Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Strach cokolwiek napisać na tym forum, no ale trudno. Ja mam dwa takie totalnie rozbieżne.
Jedno ze jestem słodka i taka milusia (co jest nieprawdą)xD
Albo że jestem ekstremalnie pewna siebie. nie muszę mówić,że to też nie jest prawdą, z wszystkich dziwnych wyobrażeń to jest najbardziej oderwane.
Strach cokolwiek napisać na tym forum, no ale trudno. Ja mam dwa takie totalnie rozbieżne.
Jedno ze jestem słodka i taka milusia (co jest nieprawdą)xD
Albo że jestem ekstremalnie pewna siebie. nie muszę mówić,że to też nie jest prawdą, z wszystkich dziwnych wyobrażeń to jest najbardziej oderwane.
Czemu strach?
Rzeczywiście dwa skrajne wyobrażenia. Czy zachowanie wzmaga się zaraz po usłyszeniu takiego określenia? Czy jesteś jeszcze bardziej np słodka?
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Oj tak i to bardzo mocne wrażenie które zazwyczaj nie jest prawdą, mianowicie takie, że jestem na maxa wkurwiona na kogoś albo go bardzo nie lubię xd po prostu mam taka aurę i wyraz twarzy. Do tego jestem wysoka, poważna, ubieram się też poważnie i ludzie odbierają mnie za niedostępna i wredna. Tez już wiele razy słyszałam, że jestem „intimidating”. Fakt, że mam duże wymagania od siebie i innych, ale ogólnie jestem przyjazna. Może nie mam cierpliwości do ludzi tyle co oni by chcieli ale nie jestem wredna bez powodu. Żebym kogoś naprawdę nie lubiła, to musi mi bardzo ale to bardzo zaleźć za skórę.
5 2024-12-02 15:18:37 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-02 15:19:55)
Zwykle jestem odbierana jako sympatyczny człowiek. Wiele razy już to słyszałam.
Dużo ludzi mnie ogólnie zagaduje na ulicy. W kolejce w sklepie, u lekarza.
Bardzo łatwo nawiązuję nowe znajomości i wzbudzam zaufanie.
Często mi się ktoś zwierza z różnych rzeczy, szuka we mnie wsparcia.
To o tyle ciekawe, że sama jestem tego przeciwieństwem.
W sensie, rzeczywiście mam przyjazne usposobienie, to się zgadza.
Ale rzadko proszę kogoś o pomoc, jestem raczej nieufna i ciężko mi zbudować więź z drugą osobą.
Karmaniewraca napisał/a:Strach cokolwiek napisać na tym forum, no ale trudno. Ja mam dwa takie totalnie rozbieżne.
Jedno ze jestem słodka i taka milusia (co jest nieprawdą)xD
Albo że jestem ekstremalnie pewna siebie. nie muszę mówić,że to też nie jest prawdą, z wszystkich dziwnych wyobrażeń to jest najbardziej oderwane.Czemu strach?
![]()
Rzeczywiście dwa skrajne wyobrażenia. Czy zachowanie wzmaga się zaraz po usłyszeniu takiego określenia? Czy jesteś jeszcze bardziej np słodka?
Bardziej jest szok że ojej nie jestem taka słodka, to ona umie się odgryźć. Jest tak,że w sumie długo ktoś np mi ciśnie ciśnie a potem się odpalam i wychodzi,że no słodyczy to tam nie ma.
Też no ktoś mnie ciągle dotyka, przytula, mówi jakieś rzeczy które normalnie się obcym ludziom nie mówi. Potem albo unikam takich ludzi albo jak powiem że no za dużo to się różnie robi.
A strach bo później będzie mi wyrzucane to co napisała. Ale dobra.
7 2024-12-02 15:58:20 Ostatnio edytowany przez RozrabiakaWmalinowymGaju (2024-12-02 16:00:11)
Nie wiem, chyba je kręcę.
Człowiek szuka bratniej duszy, a one tylko o jednym!
Edit
Często mi się ktoś zwierza z różnych rzeczy, szuka we mnie wsparcia.
To o tyle ciekawe, że sama jestem tego przeciwieństwem.
W sensie, rzeczywiście mam przyjazne usposobienie, to się zgadza.
Ale rzadko proszę kogoś o pomoc, jestem raczej nieufna i ciężko mi zbudować więź z drugą osobą.
Mam to samo. Infj?
Jako zimna, wredna i niedostępna, ach ten bitch face ale mi to odpowiada, nie lubię być zagadywana, a przy bliższym poznaniu jako sympatyczna, chociaż bywam wredna, pewna siebie
Wszyscy chyba jesteśmy tacy sami, każdy ma wredną mordkę, czy tam wyraz twarzy
btw Istotka, dla mnie ten twój słodki biczfejs byłby powodem do zagadania
Jako zimna, wredna i niedostępna, ach ten bitch face
ale mi to odpowiada, nie lubię być zagadywana, a przy bliższym poznaniu jako sympatyczna, chociaż bywam wredna, pewna siebie
Ej zazdro : )
Lepiej w tę stronę
Wszyscy chyba jesteśmy tacy sami, każdy ma wredną mordkę, czy tam wyraz twarzy
btw Istotka, dla mnie ten twój słodki biczfejs byłby powodem do zagadania![]()
Na to też mam sposób słuchawki na uszy i mów sobie co chcesz, udaję że nie słyszę
Jak nadąsana dziewczynka xd
Istotka6 napisał/a:Jako zimna, wredna i niedostępna, ach ten bitch face
ale mi to odpowiada, nie lubię być zagadywana, a przy bliższym poznaniu jako sympatyczna, chociaż bywam wredna, pewna siebie
Ej zazdro : )
Lepiej w tę stronę
Jak widać i tak i nie,to zależy
13 2024-12-02 16:48:05 Ostatnio edytowany przez KoralinaJones (2024-12-02 16:52:28)
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
O, ciekawy temat. Wprost dla mnie. Pierwsze wrażenie wywołuję całkowicie mylne. Zazwyczaj zostaję uznana za osobą niepoważną lub całkowicie niepoważną. Potem następuje rozczarowanie moją osobą, ponieważ taki wizerunek mojej osoby zazwyczaj buduje w drugiej stronie niczym nieuzasadnione poczucie wyższości i pewności siebie nade mną. Bywa .
