nie ma to jak oryginalne zaręczyny!!!Mój facet mi się ośwaidczył w obecności rodziców!!!no nei tak sobie to wyobrażałam, myślałam,że to będzie takie nasze prywatne święto,że wymyśli coś oryginalnego, może zaprosi mnie na kolację, że będę totalnie zaskoczona...no i byłam, jak na kolacji zapoznawczej z naszymi rodzicami, moj ukochany jak filip z konopii wyskoczyl z pierścionkeim!!! no i co ja mogłam powiedzieć jak wpatrywało się we mnie 5 par oczu??? oczywiście zgodziłam się, al e wolałabym zdecydowanie, żeby odbyło się to w trochę innych okolicznościach, lubię niespodzianki, ale nie aż takie...no i co mam powiedzieć chłopakowi,że zawalił oświadczyny???nie wiem, może się bał że odmówię, oni to czasem są nieobliczalni!!!ach, gdzie te oświadczyny z marzen i snow!!!
WOOOOOOWWW!!! Jagienka, po pierwsze gratuluję!!!i wszystkiego dobrego no na Waszej wspólnej nowej drodze życiowej!!!Ale z tymi zaręczynami to chłopak przesadził, zamiast w jakiś bardziej intymnych okolicznościach to tak....no mało oryginalnie!!!chłopak mojej siostry oświadczył się jej w sylwestra na jakimś firmowym party, gdy wybijała północ i wszyscy pili szampana, on zabrał ją w jakieś ustronne miejsce i zapytał czy za niego wyjdzie:)no chłopaki to wstydzą się raczej takich oświadczyn, bo się wzruszają, a przecież wiadomo wszem i wobec,że chłopaki nie płaczą!!!:D ten Twój musi być wyjątkowo odważny,więc się ciesz kobieto i no woman , no cry!!!:)pozdrawiam cieplo
Ja słyszałam o przypadku, kiedy chłopak włożył pierścionek do jedzenia, do porcji swojej dziewczyny-nie nie było krztuszenia się ani tym podobnych-w odpoweidnim momencie wyczuła pierścionek i był happy end!!!:) no ale to chyba nei najlepszy pomysł, bo resztki jedzenia jednak są trudne to usunięcia spomiędzy cyrkonii!!!ale facet chciał być oryginalny i był:))))
A ja słyszałam o przypadku kiedy facet w ostatnim momencie się rozmyślił. Juz wyciagał pierścionek, juz wciągał go na palec swojej dziewczyny i nagle bum ... odwidziało mu sie, ściągnął go jej i stwierdził ze jednak nie chce sie żenic.
przegięcie-przy rodzicach, może się bał że odmówisz???ale zwykle to jest tak,że najpierw się długo dyskutuje o tym czy chcemy ten ślub czy nie, no i potem razem się kupuje ten pierścionek. Mój znajomy najpierw kupił dziewczynie pierścionek zaręczynowy niespodziankę, oczywiście nie trafiając w jej gust:) po czym drugi wybrali już razem i to taki jaki jej sie spodobał... no i tak z miłości dostała aż dwa zaręczynowe, tzw. próbny i właściwy;)hi hi, al epomijam fakt,że nawet jakby był to największy kicz to dziewczyny i tak patrzą na niego inaczej: ach, mój Misiu się postarał, kocha mnie i zależy mu na mnie:) i wszystko zaczyna im się podobać!Takie życie!
Ja jestem pod
wrażeniem
pomysłowości i odwagi mojego chłopaka ! Chyba wszyscy pracownicy teatru byli w to
zaangażowani:) Byliśmy więc w teatrze, była pełna widownia Światła punktowe na
mnie i na niego poza tym ciemno I on do mnie idzie i mówi że jestem miłością
jego życia ... Klęka i pyta czy zostanę jego żoną... A najpiękniejsze
jest to że na kartkach walentynkowych wpisaliśmy sobie ten sam cytat!!!
i on mi go powiedział też podczas oświadczyn To jest dla mnie
niesamowite!!! Jak później, już w restauracji zobaczył, że ja mu
wpisałam ten sam tekst to to były dopiero emocje:)
Wiecie mówiłam mu że chcę aby oświadczyny były niezapomniane ale to
przeszło granice mojej wyobraźni:)
Moj wziął mnie w ramach pasterki w te święta w góry na zlot hondy ... w trakcie zaciągnął mnie na jakąś górkę po kolana w śniegu i tak przy swoim zacnym towarzystwie kolegów się oświadczył ...
w głęboki sen. Przychodzi przebudzenie
a reszta jest prawdą. Gdy ciało niszczeje
duch rośnie w siłę. - Jim Morrison
A ja wciaz czekam...jestesmy razem ponad 8 lat (z roczna przerwa) mamy 6 letnia coreczke a zareczyn jak nie bylo tak nie ma.czasem daje mu do zrozumienia ze chyba czas na slub itp ale on jest strasznie niedomyslny. czasem mnie to denerwuje a czasem wrecz smieszy.moja siostra twierdzi ze powinnam mu powiedziec ale ja uwazam ze jak mu powiem to juz nie bedzie takie super.wiec pozostaje mi czekac do skonczenia swiata :):)
odkopie temat i też sie pochwale:)
już od pewnego czasu o tym myśleliśmy i w ogóle i w końcu stanęło na to że w świętą to się odbędzie ale misio wpadł na to żeby się to odbyło w moje 18 urodziny i tak zostało, ale potem jakoś wyszło że było dużo wydatków i w końcu postanowiliśmy że przełożymy to,ja nie nalegałam bo rozumiem że było wtedy trzeba przyoszczędzić a i dla mnie pierścionek nie jest taki ważny, więc jakoś temat ustał. 2 grudnia w moje urodziny moje kochanie przyjechało z pięknym bukietem róż(18 ich było tzn nadal jest bo mam zasuszone:)) odpicowane po mnie i powiedział ze bierze mnie na kolacje(wcześniej było ustalone między nami że mnie weźmie na taką urodzinową kolacyjkę,prezentu nie kupował bo jak wcześniej pisałam trzeba było zaoszczędzić ale mu mówiłam ze prezent nie jest dla mnie ważny tylko liczy sie to że w ten dzień jest ze mną:)) mmm było cudownie, fajna restauracja fajnie ozdobiony stolik, ja niczego nie zajarzyłam że on coś kombinuje no i jak czekaliśmy na deser nagle wyciąga pierścionek i się mnie pyta czy zostanę jego żoną no i sie zgodziłam rzecz jasna ;p było to dla mnie bardzo miłe zaskoczenie, bo ustalaliśmy że to przełożymy itd więc fajna niespodzianka była:) mile wspominam moje urodziny były naprawdę baaaaaardzo wyjątkowe:)
Ja również gratuluję , a te urodziny były naprawdę wyjątkowe !!!
