Jak radzicie sobie z osobami.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak radzicie sobie z osobami..

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 131 ]

66

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

tym razem wygrała z tą obrzydliwą patologią. Na zdrowie jej.
Do zobaczenia smile

Te, patologia. Uspokój się;)
Co drugi temat tutaj zjeżdża z toru, nie daj się ustawiać.

Co szkoda ci, ze stracisz mozliwosc robienia z siebie terapeuty?

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-02 18:37:13)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Te, patologia. Uspokój się;)
Co drugi temat tutaj zjeżdża z toru, nie daj się ustawiać.

Dzięki, ale nic strasznego się nie dzieje. 
Mnie takie zaczepki ni to ziębią, ni to grzeją.
Nie mam żadnego poczucia przegranej.
Pogadałam sobie tu z paroma fajnymi osobami.
Miło spędziłam czas, nawet wpadła mi kolejna książka do przeczytania.
Może pójdę za radą mojej nowej psiapsi i założę własny temat?
Kto wie smile

P.S.
Padło tu na początku pytanie, jak reagujemy na osoby trudne we współżyciu i z natury pasywno-agresywne.
Ta sytuacja idealnie odzwierciedla, w jaki sposób ja postępuję z takimi ludźmi.

EDIT:
Nie potrzebuję innych osób, by czuć, że istnieję, a tacy krzykacze owszem.
Bo kimże są bez towarzysza do kłótni? Dla kogo będą uszczypliwi, gdy sala opustoszeje?
Wtedy pozostają tylko smutnym, pustym bytem.

68 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-12-02 18:37:46)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Halina3.1 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

tym razem wygrała z tą obrzydliwą patologią. Na zdrowie jej.
Do zobaczenia smile

Te, patologia. Uspokój się;)
Co drugi temat tutaj zjeżdża z toru, nie daj się ustawiać.

Co szkoda ci, ze stracisz mozliwosc robienia z siebie terapeuty?


I jest okazja, by odp. na pytanie tytułowe. Z pewnym typem ludzi, cokolwiek by osiągnęli i czym tam się nie chwalili, nie chcę mieć nic wspólnego.
Słoma im z butów wystaje w najgorszym stylu.


Edit

Mrs.Happiness napisał/a:

P.S.
Padło tu na początku pytanie, jak reagujemy na osoby trudne we współżyciu i z natury pasywno-agresywne.
Ta sytuacja idealnie odzwierciedla, w jaki sposób ja postępuję z takimi ludźmi.
.

No i git. Jechać z nimi;)

https://m.youtube.com/watch?v=G16UI6NKPfM

69

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
RozrabiakaWmalinowymGaju napisał/a:

Te, patologia. Uspokój się;)
Co drugi temat tutaj zjeżdża z toru, nie daj się ustawiać.

Co szkoda ci, ze stracisz mozliwosc robienia z siebie terapeuty?


I jest okazja, by odp. na pytanie tytułowe. Z pewnym typem ludzi, cokolwiek by osiągnęli i czym tam się nie chwalili, nie chcę mieć nic wspólnego.
Słoma im z butów wystaje w najgorszym stylu.

Tak sobie tlumacz.

70

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:

Co do pytań przez ciebie zadanych - moim zdaniem wszystko zależy od okoliczności. Jeśli ktoś nie rozwija się, bo nie ma możliwości i pewne ograniczenia, to jak najbardziej chciałabym pomóc. Jeśli ktoś "okopal" się i uważa że nic mu nie potrzeba bo wie wszystko najlepiej i lepiej od wszystkich, a wbrew pozorom takich ludzi wcale mało nie jest, to lepiej takich ludzi omijać szerokim łukiem. Mało, że niczego dobrego nie uczymy się od nich to jeszcze powodują swojego rodzaju chaos i zwyczajnie męczą.

O tak!
To ja mam podobnie: jak widzę entuzjazm i szczere chęci u kogoś, kto może mniej wie póki co, ale jest otwarty i ma odrobinę pokory, to chętnie dzielę sie wiedzą, środkami finansowymi czy znajomościami żeby pomóc.
I tez kompletnie nie bawi mnie już wpychanie stopy między zatrzaśnięte drzwi i próby uświadamiania tych, którzy nie chcą na siłę. Jak mogę to zawsze się izoluje od takich person, ale nie zawsze się da wink

Zastanawiam się ciągle nad ostatnim pytaniem jakie zadałaś, czyli czy te relacje z osobami nierozwijającymi się coś do naszego życia wnoszą?
Pomijając te osoby z przekonaniem o własnej doskonałości i z brakiem potrzeby rozwoju, to inne już tak, mogą wnieść, o ile kontakty z nimi nie wypływają z naszej potrzeby podbudowania własnego ego, nawet tej najbardziej ukrytej. Chociaż taka mała porcja zadowolenia z własnych osiągnięć gdy się je porównuje z innymi, którzy mieli więcej i często mają wciąż możliwości ale ich nie wykorzystują, może działać motywacyjnie i powodować dodatkowe bodźce do działania, jak sprężyna smile Jednak lepiej, żeby tego nie było za wiele, taka szczypta, jak z dobrą przyprawą - zbyt wiele pysznej w smaku przyprawy, może zepsuć każdą potrawę.

To tez jest mi bliskie podejście smile
Najchętniej przebywam w gronie tych, którzy potrafią zarażać motywacją i są dla mnie inspirujący w samodoskonaleniu, ale nie traktuję z buta pozostałych, o ile własnie nie idzie to w parze: niska wiedza i wywalone w kosmos ego.

Wszystko inne to już bardzo delikatne kwestie. Jednak ogólnie, to chyba lepiej nie otaczać się osobami które nie czują potrzeby własnego rozwoju, zawsze będą nas w jakiś sposób ograniczać.

No właśnie. Raz, że będą nas dusić i ograniczać.  Dwa: zbyt duże różnice potęgują poczucie samotności, bo komunikacja przestaje byc praktycznie możliwa. Na poziomie, który dawałby nam satysfakcję.

Niby prosty temat, ale złożony przez to, że relacje strasznie złożone są.

71

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Halina3.1 napisał/a:

[
Nie utrzymuje znajomości z ludźmi którzy wg mnie za mało się rozwijają. Moj mąż ma kilku takich znajomych, ja utrzymuje z nimi poprawne relacje, nie mam problemu się spotkać i porozmawiać ale to tyle. Przyjaźni między nami nie będzie. Niesnasek też nie. Po prostu pewnych tematów nie będę z nimi poruszac, to są ludzie na tyle obyci, że znają granice.

No tak, to jest chyba najzdrowsze podejście. O ile nie są to ludzie, z którymi życie "zmusza" nas do częstych interakcji, to jest to optymalna dla wszystkich opcja.
I wtedy mnie też nic nie triggeruje, bo zwyczajnie każde z nas działa w poszanowaniu granic drugiej strony, ot nie wchodzimy na tematy, które oni podejmowaliby w sposób dla mnie mało satysfakcjonujący. smile

Jeśli chodzi o rodzinę, to akurat pod względem rozwoju miałam farta, bo pochodzę z rodziny okultystów gdzie wszystko było podyktowane szukaniem prawdy, oświecenia i rozwijaniem się. Rownież emocjonalnym. Przy czym to miało być zbilansowane, czyli zdrowe ciało, umysł i emocje.  Rozwój duchowy był ważny ale rozwój naukowy i zawodowy też. Ja mam to tak zakodowane, że stojąc w miejscu czuję się źle, bo to nie jest normalny stan, więc nie po drodze mi z ludźmi którym nie chce się rozwijać.

To powiem Ci, że jak dla mnie przynajmniej - z autopsji i obserwacji otoczenia, bardzo nietuzinkowy przypadek smile Brzmi bajkowo wręcz. Bo u mnie całkowita odwrotność, choć staram się widzieć plusy, bo przecież nikt nie jest w rodzinach czarno biały.
Ale na pewno u nas rozwój - zwłaszcza emocjonalny na pierwszy miejscu nigdy nie był.
dlatego czasem zastanawia mnie dlaczego padło akurat na mnie, że jako jedyna tak mocno się w to wkręciłam i nie umiem inaczej. Minus chyba taki tylko, że nie mam w rodzinie za bardzo z kim na te tematy porozmawiać. Przez co raczej nie jesteśmy tak blisko jak byłoby to możliwe gdybyśmy interesowali się tymi tematami podobnie.


Jesli chodzi o rodzinę ze strony męża, to oni akurat emocjonalnie sa bardzo rozwinięci za to pod względem mocnego stąpania po ziemi i kariery nie i wg mnie to kiepsko. Ale nie rusza mnie to na tyle żeby mnie jakoś martwić. Mieszkamy po drugiej stronie świata. Poza tym to bardzo przyjaźni i serdeczni ludzie, jak wybierałam sobie męża to wybierałam też jego rodzine i zależało mi na tym żeby byli porządnymi ludźmi, bez toksykow, patologii i dramatów, ogółem jestem zadowolona.

To po stronie mojego męża jest podobnie: z tymże bardziej postawili nie tyle na rozwój emocjonalny, bo oni chyba tacy się już urodzili wink z wysoką inteligencją emocjonalna, mimo, że nikt ich tego nie uczył. Ale też jest taka kompletnie inna energia jak tam wchodzę.. Ciepło, życzliwość, taka serdeczność, totalne zrozumienie, zero jakichś złośliwości, pretensji. I mąż jest dokładnie taki.
sporo się od niego nauczyłam i nadal ucze w tym zakresie wink

72

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

[
Nie utrzymuje znajomości z ludźmi którzy wg mnie za mało się rozwijają. Moj mąż ma kilku takich znajomych, ja utrzymuje z nimi poprawne relacje, nie mam problemu się spotkać i porozmawiać ale to tyle. Przyjaźni między nami nie będzie. Niesnasek też nie. Po prostu pewnych tematów nie będę z nimi poruszac, to są ludzie na tyle obyci, że znają granice.

No tak, to jest chyba najzdrowsze podejście. O ile nie są to ludzie, z którymi życie "zmusza" nas do częstych interakcji, to jest to optymalna dla wszystkich opcja.
I wtedy mnie też nic nie triggeruje, bo zwyczajnie każde z nas działa w poszanowaniu granic drugiej strony, ot nie wchodzimy na tematy, które oni podejmowaliby w sposób dla mnie mało satysfakcjonujący. smile

Jeśli chodzi o rodzinę, to akurat pod względem rozwoju miałam farta, bo pochodzę z rodziny okultystów gdzie wszystko było podyktowane szukaniem prawdy, oświecenia i rozwijaniem się. Rownież emocjonalnym. Przy czym to miało być zbilansowane, czyli zdrowe ciało, umysł i emocje.  Rozwój duchowy był ważny ale rozwój naukowy i zawodowy też. Ja mam to tak zakodowane, że stojąc w miejscu czuję się źle, bo to nie jest normalny stan, więc nie po drodze mi z ludźmi którym nie chce się rozwijać.