14 2024-12-02 16:53:42 Ostatnio edytowany przez Mrs.Happiness (2024-12-02 17:50:22)
Mam to samo. Infj?
Śmieszne, bo robiłam lata temu ten test kilka razy i zawsze wychodził mi ENTJ. Dowódca.
Co prawda, byłam w szkole dwukrotnie przewodniczącą.
Mimo że nigdy się sama nie zgłaszałam na to stanowisko.
Ludzie na mnie polegali, liczyli często, że coś załatwię.
Raz w liceum całą klasę przygotowywałam do egzaminu z matematyki.
Historyk zgodził się opuścić jedną lekcję i stałam godzinę przy tablicy.
W pracy też się zdarzało, że współpracownicy oddawali mi stery.
Ale wciąż mnie zaskakuje ten wynik, bo nie czuję się urodzonym liderem.
Chyba że gdzieś tam środowisko stłumiło we mnie te cechy. Nie wiem.
Mam raczej zachowawczą naturę i czasem trudność z podejmowaniem decyzji.
Choć gdy czuję, że działam w dobrej sprawie, to nie boję się wyjść przed szereg.
Muszę chyba podejść do testu jeszcze raz.
Jako zimna, wredna i niedostępna, ach ten bitch face
ale mi to odpowiada, nie lubię być zagadywana, a przy bliższym poznaniu jako sympatyczna, chociaż bywam wredna, pewna siebie
Na forum to działa na pewno trochę inaczej, ale mi się wydałaś właśnie sympatyczna od początku
Istotka6 napisał/a:Jako zimna, wredna i niedostępna, ach ten bitch face
ale mi to odpowiada, nie lubię być zagadywana, a przy bliższym poznaniu jako sympatyczna, chociaż bywam wredna, pewna siebie
Na forum to działa na pewno trochę inaczej, ale mi się wydałaś właśnie sympatyczna od początku
A bo jestem i do tego skromna, cud miód i orzeszki
A Ciebie odebrałam zgodnie z Twoim opisem
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Na pierwszy rzut oka sprawiam wrażenie chłodnej, zdystansowanej, nieufnej. Kiedyś owszem taka byłam, ale to przeszłość. Dziś bardzo lubię ludzi, jestem ich ciekawa, staram się do nich odnosić serdecznie i się ich uczyć. Choć mam dwa oblicza (może to te zaburzenia osobowości i choroba) bo są dni kiedy nic dla mnie nie znaczą i mam ich totalnie gdzieś, nawet najbliższych.
A co do komplementów to taki najdziwniejszy usłyszałam od jeszcze męża, krótko po tym jak zaczęliśmy sypiać, powiedział że jestem pierwszą kobietą z którą chce tak samo rozmawiać jak ją pieprz**. Połechtało mi ego, mój intelekt, wiedzę, otwartość na rozmówcę i... poczułam się dobrze. Wiesz, taka pożądana w każdej sferze, intelektualnej, erotycznej.
Często słyszę w życiu "otworzyłaś się w końcu" "zaczęłaś zartować" (bo w realu jestem sztywnawa) a we mnie jest duża dawka humoru i śmieszą mnie głupotki.
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Kiedyś - i to nie są moje słowa - wzbudzałam dystans samym wyglądem. Teraz jestem chyba totalnie niewidoczna i dobrze.
Wogole nie robie wrazenia, bo wogole nie mam i nie bede miala relacji.
Podobno uważa się mnie za osobę życzliwą, szczerą i bezpośrednią, podobno jestem też wygadany..
Nie mnie oceniać..
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Jakie robię pierwsze wrażenie?
Chyba niezłe, bo ludzie odbierają mnie pozytywnie i nie stronią od kontaktu ze mną.
Ogólnie to mi nie zależy, bo nie jestem zupa pomidorowa, żeby mnie wszyscy lubili.
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Niesmiala, pracowita, sztywniara.
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Duzo ich, ze swietnie lacze wiedze z roznych dziedzin, ze doskonale logicznie mysle, ze jestem inteligentna, ze pieknie pisze o sztuce.
Te byly najmilsze.
23 2024-12-05 18:16:56 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-12-05 18:17:39)
Był już temat o zdrobnieniach a teraz pytanie czy jest jakieś pierwsze wrażenie które robicie ale potem niekoniecznie się to pokrywa z rzeczywistością i inni oczekują zachowań zgodnych z ich wyobrażeniem o Was?
Albo nietypowe komplementy? Np zawsze mieliście kompleks czegoś nagle ktoś to komplementuje?
Pierwsze wrażenie?
Wygadana, grzeczna, ułożona... To prawda.
Dobrze ubrana, dobre ciuchy, samochód, biżuteria... Pewnie kasą szasta. Nieprawda... Trzy razy się zastanowię zanim wydam 5 euro na kawę na mieście Oszczędna jestem, do bólu. Lubię pieniądze mieć, a nie je wydawać, przynajmniej nie na rzeczy tego niewarte.
