Uczestnicząca w życiu mama - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Uczestnicząca w życiu mama

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 91 ]

1

Temat: Uczestnicząca w życiu mama

Ehh
Ciężko to będzie napisać, ale trzeba. Bo ja już powoli nie wiem co robić, a jak poradzę się siostry to uzyskam jedynie krzyk i awanturę.

Otóż moja mama, to wspaniała kobieta. Kocham ją jak nikogo na świecie, a także równie mocno mam jej dość. To kobieta doświadczona przez życie okrutnie. Teściowa zatruła jej prawie całe życie. Od początku małżeństwa z moim ojcem rozpuszczała o niej podłe plotki, nastawiła szwagierkę przeciwko niej, a szwagierka jej przyjaciółkę. Traciła znajomych, życie towarzyskie, jakąkolwiek opinię dobrą w oczach ludzi. Potem ojciec zaczął pić. Też zaczął ją poniewierać. Wcześniej do dnia ślubu jej własny ojciec ją traktował jak G. Był bogatym egocentrykiem, któremu żal było dać pieniądze na nowe buty, a mama musiała na kolanach, bez metafory, błagać ojca o cokolwiek. Jej bracia zachowują się jakby nie istniała. W alkoholizmie ojca w ogóle jej nie wspierali, udawali, że ich to nie ima.

A ja? Ja sama jestem osobą otaczaną przez nią szczególną opieką. Mama obiecała sobie, żenigdy nie powtórzy błędu rodziców. Stąd nie skąpi jak czegoś trzeba, oraz jest przyjaciółką, czuje wewnętrzną potrzebę uczestniczenia, doradzania, wspierania, nawet na siłę. Ona lubi i chce mówić swoje zdanie, które uważa, że ma wielką wartość. Czuje potrzebe bycia potrzebną. Nie chce stać z boku bezczynnie jak jej własna rodzina. Stara się być tolerancyjna i aktywna. Chce być wzorem.
Wytrzymała z ojcem mimo jego alkoholizmu, aż ten zaczął się zmieniać i przestał pić. Żyje praktycznie dla nas. Ja od małego byłam chorowita, pierwsze 2 lata to był strach czy będę żyć. Ale żyję. Potem zaś w podstawówce były same problemy. Klasa mnie tłamsiła, niszczyła, wyzywała. Byłam tam niczym. Zostałam mając 10 lat, zrzucona ze schodów w szkole, kuzyni mojej koleżanki z klasy mnie molestowali seksualnie przez co zostałam przeniesiona do innej szkoły. Tam nie miałam lepiej. Ale zawsze była mama która szła się bić z nauczycielami, rodzicami, walcząc o to, bym miała lżej. Często się tego wstydziłam, bo wychodziło na to, że jestem ewidentnie słaba, bo mamusia musi się bić z dzieciakami o mnie.

Teraz mam 24 lata. Sporo związków za sobą. Mama nie wie o tym, że zostałam zgwałcona przez swojego narzeczonego przed 3ma laty, nie wie o wielu przykrych sprawach, bo wolałam by nie przejmowała się. Chciałam sama sobie poradzić. Całe studia zawalałam naukę, przez co musiałam płacić na warunki i uczyć się po kryjomu. I udało się, przed obroną dopiero się dowiedziała.
Od kiedy zaczelam sie spotykac z jednym panem, o którym pisałam już w innym temacie, starała się wspierać i doradzać. Ja byłam jednak zbyt strachliwa by słuchać jej rad. Nie chciałam tamtego stracić, stąd nie stawiałam na swoim i nie uczyłam go, by się zmieniał.
I teraz jestem na rozdrożu, bo właściwie wybrałam Belfast.
A moja mama od 3 tygodni nie daje mi spokoju. Bo oszukuję tamtego, nie mówiąc mu jasno, że jest inny, nie dając mu szansy na walkę o siebie i na staranie się. Jest zła na pana z Belfastu, że się wpieprzył w ten związek, że namieszał mi wgłowie. Zrobiła z niego egoistycznego potwora, któremu zależało zawsze na rozłamie mojego związku. Powiedziała, że jak chce być z tamtym to ma wrócić do Polski, bo ona mi nie da wyjechać.
Jak zaczęłam z nią o tym rozmawiać to miała jeden argument: tam będziesz sama, zdana na siebie. Nikt ci nie pomoże, ja ci nie będę w stanie pomóc. A tu będę mogła.
Mam poczucie jakby były dwa wyjścia: albo zrobię co zechcę, czyli wyjadę; albo posłucham mamy i będę ściągać tamtego do Polski, gdzie warunki bytowe spadną nam obojgu(tam ma świetną pracę, duży dom, jest w stanie utrzymać nas dwoje, a ja mam możliwość zarobienia więcej, szczegolnie jak mama potrzebuje na operacje zacmy), o w polsce bedziemy mieszkac na kawalerce mojej siostry, ktora nam odda, ja z praca o kiepskiej oplacalnosci, bo nic innego niestety po moim doswiadczeniu nie znajde, a on pracujac jako kucharz na godziny, bez zycia, bez podstawy do odkladania na emeryture, dorobienia sie czegos.
Czuje sie beznadziejnie i bez wyjscia.
Teraz zas moja mama sie na mnie juz totalnie obrazila. Uznala ze nigdy nie przyszlam do niej po porade, nie potrzebuje jej, robie co chce, nie patrzac na rodzine, tylko na siebie. Ze robie to co tamten chce. Powiedziala ze jak na nia mam sie juz pakowac i spier....c. I ze przestaje ja interesowac to ze oszukuje swojego obecnego, ze nie daje mu szansy na zmiane, tylko go przekreslilam. Ze ma gdzies moja prace, bo w domu nowej nie szukam, tylko sie bawie. Ze jedynie narzekam, a nic z tym nie robie.
Wlasciwie nie wiadomo co powiedziec, bo moze i po czesci ma racje, bo oszukuje i nie dalam szansy, bo nie szukam pracy, bo mysleo wyjezdzie do irlandii. I tak, mysle troche o sobie bo chcialabym wiecej zarobic, za podobnie niska rangowo prace, ale wyzsze pieniadze, ze chcialabym majac te 24 lata wyjechac, nieco poznac swiat. Ale nie jestem taka ze jej nie potrzebuje. Tylko czuje ze moge zaczac cos swojego, a tak mam wrazenie, ze wszystko, cale moje zycie ma sie toczyc wokol domu. Nie wokol tego co stworze. Czuje sie w tym zagubiona, bo moja mama to secyficzny i uczuciowy czlowiek, kochany i madry, ale czasami mam wrazenie, ze cokolwiek powiem to i tak nie ma znaczenia.

I co tu zrobic?
Mama uznala ze nie obchodze juz ja. Slyszalam ze plakala. Ale jak pojde do niej i zaczne pocieszac, czy cos to mnie odepchnie.
A jak bede chciala gadac, to bede sie musiala ugiac. A ja chce jechac do Belfastu i nie chce byc z obecnym, bo zrozumialam, ze nie tego chce. Niestety nie mam innego wyjscia, albo poslucham jejrad i zrobie jak ona uwaza za sluszne, albo poslucham, ale zrobie swoje co i tak dla niej wyjdzie, ze ja mamgdzies.;/

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Twoja sytuacja jest podobna do mojej, może nawet trochę lepsza, bo moja mama niestety nie poświęciła mi tak wiele swojej uwagi, jak twoja tobie. Jednak, kiedy ja wybrałam człowieka, z którym chcę spędzić resztę życia, a ten całkowicie nie spodobał się moim rodzicom, oni postawili mi warunek - albo oni, albo on, tylko gdy wybiorę jego, mam się wynosić i nigdy nie wracać.Prosiłam ich błagałam, pytałam jak mogą stawiać mnie pod taką ścianą. Ostatecznie wybrałam jego. Rodzice w odwecie nie chcą utrzymywać ze mna kontaktów, nie chcą mnie znać.
Powinnaś się zastanowić i zrobić to, co mówi ci serce. Matce, rodzicom trudno jest dogodzić.

3

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Moje serce mowi mi, ze mam jechac do Belfastu. I ja tego chce, ale czuje sie calkowicie niezrozumiana. Wiem, ze moja mama ma doswiadczenie i chce dla mnie dobrze, ale czasami mam wrazenie ze chce bym stawiala swoja rodzine wyzej nad ta ktora moge zalozyc. Ze powinnam ja zalozyc w Polsce i tu zyc. Uwaza ze tam bede sama, bez jej pomocy, a to bedzie zle. A ja sie czuje jakbym nie mogla palcem kiwnac, bez jej aprobaty.

4

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Rozumiem, że więcej porad nie uslyszę?

5

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Nie wiem co mam ci poradzić, każdy ma jakiś swój Krzyż który musi dźwigać, Ty póki co musisz być silna i podejmować sama swoje decyzje, bo nikt za ciebie nie umrze, Twoja mama miała swoje życie... Takie jakie było, ale było jej, nie powinna cie ograniczać, jeżeli czujesz że chcesz jechać, to jedź. Jeżeli czujesz że masz taką możliwość. Lepiej żałować że sie coś zrobiło, niż załować ze sie czegoś nie zrobiło. Twoja mama po prostu boi sie że zostanie sama, spróbuj z nią porozmawiać. Nie rób niczgeo wbrew sobie, będziesz się męczyła.

6

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

A porady na jaki temat oczekujesz?
Bo decyzję o swoim wyjeździe do Belfastu podjęłaś. Oczekujesz tylko, by Twoja mama pogłaskała Cię po główce i powiedziała "kochana córeczko, dobrze robisz, jedź". No i można byłoby to zrozumieć, gdyby nie zupełnie odmienne zdanie Twojej mamy na ten temat.

