Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 288 ]

131

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Czy to ona zaproponowała terapię?

Weź pod uwagę, że mogła to zrobić abyś w toku terapii przejrzał na oczy i sam doszedł do wniosku, że ten związek nie ma już sensu i trzeba się rozejść.
Czasami partnerzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ich małżonek chce od nich odejść. A ci z kolei chcą uniknąć otwartej wojny i próbują być “delikatni”.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
M!ri napisał/a:

Czy to ona zaproponowała terapię?

Weź pod uwagę, że mogła to zrobić abyś w toku terapii przejrzał na oczy i sam doszedł do wniosku, że ten związek nie ma już sensu i trzeba się rozejść.
Czasami partnerzy nie chcą przyjąć do wiadomości, że ich małżonek chce od nich odejść. A ci z kolei chcą uniknąć otwartej wojny i próbują być “delikatni”.

To prawda ale...
Z tego co autor pisze ona chce go zachować na "orbicie" może nie żeby mieć gdzie wrócić(co też jest możliwe) tylko jako przyjaciela, jakkolwiek dziwnie to brzmi i wygląda.

133 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 12:39:18)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

W takich mniej więcej okolicznościach jak u Adama i jego żony lub podobnych, to na terapię dla par idzie się w celu rozstania w tak zwanej zgodzie,żeby złagodzić ból ,rozładować wzajemne urazy,żale,pretensje przepracować negatywne te nowe i zastarzałe różne emocje,ale różne oczekiwania mają dwie strony czasem
W przypadku Autora wydaje się, że rozbieżne, on liczy na powrót i oprzytomnienie żony ,ona ma swoje intencje też różne,a to być może nie chce scen,dramatów,problemów podczas separacji do samego rozwodu przygotowuje sobie grunt,poprawia sobie samopoczucie bo jest nowoczesna i zaradna w swoich oczach,urabia na swoje wyobrażenie Adama bo on robi co ona chce choć to powoduje u niego cierpienie i ból,zawsze można zwalić na to że terapia jest i bywa bolesna,dla żony też  ,można taką terapię wykorzystać do czegoś w rodzaju  auto sabotażu tak w niej uczestniczyć żeby się nie udała czyli powrotu nie będzie,i wtedy wszystko jasne Autor, jak wyżej napisano uświadomi sobie że to małżeństwo nie ma przyszłości i sensu co wygląda na pozytywne działanie
terapia dobrze też wygląda dla sądu, jeżeli chodzi o orzeczenie o wyłącznej winie tu żony jeżeli Adam chciałby takiego orzeczenia i w kraju w którym mieszkają jest ono orzekane, wygląda na taką szczerą i uczciwą próbę naprawy relacji przez inicjatywę osoby która zdradzała i odeszła.Często to gra na czas - separacja dla żony Adama to świetny czas ,idealna okazja do sprawdzenia nowej relacji i pacyfikowania Autora pod swoje oczekiwania przyjaźni po rozwodzie oraz zdecydowania co dalej dla niego ma byś dobre w oczach żony,a Adam który i tak jest bardzo uległy i poprawny nie sprawia kłopotów
urazami jest grzeczny i zapatrzony w super intencje i dobą wolę żony
wszystko wygląda poprawnie właśnie, niby rozwiązuje problemy ,rozładowuje konflikty,wyjaśnia coś może powstaje jakieś zrozumienie ,tylko czy zgoda Adama na terapię jest dobrowolna i czy oboje  liczą na to samo, jeżeli chodzi o skutek terapii ,moim zdanie mają rozbieżne oczekiwania .
On tam poszedł dla żony nie dla siebie tak mi się coś zdaje a ona chce go mieć na drugim miejscu i nie puścić tu też wiele można domniemywać, prawdopodobnie też jest mocno jeszcze na pewnym poziomie przywiązana do Autora oraz z powodu różnych jej obaw na przyszłość , braku samodzielności potrzebuje Adama do życia, jak taką przystawkę czy coś, a on ponieważ cięgle jeszcze liczy na odwrócenie sytuacji godzi się na te akrobacje
ja tam nie jestem wrogiem psychoterapii jak może niektórym wiadomo ,ale u naszych bohaterów to ktoś coś ściemnia i manipuluje gra na uczuciach nie dając sobie rady z własnymi a po drugie wszystko ma wyglądać dobrze na zewnątrz takie mam wrażenie i być wygodne przede wszystkim dla żony ,jej ma nie być przykro,nieprzyjemnie,ma być za wszelką cenę i nie licząc się z Adamem miło,zawsze też to jakaś furtka do powrotu za dwa trzy lata gdyby nie wyszło z tamtym ,mnóstwo możliwości do lawirowania pod szyldem dobrych intencji,uczepiłem się tej żony ale coś jak dla mnie nieczysto gra z Autorem choć potworem pewnie nie jest i jak to bywa motywacje intencje mogą być przemieszane ze sobą te dobre i nie dobre skutek będzie się liczył najbardziej jednak w konsekwencjach Adam zapłaci za to jeżeli będzie robił pod dyktando żony,a jak wyżej pisałem do rozwodu ma dbać o psa samochód,mieszkanie  i łagodzić swoim kosztem "cierpienia" zony,która nie doje i nie dośpi a myśli jak go uszczęśliwić na przyszłość
również potencjalną swoją obecnością po rozwodzie - przydatny jesteś Adamie widocznie nad wyraz ,tylko co dostajesz w zamian- możesz sobie popatrzeć i poprzytulać,masz najświeższe info o nowej relacji jesteś na smyczy na żądanie i do dyspozycji masz okazję na dobre uczynki - w takiej przyjaźni.

134

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
M!ri napisał/a:

Weź pod uwagę, że mogła to zrobić abyś w toku terapii przejrzał na oczy i sam doszedł do wniosku, że ten związek nie ma już sensu i trzeba się rozejść.

Z całą pewnością tak nie jest. Raz, że nim manipulowała, wmawiała poczucie winy. Dwa gdyby była taka racjonalna, nie dopuściła by się zdrady. Tak jak pisał Maku, na swój sposób, ona też nie umie uwolnić się z tego małżeństwa. Taki wierny przyjaciel jak Autor, to dobra rzecz. Można sobie przyjechać, pożalić się na swój los, popłakać. On jest częścią tego układu i też spełnia część jej potrzeb.

135

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Coraz bardziej przypomina to bordera, ale żeby nie dostrzec tego przez 15 lat?

136 Ostatnio edytowany przez M!ri (2022-09-27 13:57:26)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Legat napisał/a:

Dwa gdyby była taka racjonalna, nie dopuściła by się zdrady.

A co ma jedno do drugiego? Znam osobiście przypadek, że zdradzacz wziął żonę na terapię, aby się od niego wreszcie odczepiła, a przy okazji mieć podkładkę pod rozprawę rozwodową.

Przeczytaj co napisał wyżej paslawek.

137

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
M!ri napisał/a:

Znam osobiście przypadek, że zdradzacz wziął żonę na terapię, aby się od niego wreszcie odczepiła

Jeździł do niej? Żalił się jak mu ciężko?

138

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Legat napisał/a:
M!ri napisał/a:

Znam osobiście przypadek, że zdradzacz wziął żonę na terapię, aby się od niego wreszcie odczepiła

Jeździł do niej? Żalił się jak mu ciężko?

Mieszkali razem, u niego.


Czy żona autora świadomie chce zrobić z niego zapasową gałąź nie można mieć pewności.
Ale że chce go urobić tak aby rozwód był za porozumiem stron to na bank.

139

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Autorze jesteś, czytasz, odpowiesz na nasze pytania, czy nie bardzo bo zmuszają do myślenia i spojrzenia na żonę inaczej?
Terapia. Pytanie po co jej ona była/jest potrzebna?
Mam nadzieję ze ona nie działa w porozumieniu z gachem i nie mają chrapki na dom.
Oni nie mieszkają w Polsce? coś mi umknęło.
Autorze czy wasze rodziny, przyjaciele wiedzą co się stało?

140

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Chłopie jesteś młody, ustawiony (swój dom), nie masz dzieci. Na co Ty czekasz? Tego kwiatu jest pół światu.

Kopnij tego szlaufa w d..., przestań ją błagać o powrót, bo wróci tylko wtedy, gdy nie pójdzie jej z tamtym.

Pomyśl, że jeszcze wczoraj wieczorem jakiś gość spuszczał jej się na twarz, a Ty ją teraz przytulasz bidulkę...

No takie są fakty, trzeba przestać żyć przeszłością i marzeniami.

Jeśli ciężko Ci funkcjonować zapisz się na siłkę, idź do psychologa, postaw na spotkania ze znajomymi.

Najważniejsze to odciąć pępowinę, a później pójdzie już z górki. Jeszcze Ci się ułoży, tylko nie z nią.

141 Ostatnio edytowany przez Adam19911 (2022-09-27 15:43:40)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Hej
Cóż mogę powiedziec kiedy Wasze głosy są wręcz jednogłośne.
Zastanawia mnie jednak kilka kwesti.

1- Żona mówi/ła ze jego doprowadza do szału fakt ze spotyka się zemną, ze wpada do psa i ze rozmawiamy. Kazał jej się odciąc odemnie wiele razy i mówił ze ma podjąc decyzje. Ona mówi podobno ze "Nikt nie będzie jej mówił co ma robic"  ale ze naciskamy ją w 2-ke a ona nie wie czego chce. Na dzien dzisiejszy już chyba wiem czego chce skoro stało się już chyba wszystko co najgorsze stać się może w małżenstwie.

Jednak ja staje się coraz silniejszy. Ciekawi mnie jednak czy w tej całej histori może nie teraz, ale z czasem jest jakaś szansa na szczęsliwe zakończenie. Tak chce w to wierzyc, chce wierzyć że moja żona się ocknie.
Ciekawi mnie czy są tu jakies pary którym los dał te kolejną szanse i każdy wyciągnał wnioski i umiał ja wykorzystac.  Tak sobie tylko rozmyslam w ciszy. Ona naprawde przez te 15 lat nigdy mnie nie zawiodła, nigdy też nie była tak znerwicowana, niepewna, załamana nigdy tak dużo nie płakała. Była silną pewną siebie babką, a teraz od jakis 3-4 miesięcy stała się bardzo wybuchowa. Już nawet pamiętam ze kilka razy jej pytałem jak jeszcze było dobrze "Jak ja mam ci powiedziec, ze coś mi sie nie podoba, cos jest nie po mojej mysli jak ty odrazu się obrazasz albo krzyczysz"   Mysle ze to mogła byc ta bezradnosc, to przewidywanie tego co razaz się wyda co się stanie i jakie tego mogą być konsekwencie.