Hmm zazdroszcze Wam :) kiedyś Wam opowiem jak wyglądały moje zaręczyny póki co jeszcze nie czas na nie
Jedną znam opowieść o zaręczynach wujka mojego Ł. zabrał swoją ukochaną na rejs promem StenaLine do Szwecji ,( to był chyba sylwester o ile pamięć mnie nie myli....) w blasku księżyca i gwiazd , w tle szum fal , na kadłubie statku poprosił ją o to aby spędziła z nim resztę życia... romantyczne prawda:) niczym scena z Titanica
mmmmmmm aż się rozmarzyłam... ja też bym chciała aby mój ukochany wymyślił coś wyjątkowego... nie musi to być Bóg wie co ale chciałabym aby to było niezapomniane przeżycie
póki co jesteśmy jeszcze za młodzi ale po studiach ... licze na to
pozdrawiam i gratuluje szczęśliwym narzyczonym i żonom !!
Pierwsza jest klejnotem, druga - skarbem."
Ja też już jestem zaręczona... Zaręczyny planowaliśmy oboje bo stwierdziliśmy, że oboje chcem tego ślubu... No wieć Mój K kupił mi piękny złoty pierścień, bardzo okazały- bo takie właśnie uwielbiam... A ja jemu złoty łańcuszek.... On zapytał mnie czy zostane Jego żoną a Ja czy będzie Moim mężem... Dzień ten od samutkiego rana spędziliśmy razem.... ja swój prezent wręczyłąm mu zaraz po przeudzeniu, był bardzo zdziowiony nie spodziewał się tego:) Później było kino obiad, kręgle, basen, kolacja i jeszcze raz kino a później noc w hotelu... Kiedy były Jego oświadczyny to zabrał mnie gdzieś na jakąś "wyspę tropikalną" w Berlinie.... Było cudownie, nie żałuję,że nasze zaręczyny były zaplanowane.... przecież oboje wiedzieliśmy,że chcemy się pobrać:)
09.02.2015 Beta 74
12.02.2015 Beta 323,3
17.02.2015 Beta 2349
ja jestem po "nieoficlanych zaręczynach" mianowicie nosze już dumnie na swym palcu połyskającą błyskotke ale nie można ustalić daty... Właściwie o moje były standardowe, bez romantycznych wariacji i inowacyjnych pomysłów. Fakt że się nie spodziewałam - bo nic o nich nie wiedziałam. W eleganckiej restauracji, kolacja przy świecach.
A przed nami jak już ustalimy date konkretną- będą te oficjalne zaręczyny przy rodzince itp.
a najlepsze było to jak to powiedzieć rodzicom i tak sie zastanawialiśmy i w ogóle, no i misio postawił mnie pod faktem dokonanym już miał kupione kwiatki dla mojej mamy tacie jakieś tak dobre % kupił heh ale to wszystko było na drugi dzień..najbardziej sie krępowałam że po zaręczynach jechałam do niego do domu i jak to będzie?? ale na marne było moje zamartwianie sie wszystko poszło gładko i wspaniale ! ;-)
15 2009-04-10 09:37:06 Ostatnio edytowany przez Bożena (2009-04-10 09:52:53)
mój narzeczony oświadczył mi się na huśtawce. Zerwał bukiet polnych kwiatów i przyszedł z pierścionkiem... Strasznie się wzruszyłam zwłaszcza, że naprawdę się nie spodziewałam!
A teraz pozostało nam 29 dni do ślubu;)
Wiecie co mi powiedział? Że czytał artykuł na portalu żeby poszukać porad, jak ma to zrobić, bo nie wiedział co wymyślić. No ale wyszło na to, że i tak oświadczył się po swojemu. W artykułach piszą różne rzeczy, choć tamten podobno był niezły
Jagienko powiem Ci, że oświadczyny przy rodzicach są chyba najlepszym potwierdzeniem na to, że Twój facet poważnie potraktował Wasz związek... trochę Ci chyba zazdroszczę, choć u mnie tez te zaręczyny były piękne:)
Link usunięto
Moderator Bożena
No to ja pochwalę się swoimi zaręczynami bo to był chyba najpiękniejszy dzien w moim zyciu
To było w walentynki 2 lata temu.
Najpierw mnie cholera zmylił, zabrał do knajpki na kolacje razem z siostra i szwagrem i dal jedna małą różyczkę.... ale bylo super ,a nie wiedzialm ze wszyscy są w zmowei tzn moj luby i moje siostry i szwagier hehe, w kazdym razie wracamy do domu, wchodze do mieszkania pierwsza, patrze i mowie a co to tam w pokoju sie tak swieci ,swiatla nie zgasilam czy jak?? wchodze.... a tam !!!! na podłodze ulozone ze swiec dwa serca, na stole winko , wielki bukiet kwiatów i w tle leci moja ukochana Whitney Houston...... poprostu wymiękłam.... bylam tak zszokowana , ze stalam w przjsciu w drzwiach w kurtce zjednym rękawem sciagnietym i mialam milion mysli na sekunde, moj mąz podszedl i wyciagnął pierscionek a ze byl z firmy YES to sie zapytal mnie - "powiesz tak? " i sie rozbeczlam jak bóbr!!! do tej pory sie smiejemy ze chcial mi sie w pokoju oswiadczyc uklęknąć ale ja staalam jak wryta i musial mi sie w dzrwiach oswiadczac hihihi... w kazdym razie caly wieczor nie moglam do siebie dojść i zrobilam zdjecia.... , gdyby mozna bylo to bym chcetnie pokazala
a moje siostry czekaly w domu jak na szpilakach i czekaly na tel czy juz!! piekne wspomnienia mam
wszystkie te historie są piękne ja mam na to jeszcze czas jak każdy chciała bym aby było to oryginalne pozdrawiam laseczki
No to moja kolej;)
Moj R oswiadczyl mi sie rok temu na Majorce (no prawie...). Zblizala sie nasza 2 rocznica zwiazku wiec zaplanowalismy sobie wyjazd na Majorke (z malutkich oszczednosci wiec niezbyt luksusowy, ale Hiszpania...). Juz przed samym wyjazdem w dzien pakowania sie troche sie klocilismy (R chcial koniecznie spakowac pierscionek, ale ciagle siedzialam w pokoju w ktorym go mial- wyganial mnie z pokoju a ja jak na zlosc nie chcialam wyjsc- myslalam sobie- o co mu chodzi ze mnie tak wygania, jakis nienormalny jest i siedzialam specjaslnie (wredota:P) No ale w koncu poszlam gdzies (do wc czy cos:P) Caly wyjazd mial byc bajeczny. W pierwszy dzien R nie chcial tego zrobic, bo wiadomo- badalismy miasteczko w ktorym bylismy i sprawdzalismy co i jak, a w drugi dzien poszlismy na plaze... siedzielismy tam chyba z 6 godzin (bo zasnelismy na sloncu- tak wiem- bardzo rozwaznie) no i stalo sie- POPARZYLISMY SIE!!! Przez cala reszte wyjazdu nie moglismy wyjsc z pokoju w dzien, wszystko nas pieklo, nie moglismy sie nawet dotknac... klocilismy sie oczywisce (z bolu i ze zlosci na siebie) a ze pojechalismy tam tylko na 5 dni to dopiero na ostatni dzien troche gdzies wychodzilismy... ogolnie nie bylo za fajnie...