A w kwestii możliwości kiwnięcia palcem, to tylko problem z Twojej strony. Zastanów się po co Tobie - dorosłej osobie - potrzebna jest aprobata kobiety, która wiele lat temu Cię urodziła. Może najwyższy czas, byś dojrzała i wzięła odpowiedzialność za własne życie?

7

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Zgadzam sie z WIELOKROPKIEM. Ma racje. Pomyśl o tym.

8

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wielokropku..bo...

jestem nauczona że najważniejsza ma być mama. Moja mama zawsze starala sie byc przyjaciolka, wiec wiadomo ze liczy sie dla mnie jej aprobata. Tym bardziej jak mam starsza o 7 lat siostre ktora murem za mama. Wiec mam presje ze musze postapic tak, by mama to zaaprobowala.

Ciezko mi jest robic na przekor niej, bo wjezdza mi na emocje, na psychike. Probuje w ten sposob duzo ugrac.
I chce ugrac tak bym walczyla o tamtego chlopaka. Straszy biciem i wiazaniem bym nie wyleciala, bym nie niszczyla zwiazku, ktory notabene wczesniej uwazala za smieszny i nie wart uwagi.

A mi jest przykro sluchac jak jezdzi na pana z Belfastu, ocenia go, krytykuje, chociaz w ogole nie zna.
A takze przykro mi jest sluchac jak nagle broni tego, ktory traktowal mnie jak osobista faworyte przez prawie cala znajomosc.

Nie chce ranic mamy, nie chce by ja serce bolalo, by nie spala po nocach. Nie chce miec wyrzutow sumienia, ze ja denerwuje czy cos. A teraz takie cos mam. Dlatego nie wiem juz co mam zrobic.
Kiedy chce zrobic to co uwazam za sluszne, rozmija sie to zjej zdaniem i juz nie jest wazne moje szczescie, ktore moge zaznac przy tamtym. Wazne jest tylko to jakie nieszczescie bedzie zostawiac ja i siostre i ojca w polsce.

9 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-11 15:33:16)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Problem do rozstrzygnięcie (nota bene wyłącznie przez Ciebie) brzmi: co i jak zrobić, by i mama, i ja byłyśmy zadowolone z tego wyboru.
Czyli, jak zjeść ciastko i mieć ciastko. Moje doświadczenie podpowiada mi, że masz trudny orzech do zgryzienia. Uważaj na zęby.

Jeszcze jedno. Nauczona zostałaś podejmowania samodzielnych decyzji? Zapewniam Cię, że możesz to zrobić.

Na moje pytanie dotyczące przyczyn Twej zależności odpowiedziałaś wskazując na przyczyny leżące poza Tobą. ja jednak namawiam do poszukania ich w sobie. Bo od kiedy jesteś dorosłą sama decydujesz o swym życiu. Jeśli podporządkowujesz się komuś, to tez jest to Twoja decyzja.

10

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Imeow dzieci po pewnym okresie życia powinny podejmować własne decyzje.
My matki mamy za zadanie wychować swoje pociechy na ludzi którzy mimo przywiązania i tak od nas kiedyś odęjdą może nie daleko ale rozpoczną pisanie własnego rozdziału życia.
Wiem ze ,,syndrom pustego gniazda" dobija ale to samo życie.
Kiedyś Ty jak będziesz miała dzieci tez doświadczysz mieszanych uczuć w związku z dorastaniem i samodzielnością.
Czas podejmowania za Ciebie decyzji minął niestety bezpowrotnie .
Twoje życie Twoje decyzje .
Nie można zatrzymać ptaka w locie -chyba że wcześniej podetnie się mu skrzydła tak samo nie da wykluczyć się nie zamierzonego ,,Ranienia uczuć matki" podejmując własne życie i koło się zamyka.

11

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Problem we mnie? Możliwe, że jest nim to, iż ja nie chce nikogo zranić. Nie lubię ranić, powodować czyichś cierpień etc. Staram się zawsze dogodzić kazdemu, chociaz mam swiadomosc, ze to niemozliwe. Ale probuje. Teraz wiem, ze nie jestem w stanie dogodzic wszystkim.

Wybralam Belfast, mama tego nie akceptuje na dany moment. Ale oszukuje nadal faceta. Stad postanowilam mu powiedziec ze nie jest jedyny. Przestane wtedy byc oszustka, moze to poluzuje nieco stan agresji w domu.

Co do wlasnych decyzji, owszem podejmuje je sama, jednakze jest u mnie tak, ze cala rodzina uczestniczy  w moim zyciu. Moja mama wie wszystko, bo chce wiedziec, bo jak nie wie to robi awantury ze ja odpycham od siebie etc. Do dzisiaj tak jest jak nie chce jej mowic i odpowiadac na jej intymne dosc pytania.
Stad moja mama wie jak i ile razy wspolzyje, czy mi dobrze czy nie. Wie rzeczy ktorych ja przyjaciolkom nie mowilam.
Tak mnie wychowala. Niby ta pepowina jest odcieta, ale z drugiej strony nie. Jest cichy nadzor, taka zaowalona kuratela. I dopiero w Belfascie kiedy przestane byc od niej zalezna, wtedy dopiero pepowina bedzie odcieta. Ale dla mamy to bedzie jak rozerwanie wiezow rodzinnych.

Nie chce rezygnowac z szansy, z mozliwosci podszkolenia jezyka, z mozliwosci mieszkania z kims kto tyle dla mnie znaczy.
Chcialabym zeby mama zauwazyla jakim szczesciem mnie napelnia kazde zachowanie pana z Belfastu. To jak sie rozpromieniam kiedy dzwoni...o wlasnie.
Pan z Belfastu codziennie od pn do pt o 7:30 glucha mi badz dzwoni tylko po to by powiedziec mi dzien dobry przed praca. A dla niego to 6:30. Potem dzwoni do mnie ze 3 razy w przerwie w pracy, pisze co jakis czas jedynie by cos milego mi napisac. Leci jak glupi z pracy do domu zeby mnie zlapac jak jeszcze nie spie. Kiedy bylam smutna wyslal mi bukiet kwiatow. I ja za kazdym razem usmiech na pysku gdy widze ze mi telefon miga, a mama mina pelna obrzydzenia.
A moj chlopak jeszcze obecny? Nie dzwoni, nie pisze praktycznie nic, wlasciwie od tygodnia z nim nawet nie pogadalam, bo on ma swoje sprawy, swoje tam zajecia, a na gg przychodzi jak ja juz spie.
Mama tego nie zauwaza. Ona uwaza, ze powinnam porozmawiac z tamtym, powiedziec mu jasno ze sobie zycze by rozmawial ze mna czesciej. A pana z Belfastu powinnam usunac ze znajomych i ogolnie z nim nie gadac, skupiajac sie na odnowieniu zwiazku.

Pepowina nie?

12 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-11 16:10:48)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama
Imeow napisał/a:

(...)moja mama wie jak i ile razy wspolzyje, czy mi dobrze czy nie. (...)

Rany!
Przepraszam, tak gwoli ciekawości: ile, dziewczynko, masz lat?
Już wiem, prawie 25. To może zachowuj się stosownie do swego wieku? Może najwyższa pora na przecięcie tej pępowiny przez Ciebie. To, że tak żyjesz jest TWOJĄ decyzją. Ucieczka od mamy niczego nie zmieni.

13 Ostatnio edytowany przez Imeow (2011-11-11 16:14:25)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

24/5 wink Tak, wiem, szokujace. Wlasnie ze wzgledu na to, ze mam tyle lat, a moja mama nie umie trzymac sie z daleka od moich intymnych spraw. Uwaza ze przeciez jest matka, komu wygada, ze przeciez moge mowic jej wszystko, ze powinnam utrzymyac z nia dobry kontakt, ze moja siostra jej wszystko mowi i sie nie wstydzi.
Siostra jako wielki nienaruszalny wzor. One sa do siebie podobne.
Ja sie wdalam w ojca, ja chce spokoju, ciszy, jestem bardziej chowajaca w sobie, a niestety na to narzekali wszyscy, ze moja mama wie wiecej niz powinna. Ale moja uwaza ze to tamci sa dziwnie wychowani.

edit:

Wielokropku, nie do konca. Studiowalam dziennie, nie pracowalam za duzo, bo studia mialam dosc ciezkie, chociaz bez przyszlosci. Jak widac. Nie mieszkalam nigdy bez mamusi. To ze na lato ona jechala na dzialke mieszkac to nic, bo owszem, zostawalam sama i musialam zadbac o wszystko, ale to ona dawala mi kase. Mialam 50 zl na 3 tygodnie. Niezle nie? Ledwo sie utrzymywalam. Chlopak musial mi robic zakupy. Bo ja pracy nie mialam, szukalam.
Teraz mam, ale znowu jest to taka praca gdzie kasa jest taka...no to sprzedazowka telefoniczna. Takze wiecie ze cienkie pieniadze.
Jestem uzalezniona od mamy, ona mnie utrzymuje, u niej mieszkam. Nawet jak mam wlasna wyplate to i tak mieszkam u niej, wiec nie mam wiele do powiedzenia. To jej dom. JEJ. Ja tu tylko mieszkam.
Uciecie pepowiny to jasne, nie odciecie sie raptowne od mamusi. Ale to ze niby decyduje, wychodze jak gdzie chce etc, ale nadal jest ta cicha kuratela, ta chec trzymania reki na pulsie.

