Hej. Postaram się o tym opowiedzieć w skrócie. Związałam się z mężczyzną, dogadywaliśmy się, na codzien tworzymy całkiem fajna parę. Po kilku latach oświadczył się. Cieszyłam się. Jednak kilka rzeczy które wydarzyły się potem wprawiają mnie w wątpliwości. Nie od dziś wiem że ma problemy z zazdrością która na początku dobrze urywał. Teraz zrobiło się to mocno uciążliwe (tym bardziej że ja byłam kiedyś w takim związku, wiem czym to pachnie). Niestety, skłamałam go. Bałam się jego reakcji. W jednej sekundzie zaprzeczyłam prawdzie a w drugiej sekundzie powiedziałam prawdę, przez co straciłam jego zaufanie, zaczęło się przeglądanie telefonu, kłótnie, wypominanie. Było mi bardzo źle z tym obiecałam poprawę i nie mam już nic do ukrycia. Sprawa powoli ucicha chociaż głupie komentarze zazdrosne mnie dobijają.
No i temat ślubu.
Nawet nie sam w sobie temat ślubu ale co po ślubie. Dla mnie prosta sprawa, mieszkanie na swoim bo mamy swoje miejsce bez rodziców, ciasne ale własne.
Ale! Mój narzeczony już ma obgadany temat z mamusią no i najlepiej by było jakbym się wprowadziła do nich. Nie zgadzam się kategorycznie. Przez co jestem najgorsza. Niedawno zachorował. Kupił leki które mu poleciłam. Przeszło mu ale kiedy zapytałam czy jeszcze bierze powiedział że nie bierze bo mama mu powiedziała żeby już nie brał to już nie bierze. Takie nic ale załamałam się. Mysle poważnie nad tym wszystkim.. mam takiego doła ostatnio..
- Jack Sparrow
- Net-facet
- Nieaktywny
Z takimi ludźmi nie da się niczego zbudować. Możesz podziękować jego mamusi, że wychowała pizdę tak wielką, że można wsadzić obie ręce i zaklaskać na dokładkę.
Przez to wszystko mam tylko wątpliwości.
Przez to wszystko mam tylko wątpliwości.
Jak teraz masz wątpliwości, to co tu mówić później.
Rozumiem, że jesteście ze sobą kilka lat i nie mieszkacie razem? Jeśli tak, to powinnaś postawić sprawę jasno, że jeżeli myśli o ślubie, to najpierw powinien z tobą zamieszkać. Wtedy byś mogła jeszcze bardziej ocenić czy jest wam po drodze.
Dobrze nie rokuje ta relacja.
Nie wycbodz za mąż bez pomieszkania razem. Twoj facet jest niepewny. Zobaczysz czy mamusia rządzi czy Wy bo na chwilę obecną troche śmierdzi "mamisynkiem"
- Salomonka
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Hej. Postaram się o tym opowiedzieć w skrócie. Związałam się z mężczyzną, dogadywaliśmy się, na codzien tworzymy całkiem fajna parę. Po kilku latach oświadczył się. Cieszyłam się. Jednak kilka rzeczy które wydarzyły się potem wprawiają mnie w wątpliwości. Nie od dziś wiem że ma problemy z zazdrością która na początku dobrze urywał. Teraz zrobiło się to mocno uciążliwe (tym bardziej że ja byłam kiedyś w takim związku, wiem czym to pachnie). Niestety, skłamałam go. Bałam się jego reakcji. W jednej sekundzie zaprzeczyłam prawdzie a w drugiej sekundzie powiedziałam prawdę, przez co straciłam jego zaufanie, zaczęło się przeglądanie telefonu, kłótnie, wypominanie. Było mi bardzo źle z tym obiecałam poprawę i nie mam już nic do ukrycia. Sprawa powoli ucicha chociaż głupie komentarze zazdrosne mnie dobijają.
No i temat ślubu.
