Te wszystkie kretyńskie utarte stereotypy i wyobrażenia chyba nigdy nie znikną
Ocenianie człowieka na podstawie wykonywanego zawodu czy wykształcenia jest jak choroba zakaźna, ciągle mutujący szczep bakerii, na które ciężko znaleźć skuteczny antybiotyk. Ludzie zbyt często mylą pewne rzeczy a co najgorsze próbują innych ustawiać i nawracać na "jedyną słuszną drogę". Przecież ja kuźwa nie idę na studia po to, żeby mieć prestiż, zyskać czyjeś uznanie lub co gorsza spełniać CZYJEŚ chore ambicje. Idę na te studia TYLKO dla siebie! Jeśli dla rodziny "inteligenckiej" wstydem jest posiadanie w rodzinie budowlańca, który mimo wszystko reprezentuje sobą odpowiedni poziom, to ja dziękuję za taką rodzinkę Najgorsze w tym wszystkim jest to, zę bardzo często rodzice ingerują w takie relacje, póbując za wszelką cenę ztorpedować taką znajomość..
1,626 2020-01-29 11:04:21 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2020-01-29 13:11:13)
1,627 2020-01-29 11:29:08 Ostatnio edytowany przez anderstud (2020-01-29 11:43:04)
Najgorsze w tym wszystkim jest to, zę bardzo często rodzice ingerują w takie relacje, póbując za wszelką cenę ztorpedować taką znajomość..
A to to oddzielny temat rzeka, którego nawet nie chce mi się rozwijać, bo to w końcu nie mój wątek, a się tu rozpanoszyłem jak u siebie na kanapie, tylko kiełbasy i śmieci brakuje...
Mamusia od samego początku była nieszczęśliwa, że taki zięć jej się trafił, z czym się nawet nie kryła specjalnie i ciosała jej kołki na głowie bez przerwy, a mnie jak widziała to dostawała palpitacji. A to że podwójny rozwodnik, a to że nic nie ma, a to jak on się odzywa, a to że perspektyw żadnych, a to że spójrz na swoje siostry dziecko jakich dobrych mężów mają, zagranicznych, a ty co, życie tylko sobie z nim zmarnujesz...
1,628 2020-01-29 11:49:48 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-29 11:57:28)
Zapewniam Cię Bagienniku że to głównie nowobogackie i pseudointelygenckie podejście.
Stare pieniądze wiedzą że po pierwsze trzeba je zarobić a nie liczyć że ktoś Ci da wysoką pensję i zaszczyty., Po drugie łaska pańska na pstrym koniu jeździ i raz pod wozem raz na wozie. Więc kasą nikt się aż tak nie podnieca.
A wykształcenie to nie to samo co inteligencja, a dyplom nie to samo co wykształcenie.:)
Natomiast mezalians istnieje. Głównie intelektualny. Akurat studia medyczne nie są jakoś wybitnie pobudzające do rozwoju umysłu, a szkoda..
Co do wstydzenia się męża czy żony to jeszcze inna bajka ..nie chodzi tylko o status, ale taką sztywność myślenia, gdzieś ktoś sobie tworzy w głowie jakieś obrazki, co wypada, a co nie przed ludźmi, co jest obciachem. Przeważnie nie ma to nic wspólnego z reakcją otoczenia, tylko treningiem odebranym od wiecznie strofującego rodzica.
1,629 2020-01-29 12:59:31
Wiadomo, że właśnie ci niby z "wyższych " sfer będą krzywo patrzeć na kogoś, ich zdaniem, nie zajmuje się tym, czym powinien. Efet wpajanego przez kilka pokoleń przeświadczenia, że wyższe wykształcenie to prestiż tak samo jak kierownicze stanowisko. Jakby tylk okażdy postępował zgodnie ze SWOIMI ambicjami, to problemów by tyle nie było. Zresztą nawet studiując, bywa tak, że jedne kierunki były, są i będą uznawane za jedyne słuszne a potem się okazuje ,że są całe zastępy przybitych magistrów ..:)
Co wypada a co nie wypada - temat rzeka
1,630 2020-01-29 13:07:23
Bagiennik żyję w mieście gdzie są wszystkie sfery:) i mam różnych znajomych.
1,631 2020-01-29 13:14:41 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-29 13:21:21)
A to to oddzielny temat rzeka, którego nawet nie chce mi się rozwijać, bo to w końcu nie mój wątek, a się tu rozpanoszyłem jak u siebie na kanapie, tylko kiełbasy i śmieci brakuje...
Nie Twój wątek, ale jakby nie patrzeć, ze stereotypami (choć nieco innymi) musi się również zmagać John.
Popatrz, wykształcony, bogaty, a rodzice Insta-Lady też nie byli zachwyceni tym związkiem.
Dlaczego?
Za stary?
No co taki nadziany, "stary pryk" może chcieć od młodziutkiej ślicznej panny?
Myślę, że niektórzy by się cieszyli gdyby ich córka takiego panicza wyhaczyła, ale dla innych to bynajmniej nie jest powód do dumy. Ta kobieta też, z tego co pisał John, nie była biedna, więc po co jej taki facet?
My też nie wiemy jaki John jest na co dzień, czy nie jest takim typowym lanserem, który na każdym kroku musi się pochwalić swoim statusem i najlepiej młoda i ładną d.pą u boku.
To działa w obie strony. Znam parę, której mąż nie akceptuje rodziców żony bo są prości, biedni i mieszkają na wsi. Mają całkowity zakaz przyjeżdżania do nich. Ona może wprawdzie do nich jeździć ale sama bo jegomości męża noga w tak skromnych progach nie postanie. Cóż wydali córkę za bogatego faceta, ale tyle go widzieli co na ślubie. Ich piękną willę najwyżej na zdjęciach mogą podziwiać itd.
Także John będzie biadolił, że nie ma szczęścia w miłości, bo jest za bogaty, Ty Anderstud nie masz bo jesteś za biedny. Gdzie tu logika?
1,632 2020-01-29 13:25:00
W przypadku dorosłej i samodzielnej osoby rodzice to naprawdę ostanie osoby, które moją prawo decydować o tym, z kim się ktoś spotyka :)Jeśli oczywiście mają na uwadze dobro dziecka, co często używają, aby próbować działać według swojego zdania, wbrew swoim latoroślom
Zakaz wstępu do twierdzy teściów..No grubo, niczym Zakazane Miasto w Pekinie
1,633 2020-01-29 13:50:05 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-29 13:57:18)
Skoro lekarka sama napisała do Anderstuda to chyba nie przeszkadza jej to czym się zajmuje. Tak jak Ela wcześniej napisała - pozwól kobiecie samej zdecydowac. Może ona ma inne priorytety. Są różni ludzie, na różnym etapie życia.
Rozumiem Ciebie Roxann z tym, że denerwuje Cię jak A. twierdzi, że nie zasługuje na Ciebie. Ja tak czasami miałam, że zastanawiali się "co taka ładna dziewczyna we mnie widzi" i doszukiwali się drugiego dna, bo na pewno "o coś musi mi chodzić". Byli podejrzliwi co jeszcze bardziej utrudniało relacje. Czasami byłam wkurzona, bo myślałam "co powinnam być brzydka to wtedy podszedlby do mnie naturalnie? Nie byłby podejrzliwy?". W konsekwencji uznałam, że ja równie nie będę "brać się" za tak niepewnych siebie mężczyzn. Jest taka opinia, że jak kobieta jest młoda i atrakcyjna to musi znaleźć sobie albo bardzo przystojnego mężczyznę albo bogatego. Inaczej "coś tu nie pasuje".
1,634 2020-01-29 13:58:33 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2020-01-29 14:06:18)
john.doe80 napisał/a:Roxann dwa cytaty które umieściłaś tyczą się raczej mojej pasji jaką była Ona oraz mojej próby zbudowania czegoś co obojgu nam dawałoby radość. Czy pasją chcesz opisać kolację wigilijną z rodzicami i A.?
John, ja te cytaty umieściłam w kontekście Twojego rozczarowania, że znajomości z kobietami prędzej czy później sprowadzają się do właśnie "kąpieli, michy, wina i tamtaramtam" a później nawet i to już coraz rzadziej.
Podczas gdy sam takie spotkania, wieczory chętnie przygotowywałeś, więc zastanawiałam się, czy to "wina" tych kobiet czy jednak Twoja.
Poza tym ja wolałabym nie nadużywać słowa pasja.
Roxann czym innym jest powiedzenie "... wiesz olejmy dzisiaj bieganie i zjedzmy", a czym innym jest zrobienie specjalnej kolacji... ja codziennie ganiam z pudełkami, ale czasem miło zjeść cheat meal'a i nie mam nic przeciwko jak moja Pani coś mi zrobi. Nie robię fochów jak przypali, albo trochę jej nie wyjdzie... choć moja gospodyni robi to lepiej, dużo lepiej... ale co tam imponuje mi, że się stara. Moja Ex nie dość, że nie miała ambicji nic robić poza oczekiwaniem, to jeszcze tego co ja robiłem nie doceniała, ja ogarniałem przygotowywanie michy bo z głodu bym umarł. Co oznacza, że robiąc normalnie zajęcia od czasu do czasu wśród zdrowych posiłków były opisane.
Czytałem kawałek opisujący standardowy tekst na forum czyli było fajnie, po czym nagle on/ona przestali się odzywać i tak sobie myślę że to kwintesencja obecnych czasów. W korpo też już się nie mówi zwalniam Cię tylko jesteś świetnym pracownikiem, marnujesz się w naszej organizacji więc chcemy żebyś się rozwijał poza nią.
Wszyscy owiją gówno w papierek i sprzedają jako cukierek... podobnie w byciu razem nikt otwarcie nie powie nie mam już siły na kolejne spotkanie z Tobą, rzy*am twoim towarzystwem tylko przestajemy się odzywać. To co opisuje anderstud jest mi bardzo bliskie szczególnie w kwestiach tych seksualnych żarcików, takie tam pierdu pierdu z du*y które jak się z kimś luźno czujesz możesz powiedzieć i zupełnie nic to nie znaczy. Znam parę dziewczyn które jakbym tak do nich napisał wzięłyby to bardzo dosłownie i rozliczyły mnie z każdego słowa tam zapisanego, ale to się wie że do nich się tak nie pisze. BTW, drogie Panie znamy się już tutaj trochę jeśli ja lub anderstud napisalibyśmy tak do was to nie uśmiałybyście się z tego i odpowiedziały coś równie dwu znacznego? Myślę, że nawet moja ex, jakbym jej zapowiedział podobna historię też by odpisała podobnie i gwarantuje wam że nasze spotkanie przebiegło by zupełnie przeciwnie do zaproponowanej historii. Myślę, że tak żartobliwa zaczepka i wesoła odpowiedź to bardziej kwestia pokazania że jesteśmy wyluzowani i się lubimy. Coś jak relacja bonada i moneypenny, żeby nie mówić o własnym ogródku.