14 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-11 16:16:53)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiesz, moja mama nie wiedziała o moich intymnych sprawach z prostego powodu - nie mówiłam jej. To ja zdecydowałam jakimi informacjami się dzielę, jakie są wyłącznie moje.

Nie przerzucaj odpowiedzialności za swoje decyzje na mamę. Od pewnego czasu sama je podejmujesz. O tym, że mówisz, jak Ci było w łózko - też.

Makabra!

15

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

No jest moja wina, ze pozwolilam sobie na powiedzenie. Ale jak medzila mi dupe przez pare dni, lazila, gadala, prosila, placze, zale ze jej nie kocham, nie ufam. Moja mama uwielbia stosowac emocjonalne techniki. A ja jestem miekka. Ja nie chce sie z nia klocic, miec stresow. Bo starczy ze juz przestalam ze stresu jesc i spac. Moje sie nie liczy. Liczy sie ona, bo ona jest mama i nie spi.

Trudno mi wytlumaczyc dlaczego mama tyle wie, ale na pewno mysl, ze nie mam przyjaciolki od 2 lat powoduje to ze czuje potrzebe zwierzenia sie. Jestem latwiejsza, latwiej ze mnie cos wyciagnac. Bo nie mam takiej godnej zaufania kumpeli. A mamusia na tym korzysta i trzyma reke na pulsie.

16

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Jeśli podejmiesz decyzję o samodzielnym życiu, to możesz mieszkać z mamą pod jednym dachem a i tak będziesz niezależną.

Jeśli...

17

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiem do czego dążysz. Jednak ja nie rozważam mieszkania z moją mamą. Nawetnie dlatego, że nie czuję się niezależna od niej.
Dla mojej mamy słowo przewaga we wszystkim nade mną to: to MOJ dom. MOGE ROBIC CO CHCE. TY NIE. Tak jest zawsze. Ma prawo skrytykowac, zjechac, obrazic. Ja nie mam prawa powiedziec jej nic. Dlatego wiem, ze jesli bede z nia mieszkac to wejdzie mi w malzenstwo, wychowanie dzieci itd.
I nie chce tego. Po prostu.

A jesli przestane mamie odpowiadac na jej pytania i rozwazac z nia swoich problemow, to uzna ze mam rodzine w de i traktuje dom jak hotel. Tutaj ona rzadzi. Nie ja. Moge miec nawet 28-30 lat, ja to g bedzie obchodzic. To jej dom.

18

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

W tej rozmowie z Tobą nie dążę do niczego. hmm

Reaguję jedynie na Twoje słowa, to wszystko.

Twoje życie, Twoje decyzje.

19

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Och, zabrzmialo to negatywnie? Przepraszam, chcialam tylko wyrazic, ze rozumiem o czym mowisz co masz na mysli itd.

I tego oczekuje, jakichs reakcji, nie wiem, czegokolwiek co wskaze mi jakis kierunek myslenia.

20

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Idź na terapię

21

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Nie potrzebne te ataki. Dziewczyna "młoda gniewna" walczy o siebie. W potoku słów sama nie wie jakich argumentów użyć aby "przekonać samą siebie" że podjęła dobrą decyzję.



Imeow no to ja Ci teraz po przeczytaniu i tego tematu powiem JEDŹ.

Na terapię to trzeba by wysłać mamusię.

Scenariusz podobny jak i u mnie. Nie chcę za bardzo wywalać tu historii swojego życia, ale działo się działo. Przeprawy z rodzicami, głównie z mamą. Jestem tak wychowana, że mama ma zawsze rację, jak ojciec wskaże niebieski i powie że to jest czarne, to jest czarne i basta! Nigdy nie mieliśmy prawa wygłaszać swojej opinii.
Nie podobał im się mój przyszły mąż, bo .... nie przynosił flaszek dla teścia i mówił jak mu coś nie pasowało. Do dziś zresztą tak jest.

W końcu ją zrozumiałam. Jej chodzi o to, ze nie udało jej się życie i za wszelką cene chcę kierować mną. Tak tak w dalszym ciągu chce. O Irlandię był płacz i wiele wiele lat wcześniej i wiele wiele razy. Stoczyłam wojnę kiedy chciałam iść na studia, a rodzice przedstawiali mi super perspektywy ciężkiej pracy na roli sad Wyprowadziłam się w ciemno do duuużo starszego Pana. Nie miałam wyjścia, bo albo mamusia (patrz ciężka praca na roli, ?chanel numer chlew?) albo Pan (czytaj studia)
Nie muszę chyba pisać co wybrałam.

Rodzice latali wściekali się a to było moje drugie odejście z domu. Ile łez wylałam tylko ja wiem.

Studiów nie skończyłam. Chcesz wiedziec dlaczego? Bo uwierzyłam w obiecanki matki, że da mi na te studia, w końcu będę zapie...lac na tej gospodarce. Wróciłam do domu. Po pierwszym semestrze skończyły się pieniądze dla mnie. Zostało pół roku i obrona. Nie przeskoczyłam tego.

Żałuje, bo skoro wytrzymałam 2 lata mogłam zacisnąć zęby i wytrzymać ten rok jeszcze chociaż licencjat zrobić.

Ale ..........
gdybym nie wróciła, nie spotkałabym mojego męża. Ciężko było na początku, bo jak już wspomniałam, rodzice go nie zaakceptowali do końca. Po roku męki na roli zdecydowałam się wyjechac do miasta z narzeczonym wtedy. Podjęliśmy pracę. Ja na mieszkanie pracowałam ona na opłaty i jedzenie. Później ślub, wiejskie wesele. Po roku przyszła na świat córcia....

Pomysł o Irlandii nie popierany przez rodziców. Ciągłe telefony, że będę musiała charować. Boże kochany, ona wciąż mówiła o sobie, bo ja z racji dzieci ani dnia tutaj jeszcze nie przepracowałam.
Nie muszę 3 miesiące wcześniej planować kupna butów na zimę. Nie mamy wora pieniędzy, ale po 4 latach pracy męża było nas stać, żeby pojechac na zaległą podróż poślubną  na Wyspy Kanaryjskie. A mamusia wciąż potrafi objechać mojego męża, że do niej pyskuje, jak śmie. Burę mi zrobiła o kurs, który chciałam zrobic, że ja będę zapier...lać a mąz mój będzie leżał.... No tak mówi ta, która całe życie na prawdę ciężko pracuje.... ehhh

Więc JEDŹ. Powiedz tylko mamie, że jedziesz, podaj jej adres, numer telefonu. Jeżeli nie chcesz jej, to koleżance przekaż list z danymi, żeby jej dała po jakimś czasie. Obiecaj że napiszesz list. Jaka jest taka jest, matki się nie wybiera, ale mimo wszystko ona się martwi.

?Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło?. Życie jest ciężkie nawet i tutaj w Irlandii. Przede wszystkim Szanuj samą siebie
Życzę powodzenia i szczęścia, bo na to zasługujesz.

22 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-12 10:28:04)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Terapia dla mamy - owszem, ale nie ona jest główną bohaterką wątku.

Imeow,
zaproponowałam Ci podjęcie własnej terapii po to, byś psychicznie uniezależniła się od swej matki, jej poglądów, jej zdania. Po to, byś nie oczekiwała akceptacji swego sposobu życia, byś pozbyła się poczucia winy w stosunku do niej i całej swej rodziny, byś odważnie i samodzielnie podejmowała decyzje zgodne z sobą.
Jeśli potrafisz uniezależnić się od matki i rodziny bez terapii, to nie rozpoczynaj jej.

Nie napiszę Ci: jedź. Nie napiszę: nie jedź. Ciągle powtarzam (już wyżej napisałam je w okrojonej wersji), odpowiednie i do Twej historii, zdanie: Twoje życie, Twoje decyzje, Twoje konsekwencje tychże decyzji.

23

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Cupcake nasze historie różnią się tym, że ty znalas i twoja rodzina znala twojego partnera przed wyjazdem do irlandii i to na dlugo. P. nie znaja w ogole,chociaz wypowiadaja sie o nim tak jakby juz piwo z nim pijali.
Terapia? Mama chodzila, nie pomoglo jak widac. Jest uzalezniona od naszego zycia. W jej nic sie nie dzieje. Wiec ekscytuje sie moimi i siostry problemami. Ale jak jej powiedziec ze ma przestac, to znowu emocjonalna pojazducha.

Naprawde musze wyjechac. Nie ma lepszego wyjscia. Jesli nie wyjade to postawi mama na swoim i bedzie chodzic zadowolona dalej kierujac moim zyciem. A tego nie chce.

24

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Proponuje poczytać artykuł ,,Matki Jemioły"
Wyjaśni Ci zasady nie zdrowego funkcjonowania związku matka -córka.
Szacunek to jedno ale ingerowanie w dorosłe życie to już całkiem inna bajka .
I na pewno nie kończy się żyli długo i szczęśliwie.

25

Odp: Uczestnicząca w życiu mama
Imeow napisał/a:

Cupcake nasze historie różnią się tym, że ty znalas i twoja rodzina znala twojego partnera przed wyjazdem do irlandii i to na dlugo.

Imeow przeczytaj mój post raz jeszcze smile Dokładnie smile

26

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Myślę o Tobie wiesz i taka mię refleksja naszła.....

Kiedy Ty poznałaś tego Pana z Belfastu ?
Jak się poznaliście? Nie przez portal randkowy przypadkiem ?
Ile ma lat ?
Sprawdziłaś jego angielski adres ?
Ty w ogóle już go widziałaś ?


