Witam Was
mam taki w sumie "niewielki" problem wynikający z mojej własnej głupoty
mamy 3 maja, sesja się zbliża, wszystkie się zbliża, jestem na 3 roku a ja co? nie zaczęłam pisać pracy , mam marne 5 LINIJEK!!
zbieram się i zbieram, próbuje zacząć pisać, ale za nic nie mogę się zmusić, żeby w końcu coś sensownego skleić, tematu też nie mam trudnego, podoba mi się nawet ,no ale nie mogę..... ja nie wiem jak można być takim leniem
Powiedzcie mi moje drogie ( wiem , głupie pytanie ) , czy jak bym się jakimś cudem zawzięła, to jest to realne, aby zacząć pisać prace teraz i się obronić z końcem czerwca bądź na początku lipca, czy raczej jestem spisana już na wrzesień , no i jeszcze jak tu się zmotywować do tego pisania, kompletnie się skupić nie mogę:/
macie na lenia jakieś sposoby ? :)
tak, odłączenie internetu.
Myślę, że jeśli sama o sobie piszesz, że jesteś leniwa, to nie ma siły żebyś zdążyła do czerwca/lipca. Wybacz, ale tak to widzę. Jeśli podoba Ci się Twój temat, to dziwię się, że z samej ciekawości zgłębienia go nie zajęłaś się nim.
tak, odłączenie internetu.
Święta racja - to jedyne, co na mnie działa
Zielonooka - jak się zaweźmiesz, to dasz radę. Tylko musisz chcieć się zawziąć.
a ja autorkę rozumiem tez jestem leniwa przyklad? z pol roku temu mialam szukac pracy a nie zaczelam nawet, mimo ze studiuje zaocznie i mam kupeczasu, lenistwo wygralo... wiekszzosc ludzi nie lubi siedziec bezczynie w domu a ja potrafie tak calymi tygodniami ogladajac filmy i nie nudze sie
ale mimo wszysdtko lepiej zmobilizuj sie i postaw sobie cos jako motywacje, moze to pomoze
Wisława Szymborska
Truskaweczka - ja też ją rozumiem, bo jestem leniem nad lenie i też przeciągam wszystko na ostatnią chwilę, więc wiem, że czasem drastyczny "kop" jest jedyną możliwością zmobilizowania się.
Witam Was
mam taki w sumie "niewielki" problem wynikający z mojej własnej głupoty
mamy 3 maja, sesja się zbliża, wszystkie się zbliża, jestem na 3 roku a ja co? nie zaczęłam pisać pracy , mam marne 5 LINIJEK!!
zbieram się i zbieram, próbuje zacząć pisać, ale za nic nie mogę się zmusić, żeby w końcu coś sensownego skleić, tematu też nie mam trudnego, podoba mi się nawet ,no ale nie mogę..... ja nie wiem jak można być takim leniem
Powiedzcie mi moje drogie ( wiem , głupie pytanie ) , czy jak bym się jakimś cudem zawzięła, to jest to realne, aby zacząć pisać prace teraz i się obronić z końcem czerwca bądź na początku lipca, czy raczej jestem spisana już na wrzesień , no i jeszcze jak tu się zmotywować do tego pisania, kompletnie się skupić nie mogę:/
macie na lenia jakieś sposoby ?:)
Podziwiam hehehehe. Myślałam, że to ja jestem leniem Bo mam zaledwie nieco ponad 1,5 rozdziału.
A co do tematu. Skoro Ci się nie podoba, to mogłaś go zmienić
Szczerze to wątpię, żeby Ci się udała ta obrona w czerwcu. Chociaż zależy jakiego masz promotora. Napisać, to jesteś w stanie, ale jeśli masz wymagającego ambitnego promotora to pewnie będziesz to poprawiać jeszcze ze sto razy. A że promotor ma więcej podopiecznych to ciężko będzie dopchać się pewnie.
Mój promotor jest spoko, ale za każdym razem jak poprawię to co mi każe, to potem wynajduje inne błędy xDDD
Ale to pewnie wina tego, że to jego pierwszy raz i nie chce się za nas wstydzić
Moja koleżanka z kolei ma taką promotorkę, że nawet nie chce im sprawdzać dwóch pierwszych teoretycznych rozdziałów. Ale to jest profesorka, więc jej nikt nie podskoczy
W każdym razie, wyłącz komputer, przetnij kabel od neta hehe i leć do biblioteki pisać! Bo we wrześniu jak będziesz się bronić to będziesz mieć problem z dostaniem się na magisterkę...
