Ech... tyle prywatnego wyrzuciłaś na forum?
Jeszcze przyjaciłłka przeczyta i co będzie?
Odpiszę Ci, a jak chcesz to skasuję.
gojka102 napisał/a:... trzeba dać mu umrzeć i najlepiej zabrać go domu.Ja kiedy to słyszałam chciało mi się krzyczeć,że trzeba próbować.Ale on-nie bardzo już świadomy bo na silnych plastrach morfinowych a ona i jej dzieci (15 i 17 lat) stwierdzili: Bóg wie lepiej kiedy tatę zabrać.
No to skoro tak uznali, to co się wtrącasz? Ich sprawa. Pomoc można oferować, a nie wymuszać. Co gorsze -- gdyby skorzystali z twojej pomocy, a on by umarł, to by było żeś go do grobu zaprowadziła.
... jakichś mszach w intencji jej męża.O tym ze mną nie rozmawiała bo założyła,że skoro nie wierzę to może jakoś nieodpowiednio zareaguję?
Dobrze robiła, bo byś jej nie zrozumiała.
Okazało się jednak,że nasz wyjazd musimy dopasować do terminów obozów jej dzieci.Nie było to łatwe bo wyjeżdżaliśmy dość daleko,za granicę i kiedy ona się już ostatecznie zadeklarowała,że jedzie był początek maja i problem ze znalezieniem porządnego pensjonatu z dwoma apartamentami.Ale ok,nie ma problemu,znalazłam coś,dałam jej namiary by obejrzała i się zdecydowała.
Jak komuś pomagasz, to tak abyś się nie poświęcała.
Jeśli mogłaś się dopasować, to okej. Jak nie mogłaś to się nie dopasowuj.
Bo potem masz doła i obciążasz ją winą za twój dyskomfort/niedogodności/nieszczęście/ ... a tymczasem to wynika z faktu, że Ty się poświęcasz a ona pasożytuje.
Rozumiem, że jej źle, ale zasady są proste.
Jazda już była problemem-ona sama jako kierowca z dziećmi a my-kierujący we dwoje.Ale jechaliśmy spokojnie,bez spiny,na wieczór stawaliśmy w hotelu na nocleg.Myślałam,że dzieci w tym wieku inaczej zachowują się w podróży a oni-fochy bo tyle trzeba jechać,bo nie ma internetu w restauracji,w której stanęliśmy na obiad,bo rodzeństwo się pokłóciło.Moja córka nie bardzo się z nimi dogaduje więc raczej trzymała się z nami.
Nooo.. jedne dzieci są dobrze w dyscyplinie wychowane, a inne rozpuszczone i robią fochy. Nie dziwi mnie to w ogóle.
Dzieci totalnie nie rozumiejące,że matka prowadząca 10 godzin auto,mająca problem kręgosłupem potrzebuje by jej dać spokój jak jesteśmy w hotelu.
Te dzieci nie rozumieją, bo ich matka nie nauczyła. Zatem to jest wina matki.
Nie przejmuj się tym. Jak się wtrącisz, to bedizesz agresorem.
Akceptuj te ich wady, a nie zmieniaj.
Ona prosi dzieci by jej ładowarkę z auta przynieśli-nie ma chętnych.Syn kicha i smarka bez opamiętania-trzeba iść do auta po chusteczki.Mama jest zmęczona,syn siedzi i czeka aż ciocia pójdzie do swojego auta.
Nie, nie -- tak ich matka wychowała.
Ciocia czyli Ty? I poszłaś? Poświęciłaś się, cooooo?
Klapki pod prysznic dzieci mają w aucie-nikt po nie pójdzie więc można wziąć cioci.Podobnie szampon,ręczniki.No,szlag mnie trochę trafiał.
Znam to, znam. Takie są dzieci rozpuszczone dzisiaj.
Też by mnie szlag trafiał.
Maż spał z chłopaczkiem a my we trzy w drugim hotelowym pokoju.Mąż wpadł do nas z winkiem,chwilę posiedzieliśmy a jej 17 latka do nas-idźcie stąd bo ja chcę spać! Moją 14 latka w życiu by się tak nie odezwała.Mamusia 17 latki-zero reakcji.
Wina matki. Rozpuściła dzieci.
Właściwie ciągle jakieś akcje były z powodu tego,że ta dwójka dorosłych koni totalnie jest niewychowana i przyzwyczajona,że mamusia w domu wszystko za nich robi.
Znam to znam.
Nie podobał się państwu hotel-bo nie mają zasięgu w pokoju.bo łóżko niewygodne,bo śniadania monotonne.Kiedy szliśmy na obiad też były fochy bo któreś w całym menu nie znajduje nic dla siebie do jedzenia.Dwa razy zmieniliśmy knajpę, ja wkurzoną,mąż także,
To wasz błąd. Ja bym usiadł i powiedział "Dzisiaj jemy tutaj. Idźcie sobie gdzie indziej, spotkamy się za 2 godz".
moja przyjaciółka zakłopotana bo któreś z dzieci będzie przecież głodne i umrze niechybnie.