Co zrobisz kiedy nikt po Ciebie na lotnisko nie przyjedzie ? Wsiądziesz w taksówkę.
A co zrobisz kiedy sie okaże, że pod wskazanym adresem nikt taki nie mieszka ? Pójdziesz na dworzec.
A jeść ? Pod Kościół. Żebractwo w Irlandii nie jest mile widziane i nikt Ci nie da centa. Masz tam kogoś znajomego do kogo mogłabyś sie zwrócić w razie czego ?


Może się mylę, PRZEPRASZAM, ale i takie okoliczności musisz brac pod uwagę. Nie pytam z wścibskości ale z troski, bo .... hmmm .... big_smile
piszesz że jesteś po przejściach. Osoba zgwałcona ot tak sobie z rękawka takich informacji na publicznym forum nie wysypuje, ale jeżeli nawet (ogromnie współczuję i znów przepraszam) ale co zrobisz, kiedy na lotnisko przyjedzie ktoś komu zostałaś sprzedana ? Co wtedy ?

Życie to nie jest bajka. Kopciuszek był jeden.

To, że dzwoni, wysyła kwiaty o niczym kochana nie świadczy. Mój mi kwiatów nie kupował .... nadal nie kupuje


Napiszesz nam szczerze o co chodzi ?

27

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Kiedy Ty poznałaś tego Pana z Belfastu ? - dokładnie nie pamiętam daty, ale prawie rok temu na necie, a osobiscie w czerwcu tego roku.
Jak się poznaliście? Nie przez portal randkowy przypadkiem ?- nie, poznaliśmy sie jakieś dwa lata temu, o ile mozna nazwac to poznaniem, kiedy gralismy w gre o nazwie Cyrodiil, probowalam go zwerbowac do rodu, gral kobieta. Mialam tylko jego gg i pare sek. rozmowy znim. Potem jak zaczelam rysowac grafiki i mialam link do galerii w opisie na gg to odezwal sie do mnie, zlecajac minarysowanie jego kolezanki. I tak sie zaczelo rok temu.
Ile ma lat ?- 25 lat. 26 w maju.
Sprawdziłaś jego angielski adres ? - tak, nawet tam u niego juz bylam. nie pamietam adresu, ale to dzielnica na S, protestancka, czysta i ladna. Blisko kosciola mieszka.
Ty w ogóle już go widziałaś ? - tak, ;)


Co zrobisz kiedy nikt po Ciebie na lotnisko nie przyjedzie ? Wsiądziesz w taksówkę.
A co zrobisz kiedy sie okaże, że pod wskazanym adresem nikt taki nie mieszka ? Pójdziesz na dworzec.
A jeść ? Pod Kościół. Żebractwo w Irlandii nie jest mile widziane i nikt Ci nie da centa. Masz tam kogoś znajomego do kogo mogłabyś sie zwrócić w razie czego ?

Kiedy przyjechalam do Dublina, on juz na mnie czekal. Wlasciwie pojawil sie jakby z nikad, i nie moglam juz go puscic. Na chwile ode mnie nie odchodzil. Te pare dni co tam bylam to wiesz, moze i nie znam dokladnie Belfastu, wlasciwie w ogole, ale nie zostalam zaprowadzona pod adres zaden. Jak go nie bedzie to wiem gdzie isc zeby dojsc na Bus do Belfastu, umiem angielski niezle, wiec sie dogadam. Adres wezme od niego nawet za 5 min. Okolice tamta znam. Zreszta...gadalam z nim na skypie od kiedy go poznalam, wiem jak wyglada jego mieszkanie, teraz wiem jak na zywo wyglada to to samo. Co za tym idzie, nie oszukal.
W Belfascie nie znam nikogo. Tylko Limerick, cork, Dublin ewentualnie.

Może się mylę, PRZEPRASZAM, ale i takie okoliczności musisz brac pod uwagę. Nie pytam z wścibskości ale z troski, bo .... hmmm .... :D
piszesz że jesteś po przejściach. Osoba zgwałcona ot tak sobie z rękawka takich informacji na publicznym forum nie wysypuje, ale jeżeli nawet (ogromnie współczuję i znów przepraszam) ale co zrobisz, kiedy na lotnisko przyjedzie ktoś komu zostałaś sprzedana ? Co wtedy ?

Życie to nie jest bajka. Kopciuszek był jeden.

To, że dzwoni, wysyła kwiaty o niczym kochana nie świadczy. Mój mi kwiatów nie kupował .... nadal nie kupuje


Napiszesz nam szczerze o co chodzi ?

Pisze o wszystkim szczerze. Jestem dziewczyną po przejściach. P. też. Rodzice alkoholicy, oboje. Od 17 roku zycia zapieprzal zeby im dawac na rachunki, bo oni swoje przechlali. Przechlali 3 domy. Nie zalamal sie jak jego mlodszy brat zginal potracony przez samochod. Nadal pracowal. I uczyl sie, skonczyl szkole. I co? Ojciec przechlal tez jego kase na rachunki i zazyczyl sobie kase na nie kolejna. P. juz nie mial. Ojciec powiedzial, kasa albo spier...
Wiec musial isc. Miesiac mieszkal u kolezanki, a potem wylecial do Belfastu za 30letnia popaprana panna. Niby mialo byc ok, ale bylo ciezko. Prace szukal, roznosil ulotki, potem co innego, az trafil na prace w zawodzie, dostal bilet na kurs do wloch. I teraz pracuje spokojnie na posadzie kierownika w cateringu na strefie bezclowej.
Wiele mial w zyciu, wiele przeszedl od tej swojej eks. On zawsze szukal ciepla, takiego ukojenia, uczuc. Ona byla zimna. Kiedy on potrzebowal ja, ona go kopala w dupe, ale jednoczesnie mieszkala z nim. Az nie zaczela byc psychiczna. Rozstali sie ale ona nadal robila jazdy. Chlopak walczyl z powszechna o nim opinia, ktora mu robila. Walczyl tez z tym abym ja nie zniknela, bo tez dostawalam od niej rozne ciekawe informacje, oczywiscie nieprawdziwe, ale jednak.
Doradzalam mu jak sie jej pozbyc, bo juz mnie wkurzalo to ze stara sie namieszac. Bo ona go nie chciala, ale nie chciala tez by inna go miala.
A P. obserwowal co sie dzialo u mnie wzyciu. Rozmawialismy mnostwo, otworzylismy sie przed soba. Znam wiele typow facetow. Uwierz mi, ze przez neta a potem na zywo poznalam ich caly przekroj. Ale P. jest taki jakim go poznalam, a nawet wiecej- teraz jest jeszcze lepszy bo otworzyl sie na mowienie co do mnie czuje. Wczesniej byl niemal...niemal taki jakiego go kocham. Po prostu, to czlowiek ktorego moja zdystansowana kumpela poznajac po 30 min nieomal mnie blagala bym zostawila tamtego i leciala do Belfastu, bo P. jest zajebisty! Bo jego charakter, sposob bycia, myslenia, jego uleglosc do mnie, to jak mnie traktuje, ten szacunek...to wszystko widac od razu.
Nie jestem naiwna. Nie dalam mu sie w czerwcu zblizyc. Po tylu przejsciach jakie mialam wiem z kim mam do czynienia na dany moment. Oczywiscie czlowiek sie zmienia, na pewno twoj maz nie byl taki 5 lat temu jak jest teraz. Ale wiem, ze na dany moment nie mam do czynienia z kims kto chce mnie skrzywdzic. On chyba by zabil czlowieka ktory by mi krzywde zrobil. Nadal jak widzi ze placze przez obecnego to chce przyleciec i mu po prostu natluc.
Wiem ze kwiatki i slowka to jest nic. Wiem ze tu nalezy siebie poznawac. Ale trzeba miec ta szanse. Jesli nie dam i sobie i jemu szansy to nie dowiem sie nigdy niczego, nie dowiem sie. A chce sie dowiedziec. To przeuroczy, przekochany czlowiek. Typ cieplego misiaka. Kucharz o goracym sercu. Delikatny. Zero sadomaso. Ulozony, kulturalny, wychowany! Ma wady- bywa zlosliwy, uparty, bezkompromisowy, zasadniczy i surowy. Ale nigdy wobec mnie. Raczej wobec otoczenia ktore mnie krzywdzi/lo/skrzywdzi.

Wiesz czemu sie ciesze z tego tematu? Bo jestes tak naprawde 1 osoba ktora sie zapytala o to wszystko. Nawet moja mama nie zapytala sie coczuje jak jest obok pawel...nie zapytala sie czy on sprawia mi radosc, szczescie. Jak rozmawiam z P. na skypie i ona slyszy moj smiech, chociaz od powrotu duzo sie nie smieje, to potem mi wyrzuca to. Ze smieje sie do obcego, anie do nich, do rodziny. Nie zauwaza ze kwitne jak rozmawiam z P., nie zauwaza ze lece jak glupia jak on dzwoni, nie widzi. Albo widzi ale potepia. Nie wiem.

28

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Normalnie ja musze chyba zaczac pić.
Wyobraźcie sobie, ze mama zadala mi pytanie czy poszlam do lozka z P. Ja jej na to ze jej nic nie powiem. To sobie wywnioskowala ze tak. Pogadala z siostra.
A siostry przyjaciolka, ktora wie wszystko ode mnie i tak se sekreciki dajemy, to mi powiedziala ze moja siostra wywnioskowala ze mnie P. wykorzystal po pijaku i ma zamiar go za to zjebac jak przyleci.
Czy to jest k..a normalne? Czy tylko mi sie wydaje ze to wszystko zaczyna byc niesmaczne i idzie daleko w nieodpowiednia strone?
Dlaczego slysze od mojego ojca teksty, ze nie wiadomo jak mi sie w lozku z nim ulozy, jakiego on ma wacka i czy nie jest sadomaso...matko boska. Oszalalam. Swiat wariuje. Ratunku. Chyba zaczne brac jakies tabsy bo mnie juz bierzenerwica.