To powiem Ci, że jak dla mnie przynajmniej - z autopsji i obserwacji otoczenia, bardzo nietuzinkowy przypadek smile Brzmi bajkowo wręcz. Bo u mnie całkowita odwrotność, choć staram się widzieć plusy, bo przecież nikt nie jest w rodzinach czarno biały.
Ale na pewno u nas rozwój - zwłaszcza emocjonalny na pierwszy miejscu nigdy nie był.
dlatego czasem zastanawia mnie dlaczego padło akurat na mnie, że jako jedyna tak mocno się w to wkręciłam i nie umiem inaczej. Minus chyba taki tylko, że nie mam w rodzinie za bardzo z kim na te tematy porozmawiać. Przez co raczej nie jesteśmy tak blisko jak byłoby to możliwe gdybyśmy interesowali się tymi tematami podobnie.

Czy ja wiem, wszyscy ich znjomi z Polski tez w tym siedzieli, calkiem sporo osob sie interesuje takimi tematami. W niemczech to juz w ogole. Tylko to, ze sie tym interesowali, to nie znaczy jeszcze, ze byli jakos przesadnie uzdolnieni w te klocki a juz napewno w rozwoj emocjonalny xd Jednak moi rodzice to produkty swojej epoki przede wszystkim, a to cale pokolenie ma ogromny problem z emocjami. Dorastanie w bardzo nietuzinkowym domu mialo swoje plusy i minusy. Wiecej plusow ale tez widze roznice, bo u ciebie tego nie bylo i sie tym bardzo interesujesz, a u mnie to byl top temat i ja jestem nastawiona glownie na mocne stapanie po ziemi, troche mnie irytuje i mierzi jak ktos jest przesadnie emocjonalny. Wole prosto i na temat oraz podejmowac dzialanie zamiast sie godzinami zastanawiac, medytowac, czytac jakies ksiazki prychologiczne, studiowac osiagniecie zen, oswiecenia, emocjonalna rownowaga, odciecie od ego, alchemia bla bla bla big_smile Ale nktore z tych rzeczy byly fajne np shadow work.


Giaa2 napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Jesli chodzi o rodzinę ze strony męża, to oni akurat emocjonalnie sa bardzo rozwinięci za to pod względem mocnego stąpania po ziemi i kariery nie i wg mnie to kiepsko. Ale nie rusza mnie to na tyle żeby mnie jakoś martwić. Mieszkamy po drugiej stronie świata. Poza tym to bardzo przyjaźni i serdeczni ludzie, jak wybierałam sobie męża to wybierałam też jego rodzine i zależało mi na tym żeby byli porządnymi ludźmi, bez toksykow, patologii i dramatów, ogółem jestem zadowolona.

To po stronie mojego męża jest podobnie: z tymże bardziej postawili nie tyle na rozwój emocjonalny, bo oni chyba tacy się już urodzili wink z wysoką inteligencją emocjonalna, mimo, że nikt ich tego nie uczył. Ale też jest taka kompletnie inna energia jak tam wchodzę.. Ciepło, życzliwość, taka serdeczność, totalne zrozumienie, zero jakichś złośliwości, pretensji. I mąż jest dokładnie taki.
sporo się od niego nauczyłam i nadal ucze w tym zakresie wink

Mysle, ze u rodziny mojego meza duzy wplyw ma pochodzenie i srodowisko. Ich grupa etniczna ma to chyba we krwii, albo akurat to miejsce gdzie mieszkaja, bo prysiegam, nie spotkalam tam ososby ktora by miala "bad bone in their body". Mnie to az czasem irytuje, bo jest w druga strone, sa za bardzo ufni i naiwni, kazdemu by chcieli pomagac, pieniadze sie dla nich nie licza, dzis maja az za duzo, jutro ani grosza, bo oddadza "bardziej potrzebujacemu" czlonkowi rodziny. Nie moj klimat, sa dla mnie czasem za bardzo odklejeni. Moim zdaniem tez stawiajac tylko na emocje i rozwoj pod tym wzgledem a olewajac np rozwoj zawodowy sami sobie szkadza. Oni wola np spedzac czas z rodzina, ciesza sie dziecmi itd, no fajnie ale pozniej maja problem, bo jednak chcieliby tym dzieciom zawnic zycie na wyzszym poziomie, ale jednak nie rozwijaja sie zawodowo, bo musieliby poswiecic czas z rodzina, czego nie chca roic - kolo sie zmayka. Wiec za duza odklejka pod tym wzgledem tez nie jest przesadnie zdrowa.

73 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-12-02 23:19:27)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

Dobrze, to doprecyzuję smile
Bardziej chodziło mi tutaj o rozwój emocjonalny,  a raczej psycho-emocjonalny.

Ja sie nie rozwijam w tym kontekście wcale, a nawet uwsteczniam i jest super.
Mysle że współczesna psychologia jest na maxa feminizowana i dąży do rozwiązań optymalnych dla kobiet/humanistów. Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się.
Dla mnie emerytowany wojskowy, taki co potrafił tyle lat wykisić w warunkach gdzie normalni ludzie dostaja kręcka i zachowal pogode ducha, jest większym autorytetem w rozwoju emocjonalnym niż pierdu pierdu laska po psychologii, która skoczyła studia za kase od strych, w dupie była i gówno widziała.
Psychologia jest oczywiście ciekawa dziedzina aktywności ludzkiej i nauki, ale tak jak orientalistyka, lingwistyka, politologia dla zwykłego człowieka, który nie ma problemów z deklem prawie nieprzydatna do funkcjonowania na codzień.
Rozwoj emocjonalny to kolejne sztuczne pojęcie wyyslone przez psychologw,  żeby ludzie mieli kompleksy i wydawali kase na terapie i ich ksiązki które pisza na kiblu między pierdem a sojowa latte.

74

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Mysle że współczesna psychologia jest na maxa feminizowana i dąży do rozwiązań optymalnych dla kobiet/humanistów. Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się.
Dla mnie emerytowany wojskowy, taki co potrafił tyle lat wykisić w warunkach gdzie normalni ludzie dostaja kręcka i zachowal pogode ducha, jest większym autorytetem w rozwoju emocjonalnym niż pierdu pierdu laska po psychologii, która skoczyła studia za kase od strych, w dupie była i gówno widziała. .

Normalnie padłam i leżę big_smile

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:

Normalnie padłam i leżę big_smile

Wyczuwam mocny vibe osoby która lubi działać i nie pierdoli sie w tańcu, wiec spodziewałam się troche wink

76

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Dobrze, to doprecyzuję smile
Bardziej chodziło mi tutaj o rozwój emocjonalny,  a raczej psycho-emocjonalny.

Ja sie nie rozwijam w tym kontekście wcale, a nawet uwsteczniam i jest super.
Mysle że współczesna psychologia jest na maxa feminizowana i dąży do rozwiązań optymalnych dla kobiet/humanistów. Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się.
Dla mnie emerytowany wojskowy, taki co potrafił tyle lat wykisić w warunkach gdzie normalni ludzie dostaja kręcka i zachowal pogode ducha, jest większym autorytetem w rozwoju emocjonalnym niż pierdu pierdu laska po psychologii, która skoczyła studia za kase od strych, w dupie była i gówno widziała.
Psychologia jest oczywiście ciekawa dziedzina aktywności ludzkiej i nauki, ale tak jak orientalistyka, lingwistyka, politologia dla zwykłego człowieka, który nie ma problemów z deklem prawie nieprzydatna do funkcjonowania na codzień.
Rozwoj emocjonalny to kolejne sztuczne pojęcie wyyslone przez psychologw,  żeby ludzie mieli kompleksy i wydawali kase na terapie i ich ksiązki które pisza na kiblu między pierdem a sojowa latte.

To jest zloto xd

77

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:
Giaa2 napisał/a:

Dobrze, to doprecyzuję smile
Bardziej chodziło mi tutaj o rozwój emocjonalny,  a raczej psycho-emocjonalny.

Ja sie nie rozwijam w tym kontekście wcale, a nawet uwsteczniam i jest super.
Mysle że współczesna psychologia jest na maxa feminizowana i dąży do rozwiązań optymalnych dla kobiet/humanistów. Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się.
Dla mnie emerytowany wojskowy, taki co potrafił tyle lat wykisić w warunkach gdzie normalni ludzie dostaja kręcka i zachowal pogode ducha, jest większym autorytetem w rozwoju emocjonalnym niż pierdu pierdu laska po psychologii, która skoczyła studia za kase od strych, w dupie była i gówno widziała.
Psychologia jest oczywiście ciekawa dziedzina aktywności ludzkiej i nauki, ale tak jak orientalistyka, lingwistyka, politologia dla zwykłego człowieka, który nie ma problemów z deklem prawie nieprzydatna do funkcjonowania na codzień.
Rozwoj emocjonalny to kolejne sztuczne pojęcie wyyslone przez psychologw,  żeby ludzie mieli kompleksy i wydawali kase na terapie i ich ksiązki które pisza na kiblu między pierdem a sojowa latte.

Popieram i szanuje. Od dzisiaj Jack bedzie moim autorytetem w tych sprawach. On i Julka jesli chodzi o sprawy duchowe. Teraz jeszcze poszukac guru od pieniedzy, moze Szptuch?

78 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-12-02 23:37:24)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Hahaha. Jack nie jest człowiekiem o którym mówię. Rzuca się na forum jak rozhisteryzowana dziewczynka. Szukaj guru gdzie indziej!
Juz predzej Salomonka. Ale to pewnie musisz jakis wstepny kurs przejść, żeby jej dotrzymać kroku i nie spłakać się jak cie zacznie cisnąć wink

79

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Hahaha. Jack nie jest człowiekiem o którym mówię. Rzuca się na forum jak rozhisteryzowana dziewczynka. Szukaj guru gdzie indziej!
Juz predzej Salomonka. Ale to pewnie musisz jakis wstepny kurs przejść, żeby jej dotrzymać kroku i nie spłakać się jak cie zacznie cisnąć wink

Szkoda, no ale zawsze jest jeszcze legat w zapasie.
Mi sie przewraca sniadanie jak slysze "Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się." to jest tak samo zle jak duszenie w sobie, bo te wszystkie psycholozki  popadaja ze skrajnosci w skrajnosc. Ja lubie tkich guru co przepracowali cos raz, zamkneli sprawe i nara. Koniec tematu. A nie samobiczownie sie w nieskonczonosc. Nie lubie tez jak ktos sie non stop uzewnetrznia tam gdzie nie powinien i czeka na efekt w postaci uwagi od ludzi ktorzy niekoniecznie maja ochote na ten ekshibicjonizm emocjonalny, to taki energetyczny wampiryzm.

