Co ja mam robić?? Ślub jest za dwa miesiące, zaproszenia czekają na rozwiezienie po gościach a ja mam największe wątpliwości czy to jest ten jedyny, czy się nie zmieni po ślubie na gorsze. Wiele kłótni mamy za sobą przed ślubem a co będzie po?? Ja wiem że każdy się kłóci, ale u nas doszło trzy razy do szarpaniny... a ślub tuż tuż... suknia jest, ksiądz załatwiony, orkiestra i kamerzysta też, sala jest, zaproszenia w szafce-a ja jestem w kropce... tym bardziej, że ostatnio, dwa miesiące temu mój znajomy wyznał mi że mocno od dawien dawna jemu się podobam itd., ale nie dał mi żadnego znaku wcześniej bo wiedział że jestem zajęta a teraz stwierdził że ucieka mu najlepsza dziewczyna jego życia!! Ciągle twierdzi, że nie chce mi zepsuć tego na co sobie z narzeczonym zapracowaliśmy, ale z drugiej strony mówi że ma nadzieje ze do ślubu nie dojdzie... od dawna mi się podobał, ale ja żyłam z myślą że nie podobam się mu pod żadnym względem i dopiero 2 miesiące przed ślubem się coś wyjawiło. 3 razy się spotkaliśmy całkiem przypadkiem, on jest bardzo czułym facetem i raz doszło do pocałunku ale zaraz go odepchnęłam bo wiem że nie mogę zdradzać mojego narzeczonego - on o niczym nie wie... dla mnie wyszło to spod ziemi jak grzyb po deszczu... nie wiem co mam robić!? Nie dość że sama z siebie mam wątpliwości, to jeszcze mój "znajomy" wyjawił uczucie którym darzył mnie tak długo, ale się z nim krył! Poradzicie coś... ja naprawdę nie wiem co mam robić... zastanawiałam się czy kocham swojego narzeczonego - kocham ale często oboje patrzymy na siebie z nienawiścią w trakcie częstych kłótni a jak dochodzi do tak jakby rozstania to on jest już ukochany i wg Mój narzeczony twierdzi że teraz jest za późno na rozstanie bo ślub już prawie ogłoszony/ale oboje czasami dochodzimy do wniosku że nie chcemy być ze sobą lecz nie mamy odwagi się z tego wszystkiego wycofać. A co do mojego znajomego bardzo go lubiłam, a ostatnio jak tak szczerze mówił co czuł kiedy mnie widział z narzeczonym, co chciał zrobić gdy byłam sama, jak na mnie patrzy to mnie to bardzo imponuje u niego... ych trudne to wszystko i ostatnio bardzo skomplikowane
2 2013-04-09 15:35:48 Ostatnio edytowany przez pomaranczowa 1 (2013-04-09 16:04:09)
nie wiesz co masz robic?
nie wychodzic za maz.
Ani za tego, ani za zadnego innego
ED
bo bede szczera
potrzebne sa chyba lata swietlne , abys dojrzala
ze sposobu w jaki piszesz i sposobu w jaki myslisz wnioskujac
wydaje mi sie, że nie chodzi tu o to, ze zastanawiasz sie, czy Twoj narzeczony po slubie sie zmieni, czy bedziecie sie klocic etc. ale chodzi o tego znajomego, ktory zawrocil Ci w glowie..
Mysle, ze skoro masz takie podejsce, bo inny facet mówi Ci, ze jestes kobieta jego zycia i masz watpliwosci to odpusc sobie malzenstwo, bo to powazna decyja na całe zycie. a jak po slubie masz ranic męża i siebie to bez sensu... a moze podswiadomie tez kochasz tego znajomego ?
mzsle ze przed slubem kazdy ma watpliowsci, ale nie kazdy mzsli o innym, jesli choc przez chwile przemknelo ci ze moglabys byc z tym drugim to nie bierz slubu w mysl
*gdyby pierwszy byl ok to drugiego nigdy by nie bylo*
pewnie watpliwosci są jeszcze tego nie doswiadczylam ale tak jak mówisz syla135 jesli powodem tych zawachan jest inny mezczyzna to raczej nie wrozy dobrze...
ale wiadomo, latwo mowic...
mzsle ze przed slubem kazdy ma watpliowsci, ale nie kazdy mzsli o innym, jesli choc przez chwile przemknelo ci ze moglabys byc z tym drugim to nie bierz slubu w mysl
*gdyby pierwszy byl ok to drugiego nigdy by nie bylo*
Ja tam nie miałam żadnych wątpliwości, bo byłam pewna, ze partner mnie kocha, a ja jego.
