Idzie ślub, a ja mam wątpliwości - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 44 ]

Temat: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Cześć,

od pewnego czasu targają mną wątpliwości, co dalej z moim związkiem.
Nasilają się bo z jednej strony idzie ślub i sporo poważnych zobowiązań, a z drugiej strony sam nie wiem czy faktycznie do siebie pasujemy.
Życie codzienne pokazuje, że pewne problemy narastają i niewiele się z tym zmieni.

O nas:
Ja: 28 lat, ona 31 lat.
Jesteśmy razem 19 miesięcy.
Mieszkamy razem od 12 miesięcy.
Oświadczyłem się po 11 miesiącach od poznania.
Pod koniec roku planowany jest ślub.

Poznanie:
Związek z rodzaju tych szybko się rozwijających.
Ja: to moja pierwsza dziewczyna (na każdym polu relacji damsko-męskich).
Jak miałem 26 lat to zacząłem się w końcu rozglądać i po pewnych niewypałach, to w końcu poznałem tę po 9 miesiącach szukania, z która udało się coś stworzyć.
Ona: przede mną była w dwóch związkach (łącznie 8 lat).
Pierwszego facet rzuciła z racji notorycznych zdrad, drugiego z nieporadności życiowej, leserstwa, etc. Ze mną się poznała 3 tygodnie po tamtym zerwaniu. Stąd czasem się zastanawiam, czy nasz związek to nie była pewna forma odbicia związkowego czy przygody, ale z której wyszło coś na poważne.
Początkowo był to związek na odległość. Intensywny kontakt (facebook / telefon) codziennie. Pierwszy pocałunek po 2 tygodniach, seks po miesiącu. Każdy weekend w wspólnie, w rozjazdach, raz u mnie, raz u niej.
Po 6 miesiącach się wyprowadziłem do jej miasta, znacznie przebudowałem życie (praca, nowe środowisko) i zamieszkaliśmy razem.

Problemy i spory:
Nie ukrywam, że niby wiele nas łączy, ale wiele dzieli. I zastanawiam się czy ta druga sfera się nie rozrasta. Tym bardziej, jak człowiek "trzeźwieje z miłości" i spogląda na pewne sprawy już z dystansem.
Ja jestem konserwatystą, człowiekiem dość zdystansowanym, raczej niepotrzebującym wielu znajomych, trochę samotnikiem, sporo pracującym, nastawionym na bogacenie. Jestem też trochę zgorzkniały życiem i zniechęcony postawą ludzi dookoła. Świat dookoła siebie mam mocno uporządkowany. Nie lubię wydawać zbędnie pieniędzy, robić pokazówki dla ludzi.
Ona niby nowoczesna kobieta, trochę feministka, raczej potrzebująca towarzystwa (choć w rzeczywistości gardząca ludźmi), dużo mówiącą, a mało robiącą, o słomianym zapale. Do tego bałaganiara na każdym polu (dom, praca, życie osobiste też). Wszystko na zasadzie jakoś to będzie, byle jak i na ostatnią chwilę. Jest trochę rozrzutna (tzn. na pokaz, wydawać jak się wyjdzie z domu ze znajomymi, a w domu biedować i skąpić). Ciągła potrzeba odczuwania prestiżu i bywania w drogich miejscach.

Mam dwie prace, pracuję zwykle po 10h dziennie, plus czasem w weekendy. Regularnie w rozjazdach pomiędzy dwoma miastami. Zarabiam 11500 netto miesięcznie.
Ona pracuje w jednym miejscu, zwykle 8h dziennie, czasem jak ma nawał, to odrabia przez weekend pracując zdalnie. 3600 netto.
Pracujemy w tej samej działce.

Po ślubie kupujemy mieszkanie na kredyt. A właściwie to ja kupuję, bo mam na tyle gotówki by pokryć wkład i cześć ceny. Jej oszczędności to może ledwo 10000 pln.

Przed wspólnym zamieszkaniem były pewne problemy, czasem drobne kłótnie, ale raczej dotyczące spraw ambicjonalnych, trochę postrzegania świata czy naszych odmiennych poglądów.
Od czasu wspólnego zamieszkania jest trochę inaczej:
- spory o podział obowiązków domowych:
właściwie to na mojej głowie w całości (śmieci, pranie, prasowanie, mycie garnków, odkurzanie, zakupy i codzienne porządki), ona posprząta z rzadka raz na dwa tygodnie, cośtam poukłada, zrobi obiad może raz w tygodniu (zawsze to samo), a najlepiej jak pójdziemy na mój koszt do restauracji;
na inicjatywę z jej strony nie mam co liczyć: nigdy nie wyprasowała mi koszuli, czy zrobiła prania; jak zrobi np. herbatę to raczej na odwal (typu wyciągnie szklankę i wstawi wodę, resztę już mam zrobić sam);
na zakupy dawniej chodziliśmy razem, obecnie to już sama pójdzie głownie po chipsy i wino/piwo; jak poproszę o kupienie czegoś to raczej z łaski
w domu po pracy to głownie ogląda seriale, śmieci, a z drugiej strony domaga się czystości (sporo mieliśmy kłótni o pranie, typu że to nienormalne że piorę dwa razy w tygodniu i jeszcze bezczelnie suszę na jej widoku)