80

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Halina3.1 napisał/a:

Nie lubie tez jak ktos sie non stop uzewnetrznia tam gdzie nie powinien i czeka na efekt w postaci uwagi od ludzi ktorzy niekoniecznie maja ochote na ten ekshibicjonizm emocjonalny, to taki energetyczny wampiryzm.

Ale przecież to takie modne teraz big_smile

Sam nic w życiu nie osiągnąłem, ale to nie moja wina, to wina rodziców, bo za mało miłości mi okazywali big_smile

Sorry, ale śmieszy mnie to  niezmiennie i będzie śmieszyło. Dorośli ludzie, a jak dzieci, wciąż dzieci...

81 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-12-03 00:02:23)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:

Nie lubie tez jak ktos sie non stop uzewnetrznia tam gdzie nie powinien i czeka na efekt w postaci uwagi od ludzi ktorzy niekoniecznie maja ochote na ten ekshibicjonizm emocjonalny, to taki energetyczny wampiryzm.

Ale przecież to takie modne teraz big_smile

Sam nic w życiu nie osiągnąłem, ale to nie moja wina, to wina rodziców, bo za mało miłości mi okazywali big_smile

Sorry, ale śmieszy mnie to  niezmiennie i będzie śmieszyło. Dorośli ludzie, a jak dzieci, wciąż dzieci...

Tak. Dlatego ja uwazam, ze relacje z ludzmi ktorzy sie nie chca rozwijac albo takimi mazgajami nic nie wnosza do zycia. Bo ja np mam duzo lepsza motywacje od ludzi ktorzy osiagneli wiecej ode mnie i sa w jakiejs dziedzinie lepsi. To jest imo prawda, ze z kim przestajesz, taki sie stajesz. Ludzie ktorzy ciagna w dol maja na nas wiekszy wplyw niz myslimy. Ok czasem mozna sie fajnie poczuj pomagajac lub dajac komus rady ale jak to jest krew w piach a ta osoba chce tylko darmowej uwagi, to serio mozna sobie jedynie zaszkodzic w dluzszej perspektywie. Dajesz komus swoj cenny czas, zasoby i dobra energie a dostajesz dola. Bez sensu. Te wszystkie czary mary i inne bzdury to maja racje w tej konkretnej sprawie, ze trzeba uwazac na to jak dysponuje sie energia i kogo zaprasza sie do swojego kregu.

A jeszcze smieszniejsze jak tacy co sami malo osiagneli albo nie chce im sie ruszyc dupska chocby po to zeby spelnic swoje basicowe marzenia bagatelizuja osiagniecia innych. Albo przychodza i mowia, ze to udzial w wyscigu szczurow. No tak, lepiej lezej i dumac o dupie marynie w oblokach golym i wesolym niz miec jakies konkretne cele i do nich dazyc.

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

IMO z tymi osobami co się nie rozwijają jest róznie.
W innym wątku było troche o tym.
To tez zalezy od etapu na którym  człowiek jest. Jak już sobie wyroisz dobre nawyki to lecisz z każdym tematem i zadna maruda cie nie zatrzyma. Najgorzej jest z marudami na etapie budowania nawyków, wtedy taki maruda może zbić w zarodku twoje próby żeby osiągnąć coś. Jak już jesteś na dobrej ścieżce to troche czasu z kims o innym mindsecie nic ci nie nabruździ i nawet może byc smieszne doswiadczenie.

83

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

IMO z tymi osobami co się nie rozwijają jest róznie.
W innym wątku było troche o tym.
To tez zalezy od etapu na którym  człowiek jest. Jak już sobie wyroisz dobre nawyki to lecisz z każdym tematem i zadna maruda cie nie zatrzyma. Najgorzej jest z marudami na etapie budowania nawyków, wtedy taki maruda może zbić w zarodku twoje próby żeby osiągnąć coś. Jak już jesteś na dobrej ścieżce to troche czasu z kims o innym mindsecie nic ci nie nabruździ i nawet może byc smieszne doswiadczenie.

Troche czasu tak, czasem sie to zreszta zdarza np w pracy. Chociaz ja mam szczescie, w pracy nie musze wchodzic na absolutnie zadne prywatne tematy a ludzi w pracy mam super. Gorzej jak ktos ma marudy w otoczeniu i musi ich sluchac nic nie mogac zrobic. Kiedys w innej pracy mialam taka marude, matko jedyna, co to za babsko bylo... Ona sie nie rozwijala pod zadnym wzgldem, a wiecznie narzekala. Na wszystko i wszystkich. W koncu powiedzialam, ze albo dostaje wlasny pokoj albo szukam sobie innej roboty zebym nie musiala jej sluchac. A najlepsze, ze sie czasem klocilysmy o to a ona i tak za pare dni zaczynala narzekac do mnie na glos w nadzieji, ze tym razem zaczne jej wspolczuc zamiast mowic zeby sie ogarnela xd

84

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

Wyżej doprecyzowałam.
Nie, nie chodzi mi o rozwój na polu czysto materialnym jak rozwój fizyczny czy intelektualny nawet. Bardziej inteligencja emocjonalna zatrzymana na poziomie dziecka/wczesnego nastolatka vs. człowiek, który jest dużo dalej.

Mam taką relację z przyjaciółką z czasów nastoletnich. Wtedy świetnie się zgrywałyśmy, natomiast, mam wrażenie, ona zatrzymała się właśnie na tamtym etapie. I to mimo że zdążyła wziąć ślub, urodzić dwoje dzieci i się rozwieść. Te same teksty, to samo zachowanie, tym samym się ekscytuje i tak dalej.
Znajomość się rozluźniła, spotkamy się raz na rok czy dwa, bo po prostu nie ma materiału na nic więcej. Ot, pogadać, powspominać, pośmiać się z czegoś z przeszłości. Jak tylko schodzi na "czasy obecne", to ja się zaczynam męczyć psychicznie i nie mam nic do powiedzenia, bo chociaż może to i byłby świetny temat do dyskusji, to ona partnerką do dyskusji, niestety, nie jest, a znowu ja nie aspiruję do roli mentorki czy opiekunki (ani ona - do posiadania takowej).
Tak że z przyjaźni wiele nie zostało, tyle może, że w razie czego sobie pomożemy, ale poza tym to już raczej zwykła znajomość i to raczej z tych luźnych.

A w innych przypadkach, kiedy nie mam z kimś tak bogatej przeszłości, to raczej znajomość umiera całkiem. Tzn. jeżeli nie sprawia mi przyjemności przebywanie z kimś, to tego po prostu nie robię. Fakt, że miałam szczęście urodzić się w inteligentnej rodzinie, więc pewnie mi łatwiej o takie, powiedzmy, zasadnicze podejście, bo nie dotyczy to nikogo z naprawdę bliskich mi osób.

85 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-12-04 18:49:11)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Dziwna ta historia z babką co cie meczyła w pracy. Nagle stałaś się HR i psychologiem waszego teamu.

Poza marudami jest jeszcze jeden rodzaj ludzi nie rozwojowych, czyli kotoś kto niby stoi w miejscu.
IMO fajnie mieć takie osoby, zawsze wiesz czego się spodziewać.
Taką sztandarowa osobą któraa się "nie rozwija" jest babcia. Zawsze przyjedziesz,to zrobi obiad, opowie co było na mszy, co tam sobie w ogórku grzebie, czy jakiś serial w typie M jak miłośc razem gladacie. Masz gwarantowany relaks i swięty spokój.
Idą świerta wiec tak sobie pomyślałam że w sumie fajnie pojechac do domu w znane strony, a nie zawsze szukać żeby coś nowego się działo.

86

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SaraS napisał/a:

Mam taką relację z przyjaciółką z czasów nastoletnich. Wtedy świetnie się zgrywałyśmy, natomiast, mam wrażenie, ona zatrzymała się właśnie na tamtym etapie. I to mimo że zdążyła wziąć ślub, urodzić dwoje dzieci i się rozwieść. Te same teksty, to samo zachowanie, tym samym się ekscytuje i tak dalej.
Znajomość się rozluźniła, spotkamy się raz na rok czy dwa, bo po prostu nie ma materiału na nic więcej. Ot, pogadać, powspominać, pośmiać się z czegoś z przeszłości. Jak tylko schodzi na "czasy obecne", to ja się zaczynam męczyć psychicznie i nie mam nic do powiedzenia, bo chociaż może to i byłby świetny temat do dyskusji, to ona partnerką do dyskusji, niestety, nie jest, a znowu ja nie aspiruję do roli mentorki czy opiekunki (ani ona - do posiadania takowej).
Tak że z przyjaźni wiele nie zostało, tyle może, że w razie czego sobie pomożemy, ale poza tym to już raczej zwykła znajomość i to raczej z tych luźnych.

A w innych przypadkach, kiedy nie mam z kimś tak bogatej przeszłości, to raczej znajomość umiera całkiem. Tzn. jeżeli nie sprawia mi przyjemności przebywanie z kimś, to tego po prostu nie robię. Fakt, że miałam szczęście urodzić się w inteligentnej rodzinie, więc pewnie mi łatwiej o takie, powiedzmy, zasadnicze podejście, bo nie dotyczy to nikogo z naprawdę bliskich mi osób.


Jak ja Cię rozumiem.. Doskonale wiem o czym mówisz.
Bardzo dobrze to opisałaś: to bardziej jak znajomość, nie przyjaźń, a jednocześnie człowiek podtrzymuje to, bo gdzieś tam można na siebie liczyć poza wszystkim.

87

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Dziwna ta historia z babką co cie meczyła w pracy. Nagle stałaś się HR i psychologiem waszego teamu.

Poza marudami jest jeszcze jeden rodzaj ludzi nie rozwojowych, czyli kotoś kto niby stoi w miejscu.
IMO fajnie mieć takie osoby, zawsze wiesz czego się spodziewać.
Taką sztandarowa osobą któraa się "nie rozwija" jest babcia. Zawsze przyjedziesz,to zrobi obiad, opowie co było na mszy, co tam sobie w ogórku grzebie, czy jakiś serial w typie M jak miłośc razem gladacie. Masz gwarantowany relaks i swięty spokój.
Idą świerta wiec tak sobie pomyślałam że w sumie fajnie pojechac do domu w znane strony, a nie zawsze szukać żeby coś nowego się działo.

Ona nie była z mojego teamu, kierowała własnym działem ale mieliśmy biuro na zasadzie otwartej, najgorsza rzecz na świecie i niestety tej baby nie dało się zamknąć. Hr ani psychologiem też nie zostałam, jeszcze czego, po prostu postawiłam warunek, że chce własny, zamknięty pokój i tyle. Nigdy później ani częściej nie spotkałam kogoś podobnego do niej, na szczęście.