Autorka nie jest pewna niczego.
Powinna odwołać ślub i zafundować sobie kurs szybkiego dorastania u specjalisty.
I nie myśleć poważnie o innym kolesiu tylko dlatego, bo jej powiedział "podobasz mi się".
Milenko, jeżeli masz wątpliwości, to one nie znikną, nawet po ślubie, bo zawsze będziesz myślała, co by było, gdybym nie wyszła za mąż, tylko spróbowała z tamtym, któremu się podobam od dawna.
Jeżeli nie jesteście jeszcze małżeństwem, a już dochodzi pomiędzy Wami do szarpaniny, to dojdą też rękoczyny,bo Wy obydwoje nie dorośliście jeszcze do założenia rodziny.
A ten drugi facet, także nie nadaje się na męża, jeżeli wie, że masz wyznaczoną datę ślubu, a próbuje namieszać Ci w głowie.
Nawet po ślubie, będzie Cię ciągnęło w stronę tego adoratora, gdy tylko się z mężem posprzeczasz, uciekniesz w ramiona tego "czułego", który będzie robił podchody, aby Cię zdobyć, bo jakoś nie wierzę, że zniknie z Twojego życia wraz z zawarciem przez Ciebie związku małżeńskiego.
Zastanów się dobrze, czy chcesz tego ślubu, masz jeszcze czas na wycofanie.
zgadzam sie z Wami dziewczyny. poza tym samo to w jaki sposób piszesz o tym wszystkim milenko.
Mój narzeczony twierdzi że teraz jest za późno na rozstanie bo ślub już prawie ogłoszony/ale oboje czasami dochodzimy do wniosku że nie chcemy być ze sobą lecz nie mamy odwagi się z tego wszystkiego wycofać.
Przecież sami sobie odpowiedzieliście na pytanie co robić.
Na rozstanie nigdy nie jest za późno, nawet po ślubie. Skoro oboje, na tym etapie, dochodzicie do wniosku, że nie chcecie być ze sobą i brakuje wam tylko odwagi, to uświadomcie sobie, że dużo łatwiej jest dzielić się teraz odpowiedzialnością za zerwany ślub niż po ślubie - dziećmi i majątkiem.
Odradzam ślub, jeśli czujesz teraz to co czujesz - niezdecydowanie.
Wychodzić za mąż bez przekonania, bo jest suknia, są zaproszenia?
Naprawdę nie warto!
Ten znajomy z maślanymi oczami....
Jesteś chyba bardzo młoda i...niedojrzała. To nie zarzut, młodość ma prawo być zielona.
Znajdź w sobie odwagę i przerwij ten chocholi taniec. To jeszcze nie pora, by podejmować decyzje na całe (teoretycznie) życie.
Zgadzam sie, za wczesnie o slubie pomyslalas, ale jeszcze nic straconego, narazie jestes panienka
i niech tak pozostanie
Nie bierz ślubu. Masz jeszcze zbyt wiele do przemyślenia. Nie jesteś gotowa. Naprawdę, daj sobie czas.
Mój narzeczony twierdzi że teraz jest za późno na rozstanie bo ślub już prawie ogłoszony/ale oboje czasami dochodzimy do wniosku że nie chcemy być ze sobą lecz nie mamy odwagi się z tego wszystkiego wycofać.(
Oboje uważacie, że to nie ma sensu, że nie chcecie być razem. Boicie się rodziców? Tego co oni powiedzą? Pewnie będzie burza, ale tylko kilka godzin czy dni. Lepsze to niż całe życie.
Jeżeli weźmiecie ślub stworzycie piękny toksyczny związek.
Uważam, że lepiej teraz się wycofać niż później rozwodzić.