Co do pogaduszek to szczerze, co się mówi nie na randce nie ma znaczenia... liczą się feromony, dawno temu pisałem wam o speeddatingu, można robić z siebie idiotę, gadać bzdury a i tak każda chce kolejnej randki... albo tak jak w moim przypadku i mojej Ex fizycznie czułem jak tracę czas spotykając się z nią, dlatego poza uśmieszkami na komunikatorku się nie widujemy.
P.S.
anderstud co do tego kim jesteś i co robisz to facet w naszym wieku zawsze jest ch**owym wyborem dla rodziców wybranki, chyba że Ona jest już tak spaprana, że nie ma szans na nikogo normalnego.
1,635 2020-01-29 14:04:36
John
Jakby taki tekst napisał ktoś kogo dobrze znam to zgadzam się - fajny żarcik. Ale jeżeli obca osoba to wtedy już nie
1,636 2020-01-29 14:07:16
John
Jakby taki tekst napisał ktoś kogo dobrze znam to zgadzam się - fajny żarcik. Ale jeżeli obca osoba to wtedy już nie
No i w jakich kategoriach jestem ja, obcy?
1,637 2020-01-29 14:24:21
gracjana1992 napisał/a:John
Jakby taki tekst napisał ktoś kogo dobrze znam to zgadzam się - fajny żarcik. Ale jeżeli obca osoba to wtedy już nieNo i w jakich kategoriach jestem ja, obcy?
Napisz to wtedy zobaczę swoją reakcje xD
A tak serio... Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach i seksie i chyba nawet w formie zartu nie do końca trafia to w mój gust
1,638 2020-01-29 14:24:41 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-29 14:35:10)
Rozumiem Ciebie Roxann z tym, że denerwuje Cię jak A. twierdzi, że nie zasługuje na Ciebie. Ja tak czasami miałam, że zastanawiali się "co taka ładna dziewczyna we mnie widzi" i doszukiwali się drugiego dna, bo na pewno "o coś musi mi chodzić".
Wydaje mi się, że ludzie ogólnie tracą wiarę w szczere bezinteresowne uczucia i relacje spłycają do często krzywdzących stereotypów - dla kobiety liczy przede wszystkim stan konta, a dla faceta uroda. Więc jeżeli A. widzi, że jego status nie jest dla mnie czymś co robi wrażenie i o ile nie musze go utrzymywać, nie interesuje mnie ile zarabia, to musi być jakieś drugie dno! Dlaczego TAK NAPRAWDĘ zainteresowałam się facetem tyle starszym? W dodatku po rozwodzie, z dziećmi...
A tak serio... Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach i seksie i chyba nawet w formie zartu nie do końca trafia to w mój gust
Zgadzam się z Tobą. Tego typu żarty nawet jeśli kogoś dobrze znam są dla mnie po prostu "słabe".
Może to też zależy od sytuacji, kontekstu.
Poza tym faceci czasem tylko udają, że żartują... a tak naprawdę w ten sposób chcą wyczuć grunt
1,639 2020-01-29 14:33:03 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2020-01-29 14:38:52)
john.doe80 napisał/a:gracjana1992 napisał/a:John
Jakby taki tekst napisał ktoś kogo dobrze znam to zgadzam się - fajny żarcik. Ale jeżeli obca osoba to wtedy już nieNo i w jakich kategoriach jestem ja, obcy?
Napisz to wtedy zobaczę swoją reakcje xD
A tak serio... Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach i seksie i chyba nawet w formie zartu nie do końca trafia to w mój gust
Gentlemani tak, ale to rozmowa pomiędzy kobietą i mężczyzną... poza tym przywołany przeze mnie Bond w ten sposób rozmawiał...
Poza tym taka gadka to trochę puszenie piórek i czarowanie
gracjana1992 napisał/a:Rozumiem Ciebie Roxann z tym, że denerwuje Cię jak A. twierdzi, że nie zasługuje na Ciebie. Ja tak czasami miałam, że zastanawiali się "co taka ładna dziewczyna we mnie widzi" i doszukiwali się drugiego dna, bo na pewno "o coś musi mi chodzić".
Wydaje mi się, że ludzie ogólnie tracą wiarę w szczere bezinteresowne uczucia i relacje spłycają do często krzywdzących stereotypów - dla kobiety liczy przede wszystkim stan konta, a dla faceta uroda. Więc jeżeli A. widzi, że jego status nie jest dla mnie czymś co robi wrażenie i o ile nie musze go utrzymywać, nie interesuje mnie ile zarabia, to musi być jakieś drugie dno! Dlaczego TAK NAPRAWDĘ zainteresowałam się facetem tyle starszym? W dodatku po rozwodzie, z dziećmi...
No właśnie co Cię w nim TAK NAPRAWDĘ zainteresowało? Uroda, inteligencja... co ma wiek do tego wszystkiego? Jak byłem gówniarzem, zawsze chodziłem ze starszymi dziewczynami nie dlatego że One się już pukały, nawet nie dlatego że miały fajniejsze Ciała od moich równolatek, ale dlatego że dobrze czułem się w ich towarzystwie, było dokładnie tak jak chciałem żeby było. Oczywiście nie bez znaczenia były cechy które wcześniej opisałem.
1,640 2020-01-29 14:33:48
gracjana1992 napisał/a:Rozumiem Ciebie Roxann z tym, że denerwuje Cię jak A. twierdzi, że nie zasługuje na Ciebie. Ja tak czasami miałam, że zastanawiali się "co taka ładna dziewczyna we mnie widzi" i doszukiwali się drugiego dna, bo na pewno "o coś musi mi chodzić".
Wydaje mi się, że ludzie ogólnie tracą wiarę w szczere bezinteresowne uczucia i relacje spłycają do często krzywdzących stereotypów - dla kobiety liczy przede wszystkim stan konta, a dla faceta uroda. Więc jeżeli A. widzi, że jego status nie jest dla mnie czymś co robi wrażenie i o ile nie musze go utrzymywać, nie interesuje mnie ile zarabia, to musi być jakieś drugie dno! Dlaczego TAK NAPRAWDĘ zainteresowałam się facetem tyle starszym? W dodatku po rozwodzie, z dziećmi...
Dokladnie... Mam wrażenie, że mężczyznom(bogatym) wcale nie przeszkadza jak kobieta jest interesowna. Ważne, że mają piękna kobieta u boku. Problem zaczyna się, gdy on wcale nie ma tak dużo do zaoferowania ($). Wtedy zaczyna myśleć, że ona musi coś kręcić i pewnie chce się nim tylko zabawić albo cos tam.
Masz rację. Takie czasy.
1,641 2020-01-29 14:37:10
gracjana1992 napisał/a:john.doe80 napisał/a:No i w jakich kategoriach jestem ja, obcy?
Napisz to wtedy zobaczę swoją reakcje xD
A tak serio... Gentlemani nie rozmawiają o pieniądzach i seksie i chyba nawet w formie zartu nie do końca trafia to w mój gust
Gentlemani tak, ale to rozmowa pomiędzy kobietą i mężczyzną... poza tym przywołany przeze mnie Bond w ten sposób rozmawiał...
Poza tym taka gadka to trochę puszenie piórek i czarowanie
Gdyby na jakiejś imprezie jakiś kumpel zaczął żartować o seksie przy wszystkich to pewnie bym się zaśmiała. Ale już w bezpośredniej relacji ze mną ktoś kto mi się podoba zaczalby takie podteksty w formie zartu to raczej budziłoby to moja irytację. Chyba, że już mamy ten seks za sobą.
1,642 2020-01-29 14:39:28 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-29 14:43:32)
Nie chodzi o temat rozmowy i styl bo można rozmawiać nawet z kimś trochę nieznajomym tak że moderacja tutaj by tego nie przepuściła, ale o wyczucie momentu znajomości i nastawienia kobiety...
W rozmowie Anderstuda był lekki zonk, więc wycofała się. Ale może z tej rozmowy .
Gracjana, zależy od Twojego nastawienia, czy mielibyście podobny styl, sygnałów niewerbalnych/ vel emotikonów o całego kontekstu
W sumie mężczyzna ma pod górkę bo od niego oczekuje się inicjatywy o może w pysk zarobić.
1,643 2020-01-29 14:40:48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-29 14:43:43)
Dokladnie... Mam wrażenie, że mężczyznom(bogatym) wcale nie przeszkadza jak kobieta jest interesowna. Ważne, że mają piękna kobieta u boku. Problem zaczyna się, gdy on wcale nie ma tak dużo do zaoferowania ($). Wtedy zaczyna myśleć, że ona musi coś kręcić i pewnie chce się nim tylko zabawić albo cos tam.
Masz rację. Takie czasy.
Dokładnie. A. nie jest biedny ale też nie ma w garażu kolekcji luksusowych samochodów , kilku apartamentów w różnych krajach, własnego jachtu, wyspy itd.
No więc czym ten cytując Anderstuda "stary zgred" może mi zaimponować?
O co mi chodzi?
Podobnie Anderstud, od razu zakłada, ze pani lekarz nie potraktuje go poważnie, że dla niego "za wysokie progi", co może być bardzo mylne.
1,644 2020-01-29 14:42:50
Roxann napisał/a:gracjana1992 napisał/a:Rozumiem Ciebie Roxann z tym, że denerwuje Cię jak A. twierdzi, że nie zasługuje na Ciebie. Ja tak czasami miałam, że zastanawiali się "co taka ładna dziewczyna we mnie widzi" i doszukiwali się drugiego dna, bo na pewno "o coś musi mi chodzić".
