Zaczynają mieć coraz większy wpływ na modę, którą widać wokół nas, kreują nowe trendy, nie tworzą dla gwiazd, ale nadają styl zwykłej ulicy, zdobywają sławę, należąc do społeczności internetowej. Szafiarki, bo o nich mowa- to nowe społecznie zjawisko, które od pewnego czasu zaczyna cieszyć się coraz większą popularnością. Ta nowa społeczność od kilku lat opanowuje sieć, dziewczyny wymyślają własne stylizacje, robią zdjęcia i wstawiają w swoje blogi. Ciuchy nie pochodzą od znanych projektantów, wielkich marek, ale są wyszukane w second handach, na aukcjach internetowych czy na przecenach wielkich sieciówek handlowych. Słychać o nich coraz głośniej i kto wie czy za kilka lat nie będzie to główny nurt w świecie tzw. miejskiej mody.
W ostatnim numerze ,,Olivii? czytamy: ,,W przeciwieństwie do trendów kreowanych przez wielkich dyktatorów mody propozycje szafiarek są bardziej do noszenia na co dzień i dostępne dla wszystkich kobiet. Bo szafiarka to sąsiadka zza ściany, koleżanka ze szkoły, z pracy. W Polsce jest ich ponad 400, a na ich strony co miesiąc wchodzi kilka milionów internautów.?
I dalej: ,,Ta mania rozpoczęła się w Stanach Zjednoczonych zaledwie trzy lata temu. 15-letnia Amerykanka Cory Kennedy, buntownicza nastolatka ubierająca się ekstrawagacko, postanowiła prezentować w sieci swój styl. Jej chłopak fotografował te przebieranki, a zdjęcia zamieszczali w internecie. Zyskali wielką popularność. Zainspirowali i namówili do zabawy w modę rzesze kobiet na całym świecie. Pierwszy polski blog o ubraniach założyła dziewczyna, która przedstawia się jako Ryfka. Nazwała go Szafa Sztywniary i tam też pojawiła się pierwszy raz nazwa ,,szafiarki?."
Wielką modę tworzą sztaby stylistów, kreatorów, a modę w sieci szafiarka tworzy sama, każda z nas może nią zostać. Ważne, aby uderzyć w gust ulicy, posiadać wyczucie smaku, styl, a przede wszystkim chcieć i bawić się modą.
Mnie osobiście bardzo podoba się ten trend, idea szafiarek. Kobiety, które bawią się tym, co robią, mają pomysł na siebie i postanawiają się nim podzielić, jednocześnie tworząc z tego pasję, sposób na nudę i inspirację dla ulicy.
A co Wy o tym myślicie? Zachęcam do dyskusji.