestać. Teraz rozumiem, że on dał ten czas sobie, mi, może nam. I jeżeli ma być dobrze muszę to przeczekać. Bardzo często ludzie piszą tu na forum, -,ten kto rzucił powinien odezwać się pierwszy, a jeżeli już to zrobi to nie wolno lecieć jak mucha do gówna. I pomimo, że sięgam po cichy telefon 100 razy na dobę znajduję siłę aby go odłożyć.
Teoretycznie ja rzucilam,ale dlatego że on od dawna już nie wiedział co czuje. No i nie chciałam tkwić w związku gdzie partner no kurde, nie wie co czuje. A było w związku wszystko porozumienie dusz, namietnosc, ale było to też dużo mojej natarczywosci co do kontaktu i jego lekkiego podejścia do życia, niepewność czy chce stabilizacji. I u mnie nie wbranial się przed czułością ,długo albo wcale. Ja zrobiłam błąd ,że przy pierwszym kontakcie polecialamm,zagral oczywiście po swojemu,a ja się dalam nabrać.
Woesz,ja niby byłam w związkach ale chyba niewiele się nauczyłam, nie umiem dawać rad....dla mnie relacje z partnerami to jakaś niewyjaśniona i nie wyleczone problemy ,nie wiem
Fakt,bylam bezgranicznie oddana. Wszystko dla niego,kazda minuta,cenna rzecz, lepsze jedzenie, pomoc swoim kosztem, dla niego na zawsze i mimo wszystko. On i tylko on. Tak było.
Fakt,bylam bezgranicznie oddana. Wszystko dla niego,kazda minuta,cenna rzecz, lepsze jedzenie, pomoc swoim kosztem, dla niego na zawsze i mimo wszystko. On i tylko on. Tak było.
I tu właśnie tkwi nasz problem...
Nie wiem jak ty ale ja zamierzam wyciągnąć z tego naukę. I jak przyjdzie taki czas, że zacznę żyć od nowa. Nie ważne : z nim, sama, czy z kimś innym. To żeby skały srały ja i moje ja będą zawsze na pierwszym miejscu. I przede wszystkim będę słuchać. Bo może i trzeba czasem w związku trzymać emocje na smyczy. Nie wiem co ci powiedzieć na temat ,,twojego" bo nie znam chłopa ale jeżeli chcesz o cokolwiek zawalczyć, zawalcz o siebie i daj czas. Powtarzam to sobie jak mantrę. A po za tym sprawdź czy czasem nie jesteś HSP. ( poczytaj w internecie, zrób test) Pomoże ci to zrozumieć dlaczego zachowujesz się tak martyrologicznie.
Hmm. Kurcze poczytam bo teraz zaczęłam terapię też i naprawdę mam takie samo postanowienie jak Ty...aby stawiac się na pierwszym miejscu. Widziałam Twój temat,tez jestem emocjonalna bardzo. Były mawial,ze po mnie wszystkie emocje widać,nie umiem kłamać i jestem nad emocjonalna. Ale wydaje mi się,ze mam silne tendencje do uzależnienia się od partnera o wchodzenia w rolę małego dziecka aby mieć poczucie,ze ktoś mnie kocha i się troszczy. Tak, najważniejsze jest moje dobro i będę się tego trzymać. Relacji z byłym się nie da uratować, podejrzewam,ze on już kogoś ma więc pewnie próbuje swych sił tam a jednocześnie nie chce stracić pewnego gruntu. Ale nie dam się.
Właściwie to nic innego nam nie zostaje jak nie dać się:). Wiesz co robię jak już się zwlekłam z łóżka? oglądam w kółko te same filmy , zapisałam się to do forum, niezobowiązująco czatuję- kiedy mam dość po prostu kończę, jakoś mi łatwiej gadać z obcymi niż żalić się przyjaciołom i znajomym. Zameldowałam tydzień chorobowego w pracy, żeby cierpieć bez świadków, przede wszystkim nic nie muszę i nic nie robię. Zaczęłam pisać bloga, coś w rodzaju pamiętnika tak dla siebie. Tam wylewam wszystkie emocje, żale, myśli, cierpienia. Odkryłam, że każdy dzień jest lepszy od poprzedniego co dodaje mi siły. I WIEM, że to minie. Egoistyczne jest to ale fakt, że inni też cierpią z nieudanej miłości podnosi na duchu.:)
I ty i ja damy radę aby odzyskać siebie, w końcu jesteśmy jedyne takie na świecie , nie?