Wydaje mi się, że ludzie ogólnie tracą wiarę w szczere bezinteresowne uczucia i relacje spłycają do często krzywdzących stereotypów - dla kobiety liczy przede wszystkim stan konta, a dla faceta uroda. Więc jeżeli A. widzi, że jego status nie jest dla mnie czymś co robi wrażenie i o ile nie musze go utrzymywać, nie interesuje mnie ile zarabia, to musi być jakieś drugie dno! Dlaczego TAK NAPRAWDĘ zainteresowałam się facetem tyle starszym? W dodatku po rozwodzie, z dziećmi...
Dokladnie... Mam wrażenie, że mężczyznom(bogatym) wcale nie przeszkadza jak kobieta jest interesowna. Ważne, że mają piękna kobieta u boku. Problem zaczyna się, gdy on wcale nie ma tak dużo do zaoferowania ($). Wtedy zaczyna myśleć, że ona musi coś kręcić i pewnie chce się nim tylko zabawić albo cos tam.
Masz rację. Takie czasy.
Taki układ Puaknie za interesowność nazywa się sponsoringiem, dla pedofili są galerianki...
1,645 2020-01-29 15:29:05
No właśnie co Cię w nim TAK NAPRAWDĘ zainteresowało? Uroda, inteligencja... co ma wiek do tego wszystkiego? Jak byłem gówniarzem, zawsze chodziłem ze starszymi dziewczynami nie dlatego że One się już pukały, nawet nie dlatego że miały fajniejsze Ciała od moich równolatek, ale dlatego że dobrze czułem się w ich towarzystwie, było dokładnie tak jak chciałem żeby było. Oczywiście nie bez znaczenia były cechy które wcześniej opisałem.
Pisałam o tym wiele razy i nie była to jakaś jedna cecha/rzecz, tylko całe mnóstwo.
Na szczęście każdy z nas ma różny gust i dlatego każdy ma szansę spotkać kogoś, kto będzie dla nas "ideałem". Kiedyś nawet nie wiem czy nie w tym wątku rozmawiałyśmy z Gracjaną na temat swoich "typów" i okazało się, że mamy zupełnie różne gusta I nawet nie o wiek chodzi tylko ogólnie o aparycję.
Wydaje mi się, że nasze późniejsze upodobania kształtują się na bardzo wczesnym etapie życia. Często kobiety szukają u mężczyzn cech ojca lub innego mężczyzny ważnego w jej życiu, będącego dla niej autorytetem. Często są to jakieś osoby popularne - aktorzy czy inne "gwiazdy".
Myślę, że jednym z głównych powodów dlaczego wtedy w sklepie się odwróciłam za A., było wspomniane przeze mnie jego naprawdę duże podobieństwo do Russell'a Crowe. Nie mam w zwyczaju oglądania się za facetami, ale wtedy to był odruch bezwarunkowy
A. potem wspomniał, że już wcześniej mnie gdzieś widział, ale nawet nie przeszło mu przez myśl, że mogę się nim zainteresować jako mężczyzną (myślał m.in, że jestem młodsza niż jestem w rzeczywistości) i dopiero po tej akcji w sklepie, kiedy oboje się za sobą obejrzeliśmy i wymieniliśmy uśmiechy, jak kolejny raz wpadliśmy na siebie na stacji, postanowił zagadać i mnie poznać.
Czasem szczęściu trzeba pomóc i nie wychodzić od razu z założenia, że na pewno się nie uda, "za wysokie progi", za młody/za stary itd.
1,646 2020-01-29 15:43:53
Roxann i cudnie, ale tu przychylę się do tego co napisał anderstud kilka miesięcy w życiu codziennym i zobaczysz ile w tym pomarańczu skóry, słodyczy i pestek....
1,647 2020-01-29 15:54:56 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-29 15:55:45)
gracjana1992 napisał/a:Roxann napisał/a:Wydaje mi się, że ludzie ogólnie tracą wiarę w szczere bezinteresowne uczucia i relacje spłycają do często krzywdzących stereotypów - dla kobiety liczy przede wszystkim stan konta, a dla faceta uroda. Więc jeżeli A. widzi, że jego status nie jest dla mnie czymś co robi wrażenie i o ile nie musze go utrzymywać, nie interesuje mnie ile zarabia, to musi być jakieś drugie dno! Dlaczego TAK NAPRAWDĘ zainteresowałam się facetem tyle starszym? W dodatku po rozwodzie, z dziećmi...
Dokladnie... Mam wrażenie, że mężczyznom(bogatym) wcale nie przeszkadza jak kobieta jest interesowna. Ważne, że mają piękna kobieta u boku. Problem zaczyna się, gdy on wcale nie ma tak dużo do zaoferowania ($). Wtedy zaczyna myśleć, że ona musi coś kręcić i pewnie chce się nim tylko zabawić albo cos tam.
Masz rację. Takie czasy.
Taki układ Puaknie za interesowność nazywa się sponsoringiem, dla pedofili są galerianki...
Jak widzę taka sytuacje gdzie młody chłopak zagaduje do pewnej dziewczyny i ona go olewa, a 3 lata później ten sam chłopak dorobił się naprawdę dużych pieniędzy i ta sama dziewczyna już z nim jest to on naprawdę jest taki głupi i myśli, że to wielka miłość czy po prostu cieszy się, że on ma kobieta którą chce mimo swiadomosci, że tu $ zadecydowały ?
1,648 2020-01-29 15:58:20
Roxann i cudnie, ale tu przychylę się do tego co napisał anderstud kilka miesięcy w życiu codziennym i zobaczysz ile w tym pomarańczu skóry, słodyczy i pestek....
To może receptą na udany związek jest życie na dwa domy?
Oczywiście zachowując wzajemną wyłączność itd.
Czy musimy się koniecznie wpisywać w jakieś odgórnie narzucone schematy?
Jak ja jestem u niego, on wszystko ogarnia, jak on u mnie ja wszystko ogarniam. A że mieszkamy blisko to nie ma żadnych problemów logistycznych itd.
Czy to ważne gdzie on trzyma przysłowiowe skarpetki czy gacie?
Tak się zastanawiałam jak pisaliśmy o takim "dochodzeniu" w wątku Becketta. Jak określane to było "czekaniem na wycieraczce" itd.
Jednak teraz mając inna perspektywę uważam, że to wcale nie jest zły pomysł, skoro wszyscy wokół mówią, że po zamieszkaniu razem wszystko się zmienia, codzienność, rutyna zabija uczucie itd.
1,649 2020-01-29 16:05:42
Czasami naprawdę wiele wody musi upłynąć, żeby ludzie pozbyli się swoich uprzedzeń czy stereotypów w odniesieniu do konkretnych osób. W kwestii Twojego przypadku Rox: mijasz ludzi na ulicy i oczywiście nie przejmujesz się tym co mówią czy myślą. Ale sobie wyobrażam ile czasu trzeba, żeby ktoś przestał krzywo patrzeć i wydawać bzdurne osądy, widząc sporą różnicę wieku między partnerami..Widzisz, z tego, co sama napisałaś w swoim wątku wynika jak fajnie Wam się układa. I póki komuś nie pokażesz za przeproszeniem "jak krowie na rowie" to dalej będzie twierdził, że to błąd. Zresztą powierzchowne i bzdurne osądy było właśnie widać u Ciebie, kiedy na Koledze A. nie pozostawiono suchej nitki, nie widząc kompletnie, że jest coś takiego jak druga szansa, możliwość popełniania błędów czy szansa na naprawę relacji.
Nawet w sąsiednim wątku o 18 letniej Autorce i 35 letnim facecie jest jakaś szansa, że to się uda, chociaż nieporównywalnie mniejsza
1,650 2020-01-29 16:12:27
Nie chodzi o temat rozmowy i styl bo można rozmawiać nawet z kimś trochę nieznajomym tak że moderacja tutaj by tego nie przepuściła, ale o wyczucie momentu znajomości i nastawienia kobiety...
W rozmowie Anderstuda był lekki zonk, więc wycofała się. Ale może z tej rozmowy .
Gracjana, zależy od Twojego nastawienia, czy mielibyście podobny styl, sygnałów niewerbalnych/ vel emotikonów o całego kontekstu
W sumie mężczyzna ma pod górkę bo od niego oczekuje się inicjatywy o może w pysk zarobić.
Chyba takie przedwczesne żarciki o zabarwieniu seksualnym kojarzą mi się z jakimś napalencem Poza tym ja lubię mężczyzn którzy emanują aurą niedostepnosci. Ale to wcale nie oznacza, że są tacy niedostępni
1,651 2020-01-29 16:20:25
. Zresztą powierzchowne i bzdurne osądy było właśnie widać u Ciebie, kiedy na Koledze A. nie pozostawiono suchej nitki, nie widząc kompletnie, że jest coś takiego jak druga szansa, możliwość popełniania błędów czy szansa na naprawę relacji.
Wiesz nasz związek jest jeszcze dość świeży, także czas pokaże jak to się dalej będzie układać.
Poza tym z tym daniem drugiej szansy... to co mnie przede wszystkim przekonało do tego, to kwestia, że tamta sytuacja miała miejsce zanim mnie poznał. Co innego, gdybym dowiedziała się, że mnie zdradził. Z prostej matematyki wynika też, że to dziecko urodziło się 2-3lata po jego rozwodzie.
Nie mogę mieć mu za złe, że nie "czekał na mnie" do 50-tki.
Nie miał tez obowiązku być z tamtą kobietą mimo, że ma z nią dziecko. Płaci na nie? Płaci.
A że mi od razu nie powiedział... też nie znaliśmy się długo. Nikt na pierwszych spotkaniach nie wyciąga takich trupów choć może powinien. A potem ciężko znaleźć odpowiednią chwilę. Przecież nie powiedział mi tego po ślubie tylko w momencie, kiedy nasza relacja zaczęła być coraz bardziej poważna.
1,652 2020-01-29 16:41:08
Ale właśnie w tym cały sęk
Napisałaś wyżej w jednym poście coś, z czym wiele kobiet tutaj absolutnie by sie nie zgodziło. I to nie chodzi o indywidualną opinię, ale o realną całościową ocenę a nie jakieś powierzchowne przesłanki, które przesądzają całą sprawę. Jeśli, jak w Twoim przypadku, opinia jest wyważona, racjonalna i przede wszystkim zbyt nienaładowana emocjami. Zalożę się, że dla wielu Pań tutaj nawet taka sytuacja, jak w wypadku Kolegi A. byłaby nie do zaakceptowania, bo w głowie siedziałoby tylko to, że Kolega się pogubił i zostawił kobietę w ciąży, ze sobie tylko znanych powodów. I najgorsze jest to,że potem opinia na temat potencjalnego, kolejnego związku, w jaki miałby wejść jest taka sama...