Zrób tak jakby tego drugiego zakochanego w Tobie chłopaka nie było. Chwilowo o nim zapomnij. I zastanów się czy z obecnym narzeczonym chcesz iść przez życie, bo wszystkie problemy za 15 lat się spotęgują. Jeśli patrzycie na siebie z nienawiścią, to wg mnie ślub nie ma sensu. A teraz łatwo zerwiesz, bo przecież gości nie zaprosiliście, nic nie trzeba odwoływać, tylko zaniechać dalszych przygotowań. Teraz masz prostą sprawę.
Może to właśnie jest przeznaczenie może powinnaś zrobić coś szalonego i nie patrzeć na rodzinę, pieniądze i całą tą oprawę tylko na siebie i to czego chcesz skoro sami doszliście do wniosku że to nie jest to to po co ten ślub? Tak sobie pomyślałam ze skoro jest już wszystko gotowe to wykorzystaj to ale z innym partnerem na życie? Skoro maż wątpliwości to może znak ze nie ten stoi u twego boku. Masz 2 miesiące by się przekonać. Poleć na maksa wtedy będziesz wiedziała.
17 2013-04-10 10:01:11 Ostatnio edytowany przez pomaranczowa 1 (2013-04-10 10:01:45)
Może to właśnie jest przeznaczenie może powinnaś zrobić coś szalonego i nie patrzeć na rodzinę, pieniądze i całą tą oprawę tylko na siebie i to czego chcesz skoro sami doszliście do wniosku że to nie jest to to po co ten ślub? Tak sobie pomyślałam ze skoro jest już wszystko gotowe to wykorzystaj to ale z innym partnerem na życie? Skoro maż wątpliwości to może znak ze nie ten stoi u twego boku. Masz 2 miesiące by się przekonać. Poleć na maksa wtedy będziesz wiedziała.
ale
ale wlasnie o to chodzi ponponka , ze nie ma zadnego przeznaczenia.
I przekonujac ,badz naklaniajac dziewczyne do takiego myslenia, ze JEST,
popychasz ja w slepy zaulek .
P.S.
nie bierz tego osobiscie :-)
tak mi sie nasunelo...
Autorko, wziąć ślub albo go nie wziąć, możesz jedynie myśląc o sobie i swojej przyszłości. Nie rób tego "dla kogoś". Nie myśl o tamtym koledze, nie możesz podjąć decyzji pod wpływem czyichś namów bądź planów. To Ty musisz wiedzieć, czy kochasz narzeczonego i czy chcesz spędzić z nim resztę życia w związku małżeńskim, czy chcesz jemu "przysięgać miłość i wierność". Z kolega też mogło by nic nie wyjść, dlatego nie podejmuj decyzji myśląc o nim. Zrób to, co będzie zgodne z Twoim sumieniem i sercem.
Ślub to poważna decyzja, a Ty niczego nie jesteś pewna.? Ten Znajomy może okazać się chwilowym zauroczeniem, odwołasz ślub bo powiedział że podobasz mu się i tak bardzo zawrócił Ci w głowie? i co potem? Zostaniesz sama?
Posłuchaj głosu serca - Ono podpowie mądrze i najlepiej z Nas wszystkich.
20 2013-04-10 22:40:48 Ostatnio edytowany przez milenka3684 (2013-04-10 22:47:46)
Wiem, że to wszystko co napisałam wygląda bardzo niemądrze... z tej całej sytuacji wychodzę na niedojrzałą małolatę... Aczkolwiek dziękuje za wszystkie odpowiedzi i jestem wdzięczna za szczerość i ostre słowa w niektórych komentarzach - to daje dużo do myślenia. Tymczasem postaram się dojść do porozumienia z narzeczonym. Nie wiem może tak jak piszecie - nie ma co patrzeć na bliskich i pozałatwiane sprawy bo przecież później nie oni będą się męczyć, tylko ja i zarazem będę ranić moim zachowaniem mojego "męża".
Milenko, uwierz mi...nie tylko "niedojrzałe małolaty" mają czasami takie problemy.