Dobrze ubrana, dobre ciuchy, samochód, biżuteria... Pewnie kasą szasta. Nieprawda... Trzy razy się zastanowię zanim wydam 5 euro na kawę na mieście
Oszczędna jestem, do bólu. Lubię pieniądze mieć, a nie je wydawać, przynajmniej nie na rzeczy tego niewarte.
Popieram. Tez nie lubie wydawc na glupoty typu kawa za $10 3x dziennie, za to jesli chodzi o ciuchy, torebki, dodatki i buty, to musza byc dobrej jakosci. Na tym nie oszczedzam. Co nie znaczy, ze non stop cos kupuje. Po prostu jak kupuje, to z najwyzszej polki na jaka mnie stac. I koniecznie IYKYK, nic z oczojebnym logiem, co nosza turystki zeby sie "pokazac", niz z tanio wygladajacych materialow czy znoszone. Perfumy tez musza byc dobrej jakosci, nie jakies sztuczne bardziewie od celebrytow albo masowo produkowane syntetyczne smierdziuchy ktore nosi 95% ludzi.
Salomonka napisał/a:Dobrze ubrana, dobre ciuchy, samochód, biżuteria... Pewnie kasą szasta. Nieprawda... Trzy razy się zastanowię zanim wydam 5 euro na kawę na mieście
Oszczędna jestem, do bólu. Lubię pieniądze mieć, a nie je wydawać, przynajmniej nie na rzeczy tego niewarte.
Popieram. Tez nie lubie wydawc na glupoty typu kawa za $10 3x dziennie, za to jesli chodzi o ciuchy, torebki, dodatki i buty, to musza byc dobrej jakosci. Na tym nie oszczedzam. Co nie znaczy, ze non stop cos kupuje. Po prostu jak kupuje, to z najwyzszej polki na jaka mnie stac. I koniecznie IYKYK, nic z oczojebnym logiem, co nosza turystki zeby sie "pokazac", niz z tanio wygladajacych materialow czy znoszone. Perfumy tez musza byc dobrej jakosci, nie jakies sztuczne bardziewie od celebrytow albo masowo produkowane syntetyczne smierdziuchy ktore nosi 95% ludzi.
Dokładnie o to mi chodziło
26 2024-12-05 18:43:17 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-12-05 18:49:46)
Zależy. od tego w jakich okolicznościach się z kimś spotkam. Z wyglądu robię na pewno duże wrażenie, żadna w tym moja zasługa.
obecna moja praca nie pozwala na luz w ubiorze za duży, więc pewnie na początku budzę dystans.
a potem jest już prosto: z otwartymi ludzmi o silnym charakterze dogaduję się bez problemu, nie mam żadnej mamejowatej przyjaciółki.
za to z ludżmi, którzy lubią pływać w mętnej wodzie dogaduję się fatalnie, to znaczy ignoruję jak mogę.
dzieci uważają mnie za najlepszą z wszystkich ciotek, a koleżanki córki za najbardziej wyluzowaną matkę.
uwielbiam dzieci i koty, bo są szczere i prawdziwe, czego o ludziach się powiedzieć nie da, bo większość to tchórzliwi obrońcy swojego ego.
lubię wydawać i na dobrej jakosci ubrania i torebki i na kawę 3 razy dziennie, bo często też jest to kawa z kontrahentami na mieście, i na coś, co po prostu jest piękne, np sztukę. wolę zarabiać niż oszczędzać, pewnie dlatego że pamiętam inflację z lat 90
w sieciówkach nie kupuję w ogóle, ubrania z Zary rozpadły mi się w rękach po 1 praniu
uwielbiam dzieci i koty, bo są szczere i prawdziwe, czego o ludziach się powiedzieć nie da, bo większość to tchórzliwi obrońcy swojego ego.
Ela, naprawdę tak myślisz?
Zastanowiłam się przez chwilę nad tym, co napisałaś i nie mogę się z tym zgodzić. Ludzie też są szczerzy i prawdziwi, ale to od nas zależy czy to przyjmiemy i czy to nam się podoba.
Możemy tych ludzi jakoś później dobierać i do siebie dopuszczać albo nie, ale to nie znaczy że oni byli gorsi od nas, po prostu nie pasowali do nas.
Co do kotow i psów... Kocham wszystkie czworonogi, ale nigdy nie chciałabym takiego mieć w domu. No sorry, nie. Dla mnie zwierzę musi mieć przestrzeń, wolność, podwórko, musi mieć gdzie wyjść... Inaczej to jest po prostu przemoc wobec zwierząt, a na pewno posiadanie takiego czworonoga w mieszkaniu to tylko zaspakajanie jakiegoś chorego instynktu u właściciela bo dla zwierzęcia to katorga.
Podobnie jak jedni kochają węże i lubują się w tym, aby podziwiać jak pożerają inne zwierzeta, a mnie od tego mdli.
28 2024-12-05 19:03:27 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-12-05 19:03:52)
wolę zarabiać niż oszczędzać, pewnie dlatego że pamiętam inflację z lat 90
w sieciówkach nie kupuję w ogóle, ubrania z Zary rozpadły mi się w rękach po 1 praniu
Oszczędzanie to nie tylko pchanie w skarpetę Pieniadze muszą na siebie pracować i ja po prostu lubię patrzeć jak na siebie zarabiają
29 2024-12-05 19:23:41 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2024-12-05 19:29:05)
Pisalam o oszczędzaniu a nie inwestycjach.
A z inwestycji są zyski, które ja akurat wydaję na kawę i rozrywki również.
Lokaty bankowe to oszczędności, giełda to hazard, a nieruchomosci by kupić korzystnie, czasem trzeba wypić kawę na mieście.