2- Dlaczego nadal płaci połowę za dom nasz, dodatkowo wynajmując pokój? Wiem, że musi prawnie, ale mogłaby chcieć go przeciez sprzedac, zaządac rozwodu i po sprawie.  Ale wiem ze tego nie chce, tracic dom bo za każdym razem jak wchodzi ten temat, wzrusza się i płacze. Ona nie jest jego pewna jak na moje a każdy kolejny dzień ją w tym utwierdza, może tego własnie chce?  Zakonczyc tamto, przejechać się upasc i wrócić silniejsza...wiem naiwny jestem. Ciekawi mnie co siedzi w jej głowie. Bo to się wszystko kupy nie trzyma za bardzo. Nie ma tu całkowitej odcinki radykalnej. A mogłaby tak zrobic. Wie przeciez ze nie chce orzakania o winie. Wiec ocb?

142

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
kamilos84 napisał/a:

Chłopie jesteś młody, ustawiony (swój dom), nie masz dzieci. Na co Ty czekasz? Tego kwiatu jest pół światu.

Kopnij tego szlaufa w d..., przestań ją błagać o powrót, bo wróci tylko wtedy, gdy nie pójdzie jej z tamtym.

Pomyśl, że jeszcze wczoraj wieczorem jakiś gość spuszczał jej się na twarz, a Ty ją teraz przytulasz bidulkę...

No takie są fakty, trzeba przestać żyć przeszłością i marzeniami.

Jeśli ciężko Ci funkcjonować zapisz się na siłkę, idź do psychologa, postaw na spotkania ze znajomymi.

Najważniejsze to odciąć pępowinę, a później pójdzie już z górki. Jeszcze Ci się ułoży, tylko nie z nią.


Dom jest nas, za chwile poleci pod młotek jak tak dalej pójdzie
Już nie błagam, nie ten etap.

143

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Wystarczy, że liczysz na kolejną szansę, a to wiele do błagania nie trzeba.

Jak Ty to sobie wyobrażasz, gdyby wróciła? Zapomnisz o tym, że była przez kogoś przekładana każdego dnia przez ostatnie kilka miesięcy?
Nie sądzę. Zapewne będziesz dopytywał, dociekał i dręczył siebie oraz ją. Czas zacząć nowy rozdział w życiu

144 Ostatnio edytowany przez Adam19911 (2022-09-27 15:55:58)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
kamilos84 napisał/a:

Wystarczy, że liczysz na kolejną szansę, a to wiele do błagania nie trzeba.

Jak Ty to sobie wyobrażasz, gdyby wróciła? Zapomnisz o tym, że była przez kogoś przekładana każdego dnia przez ostatnie kilka miesięcy?
Nie sądzę. Zapewne będziesz dopytywał, dociekał i dręczył siebie oraz ją. Czas zacząć nowy rozdział w życiu

Masz racje, ale jak poznam kolejną to tez pewnie już "przekładaną' pewnie z dzieckiem i pewnie nie poznam prawdy czy też nie jest  zdrajczynią swojego byłego.
Oczywiście, że smutne jest to, że osoby po zdradzie muszą nauczyć się żyć z tym, ale w tych czasach z tego co czytam to plaga, a już ile zdrad nie wychodzi na jaw to mysle ze nawet kilku z nas tutaj na formum nawet nie wie co sie dzieje z naszymi połówkami w 100%  Nie obraz się, ale masz absolutną pewnosc że Twój partner lub partnerka jest nieskazitelnie czysta? Noo ja też myslałem ze mam, 15 lat.

Sam zanam kilka osób co zdradziły i niestety się nie przyznały i zyją do dzis razem. To dopiero cieżar i są razem tyle lat, ja bym nie umiał musiał bym sie przyznać. Przeciez to tez zdrajca tylko nie ujawniony więc po co wrócił i po co nadal zyje i kocha, bo te osoby mówią ze kochają mega swoich partnerów a tamto traktują jako bardzo duży błąd zyciowy? 

Nie że szukam sobie nadzieję na siłe, kiedyś ktoś mi powiedział ze jestem zbyt uczuciową osoba do zycia w obecnych czasach, ze na tym swiecie niestety nie ma miejsca dla takich wartosciowych jednostek i czesto na swoje życzenie żegnają się z tym światem zbyt wcześnie.  Nie uważam się za osobe mega jakaś wiecie idealną, ale chyba kochałem zbyt mocno, ale nie umiem inaczej.

145

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Ona nie jest jego pewna jak na moje a każdy kolejny dzień ją w tym utwierdza, może tego własnie chce?

Takie bardziej "chce, ale nie może". Ona chce jego, a przy Tobie trzymają ją zobowiązania. Przecież zdaje sobie sprawę z włożonych pieniędzy. Gdyby nie dom to tyle byś ją widział.


Adam19911 napisał/a:

Sam zanam kilka osób co zdradziły i niestety się nie przyznały i zyją do dzis razem. To dopiero cieżar i są razem tyle lat, ja bym nie umiał musiał bym sie przyznać. Przeciez to tez zdrajca tylko nie ujawniony więc po co wrócił i po co nadal zyje i kocha, bo te osoby mówią ze kochają mega swoich partnerów a tamto traktują jako bardzo duży błąd zyciowy?

To są właśnie osoby, a przynajmniej część z nich, które jak to mówisz “ocknęły się” w porę. Przyznanie się w takiej sytuacji byłoby egoistycznym ulżeniem sobie i przelaniem ciężaru na partnera.

146 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 19:06:37)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Ciekawi mnie jednak czy w tej całej histori może nie teraz, ale z czasem jest jakaś szansa na szczęsliwe zakończenie. Tak chce w to wierzyc, chce wierzyć że moja żona się ocknie.
Ciekawi mnie czy są tu jakies pary którym los dał te kolejną szanse i każdy wyciągnał wnioski i umiał ja wykorzystac.  Tak sobie tylko rozmyslam w ciszy. Ona naprawde przez te 15 lat nigdy mnie nie zawiodła, nigdy też nie była tak znerwicowana, niepewna, załamana nigdy tak dużo nie płakała. Była silną pewną siebie babką, a teraz od jakis 3-4 miesięcy stała się bardzo wybuchowa. Już nawet pamiętam ze kilka razy jej pytałem jak jeszcze było dobrze "Jak ja mam ci powiedziec, ze coś mi sie nie podoba, cos jest nie po mojej mysli jak ty odrazu się obrazasz albo krzyczysz"   Mysle ze to mogła byc ta bezradnosc, to przewidywanie tego co razaz się wyda co się stanie i jakie tego mogą być konsekwencie.

Akurat "bezradność" żeś się uczepił i wymyślił smile a żyj tak przez pół roku,rok dwoma życiami jak narkoman w ukryciu to zobaczysz jak takie życie ukrywanie się "wysokie" emocje dopalanie się najpierw fascynują a potem dołują nic nie trwa wiecznie mózg choć lubi być zakochany lubi lubić, na dłuższą metę nie jest stworzony do euforii na takich poziomach,mało kto z moich obserwacji daje radęi się dostosowuje do podwójnego życia i wpływu tego ,a u jeszcze żony Twojej stąd te nerwy a nie z bezradności, byle co żonę drażniło bo cały czas podświadomie musiała uważać i się pilnować kłamać oszukiwać a tytanem nie jest raczej żeby to znosić jedni prowokują również podświadomie sytuacje w której się wyda romans inni się na okrętkę przyznają do czegoś tam na ogół nie do romansu tylko e się wypaliło i nie ma nikogo innego w tle.
Szczęśliwe zakończenie,też nie jest prostą sprawą a wyjątkowy ( sorry ) nie wydajesz się
reagujesz i czujesz jak wielu ludzi w sposób w sumie naturalny po rozstaniu ,błędy też popełniasz "standardowe"
to też oczywiście ocena tego wszystkiego jako zjawiska jest kwestią subiektywnych interpretacji

a na forum byli i czasem zaglądają,Lucky12,W rozterkach,Joanna,Ania,Masia,Myszencja, znaczy osoby które pozostały po zdradzie w związku ze zdrajcą lub osobą którą zdradziły
nie przypominam sobie wątku z taką niby przyjaźnią po wyprowadzce żony czy męża choć nie wątek Eweliny podobny(tyle że przyjaźni raczej tam nie było, takich spotkań na kawkę i przytulanie, wylewanie żali na kochankę)
ona uległa bo facet zakończył znajomość z nową kobietą ,odszedł od kochanki i chciał powrotu to dała  szansę mężowi po tym jak odszedł wcześniej z domu na jakiś czas do kochanki to znaczy właściwie wyleciał na prośbę żony nie mogła go znieść na codzień a on chciał dalej mieszkać z rodziną do rozwodu odwiedzając kochankę codziennie,ale pozostanie w małżeństwie się zdarza po zdradzie choć chyba znacznie rzadziej niż rozwód .etc

https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=121698
https://www.netkobiety.pl/viewtopic.php?id=120695
https://www.netkobiety.pl/t103889.html
to tylko niektóre możesz przeczesać forum setki tu historii z jakimś zakończeniem lub bez dalszego ciągu

jest tu na forum sporo różnie kończących się historii z wieloma wariantami rozwoju sytuacji ,na pewno tym osobom łatwo nie było i sam powrót,pozostanie w małżeństwie nie zagwarantował spokoju ducha ,często to był dalszy ciąg męki obojga ze sobą,czasem dochodziło do recydywy,czasem ta niby naprawa i walka to było kłamstwo i dalszy ciąg romansu,czasem było rozstanie po jakimś czasie bo ktoś nie poradził sobie i go przerosło takie życie jako opcja z łaski braku laku wygody itp różnie jest.
Możesz przecież napisać do kogoś i pogadać ,tylko że pomimo tego że jednak jesteśmy jako ludzie mało wyjątkowi to jednak różnimy się a życie jest bardzo różnorodne i bogate w historie .

147

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Adam a na pytania będziesz odpowiadał?

148

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

1- Żona mówi/ła ze jego doprowadza do szału fakt ze spotyka się zemną, ze wpada do psa i ze rozmawiamy. Kazał jej się odciąc odemnie wiele razy i mówił ze ma podjąc decyzje. Ona mówi podobno ze "Nikt nie będzie jej mówił co ma robic"  ale ze naciskamy ją w 2-ke a ona nie wie czego chce. Na dzien dzisiejszy już chyba wiem czego chce skoro stało się już chyba wszystko co najgorsze stać się może w małżenstwie.

Jak to nie wiesz czego ona chce? Przecież to jest jasne. Ona chce być z nim, ale nie chce rezygnować z Ciebie. JEśli jej się z nim nie uda, to chce mieć zabezpieczoną możliwość powrotu do swoich starych, ciepłych kapci. Tego chce.

Adam19911 napisał/a:

Jednak ja staje się coraz silniejszy. Ciekawi mnie jednak czy w tej całej histori może nie teraz, ale z czasem jest jakaś szansa na szczęsliwe zakończenie. Tak chce w to wierzyc, chce wierzyć że moja żona się ocknie.

