Problem może się wydawac błahy ale taki nie jest. Potrzebuje rady bo nie wiem już co mam robic!
Moi rodzice nie żyją. Tata kilka lat, mama dłużej. Mam piątke rodzeństwa, są dużo starsi ode mnie, mają już po 40 lat, ja mam 23 lata. Kiedy tato zmarł miałam 18 lat i wiadomo było że zostane w mieszkaniu w którym byłam, bo moi bracia i siostry już mają swoje rodziny. Tata nie przepisał nikomu mieszkania, czyli jest on własnością całej szóstki i dodatkowo dwójka moich braci jest u mnie zameldowana, mimo że mieszkają gdzie indziej. Ale w tym samym czasie poznałam mojego obecnego chłopaka. Mieszkał daleko więc zabierał mnie do siebie na weekend a potem już tak zostało na stałe że zostałam u niego i zamierzamy mieszkac u niego w domu.
Mieszkanie w chwili obecnej stoi puste, przyjeżdżam tam raz na jakiś czas podlac kwiatki, czasem zostaje na noc. Mój facet nie chce mieszkac w bloku, twierdzi że mamy duży dom, z ogrodem i będzie nam lepiej. Ale moja sytuacja nadal nie jest pewna bo nie jesteśmy małżeństwem, nie wiadomo jak losy się potoczą.
Z tym że zaczęła się wojna. Kiedy tylko się dowiedzieli że mieszkanie stoi puste zaczęli jakieś gadki. A ja jestem w potrzasku. Bo nie wiem co mam robic. Oni już się kłocą i chcą pewnie tam mieszkac. Ja jeszcze nie wiem jak się potoczy moje życie. Koleżanka mówiła mi że prawnie mogą mi wejsc do mieszkania kiedy chcą, czy to prawda?
Bo moja bratowa coś już się pluje że ona nie ma chwilowo gdzie mieszkac i że ma prawo tam przyjsc. W takim razie wychodzi na to że każdy może mi wejsc do domu kiedy chce a ja nie mam nic do powiedzenia?
aha, dodam oczywiście że odkąd tatuś zmarł to ja opłacam wszystkie rachunki, czynsz, śmieci, podatek, gaz, prąd. Do tej pory, mimo że mnie tam nie ma.
Edit: nie wiem co mam robic, ile jeszcze tam będę mieszkac u chłopaka a płacic za swoje, czy mam ich spłacic, czy mam im udostępnic mieszkanie, doradzcie mi coś