-priorytety życiowe i rodzinne:
tutaj też pewne zgrzyty mamy;
jeśli o dzieci idzie to z racji naszego wieku spodziewam się, że raczej będę musiał mieć wcześniej dziecko, niż sądziłem; u niej to nie wiadomo kiedy, raz że rodzić za 2-3 lata, raz że po 35 roku życia, raz bliżej 40, bo przecież medycyna idzie naprzód i nie ma co się wad ciąży obawiać, a poza tym teraz wielką karierę robi i dziecko będzie problemem przed 40;
dziewczyna ma też dziwaczne poglądy na facetów, o ile rozumiem że to zawód po poprzednich związkach, ale ciągłe wysłuchiwanie, że każdy facet to pasożyt, nierób i wykorzystywacz już mi zbrzydło; generalnie jej zdaniem ze związku tylko faceci mają korzyści, a kobiety same straty (ale płaca tę cenę przez instynkt macierzysty); małżeństwo to głownie dla celów majątkowych, tylko wspólność majątkowa, bo kobiecie należy się polowe majątku wspólnego, że facet jej marnuje najlepsze lata życia, itd.;
do tego dochodzą dogryzki typu, że w sumie to do jej życia nic nie wniosłem;
obecnie jest strasznie sfrustrowana poziomem swoich zarobków i szuka nowej pracy; w kółko słyszę tylko, że w swojej nic nie robię, w ogóle jestem nieogarem życiowym, płacą mi za patrzenie się w ścianę,mam szczęście no i jako facet jestem sztucznie promowany przez szowinistyczne środowiska; ona natomiast jest wielce wykształcona, jej praca jest super istotna, bo przecież prestiżowa, robi karierę (tylko, że kiepsko płacą...) i gdyby nie wszyscy źli mężczyźni, politycy i nie wiadomo kto jeszcze to na pewno by zrobiła wielką karierę; i tak w kółko

wymowne jest, że ślub organizowany jest przeze mnie i przyszłą teściową, ona głownie marudzi na wszystko, że drogo, po co ten ślub, po co goście, a w ogóle to mają być ładne zdjęcia; całą imprezę najlepiej zorganizować tak, żeby miała ładne zdjęcia

Ja w ten związek ciągle jestem zaangażowany i zakochany, a z drugiej strony to od jakiegoś czasu zaczynam dostrzegać pewne ochładzanie relacji.

Znacznie więcej mogę tutaj napisać, ale zaraz by opowiadanie wyszło.
Odnoszę wrażenie coraz częściej, że to trochę księżniczkowaty typ. Zastanawiam się, jak to będzie gdy pojawi się dziecko albo zmieni w końcu pracę na lepiej? Tzn. czy zwyczajnie się sytuacja nie pogorszy, skoro obecnie wygląda to jak wygląda.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

A co w niej kochasz?

3

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Ela210 napisał/a:

A co w niej kochasz?

Sam się nad tym zastanawiam.
Dla mnie to związek wywołujące wielkie, ale skrajne emocje (od milości po złość). Może dlatego, że pierwszy i jedyny znany. Może trochę przeznaczenia, może trochę z przypadku.

Za co kocham? Za tę lepszą część osobowości i mimo wszystko sporą pulę wspólnych punktów. Podobne pochodzenia, doświadczenia, spojrzenia na pewne rzeczy, poczucie humoru, zainteresowania. A poza tym też mi zwyczajnie jest dobrze.
Chociaż rośnie ta druga, gorsza strona, która budzi wątpliwości.

4 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-04-09 01:03:01)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
hubertus123 napisał/a:

Zarabiam 11500 netto miesięcznie.

hubertus123 napisał/a:

Ona niby nowoczesna kobieta, trochę feministka, raczej potrzebująca towarzystwa (choć w rzeczywistości gardząca ludźmi), dużo mówiącą, a mało robiącą, o słomianym zapale. [...]Jest trochę rozrzutna (tzn. na pokaz, wydawać jak się wyjdzie z domu ze znajomymi, a w domu biedować i skąpić). Ciągła potrzeba odczuwania prestiżu i bywania w drogich miejscach.

hubertus123 napisał/a:

Po ślubie kupujemy mieszkanie na kredyt. A właściwie to ja kupuję, bo mam na tyle gotówki by pokryć wkład i cześć ceny.

hubertus123 napisał/a:

generalnie jej zdaniem ze związku tylko faceci mają korzyści, a kobiety same straty (ale płaca tę cenę przez instynkt macierzysty); małżeństwo to głownie dla celów majątkowych, tylko wspólność majątkowa, bo kobiecie należy się polowe majątku wspólnego, że facet jej marnuje najlepsze lata życia, itd.;
do tego dochodzą dogryzki typu, że w sumie to do jej życia nic nie wniosłem;

Z tego co opisałeś to twoja dziewczyna to chciwa feministka nieposiadająca żadnych uczuć, która chce Cię po prostu doić.
Jeśli nie jesteś trollem to pogoń toto w cholerę niech szuka frajera gdzie indziej.

