SmutnaDziewczyna007 napisał/a:Czym jest świadome dawanie komuś nadziei? Oni nie są związani żadną słowną umową, żadna deklaracją. Dla wielu (doświadczonych mężczyzn) oczywiste jest że fajna dziewczyna nie będzie się bujała w nieskończoność sama. Faceci chcą się deklarować, formalizować, zdobywać kobiety, bo są świadomi, że jesli oni widzą że dziewczyna jest fajna, to zauważy to też jej kolega z pracy, jej sąsiad, kolega jej brata i że ktoś mu może sprzątnąć fajną okazje sprzed nosa. Dlatego wielu mężczyzn ma problem żeby znaleźć fajną dziewczynę, taką mądrą, ładną, serdeczna, ciepłą, opiekuńczą, bo właściwie każdy facet takiej chce i trzeba ją zdobyć. Tak samo jak każda dobra okazja, fajna dziewczyna jest rzadkością i trzeba sprytu i metody żeby sobie "ją zaklepać".
Jak większość inceli mentalnie jesteś na tym samym poziomie co taki wyłudzacz z OLX. Jeśli kobieta przychodzi na randkę miła, uśmiechnięta, sama inicjuje rozmowę, odpowiada pełnymi zdaniami na wiadomości, nie oszukuje cię, nie udaje że jest po uszy zakochana, tylko szczerze mówi jak jest i na jakim etapie życia się znajduje, to ona już robi ci z górki będąc bardziej przystępną. ona już zeszła z 4k na 1.5, teraz ty musisz błysnąć, bo okazja nie trwa wiecznie. Gość który tego nie kuma i jeszcze strzela foszki i domaga się więcej jest zwyczajnie głupi.
Czy etyczne, moralne i honorowe jest mieszkać z rodzicami i dokładać im obowiązków? Czy szlachetne jest dla własnej wygody żyć życiem małego dziecka, kiedy jest się już dorosłym facetem? Czy nie szlachetniejsze by było gdybyś znalazł bardzo dobra prace i wysyłał kasę rodzicom co miesiąc, albo wynajął dla nich jakąś opiekunkę, czy pomoc domową, żeby mogli spędzić jesień życia w komforcie? Widzisz? Ja też mogę przyłożyć abstrakcje do ciebie, wpędzić cię w kompleksy, gaslightingować, nie odnosząc sie do realiów życia.
Ten drugi akapit może się idealnie odnieść do ciebie i twoich sposobów na znalezienie lepszej pracy. Wyglądasz jakbyś nie wiedział czego chcesz, ciągle myślisz o dzieciństwie i masz żal do rodziców, a jesteś już dorosły. Gdybys traktował siebie poważnie to ciężko uwiezyc że mieszkałbyś dalej z rodzicami. Cięzko uwierzyć w pracowitość kogoś kto wprost pokazuje że nie chce zmienić nic w swoim życiu. Też umiem robić moralizatorskie pogadanki i kategoryzować ludzi.
Oho, zdaje się, że trafiłem w czuły punkt. Świadome dawanie komuś nadziei jest wtedy gdy na przykład chodzisz z kimś na randki i widzisz, że tej osobie zaczyna zależeć, a ty nie masz zamiaru pogłębiać tej relacji. Faceci chcą się deklarować by wiedzieć na czym stoją i mają kompletnie wyjebane na to, że ktoś może sprzątnąć jaśnie oświeconą księżniczkę. To nie jest żadna bitwa czy turniej gdzie przetrwa tylko jeden i tylko on zdobędzie nagrodę. Zdecydowanie za bardzo przeceniasz kobiety, nikt nie jest nagrodą wartą walki i eliminowania innych za samo bycie ładnym, mądrym czy opiekuńczym. Wybacz ale to ty prezentujesz tu wręcz ogromny poziom roszczeniowości. Kobieta może się wycenić na ile chce, a facet powinien zaproponować jeszcze więcej. I co jeszcze, na pierwszą randkę zaprosić do pięciogwiazdkowej restauracji, wozić ją Ferrari czy może dać w prezencie luksusowy apartament w centrum miasta? Walczy się o kogoś kto jest dla nas całym światem, kto już jest bliską osobą, komu ufamy i kogo kochamy. A nie o jeszcze obcą dziewczynę na pierwszej randce bo jej się wydaje, że jest księżniczką, o którą będą walczyć wszyscy od chłopa po księcia. Do tego potrzeba dużo czasu, wielu przeżytych chwil, zobaczenia tej drugiej osoby w różnych sytuacjach i poznania jej od różnych stron.