29

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

|Imeow Jeżeli jest tak jak mówisz, to daj Ci Bozia szczęście.
Rodzice nie mają prawa wtrącać się w życie seksualne dziecka które skończyło 16 lat.

Wielu się człowiek rzeczy nasłuchał nie tylko tutaj, ale dużo młodych kobiet jest werbowanych za granicę i chciałam po prostu Ciebie uczulić. Jak już z nim pomieszkasz, przekonasz się, że jest taki na jakiego wygląda, ok . wirtualnego pieniążka Ci rzucę u stóp przed Kościołem.

Ja znam mojego męża od młodych szkolnych lat. Nie miałam gwarancji mimo długoletniej znajomości że to nie sadysta. Trzeba z kimś zamieszkać.

A czy ludzie się zmieniają. Moim zdaniem nie. Na jakiś czas i owszem, ale nie tak całkiem


Nie nie nie! "nie pij" !!!

30

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Zawsze jest jakies "ale". Zawsze czlowiek moze sie jakos tam zmienic, albo inaczej- otworzyc. Fakt jest taki ze P. moze sie okazac takim jaki jest, ale np zaczac mnie denerwowac, bo bedzie za dobrze;) Tez to biore pod uwage. Jedno co do mnie najbardziej przemawia to to, ze janie zwyklam sie mylic co do ludzi. Nawet przez neta mozna sie zawiezc na czlowieku, a na nim nie zawiodlam sie.

Wszystko przed nami. A rodzice...heh, juz z P. rozmawialam o tym. Rozmowa z moja rodzina jak on przyleci bedzieformalna jatką. ;/

Nie bede pic. Czas do pracy;)

31

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Cytaty dnia:

"tylko wredny malpiszon nie przychodzi do matki po rade albo sie jej zwierzac"

"nie masz sie zwierzac glupim kolezankom, ani pawlowi, tylko mnie bo jestem twoja matka i nalezy mi sie szacunek"

"jesteś bezduszna, poniżasz mnie, nie szanujesz i obrażasz"

"jesteś głupia, naiwna, dałaś sobie namieszać w głowie, postępujesz irracjonalnie. Jesteś taka jak ojciec, wyraźnie los ukarał mnie takimi ludźmi jak wy dwoje"

Kochana mamusia.
Wyraźnie w swojej próbie samodzielności zapomniałam, że powinnam mówić mojej mamie o wszystkim, co ją interesuje, nawet jeśli pyta się o rozmowy moje na gg i analizuje jak powinnam zadziałać żeby coś osiągnąć.
Wręcz powinnam jak moja 31letnia siostra garnąć się do niej po poradę.
Ale nie, ja się wdałam w tatusia alkoholika.
Jeee!

32

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Od dzisiaj zacznij o sobie mowic "wredny malpiszon" big_smile Wtedy nie bedzie sie mogla przyczepic o to ze jej nic nie mowisz big_smile
Mowisz ze masz miekki charakter i chcesz innym dogadzac...Mile ale doszlo do momentu ze masz wybor albo ty albo ona. Poczytaj ksiazke "Blekitny zamek"
"Strach to grzech pierworodny. Wszelkie zlo powstaje z tego ze dusza sie cegos boi." Przemysl to. smile

33

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Sadie!!!!!!!! Czytalam blekitny zamek, piekna ksiazka, mama mi ja dala jak bylam mlodsza. Mialam pierdolca na punkcie ksiazek, stad moje wyksztalcenie.
No ale coz, najbardziej boli to ze sie slyszy o braku szacunku o ponizaniu, kiedy po prostu czlowiek stara sie wypowiedziec swoje zdanie i zostaje zakrzyczany i obrazony ze go..o wie o zyciu i jest nikim w tym swiecie. A takze ze jej slowo to slowo objawione bo jest matka. Na sama mysl ze kazala mi sie wczuwac w siebie robilo mi sie niemilo. I jej powiedzialam ze jestesmy rozne, wiec nie bede jak ona.

34

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiesz co czyni mistrza? Praktyka! ZAcznij praktykowac ignorowanie "dobrych rad" i z czasem bedzie to mniej bolesne smile Po pierwszym tysiacu wypadkow staje sie to dziecinnie proste smile Tez mialam przejscia z moja mama tylko chyba w druga strone niz ty. Moja chciala uczynic ze mnie swieta meczennice, kobiete ceniaca sie na tyle ze zaden mezczyzna nie byl jej godzien. Chyba widziala mnie jako Zelazna Dziewice. Kiedys powiedziala "bierz przyklad ze mnie" A ja jej na to "to znaczy ze mam pozostac stara panna na cale zycie? Ale ja nie chce." "Bedziesz cierpiec jak ja". Coz, zycie to wieczna karuzela. Jak sie nie chce cierpiec powinno sie w ogole nie urodzic smile Wysmialam ja. "Tchorz".

35

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

owszem matke ma sie jedna ,nalezy rodziców szanować za to ,że są i ....my  mozemy być!
jednak  są  na świecie zasady,którymi sie kierujemy i granice ,których nie powinniśmy przekraczać.niestety bez względu na wiek,relacje i poglądy ludzie dopuszczają sie wewnętrznej wojny sumień,serc itp.cierpią dwie strony :zarówno psychicznie jak i fizycznie(niestety);jednak wszyscy posiadamy wolną wole i mamy wolny wybór.będąc już uciemięzoną wiecznym"podporządkowaniem sie" trzeba umieć wyprostować  swoj  kręgosłup moralny na tyle ,by móc kierować sie swoim zdaniem.
jesli stanęłaś w momencie gdzie masz dość wprawiania twojego zycia w wir rodzinnych zależności ,nie bój sie powiedzieć basta!
bez względu na to ,co zrobisz -matka  nigdy nie przestanie cie kochać;może sie obrażać ,wyrzekać itd-ale w głebi serca na zawsze pozostanie twoją mamą.po pewnym czasie ,kiedy Ty zaznasz  wewnętrzengo spokoju,kiedy okaże się ,że jesteś szczęsliwa(może ona sie do tego nie przyzna),wowczas i ona osiągnie spokój;
czas na zmiany i czas abyś Ty sama te zmiany w sobie  zaakceptowała i wcieliła je w prawdziwe zycie.

z całego serca  zyczę szczęścia w miłości i w realnym życiu z P.
jestem osoba ,która szaleńczo wierzy w miłość,mimo wielkich burz,trudów własnych doświadczeń, więc :do przodu:)

36

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Kocham Was laseczki :*

Na razie jednak w domu mam cisze powojenną. Męczy mnie to strasznie. Czekam na moment kiedy P. przyleci, i szaleńczo się tej chwili boję, bo jeśli dojdzie do kłótni i mama go wywali z domu...to ja pójdę za nim. Spakuję się i pójdę i na wigilię juz mnie nie bedzie. Nawet taki scenariusz biore pod uwage, zwazywszy ze moja mama doszla juz do takiego poziomu ze nie widzi ze swojej strony zadnych bledow, tylko jezdzi po mnie. Kiedys jak mialam przyjaciolke to az tak nie bylo, bo tamtej sie zwieerzalam, czasami mamie. Ale nie bylo takiego parcia jak teraz. Teraz to zrowna kazdego wokol mnie z ziemia, by powiedziec mi ze przyjscie do niej to najlepsze, a do innych to blad. A nie przyjscie w ogole to jest grzech smiertelny.

37

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Imeow
Sytuacje rzeczywiście masz ciężką,jednak nie zawsze da sie zrobic tak,aby wilk był syty i owca cała.Uważam że takie przepychanki nic dobrego nie wnoszą,twoja mama juz taka jest i niestety nie zmienisz tego-po prostu zaakceptuj to.Na intymne pytania nie musisz odpowiadac,po prostu powiedz ze czujesz sie skrępowana gdy o to pyta a dla jasności sytuacji powiedz że szanujesz siebie i wiesz jak postępowac,bo miałaś dobry przykład i doceniasz to ile troski i trudu włożyła w twoje wychowanie.Wydaje mi sie ze problem tkwi głębiej,że to nie jest spowodowane tylko nowym chłopakiem.Może mama boi sie, że cię straci a jednocześnie straci całkowita kontrolę nad twoim życiem.Apodyktyczna matka wpływa na ciebie destrukcyjnie,sprawia ze czujesz sie niepewnie w tym co robisz,we wszystkim szukasz jej aprobaty i akceptacji,starasz sie robic wszystko aby ja zadowolic, jednoczesnie zapominajac o sobie.Wydaje mi sie, ze to nie jest syndrom nieodcietej pępowinny tylko niskie poczucie własnej wartości,nad którym twoja mama pracowała od lat-świadomie lub nie!-tego nie wiemy.Ciągła kontrola,rady,wyrażenie swojego niezadowolenia z twoich decyzji i wyborow,krytyka twojego postepowania,ciągła chęc kontroli twojego życia-to działania,które w znaczny sposob cię wyniszczają.Wiesz o tym doskonale.Teraz  uwazam ze najlepszym wyjściem jest wyjazd.Jedz i po prostu zacznij żyć swoim życiem-masz prawo do szczęścia,do swoich decyzji i swoich błędów,tymbardziej,że nie jestes juz małą dziewczynką.Poznając kogoś,nigdy nie mamy pewności czy osoba w której lokujemy swoje uczucia nie okaże sie potworem???Wchodząc w nowe związki zawsze ryzykujemy,innaczej sie nie da,a czas pokaże,czy nasza decyzja była słuszna.Niezależnie od tego jak zakończy się twoja historia,wyjedz,uniezaleznij sie od mamy,podejmuj własne decyzje,bo juz  na to czas.Ponadto wspominałas ze twoj partner przyjedzie do ciebie na jakis czas,to będzie doskonała okazja aby rodzina lepieej go poznała i oswiła sie z nowa sytuacją.