5

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
hubertus123 napisał/a:

Odnoszę wrażenie coraz częściej, że to trochę księżniczkowaty typ. Zastanawiam się, jak to będzie gdy pojawi się dziecko albo zmieni w końcu pracę na lepiej? Tzn. czy zwyczajnie się sytuacja nie pogorszy, skoro obecnie wygląda to jak wygląda.

postaram się po kolei skomentować każdy cytat, mam nadzieję że będzie pomocne

hubertus123 napisał/a:

Pierwszego facet rzuciła z racji notorycznych zdrad, drugiego z nieporadności życiowej, leserstwa, etc

pierwszy powód zerwania uzasadniony, przy drugim miałbym duże wątpliwości (chociaż warto docenić szczerość - dziewczyna nawet nie ma obowiązku tłumaczyć się z tego) bo sam jestem nieporadny i przewidywałbym, że w przyszłości podobny powód może dotyczyć mnie. Nie byłoby też sensu narażać dziewczynę na takie same negatywne uczucia, jakich doświadczała wcześniej. Ty jednak wyglądasz na radzącego sobie, więc powinno być ok

hubertus123 napisał/a:

Ze mną się poznała 3 tygodnie po tamtym zerwaniu. Stąd czasem się zastanawiam, czy nasz związek to nie była pewna forma odbicia związkowego czy przygody, ale z której wyszło coś na poważne

jeśli wyszło coś na poważnie, to czy ma znaczenie jakie było podłoże? jeśli nawet ona sądziła że to przygoda, a potem zmieniła zdanie, to chyba znaczy że jest przyjaźnie do Ciebie nastawiona?

hubertus123 napisał/a:

Ja jestem konserwatystą, człowiekiem dość zdystansowanym, raczej niepotrzebującym wielu znajomych, trochę samotnikiem, sporo pracującym, nastawionym na bogacenie. Jestem też trochę zgorzkniały życiem i zniechęcony postawą ludzi dookoła. Świat dookoła siebie mam mocno uporządkowany. Nie lubię wydawać zbędnie pieniędzy, robić pokazówki dla ludzi.

no dobrze, dużo pozytywnych cech które nie powinny kolidować z udanym życiem w związku

hubertus123 napisał/a:

Ona niby nowoczesna kobieta, trochę feministka, raczej potrzebująca towarzystwa (choć w rzeczywistości gardząca ludźmi), dużo mówiącą, a mało robiącą, o słomianym zapale. Do tego bałaganiara na każdym polu (dom, praca, życie osobiste też). Wszystko na zasadzie jakoś to będzie, byle jak i na ostatnią chwilę. Jest trochę rozrzutna (tzn. na pokaz, wydawać jak się wyjdzie z domu ze znajomymi, a w domu biedować i skąpić). Ciągła potrzeba odczuwania prestiżu i bywania w drogich miejscach.

jeśli tak lubi żyć, to jest to jej życie i jej sprawa, gardząca ludźmi - z Tobą jakoś jest więc prawdopodobnie musi mieć dobre zdanie o Tobie a chyba to najważniejsze. Organizacji czasu można się nauczyć

hubertus123 napisał/a:

Mam dwie prace, pracuję zwykle po 10h dziennie, plus czasem w weekendy. Regularnie w rozjazdach pomiędzy dwoma miastami. Zarabiam 11500 netto miesięcznie.
Ona pracuje w jednym miejscu, zwykle 8h dziennie, czasem jak ma nawał, to odrabia przez weekend pracując zdalnie. 3600 netto.
Pracujemy w tej samej działce.

podziwiam wysokość tego wynagrodzenia, poziom wydający się niemożliwy do osiągnięcia. nawet 3600 zł netto to już bardzo dużo

hubertus123 napisał/a:

właściwie to na mojej głowie w całości (śmieci, pranie, prasowanie, mycie garnków, odkurzanie, zakupy i codzienne porządki), ona posprząta z rzadka raz na dwa tygodnie, cośtam poukłada, zrobi obiad może raz w tygodniu (zawsze to samo)
[...]
na inicjatywę z jej strony nie mam co liczyć: nigdy nie wyprasowała mi koszuli, czy zrobiła prania; jak zrobi np. herbatę to raczej na odwal (typu wyciągnie szklankę i wstawi wodę, resztę już mam zrobić sam)
[...]
na zakupy dawniej chodziliśmy razem, obecnie to już sama pójdzie głownie po chipsy i wino/piwo; jak poproszę o kupienie czegoś to raczej z łaski

ale zakupy, pranie, prasowanie to chyba nie jest jakiś nadludzki wyczyn, żeby trzeba angażować dziewczynę do tego

hubertus123 napisał/a:

w domu po pracy to głownie ogląda seriale, śmieci, a z drugiej strony domaga się czystości (sporo mieliśmy kłótni o pranie, typu że to nienormalne że piorę dwa razy w tygodniu i jeszcze bezczelnie suszę na jej widoku)

przyznałbym jej rację, warto dbać o czystość bez zwlekania

hubertus123 napisał/a:

jeśli o dzieci idzie to z racji naszego wieku spodziewam się, że raczej będę musiał mieć wcześniej dziecko, niż sądziłem; u niej to nie wiadomo kiedy, raz że rodzić za 2-3 lata, raz że po 35 roku życia, raz bliżej 40, bo przecież medycyna idzie naprzód i nie ma co się wad ciąży obawiać, a poza tym teraz wielką karierę robi i dziecko będzie problemem przed 40;

haha jeśli chodzi o dzieci to najlepiej nic nie musieć:D prawidłowo myśli, lepiej tak jak tutaj? https://www.netkobiety.pl/t117671.html że trzeba pożyczać 100 zł żeby gdzieś dojechać, i dzieci żyjące w takich warunkach? to nie ma dobrych skutków dla nikogo

hubertus123 napisał/a:

dziewczyna ma też dziwaczne poglądy na facetów, o ile rozumiem że to zawód po poprzednich związkach, ale ciągłe wysłuchiwanie, że każdy facet to pasożyt, nierób i wykorzystywacz już mi zbrzydło; generalnie jej zdaniem ze związku tylko faceci mają korzyści, a kobiety same straty (ale płaca tę cenę przez instynkt macierzysty); małżeństwo to głownie dla celów majątkowych, tylko wspólność majątkowa, bo kobiecie należy się polowe majątku wspólnego, że facet jej marnuje najlepsze lata życia, itd.;

może ma taką opinię, pewnie masz możliwość żeby zmienić jej postrzeganie. niemniej rozumiem że długotrwałe słuchanie takich stwierdzeń, mimo starań mających na celu zapewnienie dobrej atmosfery tej drugiej osobie, może być męczące i przykre.