Wracajac do domu, caly czas spalam w samolocie, pozniej w autokarze z lotniska do Londynu gdy bylo juz tak ciemno i prawie nic nie widzialam R spojrzal na mnie tak cieplo (ze az czulam na sobie ten wzrok) i powiedzial: Kocham Cie P. (...) Czy wyjdziesz za mnie? i dal mi pudeleczko... nie moglam w to uwierzyc! Rozplakalam sie itp... a on opowiedziam mi ze caly wyjazd chcial to zrobic i ze tak wszystko glupio wyszlo, a w autokarze pomyslal- teraz albo nigdy:P I tak byla to najpiekniejsza chwila w moim zyciu:)
Wr
19 2009-05-12 15:33:01 Ostatnio edytowany przez karina85 (2009-05-12 15:33:32)
Moze nie byly takie jak inne : platki roz, szampan, swiece, nastrojowa muzyka, ale musze przyznac ze tego sie nie spodziewalam.
To bylo w moje urodziny,Przyszedl z kwiatami tortem, i mi sie oswiadczyl. To nic ze obokw kuchni byla moja mama i ciocia i ze moja mama myslalaze to prezent a nie pierscionek zareczynowy,ale jednym slowem bylo CUDOWNIE. NIGDY TEGO NIE ZAPOMNE. Kocham Cie H
;*
Przeniesiony post Sky-high-etris:
Ja się oświadczyłem mojej po... UWAGA!... po 5 miesiącach ;-D Jak wyglądało ? Zabrałem ją na cmentarz gdzie są pochowani moi rodzice i tam wszystko odegrałam :-) Powiedziałem wszystko co by było gdyby się zgodziła:
"Jeśli powiesz TAK zostaniesz najszczęśliwszą żoną na świecie, a ja mężem,
Jeśli powiesz TAK będę nosił Cię na rękach całe życie,
Jeśli powiesz TAK co dzień będę nosił śniadanko do łóżeczka,
Jeśli powiesz TAK będę co dzień dziękował Bogu za Ciebie i Twoją miłość
Jeśli powiesz TAK bez przerwy będę powtarzał KOCHAM CIĘ
Jeśli powiesz TAK moja miłość do Ciebie będzie coraz silniejsza
Jeśli powiesz TAK nigdy Cię nie zdradzę
Jeśli powiesz TAK odzyskam wiarę w miłość
... A jeśli powiesz NIE odejdę bez słowa..."
No i powiedziała TAK! ... ale ze łzami w oczach...Stresu wcale nie było :-) raczej zimno bo to było w styczniu i klekałem na śniegu ;-D
OMG jakie romantyczne miejsce wybrales hehe Pozdrawiam.
Romantyczne to może nie jest... Ale zabrałem ją na grób moich rodziców... :-)
Mutant, który nigdy nie wszedł do masowej produkcji, zbyt pokręcony, by żyć i zbyt rzadki, by umrzeć...
czyli w ważne dla Ciebie miejsce
Mój oświadczył mi się na łóżku, leżąc pod kołdrą, bo... był tego dnia chory. Z tego powodu nie mógł iść do jubilera po pierścionek i poszliśmy tam razem dopiero po kilku dniach. Jak wybrałam sobie to cudo, to poszliśmy na krakowski rynek i pod kościołem mariackim klęknął (na śniegu!!) i jeszcze raz spytał czy zostanę jego żoną i założył pierścionek na mój palec. Dłoń prawie mi skostniała z zimna, akurat były te ostatnie mrozy
A mnie mój obecny mąż zabrał na zakupy. W czasie przechadzki bez celu między sklepami zatrzymał mnie przy jubilerze i kazał wybrać pierścionek, bo jak stwierdził, chce mi się oświadczyć. Kiedy wybrałam a on go kupił, to spodziewałam się, że przy jakiejś kolacji oświadczy się. Nie minęło pół dnia i już odpowiadałam tak. Tyle, że w międzyczasie postanowił pochwalić się zakupem kuzynowi. A ja jak na szpilkach czekałam te pół dnia. Ale on tylko czekał aż będziemy kompletnie sami. Kiedy przyjechaliśmy do domu po odwiedzinach u kuzyna, nie zdążyłam się nawet przebrać a on już padł na kolana i prosił mnie o rękę. Mimo, iż wiedziałam, że to będzie tego dnia, to prawie się popłakałam
Post przeniesiony:
Hej kochani wybaczcie,ale chciałam się pochwalić 28.12.09. w zakopanym mój chłopak mi się oświadczył:)
REGULAMIN Forum Netkobiety.pl - przeczytaj

Hey, mój mąż oświadczył mi się w małej pizzerii, w której spędzaliśmy każdą naszą ważną chwilę. Oświadczyny były w drugą rocznicę chodzenia, czyli 21 grudnia 2004. Najpierw zapytał czy nie będę płakać, bo jestem bardzo wrażliwa i łatwo się wzruszam. Jak padło to pytanie to oczywiście zaczęłam płakać i zapytał czy zostanę jego żoną. Nie mogłam odpowiedzieć, więc pokiwałam głową i już byłam narzeczoną
Mój mąż oświadczył mi się w II dzień świąt czyli 26 grudnia 2008 roku w obecności naszych rodziców, mojej i Jego siostry oraz Jego babci, chociaż wiedziałam o tych zaręczynach to byłam baaardzo szczęsliwa, a po zaręczynach była impreza do 3 rano
Mój narzeczony oświadczył mi się rok temu 22 czerwca w Zakopanem. Byłam kompletnie zaskoczona. Było pięknie i romantycznie. Ale od początku... mój M przed zaręczynami zawsze się śmiał, że oświadczy mi się dopiero jak wejdę na najwyższą górę, co roku jeździmy do Zakopanego na wakacje, a ja jestem strasznym leniem i nigdy nie udało mi się wejść na jakąkolwiek górę, więc się śmiałam, ze do tych zaręczyn to nigdy nie dojdzie, albo będzie musiał czekać kilka dobrych lat. W zeszłym roku jak zwykle wybraliśmy się w góry, nie wiem jakim cudem udało mi się wejść na Nosal (może nie jest to najwyższa góra, ale zawsze to coś ) Kiedy dotarliśmy na szczyt byłam tak zmęczona ze od razu siadłam na pierwszym lepszym kamieniu. Wtedy mój Misiu niespodziewanie uklęknął przede mną i powiedział: "Jesteś dla mnie wszystkim, bardzo Cię kocham, wyjdziesz za mnie?" Z wrażenia zaczęłam płakać, aż on się wzruszył co rzadko mu się zdarza. I tak od tego momentu jestem narzeczoną
Zobaczysz noc w środku dnia
Czarne niebo zamiast dnia
Zobaczysz wszystko to samo co ja....