A może mieć kot I dom i podwórko?
Może.
I tak do domu domu wraca.
Mało jest szczerych ludzi, większość kalkuluje Ci się oplaca
30 2024-12-05 20:00:10 Ostatnio edytowany przez Salomonka (2024-12-05 20:03:54)
Pisalam o oszczędzaniu a nie inwestycjach.
A z inwestycji są zyski, które ja akurat wydaję na kawę i rozrywki również.
Lokaty bankowe to oszczędności, giełda to hazard, a nieruchomosci by kupić korzystnie, czasem trzeba wypić kawę na mieście.
A może mieć kot I dom i podwórko?
Może.
I tak do domu domu wraca.
Mało jest szczerych ludzi, większość kalkuluje Ci się oplaca
Zyski z inwestycji nie spadają z nieba, jak sama nazwa wskazuje najpierw trzeba zainwestować. Żeby zainwestować, trzeba mieć kapitał...
Co do reszty.. Kupiłam wiele nieruchomości, ale nigdy nie za pomocą kawy wypitej na mieście
Choć raz kupiłam piętro w kamienicy, udzial, za naprawdę niewielkie pieniądze i wypiliśmy szampana ktorego postawił sprzedający tak był szczęsliwy że się tego piętra pozbył
Naiwny...
Co prawda kosztowalo mnie to wiele wysiłku, ale zniosłam wspólwłasność, podzieliłam piętro na cztery mieszkania z osobnymi KW i dziś wartość tego piętra do chwili zakupu wzrosła o 300%. Smakował mi ten szampan
Zależy. od tego w jakich okolicznościach się z kimś spotkam. Z wyglądu robię na pewno duże wrażenie, żadna w tym moja zasługa.
obecna moja praca nie pozwala na luz w ubiorze za duży, więc pewnie na początku budzę dystans.
a potem jest już prosto: z otwartymi ludzmi o silnym charakterze dogaduję się bez problemu, nie mam żadnej mamejowatej przyjaciółki.
za to z ludżmi, którzy lubią pływać w mętnej wodzie dogaduję się fatalnie, to znaczy ignoruję jak mogę.
dzieci uważają mnie za najlepszą z wszystkich ciotek, a koleżanki córki za najbardziej wyluzowaną matkę.
uwielbiam dzieci i koty, bo są szczere i prawdziwe, czego o ludziach się powiedzieć nie da, bo większość to tchórzliwi obrońcy swojego ego.
lubię wydawać i na dobrej jakosci ubrania i torebki i na kawę 3 razy dziennie, bo często też jest to kawa z kontrahentami na mieście, i na coś, co po prostu jest piękne, np sztukę. wolę zarabiać niż oszczędzać, pewnie dlatego że pamiętam inflację z lat 90
w sieciówkach nie kupuję w ogóle, ubrania z Zary rozpadły mi się w rękach po 1 praniu
Mam podobnie co do tego z jakimi ludzmi sie dogaduje.
Kawa z kontrahentami na miescie sie nie liczy, bo to idzie na bisnesowe. Kontrahentow, to wiadomo, ze sie zabiera w najlepsze miejsca ale se mozna wziac to na biznes a pozniej z podatku odliczyc Bardzo sie zgadzam z kupowaniem sztuki. Jak podrozuje dla przyjemnosci to tez nie oszczedzam na niczym, a na pamiatki zazwyczaj kupuje obrazy z lokalnych galerii albo cos dobrej jakosci zwiazane z danym miejscem. Na studiach duzo podrozowalam z plecakiem, teraz ma byc jakby lususowo, wiec jak wczasy to na grubo.
32 2024-12-05 20:48:02 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-12-05 20:48:21)
Ela210 napisał/a:Pisalam o oszczędzaniu a nie inwestycjach.
A z inwestycji są zyski, które ja akurat wydaję na kawę i rozrywki również.
Lokaty bankowe to oszczędności, giełda to hazard, a nieruchomosci by kupić korzystnie, czasem trzeba wypić kawę na mieście.
A może mieć kot I dom i podwórko?
Może.
I tak do domu domu wraca.
Mało jest szczerych ludzi, większość kalkuluje Ci się oplacaZyski z inwestycji nie spadają z nieba, jak sama nazwa wskazuje najpierw trzeba zainwestować. Żeby zainwestować, trzeba mieć kapitał...
Co do reszty.. Kupiłam wiele nieruchomości, ale nigdy nie za pomocą kawy wypitej na mieście
![]()
Choć raz kupiłam piętro w kamienicy, udzial, za naprawdę niewielkie pieniądze i wypiliśmy szampana ktorego postawił sprzedający tak był szczęsliwy że się tego piętra pozbyłNaiwny...
Co prawda kosztowalo mnie to wiele wysiłku, ale zniosłam wspólwłasność, podzieliłam piętro na cztery mieszkania z osobnymi KW i dziś wartość tego piętra do chwili zakupu wzrosła o 300%. Smakował mi ten szampan
A kupowalas w hiszpanii? Oplaca sie kupic tam mieszkanie/nia w hiszpanii na inwestycje obecnie? Albo w portugalii?
33 2024-12-05 20:50:59 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-05 20:51:30)
Każdy z nas realizuje na swój sposób własne "la dolce vita". Nieważne, czy to nasze życiowe cele, nasze marzenia, nasze zachciewajki czy też zwykła / niezwykła kolej rzeczy...
Salomonka napisał/a:Ela210 napisał/a:Pisalam o oszczędzaniu a nie inwestycjach.
A z inwestycji są zyski, które ja akurat wydaję na kawę i rozrywki również.
