Po jakim czasie facet powinien się oświadczyć ? - Netkobiety.pl

Po jakim czasie jej facet powinien ci się oświadczyć?
Na pewno nie po krótszym, niż ty powinnaś/powinieneś zaprzestać trollowania

Małżeństwo dla faceta jest niekorzystne, także wiesz...

Małżeństwo dla kobiety jest wielce niekorzystne, także wiesz ..

Jak by doszło do tego że bym poznał jakąś kobietę to raczej musiała by być taka że by nie chciała małżeństwa najwyżej zaręczyny i może po wielu latach ale może

Bluangel zamieszkanie razem jest niekorzystne dla kobiety ? Mogłabyś rozwinąć ?

Rita zrozumiala. ty zapewne jestes jeszcze mloda i glupia.

i to nie obraza, sama tez mialam takie doswiadczenie, bo bylam mloda i glupia.

poprostu juz to mialam, teraz  mieszkam sama i polubilam swoja wolnosc bo mam porownanie.  juz nie wspomne, ze o wszystkim sama decyduje, moge sobie wyskoczyc z kolezanka do glupiego shisha baru po kursie tanca do ktorej godziny chce i tak dalej tak dalej. to tylko przyklady, a mozna tak w nieskonczonosc.

Rita.. Mówisz jak jakaś desperatka. Mężczyzna nic nie musi? Od kiedy? Dla mnie osobiście od zawsze facet musiał coś sobą reprezentować, nie pstrykał palcami, ani ja nie pstrykałam. Pewnie, że facet może zostać ojcem częsciej niż kobieta matką, ale czy naprawdę tylko o to chodzi? Masz nawet na  forum facetów którzy są słabymi ojcami, często nawet lichych alimentów n ie płacą, albo w ogóle nie płacą i na czym to ich późne ojcostwo niby ma bić na głowę macierzyństwo ? Faceci którzy kochają swoje dzieci, płacą na nie alimenty nie siedzą na babskim forum i nie udowadniają kobietom, że są od nich gorsze Tacy faceci poi prostu nie mają czasu na babskie fora. Tutaj siedzą tylko tacy, którzy swoim dzieciom od ust odejmują a jednocześnie piszą, że ich byłe żony z ich alimentów żyją. Czasem można się pośmiać z ich wpisów, ale często do śmiechu jest po prostu daleko..

jak dla mnie to sie laduj nawet po 40. nie moj problem. ja mam 30 i wiem, ze to juz nie dla mnie. ale ja wiem tez co to znaczy miec dziecko.

nie starosc, ja wlasnie przezywam lepszej jakosci druga mlodosc, rozwijam sie zawodowo, wrocilam na uczelnie-a nawet juz koncze, kazda wolna chwile spelniam na spelnianie marzen, wyprobowywaniu nowych rzeczy, spotkania z przyjaciolmi, ciagle poznaje nowe osoby, wrocilam do swoich pasji, a nawet mam nowe, ale w wieku 20 moglam spac po 2 godz 5 nocy z rzedu i nie sprawialo mi to zadnej roznicy, teraz? jak nie spie 5 godz to nie slysze budzika. a przy dziecku sen to luksus, nawet sie nie wykapiesz, kiedy chcesz.

poprostu sily juz nie te. biologii nie oszukasz. a teraz super zycie, bo dzieciaka mam to nie musze sobie robic, ale juz odchowane. na dodatek teraz doceniam czas, bo jak byl maly nie mialam go dla siebie i dlatego korzystam, a nie siedze w domu jak przed gdy bylam mloda. np moja siostra dom-praca-dom, a ma 22. ja juz bym nie byla taka glupia.

a myslisz, ze ile matkom sie zdarza siedziec i ryczec z wycienczenia? ale w tv nie pokazali. ja w ieku 30 nie mam zamiaru juz miec dzieci.

Nie widzę ZADNEJ różnicy xd wręcz teraz mam więcej sił i bardziej o siebie dbam xd nie wiem o czym ty w ogóle gadasz xd to nie 50 czy 60 lat xd i to nie jest główny temat wątku by the way xd

Chciał bym mieć takie problemy a nie mam bo nie mam wyglądu

Moj maz sie oswiadczyl po 3 latach ale gadal o slubie juz po 2. Tylko, ze my w zasadzie nie mielismy okresu tradycyjnych zareczyn, bo zaraz po zareczynach byl slub ktory razem planowalimsy. Nie czekalam jak ksiezniczka na wiezy az mi sie ksiaze z laski swojej oswiadczy. Zareczyny z pierscieniem to byla mezowska fanaberia, bo dla mnie to glupota na glupi pierscionek z kamykiem tyle kasy wydawac, lepiej to zainwestowac albo gdzies pojechac albo trzymac na procent, cokolwiek. No ale uparl sie, ze jak to tak, bez pierscienia xd

Wczeniej to roznie, raz mi sie facet ni z gruszki ni z piertuszki oswiadczyl po roku i odrzucilam od razu,bo to bylo z partyzanta i za wczesnie. Drugi raz po dwoch latach i ale po jakims czasie zerwalam te zareczyny.

