Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13 ]

1

Temat: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Witam,
ostatnimi czasy niemalże codziennie płaczę. Tracę siły, nie potrafię poradzić sobie z moją aktualną sytuacją. Może któraś z Was przeżyła albo przechodzi przez coś podobnego, może coś doradzi? smile

Mam 22 lata, prawie 23. W tym roku skończyłam I stopień studiów, teraz już zaocznie zaczęłam magisterkę. Przez ostatnie 3 lata mieszkałam, studiowałam i dorywczo pracowałam 150km od mojego domu rodzinnego. Przez te 3 lata rodzice mi pomagali finansowo, na tyle na ile mogli (za co jestem im wdzięczna), a jak trzeba było to dorabiałam sobie, żeby spokojnie żyć i studiować. Po ponad pół roku mojego na w pół samodzielnego życia w nowym mieście zamieszkałam razem z chłopakiem (znaliśmy się ponad 5 lat - dziś już nie jesteśmy razem, ale o tym związku też muszę napisać). Ojciec tej decyzji nie skomentował, wydaje mi się, że w sumie lubił tego faceta, a że byłam daleko od domu to też zbytnio wtrącać się nie chciał. Mama powiedziała, że w sumie nic przeciwko nie ma (bardzo lubiła tego faceta), ale żebym w rodzinie (babcie, ciotki itp.) o tym nie rozpowiadała. Mieszkałam więc z nim ponad 2 lata, aż do mojej obrony w czerwcu br. W międzyczasie się zaręczyliśmy - mój największy życiowy błąd jak dotychczas. Niestety wspólne mieszkanie pokazało mi, że związałam się z pracoholikiem, czułam się coraz mniej ważna, częściej zauważałam jak wiele nas dzieli - przede wszystkim mieliśmy zupełnie inne spojrzenie na świat. Długo by o tym pisać! W lipcu zerwałam zaręczyny, spakowałam się i wróciłam do rodziców.
Poznałam świetnego faceta. Jesteśmy razem. Znalazłam w nim wszystko, czego szukałam w mężczyźnie - takiego uczucia "pełnego spełnienia" życzę każdej kobiecie! I tu zaczyna się mój aktualny problem...
Mieszkam z rodzicami, we wrześniu zrezygnowałam z dotychczasowej pracy i podjęłam decyzję, że zakładam własną firmę. Mój aktualny TŻ sporo mi w tym pomógł i nadal pomaga, zresztą zamierzamy prowadzić ją razem. Przez ten czas jestem (chcąc nie chcąc) na utrzymaniu rodziców. Od grudnia ruszam z własną działalnością. Moi rodzice polubili mojego TŻ (czasem nawet myślę, że bardziej, niż mojego poprzedniego partnera, choć bałam się, że mogą nie polubić się z TŻ "bo za szybko, bo to, bo tamto").

Sęk tkwi w tym, że przez to, że mieszkam teraz z rodzicami i przez te ostatnie miesiące jestem na ich utrzymaniu żyję w "świecie zakazów i nakazów". Przez ostatnie 3 lata, żyłam tak jak chciałam... robiłam to co uważałam za słuszne, chodziłam tam gdzie mnie nogi poniosły. A teraz? Ciągle słyszę, że cały czas jestem poza domem. Nie wolno mi nocować u mojego TŻa (mieszka jakieś 10km ode mnie), bo "co ludzie powiedzą"... Jego rodzice nie mają nic przeciwko mnie (wręcz przeciwnie), ani przeciwko nocowaniu, ale moja mama "wie lepiej" i jest pewna, że im na 100% się to nie podoba. Nie pomogło nawet to, że mój TŻ powiedział mojej mamie wprost, że nikomu to nie przeszkadza. "Ugraliśmy" dwa poimprezowe nocowania u niego - po drugim, jak wróciłam do domu mama mnie zrypała i powiedziała, że to ostatni raz (poczułam się jak 14latka). Mało tego mama mnie poucza, żebym nie spotykała się z nim codziennie, bo on się mną znudzi. Natomiast mój TŻ ciągle dzwoni lub pisze, kiedy się zobaczymy, bo on tęskni... Czuję się jakbym prowadziła podwójne życie - jedno dla siebie, a drugie dla usatysfakcjonowania mojej mamy. Nie chcę się z nią kłócić, nie chcę, żeby była nastawiona wrogo do mojego związku - chcę normalności!