Teraz skup się na tym, co jest według Ciebie najlepszym wyjściem. Ani umówiona sala, ani orkiestra, ani nic innego... nie jest ważne w tej chwili. Lepiej odwołać ślub na godzinę przed ceremonią, niż potem ranić się wzajemnie przez resztę życia. Dlatego wszystko dokładnie przemyśl, porozmawiaj z narzeczonym i nie przyjmuj argumentów, że już "za późno"...za późno będzie gdy któregoś dnia po pięknym ślubie stwierdzicie, że się nienawidzicie i że żałujecie podjętej decyzji... Dlatego decyzję trzeba przemyśleć, patrząc na waszą przyszłość, a nie na rodzinę, znajomych i wydane pieniądze...
Witaj Widze że masz ciężki orzech do zgryzienia Każda z osób odradza Ci wyjście za mąż I ja też jestem takiego zdania wiedz że twój narzeczony się po ślubie nie zmieni jeśli doszło już do małych szarpanin to po ślubie będzie jeszcze gorzej tak samo było z moja znajoma odradzałam jej ślub i po nie całych 2 miesiącach pokazał jej na co o stać ale miłość jej wybrała inaczej i po 1.5 roku zostawiła go Teraz masz rozdarte uczucia bo pojawił się ten drugi ale czy warto mu zaufać do tego stopnia czy ty jeśli byś innego kochała a on był by na twoim miejscu wczesniej byś wyznała swe uczucia?
Szczerze to co napisałas to jak z filmu scenariusz nie potrafił wyznać wcześniej swej miłości do Ciebie tylko w takim czasie że sama nie wiem czy to co czuje do ciebie jest szczere
23 2013-04-11 06:04:02 Ostatnio edytowany przez nocnalampka (2013-04-11 06:05:19)
Milenko, odbieram to co piszesz jako historię o związku z przyzwyczajenia, który jakoś się toczy "prawem zasiedzenia" chyba bardziej niż z prawdziwej chęci wspólnego przeżycia życia. Od kilku miesięcy piszesz na forum o różnych problemach w swoim związku. Sama jeszcze raz przeczytaj swoje posty z jesieni. Jak piszesz o swojej bezradności, poczuciu odrzucenia w związku, jego niechęci do bliskości, o swoim lęku przed ślubem i ogromnej samotności w tym związku. Naprawdę przemyśl czy warto w to brnąć, bo suknia i orkiestra uż są... Rozwód jest o wiele gorszy niż odwołanie ślubu. Że o nieszczęśliwym życiu małżeńskim nie wspomnę...
Ja wyszłam za mąż mimo wątpliwości. Nie było mi w smak odwoływać ślubu i wesela...przecież tyle pracy już zostało włożone w przygotowania... a teraz mam jeszcze więcej pracy. Pokochałam innego, wzięłam rozwód, który był bardzo męczący a teraz mój ex mnie prześladuje i nie daje normalnie żyć. Tak więc gdybym wtedy powiedziała mu, że nie jestem pewna tego ślubu...o ile spokojniejsze życie bym miała?
Nic się nie ułoży po ślubie. Będzie gorzej. Najprawdopodobniej odpuścicie sobie wszelkie starania o drugą osobę i będzie z górki
Jeśli oboje dochodzicie do takich wniosków - to nie spieszcie się.. odłóżcie ślub na "za rok", "za dwa lata" lub "aż poczujecie się pewni"... lepiej zapobiegać niż leczyć.. bo skoro teraz tego nie czujecie - to po ślubie będzie tylko gorzej..
ps. ten "znajomy" to wg mnie tylko jedna z wymówek, jakich na dzień dzisiejszy poszukujesz aby nie wyjść za mąż..
normalnie jak z jakiegoś bestselleru jak to czytam
Może to głupie,ale jestem w podobnym związku jak Ty,że doszło między nami do wielu, wielu kłótni i nawet szarpaniny. Więc jak patrze na siebie, to brnę dalej w to, tylko,ze u mnie ślubu nie ma i jak na razie nie widzę tego już myślę czasem nad rozstaniem.
U Ciebie sytuacja jest o tyle gorsza,że ślub masz mieć za dwa miesiące.
Myślę ,że najlepiej gdybyś o tym porozmawiała z osobą typu ksiądz, psycholog? - sama czasem o tym myślę,żeby poradzić się takiego człowieka. Bo fora , przyjaciele, znajomi, rodzina, nie potrafią mi pomóc i nie bardzo chce im o tym mówić jak jest na prawde.