W kazdym powaznym zwiazku mieszkalam z partnerem/ka. I nie bardzo wyobrazam sobie inaczej poznac kogos w wystarczajcym stopniu zebym wiedziala, czy chce z nim zyc w malzenstwie.

I nie bardzo tez rozumiem w jaki sposob mieszkanie razem jest niekorzystne dla kobiety. W zwiazku masz to, na co sobie pozwolisz. Jak zwiazek kojarzy sie komus z tym:

To sorry ale chyba wchodzil w jakies bardzo chujowe zwiazki z chujowymi ludzmi, bo z nowoczesnymi modelami to nie ma nic wspolnego.

Przetrwalam fora o wiele gorsze niz to, netkobiety to jest pikus przy niektorych miejscach

Ruchać jebać nic się nie bać...

Po jakim czasie facet....powinien?

A co to jest? Jakiś obligatoryjny wymóg?

Facet się oświadcza wtedy, kiedy czuje, że jest na to pora i o ile znajdzie materiał na małżonkę. Jak nie chce? Jego wolna wola.

Związek małżeński to nie przymus. To nie jest też coś, co 'powinno' się zadziać zgodnie z jakąś rozpiską typu bujamy się rok, potem 2 lata mieszkania i oświadczyny, a po kolejnych 2-3 ożenek i dziecko. Bo potem ląduje się w związkach bez szczęścia czy choćby minimalnej satysfakcji tylko i wyłącznie dlatego, że gdzieś po drodze zabrakło powodu do zerwania.

Każdy związek ma swoją dynamikę. Znam małżeństwa, które się rozpadały przed upływem roku. Znam pary żyjące bez ślubu całe życie. Jeśli ktoś pyta po jakim czasie druga strona powinna wykonać gest to sama nie jest gotowa na taki krok. Ani pierścionek ani obrączka nie są żadnymi gwarantami miłości, szczęścia czy wierności.

Moim zdaniem najlepiej takie kwestie omówić na początku związku, jak już ludzie wiedzą, że chcą ze sobą być na bliżej nieokreślony czas. Jak widać ilu ludzi, tyle opinii, więc może się okazać, że dziewczyna będzie czekała magiczne 2-3 lata, a facet wejdzie w związek z intencją, że on na ślub będzie gotowy nie szybciej niż za 6 lat i ich wyobrażenia o wspólnej przyszłości całkowicie się rozjadą.

Więc na początku relacji trzeba usiąść i przegadać, czy i kiedy dopuszczamy małżeństwo (jeśli związek będzie się pomyślnie rozwijał), tak samo ze wspólnym mieszkaniem, dziećmi i każdą dużą życiową decyzją. Siedzenie w kącie jak kwiat paproci i czekanie aż ktoś klęknie z pierścionkiem jest mało rozsądne, bo naprawdę można stracić czas.

Poza tym też nie do końca jest dla mnie jasny argument o tym, że ze związków nieformalnych korzyści czerpią tylko mężczyźni. Dzieci można mieć bez ślubu i oboje rodziców ponosi za nie odpowiedzialność, niezależnie od stanu cywilnego. Czasy, w których każda kobieta musiała sama ogarnąć dom, podać codziennie świeży obiad pod nos, prasować, opierać pana męża, itd dawno minęły. Z mojego doświadczenia wynika, że podział obowiązków związanych z utrzymaniem wspólnego gospodarstwa domowego jest taki, na jaki ludzie się umówią, najczęściej jest on wypadkową ich doświadczeń z rodzinnego domu i osobistych preferencji.

Być samotną matką można nawet w związku małżeńskim, bo małżeństwo nie gwarantuje, że mężczyzna zaangażuje się w wychowanie tak jak kobieta by tego potrzebowała. Istnieje też instytucja rozwodu, więc mąż może rozstać się z żoną, jeśli będzie tego chciał i zostanie ona samotną matką tak czy owak.

Seks moim zdaniem jest korzyścią dla obu stron, nie tylko dla faceta - chyba, że kobieta uprawia go z przymusu, żeby faceta przy sobie zatrzymać.
Kobiety mogą w dzisiejszych czasach pracować, posiadać majątki i dowolnie je pomnażać, więc ślub nie wydaje mi się być bardziej korzystną dla kobiety opcją, zwłaszcza jeśli to ona jest bardziej obrotną stroną układu.