Moje zaręczyny odbyły się bez pompy itp. Ale wspominam je cudownie... Wracaliśmy wśrodku nocy z rockoteki z sąsiedniego miasta (autobus stamtąd stawał kilka osiedli od mojego mieszkania), więc szliśmy chodnikiem i rozmawialiśmy zmęczeni jak diabli. W pewnym momencie on poprostu klęknoł i poprosił mnie o rękę Całe zmęczenie przeszło w jednej chwili, ja się prawie popłakałam i poszliśmy jeszcze przejść się nad jezioro blisko mojego domu. A potem pojechaliśmy szukać dla mnie pierścionka hehe ^^ A było to po jakiś dwóch miesiącach związku. A w lipcu obchodziliśmy naszą rocznicę i wszyskto układa się jak należy
Czasami ie trzeba czekąc, to się poprostu wie :]
Moje zaręczyny były również niespodziewane. Maż oświadczył mi się na plaży w najmniej spodziewanym momencie ale bardzo milo wspominam ta chwile
a my byliśmy na wycieczce, wieczorem poszliśmy do parku gdzie jest pięknie oswietlony pałac z basenem i fontanną, przechadzlismy sie po tym parku no i w pewnym momencie usiedlismy - moj maż zaczął cos pisać no i to był rebus hasła naprowadzające dotyczyły naszych wspólnych chwil a rozwiązanie brzmiało "pierscionek" no i wtedy wyjął pierscionek i spytał czy chcę z nim spędzic resztę życia...oczywiscie wzorcowo się poryczałam tak że nie mogłam nic z siebie wydusić ;d po czym meżuś spytał :czy zostaniesz moją żona ? widziałam jak mu sie nogi trzęsły z nerwów,hehe. no i sie zgodzilam
bylo romantycznie: we dwoje, blask ksiezyca , pałacowy ogród i poswiata... smiesznie wymyslil z tymi rebusami ale on zawsze byl oryginalny, hehe
posty przeniesione
CZY WASZE ZARĘCZYNY BYŁY WYJĄTKOWE?
CZY PARTER SPEŁNIŁ OCZEKIWANIA CO DO TEGO PIĘKNEGO DNIA?
CZY TO BYŁY WSPÓLNE ZARĘCZYNY?
JAK U WAS TO WYGLĄDAŁO?
Co ja mogę w tym temacie powiedzieć... W zasadzie nic
bo ze miana- dziewczyna od razu zostałam żoną. Powód ciąża. A ze mój miły romantykiem nie jest, zainwestowaliśmy w lepsze obrączki. Trochę teraz żałuję, że nie miałam oświadczyn. To takie piękne wydarzenie... Białej sukni do ślubu tez nie miałam (cywil), a kościelnego barć nie będziemy już... Ale małżeństwo mam bardzo udane i to się liczy! Poczytam chociaż wasze doświadczenia
u mnie bylo tradycyjnie moj maz wtedy przyszedl wraz z rodzicami do moich rodzicow z bukietem kwiatow i zapytal czy oddadza mu jego corke no a pozniej ukleknal i zapytal- Czy zostaniesz moja zona Moniko
Majac wtedy bodajze 21 lat usmialam sie z niego jak tak kleczal wiec ze smiechem powiedzialam tak
Teraz jak to wspominamy tez sie smiejemy z tego ale i mowie mezowi ze bym chciala cofnac czas i tak bez swiadkow jeszcze raz sie oswiadczyl bo teraz po tylu latach widzimy ze dojrzelismy do takich zapewnien na cale zycie i teraz rozumiemy sie doskonale
No al;e coz moge jeszcze dodac chyba to ze jak mowi ze mnie kocha to wiem ze to jest szczere i takie dojrzale...wczesniej tamtego dnia nie zdawalismy sobie sprawy z tego czym jest zycie teraz juz to wiemy bo mamy bagaz doswiadczen wprawdzie malutki ale jeszcze przed nami wiele....
wiadomo, że dla każdej z nas własne oświadczyny są najwspanialszym wspomnieniem
moje odbyły się 2 maja 2011. oczywiście niczego się nie spodziewałam w tym dniu wieczorem wyjeżdżałam za granicę i musiałam się jeszcze spakować. byłam zdenerwowana, że nie zdążę. siedziałam na podłodze w pokoju i coś tam składałam. on przykucnął, a raczej przyjął pozycję "na żabkę", położył mi na dłoni pierścionek i zapytał, czy zostanę jego małżowiną
niestety pierwszą narzeczeńską noc spędziliśmy oddzielnie
35 2011-05-30 20:05:53 Ostatnio edytowany przez Roskalinda (2011-05-30 20:15:19)
Moje oświadczyny odbyły się 01.01.2005 chwilę po północy, byliśmy na imprezie sylwestrowej w dyskotece znajomego. Mój luby zabrał mnie na zaplecze do szefa klubu, uklęknął wyciągnął pierścionek, chwycił mnie za rękę i powiedział coś takiego:
''Rozalio Różo!
Życie przed Tobą dalekie, przyszłość Twoja nieznana, Zostań moją żoną, A będziesz na zawsze kochana.
Rozalio czy zostaniesz moją żoną!?''
No i co mu miałam odpowiedzieć kiedy po pierwszych słowach już ryczałam jak bóbr. Zgodziłam się to był mój najlepszy początek roku.
A dodać należy że byliśmy wtedy 4 miesiące razem a teraz za 21 dni będziemy świętować 5 rocznicę ślubu.