1,653 2020-01-29 16:52:38
Zalożę się, że dla wielu Pań tutaj nawet taka sytuacja, jak w wypadku Kolegi A. byłaby nie do zaakceptowania, bo w głowie siedziałoby tylko to, że Kolega się pogubił i zostawił kobietę w ciąży, ze sobie tylko znanych powodów. I najgorsze jest to,że potem opinia na temat potencjalnego, kolejnego związku, w jaki miałby wejść jest taka sama...
Tak naprawdę nikt z nas nie może być pewny jakby się zachował w danej sytuacji, jeżeli w takiej nie był.
Ile osób zarzekało się, że nigdy zdrady nie wybaczy, a potem jak przyszło co do czego, to dawały szansę bo to czy tamto.
Też wolałabym by nie miał tego dziecka, ale co zrobić? Na razie tego nie odczuwam, ale pewnie niedługo przyjdzie czas, że to dziecko zacznie się pojawiać w jego/naszym życiu.
Ja nie umiem powiedzieć, jaka będzie moja reakcja, czy sytuacja mnie nie przerośnie. Po prostu nie wiem. Może w sytuacji rezygnacji z macierzyństwa przeleję tą "miłość" na to dziecko a może odwrotnie? Jego obecność będzie sprawiała mi ból?
Dlatego póki ta sytuacja nie wyjaśni, ślubu na pewno nie będzie.
1,654 2020-01-29 20:53:50
Ale właśnie takie podejście na stand -by jakie prezentujesz teraz jest akurat adekwatne do sytuacji moim zdaniem. Jeśli wszystko wskazuje na to, że sytuacja rozwija się pomyślnie, to nie ma co przypisywać sobie czarnych scenaiuszy, jak to zapewne wiele osób by robiło
1,655 2020-01-29 21:24:04
john.doe80 napisał/a:Roxann i cudnie, ale tu przychylę się do tego co napisał anderstud kilka miesięcy w życiu codziennym i zobaczysz ile w tym pomarańczu skóry, słodyczy i pestek....
To może receptą na udany związek jest życie na dwa domy?
Oczywiście zachowując wzajemną wyłączność itd.
Czy musimy się koniecznie wpisywać w jakieś odgórnie narzucone schematy?
Jak ja jestem u niego, on wszystko ogarnia, jak on u mnie ja wszystko ogarniam. A że mieszkamy blisko to nie ma żadnych problemów logistycznych itd.
Czy to ważne gdzie on trzyma przysłowiowe skarpetki czy gacie?
Tak się zastanawiałam jak pisaliśmy o takim "dochodzeniu" w wątku Becketta. Jak określane to było "czekaniem na wycieraczce" itd.
Jednak teraz mając inna perspektywę uważam, że to wcale nie jest zły pomysł, skoro wszyscy wokół mówią, że po zamieszkaniu razem wszystko się zmienia, codzienność, rutyna zabija uczucie itd.
No recepta petarda , tak jak piszesz same plusy, jak mi coś nie pasuje to w zasadzie tylko musimy przeżyć chwil kilka zanim Ona zniknie od nas, albo my od niej. Jak dla mnie bomba, jeden krok od idealnego związku zwanego otwartym - niby wyłączność, ale jak się ktoś trafi to się nie wqr*iamy na siebie. Żarty, żartami co ma przyjść to przyjdzie może trochę później, może Cię mniej zaskoczy ale nadejdzie i cały misterny plan... kolega w liceum miał dziewczynę o której wszyscy wiedzieliśmy że jest puszczalska, każdy mu to mówił, ale On się zakochał i mówił ..." przy mnie się zmieni będzie inna " i była przez dwa miechy zanim znów dawała każdemu.
1,656 2020-01-29 21:27:59
Czytałem kawałek opisujący standardowy tekst na forum czyli było fajnie, po czym nagle on/ona przestali się odzywać i tak sobie myślę że to kwintesencja obecnych czasów.
Wokół tego nie odzywanie sie/odzywania krążą związki, romanse. Ile tu jest tematów "nie odzywa się; czy się odezwać; odzywał się a teraz się nie odzywa; nie odzywa się 5 dni; czy złożyć zyczenia; było fajnie a nagle cisza; nie odpisuje" naprawdę zastanawiam się jak funkcjonowały kiedyś relacje, gdy nie było SMS, Internetu. No właśnie - może wy wiecie? Jak spotykaliście się jakiś czas i chcieliście "zerwać" to jak to wyglądało? Specjalnie spotaknie czy jak? To jest ciekawe, bo jak ja zaczynałam się spotykać z kimś to już wtedy istniały SMS. Pamiętam jaka byłam podjarana jak wieczorem SMS dostałam
Wiem też jak wiele relacji teraz rozpada się przez takie nie odzywanie się. Jak to było kiedyś?
1,657 2020-01-29 21:35:00
A. nie jest biedny ale też nie ma w garażu kolekcji luksusowych samochodów , kilku apartamentów w różnych krajach, własnego jachtu, wyspy itd.
No więc czym ten cytując Anderstuda "stary zgred" może mi zaimponować?
O co mi chodzi?
Podobnie Anderstud, od razu zakłada, ze pani lekarz nie potraktuje go poważnie, że dla niego "za wysokie progi", co może być bardzo mylne.
O pardą madam, ale nie sądzę, abym kiedykolwiek użył sformułowania "stary zgred". O ile sobie przypominam był to "podstarzały lowelas"
O co może Ci chodzić? Znów mam wymieniać oczywiste oczywistości? Przystojny, wolny, nadziany, dyspozycyjny, ma gest i ikry też mu nie brakuje.
Czego można chcieć więcej, zwłaszcza gdy do relacji podchodzi się bardziej na zasadzie czerpać pełnymi garściami ile się da dopóki się da,
a nie myśli o pieluchach i kapciach, nawet wspólne zamieszkanie póki co nie wchodzi raczej w grę, podejrzewam (choć mogę się mylić)
że nawet nie analizujesz tego związku pod kątem wspólnej przyszłości "do grobowej deski" tylko cały czas ta jedna noga będzie za drzwiami,
żeby w razie czego szybko się ulotnić. Dla mnie to taki związek nie związek, a bardziej ślizganie się po powierzchni, minimalizowanie ryzyka
i szybkie cięcie strat, gdy tylko coś zacznie iść nie tak. Tak ja to widzę oczyma wyobraźni i jeśli mam być szczery, to ja tego nie kupuję.
Osobiście nadal uważam, że ten facet to jest szczwany lis, który więcej gra i udaje, a ten cały jego pieczołowicie wystudiowany imidż,
jest trenowaną do perfekcji sztuką kreowania wizerunku. Chwilę mu zajęło kompletowanie zestawu cech postaci, którą ma odegrać przed Tobą,
nie obyło się bez drobnych potknięć, ale szybko wybrnął wykorzystując na swoją korzyść napiętą sytuację w twoim rodzinnym domu. Brawo ten pan.
Anderstud nie tyle zakłada, że pani lekarz potraktuje go tak czy siak, ile jest po prostu zbyt leniwy i zwyczajnie mu się nie chce
odstawiać tych wszystkich szopek i cyrkowych sztuczek, żeby panią lekarz zdobyć, omotać, rozkochać czy jak zwał tak zwał, mniejsza o to.
Andesrtud jest stary, zaprawiony w boju i wie, że utrzymanie przy sobie pewnej kategorii kobiet wymaga wysiłku, poświęcenia, zmian,
które sprawią, że pani lekarz przez jakiś czas będzie pod mocnym wrażeniem czaru, wdzięku oraz uroku osobistego anderstuda
To jest akurat najłatwiejsza część zadania, schody zaczynają się potem, gdy "jakiś czas" minie i anderstud pani lekarz spowszednieje,
zaczną coraz bardziej dokuczać pewne delikatnie mówiąc "niedoskonałości" a kolega z gabinetu obok zmieni rocznego merca na nowe porsche.
- Anderstud kochanie, nie myślałeś o zmianie samochodu? Nie wiem może na jakiś sportowy? Na przykład Porsche?
- Porsche? No, fajny wózek, tylko jak ja tam wsadzę graty i na budowę pojadę...
- No tak.
- Poza tym wiesz kotek ile takie Porsche kosztuje? Masakra jakaś...
- Wiem, wiem.
- Jest jeszcze kiełbasa?
1,658 2020-01-30 09:12:48 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-30 09:18:08)
Osobiście nadal uważam, że ten facet to jest szczwany lis, który więcej gra i udaje, a ten cały jego pieczołowicie wystudiowany imidż,
jest trenowaną do perfekcji sztuką kreowania wizerunku. Chwilę mu zajęło kompletowanie zestawu cech postaci, którą ma odegrać przed Tobą,
nie obyło się bez drobnych potknięć, ale szybko wybrnął wykorzystując na swoją korzyść napiętą sytuację w twoim rodzinnym domu. Brawo ten pan.
Szczwany lis powiadasz? Ale w takim razie po co mu by była ta gra? 20 lat nie mam Do zamążpójścia a nawet zamieszkania razem raczej mi nie śpieszno mimo, że tego nie wykluczam. A nawet jeśli to na 100% będzie rozdzielność majątkowa.
Ja póki co z tej relacji też korzystam. Zdecydowanie milej jest z nim być niż samej. Poza tym "miłość" odmładza, dodaje energii itd.
Gdybym miała się zastanowić, jakie niecne intencje mogłyby się kryć pod tym jego jak to określiłeś "wykreowanym wizerunkiem", to przychodzą mi na myśl dwie, a mianowicie:
1. zależy mu by się ze mną pokazać na ślubie córki (wiadomo będzie ex, poza tym no nie wypada iść samemu, a nieskromnie mówiąc raczej nie wstyd ze mną pokazać )
2. i tu gorsze - myśli, że mu pomogę w wychowywaniu tego małego dziecka (jakoś nie wyobrażam sobie, że będzie sam to kilkuletnie dziecko brał do siebie i się nim zajmował, owszem może wynająć jakąś nianię ale to zupełnie co innego zwłaszcza, że zapewne dostanie jakieś rzadkie widzenia, na dodatek początkowo w miejscu zamieszkania matki itd.).