Myślę,że masz podobnie.Znalazłaś się tutaj bo obawiasz się co by powiedziała mama , czy ktoś inny Ci bliski.
Co do tego chłopaka który się pojawił tak nagle, to być może rzeczywiście taił przez dłuższy czas co do Ciebie czuje i wyznał Ci to w porę kiedy nie jesteś jeszcze po ślubie. Jeśli czujesz ,że mogłabyś być z nim bardziej szczęśliwa czy nawet myślisz,żeby dać mu szansę, to powinnaś się rozstać z obecnym partnerem i odwołać ślub w porę.
Mam nadzieję,ze chociaż trochę Ci pomogłam.
Co ja mam robić?? Ślub jest za dwa miesiące, zaproszenia czekają na rozwiezienie po gościach a ja mam największe wątpliwości czy to jest ten jedyny, czy się nie zmieni po ślubie na gorsze. Wiele kłótni mamy za sobą przed ślubem a co będzie po?? Ja wiem że każdy się kłóci, ale u nas doszło trzy razy do szarpaniny...
Co tu dużo mówić... odwołać ślub i tyle. Lepiej teraz to zrobić niż ocknąć się po ślubie z myślą " po co do cholery za niego wychodziłam?". Błądzić jest rzeczą ludzką, wszyscy popełniają błędy. Nie dołuj się ale nie rób ze swojego życia brazylijskiej telenoweli - zaręczona z jednym, podkochuje się w drugim... uporządkuj swoje życie i to co masz w głowie.
Musisz zadać sobie pytanie, czy z tym mężczyzną chcesz iść przey życie. Jeśli nie wiesz... ślub odwołaj. Czy ulegasz presji rodziny, znajomych czy rodziny przyszłego męża? Zastanów się dobrze. Jeśli bierzesz ślub pod presją to... nic z tego nie będzie. Wy się już raczej nie zmienicie. Może ustaną walki pomiędzy wami ale na krótko a po ślubie miesiąc może pół roku wszystko wróci do normy.
Pozdrawiam.
Emil.
milenka3684 napisał/a:Mój narzeczony twierdzi że teraz jest za późno na rozstanie bo ślub już prawie ogłoszony/ale oboje czasami dochodzimy do wniosku że nie chcemy być ze sobą lecz nie mamy odwagi się z tego wszystkiego wycofać.
Przecież sami sobie odpowiedzieliście na pytanie co robić.
Na rozstanie nigdy nie jest za późno, nawet po ślubie. Skoro oboje, na tym etapie, dochodzicie do wniosku, że nie chcecie być ze sobą i brakuje wam tylko odwagi, to uświadomcie sobie, że dużo łatwiej jest dzielić się teraz odpowiedzialnością za zerwany ślub niż po ślubie - dziećmi i majątkiem.
AMEN
Z perspektywy czasu moge powiedziec, ze tez mialem takie jazdy przed slubem ale nie z winy tej trzeciej czy trzeciego a z niedojrzalosci do podjetych decyzji ze strony zony.
Mialem chwile zwatpienia czy aby slusznie steruje sie ku oltarzowi, czy nie lepiej bedzie dac na luz i zostac w cywilnym zwiazku. Rada starszych "przekonala" mnie by nie odbierac szczescia tego jednego dnia kobiecie... blednie, bo potem bylo tylko delikatnie mowiac gorzej - o czym jest tu moja historia - i "napisy koncowe" dlugo mi sie toczyly jeszcze przed oczyma po "tych" obraczkowch zawodach.
Dziewczyno...
Masz - o zgrozo - motylki w brzuchu po tych kilku czulych slowach od cichego wielbiciela ALE tak dobrze sie zastanow: kogo znasz lepiej - narzeczonego czy tego pozal sie boze amanta z doskoku???
Wojna domowa z przyszlym - niedoszlym jeszcze mezem to jeszcze nie koniec swiata, bo choc "mozna przezwyciezyc swoje wady ale mozna bardzo sie zniechecic do swoich zalet, zwlaszcza dostrzegajac je u innych" - u narzeczonego.
Zawies/odwolaj slub, zrobcie sobie wakacje w odosobnieniu od siebie i najpierw sami podejmijcie decyzje CO DALEJ??? Idziemy RAZEM czy moze jednak OSOBNO.