hubertus123 napisał/a:

do tego dochodzą dogryzki typu, że w sumie to do jej życia nic nie wniosłem;

a jaka jest prawda?:P

hubertus123 napisał/a:

obecnie jest strasznie sfrustrowana poziomem swoich zarobków i szuka nowej pracy

nie dziwię się, z jednej strony postrzegam wypłatę 3600 zł netto jako bardzo wysoką, ale z drugiej strony ma porównanie z Tobą i życzyłbym powodzenia w szukaniu lepszej pracy.

hubertus123 napisał/a:

w kółko słyszę tylko, że w swojej nic nie robię, w ogóle jestem nieogarem życiowym, płacą mi za patrzenie się w ścianę

czyli podobna argumentacja jak w przypadku powodu zakończenia drugiego związku, przy takim komentarzu byłoby mi przykro

hubertus123 napisał/a:

mam szczęście no i jako facet jestem sztucznie promowany przez szowinistyczne środowiska; ona natomiast jest wielce wykształcona, jej praca jest super istotna, bo przecież prestiżowa, robi karierę (tylko, że kiepsko płacą...) i gdyby nie wszyscy źli mężczyźni, politycy i nie wiadomo kto jeszcze to na pewno by zrobiła wielką karierę; i tak w kółko

niestety istnieje wiele nierówności na które wskazują statystyki, mam nadzieję że odpowiedni przekaz będzie docierać do osób decyzyjnych i odnosić skutki.

hubertus123 napisał/a:

wymowne jest, że ślub organizowany jest przeze mnie i przyszłą teściową, ona głownie marudzi na wszystko, że drogo, po co ten ślub, po co goście, a w ogóle to mają być ładne zdjęcia; całą imprezę najlepiej zorganizować tak, żeby miała ładne zdjęcia

może nie ma chęci na ślub

hubertus123 napisał/a:

Ja w ten związek ciągle jestem zaangażowany i zakochany, a z drugiej strony to od jakiegoś czasu zaczynam dostrzegać pewne ochładzanie relacji.

Znacznie więcej mogę tutaj napisać, ale zaraz by opowiadanie wyszło.
Odnoszę wrażenie coraz częściej, że to trochę księżniczkowaty typ. Zastanawiam się, jak to będzie gdy pojawi się dziecko albo zmieni w końcu pracę na lepiej? Tzn. czy zwyczajnie się sytuacja nie pogorszy, skoro obecnie wygląda to jak wygląda.

może jej samopoczucie poprawi się po zmianie pracy na lepszą.

6 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-04-09 02:10:47)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

nudny.trudny Przeczytałem twoje odpowiedzi i to jak wybielasz najgorsze cechy, dla własnego dobra lepiej się nie pakuj w żadne relacje z kobietami bo sobie nie poradzisz big_smile

7

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

też myśle że nie poradzilbym sobie:) ale czy są tu jakieś najgorsze cechy - jeśli takie widzisz, możesz napisać, chętnie poznam inny punkt widzenia. moja opinia jest taka jak pisałem wyżej

8

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Ja tu widzę faceta, który zaklepał sobie na szybkości dziewczynę, która go zachciała, bo wreszcie jakaś się koło niego zakręciła. I na dodatek urobiła go po swojemu, bo mimo tych wszystkich wad, które Autor tutaj opisał, to wątpię, żeby faktycznie się z narzeczoną rozstał. Więc weźmie ślub, kupi im mieszkanie, a potem będzie pod pantoflem. Sprzątał, gotował i przynosił kasę smile

9

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zaproponowała bym odwleczenie ślubu o rok jeśli masz tyle wątpliwości i widzisz tak mało korzystnych stron.

10

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

To po co się oswuadczales jeśli nie byłeś pewien sam do końca?

11

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Drogi Autorze, po motylkach w brzuchu przychodzi codzienność, to dobrze ze dostrzegasz wady tej dziewczyny. Pytanie czy jesteś w stanie te wady zaakceptować? smile
Może tu trzeba by było więcej rozmów, empatii, zrozumienia i dogadania się?
Z drugiej strony (jak w jednym wątku jakaś dziewczyna napisała), ze ma problem z facetami którzy nie mieli wcześniej przed nią nikogo. To Twój pierwszy związek i może o to chodzi. Może ciągnie Cię aby sprawdzić trochę jakby to było z inną kobietą, mam racje?

12

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zostaw ją bo nic z tego nie bedzie. Dziezyna jest nieżyciowa.

13 Ostatnio edytowany przez kobietka taka 123 (2019-04-10 06:37:15)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

3 tygodnie od zerwania z narzeczonym wpakowalam się w związek z moim jeszcze mężem. Oba toksyczne. Nie do tego stopnia jak Ty opisujesz waszą relację,  ale już wiem że czeka was rozwód. To było za szybko, a posiadanie kogoś bo się nadarzyl po drodze jest bez sensu. Moja przyjaciółka zerwała zaręczyny 2 tyg przed ślubem,  ale udalo się. Bardzo późno, więcej bólu,  ale dała radę. Ty mozesz zrobić to szybciej. Nie martw się co ludzie powiedzą. Jesteś jeszcze młody i możesz spotkać kogoś właściwego, ale nic na siłę.