O ile pierwsze mi nie przeszkadza jakoś bardzo, tym bardziej że córkę poznałam i widzę, że jej zależy byśmy byli razem, tak jeśli chodzi o pkt. 2, sama nie wiem co i jak to będzie.
Myślę, że ta sytuacja w dużej mierze powoduje, że póki co wolę by zostało tak jak jest czyli na razie mieszkamy na dwa domy i nie snuję (póki co) planów na przyszłość "do grobowej deski".
Jeśli uznam, że sytuacja z tamtym dzieckiem i jego matką mnie przerasta, wycofam się.
1,659 2020-01-30 09:47:56
Oba te powody wydają mi się absurdalne do kwadratu.
Juz szybciej uwierę w to, że zwyczajnie po męsku Panowie w kwiecie wieku z tego wątku zazdtoszczą temu Panu, że mimo perturbacji los się do niego uśmiechnął. A powinni raczej czerpać z tego nadzieje dla siebie a zwłaszcza Anderstud. co pewnie nieraz w marketach z wyposażeniem wnętrz bywa.
Co di mieszkania razem, to myślę ze jeżeli to nie mieszkanie razem nie przeszkadza w spędzeniu ze sobą normalnej ilości czasu, wspólnych nocach i porannej kawie to jest to swego rodzaju komfort.
Na pewnym etapie życia cenny dla obu stron. Zresztą rzecz elastyczna i zapewne może się zmienić.
1,660 2020-01-30 09:56:40 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-30 09:58:47)
Co di mieszkania razem, to myślę ze jeżeli to nie mieszkanie razem nie przeszkadza w spędzeniu ze sobą normalnej ilości czasu, wspólnych nocach i porannej kawie to jest to swego rodzaju komfort.
Na pewnym etapie życia cenny dla obu stron. Zresztą rzecz elastyczna i zapewne może się zmienić.
Ja poniekąd też zaczynam to tak postrzegać. Na pewno by było inaczej gdybyśmy mieli małe dziecko (w ogóle przy dziecku), albo mieszkali od siebie daleko, ale w tej sytuacji?
Co do komfortu... ja jestem powiedzmy śpiochem (te co najmniej 7-8h muszę przespać, dla A. spokojnie 4-5h wystarczy) a z nim siłą rzeczy jest to niemożliwe. Ok, 2-3 razy w tygodniu, czy wręcz w weekend, ale nie codziennie! Pewnie z czasem byśmy się dotarli, albo ktoś musiałby zmieniać w środku nocy miejsce do spania
Poza tym moja praca często wymaga skupienia i nie lubię jak mi ktoś wtedy przeszkadza, rozprasza itd. Bo wtedy zamiast np 1-2 h zajmuje mi to 6-8
W tym wieku każdy ma jakieś swoje przyzwyczajenia i nie ma sensu na siłę je zmieniać tylko powoli się w rytm drugiej osoby spróbować wpasować.
1,661 2020-01-30 11:06:13 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2020-01-30 11:06:35)
Oba te powody wydają mi się absurdalne do kwadratu.
Juz szybciej uwierę w to, że zwyczajnie po męsku Panowie w kwiecie wieku z tego wątku zazdtoszczą temu Panu, że mimo perturbacji los się do niego uśmiechnął. A powinni raczej czerpać z tego nadzieje dla siebie a zwłaszcza Anderstud. co pewnie nieraz w marketach z wyposażeniem wnętrz bywa.
Tzn. czego mam mu zazdrościć ,chyba tylko Roxann bo tego jak sobie poprał życie na pewno nie! Poza tym mogłybyście się bardzo zdziwić co On o tej sytuacji napisałby na forum. Myślę, że pozazdrościłby mnie czy anderstudowi naszych jasnych i klarownych sytuacji.
Roxann to o czym mówi Anderstud to nic innego jak zwyczajna gadka podrywacza, większość znanych mi facetów woli mieć jedną stałą kobietę, zamiast "wianuszka problemów". Jeśli kobieta do tego jest nienachalna, ładna, inteligentna i dobra w łóżku to czego więcej chcieć. Puki nie ciśniesz o nic i nie robisz problemów jesteś ideałem, potem zaczyna się życie... puki co gość licytuje wysoko, ty mówisz wchodzę ale wszystko się okaże jak powiesz sprawdzam... (taka karciana przenośnia) i wszyscy wiemy że kiedyś to powiesz bo każdy to mówi... nie da się licytować bez końca....
1,662 2020-01-30 11:20:27
Roxann to o czym mówi Anderstud to nic innego jak zwyczajna gadka podrywacza, większość znanych mi facetów woli mieć jedną stałą kobietę, zamiast "wianuszka problemów". Jeśli kobieta do tego jest nienachalna, ładna, inteligentna i dobra w łóżku to czego więcej chcieć. Puki nie ciśniesz o nic i nie robisz problemów jesteś ideałem, potem zaczyna się życie... puki co gość licytuje wysoko, ty mówisz wchodzę ale wszystko się okaże jak powiesz sprawdzam... (taka karciana przenośnia) i wszyscy wiemy że kiedyś to powiesz bo każdy to mówi... nie da się licytować bez końca....
No ale każdy ma jakiś swój sposób na podryw. Od czegoś trzeba zacząć i czymś do siebie druga osobę przekonać. On akurat zrobił to tak, że na mnie zadziałało.
Ale na co mam cisnąć? Przecież powiedział, że na dziecko za stary Na ślub? Po co? Ma on jakiś sens jak chce się stworzyć rodzinę, w sensie 2+1. Bo przecież wszyscy wiemy, że ślub gwarancją na trwałość związku nie jest. Jak ktoś będzie chciał zdradzić, to i tak zdradzi.
To moje sprawdzam wiem kiedy będzie. Jak się będą rozstrzygać i klarować sprawy z kontaktami i opieką nad tamtym dzieckiem.
Wydaje mi się, że to będzie prawdziwy sprawdzian naszej relacji. Tym bardziej, że pewnie nadejdzie chwila konfrontacji z tamtą kobietą.
1,663 2020-01-30 11:34:59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2020-01-30 11:43:40)
No a co w ich sytuacji jest nieklarownego na ten moment, John?
Że ona tam cały czas nie mieszka?
Bo ucieknie?
no może i tak myślał, skoro się oświadczył
Niestety w pewnym wieku już wiesz, że małżeństwo niczego nie gwarantuje w zakresie wierności czy lojalności.
Może miły gest pokazujący zaangażowanie i szacunek.
A może jestem już cyniczna.
W miłość jeszcze wierzę, w małżeństwo już nie.
Z tym ciśnięciem. Przez chwile pomyślałam, że to młode kobiety na coś cisną, bo same czują się niepewnie i sobie czegoś tam nie zapewnią.
Ale po przemyśleniu, to jednak taka cecha wyuczona: cisniesz gościa i wymagasz, albo nie. Taki wzór z domu, przekonanie o męskiej i kobiecej roli w związku.
I jestem kompletnie przekonana po dogłębnych przemyśleniach, że istnieje spora grupa mężczyzn, którzy bez cisnięcia nie będą czuli gruntu pod nogami, nie będą czuli się kochani, kiedy kobieta ich nie będzie o coś cisnąć, pokazywać palcem celów.
Czy to źle? Nie, pod warunkiem że się dopadujecie.
1,664 2020-01-30 12:12:34
Powiem szczerze, że o lie przyjemnie się czyta wykwintne uwagi zawarte w postach Kolegi Anderstuda, to w wypadku faceta Rox jest to moooocno naciągnae. Ja bym chyba sfiskował węsząc wszędzie podstęp i teorie spiskowe. Wiem, wiem, Kolega jest doświadczony życiowo, ale kurde idąc tym tropem, to ja nie mógłbym chyba nikomu zaufać w życiu, oprócz siebie samego..Nie bedę tutaj występował w roli adwokata Kolegi A., tylko mnei dobija już powoli to przeświadczenie, żę każdy obok nas tylko się czai, żeby nam podłożyć jakieś świństwo. Rox sama najlepiej wie, jak jest Ale czytając to, co pisze o sobie i o swoim związku, to jest on jednym z ostatnich tutaj na forum, gdzie podejrzewałbym jakies gierki czy machlojki. Na co komu tyle zachodu i poświęcenia? Ktoś musiałby być skońćzonym idiotą, żeby się tak natrudzić, tylko po to, żeby się odwrócić na pięcie. Poza tym, to tak zwyczajnie nie przewamia do mnie fakt, w jakim jest wieku. Ludzie po przejściach, mający sporo za sobą, w pewnym momencie mówią "pas".No nie da się tak na dłuższą metę ciągle grać i udawać kogoś, kim się nie jest
1,665 2020-01-30 12:15:14
moje sprawdzam wiem kiedy będzie. Jak się będą rozstrzygać i klarować sprawy z kontaktami i opieką nad tamtym dzieckiem.
Wydaje mi się, że to będzie prawdziwy sprawdzian naszej relacji. Tym bardziej, że pewnie nadejdzie chwila konfrontacji z tamtą kobietą.
A mi się wydaje, że o ile facet Ci imponuje zasobami i niebanalnym stylem bycia czy formą spędzania razem czasu (nie mówię o nim konkretnie, ale ogólnie) o tyle jak ognia starasz się unikać zbędnych komplikacji w tym przypadku małego gówniaka, który może zaburzyć sielankową atmosferę waszej relacji. Na razie nie wiesz jak to będzie, więc zasłaniasz się "tamtą kobietą" udając że wcale nie chodzi o to, że pojawienie się tego dzieciaka jest Tobie nie na rękę i wolałabyś, aby sprawy potoczyły się po twojej myśli i wszystko zostało tak jak jest. W momencie gdy stanie się jednak inaczej... Pan Ładny usłyszy standardowy zestaw sucharów na pożegnanie i sajonara.
Dlatego ja tam akurat niczego mu nie zazdroszczę, bo w przeciwieństwie do niego ja już wiem jak to się skończy
1,666 2020-01-30 12:17:58
Jak się dana historia końćzy, to będziemy wiedzieć wtedy, jak się skończy Nie stawiałbym tego wszystkiego tak twardo i jednoznacznie, no ale co ja się tam znam...