To moje babki miały odwrotnie, przy każdej wizycie fazki na inne rzeczy i tego mnie uczyły  czym się akurat zajmowały w danym czasie. W sumie jedyną osoba pasująca w miarę to tego opisu to jeden z dziadków od kiedy przeszedł na emeryturę i przy okazji na ateizm.

88

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

Dobrze, to doprecyzuję smile
Bardziej chodziło mi tutaj o rozwój emocjonalny,  a raczej psycho-emocjonalny.
Kiedy widać duże różnice w poziomie tego rozwoju i ciężko jest się skomunikować w satysfakcjonującym stopniu.

Np. ktoś dużo czyta, jest człowiekiem, z którym można poruszyć wiele tematów. Ale przede wszystkim nie jest trudny we współżyciu, bo nie ma natury pasywno-agresywnej np.
A te inne osoby mają.. i wtedy jak się z tym obchodzicie?
Jakie sa wasze refleksje, odczucia, decyzje co do kontynuacji relacji?

Co prawda ja dopiero zaczynam mój rozwój psycho-emocjonalny ale powiem tak, wiem jakie to jest trudne i rozumiem, że komuś to się mogło nie udać. Po pierwsze należy dokładnie rozgraniczyć rozwój psycho-emocjonalny z czytaniem książek czy ogólnie wiedzą. Znałem ludzi, którzy mieli mega wiedzę na różne tematy ale porozmawiać z nimi było ciężko. Znałem też takich, którzy nigdy nie przeczytali żadnej książki i było aż miło posłuchać jak coś mówili. Może być osoba głośna, której wszędzie pełno i ciągle coś mówi ale usłyszeć od niej cokolwiek mądrego to rzadkość. I tak samo istnieją ludzie, którzy trzymają się uboczu, niewiele mówią i ogólnie nie zwracają na siebie uwagi ale jak już zaczną coś mówić to jest to dużo mądrych rzeczy. Dla mnie osobiście rozwój nie miałby większego znaczenia w kwestii wejścia czy kontynuowania relacji. Ważniejsze od tego jest to, jaka jest dana osoba, jak traktuje innych ludzi, zwierzęta, czy cechy takie honor nie są dla niej obce, czy potrafi dotrzymywać słowa, czy kończy to co zaczęte. W ogóle by mnie nie obchodziło ile książek ten ktoś przeczytał, liczyłoby się to czy dobrze się spędza czas z tą osobą nawet bez rozmowy.

89 Ostatnio edytowany przez dziewczynaszamana699 (2024-12-05 17:21:57)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Ja mam w otoczeniu taka ciocie ktora gdy jej opowiadam o ostatnich ksiazkach mowi: " a po co sobie zawracasz glowe takimi trudnymi tematami, wypowycz cos lekkiego", na pismo "Przekroj" (juz nie wychodzi) ktore jej pozyczylam powiedziala: "ale to jest glupie", wg niej po co zawracać sobie glowe tym jak funkcjonuje swiat, jak zyja ludzie w innych krajach, po co uczyc sie innych jezykow etc.
Jak ja na to reaguje? raczej spokojnie tlumacze ze mi sprawia to tj. takie rozwijanie sie frajde.

90

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Shinigami napisał/a:

[ Po pierwsze należy dokładnie rozgraniczyć rozwój psycho-emocjonalny z czytaniem książek czy ogólnie wiedzą. Znałem ludzi, którzy mieli mega wiedzę na różne tematy ale porozmawiać z nimi było ciężko. Znałem też takich, którzy nigdy nie przeczytali żadnej książki i było aż miło posłuchać jak coś mówili. Może być osoba głośna, której wszędzie pełno i ciągle coś mówi ale usłyszeć od niej cokolwiek mądrego to rzadkość. I tak samo istnieją ludzie, którzy trzymają się uboczu, niewiele mówią i ogólnie nie zwracają na siebie uwagi ale jak już zaczną coś mówić to jest to dużo mądrych rzeczy.

Dokładnie tak jest. bycie głośnym ani oczytanym nie musi iść w parze z mądrością życiową, czy posiadaniem czegoś ciekawego do powiedzenia. To na pewno.

Dla mnie osobiście rozwój nie miałby większego znaczenia w kwestii wejścia czy kontynuowania relacji. Ważniejsze od tego jest to, jaka jest dana osoba, jak traktuje innych ludzi, zwierzęta, czy cechy takie honor nie są dla niej obce, czy potrafi dotrzymywać słowa, czy kończy to co zaczęte. W ogóle by mnie nie obchodziło ile książek ten ktoś przeczytał, liczyłoby się to czy dobrze się spędza czas z tą osobą nawet bez rozmowy.

Tyle, że chyba trochę Ci sie pokiciało wink
A czym jest "umiejętność słuchania, rozmowy, dobre traktowanie ludzie"..etc. jak nie dowodem na to, że ktos ma rozwinięta inteligencję emocjonalną? smile
Przecież pisząc o rozwoju miałam dokładnie TO na myśli.  Żadne przeintelektualizowane delulu czy pierdu pierdu.
Jak chcę się "rozwinąć" intelektualnie to wiem co robić, nie o taki rozwój mi chodziło.
Wydawało mi się, że to doprecyzowałam..

91

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
dziewczynaszamana699 napisał/a:

Ja mam w otoczeniu taka ciocie ktora gdy jej opowiadam o ostatnich ksiazkach mowi: " a po co sobie zawracasz glowe takimi trudnymi tematami, wypowycz cos lekkiego", na pismo "Przekroj" (juz nie wychodzi) ktore jej pozyczylam powiedziala: "ale to jest glupie", wg niej po co zawracać sobie glowe tym jak funkcjonuje swiat, jak zyja ludzie w innych krajach, po co uczyc sie innych jezykow etc.
Jak ja na to reaguje? raczej spokojnie tlumacze ze mi sprawia to tj. takie rozwijanie sie frajde.


Masakra.
Ja nie trawię takich ludzi. Bo o czym z nimi można porozmawiac przy tak wąskich horyzontach?
Niestety tez znam takie osoby i słyszałam dokładnie te same "argumenty" : po co ci to, albo po co MI to? Przecież na to szkoda czasu.
Dramat.

92

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Czytanie książek w dzisiejszych czasach w ogóle jest niemodne, albo nawet "obciachowe". Ja np. mam pokój wypoczynkowy prawie cały zabudowany biblioteczkami z ksiązkami. Małą fortunę kosztowaly mnie te meble, bo chciałam aby były w kolorze kremowym i do tego od sufitu do podlogi, z narożnikiem pod kątem 90 st obudowanym, równiutko.
Pamiętam minę mojej koleżanki Niemki gdy do mnie przyszla pierwszy raz w odwiedziny big_smile

Tyle ksiązek? Przeczytałaś je wszystkie? A po co ci tyle ksiązek?

93

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Książki?? Teraz wszyscy e-booków używają big_smile

94

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
bagienni_k napisał/a:

Książki?? Teraz wszyscy e-booków używają big_smile

No i z tym problem, że nie wszyscy.

Choć e-booki fajne są.

95

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:

Czytanie książek w dzisiejszych czasach w ogóle jest niemodne, albo nawet "obciachowe". Ja np. mam pokój wypoczynkowy prawie cały zabudowany biblioteczkami z ksiązkami. Małą fortunę kosztowaly mnie te meble, bo chciałam aby były w kolorze kremowym i do tego od sufitu do podlogi, z narożnikiem pod kątem 90 st obudowanym, równiutko.
Pamiętam minę mojej koleżanki Niemki gdy do mnie przyszla pierwszy raz w odwiedziny big_smile

Tyle ksiązek? Przeczytałaś je wszystkie? A po co ci tyle ksiązek?

Posiadnie osobnego pokoju-biblioteki to moje nastepne marzenie do spelnienia, tyle, ze ja bym chciala szafki rzezbione w drewnie w stylu wiktorianskim. Mialabym tam tez gablotki z bialymi krukami. Ale najpierw potrzebny mi wiekszy dom, bo nie mam juz wolnego pokoju sad

96

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:

Czytanie książek w dzisiejszych czasach w ogóle jest niemodne, albo nawet "obciachowe". Ja np. mam pokój wypoczynkowy prawie cały zabudowany biblioteczkami z ksiązkami. Małą fortunę kosztowaly mnie te meble, bo chciałam aby były w kolorze kremowym i do tego od sufitu do podlogi, z narożnikiem pod kątem 90 st obudowanym, równiutko.
Pamiętam minę mojej koleżanki Niemki gdy do mnie przyszla pierwszy raz w odwiedziny big_smile

Tyle ksiązek? Przeczytałaś je wszystkie? A po co ci tyle ksiązek?

Chyba troche naciagany wniosek wyciagnelas z tej historii, co nie? smile

97

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:
Salomonka napisał/a:

Czytanie książek w dzisiejszych czasach w ogóle jest niemodne, albo nawet "obciachowe". Ja np. mam pokój wypoczynkowy prawie cały zabudowany biblioteczkami z ksiązkami. Małą fortunę kosztowaly mnie te meble, bo chciałam aby były w kolorze kremowym i do tego od sufitu do podlogi, z narożnikiem pod kątem 90 st obudowanym, równiutko.
Pamiętam minę mojej koleżanki Niemki gdy do mnie przyszla pierwszy raz w odwiedziny big_smile

Tyle ksiązek? Przeczytałaś je wszystkie? A po co ci tyle ksiązek?

Chyba troche naciagany wniosek wyciagnelas z tej historii, co nie? smile

Spokojnie, wnioski  zostawiam postronnym smile

98 Ostatnio edytowany przez Jack Sparrow (2024-12-07 17:09:56)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

Dobrze, to doprecyzuję smile
Bardziej chodziło mi tutaj o rozwój emocjonalny,  a raczej psycho-emocjonalny.
Kiedy widać duże różnice w poziomie tego rozwoju i ciężko jest się skomunikować w satysfakcjonującym stopniu.

Np. ktoś dużo czyta, jest człowiekiem, z którym można poruszyć wiele tematów. Ale przede wszystkim nie jest trudny we współżyciu, bo nie ma natury pasywno-agresywnej np.
A te inne osoby mają.. i wtedy jak się z tym obchodzicie?
Jakie sa wasze refleksje, odczucia, decyzje co do kontynuacji relacji?


Tradycyjnie pustaku pomyliłaś rozwój emocjonalny z rozwojem intelektualnym. Zwiększanie zasobu słownictwa czy poziomu wiedzy ogólnej nie mają żadnego związku z emocjami. Tak samo jak rozwój emocjonalny nie jest równoznaczny z byciem osobą uległą i bezkonfliktową.

Rozwój emocjonalny oznacza umiejętność życia w zgodzie z sobą samym. To też adekwatne przezywanie emocji, proporcjonalne do sytuacji czy zdarzenia tą emocję wyzwalającą.