Musisz siebie samego bardzo nisko cenić, skoro szczęśliwym zakończeniem byłby powrót żony, która Cię zdradziła, oszukiwała i okłamywała, od kochanka do Ciebie. Współczuję, że sam dla siebie znaczysz tak niewiele.

Adam19911 napisał/a:

Ciekawi mnie czy są tu jakies pary którym los dał te kolejną szanse i każdy wyciągnał wnioski i umiał ja wykorzystac.  Tak sobie tylko rozmyslam w ciszy.

To nie los, nie bozia, nie przeznaczenie daje kolejne szansy. Jedyna możliwość kontynuowania związku, zachodzi wtedy, kiedy zdradzacz o taką szansę prosi. Kiedy szczerze i otwarcie przyznaje, dlaczego zdradzał. Kiedy przeprasza, kiedy odczuwa skruchę. Kiedy podejmuje aktywnie konstruktywne działania na rzecz naprawy związku i zadośćuczynienia za krzywdy, które wyrządził. Kiedy definitywnie zrywa kontakt z kochankiem. A nie wtedy, kiedy kochanek/ kochanka kopnie go w dupę.

Adam19911 napisał/a:

Ona naprawde przez te 15 lat nigdy mnie nie zawiodła, nigdy też nie była tak znerwicowana, niepewna, załamana nigdy tak dużo nie płakała. Była silną pewną siebie babką, a teraz od jakis 3-4 miesięcy stała się bardzo wybuchowa. Już nawet pamiętam ze kilka razy jej pytałem jak jeszcze było dobrze "Jak ja mam ci powiedziec, ze coś mi sie nie podoba, cos jest nie po mojej mysli jak ty odrazu się obrazasz albo krzyczysz"   Mysle ze to mogła byc ta bezradnosc, to przewidywanie tego co razaz się wyda co się stanie i jakie tego mogą być konsekwencie.

Chłopie, to nawet nie tyle, że ona na Ciebie pluje, a Ty mówisz, że deszcz pada, ale ona sika na Ciebie, a Ty mówisz, że to przecież mżawka. Oczywiście, że stała się wybuchowa, a Ty byłbyś oazą spokoju i kwiatem lotosu na tafli jeziora, jakbyś od dawna prowadził podwójne życie? Uważasz, że to człowieka nie obciąża?

Adam19911 napisał/a:

2- Dlaczego nadal płaci połowę za dom nasz, dodatkowo wynajmując pokój? Wiem, że musi prawnie, ale mogłaby chcieć go przeciez sprzedac, zaządac rozwodu i po sprawie.

Jak może zażądać rozwodu od Ciebie, jeśli nie wie, czy kochaś zechce z nią być na poważnie? Wynajmuje pokój, żeby mieć możliwość utrzymywania spokojnych stosunków seksualnych z kochankiem i tyle. Jeśli on jej się oświadczy, jeśli choćby zechce z nią zamieszkać - przekonasz się jak szybko będzie od niej pozew za porozumieniem stron, i żądanie natychmiastowej sprzedaży domu, albo natychmiastowej spłaty.

Adam19911 napisał/a:

Ale wiem ze tego nie chce, tracic dom bo za każdym razem jak wchodzi ten temat, wzrusza się i płacze.

Nie wiem gdzieś Ty się uchował przez ostatnie 30 lat swojego życia, pod kamieniem? Taki poziom naiwności i ufności we własne wymysły, jest może i słodki, ale dochodzisz do takiego poziomu absurdu, że to jest niebezpieczne dla samego Ciebie. Ona się nie wzrusza. Po prostu boi się, że podejmiesz decyzję, zanim jej kochaś przyklepie, że jest jej na 100%.

Adam19911 napisał/a:

Ona nie jest jego pewna jak na moje a każdy kolejny dzień ją w tym utwierdza, może tego własnie chce?

Nie, ona jest pewna, to jej kochanek nie jest pewny.

Adam19911 napisał/a:

Zakonczyc tamto, przejechać się upasc i wrócić silniejsza...wiem naiwny jestem. Ciekawi mnie co siedzi w jej głowie. Bo to się wszystko kupy nie trzyma za bardzo. Nie ma tu całkowitej odcinki radykalnej. A mogłaby tak zrobic. Wie przeciez ze nie chce orzakania o winie. Wiec ocb?

Biega o to, że uważasz kobietę, która bez mrugnięcia okiem oszukiwała Cię, zdradzała, budowała sobie drugie życie z innym mężczyzną za Twoimi plecami przez miesiące [!], prowadziła podwójne życie sypiając na przemian z Tobą i z kochankiem, narażając Cię przy tym na świństwa z których mógłbyś się nigdy nie wyleczyć - za taką, która po takich doświadczeniach, stanie się silniejsza big_smile
Masz jakiś defekt, który nie pozwala Ci zobaczyć w gównie gówna. Będziesz kręcił, wąchał, chodził koło tego, spekulował, że na tym gównie to przecież za sto lat róża wyrośnie. Że przecież jakbyś zatkał nos, to w sumie to wygląda jak czekolada, a na koniec weźmiesz jeszcze łyżkę i to gówno zjesz, bo to przecież może być czekolada ...

149

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Hej
Cóż mogę powiedziec kiedy Wasze głosy są wręcz jednogłośne.
Zastanawia mnie jednak kilka kwesti.

1- Żona mówi/ła ze jego doprowadza do szału fakt ze spotyka się zemną, ze wpada do psa i ze rozmawiamy. Kazał jej się odciąc odemnie wiele razy i mówił ze ma podjąc decyzje. Ona mówi podobno ze "Nikt nie będzie jej mówił co ma robic"  ale ze naciskamy ją w 2-ke a ona nie wie czego chce. Na dzien dzisiejszy już chyba wiem czego chce skoro stało się już chyba wszystko co najgorsze stać się może w małżenstwie.

Jednak ja staje się coraz silniejszy. Ciekawi mnie jednak czy w tej całej histori może nie teraz, ale z czasem jest jakaś szansa na szczęsliwe zakończenie. Tak chce w to wierzyc, chce wierzyć że moja żona się ocknie.
Ciekawi mnie czy są tu jakies pary którym los dał te kolejną szanse i każdy wyciągnał wnioski i umiał ja wykorzystac.  Tak sobie tylko rozmyslam w ciszy. Ona naprawde przez te 15 lat nigdy mnie nie zawiodła, nigdy też nie była tak znerwicowana, niepewna, załamana nigdy tak dużo nie płakała. Była silną pewną siebie babką, a teraz od jakis 3-4 miesięcy stała się bardzo wybuchowa. Już nawet pamiętam ze kilka razy jej pytałem jak jeszcze było dobrze "Jak ja mam ci powiedziec, ze coś mi sie nie podoba, cos jest nie po mojej mysli jak ty odrazu się obrazasz albo krzyczysz"   Mysle ze to mogła byc ta bezradnosc, to przewidywanie tego co razaz się wyda co się stanie i jakie tego mogą być konsekwencie.

2- Dlaczego nadal płaci połowę za dom nasz, dodatkowo wynajmując pokój? Wiem, że musi prawnie, ale mogłaby chcieć go przeciez sprzedac, zaządac rozwodu i po sprawie.  Ale wiem ze tego nie chce, tracic dom bo za każdym razem jak wchodzi ten temat, wzrusza się i płacze. Ona nie jest jego pewna jak na moje a każdy kolejny dzień ją w tym utwierdza, może tego własnie chce?  Zakonczyc tamto, przejechać się upasc i wrócić silniejsza...wiem naiwny jestem. Ciekawi mnie co siedzi w jej głowie. Bo to się wszystko kupy nie trzyma za bardzo. Nie ma tu całkowitej odcinki radykalnej. A mogłaby tak zrobic. Wie przeciez ze nie chce orzakania o winie. Wiec ocb?

Ad.1, tak zachowuje się normalny facet, a ona wydaje się tego nie rozumieć, bo nie zna życia. Zachowuje się jak rozkapryszone dziecko.

AD. 2, ona być może stoi w rozkroku, ale w Twoje ramiona też nie chce wrócić.
Trzymałeś ją pod kloszem to nic dziwnego, że zderzenie z realnym światem jest dla niej szokiem.
Myślę, że wcześniej czy później, jak nie z tym facetem, to z innym się zwiąże, do Twojego łoża raczej nie wróci.
Choć nigdy nie mów nigdy...

150

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
maku2 napisał/a:

Adam a na pytania będziesz odpowiadał?

Adam jest na etapie obliczania rachunku prawdopodobieństwa ,żyje nadzieją ,liczy,liczy myśli i zakłada,zaklina i życzy sobie ,że po potencjalnym powrocie wszystko samo się ułoży jeżeli do powrotu dojdzie a on jeszcze będzie nim zainteresowany ( wiele się zmienia jak pytałeś sam możesz "pęknąć Adamie i mieć dość tego trójkąta),na moje oko powrót żony jest możliwy ( hasło "pogubiłam się ") ale po 2-3 latach może wcześniej  jak "nowy" ją przeciągnie ostro ,"młody" po przejściach z byłą nieufny, zazdrosny jest i zaborczy i to DDA u was też coś rezonuje ,nie było bez wpływu na żonę ani w wyborze Ciebie jako partnera i najprawdopodobniej nie jest jeżeli chodzi o "nowego/młodego",ale to inna dziedzina w tej chwili mało istotna dla Ciebie .

151 Ostatnio edytowany przez Adam19911 (2022-09-27 16:33:38)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
maku2 napisał/a:

Autorze jesteś, czytasz, odpowiesz na nasze pytania, czy nie bardzo bo zmuszają do myślenia i spojrzenia na żonę inaczej?
Terapia. Pytanie po co jej ona była/jest potrzebna?
Mam nadzieję ze ona nie działa w porozumieniu z gachem i nie mają chrapki na dom.
Oni nie mieszkają w Polsce? coś mi umknęło.
Autorze czy wasze rodziny, przyjaciele wiedzą co się stało?


Hej
1 On ma swój dom, więc nie musi się łakomić na nasz. Poza tym tu jesteśmy zgodni ze jak doszłoby do najgorszego to dzielimy 50/50. Chodziła tez propozycja, by wynająć, bo nie wie co czuje do mnie i ze nic chce takich decyzji pochopnie itp Jesli jednak nic się nie zmienia to serce chce oszukac? 
2 Wszystkie osoby zamieszane w tę sytuację łącznie zemną nie mieszkają w PL
3 Wiedzą, tesciowa jest w szoku liczy ze się otrząśnie żona. W oczach jej rodziny całej zawsze miałem nienaganna opinie, co swieta nie swieta zapraszany, traktowany jak członek rodziny bo nie ukrywam zawsze dbałem o etykiete.
Moja mama i rodzina też nam kibicują, ale każą mi stawać na nogi, bo może być różnie i ze mam sie brac za siebie.