1,667 2020-01-30 12:22:27 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2020-01-30 12:32:59)
Zdefiniujmy zatem ciśnięcie, powyżej anderstud napisał o Pani doktor i prosiaku... czy to oznacza że Ona by go bezpośrednio cisnęła, nie on czułby presję bo jest ambitny. Ktoś inny miałby wyrąbane i wisiał jak bluszcz na Pani doktor korzystając z tego co zarabia. Zobaczcie na becketta ile tam jest presji z obu stron na różnych frontach. Na własnym przykładzie i Ex, robiąc kolację "cisnąłem" na jakąś tam reakcję, nie było jej cóż rozczarowanie. Na początku mało jest sytuacji gdzie "ciśniemy" i wq@w nas bierze jak ktoś ma to w dupie, np mój kumpel czuje ciśnięcie jak jego Pani zmusza go do chodzenia co niedziela do kościoła, niby presji nie ma, ale ma do wyboru mieć cichą niedzielę, albo dobrą michę i spokój... tak że im dłużej po żyjecie tym więcej oczekiwań - ciśnięcia.
BTW. Anderstud twoja Pani doktor może się po prostu cieszyć tym, że miała by kogoś jak Ty w domu, co potrafi przetrzepać jej tyłek, dywan i ewentualnie pijaka na ulicy jak będzie ją zaczepiał. Moja Pani Dentystka super obrotna laska, sieć gabinetów 3 dzieci, mąż nie spełniony pisarz. Laska świata poza nim nie widzi, dogadza, ciągle coś mu kupuje, a On dwie lewe ręce, ale podobno w spodniach petarda... przypadek nie sądzę
1,668 2020-01-30 12:28:46
A mi się wydaje, że o ile facet Ci imponuje zasobami i niebanalnym stylem bycia czy formą spędzania razem czasu (nie mówię o nim konkretnie, ale ogólnie) o tyle jak ognia starasz się unikać zbędnych komplikacji w tym przypadku małego gówniaka, który może zaburzyć sielankową atmosferę waszej relacji. Na razie nie wiesz jak to będzie, więc zasłaniasz się "tamtą kobietą" udając że wcale nie chodzi o to, że pojawienie się tego dzieciaka jest Tobie nie na rękę i wolałabyś, aby sprawy potoczyły się po twojej myśli i wszystko zostało tak jak jest. W momencie gdy stanie się jednak inaczej... Pan Ładny usłyszy standardowy zestaw sucharów na pożegnanie i sajonara.
Dlatego ja tam akurat niczego mu nie zazdroszczę, bo w przeciwieństwie do niego ja już wiem jak to się skończy
Anderstud, ale tak na chłopski rozum, co ja teraz mogę? Piszesz, że jak ognia unikam zbędnych komplikacji, ale to nie tak! Nie unikam ich dlatego bo nie chcę zburzyć sielanki, tylko dlatego, że siłą rzeczy czekamy na rozprawę.
Oczywiście, że to dziecko nie jest mi na rękę i skłamałabym gdyby było inaczej. Trudno mi jednak przewidzieć jak ja się w tej sytuacji odnajdę bo też wiem, że na to jak się będą ich relacje (i moje) wyglądały nie do końca mam wpływ. Ja mogę mieć dobrą wolę, ale jak tamta kobieta będzie robić sceny albo dziecko nie będzie chciało jego (czy/i mnie) znać, to choćbym stanęła na głowie, tego nie przeskoczę.
Dlatego pisałam wcześniej, że nigdy nie możemy być pewni, jak się w danej sytuacji zachowamy póki się w niej nie znajdziemy.
Widzę, że i mi zarzucasz perfidię i wiesz jak to się skończy... może będzie jak mówisz, może nie. Ja póki co jestem dobrej myśli ale zdaję sobie sprawę, że nie będzie łatwo. A. też o tym wie bo nie raz na ten temat rozmawialiśmy. On zdaje sobie sprawę, że jak będziemy razem, to ta sytuacja będzie znacznie trudniejsza dla mnie niż dla niego z rożnych powodów.
1,669 2020-01-30 12:29:02
Moja Pani Dentystka super obrotna laska, sieć gabinetów 3 dzieci, mąż nie spełniony pisarz. Laska świata poza nim nie widzi, dogadza, ciągle coś mu kupuje, a On dwie lewe ręce, ale podobno w spodniach petarda...
Miłość jest ślepa
1,670 2020-01-30 12:33:11
john.doe80 napisał/a:Moja Pani Dentystka super obrotna laska, sieć gabinetów 3 dzieci, mąż nie spełniony pisarz. Laska świata poza nim nie widzi, dogadza, ciągle coś mu kupuje, a On dwie lewe ręce, ale podobno w spodniach petarda...
Miłość jest ślepa
bagienni_k podoba mi się, że wciąż z Ciebie romantyk... ale tak masz rację sam nie wiem czemu jestem shit magnet... a właściwie wiem, jest rozpuszczonym gościem w średnim wieku który "nie musi"... dziś właśnie się rozgrywa akcja na wiadomościach... moja Pani ma dziś być u mnie, poprosiłem zatem moją pomoc o zrobienie jej ulubionego dania... no i ... John ale sam to zrobisz czy twoja pomoc to zrobi, No Ona bo robi to lepiej, to niech nie robi sama to zrobię ( a ona gotuje średnio ), ale nie musisz Ona z przyjemnością to zrobi, NIE SAMA TO ZROBIĘ, NIE LUBIĘ JAK MI SIĘ KTOŚ W KUCHNI SIĘ RZĄDZI. No i ch*j już żałuje że coś powiedziałem, mam do wyboru focha i dobre żarcie, albo pół focha i kiepską michę... cóż w dupie, powiem że już jest zrobione, przecież nie wyrzucimy jedzenia.
1,671 2020-01-30 12:35:25
john.doe80 napisał/a:Moja Pani Dentystka super obrotna laska, sieć gabinetów 3 dzieci, mąż nie spełniony pisarz. Laska świata poza nim nie widzi, dogadza, ciągle coś mu kupuje, a On dwie lewe ręce, ale podobno w spodniach petarda...
Miłość jest ślepa
Albo ma inne preferencje.
Ma "petardę" w domu i spokojnie może się realizować na innych polach, w tym zawodowych a nie tracić zdrowie na użeraniu się z facetem, który próbuje ją dyskredytować, zdradza i/lub nie jest w stanie jej zaspokoić
1,672 2020-01-30 12:37:36
Broń Cię Panie Boże Nie uważam siebie za romantyka Raczej powiedziałem to z przekąsem, bo ciężko uwierzyć że przy takiej obrotnej kobiecie, facet siedzi na du**e i nic nie robi, chyba że owe talenty w sypialni jego Pani w zupełności wystarczają. To kiedyś usłyszałem takie stwierdzenie, że się powinno kochać nie "za coś" ale "pomimo czegoś". Może tu jest podobnie
Co ja bym wybrał? Chyba jednka kiepską michę, bo im mniej focha tym lepiej..
1,673 2020-01-30 12:57:16
Broń Cię Panie Boże Nie uważam siebie za romantyka Raczej powiedziałem to z przekąsem, bo ciężko uwierzyć że przy takiej obrotnej kobiecie, facet siedzi na du**e i nic nie robi, chyba że owe talenty w sypialni jego Pani w zupełności wystarczają. To kiedyś usłyszałem takie stwierdzenie, że się powinno kochać nie "za coś" ale "pomimo czegoś". Może tu jest podobnie
Podobno kobiety kocha się za ich wady, a facetów?
Co ja bym wybrał? Chyba jednka kiepską michę, bo im mniej focha tym lepiej..
Teraz powiem coś jak totalny Palanat, jak byłem w twoim wieku też bym tak zrobił, teraz albo Ona zaakceptuje czasem moje wybory albo droga wolna. Ja jej nie narzucam kto u niej w domu robi mi jeść, Ona jej matka, ojciec, brat czy były facet (który notabene jest zajebistym kucharzem). Cieszę się z każdego posiłku, chyba że odmawiam bo jest niezdrową bombą kaloryczną (ale też kawałek spróbuję).
1,674 2020-01-30 13:15:06
Widzę, że i mi zarzucasz perfidię...
W życiu nawet bym się nie ośmielił!
A tak serio znamy się tu wszyscy jak łyse kobyły, chyba możemy sobie darować czułości i zbędne ceregiele.
1,675 2020-01-30 13:22:26
Roxann napisał/a:Widzę, że i mi zarzucasz perfidię...
W życiu nawet bym się nie ośmielił!
A tak serio znamy się tu wszyscy jak łyse kobyły, chyba możemy sobie darować czułości i zbędne ceregiele.
No ok, ok
A tak serio, to nie wykluczone, że będzie tak jak piszesz, ale nie dlatego, że ja już mam taki plan by się wtedy ewakuować.
Nie mam dzieci, nie spotykałam się wcześniej z facetem mającym małe dziecko (prezio się nie liczy bo to inna historia). To, że A. ma dorosłą córkę i ona mi nie przeszkadza absolutnie, to też nie jest punkt odniesienia.
Ja naprawdę nie wiem jak to wszystko będzie wyglądało i nie wiem ja się w tym odnajdę dlatego teraz nie gdybam, nie zastanawiam się, bo to strata czasu... powiedziałam mu, że ok, spróbuję, zobaczymy.
Nie ma sensu psuć atmosfery i zamartwiać na zapas.
1,676 2020-01-30 13:32:19
Szczerze to nie widzę w tym posiadanym nieślubnym dziecku jakiegoś zagrożenia, no chyba żeby między tamtym Państwem była jakaś wielka niespełniona miłość, a nic takiego nie widzę.. Radzę znaleźć jakieś fajne Spa w pobliżu miejsca zamieszkania dziecka i wyrobić tam sobie zniżki
Wbrew pozorom sytuacja nie jest aż tak skomplikowana, by była nie do rozwiązania A już na pewno nie robiłabym nad tym takiego szumu , bo dzieciak mały przy towarzyszce życia to może jest jakiś problem, ale przy dochodzącym ojcu to już inna bajka
1,677 2020-01-30 13:41:21
Szczerze to nie widzę w tym posiadanym nieślubnym dziecku jakiegoś zagrożenia, no chyba żeby między tamtym Państwem była jakaś wielka niespełniona miłość, a nic takiego nie widzę.. Radzę znaleźć jakieś fajne Spa w pobliżu miejsca zamieszkania dziecka i wyrobić tam sobie zniżki
Wbrew pozorom sytuacja nie jest aż tak skomplikowana, by była nie do rozwiązania A już na pewno nie robiłabym nad tym takiego szumu , bo dzieciak mały przy towarzyszce życia to może jest jakiś problem, ale przy dochodzącym ojcu to już inna bajka
Wszystko ok, zgadzam się.