"Pamięć serca unicestwia złe wspomnienia, wyolbrzymiając dobre i dzięki temu mechanizmowi udaje nam się znosić ciężar przeszłości."G.GMarquez
Moje zareczyny odbyly sie 6 czerwca tego roku.Zawsze chcialam zeby zareczyny odbyly sie rok przed weselem i zebym miala jakies pamiatkowe zdjecie z tego dnia.Moj chlopak o tym wiedzial!Razem ustalilismy ze pojedziemy na Majorke i tam sie zareczymy.Nie wiedzialam tylko w jakim dniu sie to odbedzie i co moj obecny narzeczony wymysli. Codziennie w naszym hotelu odbywaly sie roznego rodzaju imprezy, dyskoteki , konkursy itp Wiekszosc turystow spedzala tam wieczory bo trwaly do poznej nocy.My tak zawsze pare godz posiedzielismy i szlismy na miasto.Pewnego dnia siedzielismy ze znajomymi, gdy nagle prowadzaca takie imprezy wywolala na scene mojego narzeczonego i powiedziala ze ma niespodzianke. Wszyscy sie na nas patrzyli(on wzial mnie za reke i kierowal sie ku sceny)ze zdiwieniem.Jak juz bylismy na scenie moj kochany ukleknal przede mna i zapytal sie czy zostane jego zona?ja bylam w szoku!dostalam piekny pierscionek z diamentem i ogromny bukiet kwiatow.Wlaczyli romantyczna piosenke i wszyscy zaczeli bic brawo.Kolega o wszystkim wiedzial i zrobil nam piekne zdjecia pamiatkowe, kolezanka mowila ze prawie wszystkie kobiety, babcie co byli na tej sali mialy lzy w oczach i bardzo wzruszeni.Moj kotek pozniej mi mowil ze myslal o jakims bardziej romantycznym miejscu. Na Majorce jest ich pelno.Jednak chcial zebym miala pamiatke i dobrze wiedzial ze nie lubie byc w centrum uwagi, nie nawidze jak sie wszyscy na mnie patrza i zrobil to specjalnie hehe.Od kierownikow hotelu dostalismy szampana, wszyscy nam gratulowali, zaczepiali mnie zeby zobaczyc pierscionek.Mile to bylo!! Szczerze to myslalam ze nie bede miec wyjatkowych zareczyn poniewaz byly troche zaplanowane,a najladniejsze sa chyba takie z nienacka.Jednak bylam bardzo wzruszona i mialam lzy w oczach. Nigdy tego nie zapomne!!!Zycze kazdej dziewczynie takich wzruszen a chlopakom pomyslow:)
Tak sobie czytam Wasze wypowiedzi... Ja jestem w związku ponad 2 lata i tyle też mieszkamy razem.. O zaręczynach mogę na razie pomarzyć- zawsze jest tyle ważniejszych rzeczy, jak np. budowa domu, wzbogacanie się... Nie wiem, moze to i lepiej.. Ale tak jakos smutno..
Budujesz dom z człowiekiem, który nawet nie jest Twoim narzeczonym? A co będzie z domem jak się rozstaniecie? Podzielicie go na pół?
rebel, a to bez ślubu razem nie można mieszkać i budować wspólnej przyszłości...? I naprawdę uważasz, że jak się ten ślub weźmie to nie ma ryzyka rozstania i konieczności dzielenia domu na pół? To co mnie dziwi to raczej tak poważne plany po zaledwie 2 latach związku.
Dziewczyny, to nie miejsce na takie dyskusje. Wątek dotyczy zaręczyn i opowieści o nich, a nie osądzania z tego kto jak żyje.
Proszę o uszanowanie regulaminu forum.
Moderatorka Fumiko
Czytam Wasze wspomnienia i uśmiecham sie pod nosem, jak pewnie każda kobietka, która tutaj pisze:)
Mój Kochany nie wytrzymał do Walentynek...Zabrał mnie na obiadek do restauracji, tak po prostu, bez okazji. Po posiłku kelner przyniósł mi wielki kawał sernika, którego oczywiście nie zamawiałam. Kłóciłam sie z nim dobra chwilkę, że to musi byc pomyłka, a ten bardzo natarczywie próbował mnie przekonać, że nic o pomyłce nie wie;) Dopiero, kiedy spojrzałam na mojego M. i jego wystraszona minę, zrozumiałam, że coś jest na rzeczy. Okazało się, że kiedy odeszłam na moment od stołu, zaangażował w akcję całą kuchnię restauracji-dał kelnerowi pierścionek, powiedział w czym rzecz i poprosił, żeby wymyślili cos miłego. Obsługa spisała sie na medal, serniczek przystrojony był pięknie owocami, a w pomarańczy ukryto pudełeczko z pierścionkiem:) Zdjęcie mam do dziś, kiedyś opowiem ta historie naszym dzieciaczkom:) I te uśmiechnięte buźki wychylające się z ciekawością z kuchennych drzwi-bezcenny widok:)
Witam was
pewnie po nicku nie trudno rozpoznać że jestem chłopakiem
właśnie zamierzam się oświadczyć mojej ukochanej i szukam jakiegoś dobrego pomysłu czytając wasze posty naprawdę uśmiałem się
Teraz już nie mam takiej pustki w głowie jak to pięknie ubrać w słowa
Tylko że... moje słoneczko jest dość staromodne i z oficjalnych źródeł dowiedziałem się że marzyła by sobie żeby pierwsze iść do rodziców i poprosić ich o rękę córeczki
i tu zaczynają się schody jak tam dumam co mam im powiedzieć to wszystko brzmi jak jakaś kiepska kancelaria..
czy mogę liczyć na waszą pomoc w tej kwestii? (oczywiście ani rodzice ani moja luba nie spodziewają się tego wiec tak żeby ich od razu z butów nie wydarło...)
z góry dziękuję
niektore z was sa dziwne, naogladalyscie sie chyba za duzo komedii romantycznych,
ja z moim facetem sama poszlam do jubilera, wybralam sobie pierscionek, potem on juz w domu po prostu mi go dal i czy to uczynilo moje zycie mniej szczesliwym.