Co Wy na to? Na pewno coś mi umknęło, więc jak macie jakieś pytania to postaram się odpowiedzieć... smile

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Masz 22 lata, prawie 23.
Teoretycznie jesteś dorosłą kobietą. Teoretycznie, bo przed swoją matką kucasz i stajesz się małą, zależną, dziewczynką. To jak inaczej Twoja mama ma Cię traktować? Traktuje adekwatnie do Twego zachowania. Czyż to jej wina, że przezywasz regres, a ją traktujesz jak wyrocznię? Znowu prosisz o pozwolenie na wyjście z domu, znowu się tłumaczysz, znowu oczekujesz ciągłej aprobaty.

Twoja mama, ani ktokolwiek inny, nie zrobi nic bez Twej zgody. Pomyśl o  s w o i m  zachowaniu.
I przeczytaj ze zrozumieniem zdania, które umieściłam w mojej sygnaturze.

3

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

moim zdaniem masz juz 23 lata i sama możesz podejmować decyzje. Niedługo mam powie ci żebyś wracała do domu przed 10 bo ludzie pomyślą że sie włóczysz. Powiedz Mamie że jesteś dorosła i że wiesz co robisz.

4

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.
Bella919 napisał/a:

(...)Powiedz Mamie że jesteś dorosła i że wiesz co robisz.

Aha, ciekawa jestem odzewu mamy. Na tak bezceremonialną wypowiedź pewnie będzie adekwatny, czyli "Jesteś dorosła, to bądź odpowiedzialną i zarabiaj na swoje wyżywienie, mieszkanie i inne potrzeby".

Zachęcam do taktu, to takie zapomniane, lecz przydatne słowo.

5

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.
Wielokropek napisał/a:

Masz 22 lata, prawie 23.
Teoretycznie jesteś dorosłą kobietą. Teoretycznie, bo przed swoją matką kucasz i stajesz się małą, zależną, dziewczynką. To jak inaczej Twoja mama ma Cię traktować? Traktuje adekwatnie do Twego zachowania. Czyż to jej wina, że przezywasz regres, a ją traktujesz jak wyrocznię? Znowu prosisz o pozwolenie na wyjście z domu, znowu się tłumaczysz, znowu oczekujesz ciągłej aprobaty.

Twoja mama, ani ktokolwiek inny, nie zrobi nic bez Twej zgody. Pomyśl o  s w o i m  zachowaniu.
I przeczytaj ze zrozumieniem zdania, które umieściłam w mojej sygnaturze.

Moje podejście do niej wynika bardziej z tego, że szanuję to, że mieszkam w ich domu, że w tym domu "panują pewne zasady". Jestem wdzięczna za to, że mi pomagają, nie chciałabym więc się wielce stawiać i buntować - według mnie nie tędy droga. Problem mamy widzę dokładnie tak, że te 3 lata kiedy byłam poza domem, zostały wymazane i teraz trwa kontynuacja życia po maturze wink a co do mojego zachowania? Możesz mi to bardziej nakreślić, czasem człowiek jest ślepy na swoje postępowanie, może czegoś nie dostrzegam, więc proszę o sugestię smile

Przeczytałam ze zrozumieniem sygnaturę... i zgadzam się w 100%, zresztą zawsze powtarzałam, że "jak ktoś chce to szuka sposobu, a jak nie to powodu".

Bella919 napisał/a:

Niedługo mam powie ci żebyś wracała do domu przed 10 bo ludzie pomyślą że sie włóczysz.

Ostatnio się nawet tak śmialiśmy z TŻem, choć to wcale zabawne by nie było smile

Wielokropek napisał/a:
Bella919 napisał/a:

(...)Powiedz Mamie że jesteś dorosła i że wiesz co robisz.

Aha, ciekawa jestem odzewu mamy. Na tak bezceremonialną wypowiedź pewnie będzie adekwatny, czyli "Jesteś dorosła, to bądź odpowiedzialną i zarabiaj na swoje wyżywienie, mieszkanie i inne potrzeby".

Zachęcam do taktu, to takie zapomniane, lecz przydatne słowo.

Właśnie ten takt chyba mnie gubi smile chcę wyrazić swoje zdanie, ale nie chcę nikogo urazić, chcę mieć w rodzicach wsparcie, a nie wrogów. Równie dobrze mogłabym trzasnąć drzwiami i wyprowadzić się do TŻa, ale to bardzo pogorszyłoby tę sytuację. A co do mówienia mamie, że jestem dorosła... próbowałam, mówiłam jej, że ona w moim wieku ślub przygotowywała itd. ale usłyszałam stare, dobre, sprawdzone: "wtedy były inne czasy" smile

6

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Dorosłosć to nie tylko wiek, to tez samodzielnosć i niezależnosć, nie jesteś ani samodzielna ani niezależna, mieszkasz w domu rodziców , jesteś na ich utrzymaniu,, to ich dom i ich zasady a mają niestety do nich prawo.
Zaczniesz zyć na własny rachunek , wyprowadzisz się , sytuacja sie zmieni, przeczekaj te pare miesiecy.