152 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 17:10:40)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Moja mama i rodzina też nam kibicują, ale każą mi stawać na nogi, bo może być różnie i ze mam sie brac za siebie.

Coś tam Autorze musi się jeszcze w Tobie wypalić i wybrzmieć,"pęknąć" to niestety przed Tobą choć próbujesz uciekać w fantazje i marzenia o dawnym życiu jakby na nowo po jej powrocie i niby odzyskaniu żony,ale tym razem posłuchaj mamy.Licz na siebie
nie licz na coś bardzo niepewnego, wątpliwego ponieważ nawet jak jż wróci to taki powrót zdrajcy do domu z emocjami postawą i uczuciami też dla takiej osoby do łatwych nie należy, na siłę się nie zakocha i nie zacznie pożądać Ciebie, no przez miesiąc dwa to się zdarzały takie akcje,najpierw sama musi się uporać z rozstaniem z kochankiem ,z wszelkimi szykanami bo to najbardziej boli a Ty będziesz pełnił rolę plastra, która nie musi Ci odpowiadać i będzie źródłem konfliktów,to wybiegnie jednak w niepewną fantastyczną przyszłość i daleka droga do takiego ewentualnego wariantu rozwoju sytuacji gdybanie i życzenia pobożne,żona jest na fali i w odlocie, te jej żale to fragment większej całości ,a nie jakiś skutek czy konsekwencja, Ty jesteś tylko elementem,pionkiem takiej gry,teraz Ty jesteś jak dopalacz dla nowej relacji,wcześniej byłeś źródłem nieszczęścia a on był paliwem do czasu jak się wydał romans, nie jesteś jej celem na pierwszym miejscu 
Ta cała terapia nie wydaje się przepracowywaniem waszego małżeństwa,oczywiście tu mogę się mylić, ale jak dla mnie to jakieś salto, fikołek żony .
Weź też pod uwagę że będziesz tak zwaną zapasową opcją z rozsądku dla jej wygody,z obawy przed samotnością i jakimiś radykalnymi głębszymi zmianami, dla rodzin, z braku laku, po kopnięciu jej być może przez tego nowego,to nie będzie dla was sielanka
W niej też wiele musi wybrzmieć ,trzeba świętej cierpliwości to przerasta ,teraz Ci się zdaje że dasz z tym radę, bo kochasz "za bardzo" a siebie lekceważysz i swoje potrzeby chociażby te dotyczące seksu.
A zobaczyłbyś reakcje żony na to jak jakaś kobieta zakręci się w koło Ciebie to mógłby być tez katalizator do rychłego powrotu na zasadzie psa ogrodnika , choć to też niepewne i nie na sto procent, bywa odwrotnie sygnał na ostateczny the end  i nie ma żelaznej reguły, wasza przyjaźń mogłaby też szybko się skończyć ,już nie byłbyś na wyłączną własność żony.

153

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

1. Ona wie co do Ciebie czuje. Już Ci to powiedziała. Jakieś uczucie jest ale nie jak do faceta z którym chce się iść do łóżka. Czy gdy on był jej tajnym kochankiem sypialiście razem?
2. Teraz rozumiem dlaczego terapeutka proponowała przyjaźń, zupełnie inne spojrzenie na kręgosłup moralny.
A jak długo mieszkacie w tym kraju i czy to Anglia(jeśli nie tajemnica) i rozumiem że tamten to nie Polak?
3. Twoja matka ma rację. Teściowa jest z Ciebie zadowolona a tamtego nie zna ale jeśli jej córka zdecyduje to przyjmie i tamtego. Chyba że teściu się postawi.
Dlaczego zacząłeś podejrzewać żonę o zdradę?

154

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Dracarys napisał/a:

Wynajmuje pokój, żeby mieć możliwość utrzymywania spokojnych stosunków seksualnych z kochankiem i tyle.

Ewentualnie po to, żeby pokazać gachowi, że zrobiła pierwszy krok i jest gotowa wejść w nowy związek. Tylko, że ten gach wygląda na jakiegoś nieprzekonanego - nie chce się z domu od swojej baby wyprowadzić, więc małżonka jeździ do męża wypłakać się w rękaw, jaka jest skrzywdzona.

155 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 17:28:10)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
kamilos84 napisał/a:
Dracarys napisał/a:

Wynajmuje pokój, żeby mieć możliwość utrzymywania spokojnych stosunków seksualnych z kochankiem i tyle.

Ewentualnie po to, żeby pokazać gachowi, że zrobiła pierwszy krok i jest gotowa wejść w nowy związek. Tylko, że ten gach wygląda na jakiegoś nieprzekonanego - nie chce się z domu od swojej baby wyprowadzić, więc małżonka jeździ do męża wypłakać się w rękaw, jaka jest skrzywdzona.

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?
Adam pisał że to jego dom,jak dla mnie to nowy nie za wyrywny do związku,zobowiązań i mieszkania razem ,choć też jednocześnie zazdrośnik, ale to nie przeszkadza jedno drugiemu takie to pokrętne może być.
Może też być wszystko na raz nowoczesność w domu i w zagrodzie.
Żona jest tak trochę jak "na gigancie" teraz, jak petent czeka na łaskę kochanka i "z miłości" znosi niedogodności,nieufność,fochy rozkazy kochanka,na własne życzenie i prośbę tak ma ,ma też gdzie się wypłakać przecież bo zadowolona chyba tak do końca nie jest i w sumie się nie godzi na takie poświecenie ,jak długo to będzie znosić kto wie "miłość" wiele przetrzyma, nawet taka po romansowa
to też nakręca ludzi emocjonalnie, takie trudności i przeszkody ich kolejne pokonywanie, jak ktoś lubi wyzwania, dramaty itp.

156

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
paslawek napisał/a:

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

157 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 17:38:58)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
kamilos84 napisał/a:
paslawek napisał/a:

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Jak mieszka z mamą i jest maminsynkiem to oczywiste że nie prędko sprowadzi do domu nową kobitę ,mama tamtej wcześniejszej mogła już mieć bardzo dość i nie pali się do nowych atrakcji smile dal mamy to nowa lafirynda tylko smile
żarty żartami ale to w gruncie rzeczy nie jest problem Adama jest to niestety tylko przyczółek do złudnych nadziei taki niby niejasny status nowej relacji.

158

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
kamilos84 napisał/a:
paslawek napisał/a:

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Ma swój dom a do slubu nie doszło, bo mu rogi urosły jak mi.
Ale ma 2 dzieci z byłą i ma je na noc każdego dnia.

159 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-27 17:46:12)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:
kamilos84 napisał/a:
paslawek napisał/a:

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Ma swój dom a do slubu nie doszło, bo mu rogi urosły jak mi.
Ale ma 2 dzieci z byłą i ma je na noc każdego dnia.

Czyli to dzieci stoją na przeszkodzie do zamieszkania razem- tak myślę, a żona przecież nie ma cierpliwości do dzieci hmmm ,pewnie on będzie je najpierw oswajał z nową ciocią, dlatego żona wynajmuje pokój,co by nie szokować potomstwa i być może nie drażnić eks.

160 Ostatnio edytowany przez kamilos84 (2022-09-27 17:53:39)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

-

161

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
paslawek napisał/a:
Adam19911 napisał/a:
kamilos84 napisał/a:

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Ma swój dom a do slubu nie doszło, bo mu rogi urosły jak mi.
Ale ma 2 dzieci z byłą i ma je na noc każdego dnia.

Czyli to dzieci stoją na przeszkodzie do zamieszkania razem- tak myślę, a żona przecież nie ma cierpliwości do dzieci hmmm ,pewnie on będzie je najpierw oswajał z nową ciocią, dlatego żona wynajmuje pokój,co by nie szokować potomstwa i być może nie drażnić eks.

Też tak myślę.
Autor właściwie nie opisał jak jak się połapał w tym, bardziej skupił się na swoim cierpieniu i życzeniowości że żona wróci.
Czytam i zaczynam myśleć że ten romans nie miał ujrzeć światła dziennego. I jak się wydało to niejako została zmuszona do odejścia od męża dlatego wynajęła mieszkanie a nie zamieszkała u gacha. Bo wiecie ona dzieci nie chciała a tamten ma dwoje którymi musiałaby się zajmować. I chyba to ją bardzo hamuje.

162

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Adam, słusznie odczytujesz że ona jest jak w amoku bo ten rodzaj miłości który się nazywa limerence można porównywać trochę do narkotyków właśnie. zmienia się chemia w mózgu. rośnie dopamina która odpowiada za euforię a równocześnie spada serotonina która jest takim naszym uspokajaczem. taka osoba doznaje skranych emocji, dlatego ona jest taka nerwowa. jak kochanek ją afirmuje, odpowiada, zapewnia o miłości - ona jest w EKSTAZIE. przez tą chemię w mózgu też seks który mają wydaje jej się najlepszym seksem świata, nawet jeśli obiektywnie koleś nie jest wcale dobry w łóżku to aktualnie dla niej jest najlepszym kochankiem ever. ALE jak takiej osobie zaczyna się wydawać że kochanek nie odpowiada na jej uczucia to taka osoba popada wręcz w ROZPACZ, analizuje każde jego słowo, każdy głupi gest. w pewnym sensie taka osoba jest bardzo nieszczęśliwa przez ten rollercoster emocji, ale z drugiej strony nie panuje do końca nad emocjami i pragnie być w tej ekstazie.

więc przede wszystkim nie licz na jej logikę. to częsty błąd, większość z nas go popeniało próbując z taką osobą rozmawiać jak z rozmnym człowiekiem. ale jej logiki nie ma w tym momencie. ona kieruje się tylko i wyłącznie tą chęcią bycia w ekstazie. na pewnym poziomie zdaje sobie sprawę że Ty jesteś dobrym mężem, ale boi się że tamtego może stracić i nigdy takich emocji nie będzie miała. ale to wygąśnie - biologicznie musi wygasnąć, jako ludzie nie moglibyśmy żyć w takiej ekstazie na dłuższą metę bo ludzkość by nie przetrwała. niemniej jakbyś jej powiedział że to minie to prawdpodobnie usłyszysz że nie rozumiesz, te osoby uważają że nikt na świecie nigdy się tak nie czuł. dodatkowo strach namiętność. dopóki oni się oboje boją że nie skończą razem to będzie ich to nakręcać.

mało kto w takim amoku ma na tyle siły żeby z tych emocji zrezygnować i wrócić do logiki. masz wybór: albo czekasz aż się ocknie, co średnio trwa 2 lata, ale może spokojnie potrwać i 4, albo bierzesz życie za pas i troszczysz się o siebie smile w tym czasie myślę że masz szansę sporo fajnych dziewczyn poznać. i wcale nie z dużym bagażem, masz 31 lat, mam mnóstwo koleżanek które są w tym wieku lub nieco młodsze i ze świecą szukają takiego gościa jak Ty.

z całego serca Ci kibicuję.