Ciągła pogoń za króliczkiem nie jest rozwojem. Jest po prostu wyścigiem szczurów i kolejną modą, która zmienia się pod tym kątem co kilka-kilkanaście lat.

Było już tu wychwalanie trenerów PUA z twojej strony, a teraz kolejny temat o.....tym samym. Przy czym sama jesteś osobą kontr rozwojową i w każdym wątku udowadniasz, że sama nie radzisz sobie z komunikacją czy jakąkolwiek krytyką, bo zaraz zaczynasz wyzywać ludzi.




SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja sie nie rozwijam w tym kontekście wcale, a nawet uwsteczniam i jest super.
Mysle że współczesna psychologia jest na maxa feminizowana i dąży do rozwiązań optymalnych dla kobiet/humanistów. Gadanie, przeżywanie, przepracowanie, przebudowanie, wczuwanie się.
Dla mnie emerytowany wojskowy, taki co potrafił tyle lat wykisić w warunkach gdzie normalni ludzie dostaja kręcka i zachowal pogode ducha, jest większym autorytetem w rozwoju emocjonalnym niż pierdu pierdu laska po psychologii


Jako eks żołnierz, który przechodzi wszelkie możliwe psychotesty, a jest jednocześnie tutaj przez was regularnie wyzywany - UŚMIAŁEM SIĘ. xD Głównie ze względu na fakt, że nie masz pojęcia jak to wygląda za kulisami - zwłaszcza w kontekście odreagowywania i radzenia sobie z tego typu stresem.

Jakbyście spadły z poziomu waszego ego, na poziom intelektu, to byście się pozabijały tutaj z Giaa i paroma innymi.

xD


Rozwoj emocjonalny to kolejne sztuczne pojęcie wyyslone przez psychologw,  żeby ludzie mieli kompleksy i wydawali kase na terapie i ich ksiązki które pisza na kiblu między pierdem a sojowa latte.

Tutaj PRAWIE się zgodzę. W tym względzie, że przez bardzo, ale to bardzo długi czas zawód PSYCHOLOGA nie był zawodem uregulowanym i każdy mógł się nim nazywać tak naprawdę. Ów "rozwój" to tak jak piszesz - kolejna moda mająca nakręcać rynek usług coachingowych.

99

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Jack Sparrow napisał/a:

.....

Uśmiałam jak się jak zawsze.
Z kolejnej nieudolnej próby narzucenia nam narracji swojego wizerunku, podczas gdy robisz tu cały czas za największego emocjonalnego debila i prostaka. I nic się nie zmieniło smile

Pytanie czy sobie "kekłeś" i "prukłeś" pisząc to, bo to jedyne w czym jesteś spejalistą ::D big_smile big_smile

A teraz wypad z wątku, bo jak wspominałam, gardzę prymitywami twego pokroju.

100

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Ojoj...nie zesraj się tam.

W wątku o rozwoju emocjonalnym strzelasz pogardą wobec innych. ZŁOTO.


Jebie mnie jaki sobie wizerunek wykreowałaś w tym swoim pustym czerepie. Razem ze Smutną odzywacie się na tematy, o jakich nie macie pojęcia. Smutna wypowiada się o wojsku i żołnierzach, choć nigdy z nimi nie miała żadnego związku, a ty pomieszałaś rozwój intelektualny z rozwojem emocjonalnym utożsamiając jednocześnie pasywną uległość z osobą rozwiniętą emocjonalno-psychologicznie, bo jest bezkonfliktowa w przeciwieństwie do osób pasywno-agresywnych. Kolejne złoto.


xD

101

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Jack Sparrow napisał/a:

Jebie mnie jaki sobie wizerunek wykreowałaś w tym swoim pustym czerepie. Razem ze Smutną odzywacie się na tematy, o jakich nie macie pojęcia. Smutna wypowiada się o wojsku i żołnierzach, choć nigdy z nimi nie miała żadnego związku, a ty pomieszałaś rozwój intelektualny z rozwojem emocjonalnym utożsamiając jednocześnie pasywną uległość z osobą rozwiniętą emocjonalno-psychologicznie, bo jest bezkonfliktowa w przeciwieństwie do osób pasywno-agresywnych. Kolejne złoto.


xD

Nasz wzbudzający wielki respekt jacuś big_smile smile)))))))

https://www.youtube.com/watch?v=Psgn0kMfafo

102 Ostatnio edytowany przez SmutnaDziewczyna007 (2024-12-07 21:29:53)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Jack Sparrow napisał/a:

Jako eks żołnierz, który przechodzi wszelkie możliwe psychotesty, a jest jednocześnie tutaj przez was regularnie wyzywany - UŚMIAŁEM SIĘ. xD Głównie ze względu na fakt, że nie masz pojęcia jak to wygląda za kulisami - zwłaszcza w kontekście odreagowywania i radzenia sobie z tego typu stresem.

Jakbyście spadły z poziomu waszego ego, na poziom intelektu, to byście się pozabijały tutaj z Giaa i paroma innymi.

A ile lat słuzyłeś w wojsku? Na ilu misjach byłeś? W piechocie, marynarce? Z tego co zrozumiałam przyjeli cie do wojska, bez szkoły oficerskiej tylko na szeregowego, miałes kontuzje i cię wywalili. Przed 30 przygoda z wojem była zakończona. Czyli nie przeszedłeś szczebal zarządzania ludzmi, ani nie wyrózniałeś się jakoś szczególnie w służbie?
Ja mówiłam o bardzo konkretnym typie człowieka. Nie uważam że samo w sobie dostanie się do wojska i odpadniecie po 5 latach z automaty gwarantuje szacunek. Z tego co prezentujesz na forum (poziom pyskatej dziewczynki która chce zrobić na złość jak dorośli rozmawiają) raczej bym nie uznała cie w autorytet w czymkolwiek. Uzyłam nawet określenia"emerytowany", czyli miałam na myśli że wysłużył w wosjku 25 lat(NIE JAK TY!).

Smutna wypowiada się o wojsku i żołnierzach, choć nigdy z nimi nie miała żadnego związku

Jesteś w błedzie.  Wojsko to nie tylko piechota, a z poziomu intelektu wnioskuje że raczej o nic innego się nie otarłes wink

103

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Traktuje dokładnie tak samo jak inne osoby.  Nie kazdy jest zainteresowany rozwojem. Tak samo jak nie kazdy lubi schabowego, nie kazdy chodzi na silownie itp..

104 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-12-07 22:21:16)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

A ile lat słuzyłeś w wojsku? Na ilu misjach byłeś? W piechocie, marynarce? Z tego co zrozumiałam przyjeli cie do wojska, bez szkoły oficerskiej tylko na szeregowego, miałes kontuzje i cię wywalili. Przed 30 przygoda z wojem była zakończona. Czyli nie przeszedłeś szczebal zarządzania ludzmi, ani nie wyrózniałeś się jakoś szczególnie w służbie?
Ja mówiłam o bardzo konkretnym typie człowieka. Nie uważam że samo w sobie dostanie się do wojska i odpadniecie po 5 latach z automaty gwarantuje szacunek. Z tego co prezentujesz na forum (poziom pyskatej dziewczynki która chce zrobić na złość jak dorośli rozmawiają) raczej bym nie uznała cie w autorytet w czymkolwiek. Uzyłam nawet określenia"emerytowany", czyli miałam na myśli że wysłużył w wosjku 25 lat(NIE JAK TY!).


Jesteś w błedzie.  Wojsko to nie tylko piechota, a z poziomu intelektu wnioskuje że raczej o nic innego się nie otarłes wink


Zaorałaś naszego krasnala smile))))

Zwłaszcza fragment o "pyskatej dziewczynce" i jego "poziomie intelektu".

On biedny ciągle ma nadzieje, że jak się odpowiednio nadmie (niczym ropuch XD) to w końcu ktoś go weźmie na poważnie, czyli jako męskiego faceta, który wzbudza respekt, którym nigdy sie tu nie cieszył, hahaha.

Czyli on w tym wojsku, o którego honor tak walczy, nie przepracował więcej jak 5 lat ? buahahahahah XD
Naprawdę brak mi słów na poziom  zakompleksienia i presje na "bycie kimś" jaka z niego bije.. momentami autentycznie szkoda mi go.

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

Czyli on w tym wojsku, o którego honor tak walczy, nie przepracował więcej jak 5 lat ? buahahahahah XD
Naprawdę brak mi słów na poziom  zakompleksienia i presje na "bycie kimś" jaka z niego bije.. momentami autentycznie szkoda mi go.

Ja nie wiem i w sumie nie chce wiedzieć ile lat był w wojsku. Na pewno nie jest wojskowym emerytem-  całe życie zawodowe w wojsku i emerytura po 25. Z tego co pamiętam to on tam sie na chwile zachaczył, miał wypadek i go wywalili bo był niesprawny fizycznie.
Mam go na tyle głęboko w powazaniu że nie za bardzo chce wyszukiwać jego biografie na forum. Pewnie jest to do ustalenia po jego wątkach.

Fakt jest taki że gość ma mocne kompleksy na tym punkcie i chce budowac na tym wizerunek. Widać jak sam się odpalił mimo że przeciez nie mówiłam o nim. To najblizej jak byl komplementu na forum i biedaczek pewnie aż kekł z wrazenia.

106 Ostatnio edytowany przez Giaa2 (2024-12-08 14:17:36)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
SmutnaDziewczyna007 napisał/a:

Ja nie wiem i w sumie nie chce wiedzieć ile lat był w wojsku. Na pewno nie jest wojskowym emerytem-  całe życie zawodowe w wojsku i emerytura po 25. Z tego co pamiętam to on tam sie na chwile zachaczył, miał wypadek i go wywalili bo był niesprawny fizycznie.
Mam go na tyle głęboko w powazaniu że nie za bardzo chce wyszukiwać jego biografie na forum. Pewnie jest to do ustalenia po jego wątkach.

Fakt jest taki że gość ma mocne kompleksy na tym punkcie i chce budowac na tym wizerunek. Widać jak sam się odpalił mimo że przeciez nie mówiłam o nim. To najblizej jak byl komplementu na forum i biedaczek pewnie aż kekł z wrazenia.