14

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zaproponuj jej spisanie intercyzy i zobaczysz, jak szybko się zmyje z Twojego życia. Z tego co piszesz to strasznie księżniczkowaty typ. Ja bym uciekała od takiej osoby.

15

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Wątpliwość to odpowiedź sama w sobie.

16 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-04-10 12:50:31)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Ona  może jest księżniczką- zależy czy dostajesz coś w związku  i ile.
jesteś  sprzeczny trochę w oczekiwaniach- chcesz kobiety by zarabiała tyle co Ty i jednocześnie naciskasz na szybko dzieci.
Przy waszych zarobkach wynajmuje się Panią do sprzątania- składka na połowę. a jak ktoś nie chce prasować- to i do prasowania- sam płaci
Piszę to z punktu widzenia kobiety która lubi prasować męskie koszule akurat. Ale w życiu trzeba odróżnić rzeczy ważne od mniej ważnych i nie toczyć takich wojenek.
Jak zarabia 3600 to wystarczająco by zaprosić gdzieś Ciebie i zapłacić.
Zamiast intrcyzy- organizacja domu.
Nie można sprawy stawiać tak- mniej zarabiasz, to teraz dziecko i prasuj mi koszule. Każdy decyduje co daje drugiemu.
Co sobie dajecie? Czujesz się wykorzystywany- odejdż.
A jak trafisz na kobiete co zarabia 15 tys to będziesz prasował jej spódnice?

17

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Rising_Sun napisał/a:

Zaproponuj jej spisanie intercyzy i zobaczysz, jak szybko się zmyje z Twojego życia. Z tego co piszesz to strasznie księżniczkowaty typ. Ja bym uciekała od takiej osoby.

W intercyzie ( mam) można spisać czas opieki nad dziećmi i wycenić to- nowoczesne amerykańskie podejście ( nie mam) big_smile

18

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Sposób w jaki piszesz o swoim związku i partnerce wg mnie pokazuje, że to małżeństwo nie ma żadnego sensu. Będzie tylko coraz gorzej i będziecie się od siebie oddalać coraz bardziej. Uwypuklać się będą wszelkie różnice, a nie podobieństwa między Wami. Szkoda by było "robić" dziecko w takim związku. Tu się nie ma co bawić w definicje czy ona jest "księżniczką", a Ty "gburkiem" czy jeszcze kimś innym. Po prostu do siebie nie pasujecie.

19

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Masz racje Misinx ale jedyne małżeństwo jakie sobie jestem w stanie w wykonaniu autora wyobrazić to małżeństwo bez dzieci. Bo jak będzie mega tradycyjne to będzie czuł się wykorzystywany i nieszczęśliwy.

20

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Dam Ci radę kolego Autorze. Nie żeń się z nią. Właściwie z żadną się nie żeń. Nie nadajesz się do tego. Boże, jakie ta młodzież ma teraz priorytety odnośnie związku??

21

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Dlaczego się nie nadaje? akurat to ciekawe bo po jego opisie widzę tutaj że to właśnie ta sfrustrowana kobieta powoduje tworzenie się toksycznej relacji między nimi - "Wszyscy faceci są źli, wszyscy chcą wszystkich wykorzystywać a facet ma oddać kobiecie połowę majątku bo niszczy jej najlepsze lata życia", ta kobieta w ogóle nie jest kobieca .. to księżniczkowy typ damy.. której trzeba wszystko "dać" bo jej się należy tylko z tego tytułu że jest kobietą. Jak się z nią ożenisz i kupisz mieszkanie to zrobi Cię do 0.  Ona w ogóle coś dla Ciebie robi? skoro nawet ma problem z zagrzaniem wody na herbatę czy posprzątaniem mieszkania,   zarabiasz kase, utrzymujesz ją, zabierasz do restauracji, pewnie na wycieczki, sprzątasz, gotujesz, prasujesz a ona ogląda dlaczego Ja w telewizji... stary to jakieś żarty ? tu nie chodzi o to żebyś Ty zarabiał kasę a ona ze szmatą latała po mieszkaniu i przynosiła Ci wszystko na zawołanie jak jakiemuś władcy.. stary ona nie robi NIC w Twoim życiu.

22

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Ja mam to samo, wszystko w domu robię ja, piorę, gotuje, prasuje i nie wiem co jeszcze. Jak ja bym chciała się zamienić. Żeby mieć normalny podział obowiązków, mieć mężczyznę w swoim (Twoim) wieku, bez przeszłości, że oboje chcemy tak samo ogarniać dom i siebie chcieć tak samo... Eh życie....

23

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Odpuść sobie póki jeszcze możesz. Obyś tego nie żałował.

24

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
agazaga napisał/a:

Ja mam to samo, wszystko w domu robię ja, piorę, gotuje, prasuje i nie wiem co jeszcze. Jak ja bym chciała się zamienić. Żeby mieć normalny podział obowiązków, mieć mężczyznę w swoim (Twoim) wieku, bez przeszłości, że oboje chcemy tak samo ogarniać dom i siebie chcieć tak samo... Eh życie....

Masz co chcesz, kto Ci każe?

25 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-04-10 20:15:39)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Ela210 napisał/a:
agazaga napisał/a:

Ja mam to samo, wszystko w domu robię ja, piorę, gotuje, prasuje i nie wiem co jeszcze. Jak ja bym chciała się zamienić. Żeby mieć normalny podział obowiązków, mieć mężczyznę w swoim (Twoim) wieku, bez przeszłości, że oboje chcemy tak samo ogarniać dom i siebie chcieć tak samo... Eh życie....