163

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
anna.zakochana napisał/a:

mam mnóstwo koleżanek które są w tym wieku lub nieco młodsze i ze świecą szukają takiego gościa jak Ty.

I Ty tak wierzysz, że te świece to do szukania im służą? big_smile

164

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

hahahah głodnemu chleb na myśli tongue

165

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
anna.zakochana napisał/a:

Adam, słusznie odczytujesz że ona jest jak w amoku bo ten rodzaj miłości który się nazywa limerence można porównywać trochę do narkotyków właśnie. zmienia się chemia w mózgu. rośnie dopamina która odpowiada za euforię a równocześnie spada serotonina która jest takim naszym uspokajaczem. taka osoba doznaje skranych emocji, dlatego ona jest taka nerwowa. jak kochanek ją afirmuje, odpowiada, zapewnia o miłości - ona jest w EKSTAZIE. przez tą chemię w mózgu też seks który mają wydaje jej się najlepszym seksem świata, nawet jeśli obiektywnie koleś nie jest wcale dobry w łóżku to aktualnie dla niej jest najlepszym kochankiem ever. ALE jak takiej osobie zaczyna się wydawać że kochanek nie odpowiada na jej uczucia to taka osoba popada wręcz w ROZPACZ, analizuje każde jego słowo, każdy głupi gest. w pewnym sensie taka osoba jest bardzo nieszczęśliwa przez ten rollercoster emocji, ale z drugiej strony nie panuje do końca nad emocjami i pragnie być w tej ekstazie.

Dokładnie tak porównanie do narkotyków jest jak najbardziej adekwatne zwłaszcza do stymulantów takich jak speedy tj amfetamina i podobne
To żadna bezradność żony to skutek jej decyzji i wyboru jej zaniedbań i przekraczania granic wierności, lojalności etc,  nie żadna wina Autora bo siedział przy kompie pracując przez jakiś czas i nie raczył zwracać uwagi na królewnę, albo za dobry był dla niej co też bywa wymówką i usprawiedliwianiem jak zrzucanie odpowiedzialności za zdradę na zaniedbanie partnera partnerki, to skutek konsekwencje, decyzji wchodzenia najpierw w zaawansowane koleżeństwo,przyjaźń,zażyłość poufałość kolejnymi etapami potem flirt budowanie intymności potem w regularny "nałogowy"romans zdradę fizyczną emocjonalną, te euforie,ekstazy ,egzaltacje amok,odlot, haj to konsekwencje a nie przyczyna,fakt trudno przestać jak się zaczęło tak jak piszesz narkoman siłą woli nie wytrzeźwiej jak już zażył drag to musi przereagować żona tak żyła prze o ile pamiętam 1,5 roku tak z dnia na dzień nie wytrzeźwieje .Nic jednak mimo woli się nie dzieje samemu nadaje się znaczenie i moc tego a ze trudno z tego wyjść - tak to jest z igraniem z ogniem inna rzecz że w zdrowej relacji nie planuje się szukania takich wrażeń, nawet podświadomie zauroczenia zakochania tego rodzaju  to nie są wybuchy erupcje choć tak mogą wyglądać na pierwszy rzut oka, proces zdrady i  oddalania zaczyna się wcześniej od znużenia zaniechań własnych ,podświadomego zbierania powodów, przygotowania się do szukania potem rozglądania się na stand by a w pracy najłatwiej o spotkanie kogoś do romansu

166

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

tak, trzeba uważać żeby nie usprawidliwiać zdradzaczy bo oni mieli dużo czasu żeby w to NIE WEJŚĆ.
jak weszli to już kaplica ale bardzo długo mieli wybór,  zaczyna się od mikro zdrad i mikro przekraczania granic, bardzo świadomie.

167

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
anna.zakochana napisał/a:

masz wybór: albo czekasz aż się ocknie, co średnio trwa 2 lata, ale może spokojnie potrwać i 4,

Po 4 latach to oni będą mieli tak silną więź, że o autorze zupełnie zapomni. Będzie dla niej obcym człowiekiem.

A zakochanie tej parki może przecież przerodzić się w prawdziwą miłość, długoletni związek. Kochanek naciska, aby się określiła, więc raczej nie traktuje jej jako chwilowej zabawki.

168

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

W moim odczuciu to nie Twoja małżonka powinna się ocknąć, tylko Ty.
Zdaj sobie chłopie sprawę z tego co Ona wyprawia, masz ewidentne przyznanie się do zdrady/romansu, oznajmienie że nie chce z Tobą żyć, do tego zniszczyła Ci aktualnie życie.
Na co Ty chcesz czekać? Na powtórkę z rozrywki za parę lat, jak jej z tym nie wyjdzie?

169 Ostatnio edytowany przez anna.zakochana (2022-09-27 22:00:59)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
M!ri napisał/a:
anna.zakochana napisał/a:

masz wybór: albo czekasz aż się ocknie, co średnio trwa 2 lata, ale może spokojnie potrwać i 4,

Po 4 latach to oni będą mieli tak silną więź, że o autorze zupełnie zapomni. Będzie dla niej obcym człowiekiem.

A zakochanie tej parki może przecież przerodzić się w prawdziwą miłość, długoletni związek. Kochanek naciska, aby się określiła, więc raczej nie traktuje jej jako chwilowej zabawki.


oczywiście, że może. ale to nie ma znaczenia czy w tym momencie chce z nią być nie tylko dla seksu. jęsli fatycznie naciska to dlatego że ma taką samą ekstazę z nią jak on z nim. niemniej zarówno  statystyka jak i biologia są przeciwko nim wink  to się super rzadko udaje. jak gołąbki się połączą "na stałe" to juz nie ma tych emocji. tzn. na początku są ale z czasem mijają. ten czas jest krószy lub dłuższy, zależy od osoby, ale zawsze motylki się kończą. narkotyczny ciąg mija i nagle ci ludzie się budzą i widzą że twarz inna a problemy te same. albo gorzej, bo problemy jak w poprzednim związku tylko dla tej osoby poświęcili przyjaźnie, relacje w rodzinie, finanse, spokój, czas z dzieckiem (albo piesiem jak tu), więc w sumie.. po kilkunastu miesiącach sielanki nagle zaskok i się okazuje że jednak to nie będzie trwało wiecznie. normalnie jak się kończą motylki u ludzi któzy weszli w zwiazek jako single to ludzie przechodzą do porządku dziennego, no koleny etap ale w takich sytuacjach, gdy sporo oddali oczekując ekstazy do końca życia nie potrafią później z tą osobą do takiego porządku przejść bez tej ekstazy. no i się kończy.

uważam, że jest dużo prawdy w tym co napisała Lazuryt35 - "zdrada jest wielką tragedią, z której po prostu nie zdają sobie jeszcze sprawy"

+ sprawa dzieci wiele tu wnosi smile zgadzam się, że gdyby nie te dzieci to ona by już z nim mieszkała i nie miała aż takich wątpliwości.
w sumie to nieco zabawne. dziewczyna która nie chciała mieć dzieci i denerwuje ją ich płacz, nagle miałaby praktycznie mieszkać z dwójką. ciężko by było wejść w taki związek osobie która lubi dzieci.
ale to jasno pokazuje jej aktualny stan umysłu, umiejętność logicznego myślenia i podejmowania rozsądnych decyzji

170

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
anna.zakochana napisał/a:

normalnie jak się kończą motylki u ludzi któzy weszli w zwiazek jako single to ludzie przechodzą do porządku dziennego, no koleny etap ale w takich sytuacjach, gdy sporo oddali oczekując ekstazy do końca życia nie potrafią później z tą osobą do takiego porządku przejść bez tej ekstazy. no i się kończy.

Świadomość tego ile poświęcili może równie dobrze motywować ich do pracy nad związkiem i większych starań. Nawet po to, aby sobie zracjonalizować.

I nie każda para startująca z poziomu singli przechodzi tak bezboleśnie, do porządku dziennego przez śmierć motylków. Niektórzy z nich też liczyli na ekstazę do końca życia wink A tu klops…

Szanse są wyrównane.

171

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

statystyka mówi że parę % romansów przeradza się w długoletnie związki więc chyba nie do końca wyrównane, ale fakt że jakbym miała strzelać to bym powiedziała że większość z tych paru % to przypadki motywacji o których mówisz big_smile

172

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
anna.zakochana napisał/a:

statystyka mówi że parę % romansów przeradza się w długoletnie związki więc chyba nie do końca wyrównane, ale fakt że jakbym miała strzelać to bym powiedziała że większość z tych paru % to przypadki motywacji o których mówisz big_smile

Można się tak pocieszać, ale żeby to porównać trzeba by danych ile relacji w ogóle przekształca się w długotrwałe związki.

Tylko ta grupa kontrolna mogłaby być niezbyt liczna. Bo jak to się mówi: ludzie nie puszczają jednej gałęzi zanim nie złapią drugiej wink

173

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:
kamilos84 napisał/a:
paslawek napisał/a:

To "młody/nowy" mieszka jeszcze z byłą żoną ? Czy coś przeoczyłem ?

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Ma swój dom a do slubu nie doszło, bo mu rogi urosły jak mi.
Ale ma 2 dzieci z byłą i ma je na noc każdego dnia.

Autorze, przyznam, że nie czytałem postów z ostatniego czasu, ale u Ciebie bez zmian.
Chcesz rady - wyrzuć ją z domu. Niech idzie do kochanka.
Załóż sobie, że to nią potrząśnie, ocknie się, zakocha ponownie itd. Tylko daj sobie parę miesięcy minimum BEZ NIEJ.

A potem zorientujesz się, że już jej nie chcesz (tak, wiem - "nieprawda, miłość po grób itd."). Been there.
W tej chwili robisz WSZYSTKO, żebyście do siebie nie wrócili. Dopiero jak pogodzisz się z rozstaniem i najlepiej przeprowadzisz je bez litości, to może coś zyskasz w jej oczach (pojawia się tylko pytanie "po co zyskiwać w jej oczach?")
Pozdrawiam

174

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Doskonale wiem w jakim stanie jest autor. Na razie jest na etapie wyparcia. Kalkuluje, oblicza, odbiera żonie sprawczości i winy za zdradę myśląc, że się pogubiła i trzeba jej pomóc... Sam byłem na tym etapie dosyć długo (około 2-3 miesiace). Dopiero potem człowiek zaczyna łapać pion, odbierać przykrą rzeczywistość jaką jest. Wtedy przychodzi albo nienawiść albo zrezygnowanie i odpuszczenie i można podejmować decyzje.