Lokaty bankowe to oszczędności, giełda to hazard, a nieruchomosci by kupić korzystnie, czasem trzeba wypić kawę na mieście.
A może mieć kot I dom i podwórko?
Może.
I tak do domu domu wraca.
Mało jest szczerych ludzi, większość kalkuluje Ci się oplacaZyski z inwestycji nie spadają z nieba, jak sama nazwa wskazuje najpierw trzeba zainwestować. Żeby zainwestować, trzeba mieć kapitał...
Co do reszty.. Kupiłam wiele nieruchomości, ale nigdy nie za pomocą kawy wypitej na mieście
![]()
Choć raz kupiłam piętro w kamienicy, udzial, za naprawdę niewielkie pieniądze i wypiliśmy szampana ktorego postawił sprzedający tak był szczęsliwy że się tego piętra pozbyłNaiwny...
Co prawda kosztowalo mnie to wiele wysiłku, ale zniosłam wspólwłasność, podzieliłam piętro na cztery mieszkania z osobnymi KW i dziś wartość tego piętra do chwili zakupu wzrosła o 300%. Smakował mi ten szampan
A kupowalas w hiszpanii? Oplaca sie kupic tam mieszkanie/nia w hiszpanii na inwestycje obecnie? Albo w portugalii?
Kupiłam mieszkanie w Hiszpanii, które od jakiegoś czasu wynajmuję przez firmę turystyczną.
Moim zdaniem dalej się to opłaca, chociaż ja teraz rozmyślam nad Azją.
Moim marzeniem jest kupno małej wysepki na Malediwach.. Ciągle o tym rozmyślam. Ceny bajońskie, ale od czego są marzenia...
Salomonka: Nie wiem, czy to będzie opłacalna inwestycja. Nie wiem, czy wiesz, ale Malediwy z czasem mają zniknąć pod wodą. Cały archipelag zagrożony jest ciągłym podnoszeniem się poziomu oceanów. Te wyspy, wysepki powoli toną z powodu zachodzących zmian klimatycznych.
Salomonka: Nie wiem, czy to będzie opłacalna inwestycja. Nie wiem, czy wiesz, ale Malediwy z czasem mają zniknąć pod wodą. Cały archipelag zagrożony jest ciągłym podnoszeniem się poziomu oceanów. Te wyspy, wysepki powoli toną z powodu zachodzących zmian klimatycznych.
Jesteś kochany, dziękuję za informacje
37 2024-12-05 21:04:20 Ostatnio edytowany przez Alessandro (2024-12-05 21:05:27)
A może Mauritius? Zajefna wyspa. Wprawdzie tam nie byłem, ale z tego co wiem to jest warta grzechu. Serio.
Halina3.1 napisał/a:Salomonka napisał/a:Zyski z inwestycji nie spadają z nieba, jak sama nazwa wskazuje najpierw trzeba zainwestować. Żeby zainwestować, trzeba mieć kapitał...
Co do reszty.. Kupiłam wiele nieruchomości, ale nigdy nie za pomocą kawy wypitej na mieście
![]()
Choć raz kupiłam piętro w kamienicy, udzial, za naprawdę niewielkie pieniądze i wypiliśmy szampana ktorego postawił sprzedający tak był szczęsliwy że się tego piętra pozbyłNaiwny...
Co prawda kosztowalo mnie to wiele wysiłku, ale zniosłam wspólwłasność, podzieliłam piętro na cztery mieszkania z osobnymi KW i dziś wartość tego piętra do chwili zakupu wzrosła o 300%. Smakował mi ten szampan
A kupowalas w hiszpanii? Oplaca sie kupic tam mieszkanie/nia w hiszpanii na inwestycje obecnie? Albo w portugalii?
Kupiłam mieszkanie w Hiszpanii, które od jakiegoś czasu wynajmuję przez firmę turystyczną.
Moim zdaniem dalej się to opłaca, chociaż ja teraz rozmyślam nad Azją.
Moim marzeniem jest kupno małej wysepki na Malediwach.. Ciągle o tym rozmyślam. Ceny bajońskie, ale od czego są marzenia...
A to prawda Salomonko, że Costa Blanca została przez Polaków oblężona? Czytałam, że bardzo dużo tam inwestują w mieszkania, że jest tendencja by gromadzić nieruchomości nie w kraju, a w określonych rejonach Hiszpanii ale liczyć się z beznadziejnym prawem mieszkaniowym w Hiszpanii, wieloma pułapkami nieruchomościowymi i "los okupas" między innymi? Że strach działać beż dobrego prawnika i kogoś kto dogląda dobytku na miejscu?
My akurat oprócz domu, mieszkania męża, mojego mieszkania i mojej działki od taty to nic w tej materii nie mamy, ale rozważaliśmy kupno mieszkania w kraju męża na wakacje. Ale sytuacja też bardzo niestabilna tam i finalnie nie zaryzykowaliśmy. Ale ta Hiszpania ciekawa, modna chyba.
Halina3.1 napisał/a:Salomonka napisał/a:Zyski z inwestycji nie spadają z nieba, jak sama nazwa wskazuje najpierw trzeba zainwestować. Żeby zainwestować, trzeba mieć kapitał...
Co do reszty.. Kupiłam wiele nieruchomości, ale nigdy nie za pomocą kawy wypitej na mieście
![]()
Choć raz kupiłam piętro w kamienicy, udzial, za naprawdę niewielkie pieniądze i wypiliśmy szampana ktorego postawił sprzedający tak był szczęsliwy że się tego piętra pozbyłNaiwny...