Bo potem mozesz siasc zaryczana ze zdjeta obraczka w dloni i zanucic utworek Pawla Wojcika "niech sie toczy"
Slub koscielny to decyzja na dlugie lata i na prawde nie jest przyjemnie, sielsko - anielsko gdy wychodzi z tego niewypal a wielka milosc odbija sie czkawka i zbiera na wymioty na mysl spitolenia sprawy przez cichego wielbiciela.
Co do wielbiciela to "Nie rób priorytetu z kogoś, dla kogo jesteś tylko opcją, czasem jedną z wielu."
3maj się. I przemyśl wszystko to co Tobie napisałem, na chłodno, bez emocji.
Bo gdy włączają się emocje- wyłącza się myślenie.
Dla mnie to trochę dziwne- wątpliwości nie miałaś podczas oświadczyn partnera i podczas planowania wesela (nic nie napisałaś o tym więc tak wychodzę z założenia) a teraz masz i to duże. Kłócić to się chyba każda para kłóci.
Rozmawiałam z narzeczonym o rozstaniu (2 razy udało się bez kłótni), on powiedział tak,że jeżeli ma widzieć mnie po ślubie zapłakaną, smutną itd to on też nie chce tego ślubu. Zapytałam czy nie zrobi sobie krzywdy(nie raz po alkoholu padały jego takie słowa "nie szukaj mnie, ja idę, nie idź za mną itp"-trochę ma problemów rodzinnych) to odpowiedział,że w chwili obecnej nie dopuszcza takiej myśli, ale nie wie co będzie jak to do niego dotrze. Ja nadal nie wiem co robić... wspominam dobre chwile i zaraz nasuwają się takie co chciałabym nie pamiętać o nich. Wiem, że później będzie mi wstyd przed ludźmi/rodziną jak odwołam ślub i mogę z czasem żałować tej decyzji- bo nie będzie odwrotu. A czas goni, trzeba załatwiać wszystko w kościele-a ja jestem w bagnie... czasami mam chęć wyjść w nocy i nie wrócić ale to nie załatwi sprawy...
Dziękuję za dotychczasowe wpisy, czytam je wiele razy. Często twardo sobie mówię "wóz albo przewóz" odchodzisz albo zostajesz i zaraz 1000 myśli na minutę za i przeciw. Niech ktoś da mi kopniaka, może się ocknę! (kopniaka to powinien dać mi narzeczony za taki cyrk) zdaje sobie z tego sprawę- ale na wszystko brakuje mi odwagi...najwidoczniej muszę dorosnąć do ślubu.
Nie zrozumiałaś - my Ci radzimy POCZEKAĆ ze ślubem a nie żebyś odchodziła od narzeczonego... czas pokaże - może za miesiąc lub dwa upewnicie się w swoich postanowieniach i wyznaczycie drugą datę (tym razem bez żadnych wątpliwości).
Z mojej perspektywy gdybyś się wdała w romans z tamtym drugim to będziesz tego żałowała do końca życia.
Ślub jest jednak niby decyzja na całe życie, już nie będzie odwrotu, a patrząc po tym jak Ty do tego podchodzisz i to opisujesz, to lepiej by było dla Ciebie gdybyś jednak zerwała zaręczyny. Nie ma co się męczyć jeżeli nie Jesteś szczęśliwa i dalsze wspólne życie będzie usłane tylko następnymi kłótniami. Po prostu, jeżeli się wahasz, nie rób tego ! Odnośnie tego wahania, wydaje mi się że jest to normalne, ale nie w takim stopniu w jakim zaobserwowałem to po twojej wypowiedzi, wiadomo każdy się stresuje ale to raczej następuje w dniu ślubu a nie 2 miesiące przed. Jeżeli się gdzieś pomyliłem to proszę mnie poprawić. Pozdrawiam
Nie zrozumiałaś - my Ci radzimy POCZEKAĆ ze ślubem a nie żebyś odchodziła od narzeczonego... czas pokaże - może za miesiąc lub dwa upewnicie się w swoich postanowieniach i wyznaczycie drugą datę (tym razem bez żadnych wątpliwości).
Z mojej perspektywy gdybyś się wdała w romans z tamtym drugim to będziesz tego żałowała do końca życia.