Ona całe życie tak niszczy dzieci.
Dzieci nie zainteresowane zwiedzaniem a naprawdę staraliśmy się pokazać im fantastyczne
Żle rozumujesz. To wasz egoizm... "JA bedę super ciocią i JA zaprezentuję tym dzieciom co JA uważam że powinny zobaczyć, bo przy okazji JA też chcę to zobaczyć".
One mają to w d... -- wolą tablety i telefony.
miejsca bo to był nasz już ósmy pobyt w tym kraju.Wiecznie jakiś foch,tak że nie można było spokojnie siąść w knajpie i napić się piwa.
Ja rozumiem i większość rzeczy kładłam na karb tego,że dzieci miały traumatyczne przeżycia z powodu śmierci ojca przez ostatni czas.
Pomyliłąś się w ocenie.
Dzieci takie sa bo matka je takimi zrobiła. Dla swojej wygody. Aby łątwo wychować.
Kiedy coś takiego powiedziałam,moja przyjaciółka stwierdziła,że dzieci tak naprawdę nie miały jakiegoś dobrego kontaktu z ojcem bo ojciec ciągle był nieobecny-pracował od lat za granicą.Starałam się rozumieć sytuację ale po prostu codziennie wychodził brak wychowania dzieci ich chamstwo i wieczne darcie się.
Niepotrzebnie wciskasz nos w nie swoje sprawy. I tak ich nie wychowasz. Ani z przyjaciólki nie zrobisz mądrej mamy.
Mój mąż był wkurzony na maksa a że nie miał odwagi tego powiedzieć przyjaciółce, odreagowywał na mnie i na córce.Była jatka,za chwile przepraszanie a następnego dnia od nowa 
Twój mąż dobrze zrobił, że nic nie powiedizał przyjaciółce. Tylko Ty albo on na siebie nałożyliście presję "zbawicieli świata", którzy to uratują.
NIe uratujecie.
Twój mąż źle zrobił że Was atakował. Po prostu jak na drodze leży kupa, to się ją omija, a nie czyści chodnik, aby przejść.
Dwa razy wybraliśmy się do pobliskiego miasteczka osobno i cały dzień spędziliśmy każdy ze swoją rodziną.
Moja przyjaciółka widziała fochy mego męża ale była przekonana,że wychodzi jego charakter po prostu.Nie powiedziałam ani razu,że to najczęściej z jej powodu lub z powodu jej dzieci.
Oooooo... i tutaj był właśnie moment aby powiedziec przyjaciółce coś wazneogoo o sobie "Wiesz... jestem zmęczona zachowaniem twoich dzieci, musimy ten dzień być osobno...".
Co do Piwnicy pod Baranami-uwielbiam tam jeździć ale hmm,jak mamy ciągnąć jej wiecznie jęczące i foszące się dzieci i matkę na nich krzyczącą albo one krzyczące na nią to po prostu nie mam ochoty.Dziwi Cię to ? 
Wszystko chyba wyjaśniłam...
NIC mnie nie dziwi. To normalka.
Widzę dwa wyjścia:
1. Odseparuj się Ty i mąż od JEJ dzieci EMOCJONALNIE. Ale czy dacie radę nie denerwować się jak one będą jej fochy robić, a ona biedna mama beðzie cierpieć z poczuciem winy, że dziecko ma focha?
2. Jeśli nie dacie rady się emocjoanlnie odseparować, to trzeba powiedzieć wprost "Chętnie z Tobą pójdę/pójdziemy do knajpy, ale jeśli to miałoby by być dla nas przyjemne, to nie dam rady zdzierżyć fochów twoich dzieci."
Wg mnie jeśli chcesz naprawdę moralnie działać, to musisz bardzo, bardzo dbać o to, aby przyjaciółka+dzieci na Was nie pasożytowały, a jednocześnie jej pomagać. To jest trudne, łatwo się pomylić.
Łatwe działanie jest takie że się od niej odetniesz, ale wtedy jej nie pomożesz tak jak byś mogła.
Kolejne złe rozwiązanie to poświęcanie się dla niej (tak jak Wy na wczasach).
Dzieci przyjaciółki są złe, ale to nie ich wina. Jeśli miałabyś ochotę cokolwiek w tym zakresie zdziałać czy pomóc, to musisz działać na matkę tych dzieci. To jedyna droga. Ale ona jest dorosła i jej nie wychowasz.
Te dzieci będą miały trudne życie. Jeśli założą rodizny, to ich dzieci będą miały trudne życie. Trudne życie zrobi silnych ludzi. Silni ludzie będą mieli dzieci. Te dzieci beðą miały łatwe życie. I koło się zamyka.
Mniejszą zdradą jest chwila seksu z nieznajomym niż wiele lat życia razem bez miłości. Życie bywa kolorowe, ale w większości jest szare i właśnie w tych odcieniach szarości powinnaś odnajdować szczęście. "Chciałabym to znowu poczuć... to antidotum na śmierć duchową, znowu czuć że żyję...".