Rozumiem jak najbardziej konserwatywną stronę debaty, gdzie role są dzielone w sposób tradycyjny i tu faktycznie, żeby kobieta nie wyszła na układzie jak Zabłocki na mydle ślub może być konieczny.

Niemniej, każdy żyje tak jak się z partnerem umówi (nie ma społecznie narzuconego jednego wzoru, i dobrze), więc moim zdaniem lepiej te kwestie na wstępie omawiać i wtedy nikt czasu nie straci

Uważam że pytanie jest źle zadane
Mamy 2024 rok i facet w ogóle nie "powinien" się oświadczać. Dwójka ludzi powinna usiąść, porozmawiać i podjąć decyzję o tym, że biorą ślub.

u mnie zawsze bylo do roku. powyzej 3 mysle, ze juz tego nie zrobi. ale ja tez nie wyobrazalabym sobie go przymuszac. jesli to wymuszone to czy taki zwiazek przetrwa? choc to teoretyczne dywagacje, bo na dzis dzien nie wyobrazam sie wiazac. moja sasiadka tez jest 5 lat ze swoim bez mieszkania razem, mimo ze on od kilku lat nalega, czyli jest nas wiecej. mamy jednak cos wspolnego, bo juz raz mialysmy i malzenstwo, i mieszkanie razem, i podrosniete dziecko, i obie sobie cenimy nasza niezaleznosc i wolnosc. mamy obie 30, ale ze wzgledu, ze jednod ziecko mamy, ie mamy tez presji biologicznego zegara. zreszta szczerze mowiac ze wzgledu na roznice wiekowa to nam sie nie oplaca w ogole po raz drugi zachodzic w ciaze, bawic sie w dom czy nanczyc faceta.

Farmer: nikt ci nie mowi, ze musisz sie zenic dzien po zareczynach. mnie faceci sie zareczali 2 razy, w obu przypadkach do roku czasu. pierwsze zerwalam, a co do tych drugich to bylismy najpierw 2 lata jeszcze narzeczenstwem zanim sie pobralismy.

Poza tym kolezanka, a jak ja mniemam autorka, tylko pisze o kolezance, ma 30, wiec nie ma czasu chodzic ze soba jeszcze 10 lat, zeby sie sprawdzac. jaja za to beda, gdy sie okaze, ze on jednak nie ma zamiaru sie zenic, ale to sie powinno ustalac na samym poczatku, jeszcze przy poznawaniu sie. zreszta po 10 latach to nie wiem jaki jest sens nagle formalizowac.. zalezy od kraju i jego prawa rodzinnego i czy mialabym doradzac kobiecie czy np mojemu synowi

Inicjuja, bo maja dosc. moze przeanalizuj, nie kto sklada o rozwod, ale z czyjej winy. dzis kobiety same sie utrzymuja i  nie musza dozgonnie siedziec przy takim, ktory pije i bije. wy narzekacie, to tylko przyklad, ale jak juz zdarzy sie tragedia, jak jakies dziecko jest zostal zmaltretowane na smierc to komenty ze winna tak samo, bo z nim siedziala. moze sie zdecyduj. moja kuzynka nie chciala dziecka, jej maz chcial. gdy zaszla w ciaze, dla niego, on ja zdradzil. najczesciej prawdziwy charakterek faceta wychodzi jak juz pojawi sie dziecko. wedlug ciebie powinna dozgonnie z nim siedziec, podczas gdy on moglby sobie korzystac? tak tylko dodam, ze jest i sliczna i zgrabna niczym modelka, bedac mezatka nie szukala nikogo na boku.  kiedys kobiety nie mialy wyjscia. dzis maja. tak, ten aspekt sie zmienil. i bardzo dobrze.

Ci mezczyzni tez sami sobie tak wybrali. To dziala w obie strony. Od jakiegos czasu na forum nie zaglada jedna dziewczyna, ktora podobno ma bardzzo dobry charakter, ale mimo wszelkich prob jest sama, bo nie grzeszy uroda. Chyba wszyscy wiemy, czym sie kierujecie i to nie sa wewnetrzne wartosci, ale wyglad. kobiety leca moze i na emocje, a wy na wyglad. nie ma sie co oszukiwac, ze liczy sie dobre serduszko. tylko ze to tyczy sie obu plci.

chociaz tu bym sie klocila, bo tzw dobrzy chlopacy maja swoje zalety, ale juz nie chce tworzyc dyskusji w tym watku, wiec zalozmy, ze masz racje.

Możliwe więc że właśnie dlatego przy "drugim podejsciu" te rozważania trwają dłużej. Bo w drugim podejsciu częściej wybieramy partnerkę (lub partnera) głową, a mniej w wyniku zaburzenia (jak to ma z kolei miejsce przy "pierwszym podejsciu".