Mając 3x lat, bez dzieci raczej skończy się to rozwodem. Pytanie tylko kiedy autor czy jego żona odważą się powiedzieć stop temu dziwnemu zawieszeniu ich relacji. Żonka czeka na deklaracje gacha, autor liczy że jej się odwidzi i zacznie go znów kochać.

Sam byłem prawie lata temu w takiej samej pozycji, na szczescie gach szybko się zdecydował i miałem problem z głowy. Teraz patrząc wstecz widzę jak byłem głupi i jakimi romantycznymi wizjami żyłem.
Tak samo jak autor wychowałem się w rodzinie bez ojca i za wszelką cenę chciałem chronić moje małżeństwo, nie dopuszczałem do siebie, że moja żoneczka chodzi na boki. Myślałem że się pogubiła, za wszelką cenę chciałem to ratować... Jak głupim był człowiek.

Teraz myślę, że zdejmując decyzję z mojej głowy moja żona wyświadczyła mi największą przysługę przy odejściu. Po okresie żałoby zacząłem w wieku prawie 40 lat układać sobie życie u boku kobiety, która mam nadzieję ma prosty kręgosłup moralny i może nam się uda stworzyć już związek na zawsze.
Z ex żona nie łączy mnie absolutnie nic i obu takich ludzi w moim otoczeniu było jak najmniej.

Przestań grać rolę rycerza, bo twa dama nie warta jest twoich cnót, co pokazała wdając się w romans z kochankiem.

Dogadaj się z żoną, w sprawie psa (albo ty go zostawiasz albo ona bierze a nie jakieś szarpanie ze wspólnymi spacerami), dom pod młotek albo go spać (jak masz możliwości $) i uciekaj z daleka od tej kobiety wyznając zasadę 0 kontaktu.
Nic jej nie wytłumaczysz, wchodząc w romans się miała pełna świadomość co robi.. To nie jest tak że mężatką wskakuje do łóżka z poznanym facetem - najpierw przez wiele miesięcy czasem lat pozwala sobie się powolnie zakochiwać przekraczając kolejne granice zdrad...

Już wystarczająco zrobiłeś aby spróbować uratować małżeństwo, zaufaj mi rok lub kilka lat będziesz mógł przejrzeć się w lustrze i powiedzieć sobie zrobiłem wszystko aby ocalić malzenstwo, nie mam sobie nic do zarzucenia - czas iść dalej.

175

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
WindyBoy napisał/a:
Adam19911 napisał/a:
kamilos84 napisał/a:

To wie tylko żona autora, która zapewne nie dzieli się prawdą z małżonkiem, bo i po co? Może i mieszka z mamą smile

Ma swój dom a do slubu nie doszło, bo mu rogi urosły jak mi.
Ale ma 2 dzieci z byłą i ma je na noc każdego dnia.

Autorze, przyznam, że nie czytałem postów z ostatniego czasu, ale u Ciebie bez zmian.
Chcesz rady - wyrzuć ją z domu. Niech idzie do kochanka.
Załóż sobie, że to nią potrząśnie, ocknie się, zakocha ponownie itd. Tylko daj sobie parę miesięcy minimum BEZ NIEJ.

A potem zorientujesz się, że już jej nie chcesz (tak, wiem - "nieprawda, miłość po grób itd."). Been there.
W tej chwili robisz WSZYSTKO, żebyście do siebie nie wrócili. Dopiero jak pogodzisz się z rozstaniem i najlepiej przeprowadzisz je bez litości, to może coś zyskasz w jej oczach (pojawia się tylko pytanie "po co zyskiwać w jej oczach?")
Pozdrawiam

Błąd że nie czytasz.
Przecież ona się wyprowadziła.

176

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Ostatnio jak zapytałem jej, co sądzi o moim zachowaniu, czy w jej oczach wychodzę na piz*e czy na kogoś, kto stara się dać jej czas i nie chce tego rozwalić więc bierze na klate wszystko, to powiedziała, że jako męskie zachowanie to odbiera bo najłatwiej jest odpuścić w takiej sytuacji

Przestań słuchać co ona mówi. I naucz się: to co kobieta mówi, to co kobieta myśli i to co kobieta czuje, to trzy zupełnie różne sprawy i najczęściej nie mają ze sobą nic wspólnego.

Teraz co powinieneś zrobić. Zakładam, że ona ma klucz do mieszkania. Wstawiasz zamek do swojej sypialni. oznajmiasz jej, że ma dzień wcześniej informować cię SMSem, że chce się zobaczyć z psem - i ma podać godzinę. Przed jej przyjściem wychodzisz z domu - idź sobie na spacer, na piwo, na masaż erotyczny, na co chcesz (doradzam masaż). Blokujesz ją we wszelkich mediach społecznościowych. jej zdjęcia i wspólne pakujesz do kartonika i wkładasz na dno szafy. A jeśli się z nią przypadkiem spotkasz i zacznie ci się użalać, odpowiadasz: "Masz co chciałaś, mnie to nie interesuje".

Możesz jej też podrzucić psa na tydzień - masz prawo wyjechać, a ona ma obowiązek się nim zająć.

Adam19911 napisał/a:

Co o tym sądzicie?

Sądzę, że żyjesz złudzeniami. Jeśli nawet do ciebie wróci, bo tamten ją kopnie w odwłok, to tylko po to, żeby za parę lat zrobić ci powtórkę z rozrywki. Wróci, bo "Ten Adam jest taki wygodny, jak stare rozchodzone papcie", ale zobaczy nowe buciki i choćby miała sobie piętę obciąć, to je założy, a stare papcie znowu polecą do kąta.

A jeszcze: kim jest twoja żona. To, że wobec ciebie jest zwykłą świnią, to jedno. Ale wobec obecnego faceta, też jest świnią - spotyka się z tobą, tuli, wałkujecie swoje uczucia, jego obgadujecie... To też forma zdrady. Zdejmij ją wreszcie z piedestału i zobacz, jaka jest naprawdę - mały, podły człowieczek bawiący się uczuciami innych.

177

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Autor na razie milczy z prostego powodu = jest w fazie pierwszej ale już niedługo przejdzie do drugiej i prawdopodobnie odbędzie się to nagle. Pewnego dnia po prostu złoży o rozwód z JEJ WINY (tylko tak autorze) i poinformuje że z uwagi na to że już nie czuje do niej żadnych pozytywnych uczuć ( w zasadzie przejdzie w skrajność = nienawiść za to co zrobiła i jak go potraktowała) złożył papiery rozwodowe. Poprosi o rozdzielność majątkową i podział majątku aby całkowicie odseparować się od niej. Na forum były opisy takich sytuacji że mężatka myślała że w razie W powróci do mężusia ale on musi się starać a tu zonk. Wszystko ma swoje granice, on kochał i kocha ją bardzo ale został bardzo zeszmacony i zniszczony co musi się skończyć tak a nie inaczej. Nawet jak wróci i jakoś przełknie jej poczynania to nigdy nie zapomni i powoli zacznie sobie uświadamiać zamieniająć miłość nienawiścią. Nigdy tego nie zapomni, nigdy jej nie uda się takiego świnstwa wynagrodzić bo sama nawet nie wie jak ( aktualne postępowanie o tym świadczy poprzez kontynuację romansu jawnie). Żal mi Ciebie autorze gdyż bardzo ją kochasz więc będziesz bardzo cierpiał i bardzo ją nienawidził. A ona no cóż ? skoro od razu gdy się wydało nie zareagowała i dalej kontynuje z większym zaangażowaniem romans to pewnie przejdzie nad tym problemem jak nad rozlanym mlekiem = no cóż stało się trzeba żyć dalej. I jeszcze jedno z tego co piszesz to nie ma o kogo walczyć - naprawdę ale to będziesz wiedział jak ochłoniesz i zaczniesz myśleć zdroworozsądkowo. P.S. idz koniecznie na terapię ale nie do tej samej osoby i tylko ty.

178

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

E tam będzie jak kiedyś z Pjackiem,Pwgenem,Windym i wieloma innymi jedni zostali na forum inni zniknęli
pewne rzeczy po prostu trzeba przerobić,przeżyć pewne emocje,popełnić błędy,pobyć bardziej świadomie w złudzeniach aż do kości do zywego przekonać się i sięgnąć dna  - nic na skróty.

179

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Adam zawitał na forum po pomoc. Problem w tym że ta pomoc miała dotyczyć "odzyskania" żony a tu nagle ogromna część wypowiadających się mówi mu że to się nie uda.
Adam bardzo niechętnie odpowiada na pytania ponieważ zmuszają go do myślenia a skutkiem tego obraz żony a właściwie jego postrzeganie żony ulega zmianie na gorszy.
Myślę że żona Adama będzie przeciągała to swoją "niemoc" wyboru gdyż to w pewien sposób jej odpowiada. Czy odejdzie do tamtego? Chyba nie - bo dzieci(swoją drogą ciekawe dlaczego gach nie jest z matka swoich dzieci) Czy będzie chciała wrócić do męża - prawdopodobnie tak. Co niesie duże ryzyko dla Adama.

180

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
maku2 napisał/a:

Adam zawitał na forum po pomoc. Problem w tym że ta pomoc miała dotyczyć "odzyskania" żony a tu nagle ogromna część wypowiadających się mówi mu że to się nie uda.
Adam bardzo niechętnie odpowiada na pytania ponieważ zmuszają go do myślenia a skutkiem tego obraz żony a właściwie jego postrzeganie żony ulega zmianie na gorszy.
Myślę że żona Adama będzie przeciągała to swoją "niemoc" wyboru gdyż to w pewien sposób jej odpowiada. Czy odejdzie do tamtego? Chyba nie - bo dzieci(swoją drogą ciekawe dlaczego gach nie jest z matka swoich dzieci) Czy będzie chciała wrócić do męża - prawdopodobnie tak. Co niesie duże ryzyko dla Adama.

Mam bardzo podobne wrażenia i przeczucia w tym wątku co do bohaterów jakoś tak.
Separacja w taki sposób jest bardzo wygodna dla żony Autora, nie ważne w gruncie rzeczy co ona wygaduje to nieistotne,tyle ża Adam idealizuje ją ponad zdrowy rozsądek i jej ewentualny powrót .

181

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
paslawek napisał/a:

Mam bardzo podobne wrażenia i przeczucia w tym wątku co do bohaterów jakoś tak.
Separacja w taki sposób jest bardzo wygodna dla żony Autora, nie ważne w gruncie rzeczy co ona wygaduje to nieistotne,tyle że Adam idealizuje ją ponad zdrowy rozsądek i jej ewentualny powrót .

Dokładnie tak. Żona podobno od 2 lat odpływała od męża. Pytałem Adama czy sprawdził to co mówi żona np. czas trwania romansu - cisza. Pytałem jak długo żona tam gdzie poznała gacha pracowała - cisza. Pytałem dlaczego zaczął żonę podejrzewać o zdradę - cisza.
Jego informacje dałaby dużo odpowiedzi. Całkiem możliwe że autor przyczynił się do odpłynięcia żony w romans - ale jak cisza to cisza.