Myślę, że gdybym od razu wiedziała o tym dziecku a on miał jakoś unormowaną sprawę, w ogóle nie byłoby tematu.
Bardziej niż ewentualnych wojen z matką dziecka obawiam się swojej reakcji... czy nie będzie to dla mnie zbyt trudne w kontekście rezygnacji z własnego macierzyństwa (że zależy mu głownie na "niani" dla tego dziecka).
Ale o tym było w poprzednim wątku i nie chcę tematu rozwijać bo na tym etapie nie ma sensu.
Myślałam nad tym długo, próbowałam sobie to wyobrazić, ale ciężko mi powiedzieć co będzie jeśli... jak doświadczę, to wtedy będę pewna.
Przez brak podobnych doświadczeń nie umiem ocenić czy się w tej sytuacji odnajdę czy nie.
1,678 2020-01-30 14:06:00 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-30 14:08:13)
Inaczej wygląda związek 20-latkow, którzy dopiero zaczynają wspólne życie i muszą stawić czoła wielu wyzwaniom typu stabilna praca, zakup wspólnego mieszkania, dzieci, odpowiednie wykształcenie, co ludzie powiedzą itp. a inaczej - jak w przypadku Roxann - dwóch dorosłych osob z ustabilizowanym życiem. Dla takiej pary najważniejsze jest, aby było im ze sobą dobrze. Po co mają komplikować sobie życie? Najważniejsze żeby sobie ufali i mogli na sobie polegać. Wspólne zamieszkanie byłoby raczej niezbędne gdyby planowali dziecko, a tak to...po co? Żeby mieć partnera ciągle na oku?:p Bo tak nie wiadomo co robi w czasie, gdy nie spotyka się z nami?:D No jest taka obawa, ale to chyba zawsze jest - nawet jeśli mieszkają razem.
Prawda jest, że Roxann jest "dobrym kaskiem", bo inna kobieta to może chciałaby wsparcia finansowego albo miała swoje dzieci, a tu...same plusy.
1,679 2020-01-30 14:12:28
Prawda jest, że Roxann jest "dobrym kaskiem", bo inna kobieta to może chciałaby wsparcia finansowego albo miała swoje dzieci, a tu...same plusy.
Minusem może być to, że jednak mój instynkt macierzyński w którymś momencie da o sobie znać (czułam go najbardziej w wieku 27l, potem 34l... aż do poronienia) na razie nie czuję, ale kto wie? Jeszcze kilka l do 40-stki mi zostało, a i po 40-stce niektóre kobiety rodzą
A wtedy to ustabilizowane życie, spanie po 7-8h dziennie się skończy
1,680 2020-01-30 14:18:46 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-30 14:24:39)
gracjana1992 napisał/a:Prawda jest, że Roxann jest "dobrym kaskiem", bo inna kobieta to może chciałaby wsparcia finansowego albo miała swoje dzieci, a tu...same plusy.
Minusem może być to, że jednak mój instynkt macierzyński w którymś momencie da o sobie znać (czułam go najbardziej w wieku 27l, potem 34l... aż do poronienia) na razie nie czuję, ale kto wie? Jeszcze kilka l do 40-stki mi zostało, a i po 40-stce niektóre kobiety rodzą
A wtedy to ustabilizowane życie, spanie po 7-8h dziennie się skończy
Właśnie...jeżeli on chciałby inna w Twoim wieku to zapewne ona miałaby już swoje dziecko albo duże ciśnienie aby to dziecko mieć teraz... Więc trafiło się ślepej kurze ziarno Teraz od Ciebie zalezy czy jesteś w stanie zrezygnować z macierzyństwa albo, tak jak pisałam wcześniej, on zmieni zdanie.
Mało problematyczna...awantur nie robi, co najwyżej rzuci sarkastyczna lub ironiczna uwagę, ale może on nie zawsze zrozumie i będziecie idealnym małżeństwem bez kłótni
1,681 2020-01-30 14:31:38 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-30 14:36:29)
Właśnie...jeżeli on chciałby inna w Twoim wieku to zapewne ona miałaby już swoje dziecko albo duże ciśnienie aby to dziecko mieć teraz... Więc trafiło się ślepej kurze ziarno Teraz od Ciebie zalezy czy jesteś w stanie zrezygnować z macierzyństwa albo, tak jak pisałam wcześniej, on zmieni zdanie.
Ja nie potrafię udzielić odpowiedzi na to pytanie. Mogę powiedzieć, że na chwilę obecną nie paluję dziecka. On też nie.
A co będzie potem? Nie wiem.
Teraz skupiamy na przygotowaniach do ślubu (córki) i czekamy na rozprawę ws opieki nad dzieckiem.
Raczej nie zamieszkamy razem póki sytuacja nie wyjaśni, nie zobaczę jak to funkcjonuje... a tym bardziej nie będę w tym momencie myślała o własnym dziecku (z nim).
Czas pokaże.
Ja też bym wolała gdyby on był młodszy i/albo chciał dziecka... ale tak na spokojnie, a nie żeby "miał parcie" - żebyśmy mieli wybór i by to była nasza wspólna decyzja.
No ale cóż poradzę... ideału przecież nie "wyczaruję"
Mało problematyczna...awantur nie robi, co najwyżej rzuci sarkastyczna lub ironiczna uwagę, ale może on nie zawsze zrozumie i będziecie idealnym małżeństwem bez kłótni
On też nie lubi awantur i ogólnie ma podobny sposób bycia/życia do mnie, łącznie z wymianą sarkastycznych uwag czy ironii
Ja akurat lubię w ludziach ten dystans, poczucie humoru i umiejętność panowania nad emocjami.
1,682 2020-01-30 14:51:04
Najlepszym chyba wyjściem w takiej sytuacji jest właśnie spokój i pewien dystans, bez tego niepotrzebnego zamartwiania się czy gdybania, które niestety występuje baardzo często w każdym związku, niezależnie od przyczyn czy podstawy ewentualnego kryzysu. Odrobina dystansu jeszcze nikomu nie zaszkodziła A już panowanie nad zbędnymi emocjami to wręcz złote runo
Dogadujecie się, jest Wam dobrze, ufacie sobie - nic tylk otrzymać tak dalej
john Za co się kocha facetów to Ci nie powiem Ale obawiam się, że zdanie Szanownych Koleżanek może być miażdżące
1,683 2020-01-30 15:07:38
Najlepszym chyba wyjściem w takiej sytuacji jest właśnie spokój i pewien dystans, bez tego niepotrzebnego zamartwiania się czy gdybania, które niestety występuje baardzo często w każdym związku, niezależnie od przyczyn czy podstawy ewentualnego kryzysu. Odrobina dystansu jeszcze nikomu nie zaszkodziła A już panowanie nad zbędnymi emocjami to wręcz złote runo
Innej, lepszej opcji nie widzę, bo na to co się wydarzyło w naszym życiu zanim się poznaliśmy nie mam(y) wpływu.
Mam mieć do niego pretensje, że mnie nie "wyhaczył" kilka lat temu, zaraz po rozwodzie?
Idealnie by było... ja bym może uniknęła perypetii z preziem, on tej "wpadki", ale czy te kilka lat temu też byśmy się w sobie zakochali?
Wtedy on zapewne ostatnie o czym myślał to wchodzenie w nowy związek, a ja w tamtym czasie jeszcze marzyłam o romantycznej miłości, domku z płotkiem i gromadce dzieci
1,684 2020-01-30 17:27:34 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-30 17:30:35)
Nawiązując jeszcze do tych "przyjaciółek"... Oczywiście odezwała się do mnie i znów te same motywy - niby delikatnie, między wierszami robi z siebie ofiarę przy okazji oczerniając innych (w tym ta koleżankę która jej pomogla - już się pokłócily) i jednocześnie wypytując się co u mnie. Jak odpisuje zdawkowo to jest tylko "coś więcej?". Na dodatek znów prośba do mnie - abym coś dla niej zrobiła. Nie chce jakoś się z nia kłócić, czy robić wielką dramę, ale irytują mnie te pytania i z drugiej strony ta atmosfera "jest wszystko ok".
Niby ciężko jest zerwać toksyczne związki, ale zerwać toksyczne przyjaźnie jeszcze gorzej ..
1,685 2020-01-30 17:45:02
Nawiązując jeszcze do tych "przyjaciółek"... Oczywiście odezwała się do mnie i znów te same motywy - niby delikatnie, między wierszami robi z siebie ofiarę przy okazji oczerniając innych (w tym ta koleżankę która jej pomogla - już się pokłócily) i jednocześnie wypytując się co u mnie. Jak odpisuje zdawkowo to jest tylko "coś więcej?". Na dodatek znów prośba do mnie - abym coś dla niej zrobiła. Nie chce jakoś się z nia kłócić, czy robić wielką dramę, ale irytują mnie te pytania i z drugiej strony ta atmosfera "jest wszystko ok".
Niby ciężko jest zerwać toksyczne związki, ale zerwać toksyczne przyjaźnie jeszcze gorzej ..
Ja, po latach najbardziej sobie w życiu cenię "balans". Jeżeli taka "przyjaciółka" też mi coś daje, to przymykam oko na pewne rzeczy. Jeżeli np. mogę z nią gdzieś wyjść (choćby kino, teatr) czy wyjechać (nawet pójść na rower czy gdziekolwiek na jakiś weekend czy dłużej) i jako taki kompan się sprawdza, to przy okazji wysłucham/doradzę ale jeśli zawiodła w jakichś osobistych/prywatnych sprawach ja już raczej się jej nie zwierzę. Tak jak piszesz na pytania co u mnie, odpowiedź jedna "wszystko ok", czy z kimś spotykam? "Tak (lub nie), ale za wcześnie by o tym mówić" - ogólnie zbywam temat. Natomiast jeśli nie ma żadnej interakcji a dana osoba odzywa tylko kiedy czegoś potrzebuje, to ucinam takie znajomości.