Trzymam kciuki!

Witam do czerwca mam termin oddania i obrony pracy tak jak i ty.
Jeszcze wczoraj nie miałam nic napisanego dziś już się tworzy.
W zeszłym roku pisałam licencjat małżonka 60 stron w tydzień, potem anty plagiat poprawki i w trzy tygodnie praca była gotowa.
Jeśli tylko chcesz to dasz rade, w końcu jesteś Kobietą.
Ja w dwa tygodnie napisałam pracę magisterską, także zapewniam Cię, że spokojnie zdążysz napisać swoją i jeżeli masz normalnego promotora, to zdążysz się obronić pod koniec czerwca. Niestety sporo to zależy właśnie od promotora, który może Ci powiedzieć, że musisz mieć dużo poprawek, wtedy niestety najbliższym terminem może być wrzesień.
To nie dobrze. Czyżby ci nie zależało na obronie?
Praca w 2 tygodnie... wow... Ja swoje 200 stron pisałam rok, ale tak to jest, gdy się pisze o czymś, o czym jeszcze nikt nie napisał.
Trzeba się zmobilizować i do dzieła. Pozdrawiam

miałam identyczny problem. Lenistwo i myśl "przecież jeszcze do czerwca jest tyle czasu zdążę...". A tu co? Jest już prawie połowa czerwca. Prace oddawałam 3 razy i za każdym razem błędy, błędy, błędy i poprawki:/ i nie dosyć tego moim promotorem jest polonista i zarazem historyk, więc sobie wyobraźcie... W każdym bądź razie prace oddałam w środę już całą i ze wszystkim. Pisałam ją tak na prawdę tydzień jakby zliczyć wszystkie godziny, które na to poświęciłam i się udało:P dzisiaj odebrałam moją pracę. Fakt znowu mam błędy, które muszę poprawić, ale w poniedziałek oddaje ją na plagiat i obrona:)
także spokojnie jak się sama zmobilizujesz to napiszesz. Najlepiej jak postawisz sobie jakiś cel. Moją mobilizacją było to, że jak napisze to będę miała więcej czasu dla chłopaka i się udało:)
powodzenia życzę i trzymam kciuki:)
ZIELONOOKA napisz jak postepy w pisaniu pracy.
Praca w 2 tygodnie... wow... Ja swoje 200 stron pisałam rok, ale tak to jest, gdy się pisze o czymś, o czym jeszcze nikt nie napisał.
Nie wiem co sugierujesz, że jak piszę się na tematy, które już były, to niby łatwiej. Każda praca wymaga tyle samo poświecenia, myślenia, wczytania się w materiały źródłowe. Nikt nie dostaje "gotowca".
Ja też miałam temat, który wcześniej nie był ujęty w żadnej pracy, poniewaz zmienił się stan prawny rozważanej kwestii. Jedynym problem było zdobycie materiałow, bo nie było zbyt dużo publikacji na ten temat i to zajęło najwięcej czasu. A samo pisanie to kilka dni, jak się porządnie przysiądzie na tyłku.
A reszta, to zależy jak promotor widzi ten temat, ile ma uwag, ile poprawek trzeba zrobić. Jaka częstotliwość jest kontaktów z promotorem, czy łatwo się z nim spotkac, czy jest nieuchwytny. I na końcu, ile czasu przed obroną trzeba złożyć pracę.
Jeśli dziewczyna wzięła się do pracy, to jest szansa, że zdąży. Czasami jak człowiek ma nóż na gardle, to potrafi zdziałać cuda.
*Każdy z nas nosi w sercu wiele wilków, miłość, gniew, odwagę, strach...Przeżyją tylko te, które nakarmisz*
Ja jestem na etapie pisania pracy magisterskiej... jako że również odbywam praktykę to nie mam zbyt dużo czasy na pisanie pracy, ale staram się jak mogę. Na razie jestem na początku, ale jakoś muszę to ogarnąć. Pracę muszę mieć gotową do końca lipca... może uda mi się przeciągnąć na sierpień, bo mój promotor odpisuje wtedy jak mu się chce, albo co 2 tygodnie albo w ogóle... I jeszcze tak, że za wiele to mi nie pomaga... Zobaczymy jak mi to wszystko się uda... Ciężko jest przysiąść, ale jak mus to mus. Czas leci....