Co prawda kosztowalo mnie to wiele wysiłku, ale zniosłam wspólwłasność, podzieliłam piętro na cztery mieszkania z osobnymi KW i dziś wartość tego piętra do chwili zakupu wzrosła o 300%. Smakował mi ten szampan
A kupowalas w hiszpanii? Oplaca sie kupic tam mieszkanie/nia w hiszpanii na inwestycje obecnie? Albo w portugalii?
Kupiłam mieszkanie w Hiszpanii, które od jakiegoś czasu wynajmuję przez firmę turystyczną.
Moim zdaniem dalej się to opłaca, chociaż ja teraz rozmyślam nad Azją.
Moim marzeniem jest kupno małej wysepki na Malediwach.. Ciągle o tym rozmyślam. Ceny bajońskie, ale od czego są marzenia...
No fajnie byloby miec swoja wysepke ja bym do tego chciala jeszcze yacht i tak to moglabym zyc xd
Myslalam kupic cos w portugali albo hiszpani, ze raz na jakis czas tam pojechac jak potrzebuje bazy w europie, bo najblizej mi do tych krajow a stamtad mozna szubko poleciec np do londynu a przez reszte roku wynajac to przez firme turystom i fajrant. Azja pewnie tez bylaby fajna opcja ale tam mam strasznie daleko. Ja bym chciala na hawajach ale to samo, daleko i drogo.
Jest kilka ciekawych opcji w pobliżu Belize, Panamy czy Hondurasu. O Kostaryce nie wspominając.
Azja pewnie tez bylaby fajna opcja ale tam mam strasznie daleko. Ja bym chciala na hawajach ale to samo, daleko i drogo.
Hawaje? Byłam kilka razy i fakt, niebo i morze czasem tez samej barwy są.
Jednak Azja piękniejsza, wierz mi.
To fakt, ale kuchnia, kuchnia azjatycka, szczególnie południowo - wschodnia, to prawdziwy, cudowny raj i niesamowite szaleństwo dla kubków smakowych
To fakt, ale kuchnia, kuchnia azjatycka, szczególnie południowo - wschodnia, to prawdziwy, cudowny raj i niesamowite szaleństwo dla kubków smakowych
Alessandro, zwiedzałam Indie.. I choć glodna, byłam jak diabli, to żołądek wyrósł mi jak balon, gdy w budce w której kupowałam jedzenie po dachu hasał szczur.
Alessandro napisał/a:To fakt, ale kuchnia, kuchnia azjatycka, szczególnie południowo - wschodnia, to prawdziwy, cudowny raj i niesamowite szaleństwo dla kubków smakowych
Alessandro, zwiedzałam Indie.. I choć glodna, byłam jak diabli, to żołądek wyrósł mi jak balon, gdy w budce w której kupowałam jedzenie po dachu hasał szczur.
Oj tam szczur od razu, u mnie w ny szczury sa jak muchy, raczej jest dziwne jak ich nie ma, bo wtedy wiadomo, ze czyms popryskali albo trutka rozsiana xd
Halina3.1 napisał/a:Azja pewnie tez bylaby fajna opcja ale tam mam strasznie daleko. Ja bym chciala na hawajach ale to samo, daleko i drogo.
Hawaje? Byłam kilka razy i fakt, niebo i morze czasem tez samej barwy są.
Jednak Azja piękniejsza, wierz mi.
Ja mam blizej na hawaje, do azji mam jeszcze dalej i fakt jest fajna, w tamtym roku bylam w prawie 3tyg zwiedzac vietnam, kambodze i tajlandie. Uwielbiam japonie ale lot trwa ponad 14 godz... to juz wole se do hiszpanii skoczyc i przy okazji na szybkosci obskoczyc uk, niemcy czy polske.
Jest kilka ciekawych opcji w pobliżu Belize, Panamy czy Hondurasu. O Kostaryce nie wspominając.
Wszystko fajnie, ale te kartele i zwyczajne bandy. Żyć się tam nie da, chyba że masz prywatną armię do ochrony.
Z resztą co kto lubi
Ja nie będę się z nikim przekomarzać... Każdy musi wiedzieć, co mu pasuje.
giełda to hazard,
A ja sobie chwale, trzeba tylko miec silna wole, byc zdyscyplinowanym i brak osobowosci podatnej na uzaleznienia.
Gielda lepsza ale kiedys z hazardu kupilam fajne mieszkanie, czesc na kredyt co prawda ale na sowity wklad bylo z hazardu
Salomonka, masz rację. Do takich widoków trzeba przyzwyczaić się. Indie jak Indie, ale bardziej polecam kuchnie Malezji, Singapuru, Wietnamu czy północnej Tajlandii
Salomonka, masz rację. Do takich widoków trzeba przyzwyczaić się. Indie jak Indie, ale bardziej polecam kuchnie Malezji, Singapuru, Wietnamu czy północnej Tajlandii
Fakt, ładnie wyglądają, ale co ty jesz naprawdę to ty nie wiesz.
Jak sam przygotuję posiłek to wtedy wiem co jem. Ale będąc w podróży trzeba mieć zaufanie, wprawdzie ograniczone. Jeśli ktoś nastawia się na tradycyjny lokalny street food to najlepiej niech zaopatrzy się w stoperan czy coś podobnego. Koniec końców okazuje się, że nasze żołądki nie są przyzwyczajone do takiego jedzenia.
Jak sam przygotuję posiłek to wtedy wiem co jem. Ale będąc w podróży trzeba mieć zaufanie, wprawdzie ograniczone. Jeśli ktoś nastawia się na tradycyjny lokalny street food to najlepiej niech zaopatrzy się w stoperan czy coś podobnego. Koniec końców okazuje się, że nasze żołądki nie są przyzwyczajone do takiego jedzenia.