38

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Ja wątpię, że oni go będą tolerować chociażby.
Moja rodzina zrobiła z niego już gwałciciela, wykorzystywacza, fałszywca, mąciciela, oszusta, kłamcę, etc etc.
Uważają, że rozwalił mi związek. Uważają, że myśli tylko o sobie ugrywając sobie tak wszystko zebym zostawila B.
Mama porownuje ich dwoch, mowiac ze u jednego zasadniczosc i upartosc wg mnie jest wada a u drugiego zaleta. Ale nie zauwaza ze upartosc i zasadniczosc B. przejawia sie w aspekcie malzenstwa, mowienia o uczuciach, okazywania mi jakichkolwiek uczuc, myslenia o przyszlosci, nawet tej tyczacej sie okresu za miesiac.
A upartosc i zasadniczosc u P. objawia sie poprzez to ze chce ze mna byc, mowi ze mnie kocha, walczy o mnie, na razie niestety slowem bo 2 tys km utrudnia mu inna walke, wie czego chce i do tego dazy. I chce dzielic ze mna zycie, spelniac moje marzenia itd.
Stad uwazam ze te same cechy u jednego sa wada a u drugiego zaleta. Do mamy to nie dociera.
Uwaza ze jak jeden i drugi duzo pracuja i nie maja dla mnie czasu to do jednego mam pretensje a do drugiego nie. Dlaczego?
B. pracuje nawet jak jest chory, potem odchorowuje w weekend, co oznacza ze nie dosc ze nie spotkamy sie w tygodniu to i w weekend. Jak ma prace to ma dwie klapki na oczach. Nie przyjedzie do mnie bo kolezanke z pracy musi odwiezc, chociaz zdarzyl sie ze mna umowic juz. Robi za radiotaxi. Ale jestem dla niego wtedy drugorzedna, bo dla niego praca to wszystko. Pomijajac fakt ze 1/3 pensji idzie dla jego mamusi, na jej kredyt ktory wziela i na zycie. kolejna 1/3 na auto B. a reszta na co on tam chce. A sporo mu tego nie zostaje i wlasciwie malo czego sie dorobil.
P. zas pracuje bo nic innego w zyciu go nie trzymalo. Dotad od zeszlego....pazdziernika bodajze byl samotny, zatem oddal sie pracy ktora uwielbia, awansowal w niej. Ale za to ile moze na necie to ze mna czas spedza, gada, na skype, gg, gdzie sie da. Kazda wolna chwila.
B. na gg przychodzi tylko po 22 jak ja juz musze isc spac przed praca, o czym wie, albo wpada na chwile w godzinach poznego popoludnia, a potem znika do tej 22 czesto nawet i 23.
Widac roznice prawda?
Wiec dlaczego moja mama ich nie widzi?
Bo uwaza ze to moja wina, bo skoro mi cos przeszkadzalo to moglamrobic o to wojny, tresowac faceta, a ja sobie go nie tresowalam. Co za tym idzie nie mam prawa marudzic skoro nic nie zrobilam by miec lepiej.

39

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Bo twoja mama widzi tylko ze jeden facet mieszka w zasiegu reki i nie zabiera ci czasu ktory, wedlug niej, masz poswiecic na chodzenie z nia na zakupy, opowiadanie jej o swoich prywatnych sprawach i pytan o rade. Ten pierwszy nie dodaje ci pewnosci i samodzielnosci. Nie pozbawia ja wplywu na ciebie.
Ten drugi mieszka daleko, sam jest sobie panem, wiec zadnych rad od nikogo nie potrzebuje, bedzie zabieral ci cenny czas i wspieral cie w samodzielnym zyciu. Byc moze nawet sprawi ze bedac szczesiwa bedziesz myslec o matce mniej. A tego juz darowac nie mozna smile No bo jak ty smiesz miec czas na swoje szczescie?
Tu nie chodzi o to ze jeden i drugi pracuje tylko o to ze jeden ma cie w nosie i nie zabiera od matki a drugi chce z toba stworzyc zwiazek na wlasna reke. Bez osob trzecich. A na to nie wolno ci pozwolic smile

40

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wg mojej mamy powinnam B. juz od kiedy zaczelam z nim byc tresowac go, uczyc i w ogole, pokazywac jaki ma byc, co ma robic zeby byl dobrym chlopakiem. a dla mnie to paranoja, bo on ma 25 lat i jeden powazny zwiazek za soba, gdzie nie wyciagnal wnioskow, bo jak i mi, tak i tamtej nie okazywal uczuc.
Jest to moja wina, bo facetow sie uczy cale zycie, cale zycie sie wskazuje co robia nie tak etc. Jak jej slucham jak min to mowi i daje przyklady to widze ja i ojca. A ja nie chce miec takiego meza jak ojciec. Przeraza mnie wizja zycia jako ciaglej walki o to bym czula sie kochana.

Ale wg mamy P. idzie na latwizne, bo juz jest cacy, nie musi walczyc, ja tez ide na latwizne, bo facet ulozone ma we lbie i jest pro rodzinny.
A wszystko to namaszczone solennym: ja cie kocham, rob co chcesz, jedz albo nie jedz, ja sie ciagle martwie, bo nic mi nie mowisz, bo sie mi nie zwierzasz, masz mnie w dupie, ciagle mnie odpychasz!

41

Odp: Uczestnicząca w życiu mama
Imeow napisał/a:

Wg mojej mamy powinnam B. juz od kiedy zaczelam z nim byc tresowac go, uczyc i w ogole, pokazywac jaki ma byc, co ma robic zeby byl dobrym chlopakiem. a dla mnie to paranoja, bo on ma 25 lat i jeden powazny zwiazek za soba, gdzie nie wyciagnal wnioskow, bo jak i mi, tak i tamtej nie okazywal uczuc.
Jest to moja wina, bo facetow sie uczy cale zycie, cale zycie sie wskazuje co robia nie tak etc. Jak jej slucham jak min to mowi i daje przyklady to widze ja i ojca. A ja nie chce miec takiego meza jak ojciec. Przeraza mnie wizja zycia jako ciaglej walki o to bym czula sie kochana.

Ale wg mamy P. idzie na latwizne, bo juz jest cacy, nie musi walczyc, ja tez ide na latwizne, bo facet ulozone ma we lbie i jest pro rodzinny.
A wszystko to namaszczone solennym: ja cie kocham, rob co chcesz, jedz albo nie jedz, ja sie ciagle martwie, bo nic mi nie mowisz, bo sie mi nie zwierzasz, masz mnie w dupie, ciagle mnie odpychasz!

Druga czesc, ta o "ty mnie odpychasz i masz w dupie" jest zagrywka psychologiczna. Na to sie nie zwraca uwago jak sie chce pozostac normalnym smile
A co do pierwszej czesci to jak najzupelniej masz racje. Chcesz iec partnera a nie dziecko ktore trzeba wiecznie uczyc i wychowywac. Idziesz na latwizne? No pewnie! Po co sobie do roli dokladac? Zycie jest wystarczajaco ciezkie zeby nie dowalac sobie samemu klopotow. Ja wyszlam z tego samego zalozenia. Chce dojrzalego mezczyzne, o kreslonych cechach charakteru zebym NIE musiala go wychowywac. Chce rownorzednego PARTNERA a nie DZIECKO. Masz racje ze tak myslisz. W imie czego masz sobie utrudniac?

42

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

W imie tego, ze moja mama cale zycie, do 56 roku swojego zycia, przy 30 latach malzenstwa, nadal wychowuje i daje multum szans swojemu mezowi, ktory i takjej nie szanuje bo uwaza ze zona powinna mu dawac dupy, gotowac, opierac i nie wymagac.
Jesli tak ma byci tak ma wygladac moje zycie w przyszlosci to ja podziekuje.Juz teraz wole zaradnego mezczyzne ktory nie potrzebuje kury domowej. P. od 16 roku zycia dba o siebie, sam gotuje, sprzata, pierze, prasuje, musi zrobic naokolo siebie bo nikt za niego tego nie zrobi. Jest systematyczny z zalozenia jako kucharz i dba o estetyke. A do tego promieniuje energia, zapalem- no normalnie zwawy i z ogromna lekkoscia dziala w calym domu. W kuchni to on niemal jak baletmistrz.
A B? Nie umie gotowac, prac tez nie, prasowac tez nie. jemu do dzis wszystko mamusia robi, a oboje maja 25 lat. Inaczej mowiac musialabym wszystko ja robic, bo on umywa raczki. Bo on pracuje.
Stad ja za cos takiego dziekuje, bo ja raz, nie chce slyszec wrednego tonu mojego ojca w glosie B. ato slysze. I nie chce cale zycie bawic sie w mamusie nie tylko dla swoich dzieci a meza.
Szkoda jednak ze moja mama wychodzi z zalozenia ze mam skopiowac jej zycie, na bazie jej doswiadczen.

