Miałam się wam wypisać z całej smutnej historii i ze wszystkiego po tym, jak moje koleżanki zawaliły, ale... ograniczę się najpierw do jednego pytania:
Jaki jest według was przyzwoity czas, w którym powinno dojść do pierwszego spotkania z osobą poznaną przez sieć, żeby można było myśleć o takiej znajomości na poważnie?
Czy pół roku to "okej, można nie znaleźć czasu, różnie bywa"? Czy po roku też możemy sobie jeszcze tłumaczyć, że "no nie udało się, nie zgraliśmy się, coś wypadło?"
Jak długo można, warto, wypada czekać?