Masz co chcesz, kto Ci każe?

Ela Ty to chyba uważasz, że jak ktoś jest frajerem to można go doić, zero empatii tongue

26

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

W życiu mamy to, na co sami się godzimy. Jeśli już dziś masz tak spore wątpliwości, to słuchaj intuicji, bo jej zlekceważenie może mieć w przyszłości dotkliwe konsekwencje.
W zasadzie widzę dwa wyjścia: albo zaczniecie ze sobą szczerze i otwarcie rozmawiać, ustalając pewne kwestie w taki sposób, który w pewnym momencie pozwoli obojgu poczuć, że macie szansę na stworzenie wzajemnie satysfakcjonującej relacji, albo rozstajecie się szukając szczęścia gdzieś indziej i z kimś innym. Chodzi o to, żebyś za kilka lat nie obudził się z poczuciem, że idąc sam ze sobą na kompromis zadowoliłeś się namiastką.
Dziś masz obok siebie sfrustrowaną kobietę, która całą swoją złość przelewa na Twoje barki, a przecież nie o to chodzi, by we dwoje było trudniej, a nie łatwiej, w tym, by być czyjąś poduszką do bicia i zamiast również dla siebie czerpać coś dobrego, to głównie zaspokajać potrzeby i oczekiwania drugiej strony. To nigdy nie działa i wcześniej czy później musi przynieść poczucie porażki.

27 Ostatnio edytowany przez UżytkownikForum (2019-04-10 20:37:47)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Tu jest jedno wyjście: uciekać.
Chyba część osób przeoczyła ten cytat:

hubertus123 napisał/a:

do tego dochodzą dogryzki typu, że w sumie to do jej życia nic nie wniosłem;

Po takim stwierdzeniu nie jedna osoba by papiery o rozwód składała.

28

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Mystery_ napisał/a:

Tu jest jedno wyjście: uciekać.
Chyba część osób przeoczyła ten cytat:

hubertus123 napisał/a:

do tego dochodzą dogryzki typu, że w sumie to do jej życia nic nie wniosłem;

Po takim stwierdzeniu nie jedna osoba by papiery o rozwód składała.

Zgadzam się.

I nie ma po co tkwić w związku, co do którego ma się wątpliwości a co dopiero go formalizować. Jak coś, zawsze można to odłożyć w czasie choć skoro wątpliwości już sie pojawiły to nie wróżę niczego dobrego.

29

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Generalnie 11 miesięcy  i oświadczyny hmm, może to za szybko.Z tego co piszesz, to więcej ci w tej kobiecie przeszkadza aniżeli pasuje.Nie wiem czy to dobry prognistyk na przyszłość, a tym  bardziej na małżeństwo. No i piszesz o sobie, że wiele czasu pracujesz, a ona ci tekst, że "patrzysz tylko w ścianę"... No chyba to jest jednak przegięcie... I to, że nic nie wniosłeś do jej życia, przepraszam ale ja bym się raczej załamała i poddała pod poważną wątpliwość małżeństwo z osobą, która by mi serwowała takie teksty.Zrobisz oczywiście jak będziesz chciał, ale może jeszcze sobie przemyśl tą całą sytuację jednak, tak na spokojnie.

30

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zależy czy stwierdzenie o małownoszeniu nie padło po tym, jak On stwierdzał, że Ona za mało zarabia.
Wnosić można rzeczy materialne i niematerialne.
Ale autor i tak uciekl smile
Czy 7200 nie starcza na życie singlowej pary? rodziny za tyle żyją..

31

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zdecydowanie za szybko podjeliscie decyzje o ślubie, to raz. Dwa, z perspektywy czasu i doświadczenia wiem, że ślub z tzw pierwsza miłością to nie jest zbyt dobry pomysł. Szczególnie jeśli jedno lub oboje z Was nie ma wcześniejszego doświadczenia w tzw poważnych związkach. Żeby związać się z kimś na całe życie:
A. Bądź tego 100% pewien
B. Bądź w 100% pewny uczciwości tej drugiej osoby
C. Miejcie co najmniej kilka wspólnie przemieszkanych lat. Kilka lat randkowania, spotykana się i pomieszkiwania to nie to samo.

Jeśli narastają problemy i widzisz coraz więcej wad drugiej strony, to znak ostrzegawczy. Ja bym sie nie pakowala w ślub w takim momencie. Wiadomo, życie razem to nie tylko miłośc i motyle w brzuchu. Faza zauroczenia szybko mija i pytanie czy jesteś w stanie nie tylko tolerować, ale i akceptować druga osobę taka jaka jest, kiedy widzisz jej wszystkie wady.

PS. Piszesz, że ona robi rzeczy na pokaz... Błagam Cię, jak chcesz żyć z kimś, kto udaje kogoś innego będąc wśród ludzi? Chyba, że chcesz żyć na pokaz.