43

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Od tego co ONA mysli do TWOICH decyzji i czynow jest daleka droga. Moja tez chciala zebym ja kopiowala jej samotny i niezalezny styl zycia. Nie chcialam, nie podjelam decyzji, ktorych bym zalowala. Ty tez nie musisz kopiowac jej stylu bo masz wlasny.
Kiedys czytalam artykul o tym ze trudno jest kobietom przelamac utarte schematy rodzinne. Skoro matka zyla w pewien okreslony sposob to corka uwaza ze to tez jej przeznaczenie. Badania wskazaly ze corki niejako boja sie byc szczesliwsze w malzenstwie niz ich matki. Cos w tym definitywnie jest. Grunt to sie nie dac poczuciu winy.  Ja cie rozumiem i uwazam ze postepujesz slusznie chcac wyjechac. Ale nadal upieralabym sie przy tym zebys sie na wszelki wypadek zaopatrzyla w bilet powrotny. Lepiej miec i nie potrzebowac niz nie miec i zalowac. Dyskusje na ten temat juz przerabialysmy smile

44 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-22 21:12:46)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Zaczęłam myśleć o Twojej mamie.
Zrobiło mi się jej żal. Jeśli ona tak bardzo broni swego zdania, jeśli nie dopuszcza żadnej dyskusji, to... musi mieć sporo wątpliwości. Musi bać się podważenia choć jednego słowa, bo wówczas cała misternie budowana piramida przekonań, zasad, zachowań runie z trzaskiem. Osoby pewne swego zdania mogą wysłuchać zdań przeciwnych, mogą dyskutować. Osoby takie mają swe argumenty, mogą je przedstawić, mogą wysłuchać innych argumentów i zmienić swoje zdanie, gdy te inne są lepszymi.
Popatrz na swą mamę od tej strony. To przestraszona kobieta.

45

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wielokropku,

ona sie smiertelnie boi mojego wyjazdu do Belfastu. Stad tyle klotni. Zwykle moglysmy w miare dyskutowac. Ale od kiedy nieco mniej chce ja dopuszczac do swojego gg, smsow i mysli to tym bardziej jest sfrustrowana.
Ale jako kobieta niby doswiadczona, dojrzala i powazna, matka polka nieomal, powinna umiec postepowac. A ona jest jak bomba tykajaca. Nigdy nie wiesz co spowoduje wybuch.
Przyszlam z pierdola, zczyms co wlasciwie nie jest tematem do awantury.
Skonczylo sie na wyzwiskach.
Wyszlo na to, ze :
a- nie mam swojego zdania wg niej
b- mam zdanie P.(bo przeciez to zlo wcielone)
c- jestem gowniara i nie mam w niczym doswiadczenia, nic nie wiem, a ona wie lepiej.

Brak pola do manewru. Zamiast wymiany zdan byla awantura.
Tak jakby mama przestala dostrzegac ze ja juz mam prawie 25 lat, ze skonczylam studia, ze mam tytul naukowy, ze wlasciwie wchodze w dorosle zycie(bo uwazam ze okres studiow to nawet nie przedsmak, tylko taka niewinna zabawa w osobe dorosla, co sprowadza sie do picia, egzaminowania i poznego wracania do domu).
Albo zauwaza tylko tak bardzo sie tego boi, ze woli mnie sprowadzic do pozycji dzieciaka bez zadnych doswiadczen i bez prawa do zdania innego niz jej.
Nie wiem.
Tu juz nie idzie dyskutowac, a to boli.
Napotkalam mur, chociaz ona uwaza ze to ona ten mur napotyka. Wszak powinnam myslec tak jak ona, sluchac jej mysli, ale podswiadomie chce bym akceptowala bez "Ale" jej uwag. Moje "ale" koncy sie jej nazywaniem mnie(przepraszam ale zacytuje) idiotka, kretynka, glupiomadra, glupia malpa, oraz zakonczeniem ze ja ponizam, ze nie szanuje jej, ze jestem okropna corka i ze nie jestem jak moja 30letnia siostra, ktora mowi mamie WSZYSTKO. (rozmawiaja pare razy na dzien, siostra dzwoni do mamy w trakcie pracy, po pracy rozmawia cala droge do domu, w domu wieczorem, jak jest na zakupach, jak ma kupic buty, jak ma kupic nie wiem...cokolwiek, jak pisze z tym swoim w necie ktorego naoczy nie widziala ale go kocha ze wzajemnoscia lol-i to ja jestem ta glupia...lol...)
Ogolnie powinnam byc jak moja siostra, stara panna.

Mi jest zal, ale wlasciwie mojej siostry. Jak wyjade to beda jeszcze blizej ze soba.

46

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Mylisz się.
Żadna "matka-Polka" nie potrafi dyskutować. Żadna.

Wszystko to, co napisałaś w ostatnim poście o swej matce potwierdza moją tezę. Ona tak bardzo się boi, że nie myśli racjonalnie. Z drugiej strony musi trzymać się takiego sposobu myślenia, bo gdyby sobie uświadomiła, że przez wiele lat żyła niezgodnie ze sobą, ze swymi marzeniami (bo miała je na pewno), to... aż strach myśleć.

Powiedz swej mamie, że ją kochasz (jeśli tak jest) i nie dyskutuj. Powiedz, że chcesz dla siebie jak najlepiej i będziesz dbała o siebie. A siostra, duża dziewczynka, podjęła decyzję o swym życiu. Być może kiedyś też będzie się broniła przed myślą, że mogła żyć inaczej.

47

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Masz racje. Ostatnio mi powiedziala , mowiac o tym jaki ja mialam wybor miedzy P a B, ze ona tez podjela decyzje nieodwolalna, i ja zaluje.
Czemu? Bo wybrala ojca nie wiedziac ze jest z rodziny alkoholikow. Bo teraz wie ze 10 lat cierpiala muszac naprowadzic ojca na sciezke panska. I nadal naprowadza.
Zaluje ze nie wybrala innego.
Boi sie mojego wyboru.
Tym bardziej ze P. jest z rodziny alkoholikow. Ale ja tez...o tym mama zapomina. Eh, szkoda ze nie mysli racjonalnie. Bardzo...kocham ja mocno, szanuje jak cholera, ale ona juz wszystko przestala zauwazac. Moze jak wyjade to sobie wszystko ulozy jakos...

48

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Niech ci zal siostry nie bedzie. Jej sie chyba taka sytuacja podoba skoro wydzwania po kilka razy na godzine smile
Ech po prostu przetrwaj do wyjazdu smile

49

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Jak zapomniała, to powtarzaj. Coś się do jej głowy i serca przedostanie.

Powodzenia. smile

50

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Mowie ile wlezie. I rani mnie tym, ze traktuje mnie jak klamce. sad

No zostaje mi jedynie mowic, apotem jedynie dotrwac do wyjazdu. I przetrwac wojne jak za 10 dni przyleci P.

Sadie przetrwam, bo ja chce z toba to wino wypic ^^i wiesz co wielokropku?
Glupio mi mowic ci per ty, bo jestes prawie w wieku mojej mamy....ale to mile ze chociaz Ty posluchasz i mi cos nieco wytlumaczysz.
*tula do serca*

51

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Jestem z wieloma osobami, dużo młodszymi od Ciebie na ty.
Mnie to w ogóle nie przeszkadza, jest to dla mnie rzecz zwyczajna.

Trzymaj się, kobieto.
Żyj swoim życiem.
I przytul do serca swą mamę. Ona bardzo tego potrzebuje, mimo że udawać będzie niezadowoloną.

52

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

ta wojna moze byc okropna. Zbieraj sily... Uprzedzilas tego mezczyzne ze moze byc niemilo?

53

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wielokropku, jak chceja przytulic to patrzy na mnie jak na wroga, odpycha i mowi ze nie ma ochoty.

Sadie: tak, wie. Nie wiem czy jest gotowy, ale gotuje sie. To rozsadny chlopak. Ale tez ma swoje zdanie. Mama bedzie wsciekla, wiec juz szukam nam hotelu na jego pobyt w polsce.
Bo jesli go wywali, ma u nas spac, to ja sie pakuje od razu i wracam z nim do Belfastu, przed swietami ktore chcialam pokojowo spedzic z rodzina.
Boje sie.

54 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2011-11-22 22:14:53)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Jeśli chcesz przytulić mamę, a ona się temu opiera, poproś by to ona Ciebie przytuliła, bo Tobie jest to potrzebne. Poproś, by to zrobiła dla Ciebie. Taki mały myk. tongue


Bliski kontakt fizyczny grozi rozsypaniem piramidy, o której wyżej napisałam. Lepiej trzymać się z daleka - tak myśli Twoja mama.

55 Ostatnio edytowany przez Imeow (2011-11-22 22:16:35)

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Haha, probowalam. Podchodzilam, mowilam, mamo moge sie przytulic? tu nastepowala roznej masci odmowna odpowiedz. Po chwili smutnej minki ja do mamy znowu, mamo przytulisz mnie, bo ja bardzo potrzebuje bys mnie przytulila...- odpowiedz najczesciej: zejdz mi z ekranu, nie mam ochoty cie tulic.

Edit: no i tak jak wyzej dopisalas- tego sie trzyma.
Jak zaczynala sie wczesniej tulic to miekla i zaczynala cicha rozmowe, ktora i tak konczyla sie kolejna klotnia. Kolo sie zamyka.