182 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-28 20:20:39)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
maku2 napisał/a:
paslawek napisał/a:

Mam bardzo podobne wrażenia i przeczucia w tym wątku co do bohaterów jakoś tak.
Separacja w taki sposób jest bardzo wygodna dla żony Autora, nie ważne w gruncie rzeczy co ona wygaduje to nieistotne,tyle że Adam idealizuje ją ponad zdrowy rozsądek i jej ewentualny powrót .

Dokładnie tak. Żona podobno od 2 lat odpływała od męża. Pytałem Adama czy sprawdził to co mówi żona np. czas trwania romansu - cisza. Pytałem jak długo żona tam gdzie poznała gacha pracowała - cisza. Pytałem dlaczego zaczął żonę podejrzewać o zdradę - cisza.
Jego informacje dałaby dużo odpowiedzi. Całkiem możliwe że autor przyczynił się do odpłynięcia żony w romans - ale jak cisza to cisza.

Myślę że Pwgen dobrze opisał stan Adama Autor jest ewidentnie na etapie wypierania i targowania się dlatego bardzo niewygodne były dla niego Twoje pytania o romans jego  pewne okoliczności,czas
on nie che o tym myśleć, dlatego ucieka  w złudzenia, wspomnienia,w tę "walkę" o żonę, godzi się na traktowanie go, tak jak jest traktowany,nie chce wiedzieć o pewnych rzeczach i nie dopuszcza do siebie zaprzecza w duchu ,mam wrażenie na przykład tego że żona i ten nowy uprawiają seks ze sobą,mają jakąś więź i relacje, stąd być może wrażenie że Adam jest w stanie odpuścić,wybaczyć nie robi mu to niby nic, nie mieć żalu wstrętu to też mechanizm obronny taka ucieczka od faktów - znieczulenie,a nawet jeżeli coś w przeszłości robił nie tak to nie usprawiedliwia zdrady żony
ona w sumie jak się okazało dopiero po ujawnieniu zdrady odeszła, wiec jej urazy do Autora są sztampowe i te pretensje
to popychanie przyczynianie się do odpłynięcia ,w ramiona kochanek, kochanków jest zawsze mocno naciągnięte, wyostrzone wzmocnione, wyolbrzymione na potrzeby romansu,łatwo znajduje się preteksty powody przyczyny byle co nim bywa praca ,hobby,słabsza forma,nagłe odkrycie wad,rutyna,nuda stagnacja etc  , ale bywa to wystarczającym usprawiedliwieniem do wybielania się.

183

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Myślę że Adam bardzo mocno ustępował żonie. Bo przecież on ją...kocha...takie usprawiedliwienie nic nieróbstwa.
Dlaczego nieróbstwa? - pytałem kiedy żona podjęła pracę, czy mówiła o nowym koledze, jak często. Pewnie ten romans zaczął się sztampowo a autor nie reagował na info o koledze, na jej wyjścia, dziwne zachowania - dlatego pytałem co ona zrobiła że zaczął podejrzewać. Gdy to się zaczęło mógł zareagować - oczywiście nie ma gwarancji że to by się udało powstrzymać - a on pewnie ją usprawiedliwiał i nie zareagował aż dostał strzała i sprawdził.
I tak sobie myślę że coś około roku za późno.
Myślę również że gdyby autor nie zareagował to do dnia dzisiejszego żona byłaby w domu. Taki paradoks.
Co do autora, przestał się odzywać oby posłuchał rady i wyjechał odsapnąć.

184 Ostatnio edytowany przez Adam19911 (2022-09-28 21:31:06)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

No cóż...
Dziś po rozmowie usłyszałem, że nic się nie zmienia. Że nie czuje do mnie tego co do niego. Przyznała ze nie dorosła do małżenstwa, ze nie chce go z nikim.
Powiedziałem ze sory ale ja zrobiłem max jako mąż, ja już naprawę więcej nie mogę zrobić. Nawet po zdradzie mimo wszystko podałem jej rękę. Moja rola się skończyła. Czuje się smutny, ale spełniony. Nawet dziś dzień zacząłem od "Przestań odpierdal** zrobiłem max by to ogarnąc"

Pokazałem jej kilka filmików będąc ciekawy reakcji, były to filmiki z telefonu kiedy na kilka dni, tygodni przed wszystkim ona zachowuje się, my zachowujemy sie jak "zawsze" Bylismy tam my usmiechnięci zartujący na wycieczkach lub w domu. Taki dzień jak co dzien. 
Zapytałem "Jak to jest tak udawac, jak to jest tak kłamać i grac jakie to uczucie" Odpowiedziała ze nie grała, ze jak z nim nie miała kontaktu, to było dobrze, ale jak pisał czy dzwonił wszystko w niej się budziło. 

Powiedziałem dziś stanowczo ze to już koniec, ze rozwód i sprzedajemy wszystko,bo to dalej nie ma sensu skoro ona nie walczy. Zapytała czego oczekuje, ze będzie sie teraz boiczowaći wróci skoro czuje coś do niego?. Odpowiedziałem ze nie, ze chce tylko by była swiadoma tego, co własnie zaczyna się dziać i ze tracimy nas, i tracimy nasz dobytek na poczet kogoś 'KOGO PONOC NIE JEST PEWNA"  I ze tak samo jak ona twierdzi ze jej nie wybacze zdrady tak samo ja powiedziałem ze tez moge miec przypuszczenie ze skoro zrobiła to raz, to zrobi to ponownie.  Tyle że ja jej przez 4 miesiące pokazałem ze sie zmieniam, dla siebie, dna niej , dla nas. Całe zycie przewróciłem jak mi powiedziała ze niektóre rzeczy jej sie nie podobaja a ona co robiła w tym czasie? Spotykała się z nim. A ja Gotowałem, sprzątałem, dbałem niespodzianki robiłem. No robiłem max poprostu naprawde nie wiem co miałbym więcej zrobic.

Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

No i co... dzien jak co dzień.  Dzinie tak się rodzić na nowo w wieku 31 lat. Szkoda mi domu, zżyłem się z nim. Choc dziś usłyszałem 'Nie wyprowadziłeś się ty to ja musiałam to zrobic'  Odparłem ze to chyba żart jakis i postawiłem sprawe jasno, ze ja NIE MAM OBOWIĄZKU NAWET KROK ZROBIC Z TEGO DOMU! Dom jest wspólny a własciwie banku bo w kredycie ale nie widziałem wczesniej i nie widze powodu dla którego to ja miałbym się wynosci. 

No ale są już jakies ustalenia, jest progres. No a ja dalej gdzies licze ze się ocknie mimo to kroczkami ide do przodu, ku wolnosci i temu co los ma dla mnie w planie.

185

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Teraz już widzisz ?Nie warto.Ona nie jest już Twoją żoną.To czy się ocknie czy nie ,nie jest już Twoim problemem.Nie ten to będzie następny. Nawet jeśli ona opuści kochasia to niewiele to zmieni.

186 Ostatnio edytowany przez anna.zakochana (2022-09-28 21:42:17)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

powiem Ci Adam, że w pewnym sensie Twoja jeszcze żona przypomina mi mojego ex z początków. co prawda on mi się nie zwierzał, robił coś dokładnie odwrotnego w tej kwestii - po przyznaniu się do zdrady zaczął udawać że to takie niby jednorazowe było i taki błąd i ukrywać tą relację przed wszystkimi, ale stan umysłu jakby podobny bo:
a) wyprowadził się (ale nie do dziuni)
b) przychodził do dziecka codziennie a jak wychodził to mnie potrafił pocałować w czółko albo patrzeć tak z nostalgią
c) jak mu mówiłam 'co chcesz' to mówił z rozpaczą że on nie wie

ALE

jak ja powoli (bardzo powoli) zaczęłam stawiać kolejne granice, najpierw że nie spędzamy weekendów razem (miałam podobnie jak Ty - spacerki), później zmiana godzin przychodzenia do dziecka bo nie były dla mnie wygodne, później że ma urządzić kącik dla dziecka u siebie i brać ją do siebie na weekend a nie siedzieć u nas, itd itd to on w to szedł. może nie jak w masło, dyskomfort był widoczny, ale nie widziałam większego zawahania. dlatego mi się skojarzyły te zachowania bo Twoja niby niepewna i niby wątplwiwości ale jak powiedziałeś o rozwodzie to się zgodziła bez większych oporów. jest gotowa ponieść te koszty.

i zgaduję, że jednak miałeś nadzieję że ona na Twoją postawę się "ocknie". że czujesz się w tym momencie zawiedziony że tak nie zrobiła. trochę to przebija i wydaje mi się że to zupełnie normalne - bo człowiek czuje się jak w jakimś matrixie, jeszcze nie do końca wierząc we wszystko co się dzieje i że ktoś kogo znałeś tyle lat, tak bardzo potrafił Cię oszukać i zdeptać..

i wiem że to może być słabe pocieszenie, ale ja bym dużo dała żeby być te 4 lata młodsza i mieć 31 i tego Ci zazdroszczę smile
walcz o siebie, pisz tutaj i bądź konsekwentny. niestety nie powiem że ta konsekwnecja coś w niej zmieni - nie zanosi się na to.

187 Ostatnio edytowany przez SukDuken (2022-09-28 21:57:00)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Tyle że ja jej przez 4 miesiące pokazałem ze sie zmieniam, dla siebie, dna niej , dla nas. Całe zycie przewróciłem jak mi powiedziała ze niektóre rzeczy jej sie nie podobaja a ona co robiła w tym czasie? Spotykała się z nim. A ja Gotowałem, sprzątałem, dbałem niespodzianki robiłem. No robiłem max poprostu naprawde nie wiem co miałbym więcej zrobic.

Nic nie mogłeś zrobić, bo ona już wtedy miała podjętą decyzje, tylko o tym niekoniecznie jeszcze wiedziała.
Ja nie wiem, to chyba jakaś taka cecha wspólna, że kobieta przed rozstaniem wymusza na facecie jakieś drastyczne zmiany. No i facet się stara, ale i tak nic z tego nie wychodzi.
Przerabiałem to, uwierz, mógłbyś stanąć na głowie i nic - ja złożyłem wypowiedzenie w pracy,  też gotowałem, starałem się, jakieś niespodzianki, wyjścia na miasto, i to wszystko tylko po to, żeby ona w tym czasie sobie urabiała grunt pod nowe ruchanie - zabierasz pannę na miasto, a ona w telefonie jakieś sms-ki.  Takie życie nic z tym nie zrobisz, nie my pierwsi, nie my ostatni.
U mnie wiadomości o zdradzie i jakichś akcjach na boku były jak zbawienie - w sensie, że to pomogło mi tak przestawić myślenie, że nie ma co płakać po kimś, kto MIESIĄCAMI robił mnie w balona świadomie i z premedytacją. Co innego jednorazowa zdrada, po której ktoś wyrazi skruchę, co innego świadome i powtarzające się przekraczanie kolejnych granic - to już perfidny brak szacunku.
Poczytaj sobie moją historie, opisałem ją na tym forum, to zrozumiesz.