Nie wiem jak daleko masz na uczelnię, ale mi jak zależało na czasie, to brałam wolne i jechałam na dyżur, aby konkretnie mi powiedział co i jak. Oczywiście słyszałam, że nie ma czasu dla mnie, ale zawzięcie siedziałam, aż w końcu miał mnie dość i zapraszał na rozmowę. Zrób wszystko, aby obronić się najszybciej jak to możliwe, będziesz wtedy mogła korzystać z uroków lata, a tak zawsze na głowie będzie obrona.
*Każdy z nas nosi w sercu wiele wilków, miłość, gniew, odwagę, strach...Przeżyją tylko te, które nakarmisz*
ZIELONOOKA napisz jak postepy w pisaniu pracy.
smutna123 napisał/a:Praca w 2 tygodnie... wow... Ja swoje 200 stron pisałam rok, ale tak to jest, gdy się pisze o czymś, o czym jeszcze nikt nie napisał.
Nie wiem co sugierujesz, że jak piszę się na tematy, które już były, to niby łatwiej. Każda praca wymaga tyle samo poświecenia, myślenia, wczytania się w materiały źródłowe. Nikt nie dostaje "gotowca".
Ja też miałam temat, który wcześniej nie był ujęty w żadnej pracy, poniewaz zmienił się stan prawny rozważanej kwestii. Jedynym problem było zdobycie materiałow, bo nie było zbyt dużo publikacji na ten temat i to zajęło najwięcej czasu. A samo pisanie to kilka dni, jak się porządnie przysiądzie na tyłku.
A reszta, to zależy jak promotor widzi ten temat, ile ma uwag, ile poprawek trzeba zrobić. Jaka częstotliwość jest kontaktów z promotorem, czy łatwo się z nim spotkac, czy jest nieuchwytny. I na końcu, ile czasu przed obroną trzeba złożyć pracę.
Jeśli dziewczyna wzięła się do pracy, to jest szansa, że zdąży. Czasami jak człowiek ma nóż na gardle, to potrafi zdziałać cuda.
Nic nie sugeruje. Moim zdaniem jest po prostu trochę łatwiej, ponieważ są wzorce. U mnie np. kilka osób miało plan swojej pracy jako skrócony spis treści książki na dany temat. Ja zanim stworzyłam plan, co trwało 3 miesiące, musiałam się naczytać bardzo wiele aktów i komentarzy, a także przeprowadzić wstępne rozmowy z pewnymi osobami i z promotorem.
U mnie było tak, że promotor czytał pracę do momentu pierwszego błędu, w moim przypadku np. braku kropki lub przecinka. Zawsze przy oddaniu wyciągał linijkę i mierzył, czy są odpowiednie marginesy, odstępy pomiędzy wierszami, odpowiednie wcięcia. Oglądał i jeżeli praca mu się nie podobała wizualnie, nie było szans aby zaczął czytać. Gdy marginesy były nieodpowiednie, wcięcia etc.- również. Praca musiała być idealna. Ponadto miał swoją, jak dla mnie dziwną na początku, wizję przypisów oraz literatury. Zanim poprawiłam wszystko tak, aby zaczął w ogóle czytać, również minęło trochę czasu. Następnie, zanim przeczytał całą pracę też minęło sporo czasu, bo jak pisałam do pierwszego błędu. Pierwszy raz doczytał do 20 strony, następnie do 50 itd.
Miałam podobnie, również na 3 miesiące przed złożeniem zmienił się stan prawny. Nie dość, że nie było żadnych książek to jeszcze te zmiany. Ja pisałam długo, ponieważ miałam do pracy pewnego rodzaju badania. Trochę to dziwne, ponieważ miałam temat ściśle prawny, a to badanie było w ramach urozmaicenia. Ponadto w pracy było wiele moich komentarzy odnośnie tematu. Przeprowadziłam wiele rozmów z właściwymi dla mojego tematu osobami, ze względu na ich stanowiska pracy. Długo pisałam, ale dzięki temu miałam pracę jaką chciałam mieć. Wprowadziłam swoją wizję w życie i choć myslałam, że praca będzie krótka, wcale nie jest, a co więcej mogłabym ją nadal rozwijać.