Mój narzeczony powiedział, że jeżeli odwołam ślub/przełoże to on dalej nie chce ze mną być- bezpowrotnie... nie wiem czy może nie zdaje sobie sprawy z tęsknoty, ale może on jej nie będzie odczuwał bo jak parę razy wyjeżdżałam(uciekałam by przemyśleć)do rodziców to on nie dzwonił, nie pisał, a jak już zdecydował się odezwać to pytał czy jest ktoś z domowników i czy wypije coś. Jak ktoś miał chęć na procenty to przyjechał aczkolwiek jak brakowało chętnych to twierdził, że w domu się wyśpi i jest późno i tak w kółko- więc chyba za mną nie tęskni tylko za towarzystwem do alkoholu.
Nawiązując do "tego drugiego" ja nie planuje z nim być, bynajmniej nie od razu. Nie powiem myślę o nim "czy by to wyszło" "jakby to było gdyby"... ale ja jeszcze nie chce. Chciałabym iść do pracy i podjąć jeszcze jakąś naukę zaocznie, myślę że tym bym żyła dłuższy czas, a później sam czas pokaże-już wtedy żadne terminy związane ze ślubami i zaręczynami itp nie będą mnie goniły!
Mój narzeczony powiedział, że jeżeli odwołam ślub/przełoże to on dalej nie chce ze mną być- bezpowrotnie...
To jest szantaż.
Ja na Twoim miejscu jednak odłożyłabym ten ślub. Widzę, że on sam nie jest do końca pewny czy go chce, ale jak Ty masz wątpliwości, to odzywa się jego chora duma.
36 2013-04-17 11:20:48 Ostatnio edytowany przez milenka3684 (2013-04-17 11:39:25)
Brakuje mi odwagi... mieszkam u niego od roku, ślub jest zaplanowany- przed wszystkimi będzie mi wstyd do końca życia. Boje się ich reakcji jak zacznę akcje "wyprowadzka". Zrozumcie mnie że jest mi wstyd/głupio/przykro i nie wiem jakie kroki będą najlepsze.
Zastanawiam się czy kocham narzeczonego- doszłam do takich wniosków:
1.gdyby jemu się coś działo ze zdrowiem, problemy w domu czy coś, to byłoby mi go bardzo szkoda
2.chciałabym żeby znalazł sobie kogoś by nie myślał o przeszłości- by znalazł na to czas
3.może nie miałam od niego okazywanej miłości, czułości itp, ale znamy się na przestrzał i nawet gdy się pokłócimy to nie jesteśmy w stanie się długo gniewać bo oboje dochodzimy do wniosku że jeżeli mieszkamy razem to trzeba już jakoś żyć ze sobą w zgodzie
4.może to nie miłość tylko po prostu przyzwyczajenie- jesteśmy ze sobą dzień w dzień i trudno jest się rozstać
5.żyjąc u niego mam łatwo w życiu, pomagam mu tylko w pracach przy domu i w sumie nic mnie nie obchodzi- chciałam iść do pracy miałam złożoną ofertę pracy w sklepie ale on powiedział od razu że jak pójdę do jakiejkolwiek pracy to będzie jeszcze bardziej zazdrosny i nie będzie lepiej pomiędzy nami tylko jeszcze gorzej
6.wybaczyłam jego pocałunek z dziewczyną który widziałam na własne oczy, gdy już byliśmy razem ;/ ale od tamtej pory w ogóle mu nie ufam, pewnego czasu byłam podejrzliwa o pracownika(chłopaka)
7.nie mam ochoty na seks, odrzuca mnie ostatnio, nie wiem czy to może przez te moje rozterki, oczywiście on ma pretensje że nie dostaje tego czego chce
ITD
37 2013-04-17 11:26:32 Ostatnio edytowany przez Anik38 (2013-04-17 11:27:32)
Moja droga, a nie będzie Ci wstyd jak będziesz się rozwodzić za rok, albo latami tkwić w toksycznym związku?
Wychodzę za mąż ponieważ jest mi wstyd przełożyć ślub. Popatrz jak to wygląda.
38 2013-04-17 12:06:10 Ostatnio edytowany przez Anik38 (2013-04-17 12:07:42)
Widzę, że edytowałaś post po tym jak napisałam mój.