Na przykład. Statystycznie kobiety zarabiają mniej. Wejście w związek, gdzie dzielimy 50/50 jest dla niej opłacalne. Dlatego kobiety często proste czynności typu pranie w pralce automatycznej, zrównują z trudem i wartością pracy np. inżyniera, czy ostatnio bardzo dobrze płatnej pracy spawacza, czy budowlanego wykończeniowca.

Czynność prania zazwyczaj nie kończy się na pralce automatycznej.
Pralka nie posegreguje prania z kosza, nie załaduje wkładu, nie rozwiesi, nie zdejmie, nie poukłada/wyprasuje prania i nie położy czystych ręczników do szafki, nie włoży na kołdrę ani nie powiesi wyprasowanych  koszuli na wieszaku. Gdyby pranie ograniczało się do wciśnięciu guzika każdy facet robiłby pranie w domu i chwalił się wykonaną ciężką pracą

Coraz więcej kobiet wykonuje pracę inżyniera i coraz więcej kobiet ma w nosie związki, bo im się związek z facetem nie opłaca.

Trochę się zgodzę, trochę nie. Przeciętny mężczyzna ma mniejszy wybór niż przeciętna kobieta.
Mężczyźni kierują się wyglądem ale przez właśnie brak wyboru bardzo obniżają swoje wymagania. Nie raz widzę średnio wyglądające, nie dbające o siebie kobiety które mają bardzo normalny facetów.
Z moich obserwacji wynika, że przeciętny facet zadowoli się przeciętną kobietą. Natomiast przeciętna kobieta celuje wyżej, być może to właśnie wynika z łatwości znalezienia jakiegokolwiek partnera.
Jeśli ktoś raz czy dwa mógł znaleźć, chociażby na krótką relację partnera z wyższej ligi(kobiecie jest znacznie łatwiej to zrobić - chociaż już nie koniecznie utrzymać trwałą relację z taką osoba), to utwierdza się sam w przekonaniach, że może kogoś takiego mieć na stałe. Natomiast jak już wspomniałem, to że raz się miało na jakiś krótki okres czasu takiego partnera nie znaczy, że będzie tak zawsze, a "przekonanie" zostaje.

Bardzo szczere wyznanie. Jak się "biznes" nie opłaca to życzymy miłego dnia...

No okej, a kobieta tego/niczego innego nie ma? To po co z tym facetem jest? W takim wypadku to brak oświadczyn jest raczej pozytywnym zjawiskiem dla kobiety, skoro obrączka miałaby stanowić jedyną zapłatę za wszystko powyższe. No, chyba że tu wchodzi w grę wiara w "zmieni się po ślubie"?

W pozostałych przypadkach jednak kobieta dostaje tyle samo. Też ma seks*, też ma wsparcie, też ma posprzątane i ugotowane albo - w zależności od podziału - coś tam innego zrobione. Tak że mężczyzna nie dostaje nic za darmo; obojgu im łatwiej i o to przecież chodzi.

*Jak w ogóle można zaszufladkować seks jako coś "dla mężczyzny", jeśli się nie aspiruje do roli prostytutki?

I wzajemnie, powodzenia

Dla kobiety związek to dopiero początek. Zakończeniem jest ślub.
I to mężczyzna o tym decyduje. Dlatego często jest okres "demo", gdy kobieta pokazuje się jedynie z najlepszej strony.

Kobieta ma nadzieję, że zmieni mężczyznę po ślubie.
Mężczyzna ma nadzieję, że kobieta nie zmieni się po ślubie.
Taki mały paradoks.

Niektóre kobiety uważają, że to za mało.
Rozstanie szybko weryfikuje takie postrzeganie.

Niektóre kobiety kupczą seksem i jest on w nagrodę.
Zrób to, kup tamto albo zasponsoruj wyjazd.
Pieniądze nie przechodzą klasycznie z ręki do ręki, ale wymiana (kupczenie) jest.

I porównujesz to do ciężkości pracy np spawacza czy odpowiedzialności inżyniera?

A co w dzisiejszych czasach facet miałby zyskać biorąc ślub? Kiedyś ślub był prawie nierozerwalny. Dzisiaj nie daje żadnych gwarancji. Poza tym według statystyk większość rozwodów jest inicjowana przez kobiety. Kobiety z reguły chcą facetów, którzy zarabiają więcej od nich. Zatem po co facetowi cały ten bajzel z małżeńską wspólnotą majątkową i perspektywy na stratę majątku, na który pracował latami na przykład swoją pozycją zawodową. To nam się w ogóle nie opłaca.