Wiem, że jest możliwość napisania prace w tak krótkim czasie, miałam takie osoby na roku, gdyby były u mnie na seminarium, nie broniłyby się w terminie ze względu na wymogi mojego promotora. Natomiast, ja znając siebie najlepiej już bym się nie podjęła. Mam tak dziwnie, że jak się za coś nie wezmę z odpowiednim wyprzedzeniem to potem jestem już tak zdenerwowana, że nie mogę działać.
Powodzenia!

Trafiłem przypadkiem na ten temat, a że nic nie stracił on na aktualności, bo wielu ludzi ma problem z odkładaniem na później, więc odświeżam Całkiem możliwe, że cierpisz na prokrastynację. Często dotyka ona ludzi zdolnych, perfekcjonistów. Wiem coś o tym bo miewam z tym problemy i tak naprawdę można to pokonać, choć czeka Cię ciężka praca
Odcięcie neta nic nie da, bo i tak znajdziesz powody, dla których nie napisać tej pracy
Chyba, że nie jest jeszcze tak źle.
Jeżeli chcesz szybszych efektów, to na pewno pomocna będzie wizyta u psychologa. Rozmowa z nim, zobowiązanie się przed kimś kto ma autorytet że zminiemy swoje zachowanie na pewno wszystko przyspieszy. Samemu też można, ale raczej potrwa to zdecydowanie dłużej.
Mózg nas sprytnie oszukuje: wiemy, że powinniśmy coś zrobić, zdajemy sobie nawet powagę z konsekwencji niewykonania czegoś, ale w perspektywie dłuższego czasu jaki mamy aby to wykonać będziemy się oszukiwać, że spokojnie zdążymy, więc narazie zajmiemy się czymś przyjemniejszym Ja tak odwlekałem swoją pracę licencjacką, na szczęście zdążyłem dokończyć zaczętą już dużo wcześniej w czerwcu i wtedy też szczęśliwie ją obronić
17 2012-03-11 14:23:02 Ostatnio edytowany przez sweil (2012-03-11 14:23:46)
Myślę, że to nie prokrastynacja tylko czyste lenistwo
Ja też zawsze wszystko odkładałam na później, szczególnie na studiach Z tego powodu zapisałam się do wymagającego promotora, u którego nie było żadnych wymówek, dawał konkretne terminy na oddawanie kolejnych rozdziałów pracy i każdy musiał tego przestrzegać. Skutki super - prace miałam już w marcu sprawdzoną i gotową, gdzie większość w tym czasie nie miała nawet napisanego pierwszego rozdziału. Choć nie powiem w międzyczasie miałam chwile podłamania i wielkiego narzekania - jednak dałam radę. Czasami jest potrzebna taka przymusowa mobilizacja
18 2012-04-19 12:26:41 Ostatnio edytowany przez Anemonne (2012-12-17 19:17:03)
W takiej sytuacji to najszybszym rozwiązaniem jest szukanie pomocy. Można spróbować spam to pomogą zredagować pracę. Ale na o pisaniu jednak zawsze trzeba wcześniej pomyśleć, aby później się nie martwić.
Myślę, że to nie prokrastynacja tylko czyste lenistwo
Nie zgadzam się. To nie lenistwo. Jakbyś miała gorszego promotora który nie motywuje i byś pracy nie napisała to byś była leniwa, a jak promotor motywował to nie jesteś?
Zgadzam się z Matt87 - problemy motywacyjne, prokrastynacja, to problem wielu osób, a szczególnie (paradoks) perfekcjonistów. Takie osoby zresztą na pewno nie kupią od kogoś gotowej pracy magisterskiej.
Dziś jest wiele poradni które oferują pomoc psychologiczną czy coaching - pomagają pójść do przodu z pracą, wyznaczyć sobie harmonogram, no i dowiedzieć się co jest przyczyną "niepisania"
Tak naprawdę robią to, co powinni robić promotorzy...
20 2014-04-25 22:22:29 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2014-04-25 22:25:11)
Zawsze masz taka opcje, aby powierzyc napisanie pracy jakiejs firmie....
Skoro sa takie mozliwości a spedza ci to sen z powiek..... czemu nie.....
jest teraz tyle tego.... ale pamietaj- zaufaj tylko tym, ktorzy maja juz jakas renome na rynku!
Z doswiadczen znajomych moge ci polecic np.... spam
Zawsze masz taka opcje, aby powierzyc napisanie pracy jakiejs firmie..
.... czemu nie.....
Czemu nie? Może dlatego, że ma to być samodzielna praca?
Myślenie też ma komuś powierzyć?
Mam alergię na takie rady