56

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

No hej, wiec sprawa wyglada tak:

Pawel przyjechal w sobote. Mama oczywiscie przed jego przylotem zrobila mi awanture ze wybieram z kim chce po niego jechac zamiast z nia. Byla sklocona mocno z ojcem wiec mocno w jej ego bilo to ze wolalam z nim jechac. Zrobila jednak mi taka sieczke z mozgu ze przeprosilam i ona pojechala ze mna.
Tryskala wspanialym humorem! Jak przyjechalismy to nie zauwazylam jednego-tego ze ona przybiera taktyke. Pilismy zajebiste piwa z Belfastu, chyba 4 obalilam, byla normalna rozmowa, troche powazniej ale taka luzna tematycznie. Mimo to bylo widac jak dostalam od Pawla maskotke Sticha ze mama chce ze mnie zrobic dzidzie. Chce pokazac ze jestem malym dzieckiem.
Nastepnego dnia przed obiadem odbyla sie rozmowa miedzy moja mama i nim. Za zamknietymi drzwiami. Ja wstepu nie mialam w ogole. Czulam sie tym upokorzona i zlekcewazona, ze mnie wylaczaja z rozmowy o mnie i mojej przyszlosci. Przyszla moja idealna starsza siostra i tez tam siedziala, a ja nie.
Ogolnie mama przybrala taktyke nie podwazania uczuc i decyzji Pawla, a moich. Chciala mu pokazac ze jestem niedojrzala emocjonalnie, ze nie doroslam do doroslego zycia, do rodziny i meza, dzieci etc. Potem powiedziala ze ona nie da mi poleciec, ze zabierze mi dowod osobisty. Uwaza ze jestem niestala w uczuciach i szybko w nim sie odkocham. Ze powinnismy sie spotykac co 2 miesiace na pare dni, bo wtedy naprawde poczuje ze kocham jak bede tesknic. I ogolnie ona mnie nigdzie nie pusci przed slubem.
No masakra. Powiedziala wczoraj tez Pawlowi, ze jesli ja nie zaczne z nia TERAZ rozmawiac jak ona chce, to potem bedzie juz za pozno i ona juz nie bedzie chciala. Inaczej mowiac, albo TERAZ albo nigdy. Pawel mowil: ale bedzie pani zawsze jej matka. Tak, bede ale nie bede chciala miec z nia kontaktow i z nia rozmawiac.
Ogolnie chodzi naburmuszona.

Pawel na wlasnej skorze przekonal sie jaka kategoryczna jest moja mama. Ona mu dala ultimatum na zasadzie: co 2 miesiace spotykanie sie, ty wracasz do Polski, bierzecie slub, ale nie za szybko bo uznam cie za gowniarza, tylko za jakies 2 lata i wtedy robcie co chcecie, chociaz i tak juz bedziecie w Polsce i nie wyjedziecie.

Nie wiem co ona chce osiagnac? Zniechecic Pawla? Sklocic nas dwie? Zatrzymac mnie w polsce sila, emocjami i chcac bym cierpiala? Jak ja mam wg niej dorosnac? Dojrzec do zwiazku itd? Mieszkajac z nia i zawsze bedac jej coreczka a nie osobna persona ktora stworzy wlasny zwiazek? Nie chodzi o to ze zawsze bede jej corka, ale o to ze ja przez to przy niej nigdy nie bede osoba dorosla, osoba dojrzala, matka wlasnych dzieci itd. Bede tylko...mala Iza, ktora do niczego nie dorosla.
Zalamka.

57

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Twoja mama zastosowała najzwyklejszy szantaż emocjonalny.

Zabranie dowodu osobistego i ograniczanie wolności jest niezgodne z prawem.

58

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiem o tym, ale co to zmienia skoro ona nie widzi swoich bledow i wad? Uwaza ze to ja zle robie, ze to ja sie gowniarsko zachowuje, ze to ja jestem ogniwem zla w tym domu, ze to ja ja ja ja. A ona biedna bedzie cierpiec i dostawac i obrywac za moje zle zachowanie i w ogole. Tu nie ma jej spojrzenia na siebie sama. Ona nie chce spojrzec na siebie krytycznie. Ani na moja starsza siostre ktora jest pieprzonym idealem. Tak idealnym ze od 10 lat samotnym, ledwo sie utrzymujacym i nie mogacym nmiec stalej pracy przez swoj pysk.

eh skonczy sie na tym ze wyjade sklocona z nia, tak jak ona sobie zyczy i przepowiada.
Wiem ze to co mowi jest karalne, ale co ja to obchodzi? Jak bedzie trzeba to mnie zwiaze. Takze jak 27 grudnia nie napisze ze wychodze z domu i lece to mozecie alarmowac policje. Bleh.

59

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Nikogo na siłę, wbrew jego woli, nie zmienisz.
Twoja mama podjęła już decyzję w swojej sprawie. Żyje tak, jak tego chce. Ma takie poglądy, które jej pasują.
Ty jesteś osoba dorosłą, może najwyższy już czas przestać walczyć i zabiegać o akceptację kobiety, która Cię urodziła i wychowała?

Powodzenia.

60

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiesz, malzenstwa za zamknietymi drzwiami bez obecnosci przyszlej panny mlodej ustalano w 18 chyba wieku. Coz to znaczy ze nie mialas wstepu? W koncu o tobie byla mowa. Ja bym wlazla mimo wszystko. Bo mamy juz 21 wiek, kobiety prawo glosowac i prawo robic kariere gdzie zechca. I co najwazniejsze kobieta ma prawo wziac za meza kogo chce. I kiedy chce. Nie mowie ze P nie chcesz ale po coz od razu takie kategoryczne nakazy stosowac? Narzucac wam kiedy sie macie widywac i na jakich warunkach. To jest dla mnie wrecz niepojete. A co jest dla mnie szokujace to fakt ze TY SIE NA TO ZGADZASZ! Jak zbity pies czekasz pod drzwiami, przepraszasz na najmniejsza oznake niezadowolenia, na tupniecie nozka pani matki robisz co ona chce. Kobieto masz 25 lat, dowod nie od wczoraj, prace i wlasne zarobki. Czemu sobie tak pozwalasz? Jak Wielokropek slusznie zauwazyla nikogo na sile nie zmienisz.
Ale mozesz zostac wladczynia swoich bledow. Mama stwarza twoj wizerunek jako osoby dziecinnej? Kup sobie lizaka i nos go po domu big_smile Na pytania z usmiechem odpowiadaj "Tak jestem dziecinna". Mama twierdzi ze jestes nieodpowiedzialna? Powiedz ze jestes w niechcianej ciazy i otworz butelke piwa big_smile
Jestes w sytuacji ze albo wybierzesz wlasne szczescie albo szczescie matki. Obys dokonala dobrego wyboru. Bo lepiej prosic o wybaczenie niz pozwolenie. Powodzenia

61

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

No nie do konca, juz nie skacze tak jak ona chce. A do pokoju wchodzilam. Ale mnie wypieprzano, wywalano. Takze coz. Konflikt z moja mama polega na tym, ze ja sie opieram jej zasadom, jej warunkom, a nie spelniam ich z pelna powagi poboznoscia i modlitwami do swietej matki teresy z kalkuty. smile
Przykro to stwierdzic ale probuje byc dorosla, ale mi ktos przeszkadza.
I coz, decyzja zapadla.
Sadie jakby co podam ci potem moj adres w razie czego bedziesz dzwonic na policje tongue

62

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Nie mogę uwierzyć w to, co napisałaś. Kobieta 25-letnia!

Imeow napisał/a:

(...)Przykro to stwierdzic ale probuje byc dorosla, ale mi ktos przeszkadza. (...)

Tu nie ma nic do próbowania. Osobą dorosłą się jest, albo nie. Niezależnie od metryki.

63

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Nie umiem tego wyrazic odpowiednimi slowami, moze powiem wiec inaczej: probuje dojrzec do zwiazku, malzenstwa, posiadania dzieci, ale trudno to osiagnac kiedy ciagle sie slyszy ze sie nie jest na to gotowym, ze sie do czegos nie dojrzalo i gdy ciagle sie jest traktowanym jak 15letnie dziecko. A im mocniejsza chce miec autonomie tym bardziej jestem gowniarzem. Jestem dorosla i samodzielna, ale tylko w granicach wyznaczonych przez mame. I to sie nie zmieni poki nie pozbede sie granic naddanych mi z zewnatrz.

64

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Jeżeli sama się wahasz i nie potrafisz odpowiedzieć na pytanie, czy jesteś dojrzałą osoba, to nie dziwi mnie postawa Twej mamy. Ona opisuje tylko to, co widzi. Ocenia zachowanie nie zaś Twoje zdanie.
Mogę mówić o sobie, że jestem księżniczka perską; od samego gadania nią się jednak nie stanę.

65

Odp: Uczestnicząca w życiu mama

Wiem o tym. Ale od gdybania na temat mojej niedojrzalosci na pewno nie dojrzeje.  I na pewno nie stworze niczego, jesli nie zaczne tego stwarzac.  Nie chodzi o to ze ja nie umiem powiedziec czy jestem dorosla czy nie. Ja sie nie waham. Wiem ile mam lat, wiem ze skonczylam studia i pora zyc doroslym zyciem. wiem o tym i staram sie uswiadomic o tym moja mame, ktora wchodzi w okres buntu. wink Jakkolwiek to brzmi.
Nie mam zadnych oporow przed odcieciem sie od mamy.

Posty [ 1 do 65 z 91 ]

Strony 1 2 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELACJE Z PRZYJACIÓŁMI, RELACJE W RODZINIE » Uczestnicząca w życiu mama

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024