7

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.
Wielokropek napisał/a:
Bella919 napisał/a:

(...)Powiedz Mamie że jesteś dorosła i że wiesz co robisz.

Aha, ciekawa jestem odzewu mamy. Na tak bezceremonialną wypowiedź pewnie będzie adekwatny, czyli "Jesteś dorosła, to bądź odpowiedzialną i zarabiaj na swoje wyżywienie, mieszkanie i inne potrzeby".

Zachęcam do taktu, to takie zapomniane, lecz przydatne słowo.

Ona nie może wiecznie klękac przed mamą, bo nic z tego nie będzie. Nie mówie żeby zrobiła to w dośc wyniosły sposób mówiać "Mamo mam w nosie twoje zdanie, jestem dorosła robie co chce, a tobie to nic do tego" Chodziło mi o cos, gdzie podczas rozmowy powie, "Mamo daj mi żyć po mojemu, nie jestem już małą dziewczynką, bardzo kocham mojego chłopaka, on kocha mnie i pragniemy być ciągle razem, wiemy co robimy". Twoja mama nie powinna cie szantażować ze nie będzie cie utrzymywała jeżeli nie będziesz jej słuchała, bo to po prostu jest nie fair w stosunku to ciebie...

8 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-11 14:11:14)

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Odpowiem, cytując Twoje zdania z pierwszego postu.

annie napisał/a:

(...)Ciągle słyszę, że cały czas jestem poza domem. (...)

A jesteś? Jeśli tak, to jest to opis rzeczywistości. Rozumiem, że Twoja mama chciałaby częściej widzieć Cię w domu.

annie napisał/a:

(...)Nie wolno mi nocować u mojego TŻa (mieszka jakieś 10km ode mnie), bo "co ludzie powiedzą"...(...)

Czyli możesz, wolno Ci, tylko pamiętać musisz o konsekwencjach. Może Twoja mama wie o czym mówi. Może dla niej te konsekwencje są ważne? Może ona przejmuje się uwagami sąsiadek?

annie napisał/a:

(...)Mało tego mama mnie poucza, żebym nie spotykała się z nim codziennie, bo on się mną znudzi. (...)

Przekazuje Ci swoje doświadczenie, swoje obawy. Możesz wysłuchać i robić swoje. Możesz też powiedzieć matce, że doceniasz jej miłość i chęć uchronienia Cię przed kłopotami.

annie napisał/a:

(...)jakbym prowadziła podwójne życie - jedno dla siebie, a drugie dla usatysfakcjonowania mojej mamy. (...)

Jak długo będziesz obłudną? Chcąc zadowolić wszystkich, nie zadowalasz nikogo.

annie napisał/a:

(...)Nie chcę się z nią kłócić, nie chcę, żeby była nastawiona wrogo do mojego związku - chcę normalności!(...)

Nie chcesz, nie kłóć się. Nikt Cię do tego nie zmusza! Chcesz normalności? Twoja mama również, tylko inaczej ją rozumiecie.

Zacznij wreszcie widzieć co Cię z mamą łączy, nie co różni. Skupiając się na różnicach nie dojdziesz do porozumienia.


Wspomniałaś, że jesteś zbyt taktowną.
Czyżby?
Moim zdaniem mylisz takt z uległością, oszukiwaniem i innymi niezbyt przyjemnymi zachowaniami.

9 Ostatnio edytowany przez annie (2011-11-11 14:39:34)

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.
maja 84 napisał/a:

Dorosłosć to nie tylko wiek, to tez samodzielnosć i niezależnosć, nie jesteś ani samodzielna ani niezależna, mieszkasz w domu rodziców , jesteś na ich utrzymaniu,, to ich dom i ich zasady a mają niestety do nich prawo.
Zaczniesz zyć na własny rachunek , wyprowadzisz się , sytuacja sie zmieni, przeczekaj te pare miesiecy.

Ja to rozumiem, tak jak wyżej pisałam zgadzam się z tym, że to ich dom i ich zasady i że skoro mi pomagają to wszystko sprowadza się do zależności od nich. Ustaliliśmy już z TŻem, że opcje są dwie, albo za kilka miesięcy coś wynajmujemy, albo odkładamy kasę na ślub, pobieramy się, wprowadzam się do niego i zaczynamy budowę czegoś własnego. I wszystko fajnie, on daje mi mega poczucie bezpieczeństwa tylko boję się tych paru miesięcy, w zasadzie około roku w domu... boję się, że na tych ograniczeniach zacznie tracić nasz związek. To chyba zrozumiałe wink


Wielokropek napisał/a:

A jesteś? Jeśli tak, to jest to opis rzeczywistości. Rozumiem, że Twoja mama chciałaby częściej widzieć Cię w domu.