Oj tam, oj tam.. Jak ci głód do d....y się dobierze, zjesz wszystko bez marudzenia. Najwyżej zamkniesz szczelniej oczy
Mówię ci to z doświadczenia. Pa!
Salomonka
Lokaty bankowe to oszczędności, giełda to hazard, a nieruchomosci by kupić korzystnie, czasem trzeba wypić kawę na mieście.
Giełda to hazard. :S Typowe "nie znam się, to się wypowiem".
Owszem, bo jest obarczona większym ryzykiem nóż inwestycje w nieruchomosci czy lokaty bankowe, nawet dla znawców.
Owszem, bo jest obarczona większym ryzykiem nóż inwestycje w nieruchomosci czy lokaty bankowe, nawet dla znawców.
Ciekawe.
A nie jest?
Może.wszystkie fundusze oparte na akcjach wychodzą przynajmniej ma 0, powiedzmy w okresie 3 lat?
Nie wiem, może teraz tak jest, dlugo się nie interesowałam, natomiast znam ludzi którzy stracili na giełdzie, w przeciwieństwie do innych inwestycji.
Oczywiście są tacy, co zarobią i to dużo.na tym polega "hazard", pewnie tu wiedzą ryzyko można ograniczyć.
Ale to off top.
56 2024-12-08 17:16:04 Ostatnio edytowany przez Halina3.1 (2024-12-08 17:16:17)
A nie jest?
Może.wszystkie fundusze oparte na akcjach wychodzą przynajmniej ma 0, powiedzmy w okresie 3 lat?
Nie wiem, może teraz tak jest, dlugo się nie interesowałam, natomiast znam ludzi którzy stracili na giełdzie, w przeciwieństwie do innych inwestycji.
Oczywiście są tacy, co zarobią i to dużo.na tym polega "hazard", pewnie tu wiedzą ryzyko można ograniczyć.
Ale to off top.
To złożony problem. Nie polecam np kupić akcji i zostawić ich na 3 lata, to normalne, że tak się nie dorobisz. Ja tak straciłam pierwszą kasę, kupiłam akcje jakiejś firmy farmaceutycznej, później nie miałam czasu i zostawiłam na kilka miesięcy. W międzyczasie coś stało się w zarządzie firmy, do tego lek który wypuścili nie zażarł i akcje bardzo straciły na wartości. Od tego czasu po prostu nauczyłam się bardziej kontrolować sytuacje. I dywersyfikacja jest bardzo ważna. Jak wpakujesz cały hajs w jeden sektor, przy czym zostawisz to i się nie zajmujesz, to pewnie stracisz. giełda to nie jest coś na ćwierć etatu. Jeśli nie ma się czasu, to lepiej kogoś do tego zatrudnić. I też nie polecam osobom podatnym na uzależnienia, bo wtedy to fakt mogą gonić stratę i chcieć sobie odbić i to jest trochę jak hazard. Trzeba mieć silną wolę i dyscyplinę. Jak się już znajdzie swój preferowany styl inwestowania oraz strategię to trzeba w niej wytrwać. To normalne, że czasem się traci, tak długo jak w dłuższej perspektywie strategia działa, trzeba się jej trzymać. I najgorszy przeciwnik, oprócz braku wiedzy, to chciwość. Imo chciwość powoduje, że ludzie tracą bardziej niż hazardowosc giełdy.
Ze mam catchy eyes.
58 2024-12-10 14:20:24 Ostatnio edytowany przez Shinigami (2024-12-10 14:30:52)
Co do głównego tematu tego wątku to u mnie jest dość dziwna sytuacja. Niemal za każdym razem się okazywało, że wywieram na kimś lepsze wrażenie niż myślałem. Tak samo zdarzało mi się dostawać komplementy, których totalnie się nie spodziewałem. W ogóle nie raz się okazywało, że sam widziałem siebie dużo gorzej niż inni mnie widzieli.
Same milionerki na forum. Kupowanie całego piętra, wyspy, luksusowe wakacje, obrazy itd to wszystko poziom daleko wykraczający poza 90% społeczeństwa. Można was zobaczyć w rankingu Forbesa? Przy okazji widzę, że macie niemałe pojęcie o inwestowaniu więc czy mogę spytać o coś w tej kwestii?
Co do głównego tematu tego wątku to u mnie jest dość dziwna sytuacja. Niemal za każdym razem się okazywało, że wywieram na kimś lepsze wrażenie niż myślałem. Tak samo zdarzało mi się dostawać komplementy, których totalnie się nie spodziewałem. W ogóle nie raz się okazywało, że sam widziałem siebie dużo gorzej niż inni mnie widzieli.
Same milionerki na forum. Kupowanie całego piętra, wyspy, luksusowe wakacje, obrazy itd to wszystko poziom daleko wykraczający poza 90% społeczeństwa. Można was zobaczyć w rankingu Forbesa? Przy okazji widzę, że macie niemałe pojęcie o inwestowaniu więc czy mogę spytać o coś w tej kwestii?
NNie kazdy obraca sie w srodowisku gdzie kupno obrau czy drozsze wakacje to cos niedostepnego. Absolutnie nie powinno nikogo dziwic dlaczego ty masz wieczne problemy w ralacjach z ludzmi.
Nie kazdy obraca sie w srodowisku gdzie kupno obrau czy drozsze wakacje to cos niedostepnego. Absolutnie nie powinno nikogo dziwic dlaczego ty masz wieczne problemy w ralacjach z ludzmi.