O czym ty w ogóle piszesz, jaki OLX? Sprowadzasz randkowanie do kupowania, a kobiety do towaru. Jeśli kobieta przychodzi na randkę miła, uśmiechnięta, sama inicjuje rozmowę itd. to właśnie deklaruje, że jej zależy. Nie sądziłem, że stanę po stronie Jacka ale ma rację w większości tego co napisał. Dokładnie, randka już jest deklaracją, że jestem zainteresowany tą konkretną osobą i tylko nią, a kiedy kobieta zgadza się iść ze mną na tą randkę to odbieram to jako deklarację zainteresowania z jej strony. Randka to jest spotkanie o charakterze romantycznym, na którym człowiek powinien się dobrze bawić w towarzystwie tej drugiej osoby, powinno być miło, przyjemnie i luźno, a ty opisujesz to niemal jak walkę, w której na chwilę opuszczona garda oznacza śmierć. Nikt mi nie musi schodzić z ceny 4k do 1.5k ale jeśli ktoś się wycenia na dużo więcej, a nie prezentuje sobą nic co byłoby warte chociaż te 4 to jest gruba przesada. Piszesz jakby każda kobieta była jakimś klejnotem, który kupi tylko ten kto da najwięcej, a to przecież człowiek warty tyle samo ile każdy inny. Wartość człowieka określają jego czyny, to jak się zachowuje, to jak traktuje innych, to jak traktuje inne żywe istoty, to jakimi cechami się wyróżnia, a nie jego stan majątkowy czy status społeczny. Dla mnie prezes wielkiej firmy jest wart tyle samo co sprzątaczka, a może być wart nawet mniej w zależności od tego jakie cechy posiada. Wielu bogatych, silnych, wpływowych, pięknych ludzi to najgorsze śmieci, które za nic mają życie innych, nie mają za grosz współczucia, szacunku czy zwykłej ludzkiej przyzwoitości. I tak samo wielu biednych, brzydkich i słabych to świetni ludzi, z których należy brać przykład.
Jakie dokładanie obowiązków? Nie dość, że dokładam się finansowo do rachunków to jeszcze wykonuje wszystkie ciężkie prace w domu lub na podwórku. Kiedy brakuje na coś kasy to ja daje z moich oszczędności, kiedy trzeba gdzieś jechać to ja wiozę, jestem na każde zawołanie i do każdej roboty, moi rodzice nigdy nie mieli lepiej niż teraz kiedy we wszystkim im pomagam. Jakiej wygody? Dziewczyno zejdź na ziemię bo teraz jesteś chyba w kosmosie, a już na pewno nie w Polsce. Piszesz jak bogata panienka, która zawsze dostawała wszystko co chciała i dziwi się jak ktoś powie, że go nie stać na nowego Mercedesa albo kolejny apartament. Oczywiście, że szlachetniejsze byłoby zarabianie pięcio, a najlepiej sześciocyfrowych sum i zapewnienie rodzicom emerytury w dostatku i jak rozumiem ty tak zrobiłaś?
Masz rację, nie wiem czego chcę, to znaczy od realnego życia. Tak na prawdę chciałbym supermocy i wieść życie jak bohater, pomagać ludziom, ratować, dawać ludziom nadzieję, podróżować po świecie, przeżywać przygody, spotykać się z ważnymi ludźmi i decydować o losach świata. Zawsze marzyłem by stać się kimś szanowanym i podziwianym. Oddałbym za to wszystko co mam łącznie z duszą ale niestety nawet to nie wystarczy by przekroczyć granicę tego co możliwe. W prawdziwym świecie jestem tylko zwykłym człowiekiem bez mocy, bez wielkich pieniędzy, bez talentu i bez możliwości. Nigdy nie dorównam ludziom urodzonym z wielkimi talentami czy w bogatych rodzinach. Czy to oznacza, że nie mam prawa do szczęścia i resztę życia spędzę w samotności?
wieka napisał/a:Tak Twoja wina, bo pozwalasz sobą manipulować. Mówi Ci to wprost, a Ty nie słyszysz co ona mówi czy nie rozumiesz po polsku. Normalnie ręce opadają...
Dokładnie, jego jedyną winą jest naiwność. On nie zrobił nic złego, po prostu trafił na nieodpowiednią osobę i co jeszcze gorsze, ta osoba mu się spodobała.