44 2012-09-11 14:28:06 Ostatnio edytowany przez niunia2320 (2012-09-11 14:40:54)
to i ja dołączę do Waszego grona, niestety ja ze swoich zaręczyn nie jestem zadowolona, a raczej wręcz przeciwnie,
podobnie jak każda, no może prawie każda kobieta, marzyłam o tej wyjątkowej chwili, kilkakrotnie się zastanawiała nad tym jak to wszystko będzie wyglądało, że będzie pięknie i cudownie jak w bajce, a jednak życie to nie bajka,
po pierwsze domyślałam się, że mój luby chce się oświadczyć, byliśmy ze sobą wtedy 4 lata i mieszkaliśmy razem, postanowił, że zabierze mnie na weekend do Zakopanego, no więc pomyślałam "czemu nie, przyda się kilka dni odpoczynku", to ok jedziemy!!!, ustaliliśmy, że pojedziemy 14 października, tydzień przed wyjazdem mój mężczyzna zaczął dopytywać-kilkakrotnie-czy ta srebrna obrączka, która kiedyś nosiłam jest nadal dobra i czy oby na pewno nie oszukuję, nawet przymierzył mi ją, już wtedy wiedziałam po co on to robi, ale udawałam Greka, że nic nie wiem i się nie domyślam, pojechaliśmy na zaplanowany weekend i drugiego dnia wybraliśmy się nad Morskie Oko, już w połowie drogi wysiadłam, wręcz chciałam wracać (słaba kondycja :) ), ale mój chłopak powiedział mi żebym wykrzesała resztki sił, bo jak będziemy na górze to ma dla mnie niespodziankę, od razu mi przybyło sił i w te pędy na górę, on tylko się uśmiechał pod nosem, wyszliśmy na górę i tak siedzimy nad tym Morskim Okiem może godzinę, a tu nic, no to wracamy, już straciłam humor, bo pomyślałam sobie, że pewnie jak zawsze wszystko spieprzy, pytał co mi jest, ja odpowiedziałam, że boli mnie głowa i że źle się poczułam, więc wróciliśmy na dół bryczką, taki miał pomysł, żebym się nie przemęczała za bardzo, miałam łzy w oczach, ale cóż, "jeszcze nie jedna okazja będzie na piękne oświadczyny"-pomyślałam, "w końcu mamy jeszcze trochę planów". Wróciliśmy do swojego pokoju, ja się położyłam na łóżko, on siedział obok i rozmawialiśmy i w pewnym momencie, w trakcie tej rozmowy pada pytanie, zresztą wplecione w jego wypowiedź tak, jakby w ogóle nie zmienił tematu, "czy wyjdziesz za mnie?" na początku myślałam, że coś mi opowiada, że to ktoś kogoś o to zapytał, ale szybko się połapałam, że jednak to ten moment i zalałam się łzami (nie ze szczęścia rzecz jasna, a wręcz przeciwnie) odpowiedziałam NIE!!!! zaczęłam mu histerycznie wyrzucać, że było tyle pięknych momentów tyle pięknych chwil kiedy mógł to zrobić a on zadaje mi takie pytanie w pokoju hotelowym, który pierwszej piękności też nie był... tej nocy nie spaliśmy razem, mimo jego usilnych starań i prób przeprosin za to co zrobił nie potrafiłam na niego spojrzeć, całą noc przepłakałam, następnego dnia pojechaliśmy wyciągiem na Kasprowy Wierch, w trakcie drogi pytał co bym zrobiła gdyby zapytał jeszcze raz, ja odpowiedziałam żeby nawet nie próbował, bo nie zmieniłam zdania, jednak wyjechaliśmy i zapytał ponownie-nawet nie uklęknął, ale dosyć sporo ludzi to widziało i nie chciałam robić przedstawienia, bo na nas patrzyli i odpowiedź tym razem brzmiała tak, chociaż on się z tego cieszył jak dziecko to ja nie podzielałam jego entuzjazmu, powiedziałam prawdę co o tym myślę i wie o tym, że moja odpowiedź byłaby inna gdyby nie ci wszyscy gapie, te felerne zaręczyny wypominam mu przy każdej możliwej okazji-wiem że nie powinnam, ale to jest jeden taki dzień w życiu i chciałam mieć takie cudowne wspomnienia i mam... ale do cudownych się nie zaliczają, chociaż z pewnością do niezapomnianych...
jakąś powieść z tego zrobiłam, ale może ktoś z dużą ilością wolnego czasu przeczyta
Zaręczyłam się 24 października
Wcześniej często wyobrażałam sobie jak to będzie spodziewałam się nie wiem czego- romantycznej kolacji, liścików ze znajdowaniem wspólnych miejsc, ... itp. Mój narzeczony zaplanował to zupełnie inaczej.
Wybraliśmy się razem z naszym znajomym (miało być jeszcze kilka osób, ale nie wypaliło) na Węgry pod namiot. Tam wybraliśmy się trochę pozwiedzać. Upał 40 stopni w cieniu, a my postanowiliśmy pójść na punkt widokowy (cały czas pod górkę). Kiedy zaczęliśmy zbliżać się do tego punktu znajomy stwierdził, że nas dogoni. W ogóle mnie to nie zdziwiło, pomyślałam, ze za potrzebą, a to sportowiec więc z doganianiem nie będzie najmniejszego problemu. Moja kondycja jest taka sobie, więc kiedy doszliśmy byłam cała zalana potem i dyszałam jak parowóz. Nawet nie chce sobie wyobrażać, jak musiałam wyglądać. Raczej mało romantyczne. Mój stwierdził, że możemy sobie zrobić chwilę przerwy i poczekać na znajomego. Wdzięczna zwaliłam się na ziemię jak wór ziemniaków. Myślałam tylko o tym, żeby napić się wody. Grzebanie mojego w plecaku miałam w nosie dopóki nie wyją pudełeczka. Zabrakło by mi powietrza, gdyby nie to, że i tak ledwo dyszałam. Dobrze, że siedziałam bo niewątpliwie spadła bym z urwiska (o zgrozo nie odgrodzonego jakąkolwiek barierką). Dyszałam tak bardzo, że nie byłam nawet w stanie wydusić z siebie "tak". Zdołałam tylko wyciągnąć w jego stronę rękę. I tu dopiero zaczęła się zabawa. Tak bardzo spuchły mi ręce, że pierścionek wszedł mi ledwo za paznokieć. Mój spanikował i zaczął próbować mi go wcisnąć. Musiałam mu go odebrać i sama sobie założyć (na drugą rękę pasował). Dopiero sporo później zorientowałam się, że miejsce jest naprawdę piękne. Ogólnie rzecz ujmując sytuacja była raczej komediowa niż romantyczna, ale nie zamieniła bym jej na żadną inną. A pierścionek w normalnych warunkach pasuje idealnie.
Później mój przyznał się, że chciał to zrobić już kilka razy wcześniej, ale jakoś nie wyszło. Do tego nosił pierścionek w plecaku, w który zawsze pakowaliśmy nasze rzeczy i nie raz w nim grzebałam. Za każdym razem był przekonany, że w końcu go znajdę na przykład przy wyjmowaniu mokrych rzeczy do suszenia i jego wszystkie plany wezmą w łeb.