Odpowiem co myślę:
1.gdyby jemu się coś działo ze zdrowiem, problemy w domu czy coś, to byłoby mi go bardzo szkoda
Jak w sumie każdego innego znajomego człowieka.
2.chciałabym żeby znalazł sobie kogoś by nie myślał o przeszłości- by znalazł na to czas
Tak bez żalu oddajesz go innej.
3.może nie miałam od niego okazywanej miłości, czułości itp, ale znamy się na przestrzał i nawet gdy się pokłócimy to nie jesteśmy w stanie się długo gniewać bo oboje dochodzimy do wniosku że jeżeli mieszkamy razem to trzeba już jakoś żyć ze sobą w zgodzie
W sumie jak przyjaciele.
4.może to nie miłość tylko po prostu przyzwyczajenie- jesteśmy ze sobą dzień w dzień i trudno jest się rozstać
Jak wyżej
5.żyjąc u niego mam łatwo w życiu, pomagam mu tylko w pracach przy domu i w sumie nic mnie nie obchodzi- chciałam iść do pracy miałam złożoną ofertę pracy w sklepie ale on powiedział od razu że jak pójdę do jakiejkolwiek pracy to będzie jeszcze bardziej zazdrosny i nie będzie lepiej pomiędzy nami tylko jeszcze gorzej
Jest Ci wygodnie, a on ma zadatki na osobę stosującą przemoc.
6.wybaczyłam jego pocałunek z dziewczyną który widziałam na własne oczy, gdy już byliśmy razem ;/ ale od tamtej pory w ogóle mu nie ufam, pewnego czasu byłam podejrzliwa o pracownika(chłopaka)
Coś mi mówi, że nawet nie musiał bardzo się starać, żebyś mu wybaczyła.
7.nie mam ochoty na seks, odrzuca mnie ostatnio, nie wiem czy to może przez te moje rozterki, oczywiście on ma pretensje że nie dostaje tego czego chce
A nie obchodzi go co Ty czujesz, tylko ma pretensje?
W sumie nie widzę niczego co wskazywało by na uczucia jakie powinny być u ludzi którzy kochają się, chcą wziąć ślub i stworzyć normalną rodzinę. Po tym co napisałaś teraz myślę, że najlepiej będzie jak się rozstaniecie.
Milenko, zrobisz co uważasz za stosowne. Sama dobrze wiesz, że z nieudanego związku nie będzie udanego małżeństwa. Sama wybierasz czy chcesz dać sobie szanse na szczęśliwe życie, czy pakujesz się w coś co z pewnością szczęścia Ci nie da. To kwestia Twoich priorytetów. Na jednej szali Ty, Twoje szczęście, a na drugiej: "co ludzie powiedzą". Nikt za Ciebie nie wybierze.
Mam już dosyć ale boje się ludzi i narzeczonego- ich reakcji... nie będę miała spokojnego życia ani po ślubie ani po odwołaniu ślubu...
Po odwołaniu ślubu nie będziesz miała spokojnego życia przez kilka godzin lub dni. Jeżeli nie odwołasz - kilka lub kilkanaście lat.
Milenka, Ty chyba zartujesz kobieto! Bardziej Cie obchodzi plotkowanie rodziny czy sasiadow, a nie zmarnowane lata jakie sobie mozesz zafundowac przez ten slub. Przeciez to masakra! Poza tym, naprawde chcesz wyjsc za maz za faceta, ktory dyktuje Ci jak masz zyc, szantazuje, a nawet uzywa przemocy???
Obudz sie. Na Twoim miejscu zerwala bym te zareczyny z gwinta i WIALA gdzie pieprz rosnie.
Hahahaha! Wlasnie wyczytalam, ze Autorka chce skladac pozew o rozwod.
To chyba jakis rekord - po dwoch miesiacach slubu...
Hahahaha! Wlasnie wyczytalam, ze Autorka chce skladac pozew o rozwod.
To chyba jakis rekord - po dwoch miesiacach slubu...
Czyli jednak... wzięła ślub i 2 miesiące po chce rozwodu? Chyba najlepszy dowód na to, że wątpliwości przed ślubem są zdecydowanym znakiem ostrzegawczym.