JohnyBravo777 napisał/a:Ale pisanie komus, ze wszyscy sa tego samego zdania
Nie napisałem, że wszyscy są tego samego zdania, tylko że wszyscy wskazywali te same - bo podstawowe - przyczyny i te same - bo podstawowe - jego błędy. To nie jest to samo.
I nie jest to nic odkrywczego.
Zerwanie z nałogiem to zawsze podstawa. Od tego się zaczyna.
Zbudowanie zdrowych nawyków to krok drugi. To też podstawa, z którą nie ma sensu się kłócić.
Usamodzielnienie się od matki, która mu wiecznie dupkę podciera do tego stopnia, że prawie 30letni koń nie potrafi nawet ugotować sobie obiadu, to kolejna oczywista oczywistość.
Kwestie usamodzielnienia to też poruszyła jego poprzednia terapeutka, która powiedziała mu, ze dalsza terapia nie ma sensu jeśli tego kroku nie wykona. Bez tego, jakakolwiek terapia to mieszanie wiadra pełnego gówna widłami. Tylko kierunki się będą zmieniać i nic ponad to.
A on oczekuje wciąż i wciąż tego samego - że ktoś zrobi to wszystko za niego. Nawet jak rozmawialiśmy o pracy i poleceniu go gdzieś, to miał oczekiwania wysokich zarobków, gwarancji zatrudnienia, nietykalności zawodowej i że w razie jego błędów to ktoś inny weźmie za niego odpowiedzialność. To samo ze znalezieniem mieszkania, lekarza, wstaw cokolwiek. On sam to nie, bo nie wie, nie umie, nie wierzy, ze to mu coś da. Ale żeby tak ktoś go wziął za rękę i zaprowadził, no to on wtedy to zrobi. Litości, kurwa, to jest tak żenujące momentami w czytaniu, że człowiek nie wierzy, ze takie brednie mogły wyjść spod palców dorosłego faceta, który skończył studia. Żaden terapeuta nie wykona kroków życiowych za niego. A on takie ma właśnie oczekiwanie. Że ktoś - ten mityczny trener - będzie nad nim stał 24/7 i go za rączkę prowadził, dupkę podcierał i siurka do spodni chował po kolejnym sikaniu na komendę. Sorry, ale nawet usługi na wyłączność tak nie wyglądają jakie on ma oczekiwania wobec tego.
I nie - to nie jest tak, że pisały mu to 1 czy 2 osoby. To mu mówili wszyscy w miarę jak dyskusja szła do przodu i na światło dzienne wychodziły kolejne kłamstwa i niedomówienia ze strony Shiniego jak np to, ze żadnemu lekarzowi nie przyznał się do uzależnienia od masturbacji albo że ogląda porno już nawet z nudów, nawet bez podejmowania żadnej czynności. A płacze jak to mu żaden lekarz nie jest w stanie pomóc. Bo i jak ma mu pomóc, jak nie mówi wszystkiego, a jedynie tyle, aby udowodnić, że ma problem, ale nie na tyle, aby go prawidłowo zdiagnozować i w efekcie wyleczyć?
O żonglerce psychotropami nawet nie wspomnę. W tamtej dyskusji też mu wszyscy pisali to samo. Że to nieodpowiedzialne i powoduje jego wahania nastroju, a w konsekwencji rozdrażnienie i zmęczenie.
W dyskusji o jego problemach gastrycznych też mu wszyscy pisali to samo - że to problem wynikający z jego gównianego jedzenia opartego o rozgotowane kartofle i równie rozgotowany makaron, a druga rzecz to że nakręca się sam ciągłym fantazjowaniem.
Przy stylu jego życia nie ma osoby, która nie czuła by się podobnie do niego. Dlatego PODSTAWĄ jego (samo)leczenia jest USAMODZIELNIENIE SIĘ i budowa zdrowych nawyków co do żywienia i ruchu. I dopiero wtedy może podjąć dalszą terapię, bo dopiero wtedy będzie można odsiać przyczyny środowiskowe (zewnętrzne) jego samopoczucia od przyczyn psychologicznych.
Ale Shini nie chce tego robić. On lubi się pławić w swojej mizerii, którą przyodział niczym szaty tronowe i dlatego dopytuje milion razy wciąż i wciąż o to samo, bo chce być w centrum i chce być ojojany.