Każda z Was (faceci również) ma niesamowite historie Bo jak wiadomo, najlepsze pisze życie
Więc i ja postanowiłam dodać swoją
Jestem świeżo po zaręczynach
odbyły się 29 maja
Ale po kolei
Jesteśmy razem ponad 3 i pół roku. W końcu w tym roku udało nam się uzbierać (z pomocą mamy i siostry Ukochanego) na wycieczkę 5 dniową w Świnoujściu. Dni leciały szybko, było super mimo braku upału (a to nawet lepiej). Nadszedł przedostatni dzień. Do nas mieli dojechać siostra P. i jej chłopak. Mieli być wieczorem (po pracy i w ogóle). No więc stanęło, że po 21 powinni być. Więc po mile spędzonym dniu czekamy na sygnał od J. (siostra P) byśmy mogli po nich wyjść. Denerwowałam się bo już 21.30 a ich nie ma. Kazałam dzwonić swojemu do nich. I stanęło na tym, że poszli na spacer na plażę i mamy do nich dołączyć. No dobrze, niech będzie Idziemy brzegiem morza, zmrok, piękne różowe niebo, dwa razy nawet błysnęło... w oddali na plaży jakieś światełko... Idziemy dalej (na szczęście jestem krótkowidzem). W pewnym momencie P. mówi, byśmy poszli zobaczyć co to za światełko na tej plaży i tam na nich zaczekamy. A tam wielkie serce narysowane na piasku, w kształt tego serca powtykane lampy solarne. W środku serca kapa rozłożona a na tym stolik pięknie nakryty, nie zdążyłam się przyjrzeć bo mój Ukochany klęknął, wziął bukiet róż (skromnie 5 ale piękny), pierścionek i sakramentalne czy za niego wyjdę
A ja jak zaczęłam płakać... Potem mówił że nigdy nie widział mnie tak płaczącej
a ja się oczywiście zgodziłam
chciał się jeszcze upewnić chwilę później
więc ponownie powtórzyłam TAK TAK TAK
i co chwila się pytałam czy to mi się nie śni
a mielimy przygotowany szampan, muzyczka w tle, tarta truskawkowa, pączusie, kobiałka truskawek, i świece... No bajka !! I znowu jak to piszę to się wzruszam
A pierścionek śliczny, idealny, nie za duży ale i nie za mały
Misiek mówił że się nachodził by go zdobyć ale było warto
Jestem mega szczęśliwa
ach, później J. i jej chłopak do nas dołączyli, wypili nasze zdrowie, i siedzieliśmy sobie w tym sercu we czwórkę
a, zapomniałam dodać że w międzyczasie to jacyś 3 panowie przechodzili i mówili że nigdy czegoś takiego nie widzieli
no cudowne uczucie !! Wiedziałam, że P. jest romantykiem ale że zrobi takie coś to zupełnie się nie spodziewałam
Po tym wszystkim zaczęło kropić (ale to koło północy więc troszkę posiedzieliśmy) ja oczywiście ciągle pochlipiwałam
A potem jeszcze w naszym apartamencie (wykupionym w tym Świnoujściu jak wspominałam) piliśmy wino a potem spać
Ale niezapomniane chwile... Potem się dowiedziałam że ta akcja była już zaplanowana daaaawno
i w jego rodzinie wszyscy o tym wiedzieli, nawet byli troszkę zaangażowani
I nasi wspólni znajomi... Słowem wszyscy tylko nie ja
Ale Magia
Pozdrawiam wszystkie szczęśliwe pary, oraz osoby które jeszcze czekają na swoją drugą połówkę Wierzę szczerze, że każda z nas ma przeznaczoną sobie osobę, z którą spędzi resztę życia
Czasami trzeba troszkę się naczekać, a czasami przychodzi szybciutko.... Życzę jak najszybszego odnalezienia swojej drugiej połówki
Mój narzeczony oświadczył mi się podczas wycieczki do Drezna. Wybraliśmy się tylko we dwoje w przerwie pomiędzy świętami Bożego Narodzenia a Sylwestrem. Pierwszego dnia nie zwiedzaliśmy z racji tego, że przybyliśmy na miejsce późnym popołudniem. Wybraliśmy się tylko na spacer wieczorem. Szliśmy pięknie oświetlonymi ulicami w stronę Łaby. I tam na tarasach nad Łabą, w pięknej scenerii miasta uklęknął przede mną i się oświadczył. Zaskoczył mnie zupełnie. Zgodziłam się i rozpłakałam ze szczęścia;)
Ja też się pochwalę
Mam ulubionego jubilera w mieście i mój D. wiedział o tym. Rozmawialiśmy o zaręczynach, ale nie planowaliśmy jeszcze ich. Przynajmniej ja Tak więc, któregoś pięknego dnia, zaszłam do jubilera. Interesowały mnie pierścionki z białego złota, ale nie było nic ciekawego
Sprzedawczyni powiedziała, że ma jeden pierścionek sprowadzony na zamówienie... dla jakiegoś pana i może pokazać mi go na wzór. Zobaczyłam i był u moim typie
Wiecie jakie oczy zrobiłam gdy na Boże Narodzenie otworzyłam prezent... było pudło, a w tym pudle pudło itd. a na końcu w serduszku właśnie ON Pierścionek który przypadkiem podejrzałam
To mój sekret no, teraz już nie
Miło mi powspominać tamtą chwile..
Moj narzeczony był w podróży służbowej, nie widzielismy się miesiąc, uściskaliśmy się stesknieni po czym powiedzial mi, że jutro idziemy razem na romantyczna kolacje. Często robi mi takie niespodzianki wiec sie nie domyslalam, że tym razem będzie jeszcze bardziej wyjątkowo. Ale był tajemniczy i nic mi nie chcial powiedziec ,dokąd jedziemy, wiedzialam, ze mam byc gotowa na 18. Jak juz sie uszykowałam, zaslonił mi oczy opaską i poprowadzil do taksówki. W taxi cisza, po prostu ruszylismy. Kiedy sie zastrzymalismy, pomogl mi wysiąśc i odslonic oczy, był to piekny hotel z restauracja, kelner juz na nas czekal. Nikogo na sali nie bylo, a dla nas pieknie uszykowany stolik, mnostwo świec, muzyka w tle (wybrana przez mojego lubego), płatki róż dookoła. Byłam w szoku Zjedlismy kolacje, pilismy czerwone wino ,w koncu kelner podał deser i białe wino a w moim kieliszku na dnie był przepiękny pierścionek. Nie zauwazylam tego pierscionka od razu, bo skupilam się na pysznej szarlotce
moj luby wstał, uklenknal przy mnie i wymowil te magiczne slowa
zaniemówilam. Wtedy kelner wszedl z ogromnym bukietem róż.