32

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Kalvar25 napisał/a:

Dlaczego się nie nadaje? akurat to ciekawe bo po jego opisie widzę tutaj że to właśnie ta sfrustrowana kobieta powoduje tworzenie się toksycznej relacji między nimi - "Wszyscy faceci są źli, wszyscy chcą wszystkich wykorzystywać a facet ma oddać kobiecie połowę majątku bo niszczy jej najlepsze lata życia", ta kobieta w ogóle nie jest kobieca .. to księżniczkowy typ damy.. której trzeba wszystko "dać" bo jej się należy tylko z tego tytułu że jest kobietą. Jak się z nią ożenisz i kupisz mieszkanie to zrobi Cię do 0.  Ona w ogóle coś dla Ciebie robi? skoro nawet ma problem z zagrzaniem wody na herbatę czy posprzątaniem mieszkania,   zarabiasz kase, utrzymujesz ją, zabierasz do restauracji, pewnie na wycieczki, sprzątasz, gotujesz, prasujesz a ona ogląda dlaczego Ja w telewizji... stary to jakieś żarty ? tu nie chodzi o to żebyś Ty zarabiał kasę a ona ze szmatą latała po mieszkaniu i przynosiła Ci wszystko na zawołanie jak jakiemuś władcy.. stary ona nie robi NIC w Twoim życiu.

Ano dlatego, że :
- ledwo dziewczynę poznał, w dodatku na odległość, a już ślub. Niepoważne.
- mimo, że taki z niego analizator, to i tak nie przeszkadza mu to pakować się w coś takiego, w dodatku nie wie, co tak naprawdę w niej widzi.
- napisałem, że nie nadaje się do małżeństwa, a w związkach być niech próbuje. Każdy ma do tego prawo.

33

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Aaannaaa napisał/a:

A. Bądź tego 100% pewien
B. Bądź w 100% pewny uczciwości tej drugiej osoby
C. Miejcie co najmniej kilka wspólnie przemieszkanych lat. Kilka lat randkowania, spotykana się i pomieszkiwania to nie to samo.

Pod 'A' i 'B' podpisuję się obiema rękami, ale jeśli chodzi o 'C', to moje obserwacje pokazują, że takie kilkuletnie wspólne mieszkanie, by przekonać się czy to na pewno jest ten/ta, niekoniecznie się sprawdza i jest dla związku dobre. Oczywiście są to zbyt poważne decyzje, by podejmować je pochopnie, ale człowiek zwykle relatywnie szybko wie czy mu dana osoba odpowiada, czy też nie, reszta to już tylko ostateczne upewnienie się. Z kolei przeciąganie tego procesu jest raczej sygnałem, że intuicja podpowiada 'nie' i odciąganiem w czasie ostatecznej deklaracji. W ogóle przechodzone związki nie biorą się z przypadku i dlatego ostatecznie najczęściej się rozpadają. Często szkoda tylko tych lat.

34

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Olinka napisał/a:
Aaannaaa napisał/a:

A. Bądź tego 100% pewien
B. Bądź w 100% pewny uczciwości tej drugiej osoby
C. Miejcie co najmniej kilka wspólnie przemieszkanych lat. Kilka lat randkowania, spotykana się i pomieszkiwania to nie to samo.

Pod 'A' i 'B' podpisuję się obiema rękami, ale jeśli chodzi o 'C', to moje obserwacje pokazują, że takie kilkuletnie wspólne mieszkanie, by przekonać się czy to na pewno jest ten/ta, niekoniecznie się sprawdza i jest dla związku dobre. Oczywiście są to zbyt poważne decyzje, by podejmować je pochopnie, ale człowiek zwykle relatywnie szybko wie czy mu dana osoba odpowiada, czy też nie, reszta to już tylko ostateczne upewnienie się. Z kolei przeciąganie tego procesu jest raczej sygnałem, że intuicja podpowiada 'nie' i odciąganiem w czasie ostatecznej deklaracji. W ogóle przechodzone związki nie biorą się z przypadku i dlatego ostatecznie najczęściej się rozpadają. Często szkoda tylko tych lat.

zgadzam się.. słynny ślub po 7 latach to rozwód po 8..

35 Ostatnio edytowany przez M@r (2019-04-11 02:04:58)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Jeśli szukasz odpowiedzi na forum, jeśli my mamy ci pomóc, doradzić to sprawa jest prosta.
Nie żeń się z nią. Już samo to, że tutaj jesteś świadczy o tym, że nic z tego nie będzie.
Poza tym, jeśli nie będzie intercyzy, to wszystko co kupicie po ślubie, nieważne na kogo będzie umowa, będzie waszym wspólnym majątkiem.

36 Ostatnio edytowany przez nudny.trudny (2019-04-11 05:41:00)

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Nie pamiętałem że autor wcześniej już pisał o tej dziewczynie tutaj https://www.netkobiety.pl/t117577.html mimo że sam tam odpowiadałem:) a to trochę zmienia, tam były chłopak był określony jako zły pasożyt, ale jednocześnie dziewczyna była zainteresowana potencjalną możliwością jego pobytu w szpitalu. Wygląda to tak, jakby autor mógł niedługo być w podobnej sytuacji, świadczy o tym stwierdzenie że autor nic nie wniósł do jej życia. Oczywiście będąc w związku każdy może zadać takie pytanie, ale równie dobrze autor mógłby odpowiedzieć pytaniem na pytanie: "a ty?" a rozwiązaniem mogłoby być np. przedyskutowanie czego od siebie oczekujemy, co możemy sobie zaoferować, czego nam brakuje, czy nasze wzajemne starania są wystarczające.

37

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Hubertus
bardzo szybko i niedoświadczony wszedłeś w ten związek i teraz zaczynają Ci spadać z nosa różowe okulary.

"Nie ukrywam, że niby wiele nas łączy, ale wiele dzieli. I zastanawiam się czy ta druga sfera się nie rozrasta. Tym bardziej, jak człowiek "trzeźwieje z miłości" i spogląda na pewne sprawy już z dystansem."