188

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

"Niestety" to dlaczego tak?

189 Ostatnio edytowany przez paslawek (2022-09-28 22:14:28)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

Powiedziałem dziś stanowczo ze to już koniec, ze rozwód i sprzedajemy wszystko,bo to dalej nie ma sensu skoro ona nie walczy. Zapytała czego oczekuje, ze będzie sie teraz boiczowaći wróci skoro czuje coś do niego?. Odpowiedziałem ze nie, ze chce tylko by była swiadoma tego, co własnie zaczyna się dziać i ze tracimy nas, i tracimy nasz dobytek na poczet kogoś 'KOGO PONOC NIE JEST PEWNA"  I ze tak samo jak ona twierdzi ze jej nie wybacze zdrady tak samo ja powiedziałem ze tez moge miec przypuszczenie ze skoro zrobiła to raz, to zrobi to ponownie.  Tyle że ja jej przez 4 miesiące pokazałem ze sie zmieniam, dla siebie, dna niej , dla nas. Całe zycie przewróciłem jak mi powiedziała ze niektóre rzeczy jej sie nie podobaja a ona co robiła w tym czasie? Spotykała się z nim. A ja Gotowałem, sprzątałem, dbałem niespodzianki robiłem. No robiłem max poprostu naprawde nie wiem co miałbym więcej zrobic.

Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

No i co... dzien jak co dzień.  Dzinie tak się rodzić na nowo w wieku 31 lat. Szkoda mi domu, zżyłem się z nim. Choc dziś usłyszałem 'Nie wyprowadziłeś się ty to ja musiałam to zrobic'  Odparłem ze to chyba żart jakis i postawiłem sprawe jasno, ze ja NIE MAM OBOWIĄZKU NAWET KROK ZROBIC Z TEGO DOMU! Dom jest wspólny a własciwie banku bo w kredycie ale nie widziałem wczesniej i nie widze powodu dla którego to ja miałbym się wynosci. 

No ale są już jakies ustalenia, jest progres. No a ja dalej gdzies licze ze się ocknie mimo to kroczkami ide do przodu, ku wolnosci i temu co los ma dla mnie w planie.

31 lat - żartujesz sobie młody łeb jesteś smile

Błędem było to skakanie w koło zony ale tak myślałeś i tak czułeś - nie żałuj to powszechny częsty błąd zdradzonych,ma odwrotny skutek od zamierzonego,znikomy wpływ co najwyżej,możesz dostać pochwałę jak ma doby humor,częściej to zabieganie zmienianie się naprawianie drażni brzydzi i dobija ponieważ zmusza do odwrócenia uwagi od kochanka romansu emocji to przyziemne nudne wkurzające do stopnie całkowitej utraty szacunku, odbierane jako słabości, upokarzanie,desperację,wyraźny sygnał że ma się władzę nad partnerem i można robić co się chce bo to jemu zależy, choć w słowach może być inaczej ,żona jest w bardzo tęgim odlocie,nie trafisz z wieloma argumentami racjonalnie to inna logika swoista chemiczna emocjonalna ,nie zrozumiesz jeszcze choć bywaja przebłyski jak zdradzony czyje się zagrożony w jakiś tam sposób ,dziwny to świat.
Ona mówi to co wydaje jej się że chcesz słyszeć,że chcesz żeby cię  przepraszać,ale biczować się i okazywać skruchy nie ma zamiaru ponieważ z tymi uczuciami nie ma kontaktu, albo ich niema, co najwyżej wie że niby powinna mieć wstyd być jej przykro ale to nie jest etap na refleksje, poznanie i przyznanie istoty błędu ,za szybko o wiele za wcześnie na to i raczej nie w takich okolicznościach kiedy romans przeradza się mimo pewnych " obiektywnych przeszkód " w związek, ona wie że trójkąt nie jest możliwy na dłuższą metę, co nie znaczy że nie próbowała i jak widzisz przedłużała stan zawieszenia ile się da ,Ty bardzo chciałeś wierzyć w jej słowa  i usłyszeć jasne deklaracje nie ten czas i nie w tym miejscu - niezdecydowanie na pozór to rodzaj broni wygodny i skuteczny,ale zobaczysz prędko jaka żona potrafi być konkretna zaradna i zapobiegliwa jeżeli chodzi o kasę ,zdziwisz się jeszcze i jej nie poznasz,dostałeś jeżeli chodzi o kajanie się 99% kitu na tym etapie nie żałuje się i nie widzi nie chce widzieć krzywdy i rany u męża, żony,  siłą rozpędu i tego że tłumi się sumienie od dłuższego czasu, to jak ludzie piszą mówią że nie mają wyrzutów w wielu przypadkach to prawda nie zawsze ,ale często tak jest skrucha przyznanie się do winy bywa na pokaz byłeś przestał ględzić i zawracać głowę,zawsze inną bronią jej obwinianie i pretensje wypominanie Twoich błędów i pokazywania ich jako przyczyna,a przecież taki fajny kolega z Ciebie to po co poruszasz takie przykre sprawy stało się było minęło itp

190

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
maku2 napisał/a:
Adam19911 napisał/a:

Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

"Niestety" to dlaczego tak?

Ponieważ pomimo bycia tym wszystkim co usłuszałem tutaj na forum, za co nie mam żalu ale swoje przełknąłem. "Ge* przyjaciel, tampon emocjonalny, ze przynosze hanbe mężczyzną i bym sie najlepiej pierdol*** w głowe itp itp."
to jednak chce do końca byc mężem, chce do konca byc tym, kim sobie obiecałem. To nasz wspólny dorobek i dzielimy wszystko 50/50 plus ja nie bede dla niej wrogiem i nigdy nie byłem. Poprotu niezależnie od wszystkiego nie chce więcej niż moje i przy okazji chce byc taki jaki byłem przez 15 lat związku i 7 małżeństwa. Po prostu zwykłym, tym nudnym, szczerym, uczciwym  męzem którego można było jak kapcie wyjeba* do smieci bo za rok na gwiazdke wpadną nastepne.

191

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Rozumiem, tylko dlaczego za porozumieniem stron skoro to ona jest winna zniszczenia Waszego małżeństwa.
Czy mam rozumieć że ona nie poczuwa się do odpowiedzialności?

192

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Adamie ona Cię traktuje jak kumpla, jak brata, przyjaciółkę której może się wygadać. Zauroczyła się tamtym facetem i nikt inny teraz się dla niej nie liczy. Ty jesteś jej pocieszycielem, tak jest jej wygodnie, ma z kim pogadać. Tobie na niej zależy, ale jej na Tobie już nie. Trochę tak Cię trzyma, jesteś jakby jej deską ratunku. Jakby jej z tamtym facetem w przyszłości nie wyszło to pewnie chciałaby wrócić do Ciebie.

Napisze Ci taką historie, to historia moich znajomych.
Pewna kobieta powiedzmy Asia miała dobrego męża, mieli syna który miał jakieś 16 lat. Ona w pracy poznała faceta powiedzmy Arka, on miał córkę tez w wieku około 16 lat i żonę która lubiła sobie wypić zaś ona dobrego męża. Obie pary postanowiły się rozwieść. Zamieszkali u niego w mieszkaniu. Jej mąż przychodził pod jej prace i ją prosił żeby do niego wróciła, ale ona jeszcze awantury mu robiła i wyzywała. Mieszkali sobie Asia z Arkiem razem i ze swoimi dziećmi on swoją córką ona swoim synem. Wzięli ślub, różnie się układało miedzy nimi. I to trwało jakieś 15 lat może dłużej. Kilka lat temu ten mężczyzna - aktualny jej mąż zmarł nagle. Jej mąż się dowiedział o tym, wziął ją do siebie i znów są razem i jest szczęśliwy. Tyle lat na nią czekał i się doczekał. Podobno wzięli drugi ślub.

Więc jeśli bardzo Ci na niej zależy to możesz czekać aż jej przejdzie ta miłość do kochanka.

193

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Napisałeś że przeprowadziliście się do innego kraju, czyli zdradziła cię z obcokrajowcem?

194 Ostatnio edytowany przez Arukado (2022-09-29 08:37:37)

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Adam19911 napisał/a:

No cóż...



Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

Nie chcę Ci dokładać, ale będziesz żałował później takiej "decyzji".
Ja skoro dzieci nie macie, szedł bym w jej winę - wiem, że w tym momencie emocjonalnie jesteś rozbity na milion kawałków i nie myślisz rozsądnie, ale kiedyś to się zmieni i wtedy będziesz najnormalniej stratny finansowo i życiowo.

Pomyśl o sobie, nie o niej.
Ona już poczuła bolca, a Ty to w pewien sposób sfinansujesz.

Dzinie tak się rodzić na nowo w wieku 31 lat.

Mam z pierwszej ręki podobną sytuację, tak dziwnie i trudno - po prostu Twój świat będzie budował się na nowo, ale uwierz mi jest to możliwe.

195

Odp: Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?
Arukado napisał/a:
Adam19911 napisał/a:

No cóż...



Tak więc na dniach pozew będzie niestety za porozumieniem stron, mamy ustalone ze wszystko płacimy 50/50 za sprawy sądowe i ogólnie wszystko co nas łączy 50/50.

Nie chcę Ci dokładać, ale będziesz żałował później takiej "decyzji".
Ja skoro dzieci nie macie, szedł bym w jej winę - wiem, że w tym momencie emocjonalnie jesteś rozbity na milion kawałków i nie myślisz rozsądnie, ale kiedyś to się zmieni i wtedy będziesz najnormalniej stratny finansowo i życiowo.

Pomyśl o sobie, nie o niej.
Ona już poczuła bolca, a Ty to w pewien sposób sfinansujesz.

Dzinie tak się rodzić na nowo w wieku 31 lat.

W kraju, w którym mieszkamy jeśli w grę nie wchodzą dzieci lub jakas choroba, albo porwania itp to rozwód z orzeczeniem o winie kompletnie nic nie daje, sąd nie bierze pod uwage zdrady jako cos co ma wpłynąc na nierówny podział majątku.


Mam z pierwszej ręki podobną sytuację, tak dziwnie i trudno - po prostu Twój świat będzie budował się na nowo, ale uwierz mi jest to możliwe.

Posty [ 131 do 195 z 288 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdybym tylko wiedział jak to się skończy... Pomoże ktoś?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024