No to jest naprawdę nieprawdopodobne jak on sie odpala - kompletnie sam XD jak baba na PMSie. wink
Jeśli go wyrzucili za jakąś tam niesprawność to współczuję, ale myslę, że to mógł być komplet: niesprawność + psychicznie nie był sprofilowany do tego. Zbyt histeryczny, nie panujący nad emocjami, niezrównoważony w sposób oczywisty (nie żeby w wojsku byli sami zrównoważeni na wysokim poziomie rozwoju rekruci XD, ale on najwidoczniej wyróżniał się niezrównoważeniem psychicznym, które wychodziło poza akceptowalną nawet w wojsku na najniższym poziomie skalę).
W każdym razie frustracja się z niego wylewa i chęć imponowania wszem i wobec. A skoro wyglądem nie może to wymyślił sobie, że chociaż tym wojskiem i "wojskowym tonem".. XD
A to wszystko na nic, bo został dawno przez kobiety prześwietlony, jeśli chodzi o predyspozycje psycho-emocjonalne do bycia samcem alfa i ich po prostu nie spełnia w najmniejszym stopniu.
A że nie potrafi się z tym pogodzić, stąd ciągłe zaczepki żeby sprawdzić "a może tym razem je przekonam? a może teraz sie uda?" hehehe.
Szkoda gościa, bo na pewno się z tym brakiem respektu jako facet zmaga na co dzień, ale kobiece forum żeby sobie to odbić okazało się słabym pomysłem tongue

107

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Bosko to wygląda! Wpaść tu na chwilę i widzieć jak wzajemnie skaczecie sobie do gardeł w sytuacji gdy zniknął ktos, na kim moglibyście się skupić w wywalaniu swoich frustracji i ukłutego ego - bezcenne  big_smile

Żryjcie się dalej, wracam do przygotowywania świąt  wink

108

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bosko to wygląda! Wpaść tu na chwilę i widzieć jak wzajemnie skaczecie sobie do gardeł w sytuacji gdy zniknął ktos, na kim moglibyście się skupić w wywalaniu swoich frustracji i ukłutego ego - bezcenne  big_smile

Żryjcie się dalej, wracam do przygotowywania świąt  wink

Tanie jak zwykle ego wywalone w kosmos. Spiesz sie, spiesz, bo ci karpia z promocji wykupia xd

109 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-23 22:21:42)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:
Mrs.Happiness napisał/a:

Całkiem fajnie poruszono ten temat na kanale Balans.
Jeśli kogoś ciekawi, to polecam.

Znam Roberta, ale zawsze mam problem z zaufaniem mu..
W tym sensie, że momentami brzmi fanatycznie. Jak ktoś, kto sam jeszcze często walczy sam ze sobą, ze swoimi demonami. Brakuje mi w nim spokoju, jaki maja inni tego rodzaju "nauczyciele".

Wiadomo, nie raz mówi coś prawdziwego i ciekawego, nie skreślam go całkowicie jako eksperta w swojej dziedzinie, ale jest dla mnie jednym z mniej lubianych..
Podobnie Katarzyna Miller.

Mam tak samo. Jeszcze średnio znoszę Grzyzewskiego (choć szacun za sztukę obslugi penisa). Ostatnio wpadła mi w ręce książka P. Woydyllo "Zakręty zycia". Oj to było dla mnie slabe...

110 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-12-23 22:39:55)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Jack Sparrow napisał/a:

Jebie mnie jaki sobie wizerunek wykreowałaś w tym swoim pustym czerepie. Razem ze Smutną odzywacie się na tematy, o jakich nie macie pojęcia. Smutna wypowiada się o wojsku i żołnierzach, choć nigdy z nimi nie miała żadnego związku, a ty pomieszałaś rozwój intelektualny z rozwojem emocjonalnym utożsamiając jednocześnie pasywną uległość z osobą rozwiniętą emocjonalno-psychologicznie, bo jest bezkonfliktowa w przeciwieństwie do osób pasywno-agresywnych. Kolejne złoto.


xD

Psycholog w żolnierskich trepach się znalazł.. big_smile

Jack.. Żołnierz nie może być psychicznie chory, chyba że coś się zmieniło. Jesteś nadpobudliwy, nie panujesz nad sobą. Człowiek nadpobudliwy często podejmuje decyzje bez zastanowienia, działając spontanicznie i nieprzemyślanie. Może to prowadzić do nieprzewidywalnych sytuacji i konsekwencji, zarówno dla samej osoby, jak i dla jej otoczenia.Taki człowiek może być np. sprzątaczem klatek zwierząt w Zoo ale nie żołnierzem zawodowym, na jakiego się kreujesz.
Człowiek nadpobudliwy często ma również trudności z regulacją swoich emocji, czym tutaj dałeś popis tysiące razy. Jesteś kompletnie nieobliczalny, agresywny w stosunku do ludzi którzy tak naprawdę w niczym ci nie zagrażają.  Charakteryzujesz się niezwykła energią i aktywnością , impulsywnością, niską tolerancją  na frustrację, wysoką wrażliwością na bodźce zewnętrzne, trudnością  w regulacji emocji, czyli wszystkim co czyni cię kompletnie nieprzydatnym w roli żołnierza nawet w czasie pokoju.

Ja wiem Jack, że chciałbyś.. Ale sorry, to nie przejdzie big_smile

111

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Giaa2 napisał/a:

To po stronie mojego męża jest podobnie: z tymże bardziej postawili nie tyle na rozwój emocjonalny, bo oni chyba tacy się już urodzili wink z wysoką inteligencją emocjonalna, mimo, że nikt ich tego nie uczył. Ale też jest taka kompletnie inna energia jak tam wchodzę.. Ciepło, życzliwość, taka serdeczność, totalne zrozumienie, zero jakichś złośliwości, pretensji. I mąż jest dokładnie taki.
sporo się od niego nauczyłam i nadal ucze w tym zakresie wink

Pewnie mieli farta ze w bezpiecznym domu dorastali. Tacy ludzie dostają to wszystko "gratis"

112

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

A Ty Salomonka jestes generalem, ze twoja opinia na temat jakie cechy powinien miec zolnierz jest czyms innym niz wyobrazeniem? smile

113

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:

A Ty Salomonka jestes generalem, ze twoja opinia na temat jakie cechy powinien miec zolnierz jest czyms innym niz wyobrazeniem? smile

Generałem? Aż tak to nie.. Ale jednak coś tam wiem o tym, bo to część mojej pracy i za to mi płacą i to całkiem nieźle big_smile

114 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-12-24 00:40:06)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

A Ty Salomonka jestes generalem, ze twoja opinia na temat jakie cechy powinien miec zolnierz jest czyms innym niz wyobrazeniem? smile

Generałem? Aż tak to nie.. Ale jednak coś tam wiem o tym, bo to część mojej pracy i za to mi płacą i to całkiem nieźle big_smile

Co jest czescia twojej pracy? Budowanie funkcjonujacych zespolow w wojsku, czy robienie teoretycznych testow i wywiadow jako psycholog?

Ja sie nie znam ale twoje zalozenie, ze ktos nadpobudliwy i agresywny nie nadaje sie do wojska jest przeciwne do tego co mowia sami zolnierze, z ktorymi ogladalem wywiady.
Na Ukrainie np. jest wiele misji "dla ochotnikow" obarczonych wiekszym ryzykiem, ktorych nikt inny by sie nie podjal.

115

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Halina3.1 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bosko to wygląda! Wpaść tu na chwilę i widzieć jak wzajemnie skaczecie sobie do gardeł w sytuacji gdy zniknął ktos, na kim moglibyście się skupić w wywalaniu swoich frustracji i ukłutego ego - bezcenne  big_smile

Żryjcie się dalej, wracam do przygotowywania świąt  wink

Tanie jak zwykle ego wywalone w kosmos. Spiesz sie, spiesz, bo ci karpia z promocji wykupia xd

Pudlo totalne,w obydwu kwestiach.

Po pierwsze, nie znoszę ryb słodkowodnych, zresztą ogólnie tak strasznie do ryb też mnie nie ciągnie (czasem marynowany śledź, wędzony łosoś czy tuńczyk i tyle tego).

Po drugie (znacznie istotniejsze) tu nie chodzi o mnie, tylko o waszą zgraję. Takie fora przyciągają toksyków jak magnes i potem siedzą tu: z niedoleczonymi kompleksami/traumami z dzieciństwa lub wczesnej młodości (twoje, Jacka,Salmonelli, Smutnej czy Czarnej - o ile nawet jesteście dwiema różnymi osobami - już wszyscy znają na pamięć); nikt, kto tu siedzi na stałe, nie może powiedzieć że jest z nim wszystko ok, a siedząc tu człowiek robi sobie największą krzywdę. Wy po prostu macie taką naturę, że musicie się na kimś wyżyć by podleczyć swoje pokiereszowane ego i nie ma znaczenia czy to będę ją czy jeden z setek nowych. Będziecie tu siedzieć niczym pijawki w stawie i atakować każdego, kto zamiast łechtać wasze ego wypunktuje was.

Ja widzisz zajrzałem tylko na chwilę by zobaczyć czy dalej się kotlujecie i nie jestem zdziwiony ze moje przeczucia były słuszne.

Nie, nie planuję wracać, bo jaka to przyjemność siedzieć z gromadą toksykow, których główną zabawą jest gnojeniu innych? Człowiekowi z dala od tego miejsca od razu polepsza się samopoczucie, więc po sobie robić krzywdę siedzeniem tu? Żryjcid się sami między sobą; żal jedynie nowych, nieświadomych tego co ich tu czeka.

Nie życzę wam "Wesołych Świąt", bo w żadnym innym wydaniu te słowa nie wypadłyby równie pusto i fałszywie. Zamiast tego...niech wasze zęby będą jak naostrzejsze dla siebie nawzajem   wink

116

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

A Ty Salomonka jestes generalem, ze twoja opinia na temat jakie cechy powinien miec zolnierz jest czyms innym niz wyobrazeniem? smile

Generałem? Aż tak to nie.. Ale jednak coś tam wiem o tym, bo to część mojej pracy i za to mi płacą i to całkiem nieźle big_smile

Co jest czescia twojej pracy? Budowanie funkcjonujacych zespolow w wojsku, czy robienie teoretycznych testow i wywiadow jako psycholog?

Ja sie nie znam ale twoje zalozenie, ze ktos nadpobudliwy i agresywny nie nadaje sie do wojska jest przeciwne do tego co mowia sami zolnierze, z ktorymi ogladalem wywiady.
Na Ukrainie np. jest wiele misji "dla ochotnikow" obarczonych wiekszym ryzykiem, ktorych nikt inny by sie nie podjal.


Ona nie ma ani związku ze służbami mundurowymi, ani z psychologią. Jak sam zauważyłeś jest duża różnica pomiędzy zdolnością do kontrolowanej agresji, a byciem kontrolowanym przez agresję. To jest pewien dualizm, swoista sprzeczność, bo z jednej strony chodzi o człowieka funkcjonalnego społecznie i emocjonalnie, ale z drugiej zdolnego do dokonania absurdalnie brutalnych czynów bez odczuwania później wyrzutów sumienia i PTSD.

Czyli mamy w czasie pokoju typowego misia-przytulankę, który w razie W będzie w stanie np zastrzelić dziecko objuczone ładunkami wybuchowymi, bo jak nie, to wysadzi siebie, ciebie i połowę posterunku.