1,686 2020-01-30 17:53:33
gracjana1992 napisał/a:Nawiązując jeszcze do tych "przyjaciółek"... Oczywiście odezwała się do mnie i znów te same motywy - niby delikatnie, między wierszami robi z siebie ofiarę przy okazji oczerniając innych (w tym ta koleżankę która jej pomogla - już się pokłócily) i jednocześnie wypytując się co u mnie. Jak odpisuje zdawkowo to jest tylko "coś więcej?". Na dodatek znów prośba do mnie - abym coś dla niej zrobiła. Nie chce jakoś się z nia kłócić, czy robić wielką dramę, ale irytują mnie te pytania i z drugiej strony ta atmosfera "jest wszystko ok".
Niby ciężko jest zerwać toksyczne związki, ale zerwać toksyczne przyjaźnie jeszcze gorzej ..Ja, po latach najbardziej sobie w życiu cenię "balans". Jeżeli taka "przyjaciółka" też mi coś daje, to przymykam oko na pewne rzeczy. Jeżeli np. mogę z nią gdzieś wyjść (choćby kino, teatr) czy wyjechać (nawet pójść na rower czy gdziekolwiek na jakiś weekend czy dłużej) i jako taki kompan się sprawdza, to przy okazji wysłucham/doradzę ale jeśli zawiodła w jakichś osobistych/prywatnych sprawach ja już raczej się jej nie zwierzę. Tak jak piszesz na pytania co u mnie, odpowiedź jedna "wszystko ok", czy z kimś spotykam? "Tak (lub nie), ale za wcześnie by o tym mówić" - ogólnie zbywam temat. Natomiast jeśli nie ma żadnej interakcji a dana osoba odzywa tylko kiedy czegoś potrzebuje, to ucinam takie znajomości.
A ja właśnie jestem taka osoba, że jak już kogoś lubię i się spotykam to niestety naturalnie zaczynam się otwierać. Takie trzymanie języka za zębami kiedy dobrze mi się rozmawia kojarzy mi się z chodzeniem po polu minowym. Uciąć nie da się tak latwo, bo zaraz są pytania co się stalo, zyjesz; kiedyś nawet nachodzenie mnie w mieszkaniu Chciałam to jakoś delikatnie rozwiązać, ale jedna rozmowa i już mnie podirytowalo - tym bardziej, że nasze rozmowy zawsze były bardzo "głębokie" i osobiste. Ja zawsze jestem za szczera rozmowa, ale w tym przypadku to już nie ma sensu. Ja się chyba czuje osaczona i aż trudni mi się samej przed sobą do tego przyznać, bo zawsze mi się kojarzyło, że takie coś dzieje się tylko w relacjach romantycznych.
1,687 2020-01-30 18:06:13
A ja właśnie jestem taka osoba, że jak już kogoś lubię i się spotykam to niestety naturalnie zaczynam się otwierać. Takie trzymanie języka za zębami kiedy dobrze mi się rozmawia kojarzy mi się z chodzeniem po polu minowym. Uciąć nie da się tak latwo, bo zaraz są pytania co się stalo, zyjesz; kiedyś nawet nachodzenie mnie w mieszkaniu Chciałam to jakoś delikatnie rozwiązać, ale jedna rozmowa i już mnie podirytowalo - tym bardziej, że nasze rozmowy zawsze były bardzo "głębokie" i osobiste. Ja zawsze jestem za szczera rozmowa, ale w tym przypadku to już nie ma sensu. Ja się chyba czuje osaczona i aż trudni mi się samej przed sobą do tego przyznać, bo zawsze mi się kojarzyło, że takie coś dzieje się tylko w relacjach romantycznych.
Trudno mi się do tego odnieść, bo ja zawsze byłam osobą 'skrytą' jeśli chodzi o mnie, natomiast otwartą na innych. Pewnie też dlatego ze swoimi problemami trafiłam na to anonimowe forum, a i tak dużo czasu mi zajęło by przyznać "na forum" jaką mam chociażby sytuację w domu rodzinnym. To był pierwszy raz kiedy odważyłam o tym komuś powiedzieć (a przecież byłam już 30+) i mimo, że to forum jest anonimowe poczułam ogromną ulgę czytając opinie. Zwłaszcza te podnoszące na duchu.
Nigdy wcześniej na taką otwartość sobie nie mogłam albo nie chciałam z różnych względów pozwolić. Jak tu się z tym oswoiłam, potem i w realu poszło mi łatwiej. Poprzedni facet wystraszył, ale A. zachował zupełnie inaczej.
Moich znajomych nie zamierzam wtajemniczać. Nie widzę sensu ani potrzeby.
Cenię to forum bardzo. I pewnie dlatego wciąż tu jestem, z sentymentu, choć już nie czytam tych wszystkich wątków, wracam czy udzielam w tych które są mi bliskie
1,688 2020-01-30 18:08:43 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2020-01-30 18:09:54)
No dobrze drogie Panie Pan A. jest super to już wiemy, a przyszłość jest wręcz kolorowa i niegroźna... to ja tylko postawię akcent w Panu A. na coś zupełnie innego - zarówno ja, jak kolega andestud oraz cała masa moich różnych kolegów nie ma małych dzieci z kobietami o których wstydzili się powiedzieć własnej dorosłej córce. Cóż można powiedzieć wpadka, w tym wieku? naprawdę? A. był w moim wieku robiąc to dziecko i dalej nie wiedział skąd się biorą dzieci? Kobieta go siłą wzięła? Nie, w tym wieku człowiek coś robi bo chce, zakładam że dziewczyna też musiała być szaleńczo zakochana (lub bezdennie głupia) że widząc jak facet ją trzyma z dala od choćby córki dalej zachowywała się jakby nie wiedziała skąd się dzieci biorą.
1,689 2020-01-30 18:12:21 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2020-01-30 18:13:09)
gracjana1992 napisał/a:A ja właśnie jestem taka osoba, że jak już kogoś lubię i się spotykam to niestety naturalnie zaczynam się otwierać. Takie trzymanie języka za zębami kiedy dobrze mi się rozmawia kojarzy mi się z chodzeniem po polu minowym. Uciąć nie da się tak latwo, bo zaraz są pytania co się stalo, zyjesz; kiedyś nawet nachodzenie mnie w mieszkaniu Chciałam to jakoś delikatnie rozwiązać, ale jedna rozmowa i już mnie podirytowalo - tym bardziej, że nasze rozmowy zawsze były bardzo "głębokie" i osobiste. Ja zawsze jestem za szczera rozmowa, ale w tym przypadku to już nie ma sensu. Ja się chyba czuje osaczona i aż trudni mi się samej przed sobą do tego przyznać, bo zawsze mi się kojarzyło, że takie coś dzieje się tylko w relacjach romantycznych.
Trudno mi się do tego odnieść, bo ja zawsze byłam osobą 'skrytą' jeśli chodzi o mnie, natomiast otwartą na innych. Pewnie też dlatego ze swoimi problemami trafiłam na to anonimowe forum, a i tak dużo czasu mi zajęło by przyznać "na forum" jaką mam chociażby sytuację w domu rodzinnym. To był pierwszy raz kiedy odważyłam o tym komuś powiedzieć (a przecież byłam już 30+) i mimo, że to forum jest anonimowe poczułam ogromną ulgę czytając opinie. Zwłaszcza te podnoszące na duchu.
Nigdy wcześniej na taką otwartość sobie nie mogłam albo nie chciałam z różnych względów pozwolić. Jak tu się z tym oswoiłam, potem i w realu poszło mi łatwiej. Poprzedni facet wystraszył, ale A. zachował zupełnie inaczej.
Moich znajomych nie zamierzam wtajemniczać. Nie widzę sensu ani potrzeby.
Cenię to forum bardzo. I pewnie dlatego wciąż tu jestem, z sentymentu, choć już nie czytam tych wszystkich wątków, wracam czy udzielam w tych które są mi bliskie
Ja na początku tylko tak mam, że więcej dowiem się o kimś niz powiem o sobie. Ale jak już trochę zaufam to jestem otwarta księga
W tej sytuacji jest o tyle trudno, że ciężko przejść z bardzo bliskich relacji na "znajoma". Trochę jak para, która łączył namiętny romans nagle miałaby przejść na stopę przyjacielska . Dla mnie i tak już jest sukces, że zdałam sobie sprawę z pewnych schematów i przestałam patrzeć na te relacje bezkrytycznie - kosztem siebie. Relacje międzyludzkie są czasami naprawdę pogmatwane i naiwne jest myśleć, że da się coś co trwało wiele lat oderwać "od tak".
1,690 2020-01-30 18:26:27 Ostatnio edytowany przez Roxann (2020-01-30 18:28:17)
No dobrze drogie Panie Pan A. jest super to już wiemy, a przyszłość jest wręcz kolorowa i niegroźna... to ja tylko postawię akcent w Panu A. na coś zupełnie innego - zarówno ja, jak kolega andestud oraz cała masa moich różnych kolegów nie ma małych dzieci z kobietami o których wstydzili się powiedzieć własnej dorosłej córce. Cóż można powiedzieć wpadka, w tym wieku? naprawdę? A. był w moim wieku robiąc to dziecko i dalej nie wiedział skąd się biorą dzieci? Kobieta go siłą wzięła? Nie, w tym wieku człowiek coś robi bo chce, zakładam że dziewczyna też musiała być szaleńczo zakochana (lub bezdennie głupia) że widząc jak facet ją trzyma z dala od choćby córki dalej zachowywała się jakby nie wiedziała skąd się dzieci biorą.
Serio?
Nie chcę bronić A., ale załóżmy tzn. przytoczmy znów choćby przykład Anderstuda z panią od pralkosuszarki… Nie był nią zainteresowany wcześniej, później go "podstępem" zgarnęła do siebie. Co gdyby on jej uwierzył, że się zabezpiecza, albo coś poszło nie tak? Za szybko skończył albo gumka pękła?
Przecież takie przypadki się zdarzają.
Ok, on tam niby z nią potem kręcił ale bez przekonania.
I co jakby mu ona teraz wyskoczyła - słuchaj jestem z Tobą w ciąży!
Co do trzymania z dala od córki... (sorry Anderstud że biorę Cię hipotetycznie na tapetę ale lepiej zobrazować to na przykładzie), myślisz że pani od pralkosuszarki ma kontakt z jego dzieckiem, albo on od razu o tej wpadce mu powiedział nie będąc pewny (tak wiem, jego dziecko jest dużo młodsze, ale sytuacja podobna), że to jego dziecko? Pani bywała w tych klubach o wiadomej reputacji.. czy nie czułby się oszukany? Nie chciał najpierw sprawdzić? A potem jak powiedzieć?