Nawet nie sam w sobie temat ślubu ale co po ślubie. Dla mnie prosta sprawa, mieszkanie na swoim bo mamy swoje miejsce bez rodziców, ciasne ale własne.
Ale! Mój narzeczony już ma obgadany temat z mamusią no i najlepiej by było jakbym się wprowadziła do nich. Nie zgadzam się kategorycznie. Przez co jestem najgorsza. Niedawno zachorował. Kupił leki które mu poleciłam. Przeszło mu ale kiedy zapytałam czy jeszcze bierze powiedział że nie bierze bo mama mu powiedziała żeby już nie brał to już nie bierze. Takie nic ale załamałam się. Mysle poważnie nad tym wszystkim.. mam takiego doła ostatnio..
Kłamstwo nigdy nie popłaca, a ty go okłamałaś. Jakoś mało na ten temat napisalaś, oprócz tego że żałujesz i obiecałaś poprawę...
Dziewczyno.. Jeśli się kogoś okłamuje, to nie można przyjąć że przeprosiny załatwią sprawę. Moim zdaniem trafiłaś na kogoś kto po prostu nie umie przebaczać i to słabo rokuje.
Dla ciebie powinno się to zakopać pod dywan i żyć dalej jakby nigdy nic się nie stalo. Tylko że stało się...
Biorąc pod uwagę resztę historii, powiem tak; Wiej!
Związek należy uznać za stracony i to nie tylko twojego faceta wina.
- JohnyBravo777
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Osiolonka znowu sie radia ma ryja nasluchala xD
W ogole nie ma sensu dalej zyc autorko, Jezus dal Ci szanse a Ty oklamalas, zyebalas i teraz niezaleznie od wszystkiego pojdziesz do Lucka na barbekiu.
- Samba
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
Nevermind147
No już jest gównianie, co dopiero potem. Chyba bym się ewakuowała zarówno przez twoją zdradę jak i przez jego maminsyństwo.
Przede wszystkim co znaczy nadszarpnęłam jego zaufanie? Jest zazdrosny ok ale do czego doszło? Wkleiłaś jakiemuś facetowi serduszko na insta czy zdradzałas?
10 2025-06-22 16:10:17 Ostatnio edytowany przez wieka (2025-06-22 16:11:02)
Przede wszystkim co znaczy nadszarpnęłam jego zaufanie? Jest zazdrosny ok ale do czego doszło? Wkleiłaś jakiemuś facetowi serduszko na insta czy zdradzałas?
Autorka pisała, że go okłamała, a zaraz potem powiedziała prawdę, nie ma specjalnie znaczenia co to było, bo on jest generalnie zazdrosny.
Bert44 napisał/a:Przede wszystkim co znaczy nadszarpnęłam jego zaufanie? Jest zazdrosny ok ale do czego doszło? Wkleiłaś jakiemuś facetowi serduszko na insta czy zdradzałas?
Autorka pisała, że go okłamała, a zaraz potem powiedziała prawdę, nie ma specjalnie znaczenia co to było, bo on jest generalnie zazdrosny.
Są kłamstwa i klamstewka grzeszki i grzechy. Wolałbym wiedziec o czym mówimy.
Może sie z kims przespala a może pożyczyła komus ksiazke ale bala sie powiedziec prawdę bo facet zazdrośnik. To jednak inne wagi problemu
wieka napisał/a:Bert44 napisał/a:Przede wszystkim co znaczy nadszarpnęłam jego zaufanie? Jest zazdrosny ok ale do czego doszło? Wkleiłaś jakiemuś facetowi serduszko na insta czy zdradzałas?
Autorka pisała, że go okłamała, a zaraz potem powiedziała prawdę, nie ma specjalnie znaczenia co to było, bo on jest generalnie zazdrosny.
Są kłamstwa i klamstewka grzeszki i grzechy. Wolałbym wiedziec o czym mówimy.