Aż nie rozumiem co wspólnego mają problemy w relacjach międzyludzkich ze stanem majątkowym nieznanych mi ludzi. Nie pamiętam dokładnie ale jak ostatnio sprawdzałem to 10k lub więcej zarabia niecałe 20% całego społeczeństwa, może najbardziej aktualne dane trochę się zmieniły. Nie wiem też skąd twoje przekonanie, że wypowiadam się o takich osobach prześmiewczo czy wręcz z pogardą. Znam kilka dość bogatych osób z czego jedną bardzo bogatą w skali całego kraju i w większości są to porządni ludzie, którzy nie dali mi powodów do niechęci. Jedynie trochę mnie zdziwił fakt, że tu na forum są osoby z takiego poziomu, nie spodziewałem się tego. Kupno wyspy brzmi jak poziom miliardera, to też jest środowisko, w którym każdy może się obracać?
Halina3.1 napisał/a:Nie kazdy obraca sie w srodowisku gdzie kupno obrau czy drozsze wakacje to cos niedostepnego. Absolutnie nie powinno nikogo dziwic dlaczego ty masz wieczne problemy w ralacjach z ludzmi.
Aż nie rozumiem co wspólnego mają problemy w relacjach międzyludzkich ze stanem majątkowym nieznanych mi ludzi. Nie pamiętam dokładnie ale jak ostatnio sprawdzałem to 10k lub więcej zarabia niecałe 20% całego społeczeństwa, może najbardziej aktualne dane trochę się zmieniły. Nie wiem też skąd twoje przekonanie, że wypowiadam się o takich osobach prześmiewczo czy wręcz z pogardą. Znam kilka dość bogatych osób z czego jedną bardzo bogatą w skali całego kraju i w większości są to porządni ludzie, którzy nie dali mi powodów do niechęci. Jedynie trochę mnie zdziwił fakt, że tu na forum są osoby z takiego poziomu, nie spodziewałem się tego. Kupno wyspy brzmi jak poziom miliardera, to też jest środowisko, w którym każdy może się obracać?
Ty masz stwierdzony niedorozwój? Poważnie pytam. Bo wydajesz się zupełnie nie ogarniać co czytasz. Salomonka pisała, że to jej MARZENIE żeby sobie kupić wyspę. To, że marzę o jachcie, to nie znaczy, że jutro pójdę i sobie jakiś kupię.
Chciaz jakbym mogła, to bym pewnie kupiła.
Ty masz stwierdzony niedorozwój? Poważnie pytam. Bo wydajesz się zupełnie nie ogarniać co czytasz. Salomonka pisała, że to jej MARZENIE żeby sobie kupić wyspę. To, że marzę o jachcie, to nie znaczy, że jutro pójdę i sobie jakiś kupię.
Chciaz jakbym mogła, to bym pewnie kupiła.
Nie ale ty zapewne masz jakąś nerwicę lub coś w tym stylu. Na mnie nie musisz od razu się odpalać bo ja nie zamierzam na siłę ci udowadniać, że mam rację. Rozumiem, że mogę jej nie mieć. Trochę przesadziłem z tym poziomem miliardera, sprawdziłem i się okazuje, że jakieś małe wysepki można kupić już za kilka milionów dolarów. Co nie zmienia faktu, że to i tak wykracza poza możliwości znacznej większości ludzi. Marzyć można o wszystkim i ta wyspa akurat brzmi mega fajnie, w jachtach akurat nie wiem co ludzie widzą ale co kto lubi.
Fajna dyskusja. Czyli co do zasady mało kto jest odbieramy wg tego jaki jest naprawdę.
Ja jestem odbierana jako bardzo wesoła dziewczyna jednak bardzo dużo mam w sobie melancholii i nieopisanego smutku często też nieuzasadnionego. Ale na zewnątrz zdecydowanie należy do osób bardzo radosnych.
Halina3.1 napisał/a:Ty masz stwierdzony niedorozwój? Poważnie pytam. Bo wydajesz się zupełnie nie ogarniać co czytasz. Salomonka pisała, że to jej MARZENIE żeby sobie kupić wyspę. To, że marzę o jachcie, to nie znaczy, że jutro pójdę i sobie jakiś kupię.
Chciaz jakbym mogła, to bym pewnie kupiła.Nie ale ty zapewne masz jakąś nerwicę lub coś w tym stylu. Na mnie nie musisz od razu się odpalać bo ja nie zamierzam na siłę ci udowadniać, że mam rację. Rozumiem, że mogę jej nie mieć. Trochę przesadziłem z tym poziomem miliardera, sprawdziłem i się okazuje, że jakieś małe wysepki można kupić już za kilka milionów dolarów. Co nie zmienia faktu, że to i tak wykracza poza możliwości znacznej większości ludzi. Marzyć można o wszystkim i ta wyspa akurat brzmi mega fajnie, w jachtach akurat nie wiem co ludzie widzą ale co kto lubi.
Gadanie z toba to troche jak gadanie z kims na lekach, dziwnie laczysz watki. Nie oczkuje udowadnianie czegokolwiek, bo mnie zupelnie mnie nie interesuje czy masz racje czy nie i co to za racja ani czego ona dotyczy.
Chyba trudno powiedzieć dokładnie co myślą ludzie na mój widok, mogę jedynie oceniać po zachowaniu.
Zwykle jest to większy lub mniejszy uśmiech, zaciekawienie. A jak się trochę "oswoją" to niektórzy chętnie inicjują jakieś interakcje: przystają żeby zamienić słowo. Jeśli to jest w pracy to poddaję się temu, jeśli poza to już niechętnie i raczej unikam.
Wydaje mi się, że sprawiam pozytywne wrażenie.