Oczywiście, nie muszę być dla nikogo wyznacznikiem. Ale w dzisiejszych czasach nie trudno nawiązać kontakt z potwierdzonymi uczestnikami starć. Wystarczy wejść na obronę pro na FB czy pogadać z ludźmi z NFoW, a podobnych miejsc nie brakuje. Można też trochę poczytać wspomnień np z okresu 2 wojny światowej, wojny w Korei czy Wietnamie.

Ale pewnie, żołnierze to nie są ludzie zdolni do agresji. Nic, a nic.

lol

xD

117 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-24 14:03:46)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

A mnie interesuje jeszcze "wycinek" tego tematu- mianowicie sytuacja kiedy Wasz partner/partnerka nie chcą się rozwijać w znaczeniu nie interesuje ich dotarcie do sedna problematycznej sprawy (jak już kryzys wjechal w zwiazek). Terapeuci mowia ze częściej jest tak że babka czyta, szuka, interesuje się psychologia związków a faceci uważają ją za zbędna czarna magię. U mnie było odwrotnie. Jestem kupę lat w stałym zwiazku. Ale jak to w zwiazku - bywa lepiej i gorzej. W pewnym momencie mieliśmy megakryzys - dojechaliśmy do ściany. Wtedy zainteresowalem się psychologia związków. A jako ostatnia deskę ratunku zaproponowałem terapie. Bez wzajemności- z drugiej strony stanowcze "nie" dla terapii ale również dla próby zagłębienia się w problem. Doczytałem o różnych schematach, starategiach, i tym co wynosimy z domu rodzinnego. I wielkie olsnienie - bo przecież wiem z jakiego domu wyszedłem i jak było, wiem z jakiego domu wyszła moja partnerka, jakie układy tam panują. I nagle wszystko zaczelo pasować jak puzzle. Widac jak na dloni kto jaki bagaz niesie. Ale z drugiej strony brak zainteresowania tematem (chyba z leku przed ruszeniem misternej wieloletniej konstrukcji umyslowej). Odpowiadając na pytanie co czułem? Zlosc, frustracje, bezsilnosc. Ciężki czas to był.

118 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-12-24 15:20:17)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Bert44 napisał/a:

Doczytałem o różnych schematach, starategiach, i tym co wynosimy z domu rodzinnego. I wielkie olsnienie - bo przecież wiem z jakiego domu wyszedłem i jak było, wiem z jakiego domu wyszła moja partnerka, jakie układy tam panują. I nagle wszystko zaczelo pasować jak puzzle. Widac jak na dloni kto jaki bagaz niesie. Ale z drugiej strony brak zainteresowania tematem (chyba z leku przed ruszeniem misternej wieloletniej konstrukcji umyslowej). Odpowiadając na pytanie co czułem? Zlosc, frustracje, bezsilnosc. Ciężki czas to był.

No i to pokazuje, ze niczego przydatnego sie z tych ksiazek nie nauczyles, tylko wrecz przeciwnie - zamknales sie na wiedze (poprzez wniosek, ze juz cokolwiek rozumiesz).

Celem wiedzy nie jest to aby czuc, ze "wszystko pasuje" tylko aby wiedziec jak poradzic sobie z sytuacjami, ktore nam sie przydarzaja i osiagnac cele, ktore sobie postawilismy.
Ty nie potrafiles sobie z sytuacja poradzic jednoczesnie czujac, ze wiele "rozumiesz".
Nie jestes sam. Doswiadczyles tego samego co inni ludzie zaczytujacy sie w we frazesach pierdzacej w fotel psycholog Pauliny (ktora nic z tej ksiazki nawet sama nie wymyslila tylko powiela ten sam scam, na ktorym pierdzace Michael'e robili kase od kilkudziesieciu lat w US).

119

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Nowe_otwarcie napisał/a:
Halina3.1 napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Bosko to wygląda! Wpaść tu na chwilę i widzieć jak wzajemnie skaczecie sobie do gardeł w sytuacji gdy zniknął ktos, na kim moglibyście się skupić w wywalaniu swoich frustracji i ukłutego ego - bezcenne  big_smile

Żryjcie się dalej, wracam do przygotowywania świąt  wink

Tanie jak zwykle ego wywalone w kosmos. Spiesz sie, spiesz, bo ci karpia z promocji wykupia xd

Pudlo totalne,w obydwu kwestiach.

Po pierwsze, nie znoszę ryb słodkowodnych, zresztą ogólnie tak strasznie do ryb też mnie nie ciągnie (czasem marynowany śledź, wędzony łosoś czy tuńczyk i tyle tego).

Po drugie (znacznie istotniejsze) tu nie chodzi o mnie, tylko o waszą zgraję. Takie fora przyciągają toksyków jak magnes i potem siedzą tu: z niedoleczonymi kompleksami/traumami z dzieciństwa lub wczesnej młodości (twoje, Jacka,Salmonelli, Smutnej czy Czarnej - o ile nawet jesteście dwiema różnymi osobami - już wszyscy znają na pamięć); nikt, kto tu siedzi na stałe, nie może powiedzieć że jest z nim wszystko ok, a siedząc tu człowiek robi sobie największą krzywdę. Wy po prostu macie taką naturę, że musicie się na kimś wyżyć by podleczyć swoje pokiereszowane ego i nie ma znaczenia czy to będę ją czy jeden z setek nowych. Będziecie tu siedzieć niczym pijawki w stawie i atakować każdego, kto zamiast łechtać wasze ego wypunktuje was.

Ja widzisz zajrzałem tylko na chwilę by zobaczyć czy dalej się kotlujecie i nie jestem zdziwiony ze moje przeczucia były słuszne.

Nie, nie planuję wracać, bo jaka to przyjemność siedzieć z gromadą toksykow, których główną zabawą jest gnojeniu innych? Człowiekowi z dala od tego miejsca od razu polepsza się samopoczucie, więc po sobie robić krzywdę siedzeniem tu? Żryjcid się sami między sobą; żal jedynie nowych, nieświadomych tego co ich tu czeka.

Nie życzę wam "Wesołych Świąt", bo w żadnym innym wydaniu te słowa nie wypadłyby równie pusto i fałszywie. Zamiast tego...niech wasze zęby będą jak naostrzejsze dla siebie nawzajem   wink

Widac wlasnie kto nie moze sie obejsc bez wlazenia tu i wypisywania esejow o sobie, jakby to kogos obchodzilo. Zeby mam wystarczajaco ostre, reszty nie chce mi sie czytac.

120

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Bert44 napisał/a:

A mnie interesuje jeszcze "wycinek" tego tematu- mianowicie sytuacja kiedy Wasz partner/partnerka nie chcą się rozwijać w znaczeniu nie interesuje ich dotarcie do sedna problematycznej sprawy (jak już kryzys wjechal w zwiazek). Terapeuci mowia ze częściej jest tak że babka czyta, szuka, interesuje się psychologia związków a faceci uważają ją za zbędna czarna magię. U mnie było odwrotnie. Jestem kupę lat w stałym zwiazku. Ale jak to w zwiazku - bywa lepiej i gorzej. W pewnym momencie mieliśmy megakryzys - dojechaliśmy do ściany. Wtedy zainteresowalem się psychologia związków. A jako ostatnia deskę ratunku zaproponowałem terapie. Bez wzajemności- z drugiej strony stanowcze "nie" dla terapii ale również dla próby zagłębienia się w problem. Doczytałem o różnych schematach, starategiach, i tym co wynosimy z domu rodzinnego. I wielkie olsnienie - bo przecież wiem z jakiego domu wyszedłem i jak było, wiem z jakiego domu wyszła moja partnerka, jakie układy tam panują. I nagle wszystko zaczelo pasować jak puzzle. Widac jak na dloni kto jaki bagaz niesie. Ale z drugiej strony brak zainteresowania tematem (chyba z leku przed ruszeniem misternej wieloletniej konstrukcji umyslowej). Odpowiadając na pytanie co czułem? Zlosc, frustracje, bezsilnosc. Ciężki czas to był.

Nie po drodze mi z ludzmi ktorzy nie sa dociekliwi i nie chca sie uczyc ani udoskonalac, tylko zamiatac pod dywan zeby za jakis czas popelnic te same bledy, wiec ja bym sie pewnie pozegnala z taka osoba. Szczegolnie jesli mamy powazny kryzys a ona nie chce nawet sprobowac rozpracowac tego co robi zle. No ale praca nad soba i zwiazkiem nie jest dla ludzi slabych psychicznie, trzeba byc silym zeby sie tego podjac. Wiec problem u mnie sie sam rozwiazuje, przeciez nie wezme sobie jakiegos slabiaka na partnera.

121 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-24 19:44:48)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:
Bert44 napisał/a:

Doczytałem o różnych schematach, starategiach, i tym co wynosimy z domu rodzinnego. I wielkie olsnienie - bo przecież wiem z jakiego domu wyszedłem i jak było, wiem z jakiego domu wyszła moja partnerka, jakie układy tam panują. I nagle wszystko zaczelo pasować jak puzzle. Widac jak na dloni kto jaki bagaz niesie. Ale z drugiej strony brak zainteresowania tematem (chyba z leku przed ruszeniem misternej wieloletniej konstrukcji umyslowej). Odpowiadając na pytanie co czułem? Zlosc, frustracje, bezsilnosc. Ciężki czas to był.

No i to pokazuje, ze niczego przydatnego sie z tych ksiazek nie nauczyles, tylko wrecz przeciwnie - zamknales sie na wiedze (poprzez wniosek, ze juz cokolwiek rozumiesz).

Celem wiedzy nie jest to aby czuc, ze "wszystko pasuje" tylko aby wiedziec jak poradzic sobie z sytuacjami, ktore nam sie przydarzaja i osiagnac cele, ktore sobie postawilismy.
Ty nie potrafiles sobie z sytuacja poradzic jednoczesnie czujac, ze wiele "rozumiesz".
Nie jestes sam. Doswiadczyles tego samego co inni ludzie zaczytujacy sie w we frazesach pierdzacej w fotel psycholog Pauliny (ktora nic z tej ksiazki nawet sama nie wymyslila tylko powiela ten sam scam, na ktorym pierdzace Michael'e robili kase od kilkudziesieciu lat w US).