Nie ma mnie w domu, ponieważ cały swój czas poświęcam teraz stworzeniu swojej firmy. A wieczorami najczęściej wychodzę do mojego TŻ, czasami on przychodzi do mnie. Od kilku dni nie muszę już biegać po urzędach itd. Jestem w domu, ale pracuję nad materiałami niezbędnymi dla firmy i słyszę, że siedzę w domu i nic nie robię, tłumaczę więc, że pracuję, ale ona tego chyba nie umie zaakceptować, dla niej nie istnieje chyba praca zawodowa w domu smile

Wielokropek napisał/a:

Czyli możesz, wolno Ci, tylko pamiętać musisz o konsekwencjach. Może Twoja mama wie o czym mówi. Może dla niej te konsekwencje są ważne? Może ona przejmuje się uwagami sąsiadek?

Mogę, ekhm... niby mogę się zawinąć i tam zostać tylko i tak przyjdzie mi za to "obsłuchać" i skończy się płaczem - jestem okropnym wrażliwcem tongue Ona bardzo przejmuje się opiniami wszystkich wokół, wykonuje taki zawód, że wiele osób ją zna. Ale prawda jest taka, że jak jestem u mojego TŻ to praktycznie nikt o tym nie wie, nie jest to dla nikogo temat nr 1, więc nie ma się czego obawiać.

Wielokropek napisał/a:

Przekazuje Ci swoje doświadczenie, swoje obawy. Możesz wysłuchać i robić swoje. Możesz też powiedzieć matce, że doceniasz jej miłość i chęć uchronienia Cię przed kłopotami.

To akurat rozumiem, ale cały czas jej tłumaczę (zresztą podając też przykłady z dzieciństwa), że wolę się o wszystkim przekonać na własnej skórze. Nawet ostatnio powiedziałam, że jeśli moje nocowanie ma być problemem dla rodziców TŻ to najwyżej usłyszę to od nich bezpośrednio i odczuję na własnym tyłku - nie zrobiło to na niej wrażenia hmm

Wielokropek napisał/a:

Twoja mama również, tylko inaczej ją rozumiecie.
Zacznij wreszcie widzieć co Cię z mamą łączy, nie co różni. Skupiając się na różnicach nie dojdziesz do porozumienia.

100% prawdy, ale jakoś nie potrafię ostatnio znaleźć żadnego punktu wspólnego... sad

Wielokropek napisał/a:

Wspomniałaś, że jesteś zbyt taktowną.
Czyżby?
Moim zdaniem mylisz takt z uległością, oszukiwaniem i innymi niezbyt przyjemnymi zachowaniami.

Być może... nie mówię, że nie.

10

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Czyli ciągle: mieć ciasto i zjeść ciastko.

Życzę powodzenia.

11

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.
Wielokropek napisał/a:

Czyli ciągle: mieć ciasto i zjeść ciastko.

Życzę powodzenia.

Dziękuję Ci bardzo, za wszystko co napisałaś. Naprawdę. Cały czas sobie myślę, że muszę po prostu zagryźć wargi, nie szarpać się tak z tym wszystkim i dążyć do tego, co sobie z TŻem zaplanowaliśmy wink skłaniamy się do "przetrzymania" jeszcze rok, odłożenia pieniędzy i wzięcia ślubu... Mam wielką nadzieję, że wszystko pójdzie po naszej myśli smile

12

Odp: Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Ktoś jeszcze ma jakieś złote myśli odnośnie tego wątku? Co z tymi dwiema opcjami:

annie napisał/a:

Ustaliliśmy już z TŻem, że opcje są dwie, albo za kilka miesięcy coś wynajmujemy, albo odkładamy kasę na ślub, pobieramy się, wprowadzam się do niego i zaczynamy budowę czegoś własnego. I wszystko fajnie, on daje mi mega poczucie bezpieczeństwa tylko boję się tych paru miesięcy, w zasadzie około roku w domu... boję się, że na tych ograniczeniach zacznie tracić nasz związek. To chyba zrozumiałe wink

W którą stronę Wy byście poszły? Choć teraz jak to czytam stwierdzam, że na ślub przyjdzie mi poczekać min. rok, a zapewne z 1,5 roku do wiosny 2013...

Posty [ 13 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Nadopiekuńcza mama, małomówny ojciec... czyli świat nakazów i zakazów.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024