Trzeźwienie z miłości już PRZED ślubem bardzo źle wróży, tym gorzej, że wy macie obecnie bardzo komfortową sytuację, praktycznie zero zewnętrznych problemów i strach pomyśleć, co by się działo w poważnych kłopotach.



"Mam dwie prace, pracuję zwykle po 10h dziennie, plus czasem w weekendy. Regularnie w rozjazdach pomiędzy dwoma miastami. Zarabiam 11500 netto miesięcznie.
Ona pracuje w jednym miejscu, zwykle 8h dziennie, czasem jak ma nawał, to odrabia przez weekend pracując zdalnie. 3600 netto.
Pracujemy w tej samej działce."

Kochająca kobieta podawałaby Ci tę herbatę do stolika z uśmiechem, abyś mógł chwilę odpocząć po ciężkim dniu pracy.
To się robi od serca, po prostu sprawia Ci przyjemność,  że robisz coś dla partnera i jedno przed drugim się wręcz prześciga w takich drobnych i większych gestach. Czy z jej strony widzisz jakieś przejawy troski o Ciebie?

38

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

No.. powoli.. smile
a można tak samo być zmęczonym po całym dniu pracy niezależnie o pensji?
Pytanie czy On też coś dla niej robi, czy jęczy tylko, że Ona za mało zarabia?
I czy Ona nic dla niego nie robi? I jak było na początku.?
Może oboje mają te same myśli.
On nie widzi  nic co Ona mu daje- same wady- czy tak jest, czy to jego spostrzeganie nie wiemy.

39

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Skoro widzisz problemy to one cudownie nie znikna po wlozeniu sobie obraczek a wrecz przeciwnie - pewnie beda jeszcze wiekszym obciazeniem.

40

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Ela210 napisał/a:

No.. powoli.. smile
a można tak samo być zmęczonym po całym dniu pracy niezależnie o pensji?
Pytanie czy On też coś dla niej robi, czy jęczy tylko, że Ona za mało zarabia?
I czy Ona nic dla niego nie robi? I jak było na początku.?
Może oboje mają te same myśli.
On nie widzi  nic co Ona mu daje- same wady- czy tak jest, czy to jego spostrzeganie nie wiemy.

Elu, czy to do mojego posta? Bo ja nie wytłuściłam fragmentów o wysokości pensji, ale te, które dotyczyły ilości godzin spędzonych w pracy.
Tutaj jakby nie było autor jest w pracy 2 godziny dłużej, pracuje w 2 miastach, więc ja osobiście sama od siebie bym wykazała zaangażowanie, aby tych wspólnych obowiązków ubyło.
Przez godzinkę można zrobić bardzo, bardzo dużo, trzeba tylko chcieć i nie posiadać 2 lewych rączek

41

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości
Olinka napisał/a:
Aaannaaa napisał/a:

A. Bądź tego 100% pewien
B. Bądź w 100% pewny uczciwości tej drugiej osoby
C. Miejcie co najmniej kilka wspólnie przemieszkanych lat. Kilka lat randkowania, spotykana się i pomieszkiwania to nie to samo.

Pod 'A' i 'B' podpisuję się obiema rękami, ale jeśli chodzi o 'C', to moje obserwacje pokazują, że takie kilkuletnie wspólne mieszkanie, by przekonać się czy to na pewno jest ten/ta, niekoniecznie się sprawdza i jest dla związku dobre. Oczywiście są to zbyt poważne decyzje, by podejmować je pochopnie, ale człowiek zwykle relatywnie szybko wie czy mu dana osoba odpowiada, czy też nie, reszta to już tylko ostateczne upewnienie się. Z kolei przeciąganie tego procesu jest raczej sygnałem, że intuicja podpowiada 'nie' i odciąganiem w czasie ostatecznej deklaracji. W ogóle przechodzone związki nie biorą się z przypadku i dlatego ostatecznie najczęściej się rozpadają. Często szkoda tylko tych lat.

Może i racja Olinko. U mnie poważne sygnały ostrzegawcze pojawiły się już po kilku miesiącach wspólnego mieszkania (bez ślubu, dzieci) a mimo to brnelam w to dalej z nadzieją że to tylko incydenty. Gdybym była bardziej rozważna i dojrzała, albo inaczej - gdybym nie była zaslepiona miłością kretynka, bo sprawy w moim przypadku trzeba nazywać po imieniu, pewnie byłabym dziś w szczęśliwym związku z dwójką lub trójka dzieci.

Mój post do którego się odniosłas wynikał z obserwacji otoczenia, gdzie ludzie po rocznej znajomości brali ślub, dopiero po ślubie zamieszkiwali razem (lub mieszkali że sobą u rodziców jednego z nich góra kilka miesięcy przed ślubem żeby zobaczyć jak to jest), po czym po ślubie we własnym gniazdku zaczynały się kłótnie i spory o rzeczy przyziemne, niejednokrotnie zakończone rozwodami.

42

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Nie bierz tego ślubu.

43

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Nie wiesz czy się żenić? To się nie żeń. Jeśli teraz nie jesteś pewny, to potem się nie upewnisz.

44

Odp: Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Przeczytałam tylke pierwszy post i myślę, ze jeśli masz wątpliwości, to powinieneś się ze ślubem wstrzymać. Nie mówię zrywać, ale choćby przełożyć ślub. Wg mnie ślub powinno się brać, gdy jest się pewnym drugiej strony, a to, co opisałeś to są uzasadnione wątpliwości.

Posty [ 44 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Idzie ślub, a ja mam wątpliwości

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024