Był to jeden z najpiekniejszych dni w moim zyciu
50 2013-10-08 13:33:29 Ostatnio edytowany przez Kami90 (2013-10-08 13:36:37)
Nasze zaręczyny miały miejsce prawie pół roku temu bez kilku dni
Wcześniej coś przeczuwała, często wymykał się z domu dopytywał, oglądał moje palce, ale gdy przyszły jego 30 urodziny spotkanie naszych rodziców i nic się nie wydarzyło, a przyjaciółka wtajemniczona we wszystko twierdziła że przed wakacjami nic się nie wydarzy to doszłam do wniosku ze mi się tylko zdawało i że przy problemach finansowych to nie ma co się nastawiać.
Ale przyszedł 11 kwietnia, każdy 11 jest wyjątkowy bo od 11.11.11 jesteśmy razem. Wróciłam z pracy a dzień wcześniej lekko się sprzeczaliśmy o brak romantyzmu i spontaniczności w naszym związku. Więc Mój ukochany oznajmił że robi romantyczna kolację z winem wołowiną w brokułach i że tym razem nie zjemy jej w dresach i skarpetach tylko mamy się ładnie ubrać postarać się. Przez chwile zapaliła mi się lampka, ale pomyślałam ze prędzej w maju bo to będzie półtora roku razem(plany ślubne daty itp i tak były więc jakoś nie było presji pierścionka). Ale zjedliśmy, pogadaliśmy, napiliśmy się wina. I on mówi że ma jeszcze jedna niespodziankę, wyniósł wiec talerze z pokoju i otworzył lodówkę w kuchni, tak więc pierwsza myśl, (jestem czekoholikiem i łasuchem) o pewnie wuzetki. Ale gdy przyszedł z kuchni bez talerzyków mocno się zdziwiłam i lekko mi serce zadrżało. Ale gdy uklęknął przed moim fotelem i zapytał czy zostanę jego żoną to myślałam że serce wyleci mi z ciała, on płakał ja płakałam krzycząc oczywiście i rzucając mu się na szyje, nawet nie spojrzałam na to małe cudeńko w pudełeczku. Później sam założył mi pierścionek na palec, i pytał jeszcze kilka razy czy na pewno.
A później były telefony i okrzyki radości w telefonach. Takiego czułego dnia jak tamten nie było u nas od pierwszej wspólnie spędzonej nocy 11.11.11 gdy patrzyliśmy sobie w oczy i nie mogliśmy uwierzyć ze to się dzieje. Wtedy też nie wierzyliśmy ze to się dzieje, siedziałam mu na kolanach i całowałam nie chciałam go wypuścić z rąk.
A z prawie rok nasz wielki dzień tylko czekać aż na kalendarzu pojawi się 11.10.14
A w tym wszystkim jest pierścionek, zrobiony specjalnie dla mnie, czterolistna koniczyna z diamencikiem w środku. Ma być moim szczęściem każdego dnia.
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody." W. Szymborska
Piękne panie opowiadajcie opowiadajcie dzięki wam faceci wiedzą co mają robć, i jak zadowolić swoją wybrankę
Taki piękny temat to też się dołącze
Moje szczęście to takie trochę z przebojami było:)
Moja druga połówka chciała żebym powiedziała jaki pierścionek chce bo wiadomo ja go nosić będę i ma mi pasować.
Więc wybrałam zamówiony był i czekałam za tą cudowną chwilą;)
Obstawiałam że dostanę go na rocznicę. i wszystko było pięknie: kwiaty świece czerwone wino i przygotowana romantyczna kolacja przez moje słonko ale pierścionka brak
Okazało się że mój obecny mąż dwa razy był żeby odebrać pierścionek i za każdym razem na sklepie go nie było.
Jak to usłyszałam to stwierdziłam że w takim razie u innego jubilera kupimy:)
Dwa tygodnie po naszej rocznicy wracam z pracy wieczorem
Po całym dywanie porozstawiane malutkie świeczki
Mój facet na kolanach z bukietem róż
i łamiącym się ze wzruszenia głosem pyta czy wyjdę za niego za mąż?
Oczywiście że się zgodziłam:)
I bardzo mi się podobało że była to taka tylko nasza wspólna chwila
Narzeczony koleżanki ze szkoły(byłej przyjaciółki) świadczył jej się w dosyć nietypowy sposób.Mieli swój fetysz O ile nie zdziwiłabym się że kobieta może mieć fetysz analny-o tyle facet,któremu dziewczyna dogadza palcem w tyłku brzmi dosyć komicznie
Ale do sedna,mieszkali razem przez rok,pewnego wieczoru gdy wróciła do domu zastała ścieżkę z róż do łóżka,na łóżku leżał on w samych bokserkach.Zaczęli się całować itd. no i jak zwykle przeszli do pieszczot analnych,jak koleżanka mi to opowiadała to było śmiechu co niemiara
Wsadziła palec i coś wyczuła,zdezorientowana pyta go co to,a on jej wyjmij.Wyjęła a to pierścionek zaręczynowy i w tamtej chwili zapytał się jej czy chce zostać jego żoną
Jak dla mnie historia dosyć drastyczna i niesmaczna ale śmieszna:D
Narzeczony koleżanki ze szkoły(byłej przyjaciółki) świadczył jej się w dosyć nietypowy sposób.Mieli swój fetysz
O ile nie zdziwiłabym się że kobieta może mieć fetysz analny-o tyle facet,któremu dziewczyna dogadza palcem w tyłku brzmi dosyć komicznie
Ale do sedna,mieszkali razem przez rok,pewnego wieczoru gdy wróciła do domu zastała ścieżkę z róż do łóżka,na łóżku leżał on w samych bokserkach.Zaczęli się całować itd. no i jak zwykle przeszli do pieszczot analnych,jak koleżanka mi to opowiadała to było śmiechu co niemiara
Wsadziła palec i coś wyczuła,zdezorientowana pyta go co to,a on jej wyjmij.Wyjęła a to pierścionek zaręczynowy i w tamtej chwili zapytał się jej czy chce zostać jego żoną
Jak dla mnie historia dosyć drastyczna i niesmaczna ale śmieszna:D
Padłam i leżę...
Każdy ma swoje upodobania, ale gdyby mój chłopak tak zrobił, to miałabym do niego pretensje do końca życia, że z takiego ważnego wydarzenia zrobił niesmaczny żart...
"Trzeba przecież kochać coś, by żyć. Mieć gdzieś jakiś własny ląd choćby o te dziesięć godzin stąd"
mój mąż mi sie oświadczył nad rzeka tam gdzie na pierwszym spotkaniu poszlismy i gdzie sie pierwszy raz pocałowalismy było to takie słodkie bo mój mąż tak sie cała droge denerwował a ja niemiałam pojecia co sie kroi w trawie miał bukiet schowany i wyciagnał z kieszeni pierscionek