Może sie z kims przespala a może pożyczyła komus ksiazke ale bala sie powiedziec prawdę bo facet zazdrośnik. To jednak inne wagi problemu
Dużej wagi na pewno nie były, ale dziewczyna bała się powiedzieć w pierwszej chwili, to samo daje do myślenia.
Bo zazdrośnikowi powiedzieć prawdę źle, nie powiedzieć też źle, tak myślę.
- Jack Sparrow
- Net-facet
- Nieaktywny
Bert44 napisał/a:Przede wszystkim co znaczy nadszarpnęłam jego zaufanie? Jest zazdrosny ok ale do czego doszło? Wkleiłaś jakiemuś facetowi serduszko na insta czy zdradzałas?
Autorka pisała, że go okłamała, a zaraz potem powiedziała prawdę, nie ma specjalnie znaczenia co to było, bo on jest generalnie zazdrosny.
Serio?
Mogła skłamac o swojej wadze lub wieku - spoko. Pierdoła.
Ale mogła też skłamać np co do pracy w burdelu.
- Ela210
- Przyjaciółka Forum
- Nieaktywny
też uważam że ma znaczenie co to za kłamstwo, na jaki temat.
co do mieszkania z Mamą to zależy jaka Mama. Mama która się trzyma na dystans od zwiazków syna i szanuje jego partnerkę, a co innego tka co nie ma własnego życia.
Co innego wielki dom, gdzie sobie nie przeszkadzają, a co innego małe mieszkanie ze wspólną kuchnią.
za mało informacji.
ile zarabiają, gdzie będą mieszkać- jak rozumiem nie mieszkają razem i nigdy nie mieszkali przez parę lat znajomosci, zastanawiam się na ile taka znajomośc jest bliska.
mieszkanie za wszelką cenę na swoim ledwo wiążąc koniec z końcem w biedzie i ciasnocie?
za duzo lat mam by nie widzieć w tym problemów.
mam trochę wrażenie, że autorka nie szanuje narzeczonego i słabe mają porozumienie.
co do kłamstw to jestem na nie.nawet małych.
15 2025-06-28 02:38:37 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2025-06-28 02:40:12)
- Priscilla
- Przyjaciółka Forum
- Aktywny
Jak najbardziej ma znaczenie czego dotyczyło rzeczone kłamstwo, bo trudno mi uwierzyć, że jakieś drobne kłamstewko z automatu zburzyło jego zaufanie do Ciebie.
Oczywiście istnieje też opcja, że jest patologicznym zazdrośnikiem, ale wtedy zazdrość najczęściej pozbawiona jest konkretnych podstaw.
To musiałabyś nam po prostu przybliżyć.
Nawet nie sam w sobie temat ślubu ale co po ślubie. Dla mnie prosta sprawa, mieszkanie na swoim bo mamy swoje miejsce bez rodziców, ciasne ale własne.
Ale! Mój narzeczony już ma obgadany temat z mamusią no i najlepiej by było jakbym się wprowadziła do nich. Nie zgadzam się kategorycznie. Przez co jestem najgorsza. Niedawno zachorował. Kupił leki które mu poleciłam. Przeszło mu ale kiedy zapytałam czy jeszcze bierze powiedział że nie bierze bo mama mu powiedziała żeby już nie brał to już nie bierze. Takie nic ale załamałam się. Mysle poważnie nad tym wszystkim.. mam takiego doła ostatnio..
Ty masz swoją wizję, on swoją, problem w tym, że on w swojej prawdopodobnie widzi trójkąt, czyli Was dwoje i jego matkę, a to wróży problemy.
Jedyne, co może pomóc Ci podjąć właściwą decyzję jest wspólne zamieszkanie jeszcze przed ślubem i uważne przyjrzenie się jego relacji z rodzicielką.
Swoją drogą jesteście ze sobą już długo (tak zrozumiałam) - wcześniej nic Cię w tej kwestii nie zaniepokoiło?