Mylisz się. Problem zrozumiałem i dzieki wiedzy wiedziałem (przynajmniej mniej więcej) co z tym robic.  Otóż własnymi siłami nie dałoby się za dużo zrobić. Do tego potrzebna byla głęboka terapia z pracą z dzieckiem wewnętrznym. Problemem był brak checi do pracy z drugiej strony. Wiec tak  jak piszesz - z sytuacja za wiele zrobić nie moglem. Ale jak już zaśmierdziało mocno rozpadem to dotarliśmy na terapię. Po paru spotkaniach wspolnych partnerka została skierowana na indywidualna terapie. Z trudnego domu wyszła było nad czym pracować. Wyleczyć się tego nie da ale "zaleczyc" da i da się żyć dzięki swiadomosci tego co się dzieje. Poza tym temat po prostu wypadł z listy tematów "tabu" a to też pomaga

122

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Nowe_otwarcie napisał/a:

Takie fora przyciągają toksyków jak magnes i potem siedzą tu: z niedoleczonymi kompleksami/traumami z dzieciństwa lub wczesnej młodości (twoje, Jacka,Salmonelli, Smutnej czy Czarnej - o ile nawet jesteście dwiema różnymi osobami - już wszyscy znają na pamięć); nikt, kto tu siedzi na stałe, nie może powiedzieć że jest z nim wszystko ok, a siedząc tu człowiek robi sobie największą krzywdę. Wy po prostu macie taką naturę, że musicie się na kimś wyżyć by podleczyć swoje pokiereszowane ego i nie ma znaczenia czy to będę ją czy jeden z setek nowych. Będziecie tu siedzieć niczym pijawki w stawie i atakować każdego, kto zamiast łechtać wasze ego wypunktuje was.

Chyba trochę przesadzasz z tymi toksykami. Ja na przykład nawet teraz w święta nie miałbym z kim pogadać poza najbliższą rodziną gdyby nie forum. Podejrzewam, że więcej osób niż się wydaje z tego forum ma podobnie.

123

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Shinigami napisał/a:
Nowe_otwarcie napisał/a:

Takie fora przyciągają toksyków jak magnes i potem siedzą tu: z niedoleczonymi kompleksami/traumami z dzieciństwa lub wczesnej młodości (twoje, Jacka,Salmonelli, Smutnej czy Czarnej - o ile nawet jesteście dwiema różnymi osobami - już wszyscy znają na pamięć); nikt, kto tu siedzi na stałe, nie może powiedzieć że jest z nim wszystko ok, a siedząc tu człowiek robi sobie największą krzywdę. Wy po prostu macie taką naturę, że musicie się na kimś wyżyć by podleczyć swoje pokiereszowane ego i nie ma znaczenia czy to będę ją czy jeden z setek nowych. Będziecie tu siedzieć niczym pijawki w stawie i atakować każdego, kto zamiast łechtać wasze ego wypunktuje was.

Chyba trochę przesadzasz z tymi toksykami. Ja na przykład nawet teraz w święta nie miałbym z kim pogadać poza najbliższą rodziną gdyby nie forum. Podejrzewam, że więcej osób niż się wydaje z tego forum ma podobnie.

To prawda gdy by nie te forum to nie miał bym z kim rozmawiać  bo po za rodziną nikogo nie mam

124 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-12-24 21:35:32)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Bert44 napisał/a:

Problem zrozumiałem i dzieki wiedzy wiedziałem (przynajmniej mniej więcej) co z tym robic.  Otóż własnymi siłami nie dałoby się za dużo zrobić. Do tego potrzebna byla głęboka terapia z pracą z dzieckiem wewnętrznym. Problemem był brak checi do pracy z drugiej strony. Wiec tak  jak piszesz - z sytuacja za wiele zrobić nie moglem.

Rozumienie oznacza umiejetnosc kontroli.
Nie bylo u Ciebie umiejetnosci kontroli to znaczy, ze nie bylo zrozumienia.

Nabyles jakies sposoby patrzenia na sytuacje przez pryzmat historii z dziecinstwa, klasyfikacje sytuacji w dany sposob itp.
I to wszystko czego nabyles bylo niepotrzebne, bo nie pomoglo Ci rozwiazac problemu.

Ty dzieki temu praniu mozgu "zrozumiales", ze z ta sytuacja bez "głębokiej terapii z pracą z dzieckiem wewnętrznym" nie dalo sie nic zrobic.
Nie jeden PUA by w tydzien sprawil, ze ta kobieta by za nim w ogien skoczyla - i zadne pierdoly o terapiach i pracach z dzieckiem wewnetrznym by nie byly potrzebne.

Gdybym ja chcial poradzic sobie z jakas sytuacja / osiagnac jakis cel, po czym wydal kase na jakies ksiazki, ktore by mi zrobily w mozgu upselling, ze mam na jakies terapie czy inne warsztaty isc bo sam nie dam rady to bym poprosil o zwrot pieniedzy zamiast udawal, ze czegos sie nauczylem.

125 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-24 23:57:24)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:

Rozumienie oznacza umiejetnosc kontroli.
Nie bylo u Ciebie umiejetnosci kontroli to znaczy, ze nie bylo zrozumienia.

Nie jeden PUA by w tydzien sprawil, ze ta kobieta by za nim w ogien skoczyla - i zadne pierdoly o terapiach i pracach z dzieckiem wewnetrznym by nie byly potrzebne.

Johny. Nie rozumiem to teraz. Ciebie. Rozumienie czego? Umiejetnosc kontroli? Kontroli czego? Co to za teoria?

Jaki trener PUA? Przeciez Ty NIC nie wiesz o sprawie. Może przytyła do 150 kg, może była anorektyczką i ważyła 38 kg, może odmawiała seksu, może chciała się kochać 12 razy dziennie, może nie opiekowała się dziećmi, może była nadopiekuńcza i świata poza nie widziała, może była lekkoduchem a może chciala się ciąć. Gó...no wiesz a tworzysz jakies mądrości z tylka

126 Ostatnio edytowany przez JohnyBravo777 (2024-12-25 15:05:19)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Bert44 napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

Rozumienie oznacza umiejetnosc kontroli.
Nie bylo u Ciebie umiejetnosci kontroli to znaczy, ze nie bylo zrozumienia.

Nie jeden PUA by w tydzien sprawil, ze ta kobieta by za nim w ogien skoczyla - i zadne pierdoly o terapiach i pracach z dzieckiem wewnetrznym by nie byly potrzebne.

Johny. Nie rozumiem to teraz. Ciebie. Rozumienie czego? Umiejetnosc kontroli? Kontroli czego? Co to za teoria?

Jaki trener PUA? Przeciez Ty NIC nie wiesz o sprawie. Może przytyła do 150 kg, może była anorektyczką i ważyła 38 kg, może odmawiała seksu, może chciała się kochać 12 razy dziennie, może nie opiekowała się dziećmi, może była nadopiekuńcza i świata poza nie widziała, może była lekkoduchem a może chciala się ciąć. Gó...no wiesz a tworzysz jakies mądrości z tylka

To nie ma znaczenia.
Miales problem, czytales rzeczy, ktore sadziles, ze Ci moga pomoc go rozwiazac.
Doprowadzily Cie jedynie do wniosku, ze nie jestes w stanie i lepiej sie poddac.
Poddales sie.

Ok. Ja napisalem jedynie, ze niczego przydatnego sie z tych ksiazek nie nauczyles.
Kazdy pijak spod sklepu moze Ci przedstawic teorie dlaczego pewnych rzeczy sie nie da zrobic.
Kazdy scamer-coach moze Ci przedstawic teorie dlaczego problem da sie rozwiazac tylko za pomoca jakiegos produktu / uslugi, ktora oferuje.
Sek w tym, ze jesli cos nie rozwiazuje problemu to jest nieprzydatne.

Kiedys mloda prof. psychologii jednej z Warszawskiej uczelni opowiadala grupie, w ktorej bylem o historii jej klientki, ktora walczyla sadowo z jej bylym szefem o mobbing.
Panienka z duma opowiadala o tym jak dala do zrozumienia jej klientce, ktora sie bardzo stresowala, ze sprawa nie jest warta jej nerwow i powinna "isc dalej" - no i jej klientka sie poddala.

Gdyby jej klientka wydala ta kase, ktora pakowala do kieszeni "terapeutce" za gadanie, na dobrego prawnika to by miala wygrana sprawe i wiecej pewnosci siebie kolejnym razem.

Ale spoko, na pewno Ci sie to "zrozumienie" z tych ksiazek przyda do teoretycznych napierdalanek na forum wiec musi byc wartosciowe wink

127 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-25 15:38:26)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

.

128

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
JohnyBravo777 napisał/a:
Salomonka napisał/a:
JohnyBravo777 napisał/a:

A Ty Salomonka jestes generalem, ze twoja opinia na temat jakie cechy powinien miec zolnierz jest czyms innym niz wyobrazeniem? smile

Generałem? Aż tak to nie.. Ale jednak coś tam wiem o tym, bo to część mojej pracy i za to mi płacą i to całkiem nieźle big_smile

Co jest czescia twojej pracy? Budowanie funkcjonujacych zespolow w wojsku, czy robienie teoretycznych testow i wywiadow jako psycholog?

Ja sie nie znam ale twoje zalozenie, ze ktos nadpobudliwy i agresywny nie nadaje sie do wojska jest przeciwne do tego co mowia sami zolnierze, z ktorymi ogladalem wywiady.
Na Ukrainie np. jest wiele misji "dla ochotnikow" obarczonych wiekszym ryzykiem, ktorych nikt inny by sie nie podjal.

Być zdolnym do agresji, a odpalać się jak idiota na każe słowo ktore mu się nie spodoba, to dwie różne rzeczy. Zdolną do agresji może być nawet najspokojniejsza osoba w chwili zagrożenia życia,  albo w obronie najbliższych, np. matka w obronie dziecka. Jednak ludzie nadpobudliwi są niebezpieczni nie tylko w wojsku, ale wszędzie gdzie wymagana jest kontrola emocji, tacy ludzie zawodzą. Osoby nadpobudliwe często doświadczają silnych, niekontrolowanych emocji które podnoszą do wiwatu poziom stresu. Mówi ci to coś?
O ile tacy żołnierze w czasie działań wojennych mogą z powodzeniem być wykorzystywani jako "mięso armatnie" o tyle w innym czasie, np. na misje nikt, żaden lekarz nie podpisałby im  dokumentów rekrutacyjnych.
Ale co ja tam wiem... big_smile

129 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-12-25 18:23:47)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..

Nie znalazłam innego miejsca, dlatego wszystkim Wam dziewczynom, oraz panom znanym mi z tego portalu, którzy obchodzą tradycyjne Boże Narodzenie, oraz wszystkim dla których to po prostu czas spokoju i wytchnienia, życzę abyście odpoczęli i odprężyli się w gronie najbliższych smile

130 Ostatnio edytowany przez Bert44 (2024-12-25 18:34:03)

Odp: Jak radzicie sobie z osobami..
Salomonka napisał/a:

Nie znalazłam innego miejsca, dlatego wszystkim Wam dziewczynom, oraz panom znanym mi z tego portalu, którzy obchodzą tradycyjne Boże Narodzenie, oraz wszystkim dla których to po prostu czas spokoju i wytchnienia, życzę abyście odpoczęli i odprężyli się w gronie najbliższych smile

I nawzajem. Przyłączam sie

Posty [ 66 do 130 z 131 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Jak radzicie sobie z osobami..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024